Filmy które widzieliście, godne polecenia lub niewarte obejrzenia

Inaczej zwany też "śmierć człowieka o delikatnej skórze"
muzyka Ennio Morricone.

Bardzo godne polecenia!
widziałem chyba 20 lat temu, ale do dzisiaj pamiętam ostatnie sceny, czy kloszardów, czy damskiego boksera w łazience.

 

Prestiż

Spodziewałem się nie wiadomo czego, a tymczasem film jest naprawdę świetny. Bardzo dobra fabuła oraz scenografia i zdjęcia. Na początku trochę trudno się połapać, o co chodzi, bo film ma sceny achronologiczne, ale gdy już ,,wgryziemy" się w historię, to akcja trzyma w napięciu do samego końca (który to jest odrobinę zbyt przegadany, ale nic nie jest idealne). Ogólnie - polecam! 9/10

 

Siedząc w temacie przedchrześćijańskiej Brytanii (stąd AAR), chłonę jak gombka wszystkie filmy o tej tematyce, a jest ich niewiele. W tym roku dostaliśmy, takiego sobie "Centuriona". Niedługo pojawi się cos podobnego. " The Eagle", podobnie jak "Centurion", bazuje na historycznej zagładzie IX legionu w Caledonii. Ano, zobaczymy jak to wyjdzie tym razem.

TRAILER

[video=youtube;z_cYUGpAoJw]http://www.youtube.com/watch?v=z_cYUGpAoJw[/video]

 

Streścili cały film i myślą, że ktoś to teraz obejrzy? :lol2:

 

Czysta krew (12 odcinków) - serial o wampirach ... na dodatek "wiejski" (w dosłownym i przenośnym charakterze tego słowa) z zmarnowanym potencjałem. Dużo seksu - jednak nie jestem nastolatkiem , by się napalać na coś takiego . 3/10

 

Obejrzałem ostatnio:
SALT- niewymagające i dobrze nakręcone. Można obejrzeć, po prostu dobry film akcji z elementami szpiegowskimi + Angelina. Miejscami to był taki miejski Tomb Raider

INCEPCJA: raczej wymagająca ciągłego skupienia i wytężania mózgu żeby się nie pogubić bo to strasznie zagmatwana koncepcja przyjęta w tym filmie nie pozostawia wyboru...pytanie tylko czy warto. Muza bardzo pompatyczna i przyciężka w filmie, efekty specjalna raczej standardowe + plus dobra gra Leo Di Caprio.

 

​

,,Oparty na legendzie o IX Legionie - 3-tysięcznej armii niezwyciężonych rzymskich wojowników, która przepada bez śladu - "Centurion" jest opowieścią o ich okrutnym konflikcie z morderczym przeciwnikiem, Piktami. Quintus Dias (Michael Fassbender), rzymski kapral, zostaje uprowadzony przez króla piktyjskiego, Gorlacona. IX Legionowi zostaje powierzone sprowadzenie go do domu i zakończenie dominacji Piktów w Brytanii. Dowodzone przez generała Virilusa (Dominic West) i prowadzone przez więźnia piktyjskiego oraz waleczną kobietę o imieniu Etain (Olga Kurylenko), wojsko maszeruje w kierunku nieprzyjacielskiego terytorium, przez co znajdzie się w środku niebezpiecznej bitwy z tajemniczym wrogiem.''

 

​

Machete, czyli piękny film Roberta Rodrigueza. O ile Kill Bill Tarantino nie za bardzo mi się spodobał, tak to dzieło jak najbardziej. Krew się leje (acz nie strumieniami, jak to miało miejsce w KB), wnętrzności radośnie opuszczają swe skórzane opakowania, a bohaterowie są tak schematyczni, że człowiek z radością obserwuje ich poczynania. Dzięki Machete można się zdrowo uśmiać, najlepiej w licznym gronie.

[video=youtube;-iDAaS3QiNk]http://www.youtube.com/watch?v=-iDAaS3QiNk[/video]​

Waking life (Jawa czy sen) - film o bardzo silnym filozoficznym charakterze. Oglądając go trzeba mieć podzielną uwagę, bowiem technika, w której go wykonano, przyciąga wzrok, a treść także wymaga od nas wysiłku intelektualnego. Nie ma w nim zwykłej fabuły, lecz są w nim przedstawione różne poglądy na to, czym jest sen. Nie jest to lekki film, a to choćby częściowego zrozumienia trzeba obejrzeć go kilka razy. Sam obejrzałem go tylko jeden raz i to późno w nocy, ale dotrwałem do końca, czego nie uczyniło kilka osób. To świadczy o tym, że Waking life jest trudne w odbiorze i nie jest dla każdego.

Brüno - film twórców Borata. Za Ciocią Wiki: Tytułowy bohater, homoseksualny prezenter austriackiej telewizji Brüno, wyrusza do Stanów Zjednoczonych, by zdobyć ogólnoświatową sławę. Jego pogoni za popularnością towarzyszy szereg zabawnych gagów. Szczerze odradzam. Poziom humoru... Ops, pomyłka. Tam nie ma poczucia humoru.

 

nie zgodzę się z tą opinią. wg mnie ten film to totalna klapa pod względem przewidywalności i nierealnych sytuacji. w mojej ocenie tylko Angelina ratuje ten tytuł. choć to i tak nie wiele jak na taka głośną promocję... 2/10

Niezniszczalni - totalna klapa filmowa. nawet starzy wyjadacze nie mogą uratować filmu przed całkowitym debilizmem. szkoda czasu na ten film. 0/10

 

Z tą oceną to trochę przesadziłeś chyba , bo żaden film nie zasługuję na zero (no może z paroma wyjątkami). Film nie porywa, ale na chłodne zimowe wieczory nadaję się idealnie. No i miło zobaczyć Stalone'a w akcji ponownie.

Zgadzam sie w 100%. Machete to jeden z najlepszych filmów 2010 roku.

 

Na pewno, być może - bardzo fajna i lekka komedia romantyczna. fabuła nie skomplikowana, ale też nie przewidywalna (duży plus). ciekawa konstrukcja filmu sprawia że ocenię go na 9/10.

 

Tron: Dziedzictwo
Pierwszy raz byłem na filmie 3D. Ładne efekty, świetna muzyka i fajny klimat. Fabuła niezbyt skomplikowana, ale i tak dobrze się bawiłem oglądając film. Trochę się niewygodnie oglądało mając na oczach dwie pary okularów (noszę korekcyjne) i dodatkowo okulary 3D ściemniały obraz. Miło było zobaczyć Olivię Wilde (13 z Housa).

 

Zabrałem się na poważnie za brytyjskie seriale. Ma to kilka zalet, nowe twarze nieoglądane wcześniej lub oglądane rzadziej, Londyn czy Edynburg zamiast Los Angeles czy Nowego Yorku no i inny akcent. Systematycznie będę dorzucać kolejne polecanki.

Na pierwszy ogień poszła klasyka:
"Doctor Who" (An Unearthly Child, The Cave of Skulls, The Forest of Fear, The Firemaker) 1963 - Jest to pierwsza seria przygód podróżnika w czasie. Mnie ani nie zachęciła ani nie zniechęciła do oglądania nowszych sezonów. Z nieznanej mi przyczyny serialu przypomina mi polski teatr telewizji lat 90 czy PRL. Serial pokazuje, iż nawet skromnymi środkami można nakręcić średniej klasy SF (fabuła prosta jak drut). Szkoda tylko iż w Polsce nikt nie nakręci czegoś na podobnym poziomie.
Dla fanatyków doktora 7/10 dla reszty 6/10.

"Luther" z 2010 - Najlepszy serial jaki widziałem w ubiegłym roku. Niezwykle ciężki kryminał. O ile pierwszy odcinek jest zaledwie dobry to kolejne są wręcz niszczycielskie dla psychiki. Zalety serialu ciężko jest wymienić. Niewątpliwie charyzmatyczny główny bohater John Luther( Idris Elba) i psychopatyczna Alice Morgan (Ruth Wilson) to największe atuty tego serialu. Nie bez znaczenia jest też świetne tempo serialu, który w pewnych momentach wręcz wciska w fotel. Polecam.
10/10

"Demons" z 2009 - Miało być europejskie Supernatural (które się stacza co sezon tak że oglądać się nie da) a wyszło jak zwykle. Serial ni to straszny ni zabawny. Nie ukrywam rozczarowania gdyz twórcy wspominali, iż będzie nawiązywać do Buffy (a ja ten serial po prostu uwielbiam) i klasyki grozy uzyskaliśmy zaś nastoletniego van Helsinga (z tych van Helsingów) walczącego z potworkami. Generalnie jeśli nie jesteś młodszym nastolatkiem z nadmiarem czasu to sugeruje omijać szerokim łukiem.
2/10

 

Uhoh, Doctora Who ogląda się od serii 1, czyli od przywrócenia jej w 2005 roku. Wcześniej to tylko patyna i mnóstwo kurzu (tak, wiem, starano się zachować continuity między nowym a starym doktorem ale mimo wszystko nie podjąłbym się obejrzenia pierwszego sezonu z 1963 r.). Wg. mnie istnieje spora przepaść między Doktorami przed 2005 i po 2005 roku. Proponuję siąść do Doktora z 2005 i wyrobić własną opinię.

 

Nie można tak po prostu porównywać starych i nowych serii ogólnie. Stary Doctor liczył 26 sezonów, wśród których były i lepsze i gorsze, ale mimo wszystko trzymały poziom. W tamtych czasach były inne możliwości co do kręcenia serialu sciene fiction. Inni byli też odbiorcy niż obecnie. Dlatego właśnie nie powinno się porównywać starego Doktora i nowego. Warto dodać że oprócz serialu był też film z 1996 roku, który był w pewnym sensie łącznikiem między serią z przed 1989 roku, a tą z 2005.

Też bym to radził osobie, która nie jest zaznajomiona z Doktorem.



PS. W tym przypadku "doktor" pisze się z dużej litery, bo to nie tytuł a imię.

 

Spodziewałem się że są w tym kraju fanatycy tej serii, ale poza Viaderem nie oczekiwałem żadnego na forum. Co do epizodów z 1963 jak na europejską produkcję SF jest nieźle. Mimo iż fabuła jest wręcz prostacka.

 

Doktora Who nie oglądałem, więc się nie wypowiem. Dwa pozostałe widziałem i o ile podzielam bardzo niską ocenę "Demonów" (fakt, oglądałem w trakcie choroby, ale to nic nie zmienia), to "Lutera" nie oceniłbym aż tak wysoko. Owszem, serial (serialik raczej, bo to kilka odcinków jedynie) bardzo mroczny i ciężki, ale wciąga tylko w pierwszej połowie, zakończenie raczej przydługawe i dość oczywiste. Mnie znudziło.
Ale obejrzeć warto, to bardzo miła odmiana po tych wszystkich cukierkowych si-es-ajach czy innych serialach o dzielnych, stuprocentowo oddanych swej pracy policjantach.

 

Luther dostał zielone światło na kolejne odcinki. Ja jestem wręcz ich głodny.

 

Megamocny - na poziomie shreka 3 , bez zbytnich fajerwerków , ale pobawić się przy tym można . Muzykę mogli by dać lepsza , ale ostatni kawałek Króla na koniec wymiata i samemu chce sie tańczyć 8/10

 

Czarny łabędź. Całkiem przyzwoity film. Thriller psychologiczny, dobrze pokazujacy paranoję perfekcjonizmu. Zaraz po wyjściu z kina byłem mocno zawiedziony, ale po dniu daje mu mocną czwórkę. Do piątki troche zabrakło. Nie porwał mnie, był przewidywalny, a od pewnego momentu nazwałbym go thrillerem erotycznym. tak czy inaczej - godne obejrzenia.

No i najlepsze - Portman krzycząca "I'm not twelve anymore!" Brakowało tylko Reno za oknem.

@adammos: własciwie...

 

Raczej pod sufitem

 

Nie wiem co bylo, co nie, nie czytam na biezaco niestety (obiecuje poprawe!):

Opowieści o zwyczajnym szaleństwie - Czechy, 2005
8/10

Film absolutnie miodny, najlepszy czeski jaki ogladalem. Nie ma sensu, bym opisywal go tutaj, bo to mija sie z celem: po pierwsze byloby to niezwykle trudne, po drugie zepsulbym zabawe z ogladania. Serdecznie polecam w kazdym razie.



Gran Torino - USA, 2010
8/10

Kto jeszcze nie ogladal, ten powinien. Jak ktos nie lubi Clinta Eastwooda, moze mimo wszystko sprobowac obejrzec ten film. Przyznaje, ze pierwszy raz widzialem Clinta w takie roli i jestem pod ogromnym wrazeniem. Zarowno talentu aktorskiego jak i rezyserskiego pana Eastwooda.



Buffalo '66 - USA, 1998
8/10

Kto uwaza, ze kino amerykanskie bezpowrotnie umarlo, moze zajrzec do tego filmu, ledwo 12-letniego. Nietuzinkowego ukazanie groteskowosci zycia obywatela amerykanskiego. Pomine niesamowite, wrecz magiczne sceny, czy to Vincenta Gallo czy to Christiny Ricci. Nie bede ich opisywal, sami musicie je odkryc.



Résolution 819 - Francja, 2008
5/10

Tandentne ukazanie tragedii wojny w Bosni. Ocene dalem na Filmwebie wlasciwie za checi i za fakt, ze dalo sie to przetrawic. Ale chyba nawet w Hollywood by to lepiej zrobiono.



Błękitny dym - USA, 2007
5/10

Tandeta, tandeta, tandeta. Ogladalo sie w miare przyjemnie ale nic poza tym. Po 30 minutach wie sie, jak sie film skonczy, kto jest kim itp.



Turysta - USA, 2011 vs. Anthony Zimmer - Francja, 2005
6/10

Mimo, ze jedno jest remakem drugiego, to mam problemy z ocena obu filmow. Z jednej strony kino troche europejskie, troche amerykanskie, czyli Anthony Zimmer. Caloksztalt filmu wypada u mnie duzo lepiej niz caloksztalt Turysty, ale... Ale, no wlasnie. Ale pan Depp i pani Jolie. Nie wiem jak to jest ale oni sami w sobie podnosza film o conajmniej jedna ocene wyzej. Tak wiec oceny sie zrownuja, chociaz wyrazaja dwa rozne wrazenia, jakie pozostawil ten film. No coz.



​

 

Świetny klimat USA w czasach prohibicji, gangsterski świat, korupcja, niesamowita gra Steve'a Buscemiego. Jeden z lepszych seriali HBO jakie oglądałem. 9/10

 

Czemu nie mam HBO?

 

The King's speech, w Polsce pod tytułem "Jak zostać królem"​

Nawet z jąkania się księcia Jorku, późniejszego Jerzego VI można zrobić świetne kino - ten film jest tego najlepszym dowodem. Urzekło mnie w nim w zasadzie wszystko - od gry aktorów (Colin Firth i Geoffrey Rush wykonali tak świetną pracę, że nie należy im się za nią Oscar, ale trzy Oscary), przez scenografię (studio nagraniowe BBC jest tak piękne, że mógłbym puszczać sobie tę scenę w nieskończoność!), kostiumy itp. aż po muzykę, która dosłownie zauroczyła mnie od samego początku.
Jeszcze jedna rzecz - za charakteryzację też należy się nagroda - aktorzy są tak podobni do granych postaci (szczególnie ci przewijający się tylko gdzieś w tle - Chamberlaina to chyba żywcem przenieśli!), że czasami zastanawiałem się, jak oni to zrobili
Oczywiście film nie odpowiada rzeczywistości historycznej w takim stopniu, w jakim mógłby - ale mnie w niczym to nie przeszkadzało.
Daję mu zasłużone 10/10 i polecam wszystkim.