Jakie anime ostatnio obejrzałeś?

Temat na forum 'Hyde Park' rozpoczęty przez viader, 19 Grudzień 2009.

  1. tjord

    tjord Nowy

    Powoli temat ten zamienia się w kacik minirecenzji Tjorda xD No ale lecimy. Tym razem anime, które zapewne zainteresuje dużą częśc ogladaczy jap-ani z WoWa


    [​IMG]

    So・Ra・No・Wo・To

    Pierwsze skojarzenie po grafice - K-ON! w realiach wojskowych, czyli picie herbatki w koszarach.

    Czyż nie?

    Młoda dziewczyna, świeża ochotniczka do wojska księstwa Helwecji, Sorami Konata przybywa do miasta Seize gdzies na granicy panstwa. Tyle, że granicy z ziemią niczyją, a wyczerpująca wojna skończyła się pół roku wcześniej. Co gorsza, garnizon Seize stanowią cztery inne dziewczyny w podobnym wieku. Jesli dodamy do tego, że Konata zaciągnęła się do wojska, by... nauczyc się grać na trąbce, to mamy idealny materiał na powtórke z rozywki.

    Większość recenzentów tego anime zaczyna swoje wypociny słowami "ale trudno o większa pomyłkę". Ja odejde ood tego schemtu i powiem - a owszem, Sora no Woto ma z K-Onem wiele wspólnego.
    Ale K-ON! w realiach koszarowych mimo wszystko to nie jest.

    Co prawda trzy-cztery pierwsze odcinki utrzymane są w lekkim, bardzo K-ONowatym nastroju, ale tym razem pod ową luźna atmosfera coś się kryje. Co się stało z światem, który zamieszkują bohaterki? Dlaczego w oceanach nie ma ryb? Co to za ziemia niczyja? Czemu Kanji uchodza za niezrozumiałe znaczki? So Ra No Wo To mogło byc naprawde wspaniała historią o odkrywaniu przeszłości-przyszłości świata,. Świata, który ledwo zipie po wojnie, która porządnie cofneła ludzkośc w rozwoju. Mogło, ale nie je jest.

    Postacie, choć na pierwszy rzut oka podobne do tych z K-ONa, szybko okazuja się być o wiele lepiej dopracowane i stanowią jeden z najwiekszych plusów z tej serii. Konata to Yui, której ktoś włozył mózg do głowy i niesamowity entuzjazm do serca. Rio to Akiyama Mio, z której wywalono kretyńskie elementy moe, a dodano silny, "cool" charakter. Pani kapitan to wykapana Mugi, ale nosi w sobie pewną zadrę z przeszłości. Itd. itd. Do tego siląca się na odpowiedzialnośc Kureha i nieco "Rei Ayanami-owata" czyli introwertyczna mechanik Noel. Anime to mogło byc wspaniała opowieścią o przyjaźni tych panienek i rozwojowi ich osobowiści, ale poświęcono tym elementom za mało czasu i dodano trochę za duzo akcentów komediowych.

    W przeciwieństwie do K-ONa!, w którym cała historia obracała się wokół picia herbatki i wcinania herbatników (z przerwami na granie), tutaj od pewnego momentu zaczyna byc sugerowana, a potem całkowicie zajmuje ekran pewna nić fabuły. I choc nie jest to najmocniejszy element fabuły, twórcom historia wyszła nawet całkiem całkiem. Niestety, zabrakło jej czasu na rozwinięcie się i porwanie widza w wir wydarzeń.

    Własnie w tym tkwi najwieksza słabość Sora no Woto - twórcy nieco xle wyważyli niektóre elementy i wyszła taka dziwna, acz na szczęście strawna, mieszanka. Serię ogląda się z zaciekawieniem, szczególnie, jesli sobie podzielić seans na trzy części po cztery odcinki, ale towarzyszy oglądaniu pewne odczucie niedosytu, ze jednak mogło byc lepiej.

    Animacja prezentuje się całkiem porządnie, całkiem nieźle zamaskowano efekty komputerowe Postacie sa animowane tez lepiej niż w K-Onie ic zy nowej Haruhi, tez wykorzystującej podobną technikę.

    Za to muzyka stanowi chyba najmocniejszy punkt tego anime. Soundtrack autorstwa renomowanej kompozytorki, Michiru Ooshimy (min. Fullmetal Alchemist, Le Chevalier d'Eon czy Xam'd: Lost Memories) to prawdziwe dzieło sztuki i wspaniale wkomponowywuje się w krajobrazy Helwecji. Największym jego atutem jest zaś chyba spiewana przez Matthieu Ledouce'a po francusku piosenka "Servante du Feu", która gra nam w pierwszym i ostatnim odcinku. Bardzo dobrze też wypada oepning w wykonaniu zawsze znakomitego zespolu Kalafina. Ending skojarzył mi się zaś mocno z K-ONem.

    Ostatecznie anime to zasłuzyło na ocene rzędu 7, może 7+ na 10. Ale ja dam ósemkę. Za co? Za prze-pięk-ną scenę odgrywania utworu "Amazing Grace" w ostatnim odcinku. To naprawde jeden z najwspanialszych momentów, z jakimi przyszło mi sie spotkać we wszystkich obejrzanych przeze mnie anime. Po prostu majstersztyki rezyserii i uważam, że każdy zainteresowany powinien obejrzec to anime choćby dla niej. Naprawde warto.
     
  2. tjord

    tjord Nowy

    [​IMG]
    The Disappearance of Haruhi Suzumiya
    9/10​

    Ha, no i doczekałem się! Jakiś odwazny giapponese zaryzykował (kary sa horriendalne) i udostepnił fanom najsłynniejszej bogini anime najnowszy film z cyklu Haruhi Suzumiya. Recenzenci prezentują postawe czołobitną, kina w Japonii przezywają największe oblęzenie związane z anime od czasów End of Evangelion a główny księgowy Kyoto Animation liczy z bananem zyski ze sprzedaży nie tylko biletów, ale także gadżetów i innych bajerów związanych z serią. A jak jest w rzeczywistości?

    Do oglądania filmu przystepowałem ze znajomoscia wydarzen z ksiązki, czym nistety film mocno stracił, bowiem opiera sie na niespodziankach i powykręcanym rytmie (to typowe zreszta dla całj serii o Haruhi). Z drugiej strony, The Disappearance of Haruhi Suzumiya to moja (i nie tylko moja) ulubiona część całego cyklu, więć z niecierpliwością wyczekiwałem, co KyoAni z nią zrobi. Wiedziałem też, ze to najbardziej filmowa z wszystkich dotychczasowych nowelek i decyzja o przerobieniu jej na film pełnometrażowy (ponad dwie i pół godziny!) to strzał w dzisiątke. I to był strzał w dziesiątkę!)

    O fabule nie sposób nie pisać, nie zdradzajac spoilerów do s\obydwu serii, więć powtórzę tylko, że jest to jedno wielkie pasmo zwrotów akcji, niespodzianek, zagadek i tajemnic. Anime wyróznia się przede wszystkim znakomita kompozycją - akcja biegnie stosunkowi powli, ale nigdy za wolno, daje widzowi czas do namysłu i refleksji, do wysunięcia własnych teorii za wydarzeniami dziejącymi sie na ekranie i powiazania ich z poprzednimi historiami. Bardzo dobrze prezentują sie starzy-nowi bohaterowie, szczególnie odmieniona Yuki - tutaj chylę głowę przed projektantem, który tak znakomicie oddał jej charakter z ksiązki.

    Cięzko oceniać mi oprawe graficzną po wersji, która ogladałem, ale wydaje mi sie, że jest pod tym względem duzo lepiej niż w seriach telewizyjnych, szczególnie jesli chodzi o animacje postaci. Soundtrack jest zaś znakomicie dobrany, i choć nie należy raczej do tych, które dobrze wtapiają sie w tło niźli wysuwaja na pierwszy plan, to zapada w pamięć - szczególnie utwór Suzumiya Haruhi no Tegakari puszczany w momencie przyspieszenia tempa.

    Podsumowując, dla fanów Haruhi (nie no, jest ktos kto jest choćby miernym fanem anime i tego tytułu nie obejrzał?) pozycja obowiązkowa. Jestem niemal pewien , że gdyby nie znajomość oryginalnej fabuły, byłaby od mnie dziesiątka. Nic, tylko czekać na wydanie DVD!
     
  3. Pompidou

    Pompidou User

    Może teraz ja tu się odezwę.

    Obejrzałem dwa dość popularne tytuły w tym samym "universum". Toaru Majutsu no Index to anime akcji - głównym bohaterem jest żyjący w Academy City, miasteczku uczniów/esperów, Touma, który jest pod względem nadprzyrodzonych umiejętności nieudacznikiem. Nic mu się nie udaje, no, jest jeden szczegół który nieraz ratuje mu życie i którego nauczył się wykorzystywać - jego prawa ręka neutralizuje wszystkie paranormalne efekty, których się dotknie. I tak pewnego dnia na balkonie znajduje małą, ekhm, zakonnicę o imieniu Index Librorum Prohibitorum. Imię znaczące, bo kościół anglikański wtłoczył w jej pamięć treść tysięcy zakazanych ksiąg. W dodatku okazuje się, że magia istnieje a główny bohater musi już na początku stawić czoła jej użytkownikom, którzy chcą Index z powrotem.
    Tytuł anime jest mylący, bo jak wspomniałem, głównym bohaterem jest Touma, który koniecznie chce nieść pomoc każdemu w dużych tarapatach (naprawdę dużych, zwykle sprawy życia i śmierci). W 24 odcinkach jest zawartych kilka takich historii, dotyczących esperów, magii lub obu tych rzeczy jednocześnie, z czym sama Index bierze czynny udział tylko w niektórych. Nie składają się one w jedną całość i można powiedzieć, że są od siebie niezależne - niezmiennie jednak Touma odgrywa w nich decydującą rolę. Jest on pewny siebie i nie boi się stanąć twarzą w twarz ze znacznie silniejszym przeciwnikiem - a to z powodu swojej lekkomyślności i naiwnej potrzeby ratowania kogo potrzeba.

    Toaru Kagaku no Railgun to seria, która w znacznie mniejszym stopniu skupia się na akcji. Głównymi bohaterkami są cztery koleżanki, z których dwie można było poznać w "Indexie". Sporą część tej serii stanowi ich życie po szkole, zwłaszcza praca w Judgement'cie - takiej milicji młodzieżowej, która zajmuje się pilnowaniem porządku w mieście. Niemniej, Misaka i Kuroko też popisują się swoimi efektownymi umiejętnościami, a zwłaszcza ta pierwsza, która jest tytułowym Railgunem - może mocno kopać prądem i nie tylko.
    Temu tytułowi jest znacznie bliżej do komedii niż Indexowi, sama nawet idea czterech bohaterek o różnych charakterach ma taaaką brodę. Ale, o dziwo, tym razem istnieje pewien wątek, który rozwija się przez całą serię i kończy wraz z ostatnim odcinkiem. Tempo tej serii jest jednak powolne, nie obyło się bez specjalnego odcinka z kostiumami kąpielowymi i strojami pokojówki (meido, tak się to chyba tłumaczy, nie gosposia?). Sam wątek nie jest wyjątkowo oryginalny - ot, kobieta, która z uporem dąży do naprawienia krzywdy, której stała się udziałem, ale nie jest rozegrany tandetnie. W dodatku w ostatnich dwóch odcinkach akcja nabiera szybszego tempa.
    Główna bohaterka jest, prawdę mówiąc, nieciekawa. Jedna z najmłodszych i najmocniejszych esperów w mieście nie wywyższa się, jest bardzo przyjacielska, ma silne poczucie sprawiedliwości i staje w obronie słabszych (jak Touma). Jedyną skazą na jej charakterze jest to, że najchętniej bierze się za to sama, co niekiedy wprawia w zmartwienie jej przyjaciółki. Poza tym jest Kuroko, poza ciętym językiem i super głosem (serio, nigdy chyba jeszcze nie zwróciłem uwagi na to, jak robota seiyuu pasuje do postaci) wyróżniająca się chorobliwą fascynacją Mikoto, którą podkreśla w każdym odcinku; Uiharu, której jest dość blisko do Mio z K-ona - nieśmiała, ale oddana temu, co umie najlepiej, w jej przypadku jest to babranie w komputerze i Ruiko - taka do niej przeciwwaga.

    Porównanie wypada oczywiście w zależności od co kto lubi, ale ja wyżej ocenię Index. Choć nie ma czegoś, co konkluduje całą serię, ma niewielkie znaczenie, bo i tak będzie drugi sezon. Za to jest sporo akcji, walki, ciekawych postaci pobocznych i może nie wzruszającego, ale miłego dla oka zwyciężania niby potężnych przez młodzieniaszka, którego bronią jest prawa ręka i wola walki (ale patetyczne!). A Railgun... dobra, przyznam się, że lubię oglądać anime o dziewczynkach jedzących ciastka D: ale muszę wyżej ocenić to pierwsze. Dlatego oceniłem Indexa na MALu na 8/10, a Railguna na 6/10.
     
  4. Thomas

    Thomas Guest

    Shirou Emiya 2.0
    Nie lubię takich typków. Zwłaszcza jak kończą jako uber-pro-wymiatacze.
    Więcej miłości pomiędzy tymi panienkami! All hail Biribiri x Kuroko! :D
    Bezużyteczna. Kurczę, człowiek normalnie potrafi oszaleć na punkcie nastoletnich panienek które bawią się w hacking i potrafią strzelić focha. Cóż, na takie niestety też musi być miejsce.
    No to podnosimy w górę spódniczkę Uiharu! A tak na serio, to lubię Saten. Rozsądna, zabawna, no i jako jedyna z tej wesołej gromadki nie ma żadnych specjalnych zdolności. Zero skrajności...no może poza sprawą spódniczki Uiharu. ;)

    Obie serie cechuje niezła oprawa graficzna, soundtrack oraz humor. :)
    Z tych dwóch anime wolę Railguna. Dlaczego? Może, to jeden wielki filler, ale naprawdę fajny! Ciągle pamiętam te komenty na MAL gdy trafił się jakiś poważniejszy odcinek: The plot strikes back! xD W Indeksie za bardzo bawią się dramatyzowanie, no i te ambitne nawiązania religijne! Rycerze i ich "Gregorio's Choir"! Anioł który opanuje ciało loli, która była wysłanniczką kościoła prawosławnego! No i fantastyczne teksty w stylu "Jestem katoliczką z domieszką shinto więc tak łatwo mnie nie pokonasz!".
    Reguła została potwierdzona, dorzucenie chrześcijaństwa do anime to fail kompletny.
     
  5. Pompidou

    Pompidou User

    Niee, nie mam nic przeciwko yuri, ale to ciągłe molestowanie Misaki było nudne, zwłaszcza, że w pierwszym odcinku Kuroko zaczęła z grubej rury - oppai ; D. Nie śmieszyło mnie to potem, co więcej, szkoda mi było Misaki (serio!).
    Uiharu - heh, po samych obrazkach i wianku na głowie myślałem, że jest właśnie taką postacią. Przewidziałem co do joty!, że będzie taka cicha i wykorzystywana przez innych (no dobra, spódniczka to jeszcze nie wykorzystywanie...). Dla mnie Ruiko była taka bezbarwna, bo nie dość, że jej rola przez długi czas ograniczała się do pałętania za Uiharu (wyjątkiem oczywiście akcja z Level Upperem i ostatni odcinek) to jeszcze ten brak żadnych mocy. Mnie tam się podobało, że Biribiri waliła prądem, ba, i jeszcze umiała chodzić po ścianach! Za to bałem się, że umiejętność Uiharu wyjdzie na światło dzienne dopiero w ostatnim odcinku i zupełnym przypadkiem zaważy na życiu całej czwórki. To by było failowe zakończenie, już lepiej, jak podgrzewa ciastka.
    Chrześcijaństwo w anime jest fajne, zwłaszcza, gdy przybiera takie kształty jak w Indexie (dobra, nigdzie indziej chyba nie widziałem). Bo komu w Europie by przyszło do głowy, żeby dawać takie ********e moce i czary zakonnicom czy księżom? To pozwala zobaczyć jak widzą coś, co dobrze znamy (no bo kto powie że Polska nie jest katolicka), ci, dla których to jest widocznie jeszcze egzotyka albo potrafią pofantazjować zupełnie inaczej od nas. Taki Hellsing, na przykład, dla mnie to jest świetne, że w naszym świecie umieszcza takich fanatyków, którzy istnieją już tylko w fantazji tych, dla których chrześcijaństwo to nie codzienność (dla nas fanatyk religijny to może być moherowy beret, ewentualnie skinhead bijący pedałów).
    A tak na marginesie to sama Index w swoich epizodycznych wstawkach (gdy akurat Touma zajmował się kim innym) wkurzała, czasami zbyt przypominała Lousie z Zero nTsk.
     
  6. tjord

    tjord Nowy

    Ja utknałem w połowie Indexu i już wiem, że za Railguna predko się nie wezmę. Choć Kuroko x Misaka jest całkiem całkiem :>

    Gdyby to była prawda, walnąłbyś własnie najwyższym komplementem :] Touma to zresztą czysta parodia swojego typu bohatera, koles, który bezinteresowność ma chyba wyrytą w genach (bo jak wyjasnić jego charakter po wiadomym wypadku?)

    Ssie. Moze dla przeciętnego Japonczyka, który wie o naszej religii tyle co przeciętny Europejczyk o Shinto jest to strawne. Dla mnie - nie.

    Elementy chrzescijańskie w tym anime/mandze tez ssą, ale czasem nadrabiają to epickm rozmachem. Armia zakutych w zbroje krzyżowców gotowa do podboju Anglii? Hell yeah :D
     
  7. Tasse

    Tasse Nowy

    Lucky Stars.
     
  8. tjord

    tjord Nowy

    [​IMG]

    Angel Beats... hmm...
    Dawno żadne anime nie zostawiło w moim umyśle tak mieszanych uczyc. Na szczęscie przeważają te mocno pozytywne.

    Ponoć "mózg" Key'a, Jun Maeda po skonczeniu prac na AB poprosił o urlop z powodu wypalenia. Oznaki tego niestety widać po serii.

    Na początku anime jedzie na mnóstwie tajemnic, po czym odkrywa wiekszosc a nich... i now łasnie. O ile jeden czy dwa zwroty akcji moga wpływac pozytywnie na dane działo, to tutaj, poczynając od +- 5 odcinka mamy zmianę profilu co dwa epizody. Niestety, co jeden to słabszy, a ostatni juz wogóle wydał mi się naciągany i niepotrzebny. Na szczęście, ogólnie fabuła trzyma, jak na produkcję Key'a przystało, bardzo porządny poziom.

    Postacie... jak w Clannadzie i Kanonie mamy bardzo fajnego protagoniste. Szkoda tylko, ze zwalili jego backstory, wydawało mi sie nie pokrywać w całości z charakterem postaci. Kanade i Yuri oceniłbym na 5 z plusem, gdyby nie ostatni odcinek, gdzie ta pierwsza gada i gestykuluje więcej niż przez reszte serii, a Yuri nagle zamienia się w tsunDERE. Wogóle, ostatni odcinek mogliby uciąć, o ile pierwszą połowe przecierpiałem, to druga, naciągana niemiłosiernie mi się nie podobała. Ble.
    Z pobocznych jakos przypadł mi do gustu TK (hehe), za to odrzuciła Yui. Odcinek jej poswięcony, był ogólnie (moze poza ostatnim) najgorszym w całej serii.

    Graficznie AB to pierwsza liga, nie ma się czego przyczepić, a nie jestem maniakiem, który rozglada się za dwusekundowymi błędami w cieniowaniu czy czymś takim. Soundtrack bardzo przyjemny, podobnie jak i piosenki otwieracjąca/zamykająca. Za to mieszane uczucia towarzyszą mi pracy seiyuu - o ile Otonashi wypada rewelacyjnie, o tyle aktorce podkładającej głos pod Yurippe, pomimo ciekawej bawy, chyba zabrakło doświadczenia, co mocno wyłazi w monologach. Reszta na stałym, mocnym poziomie.

    Ogólnie oceniam serię na mocną ósemkę. Oglądało sie przyjemnie, ale od Key'a oczekują co najmniej tyle.

    A teraz w ramach nadrabiania zalegółości - Air. Kiedyś już to za to brałem, ale po kilku odcinkach z jakichs powodów spasowałem. Aj, ta skleroza...
     
  9. Thomas

    Thomas Guest

    <głośny kaszel>
    Air, Kanon i Clannad (przez większość czasu) - dość cyniczne osóbki
    Angel Beats! - meh, chociaż przynajmniej to nie kolejny Emiya/Touma
    Random engrish = win
    Aż tyle i zarazem tylko tyle. Przy nim Jun (Kanon) sprawia wrażenie człowieka z głęboką osobowością. Sunohara (Clannad) dzięki wsparciu swojej siostry to już w ogóle wyszedłby poza skalę.
    Funny guy bez osobowości vs funny girl z odrobinką osobowości, marzeń i wygrywa ten pierwszy? Lulz.
    Hinata - w porządku, nawet wytrwał do końca.
    Iwasawa - rozprawili się z nią zbyt błyskawicznie i w nieco melodramatyczny sposób. WHY?! SHE IS MAI WAIFU! :D
    Yui - całkiem, całkiem. Wytrwa długo.
    Reszta dziewczyn z Girls Dead Monster - wytrawają do końca! Jako tło bez znaczenia! Yea! I znikną grupowo! Yea!
    Naoi - zbyt łatwo przechodzi na stronę tych dobrych.
    Towarzystwo z Gildii + wędkarz + reszta SSS - WHAT YOU SAY?
    Jeżeli chodzi o muzę:
    Zgadzam się, że op i ed są fajne.
    Koncert: niezły, ale nie robi to już takiego wrażenia jak "God Knows..." swego czasu.
    Cała reszta: muzyka z pv6, która mocno zachęciła mnie do obejrzenia AB! występuje tu w postaci kilku krótki remiksów puszczanych w nieco bardziej dynamicznych momentach...i co? To wszystko?!
    Humor: niezły, ale Kanon czy Clannad to nie jest.
    Graficznie nieżle, chociaż orginalności tu nie ma za grosz.Nie żeby to było obowiązkowe...

    Nie wiem po co wprowadzili tyle hołoty. W Kanonie/Air było mało osób i dobrze to funkcjonowało.
    Tak samo jak w przypadku Sora no Woto i Air, byłoby lepiej gdyby wysili się na więcej odcinków. Bierz się za mangę, powiastkę i módl się, że coś wyjaśnią...ech. Nie macha się wielkimi transpararentami z napisami KEY, Jun Maeda, a bohaterkę w szkicach stroi na Haruhi tylko po to żeby otrzymać dobre anime.
    No i ostania sprawa: cierpienie. Lubię patrzeć na cierpiące dziewczynki. :D
    Niestety zarówno los w porzednim świecie jak i pogodzenie się z życiem w tym nie powodują u mnie żadnego wzruszenia. Za to naprawdę odpowiada Key?
     
  10. tjord

    tjord Nowy

    Czepiasz sie literówek :p

    Co do TK - tu nie chodzi o to czy miał osobowośc i czy mówił łamanym językiem (zreszta, masz chyba słabe ucho Thomas - głos pod niego podkładał Amerykanin i kaleczył on raczej Japoński). Chodzi o to, że jego postać była kompletnie oderwana od reszty grupy, była tym niepasującym elementem. Ciekawy koncept, który według mnie wypalił.
    Porównywanie go z typowymi sidekick'ami jak Sunohara jest błędem, bo przecież nie taka funkcję pełnił.

    Yui służyła tylko by wkurzać i widza i nawet innych bohaterów. Fail.

    Na początku był o w tym elemencie nienajgorzej, szczególnie odcinek z egzaminem. Potem jakby zupełnie uleciał. Ale jak pisałem - im dalej w serię, tym większy bajzel.
     
  11. Thomas

    Thomas Guest

    Czy ta literówka została poprawiona? Na chwilę obecną niestety nie.
    Twoja stara ma.*
    Tekst "get chance and luck" jest niby poprawny językowo?
    Wątek komediowy spokojnie zapewnia Yui i Hinata.
    TK jest zbędny, ma niewielką rolę co go usprawiedliwia...nie w moich oczach. Sorry, ale nie mogę znieść faktu błyskawicznej eliminacji Iwasawy przy zostawieniu TK.

    * efekt złego wpływu Viadera na moją skromną osóbkę.

    BTW: Wstaw jakąś porządną loli do ava, a nie to fussballowe coś...
     
  12. tjord

    tjord Nowy

    Oj czepiasz się. Przynajmniej miał umiarkowanie dobrą dykcję, to już ogromny krok naprzód w porównaniu z innymi pozycjami.

    Jedna z najbardziej sztampowych relacji w anime, przynajmniej do wiadomego odcinka. Jednak wolałem odrzutowe krzesła.

    Iwasawa spełniła swoje zadanie i dobrze że odeszła. Gdyby została, jej postać wieleby straciła.
    TK ma na tyle mało czasu ekranowego, że nie męczy, co się niestety zdarza kilku postaciom ("Mów mi...")

    Po mundialu :p
     
  13. tjord

    tjord Nowy

    [​IMG]

    Working!​


    Wziąłem ten tytuł niejako z przypadku. A zostałem bardzo, ale to bardzo przyjemnie zaskoczony.

    Working! to produkcj z gatunku slice of life + (slapstick'owa) komedia, w klimatach Azumangi Daioh.Na szczęscie nie jest jednym z kolejnych kolnów rzeczonej, rozgrywając się w ciekawym, dosc oryginalnym środowisku i kładąc iakcent na inne elementy.

    Fabuła orbituje wokó życia młodychł pracownikow (trzeba wymiślić jakis odpowiednik part-time worker dla Polskiego języka) restauracji Wegnaria. Protagonista, niejaki Souta Takanashi zostaje w dośc oryginalnych okolicznosciach zatrudniony w owym biznesie gastronomicznym. Szybko okazuje sie, że załoga Wagnarii to grupa oryginałów, o tego połaczona czesto wręcz dziwnym relacjami.

    Bohaterowie to najsuilniejsza strona serii; właściwie wszystkie utrzymują podony poziom przez całe 13 odcinków serii. Główny bohater, wspomniany Takanashi jak w wiekszości tego typu serii stanowi głos rozsasku wśród towarzyustwa, ale i on skrywa kilka dziwactw i sekretów (i dzięki bogu, że twórcy nie zrobili z niego marnej podróbki Kyon'a z Haruhi Suzumiyi. Resztę zalogi restauiracji tworzą mrukliwy kucharz Satou, mająća kompeks na punkcie swego wzrostu Taneshima, androfobiczna Iwami, leniwa pani szef Shirafujim, mająca obsesje na jej punkcie Todoroki i mój faworyt - Souma, który swymi zdolnościami mógłby osmieszyć niejednego agenta wywiadu. Towarzystwo wyborowe, a do tego w czasie serii dochodzą kolejne postacie poboczne, wnoszące do serii ozywczy powiew świezośi. Yamada ^-^

    O ile seria zaczyna jak typowa slapstickowa komedia, to tak mniej więcej w połowie serii na wierzch zaczyna wyplywać wątek romansowy. I tutaj muszę oddać pokłon twórcom serii - za to, że poszli za ciosem i po kilku odcinka budowania związku nie zmienili na ostatni driker bohaterowi partnerki na "tą, którą zobaczył jako pierwszą". Za konsekwencję - wielki plus. Panowie od Nyan Koi!, uczcie się!

    Garafika prezentuje się solidnie - jest schludna, nie mamy praktycznie wogóle tzw. lazy animation, projekty postaci sa w miarę realistyczne (brak wielgachnych bisutów, uff). Muzyka nalezy do tych, które nigdy nie wychodzą na plan pierwszy, co pasuje do tej produkcji. Świetną rolę wykonali doświadczeni seiyuu, szczególnie jak zawsze genialny Jouji Nakata w roli Otoo i Ryo Hirohashi w roli Yamady.

    Ocena końcowa: 8/10. Solidna, godna polecenia komedia. Oby takich więcej.
     
  14. tjord

    tjord Nowy

    AIR (TV), musze przyznać, strasznie mnie zawiódł. Watki poboczne były zbyt pobieznie potraktowane i ogólnie, jak na Key, bardzo słabe. Watek główny rokował bardzo dobrze. ale i jego zdołali spieprzyć w sposób totalnie dla mnie niewytłumaczalny. Jedny mocny pozytyw - najlepszy opening od KEY-a jaki widziałem. Ogólnie 6/10 i szkoda mi wiecej słów.
     
  15. Sitro

    Sitro Guest

    Hmmm... Ja dopiero zacząłem się Thomasować (czyt. oglądać anime), więc może się nie znam, ale... Oglądnąłem Death Note i przyznaję, że ciekawe odcinki były jedynie na samym początku, kiedy Light chodził jeszcze do szkoły i posiadał notatnik, potem tytułowego Death Note'a widuje się coraz rzadziej, co jest ewidentnym minusem.

    Hmmm... Poleci jakiś tjord lub Thomas kolejne anime do obejrzenia (byłoby dobrze, gdyby był dostępny na youtube lub innym serwerze bez ograniczeń)?
     
  16. tjord

    tjord Nowy

    Hmm, musi być streaming?

    Fullmetal Alchemist: Brotherhood - produkcja nowiuśka i na podstawie wyśmienitej mangi.

    Myself Yourself - to dość dobry dramat

    Mobile Suit Gundam Wing - Gundamy to niemal religia wśród japońskich otaku. Tej jednej serii nie widziałem (mam awersję na produkcje z tego okresu, a właściwie na ich kreskę), ale ponoć jest najsłabsza wszystkich. Niemniej, coś musi w niej byc, bo w USA jest dośc popularna.

    Skip Beat - manga to jedna z najlepszych shoujo z gatunku, adaptacja anime podobno jest słabsza (nie oglądałem), ale jesli lubi się produkcje adresowane do płci piękniejszej to to jest jak znalazł.

    Czytałem, że w na jakims ostatnim konwencie w USA wiele firm zapowiedziało, ze udostepni na próbe kilka straszych pozycji (na pewno była mowa o "Irresponsible Captain Taylor"), tyle żę to bedzie z angielskim dubbingiem, który w 99% przypadków ssie.

    Crunchy-Roll planuje zdobyć licencje ogólnoświatowa na wiele świetnych tytułów, min. genialne shoujo Glass Mask (2005), ale na raze, jesli nie chce się bawić z własnym IP to trzeba czekac :>

    Jesli chcesz ściągac z serwisów to poslij mi na PW swoje preferencje a coś ci polecę :>
     
  17. gen. Franco

    gen. Franco Znany Wszystkim

    Trinity Blood - akcja osadza się w czasie 900 lat po armagedonie. Rolę przewodnika w świecie sprawuje wszechmocny Watykan walczący z wampirami z Imperium. fabuła pokręcona bowiem główny bohater to wampir, żywiący się krwią wampirów (Crusnik), w służbie właśnie u papieża nie dorosłego do swej funkcji. to tak po krótce:p oprócz tego wiele wątków jest rozłożonych na kilka epizodów. logikę anime można dostrzec dopiero po 5 czy 6 odcinku więc z początku możliwe jest zniechęcenie i pewnego rodzaju niedosyt, iż wpadamy w fabułę która już trwa i nic nie jest wytłumaczane. jeśli ktoś ma czas i chęć to może obejrzeć. ogólnie mogę ocenić na 7/10
     
  18. tjord

    tjord Nowy

    Trinity Blood to syf jakich mało, bohater (ponoć kiepsko) zerżniety z Triguna + przeinaczenie chrześcijaństwa gorzej niż w Evangelionie i Hellsingu razem wziętych (lolipapież, kardynałowa WTH!?)+ bizonowate postacie męskie. Ja do końca nie dotrwałem, w pewnym momencie zaczęło mnie to mdlić.

    EDIT: No nie no, ze by nawet głupi W T F cenzurować....

    Ostrzeżenie za omijanie autocenzora. Urban
     
  19. Hong

    Hong Nowy

    Texhnolyze - Ponure anime w klimatach cyberpunkowych. Dzieło zdecydowanie nie dla każdego, bo nie każdy może wykazać się dostateczną ilością dobrej woli, by jakoś przebrnąć przez sieczkę, która atakuje nas w pierwszych odcinkach serii (zwłaszcza w pierwszym). Wielu zapewne się zniechęci... i w sumie dobrze - bo prawda jest taka, że konwencjonalnej historii tutaj nie dostaniemy, a szkoda byłoby się męczyć przez 22 odcinki.
    Zresztą, historia nie jest tutaj najważniejsza, tak samo bohaterowie. Spotkałem się wprawdzie z opiniami, iż miasto, w którym toczy się akcja jest głównym bohaterem, ale takie stwierdzenia zawsze wydawały mi się dość dziwne, a w tym przypadku to raczej pewne uproszczenie.
    Co jest zatem treścią? Przede wszystkim akcja. Wprawdzie nic konkretnego nie wnosi, ale bierze udział w budowaniu atmosfery ogólnej beznadziejności i rozkładu.
    Dialogi wprawdzie występują (nie sugerować się pierwszym odcinkiem!), ale tylko w niewielkiej części ich treść wnosi coś, powiedzmy, kluczowego. Może dobrze, może nie, w każdym razie anime to wręcz prosi się o jakąś interpretację.
    A każdy mógłby taką wymyślić, pewnie trudną do udowodnienia i do obalenia też.
     
  20. gen. Franco

    gen. Franco Znany Wszystkim

    Onegai Teacher- całkiem przyjemne anime z rodzaju etchi lub jak kto woli romansideł. no cóż i takie trzeba obejrzeć:p fabuła osnuta wokół związku ucznia z nauczycielką przybyłą z kosmosu mającą zadanie obserwować życie na Ziemi. to tyle i aż tyle bowiem perypetie bohatera i wielość gagów sprawia że miło się to dzieło ogląda. od siebie mogę polecić do obejrzenia z drugą połówką:D 8,5/10
    a teraz zabieram się za kontynuację (choć nie do końca) czyli Onegai Twins...
     
  21. tjord

    tjord Nowy

    [​IMG]

    Pierwszy film Break Blade wpadł w moje rączki dośc nieoczekiwanie. Nie słyszałem nigdy ani o oryginalnej mandze, ani o omawianym własnie przeze mnie filmie kinowym - a fakt, że opowieśc przełozono właśnie na film miast serialu mocno mnie zaintrygował.

    Uprzedzając wszystko, dodam, że niestety Break Blade (lub Broken Blade, poprawniejsza wersja serwowana nam przez subberów z gg) źle wyszło na takim sposobie animizacji. Cały film mógłbybyć, po skróceniu, zwyczajnym pierwszym odcinkiem całego sezonu, i zapewne wyszedł by na tym lepiej. A tak mamy zaserwowane interesujące zawiązanie akcji, po czym akcja urywa się.

    Fabuła nie wypada źle, choć oryginalności w niej nie ma: kolejny bohater wybraniec-pacyfista postawiony w środku wojny między dwoma panstwami i dawnymi przyjaciółmi. Szczęśliwie, nie mamy tutaj żadnych nieorzeczności i niespójności (przynajmniej na razie) i historia jest w miarę interesująca. Najbardziej zas pomaga w tym wykreowany przez twóców swiat.

    Jest on zreszta najsilniejszym punktem tej produkcji. Jest to chyba anime, w którym obecność mechów została anjlepiej usprawiedliwiona (bazą jest to, mieszkancy świata sprawują swymi umysłami kontrolę nad specyficznym rodzajem minerału). Nie za wiele dowiadujemy sie o sytuacji pollitycznej, ale wygląda ona chyba nieco lepiej niż w podobnej pod tym względem Valkyrie Chronicles gdzie mielismy tylko tych dobrych, tych złych i czajacego się przeciiwnika tych złych.

    Bohaterowie prezentują solidny poziom, choc, jak fabuła, nie grzesza oryginalnością (a co gorsza, 90% z nich to "pacyfiści" - mam ju.z powoli tego dosyć...).. Protgonosta co prawda jest typowym pacyfistycznym-wybrancem-z-przypadku, ale twórcy oszczedzili nam patosu w jego wypowiadziec/decyzjachh i da się go polubić. Niezłe sa postacie drugoplanowe, szczególnie królewscy generałowie i królowa-technomaka (jedna z najlepiej wyglądajacych animepanienek, co zauwazyli zresztą twórcy serwując nam scenę pantsu :] ). In minsu wypadaja antagonista i pewien (z mojej perspektywy) kompletnie zidiociały król.

    Technicznie Break Blade to górne stany średnie. Wodotrysków jak w nowym Evangelionie czy Gundam Unicorn nie uświadczymy, ale animacja jest płynna, kreska ładna (szczególnie projekty postaci) a niektóre krajobrazy przyjemne - widać, ze to produkcja z tego roku. Soundtrack prezentuje dobry poziom, acz bez wodotrydków.

    Ogólnie Break Blade to solidna, choć pozbawiona oryginalnosci produkcja, której ocena jednak zależec będzie od nastepnych części. Na razie daję 8/10.
     
  22. gen. Franco

    gen. Franco Znany Wszystkim

    Baka to Test to Shoukanjuu - uczniowie walczą ze sobą za pomocą małych potworków o sile równej ilości punktów zdobytych przez uczniów na egzaminie. fabuła może i jest pomysłowa ale tego się poprostu nie da oglądać... szkoda czasu nawet na oglądanie 2 odcinka... 2/10 bo kreska nawet niezła i opening wpada w ucho.
     
  23. Thomas

    Thomas Guest

    Bluźnierca!
    Chociaż...niech będzie twoje 2/10, ale wzbogacone o moc (+6) pułapki czyli Hideyoshiego. Teraz jest 8/10 i zgadzam się z twoją oceną.
     
  24. tjord

    tjord Nowy

    [​IMG]

    No i skończył* nam sie drugi sezon K-ON!!. Uff

    Tak naprawde, do oceny tego sezonu wystarczyło mi obejrzenie pierwszego odcinka. Odcinka, który był tak naprawdę zlepkiem wymyslonych "na szybko" wątków. Ten schemat niestety będzie nam własciwie towarzyszył do końca. Wyraźnie widać, że twórcy wyprzedili materiał źródłowy** i wymyslali na bieżaco. Efekt? Większośc epizodów to zlepki fanserwisu, różnego kalibru pomysłów i tradycyjnych scen picia herbaty. Czyli to co było najgorsze w pierwszym Keionie.

    Ale wiecie co jest najgorsze? Że Keiona!! mimo wszystko ogląda się z usmiechem na ustach. Może nie jest to banan, jaki tworzyszył mi przy ogladaniu pierwszej serii, ale produkcja KyoAni na szczęscie zachowała odpowiedni klimat i nastrój.

    Rozwój postaci? Hmm, Mio stała zywa ekshibicją moe (błe), trochę zepsuli moja ulubioną postać (Ui), za to na szczęscie powiększyli kadre o koleżankę jej i Azusy, czyli Jun - na tym dopływie świezej krwi anime dobrze wyszło, sceny z drugoklasistkami były ciekawą odskocznią od oryginalnej czwórki.

    Moebloby (czyli rozpływajace sie twarze) zostały tak jak były, trochę z racji fabularnych przybyły lazy animacji, piosenki grupy stały sie jeszcze bardziej niedojrzałe i chyba wymyslone, jak fabuła, na kolanie. Openingi stały sie zbyt efekciarskie, zaś EDy do pięt nie doratsaja Don't Say Lazy (i tak endingowi niezbyt wybitnemu) Od strony technicznej więc seria zanotowała raczej regres. Niezbyt wielki, ale jednak.

    Najwiekszym plusem serii był za to ostatni (tzn. 24) odcinek. Twórcy odpowiednio sie tym razem przygotowali i na początek zaserwowali nam "bananotwórstwo_namojotwarzo" rodem z najlepszych scen serii pierwszej, zas na koniec - najlepsza piosenką Houkago Tea Time jaka powstała. To mi się podoba, godne zakonczenie całej serii.

    Ogólnie, pierwsze 23 odcinki oceniam średnio na 6+, ostatni zaś na mocna 9. Chinskim targiem niech bedzie 7.

    *Ok, beda jakies fanserwiśne odcinki dla fanów Azusy i pewnie jakiś powrót do przeszłości. Ale główny watek się juz zakonczył.
    **Co prawda mangi nie czytałem i moge się mylić (tym bardziej, zę ona tez sie juz akonczyła), ale spadek jakości fabuły jest zauważalny. Mozliwe więc że manga "znarutawiała" tzn. pogonili autora do pracy na czas.
     
  25. Pompidou

    Pompidou User

    Po mojemu to ta druga seria była zwyczajnie za długa. Jakoś po 13,14 odcinkach znudził mnie humor serii, choć może "znudził" to nie najlepsze słowo. Od początku każdy odcinek opierał się na tym, że bohaterki zachowywały się w typowy dla siebie sposób - Yui była poświrowaną ciamajdą, Mio uroczą cichą wodą. 24 odcinki to trochę na to za dużo, zresztą w 2. sezonie te ich charaktery doprowadzono do jeszcze większego absurdu (Mugi przez cały odcinek marzy żeby dostać w twarz, no rany, co to ma znaczyć?) co mi się raczej nie spodobało. Też zapiszę na plus większe skupienie uwagi na Azusie i Jun (obie były chyba mniej wyraziste i tym samym ciekawsze niż starsza czwórka), a muzyka? Wolałem te śpiewane przez Mio, czyli ED, ale za to opening miał bardziej... normalny klip (bo ED były przefajnione, sprowadzały się do prezentacji postaci w nowych ciuchach).
     

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie