Kleine Einheitstaktik - niemiecki AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez thorfinn, 18 Listopad 2007.

?

Ten AAR byłby lepszy gdyby...

Poll closed 31 Sierpień 2008.
  1. ...poszczególne odcinki były dłuższe

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. ...poszczególne odcinki były krótsze

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Odcinki są w sam raz

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. ...było więcej taktyki (walki z Close Combat'a i innych gier)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  5. ...było więcej strategii (z HoI2, również innych niemieckich jednostek / frontów)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  6. Stosunek taktyki i strategii jest w sam raz

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  7. ...było wiecej wstawek fabularnych

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  8. ...było więcej akcji (z mechaniki samej gry)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  9. ...było więcej postaci

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  10. ...było mniej postaci

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Multiple votes are allowed.
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. thorfinn

    thorfinn Guest

    część XLVIII: VIII. Armeekorps - czerwiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Zgodnie z danymi niemieckiego wywiadu wojskowego rejon miasta Calais był strzeżony przez zaledwie jedną dywizję. Przełamanie frontu w tym miejscu umożliwiłoby odcięcie sił francuskich w dorzeczu Sommy i Marny oraz w dalszej perspektywie umożliwiłaby szybkie podjęcie marszu na Paryż i zakończenie kampanii.

    [​IMG]

    Wojska niemieckie nie mogły pozwolić sobie na zmarnowanie takiej okazji, toteż za zgodą Oberkommando des Heeres, zaraz po odparciu nocnego ataku belgijskiej kawalerii, pododdziały VIII. Korpusu Armijnego ruszyły w dalszą drogę.

    21 czerwca, o godzinie 5 nad ranem, obie dywizje pancerne wchodzące w skład VIII. Armeekorps, prosto z marszu przypuściły atak na pozycje francuskiej dywizji w nadmorskim rejonie Calais.

    Pomimo początkowych sukcesów niemieckich wojsk pancernych, około południa opór obrońców zaczął wyraźnie tężeć - do walki wchodziły właśnie kolejne dywizje Aliantów pospiesznie przerzucona na ten odcinek frontu. Około godziny 14, wobec niemal trzykrotnej przewagi przeciwnika Generalleutnant Sviatkiewitz wydał rozkaz wstrzymania ataku.

    VIII. Korpus Armijny nie czekał długo na kolejne rozkazy - nadeszły on już następnego dnia. Wobec niespodziewanej kontrofensywy wojsk alianckich w rejonie Gandawy, która w razie powodzenia mogła doprowadzić do odcięcia sił niemieckich w Dunkierce, wojska Generała Sviatkiewitz'a miały wesprzeć obrońców. Sytuacja wojsk niemieckich w Gandawie: II. Korpusu Armijnego Generała Erwina Rommel'a oraz LXXV. Korpusu Armijnego Generała Hansa von Salmuth'a była krytyczna.

    [​IMG]

    Krótko po godzinie 2 w nocy 23 czerwca, obie dywizje pancerne VIII. Korpusu oraz wspierająca je SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler, zajęły pozycje obronne w rejonie Gandawy. Rozpoczęły się krwawe walki, z uwagi na ich nocny charakter, często na bardzo bliskich dystansach.

    [​IMG]

    "Zupełnie nie rozumiem o co mu chodzi..."
    Oberschütz Werner Duve powoli kroczył przez las rozglądając się wokół. Jego palec swobodnie opierał się o spust karabinu. Pomimo wczesnej pory mgła dotychczas spowijająca cały horyzont ustępowała. Intensywny, wilgotny zapach lasu oraz świergot ptaków mogły budzić fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
    "Dlaczego zawsze mnie wysyła na czujkę?"
    Werner Duve, po raz kolejny prowadził pododdział zwiadowczy, którego zadaniem było rozpoznanie terenu, z którego jeszcze godzinę temu prowadzony był ostrzał niemieckich pozycji.
    "On mnie nienawidzi..."
    Dowódca zwiadowców, Sierżant Johannes Tillmann był starym, doświadczonym żołnierzem i jak sam mówił - nie miał zamiaru kończyć z dziurą w brzuchu. Już od pierwszego dnia swojej służby Werner Duve podpadł swojemu dowódcy, który ku swojej uciesze zyskał swego rodzaju polisę na życie... Również Oberschütz Werner Duve korzystał na niespisanej umowie z Feldwebel'em Johannesem Tillmann'em. Stał się znakomitą czujką.

    [​IMG]
    niemiecki pododdział rozpoznawczy​

    Werner zastygł w bezruchu, po czym podniósł w górę lewą rękę, aby pozostali członkowie jego pododdziału zatrzymali się. Cała drużyna przywarła do ziemi, a chwilę później Sierżant Tillmann zaczął powoli czołgać się w stronę swojej czujki. Gdy obaj żołnierze leżeli już obok siebie, Oberschütz Duve wskazał przyczynę niespodziewanego postoju. Dowódca drużyny przyłożył do oczu lornetkę i zaczął lustrować teren znajdujący się przed nimi. Kilkadziesiąt metrów od nich, na skraju lasu w przydrożnym rowie leżeli francuscy żołnierze.
    - Ilu ich jest?
    - Piętnastu, może dwudziestu, panie Sierżancie. - Sierżant Tillmann ruchem ręki przywołał do siebie pozostałych żołnierzy, po czym szeptem wydał dyspozycje:
    - Karabin maszynowy na lewo. Duve weź trzech ludzi ze sobą, będziecie atakowali od prawej flanki. Ja z pozostałymi będziemy was osłaniać. Atakujcie, gdy usłyszycie pierwsze strzały.
    "Tak, z całą pewnością on mnie nienawidzi!"
    Czterech żołnierzy wytypowanych do przeprowadzenia ataku niemal bezszelestnie skradało się na pozycje na prawej flance Francuzów. Kilkadziesiąt sekund później z głębi lasu odezwały się strzały i Oberschütz Werner Duve poderwał swoich ludzi do szturmu.

    [​IMG]

    Gdy po morderczym biegu oraz kilku wybuchach granatów stanęli nad przydrożnym rowem jeden z żołnierzy biorących udział w szturmie zwymiotował. Werner Duve pobladł na twarzy i powiedział do zbliżającego się dowódcy:
    - Panie Sierżancie, powinien pan to zobaczyć.

    [​IMG]

    Atak czterech francuskich dywizji piechoty, wspieranych przez belgijską dywizję strzelców został ostatecznie odparty 23 czerwca w godzinach popołudniowych. Generalleutnant Sviatkiewitz wydał rozkaz natychmiastowego kontrataku na pozycje Aliantów w rejonie miasta Lille.

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    brak
     
  2. thorfinn

    thorfinn Guest

    część XLIX: VIII. Armeekorps - czerwiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Pomimo wczesnej godziny Oberleutnant Karl Eisgruber miał ręce pełne roboty. Sztab, a co za tym idzie sam dowódca VIII. Korpusu Armijnego właśnie instalowali się we francuskiej miejscowości Lille. Nawet fakt, iż całkiem niedawno stacjonowali w tym mieście nie ułatwiał zadania. Do obowiązków adiutanta Generała Sviatkiewitz'a należało zorganizowanie odpowiedniej kwatery dla dowódcy korpusu oraz zapewnienie wszelkiego niezbędnego wyposażenia. Należało błyskawicznie ustanowić bezpośrednią komunikację nie tylko ze sztabem korpusu, ale również poszczególnych dywizji oraz sztabem armii. Oczywiście Porucznik Eisgruber nie działał w pojedynkę - cała operacja instalowania dowódcy w nowej kwaterze była prowadzona przez sztab ludzi, jednak odpowiedzialność spoczywała bezpośrednio na adiutancie Generała.
    - Poruczniku Eisgruber, czy mamy już bezpośrednią łączność ze sztabem armii?
    - Herr Generalleutnant, będziemy mieli łączność za pięć minut.
    - Jak tylko ją ustanowicie, proszę mnie połączyć z Generałem von Kluge.
    - Jawohl, Herr Generalleutnant. - Gdy tylko Generał Sviatkiewitz zniknął za drzwiami swojego tymczasowego gabinetu, Oberleutnant Karl Eisgruber ruszył, aby bezpośrednio nadzorować pracę łącznościowców.

    [​IMG]

    Krótko po godzinie 8 rano, 24 czerwca, łączność pomiędzy sztabami VIII. Armeekorps oraz 4. Armee została ustanowiona i niemal natychmiast Generalleutnant Sviatkiewitz podjął próbę skontaktowania się z Generałem Güntherem von Kluge. Próba ta zakończyła się sukcesem dopiero po kilkunastu minutach, ponieważ dowódca 4. Armii wizytował właśnie jednostki jednego z korpusów na pierwszej linii frontu. Generał von Kluge dość chłodno przyjął ustny raport dowódcy VIII. Korpusu na temat masakry z Petegem, tłumacząc się nadmiarem obowiązków. Zażyczył sobie natomiast pisemnego raportu na ten temat, po czym zakończył rozmowę. Generalleutnant Sviatkiewitz starannie odłożył słuchawkę na widełki, po czym ponownie przyłożył ja do ucha.
    - Tak panie Generale? - Odezwał się zmęczony głos adiutanta.
    - Proszę natychmiast wezwać do mnie Pułkownika von Hardenberg'a.
    - Tak jest, panie Generale. - Kilka minut później młody oficer przybył do gabinetu swojego dowódcy. Podczas spotkanie otrzymał kolejne rozkazy.

    Pod koniec czerwca 1940 roku na froncie zachodnim zapanował zastój, gdyż żadna ze stron nie potrafiła przejąć inicjatywy strategicznej. Dowództwo VIII. Korpusu Armijnego wykorzystało ten czas na uzupełnienie strat w ludziach i sprzęcie oraz na poczynienie przygotowań przed spodziewaną, kolejną ofensywą.

    [​IMG]
    Korzystając z przerwy w działaniach wojennych, żołnierze VIII. Armeekorps "zdobywają" świeże mleko​

    Szansa na przełom w walkach pojawiła się już 28 czerwca, gdy do sztabu Korpusu dotarła informacja wywiadu wojskowego o luce w liniach obronnych przeciwnika. Nadbrzeżny rejonie miasta Dieppe pozostawał niemal bez jakiejkolwiek ochrony i gwałtowne natarcie na linii Calais-Dieppe-Paryż mogło błyskawicznie zakończyć wojnę z Francją. Około godziny 17 tego samego dnia Generał Sviatkiewitz wydał rozkaz wymarszu z Lille i dywizje VIII. Korpusu pomknęły w stronę wybrzeża.

    [​IMG]

    - Czy jest pan pewien?
    - Tak jest, panie Generale. Przed kilkoma minutami otrzymałem potwierdzenie tej informacji od jednego z dowódców w rejonie Calais. - Najnowsza informacja oficera wywiadu VIII. Korpusu Armijnego nie należała do tych oczekiwanych i stawiała sens prowadzenia ataku na wybrzeżu pod znakiem zapytania. Generalleutnant Sviatkiewitz podszedł do mapy rozłożonej pospiesznie na masce swojego osobistego samochodu i nachylił się nad nią. Korzystając z przerwy w marszu Feldwebel Anton Larisch uzupełniał właśnie bak pojazdu i przelotnie spojrzał na oblicze swojego dowódcy. Wytrawne oko Sierżanta wychwyciło na twarzy oficera grymas, który sugerował rozczarowanie i złość. Generał nie odrywając wzroku powiedział do szefa sztabu Korpusu:
    - Proszę niezwłocznie przekazać rozkaz o wstrzymaniu marszu. - Zgromadzeni oficerowie natychmiast powrócili do swoich obowiązków.
    - Zatrzymamy się tutaj na dłużej, Antonie. - Kierowca spojrzał na swojego dowódcę i nieznacznie kiwnął głową. W głosie i na twarzy Generała zagościła złość związana z bezradnością.

    [​IMG]

    29 czerwca, krótko po godzinie 14, w związku z obsadzeniem nadmorskiego rejonu ataku przez siedem alianckich dywizji, marsz VIII. Armeekorps został wstrzymany.

    [​IMG]

    Generalleutnant Sviatkiewitz powróciwszy do swojej kwatery w Lille natychmiast położył się na łóżku. Kolejne dni nerwowego oczekiwania na strategiczne rozstrzygnięcie, spędzone na ciągłych podróżach niemal doszczętnie go wyczerpały. Generał, który nigdy by sobie na to nie pozwolił, nie kłopotał się nawet zdejmowaniem butów. Zmęczone obolałe plecy oraz pulsujące stopy z ulgą przyjęły wygodne łóżko. Dowódca VIII. Korpusu zamknął oczy i natychmiast zasnął, jak dziecko. Chwilę później drzwi do gabinetu otworzyły się i stanął w nich adiutant oficera.
    - Herr Generalleutnant, przepraszam najmocniej, że pana budzę, ale...
    - Tak słucham. - Odpowiedział sennym głosem Generał, powoli podnosząc się z łóżka.
    - Oberst von Hardenberg pilnie prosi o rozmowę i czeka na linii. Czy mam łączyć, panie Generale?
    - Tak, oczywiście. - Dowódca podniósł się z łóżka i podszedł do telefonu stojącego na biurku.
    - Sviatkiewitz z tej strony, słucham Pułkowniku.
    - Herr Generalleutnant, zgodnie z rozkazem udałem się do Petegem. Dosłownie przez chwilą był tutaj kapitan Waffen-SS, z plutonem żołnierzy. Usiłowali przejąć od nas kontrolę nad terenem zdarzenia.
    - Czy mieli ze sobą jakieś upoważnienia?
    - Podejrzewam, że nie, Herr Generalleutnant. SS-Hauptsturmführer utrzymywał, że ma pisemną zgodę swojego przełożonego, ale odmówił jej pokazania. Czy ma pan dla mnie nowe rozkazy?
    - Proszę nadal pilnować miejsca zdarzenia. Ponadto proszę nie dopuszczać nikogo w jego rejon i oczekiwać na przybycie komisji powołanej przez dowódcę 4. Armii.
    - Tak jest, panie Generale.

    [​IMG]

    W nocy z 29 na 30 czerwca 4. Brygada Piechoty Zmotoryzowanej zakończyła swoją dyslokację do Stralsundu. Jednostka była brygadą jedynie z nazwy, gdyż straty, jakie poniosła w toku działań wojennych na froncie zachodnim wyniosły prawie 95% początkowego stanu osobowego. Rozpoczął się proces odbudowywania jednostki, w tym kadry podoficerskiej, która poniosła stosunkowo największe straty i której uzupełnienie było priorytetowym zadaniem.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Pendrive, z większą częścią bieżącego odcinka, który został w Koszalinie dotarł do Krakowa, dzięki znakomitej pracy Poczty Polskiej przed weekendem, stąd dzisiejsza aktualizacja.

    Mamy już koniec czerwca, a Francja nadal walczy... :twisted:
     
  3. thorfinn

    thorfinn Guest

    część L: VIII. Armeekorps - czerwiec-lipiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    30 czerwca 1940 roku w ciężkich od zmęczenia i dymu papierosowego głowach niemieckich sztabowców zrodził się kolejny plan przełamania obrony francuskich linii obronnych. Oto zupełnie niespodziewanie XXXII. Korpus Armijny Generała Hermanna Hoth'a, wspierany przez XXX. Korpus Generała Rudolfa Gercke, uchwyciły strategiczny rejon Reims. Pozycje u stóp miejsca, w którym koronowani byli królowie Francji flankowały od zachodu Linię Maginot'a, a dalsze natarcie w kierunku południowym mogło całkowicie odciąć licznie zgromadzone tam siły.

    [​IMG]

    - Meine Herren, w związku z nową ofensywą w rejonie Reims otrzymaliśmy kolejne zadanie. - Oficerowie VIII. Korpusu Armijnego zgromadzeni w pomieszczeniu w skupieniu patrzyli na mapy sztabowe i oczekiwali na nowe rozkazy. Generał Sviatkiewitz kontynuował:
    - Wspólnie z pozostałymi korpusami 4. Armii mamy osłaniać flankę głównego natarcia, wykonując uderzenie na Valenciennes. Oczywiście otwartą kwestią pozostaje armia nieprzyjaciela stacjonująca w Amiens, która bezpośrednio zagraża naszej flance... - Po sali rozległ się szmer, gdy otworzywszy drzwi do pomieszczenia wszedł Oberleutnant Karl Eisgruber. Adiutant podszedł do swojego dowódcy i powiedział szepcząc:
    - Herr Generalleutnant, Pułkownik von Hardenberg oczekuje na linii. - Generał uniósł się znad map i rzekł do zebranych oficerów:
    - Panowie, wybaczcie. - Po czym ruszył razem ze swoim adiutantem do wyjścia.

    Oberst Herbert von Hardenberg mocno przyciskał słuchawkę telefonu polowego do ucha. Jakość połączenia ze sztabem VIII. Korpusu była bardzo słaba, a do tego wokół panował znaczny ruch ciężarówek z żołnierzami i sprzętem. Oficer obrócił się w stronę drogi i zobaczył odjeżdżający właśnie samochód dowódcy SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler - Josefa Dietrich'a. Przez moment widział jego wyraz twarzy. Generał SS sprawiał wrażenie zadowolonego z siebie. Wreszcie Pułkownik usłyszał głos swojego dowódcy po drugiej stronie słuchawki.
    - Herr Generalleutnant, Oberst von Hardenberg z tej strony. Melduję, że na miejsce przyjechał SS-Gruppenführer Dietrich z kompanią SS oraz pisemnym upoważnieniem od dowódcy 4. Armii. W tej chwili żołnierze SS wywożą zwłoki.
    - Jak to wywożą?! - Generał uniósł głos, co nie zdarzało mu się wcześniej w obecności żołnierzy. - Co jest napisane w upoważnieniu od Generała Kluge'go?
    - Generał von Kluge przekazał pieczę na miejscem incydentu żołnierzom SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler, którzy mają poczynić wszelkie niezbędne kroki do jego zabezpieczenia i zbadania.
    - Dokąd je wywożą?
    - Tajemnica wojskowa, panie Generale.
    - Zaraz zadzwonię do Kluge'go. Dziękuję Pułkowniku.
    - Herr Generalleutnant, czy ma pan nowe rozkazy dla mnie?
    - Proszę pozostać na miejscu, za chwilę do pana oddzwonię. - Pułkownik von Hardenberg odłożył słuchawkę i rozejrzał się. Wokół żołnierze SS niedbale ładowali ciała do ciężarówek, które odjeżdżały w nieznanym kierunku. Wzrok oficera podchwycił kapitan SS, który dzień wcześniej próbował przejąć kontrolę nad Petegem, a teraz dowodził kompanią "zabezpieczającą" zwłoki francuskich żołnierzy. Na twarzy kapitana SS zagościł triumfalny uśmiech.

    [​IMG]

    Generał Sviatkiewitz odłożył słuchawkę na widełki i zwracając się do swojego adiutanta, który dyskretnie czekał w pobliżu powiedział:
    - Proszę mnie połączyć z dowódcą 4. Armii, Generałem Güntherem von Kluge.
    - Tak jest, panie Generale. - Porucznik Karl Eisgruber złapał słuchawkę telefonu i usiłował jak najszybciej uzyskać bezpośrednie połączenie ze sztabem 4. Armii. Po kilku chwilach adiutant przekazał swojemu dowódcy słuchawkę.
    - Panie Generale, Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz z tej strony.
    - Tak słucham pana Sviatkiewitz. - Ton głosu dowódcy armii zdradzał lekkie zirytowanie i niechęć.
    - Jeden z moich oficerów zameldował mi, iż z pańskiego rozkazu pieczę nad Petegem przejęła SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler...
    - Tak. Do czego pan zmierza?
    - Panie Generale, żołnierze SS wywożą ciała w nieznanym kierunku...
    - Generale Sviatkiewitz, to już nie jest pańskie zmartwienie. Proszę powrócić do swoich obowiązków. Mam nadzieję, że nie muszę panu przypominać jakich. Czy coś jeszcze?
    - Nein, Herr General.

    Przygotowania do kolejnego natarcia zostały przerwane 1 lipca, gdy w godzinach popołudniowych flanka niemieckich oddziałów zgromadzonych w rejonie Lille została zaatakowana przez pięć francuskich dywizji piechoty, wspieranych przez polską dywizję strzelców. Tymczasowe dowództwo nad siłami niemieckimi objął dowódca korpusu piechoty, Generał Kurt von Greiff.

    [​IMG]

    Pomimo wyrównanych sił, na skutek bierności dowódcy niemiecka obrona legła w gruzach. Wpierw pole walki opuścił korpus piechoty, następnie, 2 lipca do odwrotu zmuszony został VIII. Armeekorps, który wycofał się na północny-wschód. Załamanie niemieckiej obrony zagroziło 6. Armii Generała Wilhelma von Leeb'a, która znajdowała się w nadmorskim rejonie Calais i teraz była zagrożona okrążeniem oraz mogło skazać na niepowodzenie ofensywę w rejonie Reims.

    [​IMG]
    Sytuacja na froncie zachodnim 3 lipca 1940 roku​

    Słońce miało się już ku zachodowi i na niebie pojawiła się krwawo-czerwona łuna. Od kilku minut panował wokół względny spokój, jedynie z wąskiego pasa ziemi niczyjej dochodził dwujęzyczne odgłosy jęków i nawoływań rannych żołnierzy. Młody porucznik podniósł się z dna wilgotnego okopu i ruszył wzdłuż linii, którą obsadzali żołnierze jego kompanii. Jego żołnierze byli brudni, zawszeni i zmęczeni. Jeden z nich siedział na dnie okopu i przyciskając dłonie do uszu, kiwał się w przód i do tyłu. Porucznik spojrzał na niego.
    "Przecież to jeszcze dziecko."
    Oficer rozejrzał się wokół i zapytał:
    - Czy ktoś zna francuski? - Kilka metrów od niego odezwał się pojedynczy głos:
    - Herr Leutnant melduję, że ja. - Porucznik ruszył w stronę żołnierza.
    - Powiedz im, że oferuję czasowe zawieszenie broni na zabranie rannych z pola walki...
    - Ależ, panie Poruczniku, to jest niezgodne z regulaminem. - Głos zabrał jeden z nowo przybyłych na front podoficerów. Porucznik zmierzył go wzrokiem, po czym odpowiedział:
    - Póki żyję to ja tutaj dowodzę, a nie pan, Herr Unterfeldwebel. Czy to jasne?
    - Jawohl, Herr Leutnant. - Natychmiast odpowiedział podoficer i wrócił do szeregu. Porucznik ponownie spojrzał na żołnierza i zapytał:
    - Dasz radę to przetłumaczyć?
    - Spróbuję, panie Poruczniku. - Gefreiter odchrząknął i obróciwszy się w stronę linii wroga wykrzyczał:
    - Mon commandant demande, si vous êtes d'accord temporaire cessent le feu pour déménager blessé du terrain de l'aucun homme. - Wszyscy czekali w skupieniu na odpowiedź dowódcy francuskiego, która nadeszła po kilku chwilach:
    - Une heure, quatre hommes sans armes.
    - Jedna godzina, czterech ludzi bez broni. - Przetłumaczył kapral. Porucznik wskazał kaprala-tłumacza, sierżanta i jednego z pobliskich szeregowców, mówiąc:
    - TY, ty i ty, pójdziecie ze mną. - Gdy wspinali się na drabinkę prowadzącą na zewnątrz okopu Porucznik spojrzał za siebie i powiedział do wpatrzonych w niego żołnierzy:
    - Niech nikt nie waży się wystrzelić.
    Czterej żołnierze niemieccy wyszli na ziemię niczyją z uniesionymi rękami. Z drugiej strony to samo uczyniło czterech Francuzów. Obie strony początkowo przypatrywały się sobie z nieufnością, ale po chwili zajęły się rannymi, którzy jakby energiczniej wzywali teraz pomocy.

    [​IMG]
    Ziemia niczyja​

    Mijały minuty i słońce już niemal całkowicie skryło się za horyzontem. Obok niemieckiego kaprala przeszedł francuski żołnierz. W blasku wschodzącego księżyca zajaśniał jakiś przedmiot, który Francuz dzierżył w ręku. Gefreiter odwrócił się i spostrzegł, że jest to kawałek prawdziwego chleba, więc niezwłocznie zapytał:
    - Un fromage pour le pain, oui?
    - Non. Zigaretten? - Kapral wyjął z kieszeni paczkę papierosów i podał ją Francuzowi, który w zamian przekazał chleb. Francuz obejrzał swój nabytek, po czym chowając go do kieszeni, powiedział kalecząc:
    - Danke.
    - S'il vous plaît. - Odpowiedział Kapral, po czym na twarzach obu mężczyzn zagościł uśmiech. Chwilę później padł pojedynczy strzał, a zaraz po nim, z obu stron odezwały się wszystkie karabiny. Ziemia niczyja rozbłysła, niczym za dnia.

    Generalleutnant Sviatkiewitz obudził się zlany potem. Wspomnienia koszmaru Wielkiej Wojny, mimo upływu lat wciąż były żywe...

    5 lipca 1940 roku, 6. Armia znalazła się w okrążeniu mając przeciwko sobie dwie armie Sprzymierzonych. Krótko po godzinie 20 rozpoczęła się operacja zwolnienia blokady rejonu Calais. Dwie niemieckie armie - 4. ze wschodu i 6. z zachodu uderzyły na francuską armię Generała Maxima Weygand'a ześrodkowaną w rejonie Lille.

    [​IMG]

    Wobec dwukrotnej przewagi nieprzyjaciela Alianci zostali szybko zmuszeni do odwrotu. 6. Armia została odblokowana i mogła kontynuować marsz na południe. Pojawiła się także znakomita okazja okrążenia i zlikwidowania dwóch francuskich dywizji pancernych w Dunkierce. Atak prowadzony przez dywizje VIII. Korpusu Armijnego, wspierane przez dywizję piechoty rozpoczął się w nocy z 10 na 11 lipca.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Zgodnie z zapowiedzią w 50. odcinku pojawiły się 2 (z 3) postulowane na forum wątki. Mam nadzieję, że Wam się podobało. :)

    Kolejny odcinek zapewne w kolejny weekend. :)
     
  4. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LI: VIII. Armeekorps - lipiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    [​IMG]
    żołnierze VIII. Armeekorps przechodzą obok zniszczonego francuskiego czołgu​

    11 lipca 1940 roku, o godzinie 11 VIII. Korpus Armijny ostatecznie zabezpieczył rejon Dunkierki biorąc do niewoli blisko 20 000 jeńców. Wraz z ostatnimi sukcesami Wehrmacht'u w ufortyfikowanym rejonie Metzu, gdzie 16. Armia (Generała Ernsta Busch'a) wraz z 1. Armią (Generała Erwina von Witzleben'a) wykorzystały zamieszanie powstałe na tyłach armii francuskiej w rejonie na południe od Reims, wdzierając się wgłąb terytorium wroga. Przełamanie Linii Maginot'a w jej północnym sektorze zagroziło siłom francuskim w rejonie Strasburga, a co za tym idzie podważało całkowicie francuską, obronną koncepcję wojenną.

    [​IMG]
    żołnierze niemieccy przed jednym z bunkrów Linii Maginot'a​

    Zaraz po zabezpieczeniu ogromnej ilości jeńców i porzuconego sprzętu dywizje VIII. Armeekorps ruszył w dalszą drogę, już następnego dnia docierając do Lille. Wobec realnej szansy odcięcia kolejnych francuskich dywizji w Dieppe Generalleutnant Sviatkiewitz podjął decyzję o kontynuowaniu marszu na południowy-zachód, a następnie przeprowadzenie błyskawicznego natarcia na linii Amiens-Le Havre.

    [​IMG]

    Powodzenie natarcia mogło doprowadzić do zniszczenia trzech kolejnych jednostek nieprzyjaciela, w tym co najmniej dwóch pancernych oraz zapewnić dogodniejsze pozycje wyjściowe do, zbliżającego się wielkimi krokami, szturmu na Paryż.

    Niespodziewane pojawienie się francuskiej armii Generała Charlesa Nollet'a na osi niemieckiego natarcia postawiło sens prowadzenia ofensywy pod znakiem zapytania. Ostatecznie 13 lipca dowódca VIII. Korpusu Armijnego wydał rozkaz wstrzymania ataku na La Havre.

    [​IMG]

    15 lipca w godzinach porannych, w ramach przygotowań do szturmu stolicy nieprzyjaciela, VIII. Armeekorps wziął udział w ataku na Dieppe. Ofensywa dowodzona przez Generała Wilhelma Keitel'a miała zabezpieczyć flankę oddziałów atakujących Paryż.

    [​IMG]

    Naprzeciwko niemieckiego zgrupowania liczącego w sumie siedem dywizji stały dwie dywizje pancerne oraz świeżo sformowana rezerwowa dywizja piechoty. Wobec tak dużej przewagi atakujących Francuzi zostali szybko zmuszeni do odwrotu i już po godzinie 13 tego samego dnia walki ustały. Oddziały znajdujące się pod bezpośrednimi rozkazami Generała Wilhelma Keitel'a kontynuowały swój marsz na Dieppe, natomiast VIII. Korpus Armijny pozostał na swoich dotychczasowych pozycjach.

    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz siedział w swoim pojeździe sztabowym, czytając nowo przybyły plik dokumentów. Światło słonecznego, gorącego dnia wpadało skąpo przez zakurzone i zabrudzone okna. Wewnątrz specjalnie przystosowanej ciężarówki panował niespotykany dotąd spokój. Generał odprawił wcześniej wszystkich swoich oficerów i teraz mógł spokojnie przeczytać szokujący raport Pułkownika Herberta von Hardenberg'a.
    - Herr Generalleutnant... - Głos adiutanta, Porusznika Karla Eisgruber'a oderwał oficera od lektury. - Zgodnie z pana życzeniem, przybyli Pułkownik Jörling i Kapitan Otte.
    - Niech wejdą. - Odpowiedział dowódca VIII. Korpusu Armijnego, starannie odkładając kartki raportu do papierowej teczki. Obaj panowie weszli do środka i zasalutowali, po czym Generał Sviatkiewitz zaprosił ich do rozłożonej mapy sztabowej.
    - Panowie, jakie macie dla mnie nowiny? - Zapytał Generał.
    - Panie Generale, nasze oddziały zgromadzone w rejonach Dieppe i Valenciennes meldują o wzmożonej aktywności nieprzyjaciela. - Oberst Gerhard Jörling, oficer wywiadu Korpusu wskazał oba rejony na mapie. - Najprawdopodobniej świadczy to o francuskich przygotowaniach do ofensywy, która bezpośrednio zagrozi naszym flankom.
    - Czy przemieszczenia sił nieprzyjaciela obejmują przedpole Paryża?
    - Nein, Herr Generalleutnant, wszystko wskazuje na to, że obrona Paryża nie została znacząco wzmocniona. Niemniej jednak dane z tamtego rejonu są niepełne.
    - Kapitanie Otte, co pan na to? - Generał zwrócił się do dowódcy 6. Batalionu Rozpoznawczego.
    - Panie Generale, moi ludzie są w stanie zdobyć odpowiednie informacje. - Schowane za okularami oczy Hauptmann'a Sylvestra Otte zaiskrzyły się.
    - Nie wątpię Kapitanie. - Generał uśmiechnął się, po czym dodał: - Czego pan potrzebuje?
    - Proszę o stosowny rozkaz i jeden dzień czasu.
    - Znakomicie, proszę natychmiast wyruszać. - Następnie Generał Sviatkiewitz zwrócił się do Pułkownika Jörling'a: - A pan niech monitoruje wszelkie ruchy nieprzyjaciela na naszych flankach.
    - Rozkaz, Herr Generalleutuant. - Odpowiedzieli salutując obaj oficerowi, po czym wyszli z pojazdu. Generał Thomas Sviatkiewitz ponownie usiadł na krześle i wrócił do swojej lektury.

    [​IMG]
    żołnierze 6. Aufklärung Abteilung w trakcie przygotowań do kolejnej misji​

    Misja zwiadowcza dowodzona przez Hauptmann'a Sylvestra Otte potwierdziła fakt, iż koncentracja sił alianckich na skrzydłach VIII. Korpusu Armijnego znacznie osłabiła garnizon Paryża, który składał się... z jednej dywizji piechoty. Takiej okazji dowódca VIII. Armeekorps nie zamierzał zmarnować i, nie czekając na wsparcie piechoty, natychmiast wydał rozkaz przeprowadzenia szturmu na stolicę. Walki na przedpolu "Miasta Świateł" rozpoczęły się krótko po godzinie 14, 16 lipca 1940 roku.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    * Podobnej sytuacji doświadczył Generał Erwin Rommel, jako dowódca 7. Dywizji Pancernej, podczas kampanii francuskiej w 1940 roku.

    Jak już wcześniej zaznaczyłem jest to odcinek, który miał za zadanie nieco podgonić akcję i przygotować pole pod kolejną wstawkę z CC, która pojawi się w kolejnym odcinku. :)
     
  5. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LII: VIII. Armeekorps - lipiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Schütze Lars Wittman przetarł ręką mokre od potu czoło. Lipcowe, popołudniowe słońce dawało się wszystkim we znaki. Zresztą sam upał był jeszcze do zniesienia. Szeregowy Wittman spojrzał na nadgarstek swojej prawej dłoni - wszechobecny kurz zmieszał się z potem tworząc sporą warstwę lepkiego brudu. W następnej chwili pędząca ciężarówka, którą jechali gwałtownie podskoczyła na wyboju powodując bolesny dla żołnierza upadek.
    - Trzymaj się mocno, Lars! - Krzyknął jeden z żołnierzy, wyciągając pomocną dłoń. Z pomocą kolegi Lars Wittman ponownie znalazł się na niewielkiej drewnianej ławeczce przeznaczonej dla pasażerów.
    - Danke. - Ciężarówka ponownie podskoczyła na wyboju, a w chwilę później na pełnym gazie wzięła ostry zakręt. Szeregowy Wittman pomyślał:
    "Moje bebechy tego nie zniosą."
    Jakby na zawołanie, w chwilę później jeden z żołnierzy gwałtownie się pochylił i zwymiotował na drewnianą podłogę.
    - Ach Scheiße! Zarzygałeś mi buty! - Dało się słyszeć z głębi paki ciężarówki. To z pewnością pechowiec, który siedział naprzeciwko i teraz mógł z bliska podziwiać treść żołądkową kolegi.

    [​IMG]
    Żołnierze VIII. Armeekorps w czasie transportu​

    Po przejechaniu jeszcze kilku kilometrów kierowca gwałtownie zatrzymał ciężarówkę, po czym odwrócił się w stronę żołnierzy zgromadzonych na pace i powiedział:
    - Kameraden, dalej musicie iść pieszo. - Następnie z szoferki wysiadł dowódca drużyny - Feldwebel Knabe i zebrawszy swoich ludzi ruszył w stronę pobliskich zabudowań.

    [​IMG]
    Paryż​

    Drużyna Szeregowego Larsa Wittman'a znalazła się w składzie kompanii piechoty 2. Panzer-Division i miała poprowadzić natarcie na jeden z podmiejskich dystryktów Paryża. Teren działania przedzielony był wartką rzeką, która możliwa była do sforsowania jedynie przez trzy, przerzucone przez nią mosty drogowe. Broniące przeprawy oddziały francuskie wysadziły w powietrze jeden z nich, ograniczając możliwości przeprawy do dwóch mostów - północnego i południowego. Południowy most znajdował się naprzeciwko kolejowego dworca towarowego i górował nad nim niewielki kompleks forteczny z końca XIX wieku. Paręset metrów dalej na północ przebiegał drugi nieuszkodzony most. Po obu jego stronach znajdowały się liczne budynki mieszkalne.

    [​IMG]

    Plan ataku zakładał wykonanie bezpośredniego szturmu przez oba mosty, zabezpieczenie przeprawy oraz kontynuowanie natarcia wgłąb stolicy nieprzyjaciela. II. Pluton, dowodzony przez Stabsfeldwebel'a Brenner'a, wspierany przez dwa czołgi z I. Plutonu oraz karabin maszynowy miał wykonać bezpośredni atak na kompleks forteczny. III. Pluton, któremu przewodził Oberfeldwebel Schreiter, miał za zadanie przekroczyć północny most i zabezpieczyć rejon przeprawy z północy i północnego-zachodu, z których to kierunków spodziewano się kontruderzenia Francuzów. Dowódca kompanii - Oberleutnant Weber wraz z jeszcze jednym czołgiem wspierał natarcie prowadzone na północną przeprawę.

    Dochodziła godzina 16:15, gdy żołnierze niemieccy otrzymali rozkaz zajęcia pozycji wyjściowych do ataku. Szturm miał rozpocząć się lada chwila...

    [​IMG]

    Już pierwsze chwile bitwy wykazały, że obrona francuska będzie twardym orzechem do zgryzienia dla żołnierzy 2. Dywizji Pancernej - gdy tylko czołg Feldwebel'a Fiedler'a podjechał w pobliże zniszczonego mostu, został zaatakowany na otwartym polu przez francuskie działo przeciwpancerne. Pierwsze trafienie spowodowało znaczne uszkodzenia pojazdu oraz pierwsze straty w ludziach - ładowniczy Schütze Schwindt został ciężko raniony w głowę przez nit odstrzelony od pancerza. Jego miejsce zajął Szeregowy Wehrmann, który również był ranny. Kolejne bezpośrednie trafienie okazało się dla czołgu śmiertelne.

    [​IMG]
    Czołg 2. Panzer-Division na ulicach Paryża ​

    Działa niemieckich czołgów odpowiedziały ogniem jednak kolejne pociski nie trafiały w doskonale zamaskowane działo. Wkrótce do dział pancerniaków połączył karabin maszynowy, który nie był w stanie wyrządzić najmniejszej krzywdy francuskiej załodze.

    Trzeci pocisk wystrzelony przez Francuzów zapalił kolejny niemiecki pojazd - czołg Stabsfeldwebel'a Blesch'a, który stał w otwartym polu nieopodal południowego mostu. Z palącego się wraku wypełzł jedynie dowódca.

    W chwilę później, wyłoniwszy się zza zabudowań, pojazd dowodzony przez Sierżanta Karla Ossmann'a, otworzył celny ogień w stronę stanowiska morderczego działa, wyłączając je z akcji.

    [​IMG]

    W tym samym czasie III. Pluton osłaniany przez pojazd dowódcy plutonu pancernego, zdecydowanie posuwał się w stronę północnej przeprawy - kolejne budynki były zdobywane bez żadnej walki. Odgłosy pobliskich ciężkich walk działały niezwykle deprymująco na Szeregowego Larsa Wittman'a, skłaniając go i jego towarzyszy do poszukiwań odpowiedzi na dość proste pytanie:
    "Czy uda mi się?"

    [​IMG]
    Natarcie żołnierzy III. Plutonu, w tle pojazd Oberleutnant'a Weber'a.​

    Niezwykle zacięte walki o przedmieścia Paryża zakończyły się nad ranem 17 lipca 1940 roku. Krótko po godzinie 9 rano Generalleutnant Sviatkiewitz mógł przesłać meldunek o zajęciu stolicy Francji.

    [​IMG]

    Jednak wciąż nie był to jeszcze odpowiedni czas na świętowanie - nieprzyjaciel nadal dysponował znacznymi siłami, zdolnymi do prowadzenia działań bojowych. Jedynie szybkie działania mogły doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa. Rozpoczął się wyścig z czasem, którego stawką było życie żołnierzy VIII. Armeekorps i Generał Sviatkiewitz miał tego pełną świadomość.

    [​IMG]
    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz podczas kampanii zachodniej​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Sam nie jestem do końca zadowolony z tego odcinka, niemniej jednak cieszę się, że wreszcie mogę go opublikować. Już jutro rozpocznę prace nad kolejną częścią.
     
  6. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LIII: VIII. Armeekorps - lipiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    "Który to już dzień nieustającego natarcia?"
    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz w myślach zadawał sobie to pytanie dość często ostatnimi czasy. Stałe, długotrwałe wystawianie organizmu na stres i zmęczenie dawało o sobie brutalnie znać. Zwłaszcza w tych dniach. Generał spojrzał przed siebie - stała przed nim zwarta grupa oficerów. Wszyscy byli już na miejscu. Dowódca wciągnął w płuca ciężkie lipcowe powietrze i zwracając się do szefa wywiadu Korpusu powiedział:
    - Herr Oberst Jörling niech pan zacznie. - Pułkownik Gerhard Jörling natychmiast odstawił metalowy kubek z kawą, po czym zaczął referować sytuację:
    - Panowie wygląda na to, że nasze błyskawiczne natarcie totalnie zaskoczyło nieprzyjaciela. Zdobyliśmy Paryż zanim Francuzi należycie przygotowali jego obronę i w tej chwili praktycznie znajdujemy się za ich główną linią obrony, mając na skrzydłach przynajmniej dwa potężne zgrupowania Aliantów. Równie zaskoczone naszymi postępami wydaje się być Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych, gdyż w tym sektorze frontu żadna inna niemiecka jednostka nie dokonała takiego wyłomu. - Oficer zrobił pauzę, a na twarzach uczestników narady zagościły gdzieniegdzie ironiczne uśmieszki. Generał Sviatkiewitz uważnie przypatrujący się referującemu zapytał:
    - Jakie są aktualne informacje o przemieszczeniach nieprzyjaciela? - Pułkownik Jörling podszedł do mapy:
    - W tej chwili wywiad donosi o znacznej aktywności wojsk Sprzymierzonych na południowy-wschód od nas, w rejonie Auxerre oraz Troyes. - Szef wywiadu spojrzał na mapę, po czym dodał: - Ponadto w najbliższym czasie możemy spodziewać się transferu francuskich dywizji rezerwowych z południowo-zachodniej częsci kraju oraz sił kolonialnych z południa. Sugeruję baczną obserwację rejonu miasta Orlean.
    - Dziękuję panu Pułkowniku Jörling. - Generał zwrócił się do Majora Steinfeld'a, pełniącego obowiązki kwatermistrza VIII. Armeekorps: - Jaki jest stan naszych dywizji?
    - Herr Generalleutnant, po ponad tygodniowym, ciągłym natarciu oraz zaciętych walkach miejskich o Paryż obie dywizje pancerne poniosły... znaczące straty. - Major Steinfeld, dotychczasowy kwatermistrz 2. Panzer-Division potrafił dość dobrze odnaleźć się w nowej sytuacji. - Stan parku maszynowego Korpusu wynosi w tej chwili 68 % stanu wyjściowego, 2. Dywizja Pancerna znajduje się w zdecydowanie lepszym stanie, natomiast straty 6. Dywizji Pancernej przekraczają już 50 %. Materiałów do prowadzenia walki wystarczy tylko na kilka godzin intensywnych działań. Z benzyną jest trochę lepiej, gdyż ilość jaką dysponujemy powinna pozwolić na trzy dni marszu. - Wśród zgromadzenia zapadła grobowa cisza. - Nasze linie zaopatrzenia są nadmiernie rozciągnięte i podatne na ataki powietrzne nieprzyjaciela. Nie muszę też chyba przypominać, że w razie kontrofensywy VIII. Korpus Armijny będzie zagrożony odizolowaniem. - Gdy Major Steinfeld zakończył swój krótki referat przez moment zapanowała absolutna cisza, którą przerwał dowódca VIII. Armeekorps:
    - Dziękuję panom za zwięzłe i rzeczowe sprawozdania. - Generał zbliżywszy się do mapy kontynuował: - Niech batalion rozpoznawczy Kapitana Otte oraz jeden z pułków 2. Dywizji Pancernej prowadzą ograniczone działania ofensywne na południu i południowym-zachodzie. Pozostałe siły Korpusu niech zajmą dogodne pozycje do obrony. Proszę też wszelkimi sposobami zgromadzić maksymalną ilość zaopatrzenia. Dziękuję panom za przybycie. - Zgromadzeni oficerowie zaczęli rozchodzić się, aby zrealizować wytyczne dowódcy. Również Oberst Herbert von Hardenberg kierował się ku wyjściu, gdy usłyszał słowa Generał:
    - Pan von Hardenberg, niech zostanie. - Gdy w pomieszczeniu pozostało tylko dwóch oficerów, Generalleutnant Sviatkiewitz zapytał:
    - Czy chciałby pan coś jeszcze dodać do swojego raportu?
    - Jawohl, Herr Generalleutnant.
    - Słucham pana.
    - Z całą pewnością za masakrę pod Petegem odpowiadają żołnierze z dywizji Waffen-SS Leibstandarte Adolf Hitler oraz ich dowódca, Josef Dietrich. Jestem tego więcej niż pewien, panie Generale.
    - Uważam, że mam obowiązek poinformować pana Herr Oberst, że zamierzam wstrzymać się z ujawnieniem wyników pańskiego śledztwa do czasu rozpoczęcia obrad specjalnej wojskowej komisji. Niestety Generał von Kluge nie spieszy się z jej powołaniem, a przekazanie ciał i samego miejsca zdarzenia pod opiekę SS utrzymuje mnie w przekonaniu, że sprawa zostanie wyciszona. W tych okolicznościach pańska praca będzie miała decydujące znaczenie dla ukarania winnych tej zbrodni. Czy świadkowie pozostają w naszej dyspozycji?
    - Tak jest panie Generale, pozwoliłem sobie zadbać o to.
    - W jaki sposób?
    - Wszyscy cywilni świadkowie znajdują się w tej chwili w areszcie...

    * * *

    - Czy wszyscy są na swoich pozycjach, odbiór? - Charakterystyczny głos Unterfeldwebel'a Raab'a zabrzmiał w słuchawkach Kaprala Neidharta Fritz'a. Radiooperator piątego, ostatniego czołgu z plutonu Sierżanta Raab'a doskonale wiedział, że powinien złożyć meldunek jako ostatni. W chwilę później pozostałe pojazdy meldował swoją gotowość:
    - Dwójka na pozycji, odbiór. - Przez moment zapanowała cisza w eterze. Wspomnienie poległych towarzyszy broni wciąż było żywe.
    - Czwarty gotowy, odbiór. - Neidhart Fritz wciągnął ciężkie powietrze w płuca i zameldował:
    - Piąty na stanowisku, odbiór.
    - Przyjąłem. Piątka miejcie oko na szosę, lada moment mogą nadjechać żabojady, Meldujcie o wszelkiej aktywności wroga. - Kolejne minuty mijały na nerwowym oczekiwaniu. Pluton Unterfeldwebel'a Raab'a otrzymał meldunek pododdziału zwiadu, iż w kierunku ich pozycji zmierza kolumna pancerno-motorowa nieprzyjaciela. Francuzi mieli dysponować znaczną przewagą liczebną i jedyną szansą na ich powstrzymanie było zorganizowanie zasadzki.
    "Ale czy w nią wpadną..."
    Kapral Fritz podejrzewał, że w tej chwili podobna myśli nachodziła wszystkich pozostałych czołgistów. Wtem przez właz w wieżyczce wsunął się do czołgu jego dowódca:
    - Nadjeżdżają od strony szosy! - Podczas, gdy radiooperator przekazywał informację przez radio, dowódca dodał, a w jego głosie przebijała się nuta zdenerwowania:
    - Za jakieś pięć minut się zacznie. - Wkrótce w powietrzu zaczęło rozchodzić się swego rodzaju buczenie, które dochodziło do członków załogi dzięki otwartym włazom oraz zgaszonemu silnikowi. Z sekundy na sekundę buczenie narastało i Neidhart był pewien, że gdyby siedział w tej chwili na gołej ziemi czułby jej drżenie. Wraz z uporczywym narastaniem dźwięku nadjeżdżającej kolumny, w jego myślach przewijało się jedno i to samo pytanie:
    "Czy wpadną w naszą zasadzkę?"
    - Tu drugi, na czele kolumny dwa pojazdy pancerne i jedna Somua.
    - Drugi, czekajcie aż czoło minie czwórkę. - Gefreiter Fritz ponownie odtworzył w myślach plan plan działania. Czołgi "Drugi" i "Czwarty" zajęły zamaskowane pozycje w zagajniku zaraz przy szosie, którą przemieszczał się wróg. W odpowiednim momencie oba czołgi miały ostrzelać początek i koniec kolumny, wstrzymując jej marsz. Następnie do walki miały włączyć się czołgi dowódcy plutonu oraz "Piąty", rażąc ogniem flankę i tyły Francuzów. Powodzenie akcji zależało od celności i zgrania załóg niemieckich czołgów.
    - Tu drugi, pierwszy pojazd przejeżdża obok moich pozycji. Naliczyłem trzy Somuy, trzy pojazdy pancerne i szereg ciężarówek. - Kilka sekund później w eter nadano kolejny komunikat:
    - Tu czwórka, biorę na cel pierwszy czołg.

    [​IMG]

    Przygłuszony przez pracujący silnik potężny huk eksplozji dotarł również do wnętrza czołgu Kaprala Neidharta. Ich maszyna gwałtownie poderwała się z miejsca i ruszyła do walki. Podczas, gdy kierowca Stabsgefreiter Emmerich Sauter prowadził czołg przez niewielkie wzniesienie górujące nad całym terenem w radio pojawiły się kolejne meldunki:
    - Czwarty, cel zniszczony!
    - Tu drugi, chyba go unieruchomiliśmy.
    - Zaczynamy panowie. - Krótko podsumował dowódca plutonu. Podczas szaleńczej jazdy po nierównościach Neidhart Fritz miał wrażenie, że wnętrzności podeszły mu pod samo gardło. Czas odmierzany tempem uderzeń serca zwolnił w tej chwili maksymalnie, w końcu jednak zatrzymali się i w interkomie rozległ się głos dowódcy czołgu:
    - Cel na godzinie 1. Odleglość 80 metrów.
    - Cel namierzony.
    - Przeciwpancernym ognia!

    [​IMG]
    "Piątka" w akcji​

    Natychmiast rozległ się huk wystrzału z 50 milimetrowego działa, a w ślad za nim wnętrze czołgu zapełniło się gorącym, gryzącym dymem. Radiooperator "Piątki" wytężył wzrok i przez niewielką szparę obserwacyjną ujrzał dymiącą sylwetkę francuskiego czołgu.
    - Piąty, ostatni czołg wyeliminowany. - W tym samym czasie dowódca pojazdu podawał pozycje kolejnych celów, a w eterze pojawiały się kolejne meldunki:
    - Pierwszy pojazd pancerny wyrwał się do przodu.

    [​IMG]

    - Z ciężarówek wysypuje się piechota. - Kapral Fritz sięgnął po karabin maszynowy zamontowany w kadłubie pojazdu i otworzył ogień do zgromadzonych przy ciężarówkach, zdezorganizowanych piechurów. We wnętrzu ich czołgu panował teraz potworny hałas. Znacznie skoczyła też temperatura. Wszędzie wokół pełno pyłu dymu, prochu i łusek.
    - Co on robi do diabła?! - Wrzasnął przez interkom dowódca "Piątego". Czołg Unterfeldwebel'a Raab'a gnał przez pole walki, równolegle do szosy, na złamanie karku, jednocześnie prowadząc ogień z działa oraz karabinu maszynowego w wieżyczce. Wpierw w ogniu stanął trzeci, ostatni francuski czołg, a następnie znajdujący sie w pobliżu pojazd pancerny.

    [​IMG]

    Kolejnym celem załogi "Piątki" stał się pojazd pancerny, który zamykał całą kolumnę marszową, gdy jednak do francuskiego kierowcy dotarło, iż znaleźli się w śmiertelnej pułapce natychmiast dodał gazu i ruszył prosto na stanowisko "Drugiego" czołgu.

    [​IMG]

    - Pojazd pancerny pędzi prosto na was, Käß.
    W chwilę później ostatnim francuskim wozem bojowym wstrząsnęła eksplozja. Na polu walki pozostały w tej chwili jedynie zbite grupki piechoty, bezskutecznie szukające osłony przed ogniem niemieckich dział i karabinów oraz blokujące się wzajemnie ciężarówki. Te ostatnie były kolejno eliminowane przez wciąż pędzący pojazd dowódcy plutonu pancernego.

    [​IMG]

    Żaden z pancerniaków nie liczył dokładnie ile trwała ta potyczka i choć każdemu z nich wydawało się, że od jej początku do zakończenia upłynęło kilkanaście minut, w rzeczywistości nie trwała dłużej niż kilka minut. Gefreiter Neidhart Fritz oparł się o jeden z elementów wnętrza swojego czołgu i dopiero teraz poczuł, że pot spływa mu po całym ciele strumieniami. Zaczerpnął jeszcze ciężkiego, metalicznego powietrza, a następnie otworzywszy właz wyjrzał na zewnątrz. Promienie słoneczne oślepiły go na moment, ale już w chwilę później ujrzał swoich pokrytych prochem, potem i brudem towarzyszy. Dostrzegł również palące się resztki francuskiej kolumny marszowej: trzy czołgi, dwa pojazdy pancerne, siedem ciężarówek oraz kilka stosów posiekanej ogniem karabinów i rozerwanej na strzępy pociskami dział zbitej masy ludzkiej. Neidhart Fritz, niegdyś pomocnik rzeźnika, teraz żołnierz dumnej i potężnej armii niemieckiej szepnął:
    "Prawie, jak w rzeźni pana Harmann'a."

    [​IMG]
    zniszczona w zasadzce francuska kolumna pancerno-motorowa​

    Nad ranem 19 lipca 1940 roku, wysunięte na południe pododdziały VIII. Armeekorps napotkały i nawiązały walkę z awangardą francuskiego korpusu pancernego, który zgodnie z przewidywaniami zmierzał w stronę rejonu Troyes, skąd mógłby poważnie zaszkodzić postępującym oddziałom niemieckim. O godzinie 7 rano, tego samego dnia do walki weszły pozostałe oddziały VIII. Korpusu, wspierane przez operującą samodzielnie dywizje pancerną.

    [​IMG]

    Nieokrzepli w walce żołnierze obu francuskich dywizji pancernych oraz ich dowódcy zupełnie nie spodziewali się ataku Niemców, który wywołał ogromny chaos. W jego wyniku marsz Francuzów został nie tylko powstrzymany - o godzinie 10 dowódca, Generał Fayolle wydał rozkaz odwrotu. Wieczorem siły niemieckie ostatecznie zabezpieczyły strategicznie ważny rejon miasta Orlean.

    Idąc za ciosem VIII. Armeekorps kontynuował swoje natarcie wgłąb Francji i, po krótkiej potyczce, 21 lipca w godzinach popołudniowych opanował Bourges. W siedzibie lokalnej gazety niemieccy żołnierze przechwycili projekt kolejnego wydania. Na pierwszej stronie miał widnieć wielki nagłówek:
    "Niemiecki Korpus Widmo przetacza się przez centrum kraju!"

    Zapoznawszy się z wyraźnie defetystyczny artykułem Generalleutnant Sviatkiewitz powtórzył w myślach francuskie określenie jego Korpusu - Le Corps d'Armée Fantome.

    [​IMG]
    symbol upadku armii francuskiej - Niemiec bierze do niewoli rannego żołnierza francuskiego, który został porzucony przez swoich uciekających towarzyszy​

    W czasie gdy żołnierze VIII. Korpusu Armijnego - faktyczni zdobywcy stolicy przeciwnika - pełnili służbę na pierwszej linii frontu, w Paryżu w najlepsze trwała wielka feta z okazji zwycięstwa. Około południa do miasta nad Sekwaną przybył, wraz ze swoją najbliższą świtą, Adolf Hitler. Na miejscu obecni byli również najwyżsi oficerowie armii niemieckiej, którzy pomimo trwającej kampanii wojennej, licznie przybyli aby uczestniczyć w triumfie.

    [​IMG]
    sukces zawsze ma wielu ojców - Dowódca Armii Lądowej, Generaloberst Fedor von Bock w otoczeniu najwyższych dowódców Wehrmacht'u podczas parady na Polach Elizejskich​

    Wkrótce po odebraniu parady Führer III Rzeszy udał się na swego rodzaju wycieczkę po Paryżu. Odwiedził między innymi Grób Napoleona w kompleksie Les Invalides oraz Wieżę Eiffela. Po niespełna czterech godzinach Adolf Hitler odleciał samolotem do Berlina.

    [​IMG]
    Adolf Hitler w towarzystwie Alberta Speer'a i Arno Breker'a​

    22 lipca, dywizje VIII. Armeekorps przeprowadziły atak w rejonie Auxerre, który był broniony przez pojedynczą, znajdującą się w rozkładzie belgijską dywizję piechoty. Belgowie zostali dosłownie rozjechani przez niemieckie czołgi, a sukces wojsk Generała Sviatkiewitz'a mógł doprowadzić do wyizolowania i zlikwidowania znacznej części sił Aliantów na zachód od Reims.

    [​IMG]

    - A to co znowu? - Zapytał sam siebie kierowca, widząc przed sobą stojące na drodze ciężarówki. Oberschütz Donath zwolnił, gdyż pojazdy nadal nie ruszyły, a droga była zbyt wąska aby je ominąć. Wreszcie musiał się zatrzymać, poczekał kilka chwil, po czym wyłączył silnik i wysiadł z szoferki.
    "Co tu się dzieje do cholery".
    Gdzieś w oddali słychać było charakterystyczny, krzykliwy głos przemawiający przez radio. Kierowca podszedł na początek zatoru drogowego i zapytał jednego ze zgromadzonych przy radioodbiorniku żołnierza:
    - Co się dzieje?
    - Cicho. Przemówienie Wodza. - Odpowiedział szeptem żołnierz. Oberschütz Donath rozejrzał się wokół i spostrzegł tłum Francuzów stojący w bezpiecznej odległości od Niemców, ale równie zainteresowany przemówieniem.

    [​IMG]

    Podczas, gdy z głośnika sączyły się niemieckie słowa, jeden z miejscowych szeptem tłumaczył na francuski:
    - (...) Dlatego dziś w południe, podpisałem w Berlinie wraz z Ministrem Spraw Zagranicznych von Ribbentrop'em porozumienie militarne z przedstawicielami Włoch i Cesarstwa Japońskiego - Hrabią Galeazzo Ciano i Panem Yosuke Matsuoka. Podpisanie tego paktu otwiera nowy rozdział nie tylko w stosunkach Niemiec, Włoch i Japonii, ale również zapowiada nowy ład na świecie! (...)

    Ukonstytuowanie nowego politycznego bloku stało się faktem.

    [​IMG]
    pocztówka wydana specjalnie z okazji podpisania Paktu Trzech, 22 lipca 1940 roku​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Planowany, drugi opis walk mikro, ze względu na spory rozmiar tego odcinka, zostanie zamieszczony w kolejnym.

    W opisie mikro-walk posłużyłem się najlepszą (i najbardziej skomplikowaną) turową, strategiczną grą na PC - Talonsoft's Western Front. Z tejże gry pochodzą również mapki sytuacyjne obrazujące tę walkę. Przy okazji - Volkswagen Typ 82 "Kübelwagen", który pojawia się na obrazkach wynika z uwarunkowań gry (dowódca pododdziału zawsze reprezentowany jest jako osobna "jednostka" - w tym przypadku przez wojskowego "Garbusa").

    Swoją drogą, zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak bardzo wierzycie w to, że główny bohater zostanie np. następcą Führer'a. Owszem, jak już pisałem wielokrotnie, jest on moim "pupilkiem", co wcale nie oznacza, że nie może stać mu się coś złego - zresztą, sami zobaczycie w odpowiednim czasie. :twisted:
     
  7. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LIV: VIII. Armeekorps - lipiec 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    23 lipca, w godzinach przedpołudniowych na świeżo zajęte przez VIII. Areekorps pozycje wokół Auxerre spadł gwałtowny kontratak sił francusko-belgijskich, dowodzonych przez belgijskiego Generała Selliers de Moranville. Oficer ten, jako jeden z nielicznych dowódców połączonych sił sprzymierzonych wykazywał się zdecydowaniem, aktywnością i odpowiednimi umiejętnościami strategicznymi. Belgijski oficer niejednokrotnie już udowadniał, że umiejętnie wykorzystując dostępne środki Alianci są w stanie nie tylko konkurować z Wehrmacht'em, ale również przejmować inicjatywę i wygrywać. Generał Selliers de Moranville zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie stwarzały szalejące na otwartym terenie centralnej Francji zagony pancerne, potrafił w rozsypującym się kraju zebrać zgnuśniałą armię, przemienić ją w realną, walczącą siłę i rzucić do walki. Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz znalazł się w niezwykle ciężkiej sytuacji - jego Korpus pozbawiony wsparcia oraz dysponujący ograniczonymi zasobami musiał odeprzeć atak trzykrotnie liczniejszego nieprzyjaciela. W razie sukcesu kontrofensywy Alianci mogliby zniszczyć cztery duże związki pancerne i odzyskawszy stolicę, kontynuować walkę wzdłuż dogodnej do obrony linii frontu...

    [​IMG]

    - I co teraz? - Słysząc głos jednego z żołnierzy Adrian Heintze otworzył oczy. Po kilku chwilach, nie patrząc nawet na swojego rozmówcę rzucił w przestrzeń pomieszczenia coś, co mogło uchodzić za odpowiedź:
    - Nic. Czekamy. - Zadający pytanie wydął lekko wargi po czym ponownie oparł się o chłodną, nieco wilgotną ścianę, wydając przy tym metaliczny dźwięk ocierającego się o mur hełmu. Adrian spojrzał z politowaniem na żołnierza, który starał się przybrać wygodną pozycję:
    - Zdejmij to. - Żołnierz spojrzał na swojego sąsiada z pytajnikami w oczach.
    - No już, zdejmuj hełm. - Powtórzył Heintze i już w chwilę później obaj opierali się wygodnie o ścianę. Adrian Heintze rozejrzał się wkoło. Po jego lewej stronie rozmawiali ze sobą dowódca kompanii, Oberleutnant Auricht i dowódca drużyny, Feldwebel Stahl. Sądząc po natężeniu rozmowy i nieco uniesionych głosów dyskutowali właśnie na temat najnowszych rozkazów dowódcy batalionu. Obaj, delikatnie mówiąc nie byli z nich zadowoleni. Adrian przerzucił wzrok na żołnierza siedzącego naprzeciwko, jednak widok wielkiego palucha grzebiącego w wielkim nochalu bynajmniej go nie zainteresował, więc spojrzał w stronę jednego z dwóch okien, przy którym stał Kapral Egon Hansen. Eginhard, bo tak brzmiało jego pełne imię spoglądał czujnie na wypalone gruzy pobliskiej miejscowości, które znajdowały się niecałe dwieście metrów od nich.
    - Czy to prawda co o nim mówią? - Zapytał szeptem sąsiad Adriana.
    - O kim?
    - O Kapralu Hansen'ie?
    - A co mówią? - Heintze zmierzył swojego rozmówcę surowym wzrokiem.
    - Nie, no... Nic, Herr Unteroffizer. - Podoficer Adrian Heintze nie lubił plotek na temat swojego serdecznego przyjaciela, nawet jeśli nosiły w sobie ziarnko prawdy.
    - To śmieszne! - Parsknął dowódca drużyny, gdy Oberleutnant Auricht oddalił się już na bezpieczną odległość. - Nasza kompania ma samodzielnie bronić frontu o szerokości ponad kilometra. - Słysząc kolejny wymysł dowództwa Unteroffizer Heintze uśmiechnął się do siebie.
    "Tak, to rzeczywiście śmieszne. Z naszej *kompanii* pozostał najwyżej pluton. Dwudziestu ośmiu ludzi."
    - Dwudziestu ośmiu ludzi... - Powtórzył na głos swoje myśli. - Kiedyś była nas ponad setka...

    [​IMG]

    - Wszyscy na stanowiska! - Na dźwięk tych słów wszyscy członkowie oddziału zerwali się na równe nogi, pospiesznie zakładając hełmy i chwytając broń. Unteroffizer Adrian Heintze, wraz z pozostałymi żołnierzami przylgnął od ściany z oknami i wyjrzał w stronę ruin. Gdzieś w oddali przemykały biegnące sylwetki Francuzów.
    - Za daleko. - Szepnął Gefreiter Egon Hansen. Unteroffizer Adrian Heintze delikatnie ułożył magazynki do karabinu maszynowego u swoich stóp. Powoli i starannie załadował jeden z nich. Heintez udał, że nie zauważył drżącej ręki Szeregowego Kender'a, z którym jeszcze nie tak dawno rozmawiał w dość specyficzny sposób.
    - Strzelaj celnie, zabijaj i nie daj się trafić. To wszystko. - Rzucił w przestrzeń doświadczony podoficer.

    Francuzi nadal posuwali się naprzód, jednak teraz już bardziej ostrożni, jakby przeczuwali, że tuż przed nimi - ledwie sto metrów czają się żołnierze niemieccy. Jeden z francuskich pododdziałów przemykał właśnie między gruzami, gdy na cichym dotąd polu walki rozległ się pojedynczy wystrzał. Ten jeden wystrzał, który przebieg po okolicy niczym piorun, zdradził pozycje niemieckie, od tej chwili Francuzi wiedzieli już, że czeka ich walka.

    [​IMG]

    - Schlapkopf. - Zaklął Feldwebel Stahl, po czym dodał: - Szykujcie się chłopcy. - Weterani pewnym i wystudiowanym, niemal teatralnym ruchem ręki odbezpieczyli swoją broń, podczas gdy ich młodsi koledzy nerwowo przygotowywali się do nadchodzącego boju. Adrian Heintze przeżegnał się, a następnie odbezpieczył swój karabin. Wiara w Boga obudziła się w nim podczas kampanii w Hiszpanii i wbrew wszelkim zasadom, pomimo okrucieństwa wojny, umacniał się w niej z każdym kolejnym dniem.

    Mijały kolejne minuty i choć wróg podchodził coraz bliżej pozycji niemieckich to jednak pozostawał poza zasięgiem ognia kryjąc się skutecznie w zagłębieniach i za stasami gruzu. Wtem słoneczne niebo zagrzmiało.
    - Burza idzie. - Powiedział z nienaturalnym zachwytem w głosie Szeregowy Kender. W chwilę później rozległ się charakterystyczny świst, a zaraz za nim eksplozja pocisku dużego kalibru, która wstrząsnęła całym budynkiem. Ze ścian i sufitu posypał się tynk, który opadł na stłoczonych pod oknem żołnierzy.
    - To było jakieś 230 metrów od nas. - Spokojny ton głosu Kaprala Egona Hansen'a był niczym balsam. Piekło rozpętało się na ich wschodniej flance, gdzie pociski artyleryjskie orały ruiny budynku urzędu pocztowego. W poczuciu fałszywego bezpieczeństwa pierwsi Francuzi zaczęli wypełzać z ruin i powoli kierować sie w stronę pozycji niemieckich.

    [​IMG]

    Na horyzoncie pojawiało się coraz więcej żołnierzy wroga i między jedna, a drugą eksplozją Gefreiter Hansen z autentycznym niepokojem w głosie zauważył:
    - Ciekawe czy starczy nam amunicji...
    - Zamknij się wreszcie Egon! - Dowódca drużyna miał już najwyraźniej dosyć mądrości jednego ze swoich ludzi. Wtem jedna z francuskich drużyn poderwała się z ziemi i zaczęła pędzić co sił w nogach w stronę zabudowań.
    - Wstrzymać ogień. Czekajcie na mój rozkaz. - Krótkie i rzeczowe dyspozycje Sierżanta Stahl'a przywróciły dyscyplinę. Wkrótce potem odezwał się niemiecki karabin maszynowym, a ślad za nim karabiny i pistolet maszynowy. Zaskoczeni Francuzi przywarli do ziemi, tracąc pierwszego zabitego. Zanim pole walki pokryło się dymem z francuskich granatów, kolejnych dwóch żołnierzy wroga zostało wyłączonych z walki.

    [​IMG]

    - Achtung, nadchodzą z lewej flanki. - Widząc masakrę swoich towarzyszy Francuzi ruszyli, aby obejść pozycje niemieckie, z którego walił morderczy ogień. Nie mieli świadomości, że idą prosto w paszczę lwa. Gdy znajdowali się około 60 metrów od stanowisk niemieckich, Sierżant Stahl wydał krótki rozkaz:
    - Ognia! - wpierw ogniem plunęły pistolety maszynowe, a zaraz potem odezwał się karabin maszynowy obsługiwany przez Adriana Heintze. Żołnierze nieprzyjaciela padali, jak muchy. Po kilku sekundach niemiecki pododdział rozstrzelał całą nacierającą drużynę. W chwilę później w stronę budynku posypały się granaty wystrzelone z granatników. Eksplozja jednego z nich powaliła na ziemię Szeregowca "Nochala", który na domiar złego dostał ataku paniki. Unteroffizer Heintze odłożywszy swój karabin podbiegł do leżącego żołnierza i, z całej siły, uderzył go w twarz:
    - W tej chwili wstawajcie żołnierzu! - W tym samym czasie do walki wkraczały kolejne oddziały francuskiej piechoty.

    [​IMG]

    * * *

    Zmasowane natarcie nieprzyjaciela rozbiło się o niezwykle nieustępliwą, heroiczną i niezwykle ofiarną obronę żołnierzy VIII. Korpusu Armijnego i po blisko 24-godzinnej batalii, walki ustały - obie strony nie były już w stanie prowadzić działań ofensywnych. Ostatni akt kampanii francuskiej dobiegł końca.

    [​IMG]

    25 lipca 1940 roku o godzinie 18:50, na bocznicy kolejowej znajdującej się w kompleksie leśnym w pobliżu francuskiego miasta Compiègne, zostało podpisane niemiecko-francuskie zawieszenie broni. Wybór miejsca oraz godziny nie był przypadkowy - Wódz III Rzeszy, Adolf Hitler postanowił upokorzyć delegację francuską wskazując miejsce prowadzenia negocjacji pokojowych, w którym 22 lata wcześniej zakończono Wielką Wojnę. Zburzono nawet część pobliskiego muzeum, aby sprowadzić w to samo miejsce, ten sam wagon kolejowy. Führer zajął w nim miejsce, z którego Marszałek Ferdynand Foch przyjmował przedstawicieli pokonanych Niemiec. Aby ostatecznie pognębić i upokorzyć delegację francuską, po wysłuchaniu preambuły traktatu, Hitler wstał i wyszedł z wagonu, pozostawiając negocjacje Szefowi OKW, Generałowi Beck'owi.

    [​IMG]
    Generał Ludwig Beck odczytuje preambułę surowego traktatu pokojowego​

    Ostatecznie, znajdujący się na czele francuskiej delegacji General Charles Huntziger złożył swój podpis pod traktatem, który oddawał w ręce Niemców 3/5 kraju. Pozostałą część kraju obejmowało, zależne i współpracujące z Niemcami, marionetkowe państwo pod przywództwem Marszałka Pétain'a. III Rzesza triumfowała w Europie.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Tak oto końca dobiegła Kampania Zachodnia. Myślę, że jest to dobry czas na podsumowanie, do udziału w którym serdecznie Was zapraszam. Ja sam wypowiem się za jakiś czas - najpewniej przy okazji kolejnego odcinka. Przy okazji, zgodnie z zapowiedzią, następny upload to będzie Drugi Odcinek Specjalny, a w nim między innymi przypomnienie przebiegu Hiszpańskiej Wojny Domowej. Mam wrażenie, że się Wam spodoba. :)

    Od kilku już dni ten AAR jest najwyżej ocenianym, spośród aktualnie prowadzonych. Dziękuję Wam za ten zaszczyt i mogę Was zapewnić, że nie mam zamiaru spocząć na laurach - "Taktyka Małych Oddziałów" nadal będzie się rozwijać i (mam nadzieję) wciąż zaskakiwać swoje Czytelniczki, swoich Czytelników i, czasem nawet, swojego autora. ;)

    EDIT:
    Po kilku minutach od ukazania się tego postu, ocena AAR'a spadła, a co za tym idzie miejsce w rankingu - mogłem się nie chwalić. ;) Jedno pozostaje bez zmian, a jest nią moja chęć do tworzenia coraz lepszego opowiadania i wierzę, że z Waszą pomocą ten AAR nie tylko utrzyma wysoki poziom, ale i osiągnie wyższy. :)

    PS. Nauczyłem się wreszcie pisać własne event'y, więc około 1944 roku możemy spodziewać się ich wysypu. ;) Co za tym idzie już nie potrzebuję pomocy w edycji plików z grą. Zresztą i tak nikt się nie zaoferował z pomocą.
     
  8. thorfinn

    thorfinn Guest

    Drugi Odcinek Specjalny

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    Drugi Odcinek Specjalny
    Przebieg i analiza Hiszpańskiej Wojny Domowej (1936-37) oraz Kampanii Wschodniej (1938-39)

    [​IMG]

    Hiszpańska Wojna Domowa (1936-37)
    Przebieg

    Wojna Domowa w Hiszpanii rozpoczęła się 17 lipca 1936 roku, gdy przeciwko wybranemu w demokratycznych wyborach rządowi bunt podniosła część oddziałów regularnej armii lądowej, do których wkrótce dołączyły bojówki nacjonalistyczne. Po stronie rządu opowiedziała się większa część marynarzy i lotników oraz związki zawodowe, którym wydano broń. W pierwszych dniach wojny Hiszpania podzieliła się na dwa zasadnicze obszary o mniej więcej równej powierzchni i liczbie ludności, z których jeden kontrolowany był przez narodowców, a drugi przez republikanów.

    Wkrótce kolejne państwa zaczęły wspierać walczące strony, wysyłając "ochotników" i "instruktorów" oraz broń i materiały niezbędne do prowadzenia walk: 23 lipca Niemcy, 24 lipca Włochy i ZSRR. Hiszpania miała wkrótce stać się gigantycznym poligonem dla wojsk europejskich mocarstw.

    W ramach pomocy dla Nacjonalistów, rząd niemiecki wysłał do Hiszpanii 4. Pułk Piechoty Zmotoryzowanej, znajdujący się pod rozkazami młodego Generała Thomasa Sviatkiewitz'a, oraz znaczną ilość broni pancernej i samolotów.

    Zaokrętowany rankiem 23 lipca, Pułk przybył do portu wieczorem 28 lipca rozpoczynając pierwszą, od zakończenia Wielkiej Wojny, niemiecką kampanię.

    [​IMG]

    W skutek niepomyślnego dla Nacjonalistów przebiegu kampanii oraz wobec realnej możliwości zniszczenia niemieckich sił ekspedycyjnych, 15 stycznia 1937 roku 4. Pułk Piechoty Zmotoryzowanej otrzymał zgodę na ewakuację.

    Walki w Hiszpanii trwały nadal i wkrótce sytuacja buntowników stała się krytyczna. Ostatecznie 29 maja 1937 roku ostatnie siły Nacjonalistów zostały rozbite w okrążonym i zniszczonym Madrycie. Wojna Domowa w Hiszpanii dobiegła końca.

    Hiszpańska Wojna Domowa (1936-37)
    Pokłosie

    Główny polityczny cel niemieckiej ekspedycji wojskowej nie został osiągnięty - nie udało się ustanowić w Hiszpanii sprzyjającego reżimu.

    W wyniku doświadczeń uzyskanych podczas Kampanii Hiszpańskiej OKH podjęło decyzję o zwiększeniu siły ognia Pułku, oddając pod dowództwo Generałowi Sviatkiewitz'owi pododdział artylerii, wyposażony w używane podczas Wielkiej Wojny haubice 15cm sFH 13.

    Postulat rozbudowania eksperymentalnej jednostki zmotoryzowanej do rozmiaru brygady został przez Naczelne Dowództwo odrzucony.

    Hiszpańska Wojna Domowa (1936-37)
    Posumowanie

    Główne przyczyny klęski to przede wszystkim brak danych wywiadowczych na temat sił wiernych rządowi, a w konsekwencji przysłanie zbyt mało licznego kontyngentu, oraz bierność dowództwa Nacjonalistów. Ponadto walki w Hiszpanii wykazały niedostateczną umiejętność współpracy i koordynowania działania sił lądowych i wojsk powietrznych. Wyżynny teren działania niemieckiego kontyngentu nie sprzyjał użyciu wojsk zmotoryzowanych oraz w praktyce uniemożliwiał prowadzenie walk zgodnie z doktryną Wojny Błyskawicznej.


    [​IMG]

    Kampania Wschodnia (1938-39)
    Przebieg

    Po nieudanej próbie przyłączenia Austrii do III Rzeszy w marcu 1938 roku niemiecka opinia publiczna była wzburzona, a przez kraj przetoczyła się fala protestów. Aby podreperować swój zszargany wizerunek i osunąć widmo oddania władzy, Adolf Hitler musiał szybko znaleźć kolejny cel swojej agresywnej polityki. Kwestia mniejszości niemieckiej w Czechosłowacji wydawała się idealna dla osiągnięcia tego celu. W kolejnych miesiącach, po wielu protestów i inspirowanych akcji mniejszości niemieckiej Sudetenland stał się tematem debaty międzynarodowej - zachodnie mocarstwa europejskie zdecydowały się na arbitraż i zwołały konferencję, która miała rozstrzygnąć losy spornego terytorium oraz zamieszkującej je ludności. 29 września 1938 roku w Monachium spotkali się przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch oraz Niemiec. Jeszcze tego samego dnia, bez uprzednich konsultacji z rządem w Pradze, postanowiono przyłączyć Kraj Sudetów do Niemiec. Następnego dnia, po zapoznaniu się z postanowieniami konferencji, czechosłowacki premier odmówił złożenia podpisu pod dyktatem i natychmiast zarządził powszechną mobilizację armii. Adolf Hitler, nie mając innego wyjścia wypowiedział Czechosłowacji wojnę. Już dwa dni później - 2 października 1938 roku Wielka Brytania, Francja, Kanada, Australia, Nowa Zelandia, RPA, Irak, Nepal, Bhutan, Jemen i Oman, zupełnie niezależnie od rządu w Pradze, wypowiedziały wojnę III Rzeszy. Tego samego dnia rząd austriacki podał się do dymisji, a prezydent doktor Arthur Seyss-Inquart natychmiast podpisał specjalny dekret o przyłączeniu Austrii do Rzeszy. 8 października rząd w Warszawie opowiedział się po stronie Aliantów i wypowiedział wojnę Niemcom.

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Po siedmiu miesiącach walk, 27 kwietnia 1939 roku, krótko po godzinie 17 armia czechosłowacka złożyła broń, a Czechosłowacja została włączona do Rzeszy. Rzeczpospolita Polska kontynuowała swoją samotną walkę jeszcze przez dwa miesiące. 15 czerwca 1939 roku członkowie polskiego rządu uchodząc z kraju przekroczyli granice z Litwą, która następnie wydała ich w ręce Niemców. W Grodnie, w godzinach popołudniowych przedstawiciele najwyższych władz państwowych i wojskowych zostali zmuszeni do podpisania kapitulacji, w następstwie której terytorium Polski zostało przyłączone do III Rzeszy.

    Przez cały czas trwania Kampanii działania wojsk sprzymierzonych ograniczały się jedynie do nalotów bombowych na terytorium Niemiec oraz działań na morzu.

    Kampania Wschodnia (1938-39)
    Pokłosie

    Chociaż główny cel Kampanii Wschodniej (pokonanie czechosłowacji i Polski) został osiągnięty, to jednak jej przebieg i długość potwierdziły fakt, że w 1938 roku armia niemiecka nie była przygotowana do prowadzenia wojny ofensywnej.

    W uznaniu zasług w zwycięstwie 4. Pułk Piechoty zmotoryzowanej został rozbudowany do stanu etatowego brygady. 2 sierpnia 1939 roku Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz otrzymał pod swoje rozkazy dodatkową jednostkę - 6. Dywizje Pancerną (wraz z pododdziałem rozpoznawczym), która wraz z pozostałymi jednostkami stworzyła VIII. Korpus Armijny.

    Kampania Wschodnia (1938-39)
    Podsumowanie

    Doświadczenia wojny z Czechosłowacją i Polską ukazały, iż Wehrmacht dysponował niewystarczającą ilością jednostek czynnych oraz pomocniczych i rezerwowych. Braki te odnoszą się zwłaszcza do jednostek szybkich (pancernych i zmotoryzowanych) oraz powietrznych (myśliwskich i bezpośredniego wsparcia). Ponadto nie wyciągnięto należytych doświadczeń z poprzedniej kampanii wojskowej, w efekcie czego współpraca wojsk lądowych i powietrznych, jak na współczesne pole walki, nadal była niewystarczająca.


    Drugi Odcinek Specjalny
    2. Panzer-Division

    Emblemat jednostki:

    [​IMG]

    Pochodzenie:

    brak - nowo sformowana

    Mobilizacja:

    15 październik 1935 r.

    Kampanie:

    Kampania Wschodnia 1938-39 (od 1939 r.)

    Historia:

    2. Dywizja Pancerna została sformowana 15 października 1935 roku w Würzburgu, gdzie stacjonowała aż do wybuch wojny, 30 września 1938 roku. W kolejnych dniach, zgodnie z dyrektywą OKW, Dywizja została przerzucona na front zachodni. Wobec braku aktywności armii francuskiej 2. Dywizja Pancerna otrzymała status rezerwy Naczelnego Dowództwa.

    12 stycznia 1939 r. Dywizja została oddana pod rozkazy Generalleutnant'a Thomasa Sviatkiewitz'a, stając się jednostką linią. Tymczasowo w jej składzie walczył 4. Pułk Piechoty Zmotoryzowanej. Początkowo rejonem działania 2. Dywizji Pancernej była centralna Polska, gdzie prowadząc samodzielną operację, dotarła do Łodzi, niszcząc na lotniskach znaczną część lotnictwa polskiego. W kolejnych tygodniach Kampanii Wschodniej Dywizja działała w południowym sektorze frontu biorąc udział we wszystkich trzech bitwach o Małopolskę oraz gromiąc siły czechosłowackie na Słowacji. W końcowym etapie Kampanii, 2. Dywizja Pancerna działała na tzw. "Kresach Wschodnich" dezorganizując polskie plany wojenne (likwidacja "Przedmościa Rumuńskiego" oraz opanowanie Grodna).

    Po zakończeniu walk w Czechosłowacji i Polsce, 2 sierpnia 1939 roku 2. Dywizja Pancerna została włączona w skład VIII. Korpusu Armijnego.

    Organizacja:

    [​IMG]

    Dowódcy:

    Generalleutnant Heinz Guderian - 15.10.1935-31.01.1938
    Generalleutnant Rudolf Veiel - 01.02.1938-11.01.1939
    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz - 12.01.1939-02.08.1939


    Drugi Odcinek Specjalny
    Director's Cut ;)

    W tej sekcji będę zamieszczał grafikę, która jest ciekawa, a z jakiegoś powodu zabrakło dla niej miejsca w "normalnych" odcinkach.

    Niestety wpadłem na ten pomysł stosunkowo niedawno, więc niemal cała niewykorzystana grafika sprzed Kampanii Francuskiej już dawno wylądowała w koszu... :(

    Żeby nie przedłużać - oto zdjęcia:

    [​IMG]
    niemiecki pododdział artylerii ustawia działo na pozycję ogniową.​

    Zdjęcie nadawałoby się do opisu działań artylerzystów 4. Pułku Piechoty Zmotoryzowanej, a jego dynamizm aż sam się prosi o jakąś ładną historyjkę. Niestety żadna z moich jednostek nie posiada już "tradycyjnej" artylerii.

    [​IMG]
    niemiecka kolumna zmotoryzowana przejeżdża obok palących się zabudowań - Polska, wrzesień 1939 r.​

    Jedno z ciekawszych zdjęć - znakomicie ukazuje, że wojna to okrucieństwo i tragedia ludzka. Również mógłby powstać z niego ciekawy opis...

    [​IMG]
    ciągnąc się niemiecka kolumna motocyklowa w marszu przez niewielką miejscowość​

    Coś mnie w nim urzekło, ale nie aż tak żeby pojawiło się w AAR'ze.

    [​IMG]
    niekończące się szeregi SS-manów na jednym z patriotycznych wieców partyjno-państwowych​

    To zdjęcie znalazłem stosunkowo niedawno, a szkoda, bo po drobnych przeróbkach mogłoby się znaleźć w jednym z pierwszych odcinków AAR'a.

    [​IMG]
    francuski czołgista oddaje się do niemieckiej niewoli​

    Fajne, choć mało wyraźne zdjęcie. Szkoda, że Wehrmacht nie miał okazji walczyć z Char B1 Bis'ami.

    [​IMG]
    porzucony, zniszczony francuski czołg - Somua S-35​

    Jakoś nie miało okazji się znaleźć w odcinkach.

    [​IMG]
    defilada niemieckiej piechoty - Francja, maj 1940 r.​

    Ładne zdjęcie, ale nie nadawało się do żadnego z odcinków.

    [​IMG]
    francuski jeniec wojenny i jego eskorta​

    Fajne - miało się pojawić, ale fragment nie ukazał się w żadnym z odcinków.

    [​IMG]
    poległy żołnierz francuski i jego najwierniejszy przyjaciel​

    Świetne zdjęcie, ale jakoś nie nadarzyła się okazja do umieszczenia go.

    [​IMG]
    atak francuskich czołgów lekkich​

    Niestety nie zdarzył się francuski atak pancerny...

    [​IMG]
    przejazd niemieckiej kolumny pancernej - Francja, maj 1940 r.​

    Nawet dobre, ale sprzęt nie pasował.

    TECHNIKALIA
    ==========

    kolejny OS pojawi się jakoś przed wojną z ZSRR. :)
     
  9. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LV: VIII. Armeekorps - lipiec-sierpień 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Kilka kolejnych dni po podpisaniu zawieszenia broni żołnierze VIII. Korpusu Armijnego spędzili na wyłapywaniu pojedynczych francuskich żołnierzy - maruderów, dezerterów i tych, do których informacja o zakończeniu walk nie dotarła. Były to jednak dość sporadyczne przypadki i poszczególne pododdziały zostały szybko ześrodkowane, a sam Korpus odzyskał swą sprawność manewrową.

    Wkrótce nadszedł rozkaz z Oberkommando des Heeres, w którym Generał Fedor von Bock nakazał przemieszczenie Korpusu do macierzystego garnizonu w Stralsundzie. Z uwagi na swoją specyfikę, pancerno-motorowy VIII. Armeekorps miał jak najszybciej uzupełnić swój stan osobowy i materiałowy, pozostawiając zadania okupacyjne innym jednostkom.

    Ostatnim wydarzeniem zakończonej Kampanii Zachodniej stał się demontaż Linii Maginota, który zgodnie z rozkazem Hitlera rozpoczął się dokładnie o godzinie 16:00, 28 lipca 1940 roku. Francuskie fortyfikacje ciągnące się przez blisko 450 kilometrów, a których budowa pochłonęła niemal 3 miliardy franków i trwała 9 lat, miały zniknąć z powierzchni ziemi przed końcem lata.

    [​IMG]
    krótko przed demontażem niemieccy inżynierowie dokonują dokładnych oględzin elementów linii Maginota​

    Promienie południowego słońca wpadały do przedziału przez duże, przeszklone okno, oświetlając pobliski stos dokumentów. Generalleutnant Sviatkiewitz zmrużył oczy i nadal skupiał swoją uwagę kartce papieru, którą trzymał w ręku. Zza zamkniętego okna docierały przytłumione odgłosy krzątaniny na pobliskim peronie, które kontrastowały ze spokojną atmosferą panującą w wagonie. Wtem z korytarza zaczął dochodzić rytmiczny dźwięk energicznych kroków. Po chwili dźwięk ucichł, a w przedziale Generała rozeszło się pukanie. Oficer, nie odrywając wzroku od przeglądanego pisma rozkazał:
    - Wejść. - Drzwi do przedziału rozsunęły się i stanął w nich Oberleutnant Karl Eisgruber. Adiutant, robiąc jeden krok wszedł do przedziału i przyjmując postawę zasadniczą zakomunikował:
    - Herr Generalleutnant, melduję że zgodnie z Pańskim rozkazem nadałem telegram. - Na dźwięk ostatniego słowa dowódca VIII. Korpusu podniósł wzrok znad kartki i patrząc na Porucznika rzekł:
    - Znakomicie. Kiedy ruszamy?
    - Jesteśmy już gotowi do odjazdu, panie Generale.
    - Zatem proszę dać znać maszyniście.
    - Tak jest, panie Generale. - Adiutant obrócił się na pięcie i wychodząc z przedziału delikatnie zasunął za sobą drzwi. Generał Sviatkiewitz uśmiechnął się do swoich myśli.
    "Wreszcie wracamy do domu."
    Chwilę później po peronie rozszedł się donośny gwizd gwizdka, a zaraz potem Generał uczuł lekkie szarpnięcie.
    - Wracam do domu. - Wyszeptał oficer, gdy pociąg opuszczał francuski dworzec kolejowy.

    W nocy z 8 na 9 sierpnia 1940 roku, zakończyła się dyslokacja VIII. Armeekorps, którego ostatni transport kolejowy został rozładowany w Stralsundzie, krótko po godzinie 2 w nocy. Rozpoczął się długotrwały proces odtwarzania stanów etatowych wszystkich trzech dużych jednostek Korpusu.

    [​IMG]

    "Wreszcie wróciły spokojne czasy. Koniec z tysiącem tematów na mojej głowie. Koniec z robotą od świtu do zmierzchu i do kolejnego poranka."
    Oberleutnant Karl Eisgruber rozsiadł się na swoim krześle i powoli, wręcz z pietyzmem, ułożył obie nogi na blacie swojego biurka.
    "Troszkę żal Francji: wina, kobiet i śpiewu. Z drugiej strony w Stralsundzie, jak zawsze jest spokojnie."
    Porucznik przejrzał się w lśniących nosach swoich butów i zamknął oczy.
    "Za jakiś czas napiszę podanie o urlop."
    Błogi uśmiech zagościł na jego okrągłej twarzy na myśl o upojnych i gorących nocach w Mieście Świateł.
    - Wojna to piekło. - Powiedział cicho do samego siebie, wspominając nieprzespane noce spędzone między innymi na poszukiwaniu kwater z dala od linii frontu.
    "A ja już niedługo się dobrze zabawię."
    Wtem z błogiego stanu wyprowadził go dzwonek pobliskiego telefonu. Porucznik leniwym ruchem ściągnął nogi z biurka i sięgając po telefon wyszeptał:
    - Ale nie dzisiaj. - Telefon pochodził od Generała Sviatkiewitz'a.
    - Poruczniku Eisgruber, proszę do mnie.
    - Tak jest panie Generale. - Adiutant upewnił się, czy jego zwierzchnik nie wyraża dodatkowych życzeń, po czym delikatnie odłożył słuchawkę na widełki. Następnie Karl Eisgruber wygładził mundur i ruszył sprężystym krokiem do gabinetu dowódcy VIII. Korpusu Armijnego. Generalleutnant siedział przy swoim biurku, ale natychmiast powstał z fotela i wskazując fotel znajdujący się naprzeciwko biurka powiedział:
    - Proszę niech pan spocznie poruczniku. - Gdy obaj oficerowie usiedli Generał Sviatkiewitz zaczął:
    - Herr Oberleutnant, chciałbym panu podziękować za pana znakomitą służbę. Jest pan znakomitym organizatorem oraz adiutantem i doskonale wywiązuje się pan ze swoich obowiązków nawet w najtrudniejszych okolicznościach.
    - Dziękuję Herr Generalleutnant. - Porucznik Eisgruber starał się, aby ton jego głosu nie zdradzał zdenerwowania.
    "Teraz odeśle mnie na pierwszą linię..."
    - Mam przyjemność poinformować pana, że w uznaniu pańskiej dotychczasowej postawy i wzorowo pełnionej służby jest pan promowany na stopień Kapitana. - Ta wiadomość nieco zbiła z tropu Karla Eisgruber'a, który jednak zachował zimną krew i podziękowawszy postanowił, jak najszybciej wyjść z gabinetu zwierzchnika.
    - Herr Hauptmann, mam jeszcze jedną prośbę do pana. Proszę, jak najszybciej nadać te listy. - Mówiąc to Generał podał częściowo sparaliżowanemu adiutantowi dwie białe koperty. Adresatem pierwszej z nich było Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych, natomiast druga miała dotrzeć do Naczelnego Dowództwa Wehrmacht'u.

    Jednym z wielu skutków zakończenia walk na zachodzie Europy była fala urlopów niemieckich żołnierzy, z których większość postanowiła zabawić trochę czasu w Paryżu. Jednym z tych szczęściarzy, którzy jako pierwsi otrzymali pozwolenie na opuszczenie koszar był, świeżo promowany na stopień Kaprala, Werner Duve.

    [​IMG]
    Gefreiter Werner Duve wraz z kolegami ze swojej jednostki w pobliżu Łuku du Carrousel - sierpień 1940 rok, Paryż​

    TECHNIKALIA
    ==========

    Jak już wcześniej pisałem jest to odcinek przejściowy, choć przyznam, że nawet jestem z niego zadowolony. Swoją drogą sam siebie zadziwiłem, że wyrobiłem się tak szybko i już teraz możecie czytać 55. odcinek. Kolejny najpewniej ukaże się w weekend. :)
     
  10. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LVI: VIII. Armeekorps - sierpień 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    - Coś się tak zamyślił?! - Kapral Werner Duve poczuł kuksańca w ramię i przesycony alkoholem oddech swojego kolegi, które natychmiast wyrwały go ze świata myśli.
    - Za mało pije! - Wybełkotał jeden z żołnierzy.
    - Tak Werner! Ty z... z... zdecydowanie za mało pijesz bracie! - Krzyczał mu inny prosto w ucho. Werner Duve spojrzał na swój niemal pełny kufel rozwodnionego, choć niezwykle mocnego piwa. Podniósł go do ust i kilkoma haustami pochłonął całą zawartość ku uciesze zgromadzonych wokół żołnierzy.
    - Otóż to! Tak się pije! - Wciąż krzyczał prosto w lewe ucho Wernera obejmujący go teraz towarzysz. Dotychczas milczący żołnierz, uniósł na moment głowę znad stolika i zmęczonym głosem powiedział:
    - Musi nas teraz nadgonić.
    - Trzeba polać mu karniaka! Kto ma spy... spiritus?! - W połowie już pusty "wspomagacz" szybko znalazł się na stole, natomiast skończyło się piwo. Werner myśląc przytomnie zaproponował, że przyniesie z baru następną kolejkę, na co odpowiedział mu zbiorowy wybuch entuzjazmu kolegów. Kapral Duve powoli podniósł się z krzesła i poczuł, że jest już mocno pijany. Pełen gwaru, pijackiego śpiewu, dymu papierosowego i kiepskiej muzyki knajpiany świat zawirował. Jednak po kilku krokach Werner przywarł do lady baru.
    - Nie masz już dość Kapralu? - Zapytał zmęczony barman.
    - Nie. Pięć piw.
    - Dobrze, ale schowajcie ten spirytus. - Podczas, gdy barman nalewał kolejne kufle, Werner Duve rozejrzał się wokół. Przy ścianie naprzeciwko baru znajdowała się niewielka scena, na której usiłował grać lokalny band, był on jednak skutecznie zagłuszany przez pijanych żołnierzy, których pełno było w lokalu. Przy niektórych stolikach żołnierzom towarzyszyły kobiety, których opinia daleka była od nieposzlakowanej. Widok tych wyuzdanych kobiet przypomniał mu ładną i skromną dziewczynę sprzedającą pamiątki pod Wieżą Eiffla, Madeleine, którą najchętniej widziałby przy swoim boku. Obraz ślicznej blondyneczki szybko zbladł.
    - ...ten śmieszny grubas błagał mnie o życie.
    - Tak, wyglądają bardzo podobnie. Ciekawe czy ległby tak samo.
    - Jak szybko nie przyniesie nam piwa to będziemy mogli się przekonać. - Kapral Duve spojrzał w prawo, skąd dochodziły go rozbawione głosy. Obok niego stało dwóch SS-manów, którzy niecierpliwie czekali aż barman przyjmie ich zamówienie. Tęgi, łysawy Francuz szybko ułożył 5 kufli przed Wernerem, wypowiedział jakąś kwotę i natychmiast ruszył, aby obsłużyć żołnierzy z białymi trupimi główkami na czarnych kołnierzach. Kapral Duve zapytał SS-manów:
    - Z jakiej jesteście jednostki koledzy?
    - Leibstandarte-SS Adolf Hitler. - Z dumą odparł jeden z nich, po czym z wyraźną pogardą dodał: - A co?
    - Nic. - Odpowiedział Werner chwytając swoją kolejkę i ruszył, jakby trzeźwiejszym krokiem w stronę stolika.

    [​IMG]
    jeden z wielu lokali otwartych specjalnie dla żołnierzy niemieckich w Paryżu​

    - Herr Generalleutnant, Pułkownik Wegner z OKH oczekuje na linii.
    - Proszę łączyć Kapitanie Eisgruber. - Odpowiedział do słuchawki telefonu Generał Sviatkiewitz.
    "Tylko Pułkownik..."
    Po kilku chwilach połączenie zostało ustanowione. Pierwszy odezwał się dowódca VIII. Korpusu Armijnego:
    - Sviatkiewitz, słucham. - po drugiej stronie odezwał się zdecydowany i pewny siebie żołnierski głos:
    - Guten Abend, Herr General. Z tej strony Oberst Wegner, dzwonię do pana z Oberkommando des Heeres... - Kolejne wyrazy nazwy centralnej instytucji wojskowej były wymówione aż nadto wyraźnie. - ...w nawiązaniu do pańskiego listu.
    - Tak... - Ni pytaniem, ni stwierdzeniem Generał pozwolił swojemu rozmówcy kontynuować rozmowę, która zapewne była starannie przygotowana i wielokrotnie ćwiczona w jednym z gabinetów wielkiego gachu.
    - Polecono mi poinformować pana Generale, że specjalna komisja wojskowa powołana przez Dowódcę Armii Lądowej, Generaloberst'a von Bock'a, działająca przy sztabie 4. Armii rozpatrzyła już sprawę tak zwanego incydentu z Petegem. - W tej chwili Pułkownik zrobił pauzę i na moment zapanowała cisza. Pierwszy odezwał się Generał:
    - To ciekawe Pułkowniku Wegner. - Sviatkiewitz udał zdziwienie, po czym kontynuował nadając tonowi swojego głosu nieco ironiczny akcent: - Czy byłby pan łaskaw zapoznać mnie z ostatecznymi postanowieniami rzeczonej komisji?
    - Oczywiście wszystkie interesujące pana szczegóły, może pan znaleźć Generale w protokołach, natomiast w konkluzjach komisja stwierdziła, iż żołnierze francuscy zostali... wyeliminowani przy użyciu broni, produkcji francuskiej. Najprawdopodobniej zostali rozstrzelani przez własny pluton egzekucyjny.
    "Kłamstwa i tylko kłamstwa. Nie spodziewałem się niczego innego..."
    - Rozumiem. Dziękuję Panu Pułkowniku. Chciałbym jednak jeszcze porozmawiać z Generałem von Bock'iem. Bardzo proszę mnie połączyć.
    - Niestety, Dowódca Armii Lądowej przebywa aktualnie na ważnej naradzie i nie może z panem rozmawiać, Genrale.
    - Panie Wegner... - Spokojny dotąd głosu Sviatkiewitz'a przybrał teraz ostrzejszy akcent, a oficer niemal cedził przez zęby kolejne słowa, aby mieć pewność, że zostaną właściwie odebrane. - ...dysponuję pewnymi materiałami oraz zeznaniami naocznych świadków, które mogą rzucić nowy obraz na ten bestialski akt, więc proszę natychmiast połączyć mnie z Generałem von Bock'iem. Czy się rozumiemy? - W słuchawce po drugiej stronie zapanowała cisza i dopiero po chwili Pułkownik Günter Wegner odpowiedział, już mniej pewnym siebie głosem:
    - Już łączę Herr Generalleutnant.
    "Teraz już nie ma odwrotu."
    Po około trzech minutach w słuchawce odezwał się głos jednego z najwyższych niemieckich oficerów:
    - Słucham.
    - Dobry wieczór, Panie Generale. Sviatkiewitz z tej strony.
    - Herr Sviatkiewitz, tak? - Powtórzył von Bock. - Wegner streścił mi już przebieg waszej rozmowy. Przejdźmy od razu do rzeczy. Co pan ma?
    - Herr Generaloberst dysponuję pisemnymi zeznaniami czterech naocznych świadków, którzy są gotowi w każdej chwili potwierdzić swoje zeznania.
    - Kim są ci ludzie?
    - Trzech okolicznych mieszkańców i jeden żołnierz francuski.
    - Ciekawe... - Fedor von Bock nawet nie usiłował ukryć swojego rosnącego zdziwienia. - Co jeszcze pan ma, Generale?
    - Komplet dokumentów z oględzin miejsca zdarzenia oraz ciał... - Generał Sviatkiewitz nie dokończył swojej odpowiedzi, gdyż w słowo wszedł mu Dowódca Armii Lądowej:
    - Rozumiem. Herr Generlleutnant proszę niezwłocznie przesłać do mnie oryginały wszystkich dokumentów. Udostępni pan również świadków komisji wojskowej, którą zamierzam ponownie powołać. Czy to wszystko? - Ostatnie zdanie mimo najszczerszych chęci zamaskowania tego zabrzmiało złowrogo.
    - Nein, Herr Generaloberst. Niestety nie mogę przesłać panu oryginałów dokumentów, gdyż obawiam się o ich przypadkowe zaginięcie podczas transportu.
    - Was?! - Śmiała wypowiedź oraz odpowiednio zaakcentowane słowo "przypadkowe" wyprowadziły Generała von Bock'a z równowagi.
    - Herr Generaloberst, mogę osobiście przywieźć oryginały na pierwsze posiedzenie komisji, natomiast aby miał pan sposobność zapoznać się z dokumentami wcześniej Generale prześlę panu kopie.
    - Herr Sviatkiewitz, czy aż tak bardzo zależy panu na drążeniu tej sprawy? - Generał von Bock starannie cedził przez zęby kolejne słowa. - Zdaje pan sobie chyba sprawę, jak to może wpłynąć na pana karierę...
    - Jawohl Herr Generaloberst, mam tego pełną świadomość. - Odpowiedział krótko Sviatkewitz.
    - Proszę zatem niezwłocznie przesłać do mnie kopie dokumentów. Zostanie pan poinformowany o terminie ponownego zwołania komisji. Dobranoc. - Dowódca Armii Lądowej odłożył słuchawkę, nie czekając na odpowiedź.

    [​IMG]
    Dowódca Armii Lądowej, Generaloberst Fedor von Bock​

    - Hej Werner, ta blondyńska świnia idzie do kibla!
    - David, na litość boską. Nie tak głośno. - Gdy SS-man zniknął za drzwiami toalety, Kapral Werner Duve zdecydowanym głosem powiedział: - Za mną. - Natychmiast od stolika poderwało się pięciu ludzi, którzy zataczając się mniej lub bardziej ruszyli za żołnierzem Dywizji Leibstandarte-SS Adolf Hitler.
    Obraz jaki, po wejściu do toalety, ukazał się oczom Wernera był odrażający. Na środku szarej od brudu podłogi spoczywały cuchnące alkoholem rzygowiny. Również umywalki nie przedstawiały lepszego stanu, większość była obtłuczona, a w zatkanym zlewie jednej z nich pływały kiepy. Również pozostałe sprzęty przedstawiały opłakany stan, więc w pierwszej chwili Kapral Duve chciał się wycofać jednak przemógł się w sobie i podszedł do jednego z dwóch pisuarów. Z urządzenia obok korzystał opierając głowę o ścianę SS-man. Za Wernerem weszli jego towarzysze i rozstawili się po pomieszczeniu. W chwilę później SS-man leżał już nieprzytomny na podłodze, powalony przez pięciu mężczyzn, którzy wynieśli go tylnym wyjściem z lokalu.

    * * *​


    Dźwięk dzwoniącego telefonu gwałtownie przerwał sen Generała Thomasa Sviatkiewitz'a. Po kilku chwilach oficer był już gotowy, aby zejść na dół i odebrać. Zanim wyszedł z sypialni, jego rozbudzona już żona, Grete zauważyła:
    - Kto o zdrowych zmysłach by dzwonił o tej porze? To na pewno pomyłka. - Generał spojrzał w jej stronę i odpowiedział:
    - Trwa wojna, a ja jestem żołnierzem. To nigdy nie jest pomyłka. - Po czym zszedł po schodach do pokoju, w którym dzwonił telefon. Podniósł słuchawkę:
    - Sviatkiewitz słucham.
    - Herr Generalleutnant, pańscy ludzie zostali dzisiejszej nocy aresztowani w Paryżu. - Głos w słuchawce był pewny i przytomny, jego właściciel z całą pewnością już od dłuższego czasu był na nogach. - Z rozkazu Generaloberst'a von Bock'a ma się pan stawić o ósmej rano w jego gabinecie. Panie Generale, proszę nie zapomnieć o oryginałach dokumentów dotyczących incydentu z Petegem. Dobranoc. - Ostanie dwa zdania brzmiały złowieszczo.

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Jak już wcześniej pisałem ten odcinek jest ewidentnie "przegadany", ale konieczny dla rozwinięcia kolejnych wątków. W następnym odcinku akcja (nie tylko ta "fabularna") nabierze tempa...
     
  11. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LVII: VIII. Armeekorps - sierpień 1940 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    - Kochanie, co się stało? - Jej słodki głos zawsze potrafił rozświetlić mrok najciemniejszej nocy. Powoli odłożyłem słuchawkę telefonu. Czułem, że podchodzi do do mnie bliżej. Objęła mnie i wtuliła się we mnie. Patrząc przez okno w ciemną noc panującą na zewnątrz gładziłem jej dłoń, spoczywającą tuż nad moim sercem. Nie bałem się wtedy. Cokolwiek by się nie wydarzyło, wiem, że Grete zawsze byłaby tuż obok mnie. Zawsze...
    Staliśmy tak w naszym cichym, spokojnym Domu, pośród szalejącego na zewnątrz chaosu. Słowa nie były konieczne lecz, gdy popłynęła ich rzeka, sercu zrobiło się lżej.
    - Kto dzwonił, Kochanie? - Jej słodki głos...
    - Rano muszę się stawić... u przełożonego. - Nie widziałem potrzeby tłumaczenia zawiłości struktury dowodzenia niemieckiej armii. Nie to było istotne. Wielki złośliwy zegar odmierzał bezlitośnie czas. Czułem, że Grete płacze.
    - Czy... Czy ty zawsze musisz się w coś wpakować? - Płacz tłumił wymuszony śmiech. Obróciłem się w jej stronę i obejmując, przytuliłem do siebie. Nigdy nie mogłem pozostać obojętnym na jej płacz. Delikatnie głaszcząc jej ciemno kasztanowe, wonne włosy opowiedziałem wszystko od początku. Z każdym kolejnym zdaniem makabrycznej historii czułem, że jej płacz zmienia się w szloch. Przytulałem ją jeszcze bardziej. Nie spostrzegłem kiedy pierwsza łza spłynęła również po moim policzku...

    * * *​


    - Herr Generalleutnant... - Głos stojącego w drzwiach i wyprężonego na baczność Oberst'a Güntera Wegner'a wytrącił Generała Sviatkiewitz'a z zamyślenia. Dowódca VIII. Korpusu Armijnego natychmiast spostrzegł triumfalny wyraz twarzy, gdy adiutant Generała Fedora von Bock'a poinformował, iż: - ...Generaloberst von Bock przyjmie pana w tej chwili. - Sviatkiewitz uniósł się z krzesła. Poprawiwszy mundur, wziął do ręki czarną skórzaną teczkę i ruszył wyprostowany w stronę uchylonych drzwi do gabinetu Dowódcy Armii Lądowej. Przed samym wejściem wzrok obu oficerów spotkał się i Pułkownik Wegner delikatnie skłonił głowę.
    "Ma mnie pewnie za przegranego głupca, a jednocześnie darzy mnie szacunkiem. Cóż za paradoks."
    Generał Sviatkiewitz sprężystym krokiem wszedł do pomieszczenia, w którym znajdowali się już Generaloberst Fedor von Bock i SS-Gruppenführer und Generalleutnant der Waffen-SS Josef Dietrich. Thomas Sviatkiewitz zatrzymał się po kilku krokach i przyjmując postawę zasadniczą skłonił głowę, aby oddać honory obu oficerom, którzy z zaciekawieniem patrzyli na czarną teczkę.
    - Generalleutnant Sviatkiewitz, melduje się na rozkaz. - Ignorując zupełnie oddane honory, Dowódca Armii Lądowej poprawił się w fotelu i dał dyskretny znak Dietrich'owi, aby spoczął. Dowódca VIII. Armeekorps rozejrzał się dyskretnie po pokoju w poszukiwaniu trzeciego fotela, którego jednak nie było w pomieszczeniu.
    "Od samego początku chcą mnie upokorzyć... Ale czy tylko? Najgorsze dopiero przede mną."
    - Sviatkiewitz... - Zaczął beznamiętnie von Bock. - ...wezwałem pana ponieważ, obecny tutaj, Generał Dietrich złożył skargę na żołnierzy z pańskiego korpusu. - Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz znał już pełen przebieg wydarzeń ostatniej nocy. W Paryżu pięciu żołnierzy z VIII. Korpusu napadło i uprowadziło jednego z żołnierzy SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler. Następnie sprawcy przeprowadzili przesłuchanie SS-mana, usiłując wyciągnąć od niego informacje na temat masakry w Petegem i, gdy przesłuchiwany przyznał sie do uczestnictwa w zbrodni obili go do nieprzytomności. Porzuconego i wymagającego niezwłocznej hospitalizacji żołnierza Waffen-SS odnalazł kolega z jednostki. Po niecałych trzech godzinach od zdarzenia cała piątka żołnierzy Wehrmacht'u znalazła się w areszcie. Oczekiwali na wyrok sądu wojskowego, który mógł być tylko jeden: pluton egzekucyjny.
    - Jednak Generał Dietrich... - Kontynuował von Bock. - w swojej wspaniałości zaproponował... polubowne załatwienie sprawy. - Generał Sviatkiewitz czuł na sobie wzrok Josefa Dietrich'a i, gdy spojrzał na niego zobaczył uśmiechającą się rumianą mordę prostaka.
    - Powiem krótko, Sviatkiewitz. Życie pańskich ludzi w zamian za dokumenty, które pan trzyma w teczce.
    "Pięciu za pięćdziesięciu sześciu. Życie ludzkie albo prawda..."
    Dowódca VIII. Korpusu stał przez chwilę spetryfikowany. W jego umyśle przewijały i na nowo układały się stałe, wpojone wartości moralne: prawość, godność, honor, hańba. Gdzieś po obrzeżach świadomości krążyła śmierć.
    - Herr Generalleutnant, decyzja jest prostsza niż się wydaje. - Uśmiechając się powiedział Generał Waffen-SS, po czym dodał. - Niech pan pomyśli o swojej rodzinie. O pięknej małżonce i małych córeczkach... - W jego oczach płonęło teraz jakieś pierwotne uczucie, które upodobniło go do drapieżnika czyhającego na swą krwistą ofiarę.
    Generał Sviatkiewitz ruszył w stronę wielkiego, dębowego biurka Dowódcy Armii Lądowej ściskając mocno czarną, skórzaną teczkę. Na twarzach dwóch pozostałych oficerów odmalował się uśmiech zadowolenia. Gdy Sviatkiewitz położył na zimnym blacie teczkę skrywającą świadectwo okrutnej i podłej zbrodni, Josef Dietrich powstał mówiąc:
    - Słuszna decyzja, Herr Sviatkiewitz. Słuszna decyzja. - Przy ostatnim zdaniu dowódca SS-Division Leibstandarte Adolf Hitler wyciągnął dłoń w geście zgody. Generał Sviatkiewitz spojrzał na dłoń Dietrich'a, a następnie prosto w jego oczy. chciał coś powiedzieć. Nie mógł...

    [​IMG]
    SS-Gruppenführer und Generalleutnant der Waffen-SS Josef Dietrich​

    - Herr Generalleutnant, telefon do pana! - Krzyknął do mijającego go szybkim marszem oficera, Pułkownik Güntear Wegner. Sviatkiewitz zatrzymał się, a następnie podszedł do adiutanta. który trzymał w ręce, dopiero odstawioną od ucha, słuchawkę telefonu.
    - Sviatkiewitz, słucham.
    - Generale Sviatkiewitz, powiem nader krótko. Przez wzgląd na szacunek, jakim darzę pańska rodzinę i pana podjąłem się bardzo trudnego zadania i, jak pan widzi osiągnąłem sukces. Nie chcę o panu już więcej słyszeć. - Osoba po drugiej stronie linii telefonicznej rozłączyła rozmowę. Generał oddał słuchawkę Pułkownikowi. Bez trudu rozpoznał w słuchawce głos Generała Ludwiga Beck'a, Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych.

    [​IMG]
    Generaloberst Ludwig Beck, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych​

    Kapral Werner Duve, podobnie jak pozostała czwórka żołnierzy biorących udział w uprowadzeniu SS-mana, został zdegradowany i przeniesiony do jednostki garnizonowej pełniącej służbę nieopodal granicy z ZSRR. Nie prędko miał ponownie ujrzeć uroczą Francuzkę, Madeleine.

    Zbrodnia popełniona przez niemieckich żołnierzy w lesie nieopodal belgijskiej miejscowości Petegem została zatuszowana i na długie lata miała pozostać białą plamą w historii. W kolejnych dniach sierpnia, czworo naocznych świadków masakry zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach, o które nikt zresztą nie pytał...

    Natomiast Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz powrócił do swojego garnizonu w spokojnym, nadmorskim Stralsundzie. Był właśnie kolejny słoneczny i ciepły sierpniowy dzień i Generał korzystając z wolnego popołudnia zaszył się w swoim domowym gabinecie. Siedział teraz przy biurku i wpatrywał się w niezapisaną jeszcze stronę swojego pamiętnika. Gdzieś w tle delikatnie sączyła się spokojna muzyka z radioodbiornika, który stał w głównym pokoju. Dziewczynki bawiły się na zewnątrz z rówieśnikami - gwarny i żywy dom niemal zamienił się w pustelnię i, choć teoretycznie, takie warunki powinny sprzyjać zbieraniu i układaniu myśli, karta pamiętnika wciąż pozostawała nienaruszona. Mijały kolejne minuty. Wtem w pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi. Generał uniósł głowę znad biurka i powiedział:
    - Wejdź proszę. - Do pustelni weszła Grete. Jej wciąż piękne, rozpuszczone włosy swobodnie opadały na ramiona. Kilka niesfornych kosmyków rozchodziło się promieniście od jej wyraźnie zatroskanego oblicza.
    - Co się stało Kochanie? - Zapytał Generał podnosząc się z miejsca.
    - Czy słyszałeś co mówią w radio? - Dopiero teraz Sviatkiewitz zdał sobie sprawę, że z radioodbiornika nie sączy się już spokojna muzyka. Krzykliwy i pełen buty głos, jednego z aparatczyków partyjnych oznajmiał z zadowoleniem:
    "(...) jak powiedział dziś, w samo południe nasz włoski sojusznik, Benito Mussolini - jest to walka pomiędzy płodnymi, młodymi narodami a narodami jałowymi, stojącymi w obliczu swojego upadku! (...)"

    [​IMG]
    Ramię w ramię - 15 sierpnia 1940 roku Włochy przystąpiły do wojny po stronie Niemiec​

    22 sierpnia 1940 roku do pododdziału artylerii 4. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej dotarł pierwszy transport nowych dział samobieżnych - Sonderkraftfahrzeug 142/2 "Sturmhaubitze".*

    [​IMG]

    W odpowiedzi na liczne sygnały dochodzące z pierwszej linii frontu, mówiące o potrzebie zwiększenia siły ognia jednostek wsparcia artyleryjskiego, zmodyfikowano dotychczas używany model Sturmgeschütz III, dodając haubicę L/28 kalibru 105 mm. Poza zamontowaniem większego działa, konstrukcja samego pojazdu została niemal taka sama.

    Po tygodniu od rozpoczęcia działań wojennych w Afryce Północnej, armia włoska wkroczyła na około 80 kilometrów wgłąb terytorium nieprzyjaciela i zatrzymała się w celu uzupełnienia zapasów środków niezbędnych dla prowadzenia dalszej walki.

    Również we Włoskiej Afryce Wschodniej trwały uporczywe walki, które jednak nie były w stanie wyłonić zwycięzcy.

    [​IMG]
    okolicznościowa włoska pocztówka, wydana pod koniec sierpnia 1940 roku​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    * - w grze: Sturmhaubitze 42 (StuH.42) - prototyp tego działa został zbudowany w 1942 roku i, aby uniknąć zupełnie nieadekwatnych i śmiesznych nazw, zmodyfikowałem ją nieco.
     
  12. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LVIII: VIII. Armeekorps - sierpień 1940 r. - luty 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Gdy tylko rozległ się dźwięk dzwonka, Grete Sviatkiewitz poderwała się do drzwi. Dom był zupełnie pusty i dzisiejszego, sobotniego popołudnia nie spodziewała się żadnego gościa. Z uczuciem niepewności otworzyła drzwi. Na zewnątrz stał człowiek w szarozielonym mundurze. Spojrzała na twarz żołnierza. Feldwebel Anton Larisch uśmiechał się trzymając w ręku bukiet czerwonych tulipanów, które tak lubiła, a w drugiej starannie zawiniętą butelkę zdobycznego, francuskiego alkoholu. Grete również uśmiechnęła się i zaprosiła niespodziewanego gościa do środka mówiąc:
    - Wejdź Antonie. Thomas jeszcze nie wrócił.
    Pomimo, iż obie jego ręce były zajęte Anton dość zgrabnie zdjął z głowy furażerkę i wręczając bukiet pachnących kwiatów powiedział:
    - Ach Margarete wyglądasz, jak zawsze cudownie.
    - Dziękuję. Napijesz się czegoś?
    - Poproszę o mocną kawę. - Pani Sviatkiewitz zniknęła z kwiatami w kuchni, a Feldwebel Larisch wszedł do salonu i zajął miejsce w wygodnym fotelu. Po chwili Grete wróciła z dwoma parującymi filiżankami i drobnym poczęstunkiem.
    - Zawsze mnie zastanawiało dlaczego nie macie służby. Kto to widział, żeby żona generała musiała wszystko w domu robić sama.
    - Daję sobie znakomicie radę Antonie. Zresztą dziewczynki bardzo starają mi się pomóc. - Przed oczami pojawiło jej się wspomnienie malutkiej Anny, która podczas wycierania naczyń stłukła porcelanowy talerz. Uśmiechnęła się do swoich myśli i zapytała:
    - A co u ciebie? Dawno już sie nie widzieliśmy.
    - Musiałem odpocząć sobie od twojego męża, ostatnimi czasy spędzaliśmy ze sobą zdecydowanie zbyt dużo czasu. - Osobisty kierowca generała roześmiał się głośno, aby zaraz potem dodać już nieco poważniejszym tonem. - Korzystałem z uroków nocnego życia w Paryżu.
    - Ta szrama na lewym policzku to jedna z pamiątek? - Anton Larisch odruchowo przejechał palcem po świeżo otrzymanej bliźnie. Po czym puszczając oko zażartował:
    - Ależ to była kocica! - Prawie cały dom trząsł się od jego szczerego i donośnego śmiechu. Grete uśmiechała się dyskretnie, w pewnym momencie zapytała:
    - Antonie, czy nie uważasz, że już czas się ustatkować? - Sierżant Larisch nagle spoważniał:
    - Nie chcę nikogo obarczać swoim ciężarem. - W tym właśnie momencie przez otwarte drzwi do domu powrócił Generał Thomas Sviatkiewitz, ujrzawszy siedzącego w salonie Antona Larisch'a uśmiechnął się.

    * * *​


    Generał usiłował sobie przypomnieć, w jaki sposób od degustacji znakomitego francuskiego koniaku przerzucili się na picie wódki, jednak było to niemożliwe. Zupełnie, jak odtworzenie toku rozmowy, która doprowadziła obu pijanych mężczyzn do wspominania wojennej przygody w Hiszpanii.
    - W Hiszpanii zawsze było tak piekielnie gorąco, pot lał się z nas strumieniami.
    - Taaa. Heizen Sie als ein Penis. Ani jednej chmurki na całym zafajdanym niebie!
    - Jazda po krętych, nieutwardzonych drogach i kurz. Wszędzie kurz... - Obaj panowie przez moment zamilkli i Thomas Sviatkiewitz mógłby przysiąc, że czuje smak piaszczystego kurzu w ustach.
    - Pamiętasz Badajoz?
    - Oczywiście, że tak mój przyjacielu. - Obaj mężczyźni doskonale pamiętali mrożący krew w żyłach atak lotniczy. Filozoficznie rzecz ujmując to właśnie wtedy ich drogi życiowe się splotły.
    - Nie mamy szczęscia do sojuszników. - Palnął niespodziewanie Feldwebel Larisch, po czym kontynuował wątek: - Włosi dostają po tyłkach w Afryce, a i pewnie z Węgrami nie będzie dużo lepiej.
    - Antonie, Włosi po prostu nie byli przygotowani do wojny...
    - Strasznie pierniczysz Thomas! Że niby my byliśmy gotowi?! My Niemcy wyssaliśmy chęć i gotowość do wojowania z mlekiem naszych germańskich matek! - Anton w patriotycznym uniesieniu krzyczał i omal nie zaczął ryczeć hymnu państwowego, ale upomniany o niezakłócanie snu rodziny Generała zamilkł.
    - Być może wkrótce popłyniemy do Afryki by wspomóc naszych południowych przyjaciół... - Feldwebel Larisch usłyszawszy nowinę zrobił wielkie oczy i natychmiast wytrzeźwiał.

    [​IMG]
    14 września 1940 roku, krótko po godzinie 16:00 rząd w Budapeszcie przystąpił do wojny po stronie Niemiec i Włoch.​

    W ramach przygotowań do kolejnych kampanii wojennych Generalleutnant Sviatkiewitz zreformował system dowodzenia VIII. Korpusu Armijnego tworząc ścisły sztab, złożony z trzech grup: Fuhrungsabteiling (grupa taktyczna odpowiedzialna za bezpośrednie dowodzenie jednostkami korpusu, najczęściej z pierwszej linii frontu), Quartermeister (grupa zaopatrzenia) oraz Adjutantur (personel pomocniczy).* Kolejną zmianą w Korpusie było objęcie przez Pułkownika Herberta von Hardenberg'a bezpośredniego dowództwa nad 6. Dywizją Pancerną.

    [​IMG]

    Na początku grudnia 1940 roku stosunkowo nieliczne brytyjskie siły w Egipcie rozpoczęły niewielką operację zaczepną, która z czasem wobec bierności i nieudolności włoskiego dowództwa, przerodziła się w ofensywę strategiczną. Do połowy grudnia Brytyjczycy całkowicie wyparli Włochów z Egiptu i rozpoczęli pościg. Wkrótce padła umocniona Bardia, a w nocy z 28 na 29 grudnia 1940 roku brytyjska flaga zawisła nad Tobrukiem.

    [​IMG]
    oślepiony, ranny włoski jeniec wojenny opatrywany przez brytyjskiego sanitariusza​

    W pierwszych dniach nowego, 1941 roku, z rozkazu Wodza III Rzeszy, powołana została specjalna wojskowa komisja, której zadaniem było przyspieszenie opracowania koncepcji oraz przygotowanie pomocy wojskowej dla włoskiego sojusznika. Tak narodziła się idea Deutsches Afrika Korps. Po analizie przebiegu dotychczasowych walk w Afryce Północnej niemiecka komisja konkludowała, iż niemieckie siły ekspedycyjne powinny liczyć dwie do trzech całkowicie zmotoryzowanych dywizji, wspartych przez siły pancerne. Wybór VIII. Korpusu Armijnego był oczywistym wyborem, tym bardziej, że szef OKH, Generaloberst Fedor von Bock osobiście rekomendował Generała Sviatkiewitz'a na stanowisko dowódcy korpusu ekspedycyjnego.

    Przygotowania do pełnienia przez VIII. Armeekorps nowej roli nabrały tempa. pojazdy wojskowe zostały przemalowane na pustynne barwy ochronne, a ich burty i pancerze zostały przyozdobione, wymalowanym białą farbą nowym emblematem jednostki.

    [​IMG]
    symbol Niemieckiego Korpusu Afrykańskiego​

    Również żołnierze otrzymali pospiesznie przygotowane mundury tropikalne oraz oporządzenie do nich. W kolejnych dniach stycznia poszczególne jednostki Korpusu przygotowywały się do wojny w warunkach pustynnych na poligonie w pobliżu nadmorskiej miejscowości Leba.

    [​IMG]
    ruchome piaski w Łebie​

    1 lutego 1941 roku, zgodnie z wcześniejszą decyzją Naczelnego Dowództwa 4. Brygada Piechoty Zmotoryzowanej osiągnęła stan etatowy dywizji i oficjalnie otrzymała nową nazwę: 4. Infanterie-Division (mot). Dwa dni później, 3 lutego, 6. Dywizja Pancerna otrzymała ostatnią partię najnowszych czołgów Panzerkampfwagen III, których silniki posiadały specjalne filtry przeciwpyłowe, niezbędne dla prowadzenia walk pustynnych.

    VIII. Korpus Armijny był już prawie gotowy do przemieszczenia do Włoch, a następnie do Trypolisu w Afryce Północnej...

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    * - w mechanice gry: dywizja dowodzenia (HQ)

    Specjalne podziękowania dla Brandalf'a, który podsunął pomysł spotkania starych przyjaciół - dzięki. :)

    Na życzenie CRIS10'a zamieszczam aktualnych ministrów "mojego państwa":

    [​IMG]
    Szef wywiadu - batalion rozpoznawczy 6. Dywizji Pancernej - Logistics Specialist (Army intelligence +30%)

    Szef sztabu - dysponuję jednostkami szybkimi - School of Manoeuvre (Land Unit speed +10%)

    Dowódca wojsk lądowych - jednostka artylerii pancernej 4. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej - Elastic Defence Doctrine (Self-propelled Artillery brigade construction bonus -5%, Self-propelled Rocket Artillery brigade construction bonus -5%, Motorised construction bonus -5%, Mechanised construction bonus -5%, Self-propelled Artillery brigade defensive combat modifier +5%, Self-propelled Rocket Artillery brigade defensive combat modifier +5%, Motorised defensive combat modifier +5%, Mechanised defensive combat modifier +5%)
     
  13. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LIX: VIII. Armeekorps - luty 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    W nadmorskim Stralsundzie późna zima była wyjątkowo paskudna w tym roku. Ulice pełne były masy brudnego, na wpół stopionego śniegu, a krople deszcze tłukły o szyby. Kolejne zbyt krótkie dni były mokre, szare i przygnębiające. Generalleutnant Sviatkiewitz spoglądając za okno szepnął do samego siebie:
    - Ta Afryka nie jest takim złym pomysłem. - Lecz niemal natychmiast skarcił się w myślach, za to co powiedział. Kolejna kampania wojenna oznaczała rozłąkę z ukochaną rodziną, a kampania wojenna prowadzona na innym kontynencie mogła ją jedynie wydłużyć.
    "Mam wspaniałą rodzinę. Cudowną żonę i dwójkę dzielnych szkrabów... Psia mać! Trójkę!"
    Generał wciąż jeszcze nie mógł przyzwyczaić się do, zbliżającej się powoli perspektywy narodzin kolejnego dziecka, o której zresztą całkiem niedawno się dowiedział. Nie wiadomo dlaczego, ale nawet nie przypuszczał, że po raz kolejny może zostać ojcem i teraz dość mocno przeżywał ten fakt.
    "Oby ta kampania nie potrwała zbyt długo..."
    Generał powstał z fotela swojego zacisznego gabinetu i ruszył w dół drewnianymi schodami do salonu, z którego dochodziły śmiechy dzieci. Sviatkiewitz zatrzymał się na chwilę na schodach i spojrzał na swoją żonę, która intuicyjne podniosła wzrok znad czytanej właśnie książki. Ich pełne uczucia spojrzenia spotkały się - szczęśliwi małżonkowie mają ten sam szczególny uśmiech, którego nikt inny nie rozumie.
    - Tatusiu, przyjdziesz poczytać z nami? - Zapytała swoim słodkim głosikiem młodsza córka, Anna. W tej chwili wszystkie trzy kobiety Generała wpatrywały się w niego.
    - Za chwilkę Aniu. Tatuś musi gdzieś zadzwonić...

    * * *​


    Po trzech minutach od zamówienia międzymiastowej rozmowy, Generał otrzymał połączenie. Te trzy minuty trwały niemal w nieskończoność, gdyż Thomas Sviatkiewitz był niezwykle zestresowany zbliżającą się nieuchronnie rozmową. Wreszcie po drugiej stronie, w słuchawce odezwał się męski głos:
    - Słucham?
    - Lukas? - W słuchawce przez moment panowała cisza, po czym ponownie odezwał się nieco niepewnym tonem męski głos:
    - Kto mówi?
    - Thomas z tej strony.
    - Czego chcesz? - Głos przybrał teraz szorstkiego tonu.
    - Chciałem tobie z całego serca podziękować. Za to co dla mnie zrobiłeś. - Głos ponownie milczał przez parę chwil po czym odpowiedział:
    - Nie zawsze się udaje. W zeszłym tygodniu wydalono mnie z Uniwersytetu.
    - Pozbawiono cię katedry? Bardzo mi przykro. Nie wiedziałem.
    - Wy! Wam zawsze jest przykro. I nic więcej. - Mężczyzna był agresywny, ale po chwili się uspokoił: - Przepraszam.
    - Nic się nie stało. Co teraz zamierzacie?
    - Nadal będę nauczał. Razem z Violą damy sobie z radę. A co u Małgorzaty?
    - Wszystko dobrze. Dziękuję, że pytasz. - To nie był odpowiedni czas na przekazanie informacji o kolejnym dziecku.
    - Grete jest bardzo dzielną kobietą. A jak się miewają wasze dzieci? Karolina i Anna, prawda?
    - Tak. Rosną, jak na drożdżach. Czy... - Generał się zawahał, ale jednak postanowił zadać chodzące mu po głowie pytanie: - Czy odwiedzicie nas?
    - Nie Thomas.
    - Rozumiem.
    - Muszę już kończyć... Trzymaj się bracie... - Po raz pierwszy od wielu już lat doktor Lucas Jessen zwrócił się do niego w ten sposób. Generał poczuł, że szklą mu się oczy i z trudem usiłował powstrzymać łzy...

    * * *​


    W pierwszych dniach lutego 1941 roku nadszedł oczekiwany rozkaz przetransportowania VIII. Korpusu Armijnego do Włoch. Załadunek do transportu kolejowego miał zacząć się w połowie miesiąca tak, aby cały Korpus mógł znaleźć się w Afryce przed końcem kwietnia.

    Wszelkie plany związane z niemiecką interwencją w Afryce Północnej zostały przekreślone przez niezwykle zuchwałą operację Aliantów. W nocy z 10 na 11 lutego 1941 roku dwie brytyjskie dywizje piechoty, wspierane przez dywizję południowoafrykańską wylądowały na plażach w rejonie strategicznego portu włoskiego w Trypolisie.

    [​IMG]

    Garnizon włoski był zupełnie zaskoczony i większość jego żołnierzy natychmiast oddała się do niewoli, powodując niesamowitą konsternację wśród dowodzących operacją desantową, którzy nie byli przygotowani na pojmanie takiej ilości jeńców. Nieliczne siły porzucił swoje stanowiska niemal bez walki. W ciągu kilku godzin siły Sprzymierzonych pod dowództwem Generała Artura Floyer-Acland'a stworzyły przyczółki wzdłuż wybrzeża, a następnie wkroczyły do samego miasta przejmując większość zgromadzonego tam zaopatrzenia. Armia włoska w Libii stanęła na krawędzi zagłady.

    [​IMG]
    kolumna włoskich jeńców wojennych wziętych do niewoli w pierwszych godzinach operacji desantowej; Generał Artur Floyer-Acland meldował o ponad dwóch hektarach jeńców.​

    W tym samym czasie żołnierze VIII. Armeekorps, w deszczu i chłodzie usuwali świeżo położone warstwy farby maskującej ich pojazdy. Tropikalne mundury, jakie otrzymali kilka tygodni wcześniej były zupełnie nie przystosowane do warunków pogodowych panujących na północy Niemiec...

    22 lutego 1941 roku cały świat obiegła elektryzująca wiadomość - Japończycy zwycięsko zakończyli wojnę z Chinami. Po trzech i pół roku nieprzerwanych walk z armią Kuomintangu, komunistami chińskimi i lokalnymi władykami Cesarstwo Wielkiej Japonii dokonali całkowitego przetasowania mapy Azji Południowo-Wschodniej. Nadszedł czas na decyzję o wyborze kolejnego kierunku ekspansji.

    [​IMG]
    Cesarska Armia Japońska w natarciu​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Do wszystkich "Afrykanerów"* - :p

    Taki mały odcinek przejściowy. Następny będzie już pełnowartościowy.

    * - czyli tych, którzy byli przekonani, że wbrew wcześniejszym deklaracjom, wyślę głównego bohatera do Afryki. Zresztą specjalnie ani razu nie napisałem wprost czy to będzie Afryka, czy też nie, więc nie bulwersujcie się na mnie za bardzo. Chciałem zrobić Wam małą niespodziankę. ;)

    Przeniosłem odcinek (był w osobnym temacie)
    Pozdrawiam
    M.


    EDITED:
    Dzięki - coś mi się pomieszało przy upload'zie...
     
  14. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LX: VIII. Armeekorps - marzec 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Otworzywszy oczy Adrian Heintze nie widział nic poza ciemnością. Po chwili dotarło do niego, że z nie wiadomo jakiej przyczyny właśnie się przebudził. Panujące wkoło egipskie ciemności sugerowały, że jest środek nocy. Łóżko Adriana nieznacznie zaskrzypiało, gdy przekręcał się na lewy bok.
    - Stehen auf! - Gdy na korytarzu rozległ sie donośny głos, Unterfeldwebel Heintze uświadomił sobie przyczynę swojego wybudzenia. Wpadając z hukiem do izby oficer, przez wszystkich żołnierzy nazywany Porucznikiem "Mendą", wrzeszczał: - Jetzt! Ruszać się szybciej!
    Podoficerowie z pewnym ociąganiem się wypełźli z łóżek i zaczęli się ubierać.
    "Co za menda. Organizuje nam ćwiczenia w środku nocy. Na dodatek bez uprzedzenia."
    W czasie, gdy podoficer dyżurny biegał i wrzeszczał po korytarzu, "Menda" kontynuował swój niezwykle hałaśliwy monolog:
    - Ruchy! To nie są ćwiczenia!
    Jeden ze starszych stopniem podoficerów zarządził zbiórkę pozostałych w szeregu i zameldował gotowość. Zwykle w takich sytuacjach Porucznik "Menda" przechadzał się wzdłuż szeregu i szukał uchybień oraz niedbałości w umundurowaniu oraz na zaścielonych łóżkach. Tym razem rzucił po prostu:
    - Podoficerowie, do swoich oddziałów! Ale już! Za pięć minut macie stać z ludźmi w pełnym rynsztunku na placu przed koszarami!
    Właśnie od tej chwili Adriana Heintze ogarnęło złe przeczucie. Gdy wraz, z dowódcą drużyny, Sierżantem Stahl'em weszli do izby zajmowanej przez żołnierzy należących do ich pododdziału, ich oczom ukazał się wyraźnie niekompletny szereg żołnierzy oraz stojący przed nim Kapral Egon Hansen.
    - Melduję gotowość drużyny. Stan dziewięciu, trzech nieobecnych z powodu przepustek.
    Po usłyszeniu dość syntetycznej sekwencji komend, żołnierze żwawo przystąpili do pakowania rzeczy osobistych, a następnie pobrali broń z pobliskiego składu. W czasie, gdy po korytarzach budynku, biegiem w najróżniejszych kierunkach przemieszczali się żołnierze Adrian Heintze kończył pakowanie swoich rzeczy. Ukradkiem spojrzał na Sierżanta Stahl'a i rzekł:
    - Gdziekolwiek ruszamy, raczej nie będzie nam przesadne ciepło w tych tropikalnych mundurach...

    [​IMG]
    ekwipunek tropikalny, wz. 40​

    Po ogłoszeniu postanowień Arbitrażu Wiedeńskiego oraz po zmianach terytorialnych z przełomu sierpnia i września 1940 roku znaczna część Półwyspu Bałkańskiego znajdowała się w niemieckiej orbicie wpływów. Ropa naftowa z rumuńskich pól naftowych, tak niezbędna dla niemieckiego przemysłu i wysiłku wojennego, mogła bezpiecznie płynąć szeroką rzeką. Dodatkowo ścisły sojusz militarny z Węgrami tłumił wszelkie antyniemieckie i probrytyjskie ruchy w południowej Europie.

    Wobec klęsk, jakie sojusznicza armia włoska stale ponosiła w Afryce oraz aby w pełni zabezpieczyć się przed możliwością otwarcia nowego frontu walk Adolf Hitler postanowił wciągnąć w orbitę swoich wpływów kolejne państwa - Jugosławię, Grecję i być może Turcję. Najważniejszym celem działań niemieckiej polityki zagranicznej stało się Królestwo Jugosławii.

    Faktycznie sprawujący władzę, w imieniu młodego króla, książę regent Paweł Karadziordziewić usiłował prowadzić politykę neutralności, która jednak wraz z upadkiem Francji zupełnie zbankrutowała. Widząc, że jego starania nie przyniosły oczekiwanych skutków, wyjechał wraz z księżną Olgą bronić interesów swego kraju wobec Hitlera. Wizyta ta bardzo negatywnie wpłynęła na wizerunek księcia.

    [​IMG]
    Książę regent Paweł Karadziordziewić i Führer Adolf Hitler w Wiedniu​

    Niespodziewanie dla światowej opinii publicznej wizyta ta zakończyła się oficjalnym przystąpieniem Jugosławii do Paktu Trzech, 1 marca 1941 roku. Na wieść o tym wydarzeniu ludzie w Belgradzie i kilku innych miastach Jugosławii wyszli na ulicę wyrazić swój protest. Jeszcze tego samego dnia, 17-letni król Piotr II wziął czynny udział w zamachu stanu stając po stronie przeciwników perspektywie udziału Jugosławii w wojnie po stronie państw Osi. Nowy probrytyjski rząd, z Generałem Dušanem Simović'em na czele natychmiast unieważnił akces podpisany w Wiedniu.

    [​IMG]
    Prawowity, uznany za pełnoletniego władca Królestwa Jugosławii, Piotr II Karadziordziewić​

    - Słucham? - Odpowiedział zaspanym głosem Generalleutnant Sviatkiewitz podnosząc słuchawkę telefonu. Dźwięk jego dzwonka w środku nocy obudził całą rodzinę i nie zapowiadał niczego dobrego.
    - Herr Generalleutnant, melduję że nadeszły nowe rozkazy z Berlina. Wysłałem już do pana kuriera, powinien być na miejscu za kilka minut. Panie Generale, czy mam powiadomić pańskiego kierowcę?
    - Nie, zabiorę się z kurierem. Dziękuję panu. - Generał odłożył słuchawkę.
    "Nie przekazał treści rozkazu przez bezpośrednią, wojskową linię telefoniczną... To musi być coś poważnego."
    Dowódca VIII. Korpusu Armijnego ruszył zdecydowanym krokiem do sypialni. Gdy wszedł do środka, jego żona siedziała na łóżku owinięta szczelnie kołdrą. Ubierając swój mundur Generał Sviatkiewitz powiedział:
    - Właśnie nadeszły nowe rozkazy z Berlina i mam natychmiast stawić się w koszarach. - W pierwszej chwili Małgorzata ani drgnęła. Oboje zdawali sobie sprawę czego najprawdopodobniej dotyczyły nowe instrukcje. Po kilku chwilach w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Generał niezwłocznie ruszył w dół po schodach. Za drzwiami stał kurier, a za jego plecami hałasował silnik motocykla. Generalleuntnat otrzymawszy kartkę z rozkazem szybko zapoznał się z jej zawartością i powiedział:
    - Proszę zaczekać na mnie. Razem pojedziemy do koszar. - Kurier ruszył w stronę pracującego motoru, podczas gdy dowódca Korpusu spojrzał za siebie. Na schodach, w pospiesznie narzuconym ubraniu stała jego małżonka...

    [​IMG]

    Jeszcze tej samej nocy VIII. Armeekorps rozpoczął dyslokację do południowo-wschodnich Węgier, skąd po 12 dniach transportu miał rozpocząć działania wojenne przeciwko Królewskiej Armii Jugosłowiańskiej. Największym zmartwieniem dowódcy Korpusu był fakt, iż decyzja o użyciu jego jednostki w kampanii południowej zapadła nagle i nie było czasu na należyte przygotowanie jej do walki. Wielu żołnierzy, podoficerów oraz oficerów przebywało aktualnie na urlopach i porozrzucani byli dosłownie po całej Europie. Ponadto duża część żołnierzy VIII. Korpusu Armijnego wciąż posiadała tropikalne mundury oraz wyposażenie indywidualne, zaprojektowane specjalnie na potrzeby kampanii afrykańskiej przez Hamburg Tropisches Institut, które były zupełnie nieprzystosowane do warunków klimatycznych panujących wczesną wiosną w Europie. Ostatnią palącą kwestią był niezakończony proces przezbrajania 4. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej w nowy sprzęt, między innymi nowy model pistoletu maszynowego MP40, który miał zastąpić wcześniejsze modele MP36 oraz MP38.

    Niedawno awansowany Oberstleutnant Steinfeld, kwatermistrz VIII. Armeekorps dwoił się i troił, aby sprostać piętrzącym się trudnościom i należycie przygotować jednostkę do nadchodzących walk. Niemal na każdej stacji, podczas każdego, nawet najkrótszego postoju telefonicznie ustalał perspektywy dostarczenia mundurów i sprzętu oraz nadzorował stany osobowe poszczególnych pododdziałów.

    6 marca 1941 roku jego niemal nadludzka praca przyniosła pierwsze efekty. Na jednej ze stacji kolejowych na żołnierzy 4. Infanterie-Division (mot) oczekiwały drewniane skrzynie z nowymi pistoletami maszynowymi.

    [​IMG]

    Pozostała część brakującego sprzętu, a więc odpowiednie mundury oraz pewna ilość nowych 2,5 tonowych ciężarówek miała zostać dostarczona do Debreczyna, do którego zmierzał transport kolejowy VIII. Korpusu Armijnego.

    Wreszcie 14 marca 1941 roku dyslokacja Korpusu zakończyła się. Zaraz po wyjściu z pociągu Generalleutnant Sviatkiewitz zapoznał się z sytuacją panującą na froncie.

    Od pierwszych godzin kampanii główny ciężar walk spadł na niemiecką armię stacjonującą w Austrii, która mając przeciwko sobie gros sił jugosłowiańskich powoli parła na Belgrad. Od 5 marca do wojny przeciwko Jugosławii przyłączył się narodowosocjalistyczny rząd w Bukareszcie, a dwa dni później również Bułgaria opowiedziała się po stronie państw Osi wkraczając do Macedonii. Atakowana z każdej strony Jugosławia nie dysponowała dostatecznymi siłami, aby obronić się przed najeźdźcami. W ciągu tygodnia połączone siły rumuńsko-bułgarskie poczyniły znaczne postępy zajmując wschodnią część kraju i podchodząc pod Belgrad. Pewną nadzieją dla jugosłowiańskiego rządu była aktywność społeczeństwa, które w obliczu krytycznej sytuacji masowo odpowiedziało na ogłoszoną powszechną mobilizację.

    W takich okolicznościach VIII. Armeekorps, prosto z marszu wchodził do akcji. 6. Dywizja Pancerna, znajdująca się pod dowództwem Pułkownika Herberta von Hardenberg'a miała wspomóc armię rumuńską znajdującą się na północ od Belgradu, podczas gdy pozostała część Korpusu ruszyła w kierunku Wojwodiny.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Jak widać zmieniłem zdjęcie w nagłówku i od razu zapowiadam, że co jakiś czas taka zmiana może mieć miejsce, choć nie za często oczywiście. :)

    Jak łatwo się domyślić żołnierze VIII. Korpusu Armijnego wracają na pierwszą linię frontu i mam nadzieję, że uda mi się napisać coś ciekawego na temat toczących się walk. Z drugiej strony nie spodziewajcie się nie wiadomo czego, bo jak widać kampania ta nie powinna potrwać zbyt długo (zresztą kolejna też nie, ale myślę że kampania przeciwko Armii Czerwionej będzie wystarczającą "nagrodą")...

    Przez weekend już raczej nie będę pracował nad AAR'em, a w następny wyjeżdżam w odwiedziny do mojego rodzinnego miasta na drugim końcu Polski i mam dosyć napięty harmonogram wizyty (Rodzina, Ziomkowie, etc.) i choć postaram sie opublikować kolejny odcinek jakoś w tygodniu to jednak na wszelki wypadek wolę przygotować Was na dłuższą przerwę.
     
  15. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXI: VIII. Armeekorps - marzec 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Niezwykle szybkie postępy ofensywy wojsk rumuńskich sprawiły, iż wkrótce VIII. Korpus Armijny otrzymał rozkazy wyznaczające nowy kierunek natarcia - położone na zachód od Belgradu, dorzecze Dunaju i Sawy. W godzinach wieczornych 18 marca 1941 roku, doszło do połączenia wojsk nacierającej z Austrii niemieckiej 2. Armii z siłami znajdującymi się pod rozkazami Generalleutnant'a Sviatkiewitz'a.

    [​IMG]

    Błyskawiczne tempo przebiegu inwazji wytworzyło sposobność otocznia i zniszczenia znacznych sił jugosłowiańskich w Bośni. Decydująca rola w operacji przypadła żołnierzom korpusu pancerno-motorowego i tylko od prędkości oraz gwałtowności ich natarcia na Sarajewo zależało jej powodzenie. Największymi ich przeciwnikami miały być fatalna, zimowa pogoda i bardzo trudny, górzysty teren...

    * * *​


    - Herr Hauptmann... - Głos podoficera wybudził dowódcę batalionu z odrętwienia, jakie napłynęło wraz z kolejną godziną parszywie zimnego wieczora. - ...pańska mapa. - Kapitan Ulrich niezwłocznie wziął do rąk mapnik ze szczegółową, wojskową mapą pobliskiego terenu.

    [​IMG]

    Od dłuższego już czasu przemieszczali się jedną z wielu nieutwardzonych dróg i kilkaset metrów przed nimi znajdowały sie zabudowania wsi, której nazwy oficer nawet nie próbował wymówić. Przez sam jej środek przebiegała jedna z nielicznych w kraju, utwardzonych asfaltowych dróg, którą aby utrzymać tempo natarcia powinny nacierać niemieckie jednostki. Czerwonymi punktami na mapie oznaczono wcześniej punkty, których zabezpieczenie jest niezbędne dla bezpiecznego korzystania z przejazdu.

    Kapitan Ulrich ponownie spojrzał na niemal niewidoczne zabudowania i wydał rozkaz, aby kolumna transportowa jego batalionu piechoty ruszyła przed siebie. Na jej czele podążały dwa plutony lekkich pojazdów pancernych, których zadaniem było tak zwane rozpoznanie przez walkę. Ciągły wyścig z bezwzględnym czasem wymagał, aby kontynuować szaleńczy marsz ryzykując życie ludzi na nierozpoznanym uprzednio terenie.

    W tym samym czasie, nadjeżdżająca z północy awangarda II. Batalionu przejeżdżała przez owo niewielką wioskę, kierując się na południe wzdłuż szosy.

    [​IMG]

    Od niepamiętnych już czasów dowódcy obu batalionów rywalizowali ze sobą: który z nich lepiej wypada podczas gier wojennych, żołnierze którego z dwóch batalionów są lepiej wyszkoleni i tym podobne. Czasem ich własna rozgrywka stawała się kuriozalna. Pewnego dnia Kapitan Ulrich osobiście dopilnował, aby zabrakło wyżywienia dla konkurencyjnego oddziałów. W ramach rewanżu podczas jednego z postojów w trakcie kampanii zachodniej żołnierze II. Batalionu otrzymali podczas kąpieli rozkaz zużycia całego zapasu gorącej wody, który miał być przeznaczony dla obu jednostek... Rywalizacja obu oficerów oczywiście trwała obecne w najlepsze i Oberstleutnant Wiebel, dowódca pułku wolał być blisko pierwszej linii, aby czuwać nad w miarę racjonalnym przebiegiem "wyścigu".

    Widząc, iż pierwsze pojazdy II. Batalionu przejeżdżają właśnie przez "jego" wioskę Kapitan Ulrich siarczyście zaklął:
    - Scheiße! - Po czym dodał: - Szybciej do diabła! - Pojazdy nieznacznie przyspieszyły, a ich silniki wyły na najwyższych obrotach. Tak szaleńcza jazda, w takich fatalnych warunkach pogodowych była totalnym szaleństwem. Dowódca I. Batalionu wydawał się nie zauważać, że jego ludzie stłoczeni w ciężarówkach przeżywają straszne męczarnie pędząc na złamanie karku po nierównej, wyboistej drodze. Czołówka II. Batalionu znajdowała się przed nim i tylko to się liczyło.

    Wkrótce obie kolumny transportowe spotkały się na niewielkim skrzyżowaniu w centrum wioski i wobec tak niesamowitego zacietrzewienia dowódców i kierowców zablokowały swój wzajemny przejazd. Cały pułk piechoty zmotoryzowanej stanął w korku.

    [​IMG]

    Tymczasem paręset metrów dalej awangarda II. Batalionu napotkała pierwsze pododdziały nieprzyjaciela i związała je walką.

    * * *​


    W godzinach wieczornych 19 marca 1941 roku nacierający w kierunku na Sarajewo VIII. Korpus Armijny napotkał zorganizowany opór w postaci dwóch jugosłowiańskich dywizji - kawalerii oraz piechoty górskiej.

    [​IMG]

    Na jednej z tras przemarszu niemiecka kolumna pancerno-motorowa została niespodziewanie zaatakowana z kilku kierunków przez liczniejsze siły równie zaskoczonego przeciwnika. Pomimo początkowych sukcesów sił jugosłowiańskich potyczka zakończyła się pełnym sukcesem niemieckiego 29. Pułku Piechoty Zmotoryzowanej, który całkowicie rozbił nacierający na niego pułk kawalerii, wspierany przez zmotoryzowany batalion wojsk inżynieryjnych oraz zdziesiątkował, a następnie zmusił do bezwładnego odwrotu pułk strzelców górskich. Straty niemieckiego pułku były stosunkowo niewielkie i wyniosły około 70 zabitych, rannych i zaginionych oraz kilka pojazdów (w tym dwa samochody pancerne).
    Dowodzący atakiem bezpośrednio z pierwszej linii walk, dowódca jednego z batalionów - Kapitan Ulrich zginął od jugosłowiańskiej kuli. "Odwieczna" rywalizacja pomiędzy oficerami 29. Infanterie-Regiment (mot) została definitywnie zakończona...

    [​IMG]

    22 marca 1941 roku, strategiczny rejon wokół Sarajewa został zabezpieczony przez pododdziały VIII. Armeekorps, który w ten sposób zacisnął kleszcze wokół wycofujących się z Bośni 3 dywizji nieprzyjaciela. Tego samego dnia 6. Dywizji Pancerna zajęła pozycje wokół, okupowanego przez wojska rumuńskie, miasta Niš. Żołnierze VIII. Korpusu Armijnego, znajdujący się teraz na pozycjach wyjściowych położonych na zachód i wschód od miasta, szykowali się do ostatecznego szturmu na Belgrad.

    [​IMG]
    jeden z czołgów należących do VIII. Armeekorps; zwraca uwagę prowizorycznie wykonany kamuflaż zimowy​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Po wielu trudach udało mi się wreszcie zmęczyć ten odcinek. Planowany, nowy sposób przedstawienia walk z perspektywy batalionu / pułku został znacznie ograniczony i skrócony - być może jeszcze kiedyś spróbuję. Dodam tylko, że w trakcie rozgrywania scenariusza w Western Front zrobiłem niemal 90 zrzutów ekranu, z czego opisałem... trzy (sic!)... Generalnie w ogóle nie jestem zadowolony z ostatecznego wyglądu tego odcinka, ale nic już lepszego nie byłem w stanie z tego zlepić - mam nadzieję, że kolejne będą lepsze.
     
  16. Gosiek

    Gosiek Guest

    część LXII: Odcinek Gościnny

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    Odcinek Gościnny

    Nie wiedział, czy był dzień, czy noc. Po raz kolejny obudził się w tym ciasnym, wilgotnym pomieszczeniu, do którego nie docierały promienie słoneczne. Gdyby się przyjrzał, zauważyłby, że na ścianie są ślady po zamurowanym oknie. Jednak w tych okolicznościach nie interesował go pierwotny wygląd pomieszczenia. Krople wilgoci ściekały po nierówno ułożonych w murze cegłach, leniwie odmierzając czas, a jemu było coraz chłodniej. Nie zależało mu na przyzwyczajeniu wzroku do panujących tam ciemności. Starał się nie otwierać oczu i wyobrażać sobie, że jest gdzieś indziej, w innym ciepłym miejscu, gdzie każdy, odległy nawet krok, nie powodował narastającego uczucia niepokoju. To byli jego towarzysze – czas i wyłaniający się z niego raz po raz niepokój. Pamiętał dobrze, jak zaprzyjaźniony generał powiedział mu kiedyś, że jeśli znajdzie się w trudnej sytuacji i poczuje, że zaczyna tracić zmysły, niech znajdzie jedną myśl, która przypomni mu szczęśliwe chwile, niech się jej mocno uchwyci i nie pozwoli sobie wyrwać, bo to może być jego ostatnia szansa na zachowanie równowagi. Kiedy generał mu to mówił, tylko lekko się uśmiechnął, przytaknął i od razu o tym zapomniał, ale teraz te słowa do niego wróciły. Czy to znaczyło, że zaczął tracić zmysły? Nie wiedział i nie chciał o tym myśleć. Szukał tej jednej myśli, tej iskierki, która pozwoli mu zachować zdrowy rozsądek. Przejrzał już całe dzieciństwo, ale każda dobra chwila, której się uchwycił, kończyła się kłótnią i wtedy pomyślał o niej… Oczywiście – przy jej boku zawsze był szczęśliwy, chociaż nie od razu stworzyli zgraną parę.

    Pamiętał, jak się poznali. Wrócił wtedy do kraju i czekał na dworcu na kierowcę, kiedy nagle poczuł, że ktoś rzuca się na niego i zasłania mu oczy drobnymi, chłodnymi dłońmi. A potem ten triumfalny okrzyk: „Ha! Ha! Zgadnij kto to?”. Odwrócił się szybko i ujrzał przed sobą drobną dziewczynę w czerwonej sukience sięgającej za kolano. Miała starannie upięte włosy, które zdobił mały kapelusz w kolorze sukienki. Uśmiechała się wtedy szeroko, a rumieńce na jej twarzy aż lśniły młodością. Jednak, kiedy go ujrzała, uśmiech zniknął, a rumieńce szybko zbladły. Stała tak z lekko rozchylonymi ustami i próbowała coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć z siebie słowa. Wtedy podszedł do nich młody człowiek, ubrany w mundur. Pagony na jego ramionach świadczyły o tym, iż również był oficerem.
    - Czy coś się stało? – zapytał przybyły.
    - Chyba zostałem napadnięty – odpowiedział mężczyzna.
    Jej buzia zbladła jeszcze bardziej, oczy mocno się otworzyły, a usta rozchyliły się i zaczęły drgać.
    - Napadnięty? – szukał potwierdzenia.
    - Ta młoda dama napadła na mnie i muszę przyznać, że było to wielce ciekawe doświadczenie – uśmiechną się lekko.
    - Znowu się wygłupiałaś…? – zmarszczył brwi i potraktował dziewczynę karcącym spojrzeniem.
    - Ja… Ja tylko… - spuściła głowę.
    - Bardzo pana przepraszam Herr Major. Moja siostra bywa czasem taka dziecinna.
    - Ależ nic się nie stało, lubię przygody – odpowiedział i uśmiechnął się serdecznie do dziewczyny.
    - Chciałabyś coś dodać? – zwrócił się do siostry.
    - Przepraszam, ale… - urwała - bo wy wszyscy wyglądacie tak samo… - wymamrotała.
    Spojrzeli na siebie zdziwieni, ich mundury faktycznie niewiele się różniły, a dla kobiety na pewno były identyczne. Uśmiechnęli się znacząco do siebie, spojrzeli na nią i stali tak uśmiechając się przez chwilę. Rumieńce na jej policzkach wróciły.
    - Zapraszam na kawę w ramach przeprosin – zaproponował młody oficer.
    Major spojrzał na zegarek. Do przybycia kierowcy miał jeszcze godzinę.
    - Przeprosiny przyjęte. – odpowiedział i poszli do pobliskiej kawiarenki.

    [​IMG]
    dworzec kolejowy​

    Od tamtego spotkania Major spotykał się z nią często. Rozmawiało im się tak swobodnie, że często tracili poczucie czasu. On był zawsze poważny i powściągliwy, ale przy niej stawał się otwarty i dowcipny. A ona powoli z ciągle niepoważnej dziewczyny, stawała się dojrzałą kobietą. Uzupełniali się wzajemnie i rozumieli bez słowa. W dniu ich pierwszego spotkania przyjechała z bratem obejrzeć dom, do którego mieli się niedługo z całą rodziną przeprowadzić. Byli więc blisko siebie, a ich uczucie kwitło. Ojciec dziewczyny był generałem i to właśnie charakter jego pracy wpłynął na decyzję o przeprowadzce. Jej rodzice zaakceptowali Majora dosyć szybko, ponieważ bali się, aby ich córka nie została starą panną – miała już 24 lata a ciągle odganiała od siebie kandydatów na męża.
    - Oni są tacy staaarzy – za każdym razem, jak to mówiła, jej ojcu przybywała nowa zmarszczka na czole.
    Nic więc dziwnego, że ucieszyli się, kiedy przyprowadziła do domu młodego, przystojnego mężczyznę. To, że był wojskowym, tylko nasilało pytania rodziców o datę zaręczyn. Doczekali się. Młodzi pobrali się wczesnym latem, a wesele urządzili w domu rodziców dziewczyny. Suknię ślubną dla panny młodej sprowadziła prosto z Wiednia jej babka, która na stałe tam mieszkała. Nie przewidziała jednak tego, że jej wnuczka od ostatniej wizyty babci trochę przytyje. Wtedy kupiła sobie pierwszy gorset – wcześniej go nie nosiła, gdyż uważała, że jest niewygodny i nie pozwala jej oddychać, nie mówiąc już o bieganiu. Matka załamywała ręce, a córka biegała ze swobodnie falującym biustem. W dniu ślubu była taka szczęśliwa, że nawet zapomniała o tym nieszczęsnym gorsecie.

    [​IMG]
    gorset z początku XX wieku​

    Zamieszkali w jego mieszkaniu, nie było zbyt duże, ale dla ich dwojga wystarczyło w sam raz. Właśnie tam spędzili noc poślubną, była to ich pierwsza noc w tym mieszkaniu. Pożegnali ostatnich gości i udali się do mieszkania. Kiedy zamknęli za sobą drzwi byli zmęczeni i głodni – głodni siebie. W drodze do łóżka pozbyli się zbędnych ubrań i mogli czuć ciepło swoich nagich ciał zachłannie tuląc się do siebie. Wiedział, że to będzie jej pierwszy raz, dlatego starał się być delikatny i czuły. Jego poprzednie kobiety nie były dziewicami, ba – nawet nie próbowały udawać, że są. Nigdy nie musiał płacić za seks, ale nigdy też nie musiał starać się, aby tej drugiej osobie było dobrze. Jednak w tej chwili czuł, że to jest ich noc, ale tak naprawdę to musi być jej noc – ta pierwsze i niezapomniana. Na chwilę przestali się tulić i całować. Spojrzał w jej zielone oczy na tyle głęboko, na ile pozwalało na to wpadające przez okno światło księżyca. Chciał coś powiedzieć, ale go uprzedziła:
    - Cała twoja – wyszeptała.
    Odgarnął włosy z jej czoła i wrócili do pocałunków, które stawały się coraz bardziej zachłanne. Sprawnym ruchem położył się na niej, delikatnie ujął za biodro i… cichutko jęknęła. Tej nocy kochali się trzy razy. Przebudziła się, kiedy pierwsze promienie słoneczne zawitały do ich sypialni. Była w niego wtulona i czuła się bezpiecznie w jego szerokich ramionach. Spojrzała na jego spokojną twarz – spał.
    - Kocham cię – szepnęła i zasnęła z delikatnym uśmiechem na ustach.

    Kilka tygodni później wracając do mieszkania, wstąpił do kwiaciarni i kupił duży bukiet żółtych tulipanów – zawsze je lubiła a tego dnia miał dla niej wyjątkową niespodziankę. Prawie wbiegł do pokoju, gdzie pracowała – dawała lekcje gry na pianinie, ale jej ostatni uczeń wyszedł jeszcze przed południem, była więc sama i próbowała nastroić instrument po ostatnich wyczynach jednego ze swoich podopiecznych. Podniosła głowę i spojrzała na niego, uśmiechnęła się a rumieńce zajaśniały. Zobaczyła bukiet.
    - Dla mnie? – zapytała.
    - Co…? A! Tak, tak – pospiesznie podał jej kwiaty.
    Wstała i odebrała podarunek, zanurzając mały nosek w płatkach pierwszego z brzegu kwiatu.
    - Muszę ci coś powiedzieć – zaczął.
    - Czy coś się stało? – w jej głosie można było dostrzec nutkę zmartwienia.
    - Nie. To znaczy tak – dostałem awans – wyrzucił to wreszcie z siebie.
    - Tak się cieszę – uśmiechnęła się szeroko, odłożyła kwiaty i podeszła do męża. – Też muszę ci coś powiedzieć.
    - Co takiego? – zapytał.
    - Zostaniesz ojcem – odpowiedziała, a jej oczy zaszkliły się.
    Wziął żonę na ręce i obrócił się na pięcie, mocno tuląc ją do siebie. Tego dnia obiecał jej, że jeszcze zanim dziecko się urodzi, znajdzie dla nich duży dom, w którym będą mogli się zestarzeć. Już następnego dnia zaczął szukać, ale pogłębiający się kryzys gospodarczy nie ułatwiał mu tego.

    Jakiś czas później okazało się, że zmarła żona jego zaprzyjaźnionego nauczyciela od historii. W młodości nigdy nie zależało mu na skończeniu szkoły, a ciągłe kłótnie z ojcem wcale go do tego nie zachęcały. Jedynie stary historyk potrafił obudzić w nim jakiekolwiek zainteresowanie szkołą. Jako nastolatek interesował się jedynie wojskiem, zawsze go tam ciągnęło, a nauczyciel wiedział, że nie jest to jedynie przejaw buntu. W domu go nie rozumiano – ojciec był zagorzałym pacyfistą, a starszy brat w zasadzie nie miał swoich poglądów, bał się sprzeciwić w czymkolwiek rodzicom, więc większość jego przekonań należała tak naprawdę do jego ojca. Nauczyciel potrafił do niego dotrzeć i rozwinąć jego zamiłowanie wojskiem do zamiłowania także historią. Spędzali razem sporo czasu po lekcjach, szukając zapomnianych tajemnic w książkach do historii, zaprzyjaźnili się. Nawet kiedy zaciągnął się do wojska w wieku 17 lat ich kontakt się nie urwał. Kiedy tylko był w mieście odwiedzał starego nauczyciela. Historyk mieszkał wraz z żoną w dużym domu, który odziedziczył po rodzicach. Teraz, kiedy jego żona zmarła, bardzo to przeżył, a wszystko w tym domu mu ją przypominało. Postanowił więc dom sprzedać. Kilka dni po tym postanowieniu odwiedził go jego dawny uczeń, który teraz był już podpułkownikiem. Dużo rozmawiali i historyk wpadł na pomysł, że może zamienić dom na mniejsze mieszkanie swojego przyjaciela. Szybko udało im się załatwić wszelkie formalności oraz kwestie finansowe. Pierwsze dni swojego życia dziecko podpułkownika spędziło już w pokoju dziecięcym w dużym, przestronnym domu. Pamiętał dobrze, jak stali wtedy z żoną nad śpiącą w łóżeczku małą dziewczynką. Objął ją wtedy ramieniem i patrzyli czule na siebie.

    Ze snu wyrwało go drżenie mięśni. Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nie było tam nikogo. I ta bolesna świadomość, że może już nigdy nie zobaczyć swojej ukochanej rodziny. Boże, jak za nimi tęsknił. Przed wybuchem płaczu powstrzymał go wyraźnie zbliżający się odgłos ciężkich kroków. Miał wrażenie, że pod drzwiami pojawiła się łuna światła – a może zawsze tam była? Kroki zatrzymały się nagle. Kilka stuknięć metalowych części – już wiedział. Drzwi otworzyły się – usiadł.
    - Sviatkiewitz, już czas.
     
  17. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXIII: VIII. Armeekorps - marzec-kwiecień 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Ostateczne zwycięstwo państw Osi przyszło niespodziewanie 28 marca w godzinach popołudniowych, gdy dowódca czołowych oddziałów pancernych niemieckiej 2. Armii zameldował o niemal bezkrwawym zajęciu Belgradu przez, znajdujące się pod jego rozkazami szczupłe siły. Po kilku godzinach król wraz z rządem rozpoczęli rozmowy o kapitulacji, która została podpisana krótko po północy 29 kwietnia 1941 roku.

    [​IMG]

    Pokonane Królestwo Jugosławii zostało podzielone pomiędzy zwycięzców na strefy okupacyjne. Rządzący we Włoszech Duce, pomimo licznych klęsk jego wojsk w Afryce, wciąż marzący o odtworzeniu Imperium Rzymskiego zagarnął tereny górzystego wybrzeża Morza Adriatyckiego, ciągnące się aż do granicy z, w znacznej mierze zależną od Włoch, Albanią. Również bałkańscy sojusznicy otrzymali, każdy po swoim kawałku tortu: Bułgaria otrzymała Macedonię, Rumunia - Kosowo oraz wschodnią część Serbii, a Węgrzy - Wojwodinę. Pozostała część Jugosławii znalazła się pod okupacją Niemiec, którzy przy pomocy separatystycznego i skrajnie nacjonalistycznego chorwackiego ruchu rewolucyjnego zamierzali wkrótce uporządkować bałagan jaki zapanował w tej części Europy. Wraz z ustaniem regularnych walk niemieckie pierwszo liniowe oddziały mogły powrócić do garnizonów, a ich miejsce zajęły jednostki policyjne. Przynajmniej na razie zakończyła się rola żołnierzy i dowódców, którzy zostali zastąpieni przez dyplomatów i urzędników. Kolejny arbitraż w sprawie Bałkanów zbliżał się wielkimi krokami...

    Tymczasem, za pozwoleniem zwycięskich Niemiec i Włoch, 5 kwietnia utworzone zostało tak zwane Niezależne Państwo Chorwackie, na którego czele stanął chorwacki faszysta, założyciel i przywódca ruchu ustaszy - Ante Pavelić.

    [​IMG]
    Ante Pavelić - poglavnik (szef) Niepodległego Państwa Chorwackiego​

    Niedoszły prawnik i współorganizator udanego zamachu na króla Jugosławii Aleksandra I (ojca małoletniego króla Piotra II, który wraz z rządem został zmuszony do opuszczenia kraju) oraz ministra spraw zagranicznych Francji - Louisa Barthou, niezwłocznie przystąpił do zaprowadzania własnego porządku w Chorwacji. Osobisty dekret zakazujący wszelkich publikacji używaną przez Serbów cyrylicą, którym zyskał szerokie poparcie katolickiego duchowieństwa był zaledwie wstępem do realizacji programu wyrugowania z nowo powstałego kraju mniejszości zarówno narodowych, jak i religijnych...

    [​IMG]

    Wszystko wskazywało na to, iż sytuacja w rejonie bałkańskim jest już ustabilizowana i opinia światowa cierpliwie oczekiwała na zwołanie przez Niemców międzynarodowej konferencji, która potwierdziłaby istniejący podział tego regionu. Niespodziewanie dla wszystkich, 9 kwietnia 1941 roku włoskie siły zbrojne rozpoczęły inwazję Albanii.

    [​IMG]

    Powody tej decyzji wydawały się być zrozumiałe tylko dla włoskiego dyktatora, gdyż Królestwo Albanii już od 16 lat znajdowało się we włoskiej strefie wpływów - Włosi mieli pełen dostęp do eksploatacji albańskich zasobów naturalnych, główną siedzibą Narodowego Banku Albańskiego był Rzym, który w pełni dysponował zdeponowanym w nim albańskim złotem.

    [​IMG]
    główne wejście do budynku Narodowego Banku Albańskiego​

    Nawet morski transport towarowy i pasażerski został zmonopolizowany przez Włochów. Gdyby tego było mało - włoscy instruktorzy wojskowi szkolili albańską armię, a Regia Marina otrzymała swobodny dostęp do korzystania z portu w Vlorë. Jednak Benito Mussolini wciąż żądał więcej. Prezydent, a następnie król Albanii Ahmet Zogu (jako król przybrał imię Zog I) podjął próbę zrównoważenia wpływów Włoch w swoim kraju odbywając szereg wizyt zagranicznych, między innymi do Francji, Niemiec i państw Półwyspu Bałkańskiego. Bezskutecznie.

    [​IMG]
    urodzony jako Ahmet Zogolli, zmienił nazwisko na Zogu (w języku albańskim "ptak"), Król Albańczyków Zog I, Skanderbeg III - największy palacz wszech czasów (podobno wypalał ponad 200 papierosów dziennie)​

    Niewielka albańska armia została szybko pokonana, a król wraz z królową Geraldine Apponyi i synem Leka udali się na wygnanie. Już 14 kwietnia parlament w Tiranie przegłosował unię z Królestwem Włoch. Albania stała się włoskim protektoratem pod panowaniem Wiktora Emanuela III.

    Obawiając się kolejnych, samowolnych akcji swoich sojuszników oraz ewentualnych szkód, do jakich one mogłyby doprowadzić jeszcze w tym samym miesiącu Adolf Hitler zwołał kolejny arbitraż międzynarodowy, który miał ostatecznie rozstrzygnąć podział południowej Europy.

    II Arbitraż Wiedeński generalnie potwierdzał faktyczny stan rzeczy, jednocześnie znacznie powiększając Niezależne Państwo Chorwackie oraz uzupełniając nabytki terytorialne Królestwa Włoch o Kosowo i Zachodnią Słowenię. Jedynym pokrzywdzonym państwem Osi stała się Rumunia, która utraciła swoje wszelkie nabytki terytorialne na zachodzie. Horia Sima otrzymał natomiast obietnicę uzyskania ogromnych korzyści terytorialnych dla swojego kraju, które miały nastąpić w niedalekiej przyszłości...

    [​IMG]
    nowy podział Półwyspu Bałkańskiego po II Arbitrażu Wiedeńskim​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Zgodnie z zapowiedzią - dwa odcinki w jednym dniu. :) Czekam(y) na komentarze. ;)

    PS. Od przyszłego odcinka wracamy do nieco mniej globalnego spojrzenia na wojnę.
     
  18. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXIV: VIII. Armeekorps - kwiecień-maj 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    30 marca 1941 roku, a więc tuż po zakończeniu kampanii wojennej przeciwko Królestwu Jugosławii, zgodnie z rozkazem Naczelnego Dowództwa VIII. Korpus Armijny zgrupował się w Belgradzie. Niemal natychmiast po przybyciu na dworcu kolejowym rozpoczął się załadunek ludzi i sprzętu poszczególnych pododdziałów. Jeszcze przed zapadnięciem zmroku tego samego dnia tabor kolejowy wyruszył w daleką drogę, wiodącą na północ - żołnierze znów wracali do swoich domów.

    [​IMG]
    kolumna VIII. Armeekorps podczas marszu​

    Początek wiosny na Węgrzech był niezwykle ciepły i malowniczy, zwłaszcza dla osoby, która niemal całe swoje dotychczasowe życie spędziła na północy Niemiec. Wysoko na horyzoncie intensywnie świeciło słońce, odpędzając wszelkie wspomnienia niedawnej przecież zimy. Na niektórych roślinach pojawiły się pierwsze pąki, a rolnicy tłumnie ruszyli obsiewać swoje pola. W samym środku tej sielankowej scenerii znalazł się Kapral Fritz Neidhart. Korzystając ze wspaniałej aury wyszedł na jedną z kolejowych platform i wśród ciasno ustawionych i powiązanych pojazdów znalazł niewielką przestrzeń, w sam raz na rozłożenie wojskowego koca.

    [​IMG]

    Kwietniowe słońce delikatnie muskało jego nagi tors, gdy leżąc na plecach delektował się pierwszym, prawdziwie wiosennym dniem. Gdy tylko zamknął oczy Fritz pozwolił, aby jego umysł dryfował swobodnie po obrzeżach świadomości i oddał się wspomnieniom. Poczuł, że przenosi się w przeszłość.

    Wciąż jeszcze pamiętał ją doskonale - śliczna, niewysoka blondynka o bardzo jasnych błękitnych oczach i okrągłej buzi. Jednak chyba najbardziej w pamięci utkwiły mu jej duże i kształtne piersi. Powrócił myślami do jednego z ich wielu spotkań, gdy zaraz po szkole ruszyli razem do pobliskiej cukierni. Tak - nigdy nie zapomni smaku tamtejszych słodyczy - zwłaszcza słodkich, ciągnących się czekoladowych cukierków. Tamtego dnia było słonecznie i ciepło - pogoda wręcz idealna na wizytę w miejskim parku. Ułożyli się na suchej, zielonej trawie. Wokół nich szumiały kołysane przez łagodny wiaterek intensywnie pokryte liśćmi drzewa. Rozmawiali o wielu rzeczach, zajadając się znakomitymi słodyczami. Pamiętał jak jej delikatne palce musnęły jego wargi, gdy karmiła go cukierkami...

    - A więc tutaj jesteś Fritz. Wszędzie Cię szukałem. - Głos Emmericha Sauter'a wybudził go z rozmyślań. Fritz Neidhart otworzył oczy i spojrzał na sylwetkę kierowcy czołgu.
    - Zasłaniasz mi słońce.
    - Już siadam. - Odpowiedział przybyły żołnierz, a Fritz nie mogąc pogodzić się z tak brutalnym wyrwaniem z objęć swojej wizji pomyślał:
    "Nie o to mi chodziło."
    Dopiero, gdy jego towarzysz broni usiadł Fritz spostrzegł, że Emmerich trzyma coś za pazuchą.
    - Tylko mi nie mów, że jednak wziąłeś to ze sobą... - Powiedział z rezygnacja w głosie. Kierowca czołgu rozejrzał się wokół i niemal szeptem odpowiedział:
    - Przecież wiesz, że nie mogłem zostawić... - Stabsgefreiter spojrzał za pazuchę i obaj żołnierze usłyszeli cichutkie popiskiwanie. Zza poły munduru wyłonił się puszysty łepek. Fritz patrzył na tą scenę z wyraźnym obrzydzeniem:
    - O mój Boże... Zabierz to stąd. - Jakby nie słysząc kolegi Emmerich Sauter wydobył szczeniaczka zza pazuchy i delikatnie położył na platformie kolejowej.

    [​IMG]

    Następnie żołnierz spojrzał z uśmiechem na swojego zdegustowanego rozmówcę i poinformował:
    - Ma na imię Kugel.
    - To fantastycznie! - Odkrzyknął z nieskrywaną ironią Fritz. - Czy ty w ogóle pomyślałeś co się stanie, jak się o tym dowiedzą oficerowie?!
    - Coś się wymyśli... - Mruknął właściciel szczeniaka.
    - Tak. - Fritz spojrzał na niewielką, włochatą kulkę niezdarnie stąpającą po podłożu. - Szkoda go wyrzucać w trakcie jazdy. Na najbliższej stacji zostaw go na dworcu. - Tak gwałtownie zaatakowany Emmerich zamilkł i wpatrywał się w Kugela. Fritz również milczał. Jechali tak przez jakiś czas, a jedynym dźwiękiem jaki się rozchodził na platformie, poza odgłosem metalowych kół sunących po torach, było cichutkie popiskiwanie szczeniaczka. Wreszcie nieśmiało zaczął Fritz Neidhart:
    - Pamiętasz tego Kaprala, co uprowadził SS-mana w Paryżu?
    - Kojarzę. Podobno w rezultacie wylądował gdzieś na wschodniej placówce granicznej. Jakoś tak śmiesznie się nazywał... Werner...
    - Chyba Duve... Zresztą to nie jest ważne. Spotykał się z tą francuzką co sprzedawała miniaturowe wieże.
    - Pamiętam ją. - Oblicze Stabsgefreiter'a Sauter'a rozjaśniło się. - Niezła sztuka.
    - Dziewczyna jest w ciąży...

    * * *​


    12 kwietnia 1941 roku VIII. Korpus Armijny ponownie znalazł się w swoim koszarach w nadmorskim Stralsundzie. Żołnierze i oficerowie powrócili do swoich garnizonowych obowiązków. Niewielkie straty poniesione w toku ostatniej kampanii wojennej zostały szybko uzupełnione i już wkrótce jednostka, w pełnej gotowości oczekiwała na kolejne zadania bojowe.

    * * *​


    Gdy w przestrzennym gabinecie rozległ się dźwięk dzwonka telefonu, Generalleutnant Sviatkiewitz oderwał się od swojej lektury. Generał zamknął książkę i podniósł słuchawkę, z której odezwał się nieco niepewny głos jego adiutanta:
    - Herr Generalleutnant, przyszli dwaj panowie z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i chcą z Panem porozmawiać.
    - Niech wejdą. - Odpowiedział oficer i poprawił się na fotelu. W pierwszej chwili Generał był zaskoczony tą niespodziewaną wizytą, jednak szybko zdał sobie sprawę, jaka może być jej przyczyna. Drzwi do gabinetu otworzyły się i do środka weszło dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach. Jeden z nich zabrał głos:
    - Guten Morgen, Herr Generalleutnant. Czy możemy usiąść?
    - Proszę bardzo. - Obaj panowie niezwłocznie zajęli miejsca siedzące naprzeciw dużego drewnianego biurka. Generał zmierzył ich obu wzrokiem i zapytał: - W czym mogę Panom pomóc?
    - Panie Generale, chcielibyśmy zadać Panu kilka pytań. - Głos ponownie zabrał ten sam mężczyzna, podczas gdy drugi milcząc dyskretnie rozglądał się po gabinecie.
    - W takim razie słucham Panów. - Odpowiedział dowódca VIII. Armeekorps.
    - Co Pana łączy z doktorem Lucasem Jessen'em, Generale?
    - Pan Doktor Jessen jest moim rodzonym bratem.
    - A jakie nazwisko nosił pański, świętej pamięci jak sądzę, ojciec?
    - Sviatkiewitz.
    - To dość zabawne, że Pański brat nosi inne nazwisko niż Wasz ojciec, nie sądzi Pan Generale?
    - Decyzja o zmianie nazwiska była samodzielną decyzją mojego brata. Miał pełne prawo do przyjęcia nazwiska swojej żony.
    - Ciekawi mnie, co Pan sądzi o tej zmianie.
    - Nie zgadzam się z nią, ale szanuję decyzję mojego brata.
    - Zdawało mi się, że "O Wojnie" von Clausewitz'a jest gruntownie przerabiana w szkole oficerskiej. - Niespodziewanie wtrącił drugi mężczyzna patrząc prosto w oczy oficera.
    - Lubię do niej wracać. - Odpowiedział szybko Generał, po czym zapytał wprost: - Panowie, chciałbym wiedzieć dokąd zmierza ta rozmowa.
    - Proszę się nie denerwować, Herr Generalleutunant, nie zajmiemy wiele więcej Pańskiego cennego czasu. - Odpowiedział pojednawczym tonem głosu rozmowniejszy mężczyzna. - Czy utrzymuje Pan jakiś kontakt z Doktorem Jessen'em?
    - Sporadycznie, głównie telefoniczny.
    - Rozumiem. Czy rozmawiacie wówczas o polityce? O sytuacji w kraju lub za granicą?
    - Nie. - Odpowiedział zdecydowanie Generał Sviatkiewitz, po czym dodał: - Jestem żołnierzem i polityka mnie nie interesuje. Czy to wszystko?
    - Tak, dziękuję Panu, Generale. - Odparł uśmiechając się subtelnie gadatliwy mężczyzna. W chwilę później, gdy obaj pracownicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyszli z gabinetu, Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz podszedł do radioodbiornika.
    "Mam już dość aparatczyków."

    Zamiast spodziewanej muzyki z głośników odbiornika Generał usłyszał głos spikera przedstawiającego treść komunikatu:

    "(...) 10 maja choroba psychiczna Rudolfa Hess'a osiągnęła swoje apogeum, gdy działając na własną rękę oraz bez jakiejkolwiek konsultacji swoich planów, były Stellvertreter des Führers poleciał do Szkocji. Pod wpływem Wytworów własnej, chorej wyobraźni Hess ubzdurał sobie, że będzie w stanie podjąć się pokojowej mediacji pomiędzy rządami III Rzeszy i Wielkiej Brytanii (...)"

    Generał z nieskrywaną irytacją wyłączył radio.

    [​IMG]
    gabinet rządowy III Rzeszy po ujawnieniu samowolnej misji Rudolfa Hess'a​

    26 maja 1941 roku, krótko po godzinie 7 rano, dowódca VIII. Armeekorps otrzymał nowe rozkazy z OKW - jego żołnierze po raz kolejny mieli opuścić swój macierzysty garnizon.

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Nowy, psi bohater jest oczywiście inspirowany przez postać z kultowego polskiego serialu - "Czterej pancerni i pies", a niemieckie imię Kugel oznacza w tłumaczeniu na polski: Kulka, Kuleczka (czyli na rosyjski: Шарик lub, jak kto woli Szarik.
     
  19. thorfinn

    thorfinn Guest

    Trzeci Odcinek Specjalny

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    Trzeci Odcinek Specjalny
    Przebieg i analiza Kampanii Zachodniej (1940)

    [​IMG]

    Kampania Zachodnia (1940)
    Przebieg

    Francja oraz jej sojusznicy przebywali w stanie wojny z III Rzeszą od 2 października 1938 roku i była to reakcja na niemiecką inwazję na Czechosłowację. Przez niemal półtorej roku aktywność Aliantów Zachodnich ograniczała się jedynie do strategicznych nalotów na cele przemysłowe w Niemczech - przywódcy sojuszu biernie przyglądali się desperackiej obronie Czechów, Słowaków i Polaków. Na ufortyfikowanej z obu stron granicy francusko-niemieckiej trwała tak zwana "Dziwna Wojna" - wśród nielicznych, aktywnych przyfrontowych zajęć znalazło się między innymi wywieszanie transparentów proszących o "nie strzelanie" oraz sadzenie marchewki, a gdy tylko pojawił się pierwszy śnieg lepienie bałwanów...

    Absurdalna sytuacja uległa gwałtownemu rozwiązaniu w nocy z 1 na 2 maja 1940 roku, gdy pierwsze niemieckie pododdziały przekroczyły granicę z, dotychczas neutralnymi państwami: Luksemburgiem, Belgią i Holandią.

    [​IMG]

    W celu uniknięcia kosztownego i czasochłonnego forsowania francuskich umocnień przygranicznych, główne osi natarcia niemieckiego przebiegały przez terytorium Królestwa Belgii. W pierwszym miesiącu kampanii kraje Beneluksu znalazły się pod okupacją, a siły niemieckie szykowały się do wkroczenia na terytorium Francji.

    [​IMG]

    Zdecydowana obrona Północnej Flandrii, głównie przez wojska francuskie i belgijskie, pokrzyżowała ambitne niemieckie plany wojenne. Siły obu stron zaległy w okopach - wojna manewrowa została powstrzymana.

    [​IMG]

    Niespodziewane przełamanie francuskich pozycji obronnych na zachód od Metzu oraz, o ironio, zbyt udane francuskie przeciwnatarcie na linii Lille-Dunkierka doprowadziły do ponownego przejęcia inicjatywy strategicznej przez Wehrmacht. Kolejne klęski sprzymierzonych - utrata twierdzy Metz i zniszczenie korpusu pancernego pod Dunkierką całkowicie zdezorganizowały armię francuską i zasiały ziarno defetyzmu wśród francuskiej ludności cywilnej. Gwałtowny rajd niemieckich sił pancernych w centralnej Francji ostatecznie przypieczętował klęskę Aliantów.

    25 lipca 1940 roku o godzinie 18:50, na bocznicy kolejowej znajdującej się w kompleksie leśnym w pobliżu francuskiego miasta Compiègne, zostało podpisane niemiecko-francuskie zawieszenie broni. Traktat oddawał w ręce Niemców 3/5 kraju - pozostałą część kraju obejmowało, zależne i współpracujące z Niemcami, marionetkowe państwo pod przywództwem Marszałka Pétain'a.

    Kampania Zachodnia (1940)
    Pokłosie

    Cel strategiczny Kampanii Zachodniej został niemal całkowicie osiągnięty. W Europie jedynie Wielka Brytania, oddzielona od III Rzeszy naturalną zaporą w postaci Kanału la Manche, kontynuowała opór.

    Wyeliminowanie Aliantów umożliwiło Hitlerowi zwasalizowanie przez sieć sojuszy oraz interwencje niemal całego kontynentu europejskiego.

    Kampania Zachodnia (1940)
    Posumowanie

    Przebieg Kampanii Zachodniej wykazał nadmierne rozproszenie stosunkowo niewielkich sił niemieckich. Wynikało ono ze stosowania starej, niewłaściwej doktryny ataku, zakładającej przełamanie obrony nieprzyjaciela na całej długości linii frontu.

    Brak aktywnej współpracy pomiędzy siłami powietrznymi a wojskiem lądowym, zwłaszcza jednostkami szybkimi po raz kolejny doprowadził do rozciągnięcia kampanii w czasie i w konsekwencji do wojny pozycyjnej, w której przeciwne strony dysponują porównywalnymi siłami i żadna z nich nie jest w stanie przejąć inicjatywy.


    Trzeci Odcinek Specjalny
    VIII. Armeekorps

    Emblemat jednostki:

    [​IMG]

    Pochodzenie:

    brak - nowo sformowany

    Mobilizacja:

    powstały w trakcie wojny

    Kampanie:

    Kampania Zachodnia 1940
    Kampania Jugosłowiańska 1941

    Historia:

    VIII. Korus Armijny został utworzony zgodnie z decyzją Adolfa Hitlera, 2 lipca 1939 roku w Stralsundzie i od momentu powstania znajdował sie pod rozkazami Generalleutnant'a Thomasa Sviatkiewitz'a.
    Pomimo faktu, iż wiązek ten dysponował głównie siłami pancerno-motorowymi, zgodnie z przyjętą przez Oberkommando des Heeres dyrektywą, został nazwany korpusem armijnym. Nowy sposób nazewnictwa miał na celu wprowadzenie w błąd nieprzyjaciela co do faktycznej ilości posiadanych związków pancernych.

    W skład Korpusu początkowo wchodziła 2. Dywizja Pancerna oraz 4. Pułk Piechoty Zmotoryzowanej, który wkrótce postał zreorganizowany i przemianowany na 4. Brygadę Piechoty Zmotoryzowanej. 2 sierpnia 1939 roku pod rozkazy Generała Sviatkiewitz'a została oddana kolejna dywizja - 6. Panzer-Division.

    25 października 1939 r, jednostka została przeniesiona nad granicę z Belgią i Holandią, gdzie przebywała do chwili rozpoczęcia 2 maja 1940 roku inwazji na zachodzie Europy.

    Zgodnie z, wcześniej ustalonym planem inwazji Francji oraz krajów Beneluksu zadaniem VIII. Korpusu Armijnego było szerokie obejście głównych sił belgijsko-francuskich od północy, następnie wejście na ich tyły i w konsekwencji dezorganizacja ich zaplecza. W dalszym toku kampanii VIII. Armeekorps miał wykonać atak na Paryż z kierunku północnego.

    Wkrótce jednostka wdała się w ciężkie walki w Północnej Flandrii, gdzie zaciekły opór obrońców uniemożliwił ostatecznie realizacje niemieckiego planu inwazji.

    Wraz z wyeliminowaniem francuskiego korpusu pancernego w Dunkierce niemieckie siły zbrojne w północnym sektorze frontu odzyskały zdolność manewrową i inicjatywę operacyjną.

    VIII. Korpus Armijny stanowił szpicę uderzenia pancernego, które wyprowadziło Wehrmacht z północnej Francji i doprowadziło do zwinięcia francuskiej linii obronnej w centralnej Francji. W trakcie operacji prowadzonych na południe od Paryża VIII. Armeekorps został ochrzczony przez francuską prasę mianem Le Corps d'Armée Fantome (Korpus Widmo).

    Po zakończeniu Kampanii Zachodniej VIII. Korpus Armijny został przeniesiony do Stralsundu, gdzie przygotowywał się do roli, wspierającego włoski wysiłek wojenny, afrykańskiego korpusu ekspedycyjnego. Plan ten został ostatecznie zarzucony po zajęciu przez Sprzymierzonych strategicznego portu w Trypolisie.

    Niespodziewany wybuch wojny z Jugosławią zastał VIII. Armeekorps w koszarach, z których jednostka natychmiast wyruszyła na front. Pancerno-motorowy związek taktyczny odegrał marginalną rolę w Kampanii Bałkańskiej, walcząc w okolicach Belgradu.

    12 kwietnia 1941 roku VIII. Korpus Armijny ponownie znalazł się w swoim koszarach w nadmorskim Stralsundzie. Niewielkie straty poniesione w toku ostatniej kampanii wojennej zostały szybko uzupełnione i już wkrótce jednostka, w pełnej gotowości oczekiwała na kolejne zadania bojowe.

    Organizacja:

    [​IMG]

    Dowódcy:

    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz - 02.07.1939 - xx.xx.xxxx


    Trzeci Odcinek Specjalny
    Co o nich wiemy?
    czyli spis ważniejszych postaci

    [​IMG]

    Generalleutnant Thomas Sviatkiewitz

    Urodził się w 1899 roku w centralnych Niemczech. Jego apodyktyczny ojciec był urzędnikiem państwowym i zagorzałym pacyfistą, matka była nauczycielką. Skłócony z, pozostającym pod wpływem ojca, bratem - Lucasem (doktorem na Uniwersytecie Johanna Wolfa Goethe'go), który przyjął nazwisko małżonki (Jessen).

    Szczęśliwy mąż (żona - Margarete, córka cesarskiego generała) oraz ojciec dwójki dzieci (Karoline i Anna).

    Podczas I wojny światowej walczył głównie na froncie zachodnim. Oznaczony najwyższym cesarskim odznaczeniem - orderem Pour le Mérite.

    Po zakończeniu wojny ukończył kurs oficerski i był jednym z nielicznych oficerów, którzy uniknęli usunięcia z armii w czasach Republiki Weimarskiej.

    W latach 1928-30 przebywał poza granicami Niemiec.

    Jeden z gorących entuzjastów doktryny Wojny Błyskawicznej. Był pierwszym dowódcą eksperymentalnej jednostki zmotoryzowanej. Dowodził kolejno pułkiem - 4. Infanterie-Regiment (mot), dywizją - 2. Panzer-Division i korpusem - VIII. Armeekorps, biorąc udział we wszystkich kampaniach wojennych Wehrmacht'u.

    Silnie skonfliktowany z szefem OKH - Generaloberst'em Fedorem von Bock'iem.

    [​IMG]

    Oberst Herbert von Hardenberg

    Znakomity, szybko awansujący oficer frontowy - zawsze na pierwszej linii walk. Von Hardenberg jest arystokratą, co nie przeszkadza mu w bezgranicznym oddaniu swoim ludziom. Prawa ręka Generała Sviatkewitz'a. W wolnych chwilach oddaje się swojej pasji malarskiej oraz podziwianiu i kontemplowaniu kultury. Brzydzi się przemocą, zwłaszcza wobec jeńców i cywili. Z drugiej strony to człowiek, który nie miał skrupułów przed wsadzeniem niewinnych ludzi do więzienia. Herbert to idealista, którego ideały zostają wystawione na ciężką próbę.


    [​IMG]

    Feldwebel Anton Larisch

    Od czasów Hiszpańskiej Wojny domowej osobisty kierowca Generała Sviatkewitz'a, któremu uratował życie podczas nalotu bombowego. Od tamtej pory w dość zażyłych stosunkach z Generałem i jego rodziną. Nie stroni od alkoholu, podczas konsumpcji którego potrafi zdobyć wiele ciekawych informacji.


    [​IMG]

    Hauptmann Sylvester Otte

    Na pierwszy rzut oka przeciętny, niemal anonimowy żołnierz. Jest oszczędny w słowach i nie rzuca się w oczy. Specjalizuje się w wykonywaniu nietypowych misji, w tym również wywiadowczych. Jego działania na polu walki zupełnie wykraczają poza kanon sztuki wojennej, ale jednego nie można mu odmówić - jest niezwykle skuteczny.


    [​IMG]

    Hauptmann Karl Eisgruber

    Adiutant Generała Sviatkiewitz'a i dekownik, który stale obawia się skaleczenia spinaczem lub kartką papieru. Niezastąpiony w pracach kancelaryjno-administracyjnych oraz organizacji prowizorycznych rozwiązań związanych z obsługą techniczną sztabu.


    [​IMG]

    Oberst Gerhard Jörling

    Szef wywiadu VIII. Korpusu Armijnego.


    [​IMG]

    Oberstleutnant Günther Steinfeld

    Były kwatermistrz 2. Dywizji Pancernej, a następnie pełniący obowiązki oraz obecnie kwatermistrz VIII. Korpusu Armijnego. Günther Steinfeld posiadł niewątpliwy talent do zorganizowania i zapewnienia niemal wszystkiego, ale jest on odwrotnie proporcjonalny do jego umiejętności prowadzenia kontaktów międzyludzkich - ludzie, a zwłaszcza żołnierze są dla niego jedynie kolejną kolumną w spisach i arkuszach inwentaryzacyjnych.


    [​IMG]

    Schütze Werner Duve

    Początkowo żołnierz pododdziału zwiadowczego, skonfliktowany ze swoim dowódcą - Feldwebel'em Johannesem Tillmann'em. W okolicach Petegem przypadkowo odkrył ciała zamordowanych francuskich żołnierzy. Podczas urlopu w Paryżu zorganizował i przeprowadził uprowadzenie oraz przesłuchanie żołnierza SS, którego podejrzewał o współudział w masakrze jeńców. W wyniku ugody pomiędzy Generałem Sviatkiewitz'em i Generałem SS Josefem Dietrich'em zdegradowany i przeniesiony na placówkę przy granicy z ZSRR.

    Zakochany z wzajemnością w młodej Francuzce - Madeleine, która wkrótce urodzi jego dziecko.


    [​IMG]

    Gefreiter Fritz Neidhart

    Radiooperator jednego z czołgów plutonu pancernego Unterfeldwebel'a Raab'a. Przed wojną pracował jako pomocnik w rzeźni Pana Harmann'a.


    [​IMG]

    Oberfeldwebel Erich Horak

    Pijak i prostak.


    [​IMG]

    Oberleutnant 'Menda'

    Oficer nieustannie i przesadnie tropiący nieregulaminowych zachowań i wszelkich uchybień wśród swoich podwładnych.


    [​IMG]

    Oberleutnant Stefen Buchmann

    Wstąpił do armii aby poprawić niezwykle trudną sytuację materialną swojej najbliższej rodziny. Swój awans zawdzięcza niezwykłej motywacji oraz swoim umiejętnościom.

    TECHNIKALIA
    ==========

    Jak widać sekcja Director's Cut nie znalazła miejsca w tym odcinku, natomiast zgodnie z obietnica pojawia się krótki opis ważniejszych postaci fikcyjnych. Generalnie na tych postaciach będę skupiał kolejne wątki fabularne, choć oczywiście przez AAR będzie się przewijać cała masa pobocznych postaci oraz ich wątków. :)
     
  20. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXV: VIII. Armeekorps - maj-sierpnień 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Powoli wiosna przechodziła w lato. Generał siedział wygodnie na tylnym siedzeniu swojego osobistego samochodu i uważnie przypatrywał się umykającym fragmentom krajobrazu. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio mógł sobie pozwolić na taką beztroskę. Kierujący pojazdem, Anton Larisch utrzymywał stałą, wysoką prędkość, sprawnie poruszając się po polnej drodze. Gdyby nie sporadyczne, silne podmuchy wiatru i szybko przewijające się obrazy za oknami pojazdu, Generał w ogóle nie odczuwałby prędkości. Sierżant Larisch doskonale prowadził ważące blisko tonę, nieco toporne w wyglądzie auto. Generalleutnant Sviatkiewitz zamknął oczy i po chwili wydawało mu się, że niemal płyną po spokojnej tafli gigantycznego jeziora. Jazda z takim kierowcą uchodziła w tej chwili za znakomity sposób relaksu. Generał nie otwierając oczu uśmiechnął się subtelnie do myśli, jaka pojawiła się w jego głowie.
    "Przecież Anton nie ma prawa jazdy."
    Ta myśl niesamowicie go rozbawiła i omal nie zapomniał o swojej dostojnej funkcji.
    "Do diabła. I tak jesteśmy tu sami."
    Generał wybuchł serdecznym śmiechem.
    - Czy coś się stało? - Generał słysząc ton głosu swojego kierowcy i przyjaciela otworzył oczy. Cudowne widoki zza okna pojazdu gdzieś znikły. Cała okolica skryła się w cieniu. Niespodziewanie znaleźli się w gęstym lesie. Korony drzew szczelnie zasłaniały świecące wysoko na horyzoncie słońce. Wtem coś mignęło z prawej strony auta. Generał gwałtownie obrócił się za siebie, aby dostrzec tajemniczy kształt, który jednak skrył się w ciemnościach.
    - Antonie, zwolnij. - Zawołał rozkazującym tonem oficer, jednak sierżant utrzymywał stałą prędkość pojazdu. Larisch siedział sztywno i zdawało się, że nie słyszy przełożonego. Ponownie za bocznym oknem samochodu przeleciał jakiś kształt, lecz Generał nie był w stanie go dostrzec.
    - Sierżancie, natychmiast się zatrzymajcie! - Ryknął oficer, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest w stanie wydobyć z płuc tak złowieszczy okrzyk. Niemniej jednak, rozkaz połowicznie poskutkował, gdyż kierowca zwolnił. Generał, jakby intuicyjnie wiedząc spojrzał w lewo. Tym razem widział wszystko dokładnie. W przydrożnym rowie stali stłoczeni żołnierze, ubrani w brązowo-zielone mundury. Sviatkiewitz przyglądając im się bliżej dostrzegł, że ich poranione dłonie i ręce powiązanie są drutem kolczastym.
    "Gdzie my jesteśmy?"
    Krople krwi spływały wolno wzdłuż wijących się niczym ciernie kłębów zimnego metalu. Powykrzywiane z bólu twarze żołnierzy pełne były milczącego krzyku i rozpaczy. Kilka metrów od nich stały posępne postacie z karabinami. Dowódca usłyszał pojedynczy trzask odbezpieczanego mechanizmu spustowego i chwilę potem padły przygłuszone strzały. Stłoczone w zagłębieniu postacie rozpoczęły swój upiorny taniec. Strzępy poszarpanych mundurów, zmieszane z kawałkami oderwanego ludzkiego mięsa orbitowały wokół nich. Niczym kukły, broczące krwią ciała żołnierzy ułożyły się na twardej ziemi. Z luf pistoletów maszynowych powoli wydobywały się kłębki dymu. Zdezorientowany i przerażony oficer przyglądał się upiornemu widowisku niemal przyciśnięty do szyby. Jeden z oprawców obrócił się w jego stronę i ukazał swoje oblicze. Puste oczodoły białej, jak górski śnieg czaszki "patrzyły" na Generała. Sviatkiewitz gwałtownie oderwał wzrok od koszmarnej sceny. Niespodziewanie obok znalazła się sylwetka żołnierza, który patrzył na niego z nienawiścią. Rozpoznał w niej postać kaprala, którego nazwiska już nie pamiętał...

    To była ostania scena koszmaru sennego...

    Wytracony z równowagi oficer zapytał:
    - Gdzie jesteśmy?
    - Już prawie na miejscu, Herr Generalleutnant. - Odpowiedział po chwili głos zaniepokojonego adiutanta, Kapitana Karla Eisgruber'a. Generał spojrzał przez okno wagonu pociągu i dostrzegł dwujęzyczny napis na białej tablicy, jednak bardziej jego uwagę przykuła polska nazwa miejscowości - Święciany.

    [​IMG]

    "Nie, nie złamiesz mnie tak łatwo..."
    Werner Duve opuścił wzrok i spojrzał wgłąb dużego, wykopanego w ziemi dołu, który po brzegi wypełniony był ludzkimi odchodami. Szeregowy Duve już nawet się nie krzywił, choć widok delikatnie mówiąc nie należał do najprzyjemniejszych, a woń która unosiła się w promieniu kilkudziesięciu metrów od latryny nie tylko nie była zachęcająca, ale co więcej u wielu powodowała natychmiastowy odruch wymiotny. Werner chwycił pięknie wypolerowane, metalowe wiadro i szybkim ruchem zanurzył je w zawartości dołu. Pewnym ruchem odstawił wiadro obok i w chwilę później napełnił również drugie. Opróżnianie latryn to było jego stałe zajęcie, odkąd został zesłany na nadgraniczną placówkę. Tutaj, przy niepewnej granicy z gigantycznym i wrogo nastawionym sąsiadem stał się żołnierzem drugiej kategorii. Właściwie cały garnizon traktował go, jakby był najpospolitszym kryminalistą, a nie żołnierzem dumnej, niemieckiej armii... Szeregowy Duve uniósł oba wiadra i zdecydowanym, acz ostrożnym krokiem ruszył w stronę miejsca, gdzie miał opróżnić ich zawartość. Po drodze nie mógł uronić nawet jednej kropli, gdyż jego bezpośredni przełożony - tępy kapral - gotów był wynaleźć dla niego jeszcze nawet gorsze zadanie. Werner spojrzał ku święcącemu wysoko w górze słońcu i w myślach kontynuował swój monolog:
    "Nigdy Ci się nie poddam..."
    Po jakimś czasie Szeregowy Duve dotarł na miejsce i wylawszy zawartość wiader, przystanął na chwilę. Odłożywszy wiadra, wyjął z kieszeni zadekowaną wcześniej słodką bułkę. Jedząc ją Werner pomyślał:
    "Jeszcze kiedyś wszystko będzie dobrze - tak, jak dawniej..."
    Niesprzyjające okoliczności przyrody, nie przeszkodziły mu w rozpamiętywaniu chwil cudownych spędzonych z ukochaną...

    * * *​


    8 czerwca 1941 roku, część VIII. Korpusu Armijnego zakończyła swoją dyslokację na wschodnią granicę III Rzeszy, gdzie panowała dość nerwowa i napięta atmosfera. Nie tylko oficerowie, ale również zwykli żołnierze wyczuwali zbliżającą się wielkimi krokami wojnę z, zgodnie z ideologią, śmiertelnym wrogiem nie tylko Niemiec, ale również całego zachodnioeuropejskiego kręgu kulturowego. Führer Adolf Hitler, który uważał się za politycznego i militarnego geniusza twierdził, iż: "Musimy jedynie kopnąć w drzwi, a cała zgniła konstrukcja zacznie się rozpadać". Atak jednak nie następował...

    Tymczasem na innych odcinkach frontu, wojska Osi zbierały tęgie baty - 12 lipca 1941 roku ostatnie włoskie oddziały walczące w Afryce wschodniej złożyły broń. Dzięki wojskom brytyjskim, okupowana od pięciu lat Etiopia została uwolniona od włoskich najeźdźców.

    [​IMG]
    Książę Amadeo Aosta, głównodowodzący wschodnioafrykańskich sił włoskich, na chwilę przez złożeniem kapitulacji na ręce Generała Sir Alana Gordona Cunningham'a.​

    Również nad europejskim niebem toczyły się zażarte walki powietrzne, których celem było osiągnięcie dominacji w powietrzu i umożliwienie prowadzenia bezkarnych nalotów na infrastrukturę i przemysł przeciwnika. Jednak walki te pozostawały nierozstrzygnięte i zarówno Alianci, jak i Niemcy ponosili znaczne straty.

    [​IMG]
    W oczekiwaniu na kolejną walkę; niemiecki podstawowy myśliwiec - Messerschmitt Bf 109 na jednym z polowych lotnisk na zachodzie Europy​

    Tymczasem, w Stralsundzie trwało przezbrajanie 4. Dywizji Piechoty Zmotoryzowanej w nowy sprzęt, które zakończyło się z dniem 21 lipca. W skład dywizji został włączony pułk niszczycieli czołgów, wyposażony w nowe pojazdy.

    [​IMG]

    Nowo opracowany niszczyciel czołgów Marder II był nietypową konstrukcją, dla której bazą stało się podwozie wycofanego z użycia czołgu Panzerkampfwagen II. Zupełnie zrezygnowano z wieżyczki, a na jej miejscu osadzono znakomitą armatę przeciwpancerną kalibru 75mm. Jednak opancerzenie przedziału bojowego było minimalne, a załoga nie była w ogóle osłonięta od góry i od tyłu. Oprócz głównego działa, Mardery II uzbrojone zostały także karabin maszynowy, który nie był na stale zamontowany ale był przewożony jako uzbrojenie osobiste załogi pojazdu.

    Mniej więcej w tym samym czasie dywizja otrzymała ostatnia partię półgąsienicowych opancerzonych transporterów piechoty - Mittlere Schützenpanzerwagen Sd.Kfz.251. Podwozie gąsienicowo-kołowe umożliwiły połączenie przyzwoitej prędkości (do 52 km/h na drodze i 21 km/h w terenie) oraz bardzo dobrych osiągów w jeździe po bezdrożach. Każdy z nowych transporterów mógł przewieźć do 13 żołnierzy i uzbrojony był w dwa lekkie karabiny maszynowe, które po zdemontowaniu służyły jako broń wsparcia drużyny piechoty.

    [​IMG]

    Wraz z tymi zmianami, 4. Infanterie-Division (mot) została, 21 lipca 1941 roku, oficjalnie przemianowana na 4. Panzergrenadier-Division i już następnego dnia wyruszyła nad wschodnią granicę Rzeszy. 4 sierpnia cały VIII. Armeekorps znalazł się w okolicach miejscowości Święciany.

    * * *​


    Kapral Fritz Neidhart stał wyprężony na baczność przed swoim pojazdem, z trudem łapiąc w nozdrza rozgrzane, mimo wczesnej pory, powietrze. Obok niego, równie wyprężeni i równie zziajani, stali pozostali członkowie załogi "Piątki". Fritz właśnie uświadomił sobie, że nie dalej jak kilka minut temu spał wygodnie na polowym łóżku. Krótko po godzinie 5 nad ranem zarządzono alarm bojowy i teraz, około 5:15 wszystkie załogi znajdowały się przy swoich czołgach oczekując na rozkaz wymarszu. Kapral Neidhart spojrzał na Emmericha Sauter'a, który stał po jego lewej stronie. Jak na jego gust, Stabsgefreiter był aż nazbyt spocony i roztrzęsiony całą sytuacją. Widząc nadchodzącego dowódcę plutonu, Feldwebel'a Raab'a, Fritz nagle uświadomił sobie powód niepokoju przyjaciela i zaklął głęboko w duszy:
    "Kurwa!"
    Sierżant Raab przechodził właśnie obok ustawionej w szeregu załogi "Piątki", gdy niespodziewanie zatrzymał się i surowo spojrzał na burtę ich pojazdu. Kapral Fritz Neidhart krzyczał w myślach:
    "Du Rindvieh!"
    W momencie, gdy Emmerich głośno przełykał ślinę, Raab wskazał na burtę czołgu i zapytał:
    - Co to jest?
    - To jest pies, Panie Sierżancie. - Odpowiedział nerwowym głosem jego właściciel. Dowódca plutonu stanął naprzeciwko Emmericha i odpowiedział:
    - Widzę przecież, że to nie jest kura, Kapralu. Co Wam wcześniej mówiłem o tym pchlarzu?
    - Ja... Ja... - Zaczął się jąkać Stabsgefreiter Sauter. - Nie mogłem... Herr... Feldwebel...
    - Herr Feldwebel, mimo, że go przepędzaliśmy kundel ciągle wracał. - Zameldował pospiesznie Fritz, starając się wyciągnąć przyjaciela z tarapatów.
    - Was?! - Krzyknął Sierżant Raab, po czym wyjął z kabury pistolet i wcisnął go w ręce roztrzęsionego kierowcy czołgu, który spuścił wzrok. - Natychmiast rozwiążcie ten problem, Kapralu!
    - Nie... Nie potrafię... Panie Sierżancie... - Raab szeroko otworzył oczy i już wciągnął powietrze, aby wydać z siebie kolejny ryk, jednak w ostatniej chwili się opanował. Wyszarpał pistolet z rąk Sauter'a, który wyglądał teraz jak wrak człowieka i maszerując w stronę psa rzucił:
    - Masz szczęście, że zaraz wyruszamy, ale jak tylko będę miał zbędnego kierowcę to się z Tobą policzę. - Feldwebel Raab mocno złapał Kugela za kłąb i szybkim krokiem ruszył za pobliskie zabudowania.
    Fritz Neidhart nie był zaskoczony, gdy po dłuższej chwili padł pojedynczy strzał. Jego echo rozeszło się po całej okolicy...

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    W kolejnym odcinku możecie spodziewać się pierwszych walk... :twisted:

    Chciałbym gorąco podziękować wszystkim Czytelniczkom, Czytelnikom, Obserwatorom i Obserwatorkom za już ponad 50 000 odsłon tego tematu - miło jest patrzeć, że moje hobbystyczne zajęcie może się podobać i cieszyć tak dużym zainteresowaniem - to dla mnie zaszczyt. Bardzo dziękuję Wam wszystkim.
     
  21. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXVI: VIII. Armeekorps - sierpnień 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    - Ty przeklęty kundlu. - Klął Feldwebel Raab mocno ściskając kłąb owczarka niemieckiego. Pies nadspodziewanie łatwo dał się prowadzić, gdy podążali szybkim krokiem w stronę pobliskich zabudowań. Gdy oboje zniknęli za murami, Raab podprowadził go szerokim ruchem ramienia przed swoje oblicze. Pies pokornie podążał za jego ściśniętą ręką, a gdy ręka się zatrzymała to samo uczynił Kugel. Następnie pies karnie usiadł przed dowódcą plutonu i wpatrywał się w niego swoimi wielkimi, spokojnymi oczyma. Sierżant nadal mocno ściskając psa, wolną ręką odbezpieczył pistolet, który przez cały czas ściskał równie kurczowo co psa. Kugel ani drgnął, gdy Raab szykując sie do strzału wycelował prosto między emanujące spokojem ślepia. Podoficer spojrzał w ich głęboki, szklisty brąz i poczuł że zadrżała mu ręka.
    - Ty idioto. - Powiedział do samego siebie Feldwebel Raab starając się odgonić przelotne uczucie słabości. Wciąż mierząc do siedzącego spokojnie psa, podoficer zamknął oczy, trzymając palec na spuście. Mimo ogromnej determinacji żołnierz nie był w stanie opanować drżenia ręki i po chwili otworzył oczy.
    - Do diabła. - Rzekł Raab unosząc broń. W chwilę później padł pojedynczy strzał, którego echo rozeszło się po całej okolicy.
    - Spieprzaj! - Krzyknął Sierżant puszczając kłąb i wykonując gwałtowne ruchy. - No już uciekaj! - Tymczasem Kugel siedział, jak gdyby nic się nie wydarzyło i nadal patrzył spokojnym wzrokiem na dowódcę plutonu czołgów. Sierżant w pierwszej chwili był zszokowany, że zwierzę nie przeraziło się huku strzału i nawet nie próbowało się na niego rzucić. W chwilę potem Podoficer spurpurowiał ze złości i zamierzał już się zamachnąć i uderzyć z całej siły niepokornego psa, ale opamiętał się. Zaklął siarczyście i obróciwszy się na pięcie, ruszył w stronę swojego plutonu. Gdy wychodził zza budynku, wszystkie załogi nadal oczekiwały na rozkaz wymarszu przy swoich pojazdach.
    - Ruszamy na południowy-zachód. - Rzucił dowódca przechodząc przed zwartym szeregiem żołnierzy. Jedynie Emmerich Sauter nadal stał ze spuszczoną głową i nieudolnie starał się zamaskować targające nim emocje. Przyjacielskie trącenie w plecy niejako zmusiło go do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Po chwili załogi znajdowały się w czołgach, a kierowcy odpalali silniki. Emmerich Sauter omal się nie rozpłakał, gdy przez niedomknięty właz wpełzł do środka jego pupil.

    * * *​


    11 sierpnia 1941 roku, o godzinie 8:00 żołnierze VIII. Korpusu Armijnego opuścili swoje pozycje wokół Święcian i rozpoczęły marsz na południowy-wschód, kierując się ku granicy z Litwą.

    [​IMG]

    Od zakończenia Wielkiej Wojny ten niewielki nadbałtycki kraj nieustannie zmagał się z agresywnymi sąsiadami, w najlepszym wypadku widzącymi zdominowaną Litwę w swojej strefie wpływów politycznych, gospodarczych i militarnych. W trzech kolejnych wojnach Litwini walczyli przeciwko Bolszewikom, Zachodniorosyjskiej Ochotniczej Armii oraz Polakom. Wielokrotnie zagrożony wchłonięciem przez silniejszych sąsiadów, choć znacznie okrojony terytorialnie, nadbałtycki kraj przetrwał próbę czasu i szukał swojego miejsca w Europie. Początkowy okres demokratycznie wybieranych rządów zakończył się wraz ze zwycięstwem lewicy i sukcesem obalającego ją zamachu stanu przeprowadzonego przez armię. Na czele państwa ponownie stanął pierwszy litewski prezydent, Antanas Smetona, który ograniczając rolę parlamentu i rządu, sukcesywnie wzmacniał swoją władzę.

    [​IMG]
    Antanas Smetona, pierwszy i szósty prezydent Litwy​

    Tymczasem nad Litwą zbierały się czarne chmury, gdyż dwaj niezwykle agresywni sąsiedzi: III Rzesza i ZSRR zapragnęli wciągnąć niewielki kraj w swoją orbitę wpływów. Po podbiciu Polski przez Niemców i aneksji Estonii i Łotwy przez Rosjan, sytuacja państwa litewskiego stała się tragiczna. Kraj był poddawany ciągłej presji dyplomatycznej zarówno przez III Rzeszę (kwestia rejonu miasta portowego Kłajpeda/Memel), jak i przez ZSRR, które pragnęło przemienić Litwę w kolejna republikę sowiecką. W rejonach nadgranicznych coraz częściej dochodziło do prowokacji, a państwo było głęboko penetrowane przez siatki agentów obu mocarstw. Los maleńkiego, nadbałtyckiego państwa oraz zamieszkującego je dzielnego narodu został ostatecznie przypieczętowany krótko po godzinie 6 rano, 18 sierpnia 1941 roku...

    * * *​


    Kolumna opancerzonych wozów bojowych piechoty ostrożnie posuwała się wzdłuż jednej z polnych dróg, wzbijając w powietrze tumany kurzu. Szeregowy Kender spojrzał na zegarek - już od blisko godziny znajdowali się na terytorium Litwy. Wzdłuż trasy ich przemarszu rolnicy przerywali prace polowe i, z niepokojem, obserwowali mijające ich pojazdy. Schütze Kender zwrócił się do siedzącego naprzeciw Kaprala Egona Hansen'a, a ton jego głosu zdradzał niepokój:
    - Jak myślisz. będziemy dzisiaj walczyć? - Posępny Egon Hansen nie odpowiedział na pytanie. W jednostce krążyły słuchy, że małomówny obecnie Kapral Hansen niegdyś był zupełnie innym człowiekiem - pogodnym i rozmowny. Podobno zmienił się po jakichś wydarzeniach, jakie podobno miały miejsce w Hiszpanii. Jednak nikt z nielicznych weteranów kampanii iberyjskiej nie był skory do wspomnień. Również młodzi żołnierze nie mieli wystarczająco odwagi, żeby zapytać wprost.
    - Przed nami wioska. Wysiadać! - Krzyknął dowódca drużyny Feldwebel Stahl, który najwyraźniej otrzymał przed momentem nowe rozkazy. Transporter półgąsienicowy zatrzymał się, a z jego wnętrza natychmiast wysypała się drużyna piechoty, której przypadło zadanie przeprowadzenia rozpoznania pobliskich zabudowań.

    Gdyby nie dobiegająca z oddali skoczna muzyka mogłoby się wydawać, że mieszkańcy z jakiegoś powodu porzucili swoje domostwa. Niemieccy żołnierze kroczyli ostrożnie naprzód, wypatrując potencjalnego zagrożenia. Odgłosy grającej kapeli stawały się coraz wyraźniejsze, a z czasem doszły do nich również krzyki i śpiewy ludzi.
    - Przygotowali dla nas odpowiednie powitanie! - Krzyknął Szeregowy Kender niewytrzymując najwyraźniej napięcia, ale natychmiast został skarcony przez dowódcę drużyny:
    - Mach zu!

    Gdy na teren posesji, w której w najlepsze trwała zabawa wkroczyli niemieccy żołnierze kapela natychmiast przestała grać. W pierwszej chwili zapanowała niezwykle nerwowa i pełna napięcia atmosfera. Obie strony zdawały się czekać biernie na rozwiązanie nietypowej sytuacji. Wtem jeden ze starszych uczestników zabawy powitał niespodziewanych "gości" łamanym niemieckim:
    - My świętować ślub moja starszej córka. Wy świętować z nami. - Wszyscy oczekiwali na odpowiedź Niemców. Sierżant Stahl rozejrzał się po swoich ludziach, po czym rzekł uśmiechając się:
    - Jeden kieliszek chyba nie zaszkodzi.

    [​IMG]
    wiejskie wesele - żołnierze niemieccy w towarzystwie litewskich dziewcząt ubranych w stroje ludowe​

    Wymuszona zgoda litewskiego prezydenta na interwencję wojsk niemieckich spowodowała falę niepokojów społecznych, które ogarnęły również zdezorganizowaną armię, nad której częścią skonsternowani dowódcy utracili kontrolę. Wkraczające na terytorium Litwy siły zbrojne, liczące w pierwszym rzucie sześć dywizji, maszerowały wgłąb kraju, napotykając nieliczne gniazda oporu ogarniętej rewolucyjnym zapałem ludności cywilnej i zbuntowanych żołnierzy. Generalnie jednak Niemcy witani byli, jak sojusznicy, a czasem nawet jako oswobodziciele, co zresztą natychmiast skwapliwie wykorzystano do celów propagandowych.

    [​IMG]
    interwencja na Litwie w oczach niemieckiej propagandy​

    23 sierpnia, w godzinach wieczornych, do ogarniętego bratobójczymi walkami pomiędzy siłami wiernymi prezydentowi, zbuntowanymi oddziałami wojska oraz, inspirowaną przez Moskwę, socjalistyczno-anarchistyczną Gwardią Ludową, Kowna wkroczyli żołnierze VIII. Armeekorps. Wciągu kilkunastu godzin oddziały niemieckie przywróciły spokój na ulicach faktycznej, choć wciąż uważanej za tymczasową stolicy.

    [​IMG]

    Generalleutnant Sviatkiewitz siedział wyprostowany przy masywnym drewnianym stole, przy którym siedzieli również oficerowie z pozostałych związków taktycznych podlegających dowódcy 16. Armii. Jej dowódca, Generaloberst Ernst Busch był wciąż nieobecny, choć odprawa nie mogła zacząć się bez jego udziału. Dowódca II. Korpusu Armijnego Generalleutnant Walter von Brockdorff-Ahlefeldt hipnotycznym wzrokiem wpatrywał się w, maszerujące powoli po cyferblacie, wskazówki swojego zegarka. Również pozostali generałowie, Mauritz von Wiktorin, Albrecht Schubert oraz Christian Hansen szukali sposobów na zabicie czasu. Thomas Sviatkiewitz ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, lecz nie znalazł w jego wnętrzu niczego godnego uwagi. Dopiero po kilkunastu kolejnych minutach do pomieszczenia wkroczył Generaloberst Ernst Busch, czym spowodował ożywienie wśród oficerów, którzy natychmiast powstali z miejsc. Dowódcy 16. Armii towarzyszył oficer SS, którego nazwiska Sviatkiewitz nie znał, choć jego twarz wydawała się dziwnie znajoma...
    - Siadajcie panowie. - Odpowiedział krocząc w stronę wolnego miejsca przy prostokątnym stole. Gdy generał zajął jedyne miejsce przy krótszym boku mebla, pozostali oficerowie również spoczęli. Wszyscy poza jednym. Ciemny blondyn, ubrany w szarozielony mundur wojskowy przyozdobiony insygniami SS stał wyprostowany za plecami prowadzącego spotkanie i spokojnie lustrował każdego z uczestników odprawy. - Chciałbym wam podziękować za znakomicie przeprowadzoną inwazję na Litwę. Obecnie czekają nas kolejne zadania. - Generał zrobił pauzę, po czym kontynuował beznamiętnym głosem: - Obecny tutaj Pułkownik Bücher jest specjalnym wysłannikiem Reichsführer'a SS i jego zadaniem jest ustanowienie i... egzekwowanie... - Generał kładąc szczególny nacisk na to słowo spojrzał na dowódcę VIII. Korpusu Armijnego - ...odpowiedniej współpracy pomiędzy armią, a siłami porządkowymi. Jak doskonale wiecie Litwa jest dla nas głównie zapleczem dla przyszłej operacji i dlatego niezwykle istotna jest współpraca w zwalczaniu oporu lokalnej ludności...

    [​IMG]
    Generaloberst Ernst Busch, dowódca 16. Armee biorącej udział w zajęciu i okupacji Litwy​

    Z uwagi na swój pancerno-motorowy charakter i rolę, jaką już wkrótce miał odegrać w kolejnej kampanii wojennej, VIII. Korpus Armijny otrzymał rozkaz powórotu do garnizonu w Święcianach. W godzinach przedpołudniowych, 26 sierpnia żołnierze ponownie wsiedli do swoich pojazdów i wyruszyli w drogę. Tuż pod nosem, znajdujacych się po drugiej stronie granicy, żołnierzy Armii Czerwonej.

    [​IMG]

    - No i po robocie. Oby więcej takich misji.
    - Co mówisz?! - Odkrzyczał Szeregowy "Nochal", gdyż potężny hałas silników zagłuszył słowa Kender'a. Szeregowy Kender ponownie spojrzał na swojego sąsiada, ale gdy zobaczył, że on znów grzebie swoim wielkim, brudnym paluchem w nosie, odeszła mu chęć na rozmowę.
    - Nie, nic! - Odpowiedział, po czym skupił się na swoich własnych myślach. Żałował, że tak szybko musieli opuścić Litwę, której ludność tak dobrze ich ugościła. Kender znów podążył myślami do pierwszego dnia interwencji, gdy trafili w sam środek wiejskiego wesela. Nie mieli zbyt dużo czasu na zabawę, ale młody niemiecki żołnierz był pewien, że spożytkował go w możliwie najlepszy sposób. Szeregowy Kender uśmiechnął się do siebie wspominając gładkie i delikatne ciało jednej z wiejskich dziewcząt o okrągłych kształtach, z którą spędził nieco czasu na miękkim sianku.
    "Po wojnie wrócę tutaj z jakąś bogatą wdową, będę miał ogromne gospodarstwo, które będą mi uprawiać miejscowi, podczas gdy ja będę sobie dupczył z litewskimi dziewkami."
    Z gorących marzeń o piersiach i innych częściach ciał miejscowych kobiet wybudziło go uderzenie. To jeden z kolegów wpadł na niego całym ciałem, gdyż ich pojazd gwałtownie zahamował, aby przepuścić kolumnę transportową jadącą z przeciwnego kierunku. Szeregowy Kender ze złością spojrzał w jej stronę. Na jednej z odkrytych ciężarówek zobaczył znajomą twarz, która po chwili zniknęła mu sprzed oczu.
    "Czy to nie był gospodarz tak śmiesznie mówiący do niemiecku?"
    Po chwili, gdy kolumna ciężarówek przejechała, żołnierze niemieccy ruszyli dalej. Żaden z nich nie słyszał, padających w pobliskim lesie, charakterystycznych strzałów z broni krótkiej...

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Jak widać Kugel przeżył - już wcześniej obmyśliłem sobie cały wątek i przyznam, że dość zabawnie czytało mi się opinie niektórych, zbulwersowanych Czytelników (których zresztą serdecznie pozdrawiam :) ).
    Dlaczego Kugel jest owczarkiem niemieckim? Bo mam jeszcze kilka fajnych zdjęć akurat takiego psiaka. :)

    Wojna z Litwą jest moją kolejną ingerencja w grę, gdyż wywołałem ją osobiście (za pomocą dyplomacji "mojego" państwa).

    W kolejnym odcinku znów poczytacie trochę więcej o sytuacji międzynarodowej - oj, będzie się działo... :twisted:
     
  22. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXVII: VIII. Armeekorps - sierpnień-listopad 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Już 29 sierpnia żołnierze VIII. Korpusy Armijnego ponownie zakwaterowali się wokół Święcian, obsadzając najbardziej wysunięty na północny-wschód fragment granicy z ZSRR. Po obu stronach niepewnej granicy trwały przemieszczenia znacznych sił. Obaj wielcy europejscy dyktatorzy, zarówno Hitler, jak i Stalin, gorączkowo przygotowywali się do nadchodzącej konfrontacji. Po niespodziewanym i zuchwałym włączeniu Litwy do III Rzeszy, nawet najwięksi piewcy współpracy zachodu ze wschodem, jak również najwięksi ignoranci oczekiwali wybuchu wojny...

    * * *​


    [​IMG]

    Gdy Generalleutnant Sviatkiewitz skończył po raz pierwszy czytać, właśnie otrzymany, list przyłożył schludną kartkę papieru do swoich nozdrzy i silnie wciągnął przez nie powietrze. Mógłby przysiąc, że z kartki papieru unosi się zapach perfum jego pięknej żony. Sviatkiewitz przeczytał list jeszcze kilka razy.
    "Mam syna."
    Świeżo upieczony ojciec powtarzał w myślach ten krótki komunikat niczym mantrę.

    * * *​


    W efekcie trwającej od grudnia 1940 roku ofensywy Sprzymierzonych w Afryce Północnej niemal cała Libia znalazła się pod okupacją, a wraz z zajęciem najważniejszych portów los włoskich sił zbrojnych zdawał się być przesądzony. Jednak w połowie października 1941 roku Włosi, ostatkiem sił przeprowadzili desperacki atak, którego celem było odblokowanie Trypolisu i przywrócenie dostaw zaopatrzenia dla walczących dywizji.

    [​IMG]
    Włoski pododdział w natarciu​

    Jednak natarcie nie przyniosło spodziewanych rezultatów i wobec braków zaopatrzenia, niezbędnego do kontynuowania oporu, Włosi skapitulowali. Walki w Afryce ustały - Sprzymierzeni zlikwidowali jeden z frontów walki z państwami Osi, a siły dotychczas używane przeciwko Włochom oczekiwały na dalsze rozkazy...

    Tymczasem wydarzenia na arenie światowej nabrały tempa.

    Rankiem 14 listopada, samoloty oraz miniaturowe okręty podwodne Cesarskiej Floty Wojennej dokonały ataku na amerykańską bazę marynarki w Pearl Harbour. Zuchwałym atakiem na zupełnie nieprzygotowanego do obrony przeciwnika dowodził japoński Admirał Isoroku Yamamoto.

    [​IMG]
    Atak na bazę Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Pearl Harbour, zdjęcie wykonane z pokładu japońskiego samolotu​

    W ten sposób rozpoczęły się pierwsze w historii intensywne walki o Pacyfik. Z pokładu japońskich lotniskowców wystartowały 363 samoloty. Podczas nalotu, trwającego kilka godzin, zniszczone zostały główne siły amerykańskiej Floty Pacyfiku. Japońskie lotnictwo zatopiło 9 okrętów (w tym pancernik "USS Arizona", który zatonął w wyniku eksplozji przedniego przedziału amunicyjnego, zabierając na dno 1177 marynarzy) i poważnie uszkodziło 21 okrętów (w tym 3, które nie nadawały się do naprawy) oraz zniszczyło około 260 samolotów. Straty w ludziach wyniosły 2350 zabitych (w tym 68 cywilów) oraz 1178 rannych.
    Jednak atak japoński nie spełnił wszystkich pokładanych w nim nadziei, gdyż nietknięte pozostały lotniskowce amerykańskie, których nie było tego dnia w porcie.

    [​IMG]

    W tym samym czasie Japończycy przeprowadzili serię ataków przeciwko siłom amerykańskim, brytyjskim i holenderskim w Południowo-Wschodniej Azji.

    Mając za sobą pełne poparcie zbulwersowanej opinii publicznej oraz Senatu, już 16 listopada 1941 roku, prezydent Alfred M. Landon przyłączył swój kraj do krucjaty przeciwko Państwom Osi.

    [​IMG]
    33. Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, Alfred Mossman Landon, który 3 listopada 1936 roku zwyciężył swojego przeciwnika Franklina Delano Roosevelt'a​

    * * *​


    Dysponując odpowiednimi zasobami militarnymi Premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill zmierzał, przy udziale Grecji, Turcji i jugosłowiańskich partyzantów, do odtworzenia frontu bałkańskiego. 21 listopada 1941 roku, rząd brytyjski ogłosił jednostronną deklarację:

    Minister Spraw Zagranicznych Anthony Eden i Generał Sir John Greer Dill wyruszyli z Londynu z misją dyplomatyczno-wojskową, aby prowadzić negocjacje z potencjalnymi sojusznikami.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    20.11.1941 r. - upgrade dywizji dowodzenia (VIII. Armeekorps Stab) do nowego wzoru

    Jak widać, w przerwie podczas realizacji nowego projektu (Har-Mageddon), dbam o kontynuację tego, prezentując Wam odcinek przejściowy, przedstawiający sytuację międzynarodową pod koniec 1941 roku.

    W kolejnym odcinku ciąg dalszy wątku bałkańskiego oraz... kolejna "przygoda wojenna" dla żołnierzy VIII. Armeekorps. :twisted:
     
  23. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXVIII: VIII. Armeekorps - grudzień 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    - Czy wiadomo już coś na temat wznowienia przepustek? - Bezpośrednie i, mogące uchodzić za zuchwałe w ustach Sierżanta pytanie wyrwały Generała z zamyślenia. Sviatkiewitz wyprostował się na krześle i spojrzał na swobodnie stojącego kierowcę. Poczuł na całym ciele falę gorąca, ale pohamował swój, nieuzasadniony przecież gniew. Feldwebel Anton Larisch był kimś więcej niż niezdyscyplinowanym podwładnym i osobistym kierowcą. Przede wszystkim był najprawdziwszym przyjacielem - takim, którego zyskuje się na całe życie. Sierżant poszedł do wielkiej mapy sztabowej wiszącej na ścianie i przyglądał się jej w milczeniu. Można było odnieść wrażenie, że tak naprawdę wcale nie zależało mu na odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie.
    - Nie liczyłbym na święta w Niemczech... - Westchnął z wyraźnym smutkiem w głosie Generał. Larisch pokiwał w milczeniu głową hipnotycznie wpatrując się w wielką mapę. Po dłuższej chwili kierowca opadł na krzesło ustawione naprzeciwko biurka Generała. Gdzieś za oknem szalał wiatr niosąc ze sobą chłód, który wdzierał się przez każdą szczelinę i atakował każdy żywy organizm. Kaflowy piec w kącie pomieszczenia dawał złudne poczucie bezpieczeństwa...

    * * *

    Zima na wschodzie trwała w najlepsze, ale podobno największe mrozy miały dopiero nadejść. Werner Duve spojrzał raz jeszcze na odmrożone palce swoich dłoni. Czerwone kawałki ludzkiego mięsa, były już niemal bez czucia, a tymczasem kwatermistrz wciąż odmawiał wydania karnej jednostce zimowej odzieży.
    - Wracaj do pracy! - Z pogardą rzucił przechodzący obok Oberschütz. Wyraźnie ociągając się Duve sięgnął po kilof, którym usiłował wykopać nową latrynę. - Tak, dobrze! Tylko do tego się nadajesz, śmieciu!
    Nieogolona i niedomyta twarz Wernera nie zdradzała żadnych emocji - przyzwyczaił się już do ciągłego poniżania i niewiele rzeczy i słów robiło na nim jakiekolwiek wrażenie. Werner Duve był teraz wrakiem człowieka, pozbawionym godności i upodlonym, zgorzkniałym z żalu i tęsknoty do ukochanej.
    Werner nie słyszał kolejnych drwin. Ani tego, że bezlitosny Oberschütz został przywołany do porządku przez jednego z podoficerów. Werner oprzytomniał dopiero, gdy tajemniczy podoficer potrząsnął nim z całych sił i powtórzył pytanie:
    - Jak się nazywacie, żołnierzu?
    - Werner Duve. - Niemal szeptem odpowiedział skazaniec, który nie pamiętał już kiedy ostatnio ktokolwiek pytał go o tak nieistotne rzeczy, jak imię i nazwisko. Podoficer z zainteresowaniem przyglądał się sylwetce żołnierza, jakby nie mógł uwierzyć w prawdziwość uzyskanych właśnie personaliów. Widząc odmrożone dłonie żołnierza, podoficer natychmiast ściągnął z dłoni swoje rękawice i oddał je mówiąc:
    - To dobrze, że spraliście tego SS-mana. Szkoda, że jeszcze żyje... - Oczy Wernera Duve rozświetliły się niczym żarówki. Szybko nakładając ciepłe rękawice zapytał podekscytowany:
    - Kim Pan jest, Panie Obergefreiter?
    - Jane Kossatz. - Rzucił podoficer i oddalił się zostawiając Wernera z ciepłymi rękawicami i nadzieją w oczach...

    [​IMG]
    Werner Duve, placówka graniczna na wschodzie jesień 1941 r.​

    * * *​


    Od momentu ogłoszenia jednostronnej deklaracji Rządu Wielkiej Brytanii rozpoczęła się międzynarodowa gra pomiędzy mocarstwami o pozyskanie Grecji. Gdyby grecy przystali na propozycję Premiera Winstona Churchill'a, można by z dużym prawdopodobieństwem liczyć na przyłączenie się do koalicji antyfaszystowskiej Turcji i być może również ZSRR. Potencjalne zawarcie sojuszu brytyjsko-greckiego mogło być więc pierwszym krokiem do utworzenia nowego, powszechnego frontu na Bałkanach, tuż za plecami ześrodkowanych nad granicą z ZSRR głównych sił niemieckich. Hitler doskonale zdawał sobie z tego sprawę i wysłał do Aten swoją tajną misję dyplomatyczno-wojskową.

    Premier, a w praktyce od 1936 roku, faktyczny dyktator Królestwa Grecji, polityk prawicowy i generał - Joanis Metaksas, początkowo usiłował prowadzić politykę względnej równowagi, co nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Działając w porozumieniu z Adolfem Hitlerem włoski dyktator wystosował ultimatum wobec Grecji, którego przyjęcie wiązałoby się z całkowitym podporządkowaniem się woli Rzymu. W tym samym czasie również Stalin postanowił zagrać kartą grecką, dążąc do zapobieżenia możliwości podpisania układu brytyjsko-greckiego.

    [​IMG]
    Faktyczny przywódca Królestwa Grecji, Joanis Metaksas​

    W efekcie, krótko po północy 14 grudnia 1941 roku, Królestwo Grecji znalazło się w stanie wojny ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wybuch, bądź co bądź symbolicznej wojny, spowodował natychmiastowe wycofanie brytyjskich gwarancji i ostatecznie rzuciło Metaksas'a w objęcia państw osi.

    [​IMG]

    17 grudnia 1941 roku, na skutek wzajemnych zobowiązań sojuszniczych, wybuchła wojna między III Rzeszą (i jej sojusznikami) a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich (i jej satelitami).

    [​IMG]

    Oberstleutnant Günther Steinfeld, zaciągając się kolejnym już papierosem spojrzał nerwowo na zegarek. Dochodziła właśnie godzina 9, co oznaczało, iż Podpułkownik od poprzedniej nocy nie zdążył zmrużyć oczu. Zmęczenie sprawiało, że podmuchy lodowatego wiatru wydawały się jeszcze bardziej przeszywające i niemal bolesne. Tymczasem VIII. Korpus Armijny od północy znajdował się w stanie pogotowania bojowego i dosłownie w każdej chwili jego żołnierze mogli otrzymać rozkaz wymarszu, co niechybnie wiązałoby się z ogromnymi komplikacjami dla logistyki. Dotychczasowe problemy, jak choćby zamarzające płyny w zbiornikach pojazdów, tonące w zaspach śnieżnych transporty z zaopatrzeniem miały już wkrótce zostać uzupełnione przez kolejne - bynajmniej nie łatwiejsze do rozwiązania. Teoretycznie wszyscy spodziewali się, że wojna na wschodzie prędzej, czy później wybuchnie, ale w praktyce nikt nie spodziewał się, że nastąpi to zimą...
    - Wejdźmy do środka. - Rzucił krótko szef wywiadu Korpusu, Pułkownik Gerhard Jörling, który szybkim krokiem kierował się ku drzwiom. Gdy już obaj oficerowie znaleźli się w ogrzewanym wnętrzu budynku Oberst Jörling zakomunikował, że w związku ze znacznymi postępami sowieckich wojsk zmechanizowanych na południe od Wilna, Generalleutnant Sviatkiewitz wydał rozkaz odwrotu.

    [​IMG]
    Żołnierze VIII. Armeekorps opuszczają swoje pozycje w rejonie Święcian​

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    brak
     
  24. thorfinn

    thorfinn Guest

    część LXIX: VIII. Armeekorps - grudzień 1941 r.

    [​IMG]

    Kleine Einheitstaktik

    niemiecki AAR

    VIII. Armeekorps

    [​IMG]

    Oberfeldwebel Erich Horak nasłuchiwał kolejnych komunikatów radiowych, które płynęły ciągłym strumieniem przez eter. Szyfrowane i "otwarte" komunikaty nadawane były wzdłuż niezwykle rozciągniętej linii frontu od wybrzeży Morza Bałtyckiego, aż po Morze Czarne. Spośród tego gąszczu informacji żołnierze łączności usiłowali wydobyć te istotne dla dowódcy VIII. Armeekorps. Tak naprawdę od chwili przybycia Korpusu do Wilna niewiele się zmieniło - czołgi sowieckiej armii pancernej nadal stały w rejonie Lidy.

    [​IMG]

    Monotonię odsłuchiwanych komunikatów radiowych świadczących o przemieszczeniach wojsk i przygotowaniach do generalnej ofensywy przerwał ten, który napłynął krótko po północy z 20 na 21 grudnia:

    [​IMG]
    Ernst Udet - niemiecki as myśliwski (odniósł 62 zwycięstwa powietrzne), światowej sławy playboy i ojciec nowoczesnego niemieckiego lotnictwa bombowego

    * * *

    Kolejnym państwem europejskim, które miało opowiedzieć się po jednej ze stron w gwałtownym ogólnoświatowym konflikcie była Portugalia - zgodnie z obowiązującą konstytucją z 1933 r., nazywana "Estado Novo (Nowe Państwo)". Tym tworem państwowym opartym na koncepcji ustroju korporacyjnego będącego połączeniem idei papieskich encyklik dotyczących chrześcijańskiej nauki społecznej, konserwatyzmu oraz nacjonalizmu integralnego kierował premier (faktycznie dyktator), minister wojny, niedoszły ksiądz i profesor ekonomii - António de Oliveira Salazar.

    [​IMG]
    António de Oliveira Salazar - portugalski polityk, w latach 1928-40 minister finansów, od 1932 roku premier i minister wojny (od 1936 r.)​

    Nowe Państwo opierało się na dwóch fundamentach: społecznych korporacjach i autorytarnych rządach jednej partii - Unii Narodowej (Uniao Nacional). Ultrakonserwatywny reżim, przy pomocy tajnej policji zwalczał wszelką opozycję polityczną. Na potrzeby walki z głównymi wrogami Nowego Państwa - komunistami, w 1936 r. założono na wyspie Santiago w archipelagu Wysp Zielonego Przylądka portugalski obóz koncentracyjny znany jako "Campo da Morte Lenta" - Obóz Powolnej Śmierci.

    [​IMG]
    dziedziniec obozu Tarrafal​

    Podczas hiszpańskiej wojny domowej Salazar wspierał wojska Generała Franco udzielając im znacznej pomocy między innymi wysyłając 20 tysięcy żołnierzy tzw. Legion Viriato. W pierwszych latach wojny prowadził politykę neutralności lawirując pomiędzy III Rzeszą której sprzedawał surowce mineralne (wolfram) a aliantami, gdyż obawiał się utraty zamorskich kolonii na rzecz Wielkiej Brytanii...

    * * *

    - Generał Sviatkiewitz jest teraz zajęty. - Hauptmann Karl Eisgruber zawahał się przez moment, po czym wskazując drewniane krzesła zaproponował zziębniętym oficerom spoczynek. - Zechcą panowie zaczekać.
    Pułkownicy Herbert von Hardenberg oraz Gerhard Jörling spojrzeli po sobie i przysuwając krzesła bliżej pieca, usiedli. Po chwili pierwszy zaczął von Hardenberg:
    - Udział Lizbony w wojnie jest już pewny?
    - Tak, Salazar opowiedział się jednoznacznie po naszej stronie. Podobno trwają negocjacje co do warunków wzajemnej pomocy, ale ja w to nie wierzę. - Nie czekając na zaproszenie do kontynuowania wątku, szef wywiadu VIII. Korpusu Armijnego mówił dalej: - Tak ważne decyzje, jak udział w globalnym konflikcie nie mogą obejść się bez określonych warunków oraz podziału stref wpływów. Zresztą wobec wrogiego lewicowego reżimu w Hiszpanii co mogą nam zaproponować? Przysłanie kilkunastu tysięcy ochotników oraz udostępnienie swoich baz morskich i lotniczych... - Oficer zamilkł, gdyż adiutant Generała przyniósł właśnie kubki gorącej kawy.
    - À propos, słyszałeś, że Werner Mölders zginął w katastrofie lotniczej na lotnisku w Klein Gandau?
    - Tak. Dziwna sprawa... - Obaj oficerowie słyszeli zapewne pogłoski o tajemniczych okolicznościach śmierci Ernsta Udet'a oraz o listach znalezionych przy zwłokach Wernera Mölders'a. Dalsza rozmowa na niebezpieczne i niepewne politycznie tematy została ucięta przez Generalleutnant'a Sviatkiewitz'a który wyszedł właśnie z gabinetu i widząc oczekujących nań oficerów powiedział:
    - Panowie, jutro o 10 rano nasz korpus rusza do walki.

    * * *​


    Zmarznięty śnieg skrzypiał pod ciężkimi butami wojskowymi. Przed oczami Oberleutnant'a Stefena Buchmann'a ciągnęły się łyse drzewa, których konary wyglądały jakby były bogato zdobione gęstą warstwą śnieżnego puchu. Gdyby nie niosące się daleko odgłosy prowadzącej ostrzał artylerii dowódca kompanii mógłby przysiąc, że znajduje się w iście baśniowej scenerii jednej z opowieści, jakie czytywała mu w dzieciństwie Mutti...
    - Herr Oberleutnant, nasza osłona jest unieruchomiona.
    - Psia mać. - Zaklął dowódca. Oba czołgi zostały wyłączone z dalszej akcji, więc kompania Buchmann'a musiała nacierać sama. Stefen wydał krótki rozkaz. - Vorwärts!

    Po chwili cała kompania zniknęła w gęstym lesie.

    [​IMG]

    Pierwsze strzały padły, gdy jedna z drużyn szturmowych wyszła na skraj lasu. Zaraz potem opatulone ciała legły na ubieloną ziemię barwiąc ją szkarłatem krwi.

    [​IMG]

    CDN...

    TECHNIKALIA
    ==========

    Niespecjalnie podoba mi się ten odcinek, ale wierzę, że już wkrótce się "rozpiszę" i wrócę do właściwej formy. Dodatkowo na swoje usprawiedliwienie informuję, że jestem w tej chwili w rozjazdach świąteczno-noworocznych (jutro jedziemy na drugi koniec Polski) i nie mam ze sobą całego mojego "warsztatu".

    Zakończenie odcinka celowo pozostawiam otwartym, aby móc wrócić do tej bitwy. Lub nie.

    Czyszczę i zamykam.

    Dżemik
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie