Dzieje Wesnoth - (Mini)AAR(y)

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Laveris de Navarro, 1 Styczeń 2011.

?

Jak liczne armie chcesz widzieć w AARze?

  1. Każda jednostka w grze to konkretna osoba

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Każda jednostka w grze to konkretny pododdział (drużyna, sekcja etc.)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Ładnie ci idzie. Łap repa!
     
  2. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXIII

    Trzeci dzień bitwy. Jak się on zaczął? Mermeni w końcu doigrali się za swoją kiepską koordynację i jeden z ichniejszych wojowników poległ od berdysza nieumarłego w czasie, kiedy w miastach w Wesnoth ludzie zasadają do śniadania. Ileż mam czekać na pomoc z zewnątrz? Choćby jeden statek. Najgorszą rzeczą byłoby tu na zawsze pozostać... Podobno zaczęli wyławiać pierwszych rozbitków mojej karaki.

    [​IMG]

    Szkielet który zabił wojownika Gnabę, został szybko rozbity wiązką wodną przez Sednę. Hime podpełzła do nadmorskiego sioła. Kwaboo i Kalba wciąż odpoczywali w zatoczce na północy. Głęboki las pełen palm był przed ruinami fortecy w której krył się licz, co oznaczało że o szturmie w wykonaniu Mermenów nie mogło być mowy. Wciąż gdzieś w lesie grasował kolejny trupi siepacz. Jeden z Mermenów przebył spory dystans, by wejść w mokradła na wschód od ruin. Co on chciał zrobić? Samemu wywabić licza? Nie miałby z nim żadnych szans, a wsparcie nie doszłoby szybciej niż w nocy. A nawet słońce nie wspieło się do zenitu.

    [​IMG]

    Cały poranek zajęłło mi wiosłowanie w celu dobicia do piaszczystego brzegu, a potem... dotarcie do granicy lasu. Bez lunety widziałem, jak dwaj partyzanci walczą ze szkieletem niemalże przypartym do granic lasu. Kościotrup bronił się nadzwyczaj skutecznie, kule z proc praktycznie go nie sięgały, a od maczugi stracił tylko dwie mało ważne kosteczki. Kolejnych dwóch łowców pobiegło na skraj lasu z piaszczystymi wydmami, po których maszerował trupi siepacz z toporem. Tylko łucznik zdołał dotrzeć na tyle blisko do niego, by strzelić do niego. Ale co strzały zrobią komuś, kto składa się wyłącznie ze szkieletu? Nieumarły był bogatszy o parę strzał między żebrami. A Moremiru dotarł do moich podkomendnych i zaczął szybko przygotować się do wspomożenia ludzi oraz rażenia swoim światłem.

    [​IMG]

    Ułańska fantazja jednego z Wodników jednak okazała się skuteczna! Licz osobiście zszedł z zamszonych kamieni i grzęząc w ponad połowie w bagnie zaczął miotać pioruny w morskiego wojownika, osmalając kilka łusek Mermena. Jeden ze sług nieumarłego arcymaga przebiegł przez trawy i palmy, by mocno poranić Sednę, kosztem połowy swoich kości żebrowych. Rozpaczliwa "ofensywa" nieumarłych na południu tuż przed południową porą wystawiła wszystkich pozostałych przy (nie)życiu przeciwników poza fortecę.

    [​IMG]

    Sednie nie zostało nic innego, jak inkantować parę razy swój popisowy czar, czyli silny strumień wody. Szkielet został najpierw rozmyty na okoliczną palmę, a potem na niej rozczłonkowany co do kosteczki. Podczas ostatniego czaru, przez przypadek oprócz wody z kostura wyszła wiązka palącego światła, która spaliła to, co zostało po siepaczu. Ważne, że prawdopodobnie ostatni szkielet na południu został zniszczony, a dalsza walka będzie ściganiem licza po lesie, kamiennych ruinach, bagnach i łąkach.

    [​IMG]

    Popołudniu, Kwaboo i Kalba dotarli do miejsca, gdzie Sedna zaczęła zastanawiać się, skąd ma takie możliwości. Próby wywołania wodnego bicza nie powiodły się, zamiast tego o wiele szybciej mogła wywołać promień piekącego światła, który lekko podpalał nawet palmy. Hime zbliżyła się do kolejnej wioski, wniesionej pod murami niedawnej fortecy. Atak w dzień nie mógł zostać wykonany, bo wszyscy Mermeni nie dotarliby do licza, a Delurin z Aetheranem dopiero byli w drodze przez piaski i wydmy.

    [​IMG]

    Jeden ze szkieletów-łuczników dostał rozkaz będący pewnym przebłyskiem inteligencji licza. Miał samemu z północy przejść przez lasy i przybrzeżne wody na zachód do ruin, w celu... wywabienia moich sił? Postraszenia mieszkańców w wioskach? Samemu wiele nie mógł zdziałać zwłaszcza, że Alonna podbiegła przez las w tamtą stronę i wymieniła się z oponentem kamieniami na strzały. I kobieta, i truposz, doznali drobnego uszczerpku na walce dystansowej, lecz to Alonna czuła się o wiele pewniej.

    [​IMG]

    Jeden z procarzy został tak dotkliwie poraniony przez siepacza, że ledwie uszedł z rejonu walk i udał się do najbliższej wioski by podleczyć rany, korzystając z okazji do odpoczynku. Wbiegłem od strony wody i zaszarżowałem z mieczem ku górze, tarczą przy sobie i wrzaskiem. Spudłowałem perfidnie! Do tego zmuszony zostałem do obrony, obrywając kilka szarpnięć ubioru i aketonu, a maczuga jednego z partyzantów także nie sięgnęła kręgosłupa czy głowy truposza. Dopiero Owac wszedł do wody, zaszył się na walczącego ze mną szkieleta i puścił idealnie kamień tak, że szkielet rozsypał się równie szybko, jak chciał mnie zabić...

    [​IMG]

    Moremiru minął dwóch partyzantów (łucznik zdołał wcześniej uniknąć najgroźniejszych zamachów toporem) i raził promieniem światła z nieba nieumarłego. To właśnie dlatego procarz Owac przybył na pomoc mnie i jednemu z leśnych siłaczy, bowiem bez niego któryś z nas mógł nie dożyć nocy. Inny mój podwładny wszedł do pobliskiej nadmorskiej wioski (kilka chat rybackich). Wieczorem miało dojść do przygotowania natarcia przez piaszczyste i skaliste góry oblane wydmami wokół. Poza szkieletem zaatakowanym przez Alonnę, został tylko Licz. Przecuwam jednak, że coś groźniejszego niż szkielety może wyjść z północnych ruin...

    ---------------


    Dograne do 15. tury. Nie daję tylu wstawek "od siebie", bo nie czuję na razie potrzeby. W każdym razie przeciwnik poza liderami nie ma praktycznie jednostek, lecz niepokoi mnie to, że Zielony zgromadził kilkanaście (bodaj 13) sztuk złota. Może widmo na mnie naśle? Nie takie głupie. Z takim "szczęściem" do Konrada to chyba nigdy nie dobiję mu do 2. poziomu.
     
  3. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Cóż, zdarza się. A tak w ogóle to co da Kondziowi awans?
     
  4. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Cechę leadership, ataki wręcz 8-4, atak z dystansu (nienajgorszy) i oczywiście więcej HP. Czyli będzie mieć jakąś sensowną wartość bojową, a nie te śmieszne 6-3 do ataku wręcz i 32 HP.
     
  5. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXIV

    Wraz z magiem i czwórką towarzyszy, w leniwym tempie przedzieraliśmy się przez las pełen liściastych drzew. Tak wolnym, bo nie chcieliśmy forsować tempa przed wyprawą w skaliste góry na północy (względem nas - zachodzie), a częsć z członków tej grupki walczyła niezmordowanie od pierwszego dnia batalii. Zdążył dogonić nas piąty partyzant, po odpoczynku w niedalekiej wiosce. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak magia może być potężna. Pioruny Delfadora pokazały mi siłę rażenia czarów, lecz dopiero inkantacje leczące Moremiru uświadomiły mi, że potężny mag jest w stanie dowolnie wpływać na otoczenie! Nie sposób dodać, że moje liczne (choć mało groźne) rany zasklepiły się w mgnieniu oka, a "pałkarzowi" wiele szram również zniknęło...

    [​IMG]

    Sprawa skomplikowała się, gdy licz na południu czmychnął do swojej siedziby i wygrzebał magią z grobu kolejnego woja-szkieleta. A właśnie wieczorem następowały przygotowania do szturmu. Mermen zaatakowany w poprzednich godzinach przez trupiego maga przynajmniej przeżył i udał się do pobliskiej osady wyczekać na odpowiednią okazję. Zapowiadała się więc decydująca nocna walka, w które nieumarli czują się silniejsi. Może inicjatywa Delurina i Aetherana w praktyce uratuje życie jakiemuś Mermenowi?

    [​IMG]

    Przez lunetę zerknąłem, czy w fortecy północnej coś się dzieje. Najwyraźniej wrogi nieumarły mag nie próżnuje i skupił swoje wysiłki na tym, by powołać z grobu szkieleta po zdolnym łuczniku. Nie znoszę strzelających szkieletów. Nie dość że poprzedniej doby byli naprawdę skuteczni mimo utrudnień w postaci krzewów, traw i drzew, to tą samą bronią nie da się ich powstrzymać. Na szczęście prawie każdy z nas umie przywalić obuchem, choć Moremiru i ja posiadamy zamiast tego miecze.

    [​IMG]

    Wodnicy potrzebowali nie więcej niż całej nocy do odpowiedniego zregenerowania się i przystąpienia do szturmu. Hime, by uniknąć przerażającej magii licza oraz berdysza kościotrupa, oddaliła się nieco od wioski i ruin, wskakując do wody. Sedna zajęła się rannym Delurinem, a dwóch morskich wojowników kurowało się z wątłych ziołowych środków znalezionych w wioskach. Zbliżała się noc, co o ile dla dwóch partyzantów nie było złą wiadomością, dla Mermenów mających walczyć na lądzie było koszmarną okolicznością...

    [​IMG]

    Alonna z sukcesem unikała strzał truposza, ukrywając się za drzewami - przeskakując z jednego na drugi - szykując natarcie ze swoją pałką. W pewnym momencie udało się jej tak trafić w mniejszą palmę, by... zwalić roślinę na szkieleta. Ten wygrzebał się spod palmy, ledwie unikając kolejnego zamaszystego ciosu kobiety. Determinacja zwiadowczyni była tak duża, że gdyby szkielet był istotą żywą, najprawdopodobniej uciekałby na widok oczu, które zdawały się, że "rozbuchały płomieniami"... Gonitwa trwała aż do północy, kiedy to Alonna w końcu dorwała szkieleta uciekającego na południe i rozbiła go na drobne kości.

    [​IMG]

    Początek nocy. Początek mojej nowej hipotezy militarnej dotyczącej tego, że Mermenami powinien dowodzić człowiek. Odwrót Hime spowodował, że równie dobrze sama mogła zginąć od ataku siepacza, który z ziemnej skarpy zza palmowego lasu celnie zamachnął swoim berdyszem na nowicjuszkę wodnej magii, ale na szczęście płytko zagłębiając się w mało istotne części ciała wodnej istoty. Za to Kwaboo chyba dzięki szybkiej i nader przypadkowej zmianie chatki w siole rybackim może mówić o tym, że dożył zachodu słońca. Otóż licz przebył kawał lasu, by usmażyć piorunami najmężniejszego z Mermenów. Nieumarli weszli w sam środek ataku, w najlepszej dla nich porze!

    [​IMG]

    Hime szybko odpowiedziała swoimi wodnymi biczami w stosunku do adwersarza, wybiając kilka kości siepaczowi. To jednak nie rozwiązywało sprawy. Dwóch Mermenów postanowiło wejść w lokalne podmokłe polany, by w razie czego domknąć licza, by nie mógł ten jeszcze raz zaskoczyć i powołać kolejnego trupa do (nie)życia. Sedna wskoczyła do morza i popłynęła na południe, by prowadzić działania z wody. Kwaboo został wiedząc, że swoją ucieczką jeszcze bardziej narazi dwóch ludzkich partyzantów, jednocześnie postanowił się ukryć w jakimś domku, by nie dać lepszej okazji liczowi na ataki czarami. Delurin i Aetheran wspólnie pobiegli przez palmy i krzaki, szarżując z obuchami na licza. Mimo że razili celnie, to dotyk kościstej ręki maga sprawiał, że kosztem ich ran licz się regenerował!

    [​IMG]

    Zastała mnie noc, gdy ja i moi towarzysze opuszczaliśmy las i kierowaliśmy się w zachodnią stronę ku górom. Nie byłem taki szybki, jak dwaj zwiadowcy. Szykowała się długa przeprawa, a wrogi łucznik mógł zatrzymać moją grupę na wiele godzin. A do tego jeszcze zostaje mi walka z tym liczem! Na szczęście mam Moremiru, który szybko zajmuje się pomniejszymi nieumarłymi, a w walce z liczem jest mi niezbędny. Alonna ma za jakiś czas również pojawić się w górach od południowej strony...

    ---------------


    Zostało mi jeszcze 10 tur. Te błędy na południu nie oznaczają porażki scenariusza, lecz cel maksimum (zabicie obu liczów) mocno oddalił się.
     
  6. Madlok

    Madlok Guest

    Ta babka outlaw wygląda co najmniej dziwnie.
    Syreny z magią powinieneś dać bliżej licza, żeby go dobić.
    Teraz licz pewnie rozwali rybę we wiosce a szkielet będzie próbował zabić syrenę w wodzie.
     
  7. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXV

    Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo potykam się, truchtając po ciemku. Lasy, trawy, polne kamienie to nic, bowiem wychowałem się pośród nich. Ale co innego potykać się o nieduże, lecz twarde kamienie i skały w górach, uważać na rumowiska czy zdradliwe wydmy. Podczas nocnego przemarszu, dwie osoby musiały mnie wyciągać z niedużego dołu pełnego kamieni, do którego wpadłem. Miejscowi radzili sobie zdecydowanie lepiej ode mnie nawet wśród skał. Czemu zgodziłem się im towarzyszyć w ataku na północnego licza?

    [​IMG]

    Północna nocna pora była ostatnią w żywocie syrenki Hime. Ledwie przeżyła ucieczkę za ścigającym ją w ciemnościach berdyszem, ale nie umknęła piorunom licza ciskanym w wodzie. Może dzięki temu odwróciła uwagę nieumarłych od reszty? Mimo że Mermenka podczas ostatnich dni wielokrotnie stawiała czoła kolejnym bojowym próbom, nie była na tyle doświadczona i biegła w magii, by przetrwać choćby kolejne dwie czy trzy godziny. Błękit rozlał się po wodzie, czyniąc morze błękitne nocą prawie jak w dzień...

    [​IMG]

    Aetheran pobiegł między palmy, niestety czerwone kropki w oczodole licza wypatrzyły człowieka. Zamiast zaskoczenia, była regularna wymiana magii i kamieni, na której i licz stracił kilka kości, i Aetheran zyskał sporo poparzeń. Delurin za nim pobiegł, lecz w odpowiednim momencie minął i pobiegł dalej, aż do wioski przy murach ruin. W przeciwieństwie do trupiego maga, siepacz nie miał czym zaatakować na odległość. Delurin rzucał i rzucał kamieniami... wszystkie poszły w palmy! Zmęczenie odebrało człowiekowi celność, a ten po dziesięciu minutach poprzestał i postanowił skorzystać z możliwości odetchnięcia w wiosce.

    [​IMG]

    Śmierć Hime przedłużyła nieco żywot Kwaboo. Niestety, nie o więcej niż trzy godziny, bowiem morski wojownik wskoczył do wody i niczym starożytna śruba (wg elfich księg) po wodzie natarł na licza trójzębem. Ani razu nie trafił, a w dodatku prawie każde dotknięcie licza niezmiernie raniło Wodnika. Kolejny Mermen, i kolejny doświadczony, poległ. Błękitu w wodzie było coraz więcej.

    [​IMG]

    Dwaj Wodnicy od strony lądu w końcu przybyli i włączyli się do walki. Jeden z nich osłaniał resztę z wieży zrujnowanej fortecy, a drugi ofiarnie zaatakował szkieleta, lecz bez skutków oraz z kolekcją licznych lekkich ran i jednej poważnej. Sedna poczuła, że musi naprawić swój ogromny błąd i spłacić dług wobec Hime i Kwaboo. Wezwała moce niebios i spuściła promienie światła z nieba, prawie niszcząć całkowicie kościotrupa. Prawie, bowiem jedną rękę i nieco ponad pół tułowia miał nie rozpuszczone od magii.

    [​IMG]

    Kiedy Mermeni wykrwawiali się na południu, skauci wypatrzyli po drugiej stronie gór szkieleta-łucznika. Ze sztyletami i pałkami zaszarżowali od niego, lecz w pewnym momencie stracili obaj równowagę i sturlali się ze zboczy. Dość szybko wstali i ogarnęli się, lecz z dodatkowymi siniakami i poczuciem zmęczenia nie byli w dobrej dyspozycji do walki... A reszta z nas? Pobiegliśmy czym prędzej, by pomóc dwóm partyzantom oraz przygotować szyk i plan do pokonania licza.

    [​IMG]

    Świtu nie dożył trzeci z moich ludzi walczących na południu. Szkielet-wojownik nie zdołał co prawda sprawić, że Aetheran stracił swoje życie, lecz licz już tak. Pioruny stały się zmorą i partyzantów, i Wodników. Nastał jednak wschód słońca, dzięki czemu Mermeni mogli lepiej dostrzec przeciwników i wycelować lepiej w walce. [1] Szkielet ledwie trzymał się przy swoim funkcjonowaniu, a licz nie był w najlepszej kondycji magicznej. Ostatni przedstawiciele południowej hordy byli niemalże okrążeni. [2] Kalba wykorzystał osłabienie umarlaka i przeszył wodę niczym strzała, wystawiając swój trójząb na sztorc. Mimo wielu zamachów siepacza, uniknął każdego, a dwukrotnie trafił w przeciwnika. Szkielet najpierw stracił ostatnią kończynę górną, by potem stracić kręgi szyjne i szybko rozpaść się. [3] Z północy na odsiecz przybył Aigala (dobrze, że jednak go powołałem tuż przed opuszczeniem przeze mnie obozu), zaskakując licza od strony wybrzeża i kilkukrotnie trafiając w kości i szaty, bardzo mocno kiereszując pkości i pozostałości po tkankach trupiego maga. [4] Sprawę zakończyła Sedna. Podpłynęła do licza, a jej kostur zaświecił się. Z drzewca wyszły promienie piekącego światła, które spaliły nieumarłego tak, że zostały po nim ledwie zwęglone strzępki szat. Mermeni z pomocą Delurina i jego (niezywego już) towarzysza odnieśli zwycięstwo.

    [​IMG]

    Raniony od strzały szkieleta Owac w pół okrążył szkieleta od północy i - koordynując z łucznikiem Daedrrynem - zaatakował pałką szkieleta. Akcja obu partyzantów wybiła wiele pomniejszych kości łucznika. Procarka Sulyra od strony południa kilkukrotnie wypuściła kamienie w kierunku truposza, pozbywając go kolejnych części. Szybko wbiegłem po żwirze pomiędzy walczących partyzantów, z mieczem i krzykiem w ustach. Nawet dwie kości przeciąłem szkieletowi. Ale cóż z tego, skoro wciąż trzymał się w całości! Wcześniej w walkach miałem pecha, a teraz niewiele mi brakowało... Ponieważ byliśmy bardzo blisko ruin oraz licza - a do tego jakiś siepacz wałęsał się na piaszczystej plaszy - reszta z nas utworzyła pewną "linię". Moremiru tylko czekał, aż licz wyjdzie z fortecy. Alonna dołączyła, choć w pędzie zapomniała o wyzwoleniu pobliskiej wioski.

    ---------------


    Kolejne dwie tury. W 18. turze miałem strasznego pecha, w 19. turze farta (+66% wobec średniej oczekiwanej ilości zadanych obrażeń w turze, -90% do oczekiwanych otrzymanych (i tylko Konrad oberwał 3 dmg).

    W następnym odcinku trochę przyspieszę z akcją, bo do opisania będzie tylko jedna arena walk. A tamci z południa? Będą iść na północ, lecz prawie na pewno nie zdążą do końca limitu tur.
     
  8. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Wykorzystaj to, że Licz jest pozimu 3 i niech Kondzio zada mu ostateczny cios. Bo chyba nie musisz się spieszyć, co nie?
     
  9. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Raczej nie, ale... zdążyłem już rozegrać odcinek. :D

    Komentujcie. To pomaga. :)
     
  10. Fafciu

    Fafciu Aktywny User

    Wzruszyłem się, gdyż przypomniałeś mi to:
    Wyszedłem dzisiaj z roboty
    gdyż nie miałem co robić
    w robocie


    (aż człowiek chce wracać do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, gdzie z baraniny kebab...)
     
  11. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    A więc niech pozytywna moc tego komenta da Ci siłę do niszczenia wrogów ;)
     
  12. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    To komentarz "od gracza", więc powtórzenia natury technicznej (cechy jednostki w grze) są do przebolenia, kiedy ich prawie w ogóle nie ma.

    Dzięki. ;)
     
  13. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXVI

    ---------------

    [​IMG]

    O wczesnym poranku, licz wybiegł z ruin i wezwał swoje sługi do walnego ostatniego natarcia. Szkielet-łucznik wykorzystał chwilę mojego taktycznego odwrotu i zaczął strzelać w moim kierunku. Nie na tyle celnie by mnie zabić, lecz skały, pochyłości i moja zwinność nie wystarczyły, by zapobiec ugodzeniu strzały w moje lewe ramię. Moremiru szybko podbiegł, ułamał strzałę, a czarami wypchnął jej resztki z rany, gojąc ubytek mojego życia w szybkim tempie. Kościotrup z berdyszem zaszarżował na Owaca. Procarz poległ od ciosów broni drzewcowej. Dwa szkielety chronić miały swojego pana, który właśnie schronił się w okolicznej wiosce.

    [​IMG]

    Wykorzystałem to, że szkielet nie miał szans zmienić swojego położenia, a poza strzelaniem praktycznie trwał w bezruchu. Po kilku chwilach przebiegałem między kamieniami unikając strzał. W końcu zbliżyłem się na odległość kilkunastu metrów. W pędzie pobiegłem na umarlaka, przecinając go mieczem w pół. To moje pierwsze osobiste zwycięstwo! Pokonany przeciwnik! Nie wiedziałem, że pójdzie aż tak łatwo i z tak dużym szczęściem. Przynajmniej od czwartego dnia bitwy o te wyspy mogłem poczuć się na równi z równym z weteranami z poprzednich walk.

    [​IMG]

    Moremiru nie chciał czekać choćby do zenitu słońca. Wiedział, że musi wykorzystać dzienną część doby oraz to, że trupi mag jest w pobliżu. W drodze do wioski gdzie licz mial się kryć, zastanawiał się nad użyciem swoich czarów bądź uświęconego miecza. Wybrał bardziej radykalne rozwiązanie mimo, iż licz głównie swoją magią operuje w walce. Mag światła uderzył kosturem o ziemię, a wszystkie okna i drzwi w największego z zabudowań (gdzie krył się licz) otworzyły się na oścież. Licz zza framugi wezwał moce, by wywołały zamieć śnieżną oraz uderzyły silnym lodowym podmuchem w Moremiru. Kapłan odpowiedział niezwykle silnym światłem ze swojego kostura. To był piękny, a zarazem przerażający, pojedynek na magię. Grad i wiatr zdzierał szaty i skórę Moremiru, podczas gdy piekące światło spalało szaty i pierwsze kości u licza. W tle śniegu zasypującego okolicę. Obaj magowie zakończyli starcie niezwykle wyczerpani i poranieni.

    [​IMG]

    Dwie zwiadowczynie nie zważały na anomalię pogodową. Sulyra wbiegła do budynku i zamachnęła się pałką na licza, lecz ten nie dość że zdołał uniknąć ciosu, to swoim dotykiem lekko musnął po ramieniu procarki, odbudowując jedną z nadpalonych kości. Dzięki temu trupi mag odwrócił uwagę od tego, że Alonna również zamierzała jego zaatakować, od zewnątrz. Przekroczywszy framugę, panna partyzantki rozbiła cały tułów licza kopniakiem, a potem jego czaszkę rozłupała obuchem. To był koniec walki. Szkielet-wojownik pozostały przy (nie)życiu zaledwie sekundę po zniszczeniu licza zdezaktywował się i rozpadł.

    [​IMG]

    Partyzanci szybko przeszukali obie zrujnowane fortece i spalili wszelkie księgi i zwoje świadczące o nekromantycznych praktykach. Moremiru zadeklarował, że wdzięczności pomoże mi w mojej kampanii, choć nie rozumiał dlaczego ma się wtrącać w politykę Wesnoth. Kilku z mieszkańców tych wysp także postanowiło mnie wspomóc, ale mogłem liczyć tylko na weteranów tej czterodniowej batalii. Mieszkańcy cały dzień (i noc) świętowali z okazji wypędzenia nieumarłych z wyspy i braku konieczności krycia się po lasach. Skorzystając z hucznych zabaw, poznałem bliżej jedną z urodziwych mieszkanek. (...) Do odbudowania miast nie dojdzie przez jeszcze parę pokoleń, lecz nikt nie będzie zmuszony do rozboju i życia w strachu przed śmiercią. ... Zwycięstwo zwycięstwem, ale dopiero po upływie doby przybył przed południem statek, który miał mnie zabrać stąd. Bandera z Portu Czarnej Wody, a na pokładzie wszyscy z karaki pochłoniętej przez wodny żywioł kilka dni temu. Łącznie z Moremiru, wziąłem ze sobą szóstkę osób.

    ---------------


    Rozprawiłem się z tą misją szybciej niż myślałem, a Konrad jednak "nie załapał się na licza". Mnie ta misja także zaczęła trochę dłużyć, pod kątem tempa jej rozgrywania i pisania odcinków. Mam nadzieję że uda mi się następną misję rozegrać (i napisać tutaj) żwawiej.

    Jakieś sugestie? Uwagi? :)
     
  14. Artafrates

    Artafrates Ten, o Którym mówią Księgi

    No takie ciekawe fragmenty opuszczasz. Skandal! :p
    Niemniej i tak ładnie.
     
  15. Arekus

    Arekus Ten, o Którym mówią Księgi

    :lol2: Następna misja jest chyba najtrudniejsza ze wszystkich.
     
  16. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    A mam przy innej okazji rozwinąć? ;D

    Wydaje mi się, że dziewiąta misja (obrona przed 3 hordami nieumarłych w dolinie) jest trudniejsza. Zresztą, jak ma się ponad 800 golda na starcie w następnej misji... ;D Oraz 7 jednostek 2. poziomowych z samego przywoływania (Recall).
     
  17. Artafrates

    Artafrates Ten, o Którym mówią Księgi

    Jak rozwiniesz to będzie jakieś urozmaicenie i ciekawiej będzie ;D
     
  18. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Tak, chcę wiedzieć, że zbyt długa obecność Kondzia wśród "wcale nie najbardziej gejowskiej rasy Faerunu" (wie ktoś, z czego to;)) nie spowodowała zmian w jego orientacji:D
     
  19. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    Dodam coś. A na 60% odrobinę więcej niż coś odnośnie Konrada. ;)

    Najbardziej gejowskie są drowy w FR, powierzchniowe elfy po prostu są monogamistami. ;)

    Zastanawiam się nad odcinkiem specjalnym. Tylko nie wiem co dać oprócz "statystyk zabójstw", bowiem sporo się zmieniło (absencja Delfadora w dwóch turach spowodowała, że paru herosów dogania go). Jakąś mapkę ze świata dam, ale... co wyście chcecie widzieć w takim odcinku? :)
     
  20. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Kroniki Oswalda Fiddlebendera II

    Niziołek przeszukał niemalże wszelkie zbiory i przesłuchał wszelkich plotek w Lesie Aethen o Konradzie i jego losach, a te po bitwie o wyspę Alduin były nikłe lub zbyt niewiarygodne. Historyk wsiadł na swojego kuca i pogalopował ku Portowi Czarnej Wody, a później do Aldrilu. Czuł, że prędzej czy później musi odważyć się na towarzyszenie wojskom syna Księcia Aranda. Oswald umiał co najwyżej władać długim nożem i małą procą, o wychodzeniu poza obozowisko nie mógł myśleć. Ale jeszcze nie odważył się na ten krok. Dla Fiddlebendera było to zbyt niebezpieczne. Mimo, że podróżował przez rejony regularnie nawiedzane przez hordy orków tylko po to, by uzyskać czyjąś relację.

    [​IMG]

    Kronikarz odkrył w sobie pewien talent do szkicowania. Sięgnął po jedną z najaktualniejszych map Wesnoth i okolic, zaczął rysować przybliżoną trasę Konrada. Zauważył pewien błąd na mapie: brak nazwy trzech wysp na wschód od Wolnego Miasta Elensefar. W swoich notatkach zapisał tą ciekawostkę geograficzną jako "Wyspy Trzech Sióstr", na ich siostrzaną bliskość. A czym rysował? Niziołek użył do tego drobinek stopionej parafiny z wypalanych świec podczas jego kolejnych prac historycznych.

    Brakowało mu informacji o przygodzie Konrada na Wyspach Trzech Sióstr. Ale nie to było najbardziej trapiące. O walczących w bitwie przeciwko tamtejszym nieumarłych znał jedynie strzępki informacji. Kojarzył imiona jak: Delurin, Kwaboo (przez przypadek, kartkę papieru z informacjami o nich spalił w kominku podczas wkładania papierowych śmieci na opał), Kalba, Alonna, Sedna czy Hime.

    [​IMG]

    Oswald sklecił coś o Alonnie, procarce i zwiadowczyni która z przeciętnej kobiety zmuszonej do trudów leśnego i niebezpiecznego życia stała się rozpoznawalną postacią w grupie Księcia. Pewnego dnia pozwolił sobie na niezbyt dokładny - ale nie retuszowany, bo historykowi to nie przystoi, a tym bardziej Fiddlebenderom - szkic niewiasty. Nizioek pozwolił sobie na kąśliwy dopisek:

    Zastanawiał się, dlaczego pisze o Alonnie? Przecież równie dobrze mógłby spędzić noc na rozpisaniu każdego z uczestników batalii na Wyspach Trzech Sióstr. Oswald uznał jednak, że powinien uwzględnić nawet "szarą rozbójniczkę" choćby ze względu na jej waleczność oraz zgranie z Sulyrą w celu pokonania licza. To prawda. Kronikarz nie doceniał obdartusów z lasu, jeśli nie były one elfami (a elfy nie są obdartusami, prawda?)

    [​IMG]

    W przypadku nowicjuszki wodnej magii Sedny, Fiddlebender natknął się na kilka dość ciekawych (dla niego) wątków. Podobno łączyła Mermenkę niezwykła więż z Hime, inna i silniejsza niż przyjacielska. Obie były utalentowanymi Wodniczkami oraz obie poświęciły swe życie Mermenom oraz poznawaniu tajników magii. Tylko jednej z nich przyszło poradzić sobie z trudami walki o wolność morskiego ludu. Historyk bez czytania kolejnych kartek domyślił się, dlaczego to Hime zginął "miała". Poza zwalczeniem upiora, trzymała się raczej z boku bardziej aktywnej Sedny czy jedynie wspierała odważniejszych wojowników.

    [​IMG]

    Od czasu bitew o Zatokę Pereł i Wyspy Trzech Sióstr, przybyli kolejni weterani godni uwiecznienia w pismach Oswalda. Aczkolwiek Oswald pisał o każdym, choćby po to by móc opowiadać coś swoim bratanicom. W spisie najmężniejszych z kameradów Konrada nie ujął więc: Elana, Eowithradina, Hime, Delurina (uznał, że zabicie jednego kultysty to niewiele przy męstwie choćby Thrande), Arekusa i Aetherana (obaj polegli w Piątej Batalii), Gnaby, Owaca (poległ na największej z Siostrzanych Wysp), Kwaboo (z wiadomych wypadków losowych) czy Moremiru. Mermeni niezbyt pasjonowali kronikarza. Byli zbyt dziwni, a do tego machali rybim ogonem zamiast nogami. Każda z wymienionych osób zabiła co najmniej jednego przeciwnika.

    Pozytywne zaskoczenie rozlało się po głowie niziołka, gdy dowiedział się o tym, że Konrad w końcu zniszczył jakiegoś przeciwnika. Był to co prawda zwykły szkieletni łucznik, lecz przy (nie)szczęściu oraz aparycji do walczenia ze strony Młodzieńca, był to sukces. Oswald mógł w końcu napisać ze spokojem, że Konrad "wykazał się męstwem" ku uciesze pewnego minstrela z Lasu Aethen...

    --------------


    O dziwo, ten odcinek specjalny pisało mi się swobodniej niż zwykłe odcinki.
     
  21. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Zazdroszczę tempa wydawania odcinków:)
     
  22. Laveris de Navarro

    Laveris de Navarro Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    Młodzieniec a Tron – Tomiszcze XXVII

    Cephenrene tak mnie wymęczyła wieczorem i w nocy, że po całym dniu przygotowań do odpłynięcia z tych wysp, dopiero drugiego dnia znalazłem czas na napisanie czegokolwiek w moim dzienniku. Ledwie pokonałem przeciwnika, zaplanowałem batalię i pokierowałem jeden z jej ostatnich etapów, a już panny lgną do mnie! Bez koloryzowania: Cepthenrene podziękowała mi za przyniesienie ulgi jej - poległemu dwa lata temu - bratu, którego ciało zostało przeobrażone w sługę trupiego maga; z pewnością jednak moje jasnorude włosy stanowiły większą atrakcyjność wśród dziewki. To tylko kobieta, to tylko wyspa... A ja zabrałem ze sobą tych, którzy albo nie mieli po co zostać, albo zobowiązali się mi pomóc (czyli Moremiru i Mermeni). Czy nie powtórzyłem tego dwa dni o popołudniowej porze? Być może. Od tamtych walecznych dni czułem, że mogę dowodzić wojskami bez koniecznego nadzoru Delfadora.

    [​IMG]

    Te zgubione pięć dni musiałem nadrobić! Nowy statek był szybszy, zwrotniejszy i także z wiosłami, mimo że odrobinę większy. Kapitan wspominał coś o tym, że nazywa się "galeasa". Tylko 9 dni zajęło mi dobicie do lądu, a był powód do pośpiechu. Elensefar lada chwila mogło paść przeciw armiom orczym, a już po pierwszym dekadniu podróży dowiedziałem się, że jedynie kiepskie zorganizowanie orków powoduje, że wymęczona obrona w rozbitych murach jest w stanie utrzymać choćby centrum portowego wielkiego państwa. Tylko dwa tygodnie zajęła mi podróż lądem, z zorganizowaniem zapasów, zebraniem kolejnych ochotników (i najemników) oraz mentalnym przygotowaniem weteranów którzy przeżyli poprzednie starcia... Niestety, przybyłem o parę dni za późno. Elensefar padło, a świeżo postawione sztandary Wesnoth "ozdobione" orczymi bazgrołami łopotały na nielicznych basztach oraz najważniejszych budowlach.

    [​IMG]

    Los nie bez powodu wyrzucił mnie miesiąc temu na Wyspy Trzech Sióstr. Hordę orków pod wodzą Agalii wsparł... czarnoksiężnik z Północy, który zawarł przymierze z brunatnoskórymi wodzami ugodę! Mrocznym magiem był niejaki Muff Jaanal znany głównie ze swoich nekromanckich upodobań. Nie dość że orkowie są utrapieniem, nie dość że Elensefar należy teraz do sił Królowej, to jeszcze nieumarli dołączyli do moich śmiertelnych wrogów. O Delfadorze słuch zaginął, czarnoksiężnik nie ustępował zbytnio zdolnościami od liczy na Siostrach, a Agalia był wybitnym wodzem i wojownikiem mającym na swoim kriegsmesserze ślady po wielu wrogach.

    [​IMG]

    Nie miałem żadnych maszyn oblężniczych, choćby balisty! W sumie, orkowie także zdążyli zdemontować wszystko na opał, barykady czy cele rozrywkowe. Do Elensefar prowadziły tylko dwa szlaki, w tym tylko jedno po mojej stronie rzeki. Na szczęście mogłem swobodnie atakować dwie bramy. Mimo że do doków można było dostać się jedynie od centrum miasta, od czego miałem Wodników? A właśnie część portowa miasta była słabym punktem obrony orków, a na największej wyspie antycznego miasta i tak było wiele dziur fortyfikacyjnych po oblężeniu... Gdzieś nieopodal w pieczarze rezydował Muff Jaanal; która jednak była na tyle daleko, by koncepcja szybkiego szturmu na miasto była realna. Nie mam jednak dobrego pomysłu na oblężenie! Elfy rzadko w historii oblegały ludzkie fortece, a jeśli, to zdobywały je wyłącznie podstępem, a nie regularną nawałą od frontu. Dwie bramy oraz Górne Doki na większej wyspie z pewnością będą bardzo dobrze bronione. Nie stać mnie na tracenie kolejnych ludzi w bezmyślnym naporze.

    [​IMG]

    Musiałem się także spieszyć ze zdobyciem miasta oraz wypędzeniu tego lokalnego mrocznego maga. Kolejny regiment orków był niedaleko, a wg relacji zwiadowców mógł przybyć za 6-7 dni. Czyli mam niespełna tydzień na zdobycie Elensefar oraz pozbycie się Muffa Jaanala. Nawet tak liczni orkowie wespół z nieumarłymi nie oblegali tak krótko miasta. A ja miałem je zdobyć z marszu, szybciej niż ktokolwiek w historii...

    ---------------
     
  23. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Yeah, czyli z Kondziem wsio w porządku. I tak powinien się zachowywać prawdziwy wódz - palić, rabować i... no wiadomo co:)

    Swoją drogą - Muff Jaanal brzmi jak Moff. Czyżby był podwładnym Lorda V.?
     
  24. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Twoja kampania idzie doskonale. Aż trudno uwierzyć, że to dopiero pierwsza połowa kampanii.
     
  25. Madlok

    Madlok Guest

    Napisz ile masz złota i co możesz rekrutować.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie