Lepiej zostać zgwałconym niż zabitym i zgwałconym... Rzeczpospolita Polska AAR

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Ceslaus, 6 Październik 2009.

?

Czy kontynuować AAR?

  1. Nie - napisz epilog i kończ to

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Tak - ale tylko do czerwca '45

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Tak - pisz do końca rozgrywki, ale już bez dostępu do gry

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. Inna opcja (jaka - czekam tu na propozycje)

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    [​IMG]

    Lepiej być zgwałconym niż zabitym i zgwałconym...

    Rozumiem, że na EUFI w dziale HoI 2 jest kilka(naście) otwartych AAR-ów rozgrywanych Polską. Nie uważam jednak by mój był w jakimś stopniu nawiązaniem lub rozwinięciem rozgrywek toczonych przez innych użytkowników forum. Po pierwsze kilka słów o powodzie dla którego wybrałem Polskę - jest to jedyne ciekawe (przynajmniej dla mnie) państwo w nowym modzie Way to Victory, które jest już w pełni gotowe.

    Na początek kilka celów i założeń:
    1. O ile Camilo skupił się na opisach sprzętu, o tyle ja postaram się skupić bardziej na polityce zagranicznej i przeżyciach poszczególnych osób.
    2. W miarę możliwości, postaram się by AAR był fabularny, choć nie wiem na ile mi się to uda. Może być kilka odcinków fabularnych, tylko po to by przez następnych dziesięć, piętnaście pojawiały się głównie wiadomości średnio pasjonujące dla kogoś nie pasjonującego się polityką zagraniczną i jej niuansami.
    3. Moim celem nie jest odtwarzanie historii, a co najwyżej pokazanie "jak mogła by wyglądać historia" gdyby nasi drodzy politycy grali do samego końca w ryzykownego pokera z Niemcami. Stąd też nawiązanie do felietonu Rafała Ziemkiewicza, pojawiające się w tytule AAR-a.
    4. Bardzo możliwe, że część wypowiedzi, tekstów, grafik i rysunków zamieszczonych w AAR-ze będzie kontrowersyjnych. Jest bardzo możliwe, że autor poprzez publikację niektórych odcinków narazi się na krytykę. Na to liczę - nie jestem osobą szanującą poprawność polityczną, dlatego też może być ostro - sorry takie już jest życie.
    5. Jednym słowem moje cele są następujące: - wejście w wojnę jak najpóźniej, możliwie jako ostatni.
    - odwrócenie sojuszy w najgorszej chwili dla Polski
    - w miarę realistyczne (choć pewnie i tak nie dogonię Aux'a) oddanie realiów.
    - zdobycie ziem na wschodzie (ZSRR) i zachodzie
    - uzyskanie statusu mocarstwa regionalnego
    - niedopuszczenie do porozumienia ponad głowami Polaków
    6. Odcinki - zapewne w dniu dzisiejszym i jutrzejszym odcinka pełnoprawnego nie będzie. Możliwe, że niedziela (sobota?) będzie stałą datą zamieszczania takowych. Może się zdarzyć, że z różnych powodów (hobby, kobieta, rodzina, nauka, praca etc.) odcinka nie będzie przez czas dłuższy.

    [​IMG]

    Osoby dramatu
    Odcinek 1
    Odcinek 2
    Odcinek 3
    Odcinek 4
    Odcinek 5
    Odcinek 6
    Odcinek 7
    Odcinek 8
    Odcinek 9-10
    Odcinek 11
    Odcinek 12
    Odcinek 13
    Odcinek 14
    Odcinek 15
    Odcinek 16
    Odcinek 17
    Odcinek 18
    Odcinek 19
    Odcinek 20
    Odcinek 21
    Odcinek 22
    Odcinek 23
    Odcinek 24
    Odcinek 25
    Odcinek 26
    Odcinek 27
    Odcinek 28
    Odcinek 29
    Odcinek 30
    Odcinek 31
    Odcinek 32
    Odcinek 33
    Odcinek 34
    Odcinek 35
    Odcinek 36
    Odcinek 37
    Odcinek 38
    Odcinek 39
    Odcinek 40
    Odcinek 41
    Odcinek 42
    Retrospekcja 1.
    Retrospekcja 2.
    Retrospekcja 3
    Retrospekcja 4
    Odcinek 43
    Odcinek 44
    Odcinek 45
    Odcinek 46
    Odcinek 47
    Odcinek 48
    Odcinek 49
    Odcinek 50
    Odcinek 51
    Odcinek 52
    Odcinek 53
    Odcinek 54
    Odcinek 55
    Odcinek 56
    Odcinek 57
    Odcinek 58
    Odcinek 59
    Odcinek 60
    Odcinek 61
    Odcinek 62
    Odcinek 63
    Odcinek 64
    Odcinek 65
    Odcinek 66
     
  2. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    ]Osoby dramatu…

    [​IMG]

    Sytuacja międzynarodowa Rzeczpospolitej ukształtowała się dopiero niedawno, a państwo pomimo wielu wysiłków, ze strony elit rządzących wciąż jest bardzo niestabilne. Zarówno politycznie, jak i wojskowo, kraj nasz wciąż zależnym jest od Francji, która bardziej nad obronę swoich sojuszników powstałych na mocy traktatu wersalskiego, przejmuje się obroną własnej granicy. Na wschodzie również nie jest zbyt łatwo. Największą potęgą zarówno, lądową jak i morską w regionie jest Związek Sowiecki. Co prawda nasze armie pokonały sowietów w 20 roku pod Warszawą, dzięki czemu uratowaliśmy zachód przed najazdem czerwonych hord, jednakże nie dało to nam zbyt wiele – Marszałek nabrał powietrza w płuca – Naród polski musi wiedzieć, że obecnie najważniejszym celem jest jak najdłuższe utrzymanie się na dwóch stołkach. Pytanie jakie musi sobie zadać każdy z was panowie, to z którego stołka będziemy zmuszeni zejść najpierw. Czy będzie to stołek niemiecki, czy też sowiecki. Jeśli myślimy o stołku zachodnim, to bądźmy szczerzy – bez pomocy naszych zachodnich aliantów, nie wygramy tej wojny, a co najwyżej opóźnimy jej przeniesienie się na zachód. Jeśli zaś będzie to stołek sowiecki, wtedy będziemy musieli przygotować się do walki na śmierć i życie. Nie wiem jak w takiej sytuacji zachowają się Anglia i Francja, wiem jednak, że wtedy spocznie na was, pilotach myśliwskich obowiązek obrony Ojczyzny. Nasze lotnictwo myśliwskie pełnymi garściami czerpie z tradycji bojowych husarii i lekkiej jazdy polskiej. Jesteście potomkami sławnych i cenionych na całym świecie defensorów Wiednia, pogromców Szwedów, jesteście wreszcie dziećmi tych którzy poszli aż pod Moskwę wraz z Napoleonem! Wiem, że w nadchodzącym czasie nie zawiedziecie!

    [​IMG]

    Oficerowie wstali z miejsc i zasalutowali wychodzącemu marszałkowi. Powoli założyli swoje grube skórzane kurtki i poprawili pasy. Byli jednym z pierwszych roczników jaki ukończył szczególnie wymagający kurs pilotażu myśliwskiego. Jako ostatni z pomieszczenia wyszli porucznik Łukasz Kołczyk, i starszy sierżant Piotr Miśkiewicz. Po wyjściu na zewnątrz bez słowa stanęli przy swoich szkolnych maszynach P.7a. Samoloty nie były pierwszej nowości – często podczas samodzielnych lotów nad dęblińskim lotniskiem obaj młodzi piloci zastanawiali się, czy ich poczciwe „siódemki” będą w stanie wylądować o własnych siłach.
    - A więc do zobaczenia na balu pułkowym Kołczu – mruknął Miśkiewicz i podał rękę przyjacielowi.
    - Tak, mam nadzieję, że nie schlasz się tak jak ostatnim razem – zaśmiał się młody porucznik i poklepał silnik swojego samolotu – za dwa dni o tej porze będziemy latać na „jedenastkach”…

    [​IMG]

    Szkolny P.7a błędnie oznaczony jako P.11​

    Styczeń 1934… Najpaskudniejsza pora dla szefa III Dyonu Brygady Pościgowej. Najpaskudniejsza nie z powodu mniejszej liczby lotów – najgorsze było przyjmowanie młodych lotników. Tym razem do jednostki majora Lalka miał trafić „szczególnie zdolny” pilot. Niejaki sierżant Miśkiewicz. Stopnia porucznika nie otrzymał z powodu niesubordynacji – lecąc szkolnym P.7 pod wpływem alkoholu, zabrał w powietrze dwie panienki i dokonał pewnej, jak sam to ujął po wylądowaniu, „akrobacyji” na wysokości 3 tysięcy metrów. Jak nadmienił w raporcie obie panny były bardzo zadowolone, i zapewne przy odrobinie szczęścia będą w przyszłości matkami dobrych lotników. No cóż… jeśli ten szczyl (pieszczotliwe określenie jakie major nadawał każdemu nowemu pilotowi w jednostce) jest tak dobry jak o tym piszą w raporcie (Magna cum laude), to na wrześniowych zawodach z IV Dyonem ludzie Lalka mają niebywałą szansę odzyskać Puchar Generalski.
    - Panie majorze, starszy sierżant sztabowy Piotr Miśkiewicz melduje swoje przybycie! – odezwał się niski nieco korpulentny człowieczek w lotniczej kurtce.
    - To wy jesteście ten ancymon od dwóch panienek w „siódemce”?
    - Tak jest panie majorze.
    - No, nie powiem spodziewałem się kogoś innego. Wyglądacie dość potulnie… - major wstał zza biurka – U mnie żadnych zabaw na trzech tysiącach nie będzie.
    - Rozumiem, panie majorze. Wezmę to sobie do serca.
    - Na pewno – zaśmiał się Lalek i wskazał młodemu drzwi – Chodź, pokażę Ci Twój samolot. Wczoraj przyszedł do nas z fabryki. Piękna maszyna.

    [​IMG]

    "Jedenastka" Miśkiewicza​

    Samolot rzeczywiście był PIĘKNY. Ładny górnopłat uzbrojony w dwa karabiny maszynowe PWU w kadłubie i dwa kolejne w płatach. Zapas pocisków, około 100 naboi na lufę. Istniała też możliwość dozbrojenia samolotu dwoma bombkami o wagoniarze 12,5 kilograma. Piotr powoli podszedł do samolotu i popatrzył na niego z uznaniem.
    - Mogę nadać mu osobisty kamuflaż?
    - Myślę że tak – odparł major – Co ma pan na myśli?
    - Ciemnozielone cętki na całej maszynie, oraz moje… hmmm godło – na twarzy pilota zagościł uśmiech. Biała czwórka i kogut. Co pan na to?
    - Jeśli uda się wam przekonać mechanika, szeregowego Alickiego, to nie mam nic przeciwko.
    W tej chwili z drugiego końca hangaru wyłonił się niski brunet w zapapranym smarem kombinezonie roboczym.
    - A więc to on będzie psuł moją maszynkę?
    - Można tak powiedzieć – odparł Miśkiewicz i podał rękę mechanikowi – Nazywam się Miśkiewicz, ale znajomi wołają na mnie Piotrek.
    - Widzę, że masz pomysł na ładne malowanie, co Piotrek? – zapytał mechanik i popatrzył znacząco na pilota – Pomogę Ci pod warunkiem, że nie rozbijesz się na pierwszym drzewie.
    - O to możesz być spokojny – zaśmiał się major – Twój nowy podopieczny dokonał „akrobacyj” z dwoma pannami na 3 tysiącach.
    - A czym leciał? – zapytał niby to obojętnie Alicki.
    - „Siódemką”.
    - Wolne żarty! Wejść na 3 tysie „siódemką” z dwoma pasażerami to coś czego nie dokonał nawet…

    Tymczasem świadkiem podobnej sceny był porucznik Kołczyk. Z tą jednak różnicą, że jego PZL P.11 miał dość standardowy kamuflaż. Po ciężkim dniu obaj koledzy spotkali się na drinku w pobliskim barze. Obaj pokrótce wymienili wrażenia, po czym do późna świętowali swoje nowe przydziały do jednostek bojowych.

    [​IMG]

    Okręt podwodny ORP „Wilk” stał przy nabrzeżu. Fale delikatnie uderzały w burty okrętu. Załoga sprawdzała mechanizmy i wyrzutnie torped. Stojący na wachcie bosman Sokołowski popatrzył na nabrzeże. W ciągu kilku tygodni jakie minęły od chwili gdy po raz pierwszy zobaczył okręt podwodny ORP „Wilk” przy nabrzeżu Gdyńskiego portu wojennego Oksywie upłynęło już tyle czasu… Dwa miesiące temu Sokołowski ukończył rejs szkoleniowy na starym transportowcu ORP Wilija i został oficjalnie skierowany na „Wilka”, gdzie został dowódcą II zmiany maszynowni. Dowodził pięcioma ludźmi od, których sprawnego działania zależało życie całej reszty. Przez większość czasu nie opuszczali dusznego wnętrza okrętu. Sokołowski jako oficer mógł co jakiś czas wyjść na mostek, by zaczerpnąć świeżego powietrza, ale przywilej ten obejmował tylko jego. Pozostali… musieli dusić się razem z silnikami Diesla i dwoma wielkimi bateriami zasilającymi silnik elektryczny, który pozwalał okrętowi na pływanie pod wodą.

    Ostatni dzwonek przed zanurzeniem i wyjściem w morze! Bosman Sokołowski podszedł do włazu i zawołał:
    - Staszek! Wyłączaj te cholerne baterie, bo jak kabel do wody wpadnie to się posmażymy!
    - Tak jest panie bosmanie!
    Ładowanie akumulatorów zakończyło się. Silnik umilkł… Jednym dźwiękiem był dźwięk fal uderzających o stalowoszary kadłub Wilka…

    Minister Kasprzycki usiadł przy oknie i powoli zapalił papierosa. Rok 1934…
    - Mój Boże, to już… trzeci rok jak siedzę w tym bajzlu. – pomyślał minister i zasępił się.
    Był jeszcze młody, mógł wiele zdziałać, czy to w polityce, czy to w armii. Być może nadchodzący rok pozwoli mu trochę się wybić…

    [​IMG]


    Premier Jędrzejewicz, za młodu​

    Premier Jędrzejewicz otworzył okno. Na zewnątrz było zimno, mróz wymalował na oknach premiera piękne kwiaty, które przypomniały mu o imieninach sąsiada. Pan Mieszko Kowalski, dobry chłop, chociaż lubił zaglądać do kieliszka. Miał syna w Dęblinie, jakoś dwa dni temu pojechał tam marszałek na zakończenie szkolenia kadetów… Premier usiadł na fotelu i przez chwilę wdychał mroźne powietrze.
    - To dobrze robi na skołatane nerwy – mruknął po czym wstał i zamknął okno. Powietrze w pokoju od razu stało się lżejsze. Na biurku premiera leżał list od jednego z jego byłych uczniów. Chłopak był całkiem dobry z matematyki. Co prawda Jędrzejewicz uczył go tylko przez rok, za nim wrócił do polityki, ale przyjaźń pomiędzy belfrem, a uczniem pozostała. Dziś Łukasz jest już lotnikiem. Napisał mu w liście, że postawa i przeszłość jego matematyka wpłynęły na jego decyzję…Cóż, oby w tym działaniu nie popełnił błędu…

    Żołnierze przed siedzibą GISZ-u marzli jak zwykle o tej porze roku. Samochód z marszałkiem zatrzymał się przed posterunkiem. Młody porucznik powoli podszedł do tylnych drzwi wyjściowych i zasalutował. Marszałek bez słowa skinął głową i podał młodzieńcowi rękę.
    - Ile masz lat chłopcze?
    - 20 panie marszałku.
    - I już oficer co?
    - Tak jest.
    - Idź dziś do domu moje dziecko. Pan major Sawicki was zastąpi.
    - Dziękuję panie marszałku – odparł młodzieniec i dał znak chłopakom na wartowni by wykręcili numer do Sawickiego.
    Marszałek wyjął z teczki mapę kraju. Na zachodzie rosnąca potęga Trzeciej Rzeszy. Na południu niezbyt przyjazna Polsce Czechosłowacja. Niżej sojusznicza Rumunia. Od wschodu Sowieci. Na północy znowu III Rzesza i skłócona z Polską Litwa. Zapowiada się bardzo ciężki rok. Marszałek podniósł leżącą obok niego książkę i zaznaczył zakładką miejsce, na którym była dotychczas otwarta.
    - Będzie pan czytał, panie Marszałku? – zapytał kierowca, porucznik Domarewicz.
    - Nie, moje drogie dziecko. Książeczka pana Tuchaczewskiego może poczekać.
    - Chce pan posłuchać radia?
    - Nie, może później. Jedź prosto do domu. Jestem tym wszystkim zmęczony. Kolejni głupi generałowie, którzy marzą o wojnie z Niemcami. Nawet Ci głupi i leniwi. Czy nie rozumieją, że największe zagrożenie dla niepodległości stanowią nie brunatni kuglarze Hitlera, tylko czerwoni? Przecież z Hitlerem da się dogadać. To w gruncie rzeczy człowiek o pewnym wyczuciu – marszałek popatrzył na kierowcę – zapamiętaj moje słowa, mój drogi, to czy opłaca się z kimś walczyć nie jest wyznacznikiem jego siły militarnej, ale tego ile można na nim zdobyć. Na Hitlerze nie zdobędziemy nic, czego nie można by dostać wcześniej. Na sowietach możemy
    wziąć Mińsk, Kamieniec Podolski…
     
  3. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 1

    Polska to jeden wielki kołtun, trzeba przedtem dobrze grzebieniem ten kołtun rozczesać, aby każdy włos był z osobna, a wtedy może da się kosę zapleść.

    [​IMG]

    2 stycznia 1934

    [​IMG]

    Major Lalek obudził się po wyjątkowo udanym 1 stycznia i powoli poczłapał do biurka na którym walała się sterta papierów. Uwagę majora przyciągnęła zwłaszcza duża żółta koperta z napisem rozkazy operacyjne na dzień 2-4 stycznia 1934 roku. Major powoli sięgnął po kopertę i otworzył ją szybkim ruchem. Tekst początkowo zlewał mu się w jedno, jednak po chwili udało mu się skupić na rozkazach.

    III Dyon Brygady Pościgowej wykona przebazowanie z lotniska Warszawa – Okęcie, na lotniska polowe w regionie łódzkim. Rzut kołowy wyruszy z Warszawy 2 stycznia około godziny 20.00, natomiast rzut powietrzny (samoloty, piloci) wyruszy w dn. 2 stycznia około godziny 12.00. Przewidywany czas przelotu na lotniska docelowe (Łódź) około dwóch godzin, w zależności od warunków pogodowych i dowódcy poszczególnych dywizjonów mają rozkaz przygotować przelot swoich jednostek do godziny 10.00 i przedstawić go w Dowództwie Lotnictwa, lub oficerowi odpowiedzialnemu za zgrupowanie lotnicze.
    Trasa przelotu winna omijać tereny na których nie można by było wykonać lądowania awaryjnego, lub które były by gęsto pokryte budynkami mieszkalnymi bądź obiektami przemysłowymi, które mogły by ucierpieć w przypadku awarii motoru samolotowego, lub uszkodzenia aparatu myśliwskiego w skutek oblodzenia powierzchni sterowych, bądź błędu lotnika.

    - No, może od razu wyślijcie nam ładunek trumien? – burknął major, i zarzucił na plecy szlafrok. Gdy wyszedł na korytarz zobaczył że jego adiutant, kapral Domarewicz śpi w najlepsze. Major postanowił nie budzić śpiącego i ruszył w stronę kwatery sierżanta Miśkiewicza. Gdy otworzył drzwi do pomieszczenia, zobaczył swojego podwładnego siedzącego przy biurku z książką w ręku. – Dzień dobry. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
    - Nie skąd panie majorze – Piotr wstał i wskazał Lalkowi by wszedł – Proszę, niech pan wejdzie, jest jeszcze wcześnie.
    - Dziś będziecie lecieli do Łodzi. Chciałbym żeby pan poprowadził drugą eskadrę…
    - Dobrze panie majorze. To wielki zaszczyt…

    Około godziny dwunastej na pasie startowym, pośpieszenie oczyszczonym ze śniegu, stały ustawione rzędem myśliwce. Na sygnał prowadzącego pierwsza szesnastka ruszyła z miejsc i po chwili znalazła się w powietrzu. Druga szesnastka powoli nabierała prędkości. Prowadzący pierwszą maszynę sierżant Miśkiewicz oderwał samolot od ziemi gdy strzałka prędkościomierza zatrzymała się na wartości 170 km/h. Samoloty powoli nabierały wysokości, by ostatecznie wyrównać lot na pułapie 1500 metrów…

    6 stycznia 1934

    [​IMG]

    Rzeczpospolita Polska jest posiadaczem jednego z najlepszych samolotów myśliwskich ostatnich czasów. W ciągu ostatnich kilku miesięcy byliśmy świadkami rozbudowy najlepszych sił powietrznych na świecie. Szkoła lotnicza w Dęblinie, dostarcza polskiemu lotnictwu wysokiej klasy specjalistów, którzy zajmują się nie tylko użytkowaniem i konserwacją sprzętu lotniczego, ale także budową wspaniałych maszyn myśliwskich i bomowych. Przykładem na potwierdzenie tej tezy może być stworzenie i wystawienie na ostatnich targach lotniczych w Bukareszcie nowoczesnego samolotu myśliwskiego PZL P.11, budowanego w czterech wersjach oznaczonych literami A, B, C i D. Poszczególne wersje różnią się od siebie jedynie mocą silnika, oraz osiąganymi prędkościami, jednakże najważniejsze współczynniki samolotu myśliwskiego pozostają w każdej z nich niezmienne.
    Polska maszyna jest typowym górnopłatem ze stałym podwoziem. Uzbrojenie myśliwca nie imponuje, jednakże w zupełności wystarcza do przechwytywania wrogich samolotów myśliwskich lub lekkich bombowców. Składają się na nie dwa karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm zamontowane w kadłubie, oraz dwa kaemy kalibru 7,62 zamontowane w skrzydłach maszyny.
    Według najnowszych doniesień z prasy zagranicznej zakupem myśliwca zainteresowane są Anglia, Rumunia, Bułgaria, Czechosłowacja oraz Republika Hiszpanii. Chodzą również pogłoski jakoby „chrapkę” na nową maszynę ze stajni PZL przejawiała również Grecja, Turcja i Honduras.

    10 stycznia 1934

    [​IMG]

    Marszałek Piłsudski czytał właśnie poranną prasę, gdy do jego gabinetu wpadł zaaferowany porucznik Marczak z prefektury wywiadu. Oddział podległy Marczakowi odpowiedzialny był za kontakty z sojusznikami Rzeczpospolitej, dokładniej zaś, za kontakty z armią i wywiadem francuskimi. Pojawienie się porucznika wywołało więc zrozumiałe zaciekawienie w gmachu GISZ-u.
    - Słucham, Cię moje dziecko – odezwał się marszałek.
    - Panie, marszałku. To jest coś dużego, naprawdę dużego – wysapał porucznik i położył na biurku marszałka papierową teczkę – W najbliższym czasie dojdzie do spotkania pomiędzy francuskimi generałami, a naszym człowiekiem w Paryżu. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie temat o jakim będą rozmawiać Ci ludzie…
    - To znaczy?
    - Francuzi, a dokładniej ich sztab generalny obawiają się trochę zmian w niemieckiej polityce wewnętrznej i zagranicznej. Nie wiem do czego dążą Niemcy i Francuzi, ale jeżeli odpowiednio wykorzystamy całe zamieszanie, to możemy uzyskać bardzo dużo.
    - Co pan ma na myśli – powiedział cicho marszałek odkładając na blat biurka filiżankę z herbatą.
    - Obawiam się, że nasi sojusznicy mogą złożyć nam propozycję rozpoczęcia wojny prewencyjnej z Republiką Weinemarską. Nie wiem, jaką dokładnie propozycję usłyszymy od Francuzów, jednakże nasze raporty z Berlina mówią o przyśpieszonym szkoleniu rezerwistów i rozpoczęciu szkolenia lotników oraz czołgistów. Co prawda…
    - Dość! Czołgi nie są obecnie dość niebezpieczne by mówić o nich z takim przejęciem jak pan to robi. Zwłaszcza, że niemiecki sprzęt to w chwili obecnej przerobione ciągniki rolnicze i kombajny.
    - Panie marszałku. Nie jestem dawnym oficerem legionowym. Może to dobrze, a może źle. Nie podlegam panu, nawet jako oficer, gdyż z wojska odszedłem w 1926 roku. Mundur noszę nadal, za zgodą i zezwoleniem pana prezydenta – Marczak był wyraźnie zdenerwowany – Jeśli uważa pan, że materiały, które dostarczają moi ludzie i ja sam to tylko bezużyteczne bzdety, wymyślone przez pijaków w francuskich winiarniach, to proszę wyznaczyć na moje miejsce kogoś innego. Ja mam już delikatnie mówiąc, powyżej uszu traktowania moich raportów jak kwiatka u kożucha – Marczak wyjął portfel i już miał rzucić na stół swoją książeczkę służbową gdy usłyszał spokojny głos marszałka.
    - Nie uważam by był to czas i miejsce na takie wystąpienia. Rozumiem pańskie rozgoryczenie, sam jestem przeciwny takiemu porządkowi rzeczy i ograniczaniu pieniędzy na armię, wywiad, broń i amunicję dla wojska. Ale w tym kraju nie da się rządzić bez bata – marszałek wziął głęboki oddech – Moje drogie dziecko, radzisz sobie bardzo dobrze jako szef wywiadu na Zachód, ale nie rób mi wyrzutów z powodu moich ministrów. Popatrz na moich generałów – nawet Ci głupi, leniwi i skończeni idioci, jakich w armii nie brakuje chcą się bić z Niemcami. Nie rozumieją, że z nimi trzeba, przynajmniej na razie, bardzo powoli i bardzo ostrożnie rozegrać wszystkie możliwe karty, by potem móc wykorzystać ich jak najdłużej jako sojusznika. Wy ludzie z wywiadu rozumiecie takie zagrywki, ale nie oni. Pański raport… w ciągu najbliższych dwóch miesięcy może okazać się bardzo przydatny…

    14 stycznia 1934

    [​IMG]

    Minister Beck siedział na swoim łóżku dokładnie owinięty szlafrokiem. Naprzeciwko niego, na stylowym krześle a’la Ludwik XIV siedział marszałek Józef Piłsudski. „Dziadek” jak zwykle najpierw zapytał się o zdrowie i ogólne samopoczucie swojego podwładnego zanim przeszedł do meritum sprawy.
    - Jak za pewne wiesz, w Niemczech do władzy doszła grupa rewizjonistów z niejakim malarzem, Hitlerem na czele. Społeczeństwo niemieckie to bardzo niejednorodna mieszanina.
    - Zgadza się panie marszałku – zakaszlał minister Beck. – Musi pan jednak pamiętać, że poglądy propagowane przez Hitlera są dla nas bardzo niebezpieczne – jeśli brunatni, ruszą po Korytarz gdański, to stracimy Gdynię…
    - Jeśli mam być z Tobą szczery, to proszę bardzo – odparł marszałek – Nie wiem, czy jest sens, toczenia dyskusji z Hitlerem w obecnej sytuacji. Władza Hitlera nie jest jeszcze bardzo silna, i może nie przetrwać do następnych wyborów.
    - Po ostatniej wojnie, w Niemczech panuje chęć rewanżu na Francji… Niezbyt przychylnie patrzą też na nas. Odebraliśmy im Poznań i część Śląska. To bardzo dużo, nawet jak dla Niemców. Z drugiej strony, Hitler i jego ludzie otwarcie dążą do wojny z bolszewikami.
    - Sowiety to nasz naturalny wróg – odparł marszałek – niestety część naszego społeczeństwa jest zbyt… głupia by to pojąć i musi im się wysługiwać.
    - Mówi pan, o KPP?
    - Też. Sowiety dostały od nas po „interesie” w dwudziestym roku, ale obecnie to zupełnie inne państwo. Stalin to nie Lenin. Musimy o tym pamiętać.
    - Wracając do kwestii niemieckiej… Mam wrażenie, że jeśli postanowimy obalić rewizjonistów to pozostaniemy sami.
    - Dlaczego tak sądzisz? Przecież francuski sztab generalny…
    - Panie marszałku, jeśli mam być szczery, to powiem wprost – nie sądzę, by Francuzi wyszli poza sferę planowania. A na to, nie możemy sobie niestety pozwolić. Co prawda nasza armia jest liczniejsza od niemieckiej, jednak, jaki jest sens tracić ludzi na zachodzie, jeśli największym wrogiem Polski są Sowiety?
    - Widzę, że mamy bardzo podobne wnioski. To dobrze. Postaram się skontaktować w tej sprawie z premierem.
    - Panie marszałku… myślę, że sprawy wojskowe, należy powierzać tylko i wyłącznie wojskowym. Pan premier, to… nauczyciel matematyki. Nie mogę się do niego przekonać, ale skoro pan uważa go za osobę godną takiego zaufania, to dobrze, nie będę pana ograniczał. To pana wybór.
    - Widzę, że masz jakieś koncepcje, którymi nie bardzo chcesz się dzielić – odparł marszałek.
    - Przeciwnie! Całkowicie zgadzam się z panem marszałkiem. Nie rozumiem jednak dlaczego nie rozmawiać z prezydentem. Przecież to on jest drugim człowiekiem w państwie – pierwszym jest oczywiście pan marszałek…

    15 stycznia 1934

    [​IMG]

    Okręt podwodny Wilk zanurzył się na głębokość peryskopową. Mgła unosząca się tuż nad wodą skutecznie zabezpieczała jednostkę przed wykryciem… Sonarzysta powoli nasłuchiwał kolejnych namiarów.
    - Niszczyciel, namiar 350 zbliża się.
    - Kurs do odpalenia torped. Zanurzenie 20 metrów! Szybko – kapitan podszedł do stanowiska sonaru i oparł się o ściankę działową.
    - Zgubiłem go… - mruknął marynarz i zaczął nerwowo kręcić gałkami przełączników.
    Wilk tymczasem zbliżał się do portu. Okręt pomyślnie wyminął już pierwszą zagrodę minową i powoli wszedł na teren portu kronsztadzkiego. Kapitan zbliżył się niepostrzeżenie do doku dla okrętów podwodnych i podniósł peryskop. Woda szybko zalała okular. Po chwili oczom porucznika marynarki ukazał się port wojenny, baza Floty Czerwonego Sztandaru. Okręty były zniszczone i dawno nie konserwowane. Gołym okiem dawało się zauważyć grube płaty rdzy odchodzące od kadłubów okrętów podwodnych. Nieco lepiej prezentowały się okręty nawodne. Kilka niszczycieli sprawiało wrażenie nowych, lub prawie nowych. Zakotwiczone obok lekkie krążowniki, w tym Aurora, która przeszła do Kronsztadu na remont maszyn.
    - Dobra panowie, kładziemy Wilka na dnie i czekamy do wieczora, wychodzimy za jednym z tych podwodników i wracamy do Gdyni…
     
  4. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 2​


    Polska (...) musi unikać ryzykownych eksperymentów. Ryzykanctwa lewicy i prawicy są w równowadze u nas, czego dowodzi ta słaba większość, wskutek której uchwala się ustawy.(...) Nie polityką partyj Polska może się dźwignąć.

    [​IMG]

    15 stycznia

    [​IMG]

    Przemówienie posła Józefa Dzięgielewskiego

    Panie marszałku, wysoka izbo! Zwracam się do państwa z apelem. Z apelem o to by ktoś z was zechciał wreszcie ograniczyć militarystyczne zapędy pana Piłsudskiego i skierował do GISZ-u, przedstawicieli Najwyższej Izby Kontroli. To co dzieje się w głównym inspektoracie jest po prostu karygodne i zakrawa na farsę. Pan marszałek pozwoli, że przytoczę słowa pana Piłsudskiego i jego nieodżałowanego pomagiera… (wystąpienie przerywają gwizdy ze strony posłów BBWR) i jego nieodżałowanego pomagiera pana Sosnkowskiego. Otóż zdaniem tych, tak zwanych mężów opatrznościowych, Rzeczpospolita potrzebować będzie kolejnej dywizji kawalerii. Pytam panów posłów, nie ogarniętych jeszcze maniakalną wizją pana Piłsudskiego, po co? Siły nasze są wystarczające i znacznie przekraczają nasze możliwości finansowe. Z trudem utrzymujemy obecną ilość dywizji, dlaczego więc mielibyśmy pozwalać sobie na wyrzucanie pieniędzy w kolejną brygadę kawalerii w sile dywizji?

    - Panie pośle, poproszę o zadanie pytań i ustąpienie. Wielu innych chciałoby również wziąć udział w debacie.

    - Oczywiście panie marszałku. Na początek moje pytanie – kto będzie finansował utrzymanie i wyekwipowanie kolejnej dywizji? Kto poniesie odpowiedzialność za poniesione nakłady? Kto i jak wytłumaczy społeczeństwu, że zamiast reformy agrarnej, rząd decyduje się na formowanie kolejnej dywizji, odchodzącej do lamusa historii jazdy?

    [​IMG]

    Głos zabiera poseł BBWR Ignacy Czuma

    - Panie marszałku, wysoka izbo! Jako obywatel polski, głęboko przekonany jestem o konieczności tworzenia silnej i gotowej do walki z wrogiem, również tym wewnętrznym, armii. Wielu z nas pamięta jeszcze tragizm roku 1920, kiedy to do walki z armią sowiecką ruszył cały naród. Zastanawiam się, gdzie wówczas znajdował się pan poseł Dzięgielewski i jemu podobni. Decyzja marszałka Józefa Piłsudskiego, któremu zawdzięczamy naszą niepodległość nie powinna być dla panów posłów lewicy przytykiem, ale wskazaniem drogi, jaką powinien kroczyć człowiek, będący patriotą i geniuszem wojskowości (brawa ze strony posłów BBWR). Każdy z nas wie jak trudne było zadanie, przed jakim stanął pan marszałek Józef Piłsudski. Obecnie Rzeczpospolita jest w stanie skutecznie bronić swych granic i granic tych bronić będzie. Nawet za cenę wojny.

    [​IMG]

    Po zakończeniu wystąpienia posła Ignacego Czumy na mównicę wszedł minister gospodarki odpowiadający również za resort uzbrojenia, Tadeusz Kasprzycki.

    - Panie marszałku, wysoka izbo! Jako, że zostałem w dość nieporadny sposób wywołany do odpowiedzi przez pana posła Dzięgielewskiego, to stawiam się tutaj w celu wyjaśnienia pewnych niedomówień, których pan poseł dopuścił się zapewne w wyniku swojej nieuwagi. Po pierwsze, koszta wynikające ze sformowania nowej dywizji kawalerii, a raczej wydzielenia czterech pułków z istniejących obecnie zgrupowań kawaleryjskich, nie pociągną za sobą dodatkowych kosztów, a pozwolą nam na „załatanie dziury” w granicy polsko – niemieckiej na wysokości Bydgoszczy. Po drugie: koszta nie są tak duże jak tego chciałby pan poseł, i zostaną w całości pokryte przez państwo. Po trzecie, sformowanie tej jednostki, pozwoli nam na przygotowanie do czynnej służby wojskowej większej liczby poborowych niż dotychczas.

    Po zakończeniu wystąpienia ministra Kasprzyckiego rozpoczęło się głosowanie w sprawie sformowania Mazowieckiej Brygady Kawalerii. Wyniki głosowania:

    - za 350 posłów
    - przeciw 30 posłów (lewica)
    - wstrzymało się 14 posłów

    17 stycznia

    Marszałek Piłsudski powoli otworzył brulion. Szybkim i zdecydowanym ruchem zanurzył pióro w kałamarzu.

    [​IMG]

    Jako człowiek, który stworzył podstawy wolnego państwa Polskiego, a później w chwili gdy wolność jego w sposób oczywisty została zagrożona, przez prywatę szanownych panów posłów, wkroczył aktywnie na scenę polityczną, zobligowany jestem do podjęcia decyzji odnośnie kolejnych lat rządów krajem. Na zachodzie do władzy doszli niebezpieczni z polskiego punktu widzenia rewizjoniści, z kanclerzem Adolfem Hitlerem u steru państwa. Nie wiem w jakim stopniu dąży on do rewizji granic Rzeczpospolitej – wiem jednakże, że kraj do wojny musi być przygotowany, w jak najkrótszym czasie. W tym celu w ciągu kilku ostatnich dni spotkałem się z wieloma ważnymi z punktu widzenia polityki zagranicznej i wewnętrznej, osobami. Od każdej z tych wspomnianych przeze mnie osób usłyszałem odmienny komentarz i odmienną propozycję. Jedni, tak jak minister Beck, sugerowali pójście na kompromis z kanclerzem Hitlerem. Drudzy, tak jak pan prezydent Mościcki, powoływali się na dobre imię Polski, która nigdy w swej historii nie sprzymierzała się z wrogiem, czy to wewnętrznym czy zewnętrznym, i zawsze szanowała zobowiązania sojusznicze względem innych krajów. W zgoła odmiennym świetle sprawę nakreślił mi, pan minister Pieracki, który sugerował szybką rozbudowę armii, w celu przystąpienia do sojuszu z Niemcami z pozycji siły. Pomysł pana ministra uważam za najlepszy, dlatego też wydałem rozkaz, sformowania Mazowieckiej B.K. W najbliższym czasie sformowane zostaną dalsze dwie Brygady Kawalerii, oraz kilka dywizji piechoty lekkiej, które zmierzam przygotować do zajęcia Litwy. Tworu, który wbrew zdrowemu rozsądkowi umyślił sobie szkodzić Rzeczpospolitej, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w polityce wewnętrznej, prześladując i gnębiąc Polaków żyjących na tym terenie. Jednocześnie, dzięki mojej koncepcji Rzeczpospolita, rozdrapana ongiś przez trzech zaborców po raz kolejny stworzy twór o jakim nie śniła Europa, ani świat. W połączeniu z Litwą, Polska wskrzesi niegdysiejszą chwałę Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Jeżeli nasze plany nie uzyskają poparcia ze strony polityków krajów sojuszniczych, zmuszony będę zwrócić się o pomoc do pana Hitlera, który w zaistniałej sytuacji geopolitycznej może okazać się ważnym czynnikiem.

    Marszałek odłożył pióro i zakręci kałamarz. Powoli wstał z miejsca i podszedł do stolika do kart. Piłsudski przez kilka następnych godzin rozważał różne warianty zagrywki politycznej wpatrując się w leżące na stole karty. Wszystko zaczynało układać się w piękny pasjans.

    20 stycznia



    Formowanie Mazowieckiej Brygady Kawalerii rozpoczęło się od nakreślenia na kartce papieru listownego jej przyszłego składu.

    [​IMG]

    Trzon brygady miał stanowić 1 pułk szwoleżerów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, którego dowódcą mianowany został podpułkownik dyplomowany Jan Karcz. Jego zastępcą został podpułkownik Konrad Zemburzyński. Dowódcy pułku przyporządkowany był Szwadron Przyboczny Naczelnika Państwa. Szwadron pełni obecnie funkcje reprezentacyjne przed Belwederem.

    [​IMG]

    Drugą ważną częścią Mazowieckiej Brygady, był 7 pułk ułanów lubelskich im. Generała Kazimierza Sosnkowskiego. Dowódcą pułku jest podpułkownik dyplomowany Julian Filipowicz. Pułk stacjonuje obecnie w Mińsku Mazowieckim, jednakże w związku z tworzeniem Brygady, zostanie najprawdopodobniej przeniesiony do Warszawy, lub miejsca stacjonowania Brygady.

    [​IMG]

    Trzecią częścią składową jest 11 pułk ułanów legionowych im. Edwarda Rydza – Śmigłego. Jako, że 11 pułk jest jednostką domyślnie stacjonującą w Sulejówku, jako osobisty oddział marszałka dane odnośnie dowódców zostaną teraz pominięte.

    [​IMG]

    Ostatnią w pełni kawaleryjską formacją jest 4 pułk strzelców konnych, nawiązujący do tradycji 4 pułku Szaserów, sformowanego w 1806 roku. Jego dowódcą pozostaje pułkownik Mikołaj Więckowski.
    Jako wsparcie ogniowe brygady działa 1 dywizjon artylerii konnej im. Gen. Józefa Bema. Dowódcą jednostki jest pan podpułkownik Tadeusz Pietsch.

    26 stycznia

    [​IMG]

    Minister spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej, Constantin von Neurath spotkał się w Gdańsku ze swoim polskim odpowiednikiem, Józefem Beckiem. W wyniku długiej rozmowy, pomiędzy oboma panami zapadły następujące ustalenia:
    1. Niemcy uznają zachodnią granicę RP.
    2. Rzeczpospolita uznaje wschodnią granicę Niemiec
    3. Niemcy zobowiązują się do utrzymywania poprawnych stosunków z Rzeczpospolitą
    4. Rzeczpospolita zobowiązuje się do utrzymywania poprawnych stosunków z Niemcami
    5. Niemcy wyrzekają się wojny jako środka prowadzenia polityki zagranicznej w stosunku do Rzeczpospolitej
    6. Rzeczpospolita wyrzeka się wojny jako środka prowadzenia polityki zagranicznej w stosunku do Niemiec.
    Po rozmowie i podpisaniu paktu o nieagresji, ministrowie spraw zagranicznych spotkali się z przedstawicielami Wolnego Miasta Gdańska w celu omówienia statusu międzynarodowego Gdańska w nadchodzących latach. Przedstawicielem strony Gdańskiej był pan Kazimierz Papee. Zdaniem pana Papee, pełniącego funkcję sekretarza generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku, nastroje wśród Polonii, zamieszkującej Gdańsk są dobre i wskazują na dobre chęci strony niemieckiej. Słowa sekretarza generalnego RP, zdają się potwierdzać doniesienia z Gdańska, mówiące o nadaniu polskiemu policjantowi, Stefanowi Bednarskiemu funkcji vice komisarza policji miejskiej. Spotkanie zakończyło się w przyjaznej atmosferze.


    Ps. poprawione.
     
  5. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 3​


    Nie ma lepszej pożywki chorobotwórczej dla bakteryj fałszu i legend, jak strach przed prawdą i brak woli. ​


    [​IMG]

    2 luty

    [​IMG]

    Marszałek usiadł przy swoim biurku i sięgnął po stojący przy ozdobionej zielonym abażurem lampie, kubek z herbatą. Upił spory łyk bursztynowego płynu i otworzył swój osobisty dziennik.

    Sytuacja po zakończeniu rozmów pomiędzy Beckiem, a von Neurathem sytuacja międzynarodowa staje się dla mnie bardziej przejrzysta i czytelna. Przez kilka następnych lat możemy być pewni, że nic nie grozi Rzeczpospolitej z Zachodu. Niestety takich zapewnień, brak jeśli chodzi o stronę wschodnią. Rozmowy z Sowietami nie mogą być prowadzone w sytuacji gdy, wciąż przetrzymują oni moc naszych rodaków w Dzierżyńszczyźnie i Marchlewszczyźnie. Kolejne trudności piętrzą się w związku z Ligą Narodów i Gdańskiem. Zgodnie z naszym punktem widzenia, miasto jest z dawien dawna ośrodkiem polskiej władzy państwowej na Pomorzu, zaś polskie korzenie sięgają w Gdańsku, aż do roku 1119, kiedy to Bolesław Krzywousty podbił Pomorze i zmusił do złożenia hołdu lennego władcę pogańskiego Pomorza.
    W najbliższych dniach zamierzam przesłać do kancelarii pana generała Kasprzyckiego. Uważam, że konieczne jest stworzenie dwudywizyjnej armii, która na stałe została by przeniesiona do Bydgoszczy. To ważny odcinek, który w razie wybuchu wojny pozwoli naszym oddziałom z armii Pomorze wycofanie się do kraju. Mam już przygotowany spis, w którym zawarłem numery dywizji, które zamierzam włączyć w skład nowej armii. Ponadto zarządziłem rozpoczęcie przygotowań do rozbudowy artylerii, która nie zalicza się obecnie do najnowszych. Kolejnym krokiem musi być szybkie unowocześnienie istniejących już brygad kawalerii. Jako pierwsza zostanie zapewne przygotowana Nowogródzka B.K., która wchodzi w skład Armii Pomorze. Niebawem będzie trzeba odwiedzić Gdynię i Hel, by osobiście przekonać się co do stanu przygotowań do odparcia ewentualnego ataku. Na szczęście został on znacznie oddalony w czasie, przez mojego niezastąpionego Becka. Teraz musimy jak najdłużej rozmawiać z Hitlerem i Sowietami. Anglia i Francja to rekiny dyplomacji – nie zaangażują się w nic, co mogłoby zagrozić ich pozycji w Europie.
    Co prawda moi współpracownicy głęboko wierzą w Francję, ja jednak jestem bardziej ostrożny – od układu w Locarno, nie mam zaufania do naszego alianta.


    Marszałek upił kolejny łyk gorzkiej niesłodzonej herbaty. W gmachu GISZ-u pozostawał jeszcze jego adiutant i nocni portierzy. Marszałek zapalił papierosa i kontynuował pisanie.

    … W podobnej sytuacji jesteśmy jeśli chodzi o Anglię. To nie jest już ten dumny Albion, który w roku tysiąc dziewięćset osiemnastym pobił kajzerowskie Niemcy. Kraj ten wytracił zbyt wielu ludzi na wojnie i daje temu wyraz poprzez swoje liczne zagrania na arenie międzynarodowej. W najbliższym czasie będę musiał posłać mojego Becka do Londynu, by wybadał tamtejszą arystokrację, odnośnie ich zamiarów wobec pana Hitlera.

    6 luty

    [​IMG]

    Decyzją Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, w dniu 6 lutego bieżącego roku, powołana zostaje Armia Środek, dowodzona przez pana generała Tokarzewskiego. W jej skład zgodnie z decyzją pana marszałka Józefa Piłsudskiego zostają włączone 15 i 27 Dywizje Piechoty. W ciągu kilku najbliższych dni Armia Środek przeniesie się do Bydgoszczy, gdzie zostanie zakwaterowana w odnowionych właśnie koszarach. Armia Środek w ciągu najbliższych kilku miesięcy zostanie wzmocniona jedną brygadą artylerii. W najbliższym czasie rozpocznie się formowanie następnej dywizji piechoty, która wzmocni 15 i 27 dywizje.

    8 luty

    Wysoka izbo! Jak długo jeszcze, będziemy tolerować chore pomysły lewicy? Jak długo jeszcze będziemy utrzymywać na naszym garnuszku, ludzi, którzy dążą do zniszczenia Rzeczpospolitej? Jak długo jeszcze utrzymywać będziemy płatne agendy Kominternu? Na te pytania jako polityk nie potrafię sobie odpowiedzieć. Jestem człowiekiem wierzącym i co rano pytam Boga, jak to możliwe, że są w naszym kraju ludzie, którzy marzą o doprowadzeniu swojej własnej ojczyzny do upadku? Być może jestem zbyt ograniczony pojęciowo, być może nie rozumiem tych ludzi, gdyż nie znam ich motywacji. Posłowie mniejszości narodowych, członkowie KPP i PPR-u, to wrogowie naszego wielkiego narodu. Niestety część z państwa tego nie rozumie i popiera tych pasożytów na ciele Rzeczpospolitej.

    - Panie pośle, odchodzi pan od tematu.

    - Panie, marszałku, wysoka izbo! Wnoszę o oddalenie wniosku o votum nieufności względem pana ministra Becka, z racji wybitnie antypolskiego charakteru tego wniosku.

    Jako następny głos zabrał minister Beck.

    - Panie marszałku, wysoka izbo. Jestem tutaj nie dlatego, że wyznaczył mnie do tego marszałek Piłsudski. Jestem tutaj nie dlatego, że służyłem w Legionach. Jestem tutaj nie dlatego wreszcie, że cenię sobie pełny trzos. Za swoją pracę, bardzo często nie uzyskuję wynagrodzenia na jakie mógłbym liczyć pozostając w armii. Bardzo często, miast szacunku, na jaki mogłem liczyć nosząc mundur oficerski, spotykam się z krytyką, bolesną tym bardziej, że nie jest to krytyka konstruktywna, lecz wrzask bandy pawianów, mniemających pojęcia o polityce zagranicznej. Tak też jest obecnie. Za podpisanie paktu o nieagresji z Niemcami, jestem mieszany z błotem, mimo iż Rzeczpospolita nie jest gotowa do prowadzenia wojny. Słyszę zarzuty, że sprzedałem polski Gdańsk, Niemcom. Słyszę zarzuty o łapownictwo i złodziejstwo, całej sanacji, ale ja tą sanacją łapowniczą nie jestem. Zresztą, niech Ci z panów posłów, którzy posiadają dowody na łapownictwo, moje lub kogokolwiek innego udadzą się do prokuratury. Jeśli zostanę odwołany ze swojego stanowiska, nie będę rozpaczał. Wszystko co robię… robię dla Polski.

    Na mównicę sejmową wszedł premier Jędrzejewicz.

    - Wysoka izbo! Jako premier polskiego rządu, apeluję do panów posłów o rozsądek, którego najwyraźniej brak co bardziej rozgadanym posłom lewicy. Chcecie panowie odwołania pana ministra Becka, człowieka, który zapewnił Polsce pokój. Krzyczycie, „nie chcemy Becka”. Ale czy wiecie czego tak naprawdę chcecie? Bo jeśli przemocy i siły brutalnej, która was do porządku w doprowadzi, to odwołajcie cały gabinet. Nie mówię tu, o akcie takim jak ten majowy, przed lat ośmiu, lecz o najeździe na nasz kraj. Jednocześnie, pragnę powiadomić, o złożeniu prze ze mnie wniosku o dymisję, dla całego gabinetu, na ręce pana prezydenta Mościckiego.

    Po wystąpieniu Jędrzejewicza nastąpiło głosowanie w sprawie votum nieufności dla ministra Becka.
    Za odwołaniem 130 posłów.
    Za oddaleniem votum nieufności 200 posłów.
    Wstrzymało się 64 posłów.

    17 luty

    [​IMG]

    Na początku lutego w kręgach związanych z wywiadem pojawiła się koncepcja wzmocnienia polskiej akcji wywiadowczej w Wolnym Mieście Gdańsku. Koncepcja sformułowana przez odpowiedzialnego za wywiad wojskowy, generała Pełczyńskiego – Grzegorza, przewidywała przerzucanie do Wolnego Miasta, instruktorów Związku Strzeleckiego, paramilitarnej organizacji, która przygotowywała polską młodzież do służby w wojsku polskim w ramach zajęć z przysposobienia obronnego w liceach i gimnazjach. Zadaniem przybywających do Gdańska instruktorów miało być szkolenie z zakresu obsługi broni palnej pracowników polskich instytucji w Wolnym Mieście, oraz potajemne uzbrajanie Polaków, mieszkających w mieście.
    Projekt został jednakże oddalony przez marszałka Piłsudskiego, gdyż zdaniem „dziadka” mógł zaszkodzić wzajemnym stosunkom polsko – niemieckim, na ociepleniu których , przynajmniej pozornym, zależało rządowi premiera Jędrzejewicza. Przez kilka godzin trwała burzliwa dyskusja pomiędzy Pełczyńskim – Grzegorzem i ministrem Bronisławem Biernackim, z jednej, a marszałkiem Józefem Piłsudskim i ministrem Beckiem z drugiej. Ostateczna decyzja nie zadowoliła szefa wywiadu, i ministra bezpieczeństwa. Ten pierwszy zamierzał złożyć dymisję, ten drugi przez następnych kilka tygodni nie składał osobistych raportów szefowi GISZ-u.

    27 luty

    [​IMG]

    Nowogródzka Brygada Kawalerii, wchodząca w skład Armii Pomorze, zakończyła wymianę sprzętu. Miejsce przestarzałych karabinów Mosin, Lebel i Malichner, zajęły produkowane w Radomiu karabinki Mauser. Zmiany dotknęły także oporządzenia, do którego weszło na stałe siodło wz. 35. Na wyposażeniu sztabów poszczególnych szwadronów znalazły się także samochody ciężarowe Fiat, które zastąpiły poczciwe wozy parokonne, którymi do tej pory dostarczano amunicję na pierwszą linię.

    Wydarzenia ze świata:

    30 luty (w grze)

    [​IMG]
     
  6. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 4

    Odcinek 4​


    Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo,
    zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska. ​


    [​IMG]

    1 marca

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    W dniu pierwszego marca bieżącego roku Francja, złożyła Rzpiltej niezwykle ciekawą propozycję, której odrzucenie może wiązać się, z upadkiem imienia Polski w świecie. Francuzi, jako imperium kolonialne, nie są bowiem w stanie zapanować nad całością podległych im ziem, i ostatnimi czasy podejmują próby wyprzedaży części swoich dawnych kolonii. Propozycje kupna napływają głównie do krajów posiadających już kolonie, jednakże część z nich trafia również do młodych państw, nie posiadających jeszcze terytoriów zamorskich. Jednym z takich kontrahentów, jest Rzeczpospolita, do rządu której wpłynęła oferta nabycia po bardzo korzystnej cenie około miliona złotych polskich, wyspy Madagaskar. Propozycja została przyjęta przez Sejm, pod warunkiem spieniężenia terenów uprawnych kontrahentowi krajowemu. 20% ziem na Madagaskarze nabyli dawni wojskowi, odchodzący w stan spoczynku na początku kwietnia i maja 1934 roku. Dalsze 20% zostało zakupione przez rody ziemiańskie, takie jak Radziwiłłowie, Koniecpolscy, czy ostatni potomkowie Czartoryskich. Zyski ze sprzedaży 40% działek w pełni pokryły dziurę budżetową, której powstanie wiązało się z wyasygnowaniem dużych środków na zakup wyspy. Niestety, tubylcy okazali się mało przyjaźni względem nowych właścicieli i w najbliższym czasie mogą być przyczyną poważnych problemów.

    Prezydent zajął swoje miejsce przy biurku.
    - Panowie, zebraliśmy się tu by omówić plany, jakie względem naszego państwa snuje pan marszałek Piłsudski. Panie marszałku zamieniamy się w słuch.
    - Prezydencie, moi drodzy. Sytuacja nasza nie jest diamentowa. Rzekłbym nawet, że nabycie owego Madagaskaru, może nam przysporzyć większych problemów niż byśmy się spodziewali. W najbliższym czasie pomiędzy zamieszkującymi Madagaskar ludami czarnymi może dojść do poważnych niepokojów związanych z przejęciem władzy przez Rzeczpospolitą. Uważam, że w związku z tym należy wyasygnować dla Madagaskaru oddział w sile dywizji, który w razie akcji lokalnych mieszkańców odpowiadałby za obronę obywateli Rzeczpospolitej.
    - Czy do wykonywania tych zadań przewiduje pan użycie którejś z naszych dywizji „krajowych”?
    - Sądzę, że dalsze osłabianie sił w kraju jest bezpodstawne. Od początku miesiąca kwietnia zamierzam poprosić o zgodę na powołanie dywizji milicji, która zapewniła by spokój na tym obszarze. Celem transportu dywizji do i z kraju zamierzam poprosić panów, z resortu floty o zakupienie we Francji, bądź sfinansowanie budowy jednego transportowca.

    2 marca

    [​IMG]

    Do przedstawicielstwa RP przy Lidze Narodów wpłynęła prośba od Liberii, odnośnie przejęcia przez Polskę roli sprawozdawcy w Lidze. Polska została poproszona o tą zaszczytną funkcję z powodu braku kolonialnej przeszłości państwa polskiego, co pozwala na lepsze zrozumienie interesów Liberii.

    Kolejnym wydarzeniem dnia jest stworzenie Ligi Morskiej i Kolonialnej, której zadaniem jest opieka nad kolonistami i wspieranie akcji kolonizacyjnych pozwalających na rozbudowę polskiego osadnictwa na terenach kolonialnych. W sprawach dotyczących Ligii głos może zabrać prezydent i premier. Z tego powodu Liga Morska i Kolonialna nie jest kolejnym ogniwem walki politycznej pomiędzy rządem RP, a opozycją skupioną wokół centrolewu i Chjeno – Piasta. Szefem Ligi Morskiej i Kolonialnej został emerytowany generał Mariusz Zaruski. Głównie dzięki jego działalności Rzeczpospolita w rekordowo krótkim czasie uporała się z deficytem budżetowym rzędu 900 tysięcy złotych polskich.

    10 marca

    [​IMG]

    Marszałek usiadł przy swoim ulubionym fotelu. Światło lampki padało na rozłożony na blacie dębowego stołu brulion. Po chwili na papierze pojawiły się pierwsze znaki postawione piórem marszałka.

    W tym miesiącu Rzeczpospolita zyskała swoją pierwszą kolonię. Trudno powiedzieć w jakim aspekcie, będzie trzeba tego terenu użyć. Bo jeśli w charakterze nędznego przetrwalnika, który ma zapewnić Polsce przetrwanie w chwili gdy ta zostanie zmieciona z Europy, to lepiej by przetrwalnik ten pozwolił chociaż społeczeństwu na wytworzenie rzeczywistych sił zdolnych do rozbudowy i zaistnienia na arenie międzynarodowej. Jeśli zaś ów Madagaskar, pełnić będzie rolę przysłowiowego kwiatka u kożucha, to lepiej byśmy go nigdy nie nabyli i nie ściągali na swoje barki tego kolejnego ciężaru.
    W ciągu kilku najbliższych dni siły lądowe, zostaną wzmocnione Mazowiecką Brygadą Kawalerii. Waham się jeszcze odnośnie osoby dowódcy tej jednostki. Musi to bowiem być zaufany względem mnie oficer. Jednocześnie do Polski nabiegają coraz to nowe wieści z różnych stron świata. Jedne wieści są dobre, inne znacznie gorsze. Nie dalej jak wczoraj wyczytałem z tej tak zwanej gazety, z owego Kuryera Codziennego, że do końca tego miesiąca Litwa wypowie się odnośnie swojego kursu politycznego względem Rzeczpospolitej. Dziś zaś z największym zdumieniem i konsternacją wyczytałem, że niejaki Roman Bartkowiak, ze wsi Ustroń, zdecydował się na sprzedaż całego majątku i wykupienie działki na Madagaskarze… Nie on jeden, ucieka z owych dobrze mi znanych z roku dwudziestego błot Poleskich. Co prawda nie ma tam zbyt wielu bogatych gospodarzy, jednak Ci, których stać na zakup ziemi na owym nieznanym lądzie decydują się na taki krok bez wahania.


    Marszałek odłożył pióro. Jego osobisty adiutant postawił obok brulionu tacę z herbatą.
    - Tak jak pan prosił panie marszałku. Bez cukru.
    - Dziękuję moje dziecko. Możesz już odejść.

    15 marca

    [​IMG]

    Do służby trafiła Mazowiecka Brygada Kawalerii. Po długich namysłach ze strony marszałka dowódcą Brygady, a co za tym idzie całej Mazowieckiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej, został generał Knoll – Kownacki. Nową siedzibą Mazowieckiej B.K. stał się Płock. W przypadku wybuchu działań zbrojnych zadaniem Brygady, będzie osłona Warszawy od strony Prus wschodnich. W przypadku agresji sowieckiej zadania brygady będą polegały na działaniach osłonowych na północnym odcinku frontu. Jako, że w ramach Brygady, nie doszło do większych zmian personalnych w kadrze dowódczej, a struktura pozostała bez zmian, nie będziemy jej już tutaj przytaczać.

    16 marca

    Przy mównicy sejmowej admirał Urung.

    - Panowie posłowie! Wysoka Izbo! Posiadanie kolonii zamorskich nakłada na nasz kraj obowiązek utrzymywania stałego kontyngentu wojsk na terenach zamorskich. W tym celu pan marszałek Józef Piłsudski wydał zgodę na budowę transportowca floty ORP Wilija. Jako oficer polskie floty wojennej poproszony zostałem o zabranie głosu w tej sprawie. Muszę przyznać, że jest to dla mnie powód do dumy – Polska dzięki temu jednemu zakupowi zyskała więcej niż przez całe swoje dotychczasowe dzieje. Dzięki przyłączeniu do Rzeczpospolitej Madagaskaru, uzyskaliśmy możliwość odgrywania ważnej roli nie tylko na arenie europejskiej, ale także na arenie międzynarodowej. Każdy z nas powinien w dniu dzisiejszym czuć dumę. I to nie tyko z powodu zakupu, ale także z powodu reakcji społeczeństwa, które pokryło koszty zakupu w rekordowo krótkim czasie. Dlatego też popieram projekt budowy transportowca. Każdy kto jest polakiem dziś głosuje za!

    Po zakończeniu wystąpienia rozpoczęło się głosowanie:
    - za 380 posłów
    - przeciw 0
    - wstrzymało się 14 posłów.

    22 marca

    [​IMG]

    LMiK w wyniku długich negocjacji z Liberią opracowała trzy warianty rozwoju wzajemnych relacji dwustronnych. Ostatecznie największą akceptację zyskała opcja przewidująca tylko i wyłącznie rozwój handlu międzynarodowego. W tej sytuacji coraz bardziej paląca stałą się sprawa szybkiego rozwoju floty handlowej i wojennej, która pozwoliła by na zachowanie komunikacji pomiędzy Liberią, a Rzeczpospolitą.

    Wydarzenia ze świata:

    [​IMG]

    3 marca - Włochy wpływają na politykę państw w ich regionie.

    [​IMG]

    12 marca - Przewrót w Estonii. Kilka dni później do przewrotu dochodzi również na Litwie...

    [​IMG]

    22 marca - Odhitleryzowanie austriackich nazistów. Od teraz będą podążali własną drogą.

    [​IMG]

    24 marca - Powstają Filipiny.

    [​IMG]

    27 marca - Rząd Litewski podtrzymuje swoje roszczenia w stosunku do Rzeczpospolitej.
     
  7. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 5​


    Gdy dookoła nas wre wszędzie kłótnia i zawiść partyjna, gdy dygoce i rozpala się niechęć dzielnicowa, trudno, by żołnierz był spokojny.

    [​IMG]

    1 kwietnia

    [​IMG]

    Krakowska Brygada Kawalerii zakończyła wymianę sprzętu i tym samym została dostosowana do wzoru ’33. W najbliższym czasie oddziały Krakowskiej B.K otrzymają zapewne brygadę artylerii, projekt ten nie wyszedł jednak jeszcze ze sfery wczesnego planowania. W skład brygady na dzień 1 kwietnia 1934 roku wchodzi:
    3 Pułk Ułanów Śląskich, dowodzony przez pułkownika Kazimierza Żelisławskiego,
    8 Pułk Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego, dowodzony przez pułkownika Kazimierza Mastalerza,
    5 Pułk Strzelców Konnych, dowodzony przez podpułkownika Ignacego Kowalczewskiego,
    5 Dywizjon Artylerii Konnej, dowodzony przez podpułkownika Ludomiła Kryńskiego.

    3 kwietnia

    [​IMG]

    Grupa oficerów sztabu generalnego hołdująca tradycjom i doświadczeniom zdobytych podczas wojny polsko – bolszewickiej przygotowała projekt nowej strategii walki, bazujący głównie na wykorzystaniu dużych oddziałów kawaleryjskich. Doktryna, czy raczej koncepcja sformułowana przez owych oficerów znalazła odbicie w wydanym na początku kwietnia 1934 roku, tygodniku „Przegląd Wojskowy”. Teoria tak zwanych kawalerzystów, znajdowała wielu naśladowców w postaci oficerów sztabu generalnego. Jednym z nich był generał Anders, czy chociażby generał Rydz – Śmigły.

    10 kwietnia

    [​IMG]
    Marszałek jak zwykle o tej porze usiadł przy swoim biurku.

    Właśnie zakończyłem przeglądanie pomysłu panów oficerów, ze Sztabu Generalnego. Ich koncepcje odnośnie wykorzystania kawalerii nie są obecnie możliwe do przeprowadzenia w Rzeczpospolitej, nawet biorąc pod uwagę, naszą obecną złą koniunkturę gospodarczą, to musimy być przygotowani do rozbudowy sił motorowych, które w przyszłości zastąpią konia jako, środek transportu żołnierza. Być może moi obecni współpracownicy dożyją także czasów, gdy również i samochód, czołg, zostanie zastąpiony przez inny środek lokomocji, którego obecnie nie znamy, a który pozwoli żołnierzowi dotrzeć w każde miejsce pola walki bez narażania się na odniesienie ran i postrzałów.
    Tymczasem czuję już na sobie przysłowiowy ząb czasu. Obawiam się, że nie zostało mi już wiele czasu na wprowadzenie w życie mojej historycznej wizji przemian w Rzeczpospolitej, które doprowadzą Polskę do prawdziwej wolności, za lat dwadzieścia kilka. W tym celu na początku maja zamierzam spotkać się z panem Hitlerem. Wizyta w Berlinie nie jest dla mnie, zbyt pociągająca jednakże, od odpowiedniego rozegrania karty niemieckiej zależeć mogą losy Rzeczpospolitej. Na spotkanie z Hitlerem, nie mogę posłać Becka. Pan Hitler, to zbyt wytrawny gracz, co prawda znacznie ograniczony, przez swoje zapędy tworzenia pangermańskiej Europy zachodniej i szczególnie „cięty” na Żydów, jednak jego poglądy i twierdzenia mogą nie wytrzymać zderzenia z postawą mojego drogiego Becka, w którym wytrawny polityk potrafi czytać jak w otwartej księdze. W najbliższym czasie zamierzam zastąpić go kimś innym, kto były w stanie porozumieć się z panem Hitlerem. Co prawda nie mam jeszcze jakiegoś konkretnego kandydata na tą „posadę”, ale w ciągu miesiąca powinienem mieć już wyklarowany pogląd w tej sprawie.
    W Sejmie tym czasem wciąż trwają idiotyczne przepychanki między partiami. Na szczęście jest jeszcze BBWR, i rząd premiera Jędrzejewicza, który jako tako trzyma swoich podopiecznych, złodziei i inne ***** w ryzach. Najwyższy czas by doprowadzić ten Sejm do porządku. Muszę znaleźć jakiś sposób na coraz większą i silniejszą agitację komunistyczną, która coraz częściej trafia na podatny grunt, w dzielnicach biedy, jakich namnożyło się w Rzpiltej po ostatnim krachu na giełdzie nowojorskiej.


    12 kwietnia

    [​IMG]

    [​IMG]

    W wyniku składek społeczeństwa polskiego, rząd Rzeczpospolitej dokonał zamówienia i zakupu nowoczesnego okrętu podwodnego Orzeł, budowanego w holenderskiej stoczni marynarki wojennej. Orzeł był zupełnie nową jakością w przestarzałej polskiej flocie podwodnej. Jego pierwszym dowódcą został komandor Kłoczkowski. Zgodnie z wymaganiami postawionymi przez dowództwo floty, ORP Orzeł, był jednostką większą od służących do tej pory w polskiej marynarce okrętów podwodnych typu Wilk. Uzbrojenie nawodne składało się z działek plot, jednego działa morskiego z zapasem 125 pocisków. Główną bronią okrętu pozostawały jednak torpedy, wystrzeliwane z 12 wyrzutni na dziobie, śródokręciu i rufie.

    [​IMG]

    Tego samego dnia do Rządu Rzeczpospolitej napłynęła oferta angielskiej firmy Vicerks, która zaoferowała sprzedaż licencji na produkcję tankietki.

    14 kwietnia

    [​IMG]

    Na polskiej scenie politycznej pojawiła się nowa partia. Obóz Narodowo Radykalny, założony przez dwóch młodych działaczy Obozu Wielkiej Polski, skupiającego pod swoimi skrzydłami głównie młodzież studencką i licealną. Ruch ONR – OWP obejmuje swoim zasięgiem około 250 – 300 tysięcy młodych ludzi, trudno jednakże jednoznacznie powiedzieć jakie są jego szanse na zjednoczenie pod jednym sztandarem całej prawicowej opozycji. Ugrupowanie od samego początku deklaruje się jako bardzo radykalne. Przykładem jego działalności, jeszcze jako stowarzyszenia o charakterze zupełnie nie politycznym, jest chociażby wprowadzenie na kilku wyższych uczelniach tak zwanego getta ławkowego, polegającego na piętnowaniu uczniów i studentów narodowości i wyznania żydowskiego. Jednocześnie członkowie ONRu, bardzo silnie akcentują swoją przynależność do Kościoła Rzymskokatolickiego. Na czele partii stanął stary przeciwnik polityczny „dziadka”, Roman Dmowski. Jednym z postulatów nowego gracza na politycznej arenie, było utworzenie państwa narodowego, którego powstanie miało sprowadzać się do asymilacji i polonizacji mniejszości narodowych. Od samego początku, program endecji zyskał szerokie poparcie wśród posiadaczy ziemskich, oraz prawicowego elektoratu zamieszkującego zachodnią Polskę.

    20 kwietnia

    [​IMG]

    Prezydent Mościcki podniósł leżący na stole pistolet, i po chwili wahania włożył go do szuflady biurka.
    - Panowie! Ja również byłem kiedyś żołnierzem. Nie wiem jednak jak chcecie przeprowadzić ten wariacki plan. Przecież Litwa posiada gwarancje międzynarodowe od innych krajów w regionie. Jeżeli Rzeczpospolita chce zaangażować się militarnie na Litwie, to musi uzyskać poparcie Niemiec.
    - Właśnie dlatego zamierzam odwiedzić Berlin, na początku przyszłego miesiąca – odezwał się Marszałek.
    - Ale ja nie chcę, żeby Rzeczpospolita wkraczała na tak cienki lód, jakim jest sojusz z Niemcami. Przecież oni mają żądania terytorialne względem Polski. Jak to pan sobie wyobraża Marszałku?
    - Po pierwsze, nie byłś pan tym kim pan jesteś, gdyby nie moja wola. Po drugie pańskie chcenie i nie chcenie, jest mi jako człowiekowi, który państwo to z niemocy wyrwał i na powrót stworzył, a potem obronił je, jest zupełnie obojętne i napawa mnie niechęcią, do pana i całego tego burdelu, który pan swoim nazwiskiem firmujesz.
    - Pan wybaczy panie marszałku. Możliwe, że ma pan rację, ale nie życzę sobie takiego języka i reakcji.

    27 kwietnia

    [​IMG]

    Marszałek Józef Piłsudski otrzymał właśnie memorandum w sprawie zwiększenia skuteczności wywiadu wojskowego… Wnioski wynikające z otrzymanego dokumentu zostaną w najbliższym czasie wprowadzone w życie.
     
  8. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 6

    Myślałem już nieraz, że umierając przeklnę Polskę. Dziś wiem, że tego nie zrobię. Lecz gdy po śmierci stanę przed Bogiem, będę go prosił, aby nie przysyłał Polsce wielkich ludzi.

    [​IMG]

    3 maja

    [​IMG]

    Nowa partia zaczęła powoli „odbijać” sanacji niektórych działaczy o szczególnie prawicowych poglądach. W wyniku takiego obrotu sprawy, odpowiedzialny za sejmową działalność BBWRu i innych ugrupowań politycznych skupiających sanatorów, Walery Sławek, w dniu 3 –ego maja, tuż po zakończeniu obchodów Święta Konstytucji 3-ego maja 1791 roku, zwołał spotkanie swoich współpracowników politycznych. W wyniku burzliwej dyskusji, „sanatorzy”, uznali, że nowa partia założona przez Dmowskiego nie stanowi dla nich większego zagrożenia.

    5 maja

    Minister Józef Beck, podczas spotkania z przedstawicielami sowieckiego KC, rozpoczął rozmowy z sowieckim ministrem spraw zagranicznych, Maksymem Litwinowem w sprawie przedłużenia polsko sowieckiego paktu o nieagresji, na kolejne dziesięć lat. Podczas spotkania do jakiego doszło w Moskwie, obie strony uznały swoje granice i potwierdziły, że wyrzekają się wojny jako narzędzia prowadzenia polityki międzynarodowej. Spotkanie toczyło się w dość przyjaznej atmosferze, co odnotował w swoim diariuszu niemiecki konsul generalny w Moskwie:

    „Bolszewicy i Polacy dogadali się w sprawie paktu o nieagresji. Jednocześnie Sowiety, uznały zachodnią granicę Polski, co stawia Niemcy w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji. Być może, będziemy zmuszeni do przeprowadzenia agresji na Polskę, obecnie jesteśmy jednak jeszcze zbyt słabi by samodzielnie atakować tego wersalskiego bękarta.”

    Jednocześnie polscy konstruktorzy ze Szkoły Artylerii w Toruniu, opracowali nowy model działa piechoty, roboczo oznaczonego jako armata wz.1928. Zgodnie z zapewnieniami, z dniem 9 maja rozpocznie się dostosowywanie istniejących brygad artylerii pułkowej i dywizyjnej do standardów nakładanych przez regulamin, przyjęty w dniu 5 maja.

    9 maja

    Zgodnie z dyrektywą Marszałka Józefa Piłsudskiego rozpoczyna się formowanie dwóch dywizji lekkich. Pierwsza z nich I Wołyńska Dywizja Obrony Narodowej, zostanie skierowana do SGO Mazowsze, jako zabezpieczenie Mazowieckiej Brygady Kawalerii. Druga, Dzisieńska Dywizja ON, zostanie prawdopodobnie skierowana do Suwałk, gdzie żołnierze dywizji rozpoczną służbę patrolową wzdłuż granicy państwowej.

    11 maja

    [​IMG]

    Do głosu dochodzą ukraińscy rewizjoniści. Niepokoje szerzone, przez tą bandę mogą być bardzo niebezpieczne dla porządku państwowego. Najwyższy czas by posłać w ten rejon większe siły policyjne - donosi Kurier Wieczorny

    12 maja

    [​IMG]
    Dziennik Marszałka Józefa Piłsudskiego:

    W dniu dzisiejszym podjąłem decyzję co do zmiany w składzie rządu. Miejsce pana premiera Jędrzejewicza, zajmie mój zaufany człowiek, Leon Kozłowski, który obejmie również tekę, ministra bezpieczeństwa. W najbliższym czasie przewiduję również zastąpienie pana generała Kasprzyckiego, osobą naszego geniusza ekonomicznego, pana Kwiatkowskiego. Co prawda jest on ostatnimi czasy bardzo zajęty rozbudową naszego jedynego portu morskiego w Gdyni, i nawiązywaniem bliższych kontaktów z naszą jedyną kolonią zamorską, ale sądzę, że poradzi sobie w tych jakże niesprzyjających warunkach. Rząd obecny stracił zaufanie moje, i Polaków, a dalsze utrzymywanie tych ludzi przy władzy państwowej, może doprowadzić do brzemiennych w skutkach faktów, których następstwa są dla mnie w dniu dzisiejszym nie przewidywalne, a nie chcę ryzykować własnej głowy, z powodu jakiegoś tam Jędrzejewicza. Kolejnym czynnikiem, który zmusza mnie do podjęcia tak zdecydowanych kroków są wieści przychodzące od moich zaufanych ludzi w szeregach innych partii politycznych, takich jak chociażby ONR. Wieści, są bardzo różne – od krańcowo złych, podobnież, bojówkarze ONRu planują zaatakować siedziby Milicji Robotniczej i Czerwonego Harcerstwa w Warszawie, po zupełnie dobre, gdyż doszły mię słuchy iż część posłów PPS, zamierza poprzeć votum zaufania dla Kozłowskiego przy jednoczesnym poparciu votum nieufności dla Jędrzejewicza.
    Ponadto rozpoczęliśmy formowanie dwóch dywizji piechoty lekkiej. Zapewne będziemy zmuszeni wesprzeć te jednostki brygadami ppanc., gdy tylko uda nam się zakupić licencję na produkcję dział przeciwpancernych…


    16 maja

    [​IMG]

    16 maja był dniem, który dla jednego człowieka stał się najsmutniejszym w całym życiu, drugiemu zaś pozwolił na szybkie wybicie się ponad stan. Tym pierwszym był oczywiście dotychczasowy premier, Jędrzejewicz, tym drugim zaś okazał się Leon Kozłowski, nowy premier i minister bezpieczeństwa.

    [​IMG]
    Pan premier Kozłowski nie jest człowiekiem z nikąd - od 1926 po przewrocie majowym organizował Związek Naprawy Rzeczypospolitej we Lwowie. Od 1928 był działaczem BBWR. W latach 1928–1935 posłem na Sejm RP, a następnie w latach 1935–1939 – senatorem. W rządzie pełnił funkcje: ministra reform rolnych (1930–1932) oraz podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu (1932–1933).

    [​IMG]

    Kolejną dobrą wiadomością, jest wydanie pewnej wartościowej publikacji o tematyce strategii wojskowej, której autorem jest Władysław Sikorski, dowodzący Armią Łódź. Być może jego niezwykły talent i zdolności organizacyjne uda się wykorzystać nie tylko na polu działalności oficerskiej, ale także w charakterze dobrego wykładowcy i oficera szkoleniowego, którą to rolę, będzie pełnić pan generał od dnia dzisiejszego.

    18 maja

    [​IMG]

    Był kolejnym bardzo smutnym dniem w historii Rzeczpospolitej. Tego dnia, nieznany bliżej z imienia i nazwiska zamachowiec, prawdopodobnie działacz OUNu, dokonał udanego zamachu na znanego działacza ukraińskiego, promującego ideę, współpracy z Polską, Iwana Babija. Zamordowany był dyrektorem Ukraińskiego Gimnazjum im. Tarasa Szewczenki we Lwowie, a także znanym w terenie działaczem Ukraińskiej Akcji Katolickiej. Władze Rzeczpospolitej, są głęboko poruszone tym straszliwym aktem terroru i niebywałego bandytyzmu, charakterystycznego dla społeczeństw nie będących w stanie wytworzyć samodzielnego organizmu państwowego. W związku ze „zmową milczenia”, władze lokalne postanowiły zastosować zasadę odpowiedzialności zbiorowej, polegającej na wprowadzeniu godziny policyjnej, aresztowaniu wielu dorosłych i relegacji dzieci ukraińskich ze szkół. Zastosowane środki szybko przyniosły wymierne efekty – w ciągu zaledwie dwudziestu czterech godzin, na komisariat policji granatowej we Lwowie zgłosił się niejaki Mikołaj Car, który przyznał się do dokonania tej odrażającej zbrodni. Zatrzymany zeznał, że zamachu dokonał na rozkaz swojego przełożonego, którego personaliów nie udało się ustalić w toku postępowania.

    24 maja

    [​IMG]

    [​IMG]

    W Gdańsku zakończył się remont generalny nowego polskiego transportowca ORP Wilia, który ma zapewnić Polsce utrzymywanie komunikacji z Madagaskarem, w którego głównym porcie morskim (Antsirannie) w ciągu dwóch najbliższych lat rozpocznie się budowa doku zdolnego do przyjęcia i wyremontowania okrętów wojennych oraz cywilnych. Następnego dnia nowy nabytek PMW, został włączony do stworzonej docelowo „Floty Kolonialnej”, dowodzonej przez admirała Urunga. Na razie w skład sił dowodzonych przez popularnego w polskiej flocie „Szweda”, wchodzi tylko ORP Wilia, jednakże w niedługim czasie planowane jest rozpoczęcie badań nad projektem lekkiego krążownika i niszczyciela. Portem macierzystym „Floty Kolonialnej” pozostaje Gdynia…

    26 maja

    [​IMG]

    W wyniku rozruchów zapoczątkowanych przez prawicowe bojówki ONRu i lewicową „Milicję Robotniczą” PPSu doszło do rozruchów, które zakończyły się atakiem sił powstańczych na instytucje rządowe. Szczególnie silne walki wywiązały się w okolicach Belwederu i Pałacu Prezydenckiego, który oprócz kompani reprezentacyjnej, broniony był przez oddziały ONR „Falanga”. W czasie walk obronnych, bojówki lewicowe zaatakowały kluczowe punkty miasta. Około godziny pierwszej w nocy, do Warszawy, ogarniętej już walkami wyruszyły oddziały generała Knolla-Kownackiego. W czasie gdy do stolicy zdążali żołnierze Mazowieckiej Brygady Kawalerii, prezydent RP i rząd w pośpiechu opuszczały ogarnięte walkami miasto. Opuszczenie Warszawy, przez rząd tak opisuje major Mikołaj Lalek, oficer sił powietrznych, przebywających w stolicy na przepustce:

    „Teraz nastąpiła scena wysoce dramatyczna. Zeszliśmy do westibulu, ministrowie stali na schodach, a my na dole. Nastrój był bardzo podniosły. Wyniesiono Sztandar Państwa. Generał Malczewski kazał nam podnieść rękę do przysięgi i przysiąc, że o ile przyjdzie do przebijania się na Wilanów, to prędzej polegniemy, ale Sztandaru Państwa i osoby P. Prezydenta Rzeczypospolitej w ręce buntowników nie oddamy. Potem zaintonował rotę Konopnickiej. Odsłoniliśmy głowy. Po odśpiewaniu roty, gen. Suszyński rozdał nam karabiny, a gen. Malczewski dał rozkaz, by wszyscy oficerowie znajdujący się w Belwederze tworzyli bezpośrednią osłonę Sztandaru Rzeczypospolitej i P. Prezydenta. Gen. Anders dał hasło do zbiórki na tylnym tarasie pałacu. Pan Prezydent zeszedł, stanął koło Sztandaru Rzeczypospolitej i krocząc na czele naszej grupy oficerskiej, rozpoczął marsz na Wilanów. Było to między godz. 3 a 4 rankiem, dnia 26 maja. ... Szliśmy wszyscy piechotą, pod osłoną słabych straży, miarowym krokiem, jedni spokojni, drudzy nieco nerwowi przez park Belwederski i Łazienkowski, Sielce, potem wzdłuż Wilanówki do Wilanowa.”

    Około godziny 12 do Warszawy wkroczyli ułani. Po serii krótkich potyczek z oddziałami lewicowymi wyrzucili „powstańców” z centrum miasta i zmusili do chaotycznej ucieczki na Stare Miasto, gdzie pod Zamkiem Królewskim, uciekający natknęli się na dużą grupę ludzi wchodzących w skład ONRu. Około 50% sił „powstańczych” zostało w ten sposób unieszkodliwionych. Kolejne oddziały przedostały się na Pragę i Powiśle, które stało się silnym centrum oporu. Walki na Powiślu zakończyły się dopiero w dniu następnym udało się zapanować nad całym miastem…

    [​IMG]

    Pogrzeb poległych​

    W wyniku walk poległo: 20 żołnierzy kompanii reprezentacyjnej, 30 członków „Falangi”, 25 żołnierzy Mazowieckiej B.K, 3 osoby cywilne, oraz 100 bojówkarzy PPSu.

    Wydarzenia ze świata

    9 maja

    [​IMG]

    11 maja

    [​IMG]

    13 maja

    [​IMG]

    23 maja

    [​IMG]
     
  9. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 7

    Krew na bruku...

    [​IMG]

    6 czerwca

    [​IMG]

    Francja nie porzuca nadziei i wciąż stara się wpłynąć na politykę wewnętrzną Rzeczypospolitej. Trudno powiedzieć jaki cel mają w tym francuscy politycy, jednakże ich działania wydają się mieć jakiś odgórnie przyjęty cel, którym może być przyciągnięcie Polski na stronę aliantów i tym samym odnowienie powojennej koncepcji silnych krajów Europy wschodniej, zdolnych do powstrzymania militarystycznych dążeń Niemiec. Pechowo dla Francuzów, Polacy wybrali już nieco inny kierunek rozwoju związany z decyzją marszałka Piłsudskiego zakładającą nawiązanie bliższych stosunków z Niemcami, którzy są obecnie najsilniejszym militarnie państwem w regionie (nie licząc ZSRR przeprowadzającego szybką przebudowę armii, min. poprzez zwiększenie liczby czołgów).

    9 czerwca

    [​IMG][/URL][/IMG]​

    Polskim zespołom naukowym pracującym w ramach Zakładów Azotowych, udało się zakończyć badania nad wdrażaniem do przemysłu Rzeczpospolitej podstawowych narzędzi mechanicznych. Kolejnym przedmiotem badań stała się konstrukcja lekkiego krążownika. Ze względu na brak doświadczenia polskich stoczni, na pierwszy ogień poszedł lekki krążownik o możliwościach jednostek znajdujących się na wyposażeniu największych flot świata w czasie Wielkiej Wojny. Badaniem technik budowy takiej jednostki zajmuje się obecnie Państwowa Szkoła Morska.

    12 czerwca

    Samochód zatrzymał się przed ministerstwem. Kierowca spojrzał się znacząco na pasażera i wskazał mu ruchem głowy opuszczający gmach czarny pojazd oznaczony państwową chorągiewką.
    - Twój cel porusza się tym wozem. Zapamiętaj numery i czas w jakim opuszcza ministerstwo.
    - Dobrze. Jedź za nim. Tylko ostrożnie. Jasne?
    Samochód ruszył z miejsca.

    Pojazd wiozący ministra Pierackiego zatrzymał się przed prywatną posesją. Z samochodu wysiadł mężczyzna w średnim wieku i powoli podszedł do bramy. Pasażer drugiego pojazdu podniósł do oczu lornetkę i przez chwilę obserwował ministra.
    - To ten Lach?
    - Da. Ten. Wiesz co masz robić Hryhory. Ale jeszcze nie dziś.
    - Dobre, bat’ku. Wracajmy już do hotelu. Musimy jeszcze przygotować broń.

    [​IMG]

    Minister Pieracki, był dawnym oficerem legionowym, pułkownikiem Wojska Polskiego. W rządzie premiera Kozłowskiego pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych. Owego feralnego dnia jak co dzień skończył pracę i wyszedł z budynku ministerstwa. Na drugiej stronie ulicy czekał już na niego prywatny samochód. Zanim jednak zdążył dojść do krawężnika, usłyszał swoje imię i nazwisko wymówione z silnym ukraińskim akcentem:
    - Bolesław Pieracki?
    - Tak. Jeśli ma pan do mnie jakąś sprawę służbową, to mogę pana jeszcze dzisiaj przyjąć – odparł minister i odwrócił się przodem do mężczyzny, który go zaczepił.
    - Ne, pane. Ja w innej kwestii – to mówiąc mężczyzna wyciągnął pistolet i oddał kilka strzałów w stronę ministra. Ludzie rozbiegli się we wszystkie strony – wspomnienia walk pomiędzy PPSem i ONRem były jeszcze bardzo świeże… W oddali pojawił się patrol policji granatowej.
    - Stój rzuć broń! – zawołał jeden z policjantów i oddał strzał ostrzegawczy. Wartownik stojący przy wejściu do budynku ministerialnego pośpiesznie zarepetował karabin i wycelował go w stronę zamachowca…
    Po chwili na miejscu pojawiła się karetka pogotowia. Ranny minister został natychmiast zabrany do warszawskiego szpitala MSW, gdzie natychmiast trafił na stół operacyjny. Kule zamachowca przebiły płuco, i spowodowały silny wylew wewnętrzny. Pomimo szybkiej interwencji lekarza minister stracił dużo krwii…
    Operacja trwała już drugą godzinę, gdy przez drzwi do sali operacyjnej wyszedł zespół operujący rannego ministra. Prowadzący operację, ordynator doktor medycyny Józef Kopaliński powiedział potem:

    Był to postrzał straszliwy. Kula pierwsza, przeszła na wylot przez płuco, druga zatrzymała się na mostku, trzecia uderzyła w żebro powodując bolesne zranienie. Gdy pan minister trafił na stół operacyjny, na dobrą sprawę, było już jasne, że nie uda się nam uratować rannego. Obfite krwotoki, w tym wewnętrzne, spowodowały że wszelkie nasze działania były w znacznym stopniu spóźnione. Tuż przed śmiercią minister odzyskał na krótko przytomność i zapytał nas, co się stało i gdzie jest. Drżącym głosem (nie zastosowaliśmy narkozy, ze względu na czas i brak przytomności pacjenta), poprosił mnie, bym przekazał jego żonie, że czyni ją odpowiedzialną za podział majątku.

    W czasie gdy na sali operacyjnej dogorywał minister polskiego rządu, na mieszczącym się w drugiej części miasta komisariacie przesłuchiwano zamachowca. Zatrzymany z bronią w ręku, przyłapany na gorącym uczynku nie miał zbyt wielkich możliwości obrony. Być może dlatego bez większych oporów przyznał się do winy. Śledczych wprawiło w zdumienie jego zeznanie, w którym powiedział, że cały zamach był zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach, zaś żołnierze stojący na straży przed ministerstwem zostali zawczasu przekupieni przez jego wspólnika. Gdy pod koszary Kompanii Reprezentacyjnej podjechał radiowóz, funkcjonariusze policji, w towarzystwie oficera żandarmerii odnaleźli zwłoki zamieszanych w zamach żołnierzy. Obaj popełnili samobójstwo… Był 15 czerwca 1934 roku…

    16 czerwca

    [​IMG]

    Pamiętnik marszałka.

    Wczoraj do domu ojca, odszedł jeden z moich towarzyszy z czasów legionowych. Co prawda nie był nigdy moim ulubieńcem, jednakże sam fakt służby w tym mateczniku polskiego wojska, wskazuje na jego wysokie przymioty moralne, i oddanie sprawie Polskiej. Zamachowcem okazał się jakiś Ukrainiec… Nie wiem jak, skomentować to co się stało. Możliwe, że będziemy zmuszeni do ograniczenia ich samowoli. Niestety naród ruski, nie potrafi docenić autonomii jaką zagwarantowaliśmy mu w ramach Rzeczpospolitej. W najbliższym czasie wiele rzeczy musi ulec zmianie. Muszę dopilnować tego osobiście. Odpowiednie raporty są już w drodze, i niebawem trafią na moje biurko. Wielu z tych bandytów pamięta jeszcze czasy Petlury. Szkoda, że wówczas nie potrafili pokazać że potrafią posługiwać się bronią i cały obowiązek walki z Sowietami spadł na armię polską. Jeżeli potwierdzą się przypuszczenia, odnośnie jego przeszłości to wobec organizacji zrzeszających dawnych petlurowców zostaną wyciągnięte pewne konsekwencje.
    Trudno mi dojść do siebie po tak odrażającym akcie terroryzmu…


    18 czerwca
    Przemówcie Marszałka.

    - Wysoka Izbo. W związku z tragiczną śmiercią pana ministra Pierackiego, my jako Polacy zmuszeni jesteśmy do podjęcia środków zaradczych. Nie może bowiem być tak, by naród, który nie jest w stanie stworzyć własnego państwa, siał terror w naszym. Nie może być tak, by naród, który w porozumieniu z Sowietami dokonuje tak odrażających aktów terroru na osobach narodowości Polskiej, był pozostawiony samemu sobie. Żądam od każdego Polaka zamieszkującego kresy, by wraz ze śmiercią pana ministra, zakończyła się jego pobłażliwość, względem Rusinów. Koniec z dobrą, Polską, która pozwala rządzić wrogom wewnętrznym we własnym ogrodzie. Koniec z pobłażaniem!
    Pozwalając jednemu człowiekowi na dokonanie aktu terroru, takiego jak ten poprzedni, pozwalamy całemu narodowi podnieść na nas rękę. Ciosy zadane tym, oto ludziom w roku 1918, gdy żelazną wstęgą opasali Lwów, i sięgnęli po to co polskie, a nie jak chcą ludzie pokroju pana Hryhorija Maciejki, ukraińskie. Ziemie te bowiem, od dawien dawna, należały do Rzeczypospolitej Obojga Narodów, i dopiero brutalna napaść Moskwy, oderwała Kijów i Lwów od macierzy. Siła ta pogruchotana przez Niemców, zostawiła nam jednak spadek. Spadek tym straszniejszy, że przywłaszczający sobie prawo do ziem z dawien dawna, polskich. Dlatego też w porozumieniu z szefem wywiadu i ministrem sprawiedliwości, postanowiliśmy przygotować miejsce odosobnienia dla najbardziej niebezpiecznych elementów żywiołu ukraińskiego…
    Powstanie obozu dla „niepokornych” w Berezie Kartuskiej, jest w dniu dzisiejszym koniecznością. Konieczność ta potwierdzona jest faktami, które znamy wszyscy doskonale. Nasze niezdecydowanie zostało już okupione krwią. Krwią tym cenniejszą, że przelaną przez Polaka. Członka rządu polskiego, człowieka, który każdą swą myśl kierował ku Polsce, ku wartościom i ideałom niesionym przez całe pokolenia, tych, którzy życie swe, tak jak świętej pamięci minister Pieracki oddali życie za Polskę…

    [​IMG]
    Po zakończeniu mowy rozpoczęło się głosowanie. Za więzienia w Berezie Kartuskiej opowiedzieli się wszyscy posłowie narodowości polskiej. Przeciwko głosował tylko poseł, reprezentant mniejszości ukraińskiej…

    [​IMG]
    Tego samego dnia w kierunku Brześcia, który stał się „więzieniem przejściowym” dla osadzonych w Berezie Kartuskiej wyruszyła pierwsza karetka więzienna…

    23 czerwca

    [​IMG]

    Zamiast Armii „Kolonialnej”, GISZ, wydał decyzję, o skierowaniu nowej dywizji piechoty, do Armii „Wilno”, której dowódcą został generał Kłaczyński. Zadaniem jednostki jest osłona jednego z głównych miast Rzeczypospolitej przed ewentualną agresją. Zgodnie z planem mobilizacyjnym, w skład Armii Wilno ma wchodzić Wileńska Dywizja Obrony Narodowej, oraz Wileńska B.K, która zostanie sformowana przed końcem tego roku.

    Wydarzenia ze świata:

    6 czerwca

    [​IMG]

    10 czerwca

    [​IMG]

    17 czerwca
    [​IMG]

    30 czerwca

    [​IMG]
     
  10. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 8​


    Zmiany, zmiany, zmiany!​


    [​IMG]

    1 lipca

    [​IMG]

    W związku z ostatnimi, jakże tragicznymi wydarzeniami, konieczne stało się przeprowadzenie zmian w rządzie. Państwo potrzebuje, obecnie silnego i sprawnego rządu, który będzie w stanie zwiększyć produkcję przemysłową, oraz przywrócić porządek w państwie. Kolejnym celem premiera Kozłowskiego stało się przywrócenie spokoju w kraju. Tekę po zabitym ministrze, przejął Władysław Raczkiewicz. Jednocześnie z rządem pożegnał się generał Tadeusz Kasprzycki. Jego miejsce zajął geniusz ekonomiczny Eugeniusz Kwiatkowski. Jednocześnie tekę ministra spraw wojskowych otrzymał związany z PSLem Wacław Krzeptowski. Zdaniem wielu był to wynik osobistej prośby marszałka Piłsudskiego. Inni uważają, że nominacja jest nagrodą za nieugiętą postawę podczas walk w maju…

    4 lipca

    Naukowcy z Radomskiej Fabryki Broni rozpoczęli opracowywanie standardów wyposażenia dla oddziałów piechoty. Nowy ekwipunek, będzie przyjęty na wyposażenie armii jako wzór 33. Na „wz.33” składa się nowy karabin Mauser, mundur nowego kroju, pas z ładownicami umożliwiającymi załadowanie większej liczby naboi. Tego samego dnia rozpoczęło się formowanie Podlaskiej Brygady Kawalerii. Brygada powinna zakończyć szkolenie do końca września, a od połowy miesiąca rozpocznie służbę w ramach Mazowieckiej Samodzielnej Grupy Operacyjnej.

    8 lipca

    [​IMG]

    Zgodnie z decyzją naczelnego wodza, marszałka Józefa Piłsudskiego, została sformowana Specjalna Grupa Operacyjna „Ukraina”, w której skład wchodzi Dzisieńska Dywizja Obrony Narodowej, dowodzona przez generała Filipowicza. Zadaniem jednostki będzie Utrzymywanie kontroli nad ziemiami ukraińskimi, znajdującymi się pod kontrolą Rzeczpospolitej Polskiej. Do służby skierowane zostały elementy żywiołu ukraińskiego. Ukraińcy są zazwyczaj szeregowymi, zdarzają się jednak wypadki, gdy pełnią rolę podoficera, bądź dowódcy kompanii. Oficerowie i podoficerowie, narodowości Ukraińskiej wywodzą się zazwyczaj z bogatych mas wiejskich. Niejednokrotnie ich rodzice są sołtysami, bądź aktywnymi działaczami różnego rodzaju stowarzyszeń, które aktywnie współpracują z polskim rządem. Być może pojawienie się Ukraińców w oddziałach stacjonujących na terenach znanych żołnierzom może wydawać się, dziwne jednakże działanie takie miało swój ukryty cel. Oficerowie i podoficerowie, pod wpływem swych polskich przełożonych poddawali szeregowych żołnierzy silnej indoktrynacji, co pozwalało na wprowadzenie zamętu w dość jednorodne pod względem poglądu w kwestii współpracy z Polakami społeczeństwo ukraińskie. Podczas służby, żołnierze byli wielokrotnie wysyłani w różne odległe rejony kraju, by tam na własne oczy przekonali się, jak gospodarują Polacy np. pod Poznaniem, a jak pod Równym. Po powrocie na rodzinną wieś, poborowi dzielili się spostrzeżeniami z rodzinami, które często nie rozumiały swych synów, powracających z wojska. Na tym tle dochodziło do rozłamów, które ułatwiały pozyskiwanie umysłów i serc młodych Ukraińców, którzy stopniowo odcinali się od rodziców, czy dziadków, których coraz częściej uważali za nienowoczesnych, a co za tym idzie - ograniczających ich, młodych. W ten sposób, władze polskie pozyskały naturalne dążenie młodego pokolenia, pragnącego zmienić świat, do zdeprecjonowania w ich oczach ukraińskiego ruchu narodowego.

    10 lipca

    Pamiętnik marszałka.

    [​IMG]

    W ostatnich dniach docierają do mnie coraz lepsze wieści. Podlaska Brygada Kawalerii, rozpoczęła właśnie formowanie, zaś przewidywana początkowo do Armii „Kolonialnej” Dzisieńska Dywizja Obrony Narodowej rozpoczęła służbę garnizonową w ramach Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Ukraina”. To bardzo dobre wieści. Martwi mnie tylko niespodziewana zmiana jaką musiałem przeprowadzić. Mam nadzieję, że Krzeptowski poradzi sobie jako minister spraw wojskowych, i będzie konsultował każde swoje posunięcie ze mną. Jak na razie muszę ocenić jego działania jako bardzo dobre.
    W najbliższym czasie rozpoczniemy wdrażanie do jednostek liniowych nowy sprzęt. Mam nadzieję, że uda się zakończyć ten proces przed końcem 1935 roku. To bardzo ważne, gdyż większość naszych oddziałów to dywizje piechoty. Osobiście, dopilnuję, by przed końcem tego roku rozpoczęło się tworzenie dywizji pancernej. Co prawda nie wiem jaki sprzęt otrzymają nasi „chłopcy”, ale taka dywizja jest w dzisiejszych czasach koniecznością. Przed końcem lata zamierzam też ostatecznie załatwić pewne kwestie z panem kanclerzem Hitlerem. Musimy obecnie prowadzić dość pokojową, politykę wobec Niemiec, o czym pouczyłem pana premiera Kozłowskiego i prezydenta. Ten ostatni wymawiał się naszym sojuszem z Francją, jednakże udało mi się go przekonać iż, Francja, jest to kraj, który jedynie utrudnia Polsce, wstąpienie do grona krajów prowadzących politykę mocarstwową. Zależy mi na silnej, zdolnej do obrony własnych granic i odzyskania Mińska, Rzeczpospolitej. Gdy tylko Hitler straci władzę, lub dojdzie do wojny z Sowietami, będzie trzeba tak rozegrać naszą kartę, by wziąć to co nas interesuje, a następnie, pozostając w dobrych stosunkach z Niemcami zakończyć wzajemną rzeź z państwem Sowieckim. Tłumaczę to wielu, związanym z moją opcją polityczną, ludziom. Ostatnio, jakoby głos rozsądku, zaczął wydobywać się z ust pana Dmowskiego, który również przyznał mi rację, iż jedynym możliwym sposobem na utrzymanie Polski przy obecnych granicach, bądź powiększenie naszego kraju, jest sojusz z Niemcami, którzy dążą do odbudowy Keiserowskiego Imperium…


    16 lipca

    [​IMG]

    Rzeczpospolita Polska, jest krajem który posiada bardzo rozbudowaną sieć rzeczną. Niestety, brak kanałów i zbiorników retencyjnych powoduje, iż bardzo często w pobliżu największych rzek, dochodzi do powodzi. Straty powodowane, przez wodę zalewającą okoliczne pola i domy, bardzo często prowadzą do poważnych strat. Jak dotąd podwyższający się poziom wód nie stanowił powodu do niepokoju, jednakże 16 lipca stany ostrzegawcze, zostały kilkakrotnie przekroczone. Nim w rejon bezpośredniego zagrożenia powodzią trafiły odpowiednie służby, woda zalała już dawno przekroczyła progi bezpieczeństwa. Strażacy mogli tylko bezradnie patrzeć jak spiętrzona woda dosłownie gruchocze tamę i zalewa miasto…
    Odbudowa potrwa długo. Wielu powodzian straciło dorobek całego życia. Jednakże, dzięki poświęceniu i oddaniu służb porządkowych, udało się zapobiec zniszczeniom w innych miastach Rzeczypospolitej. Jednym ze skutków lipcowej powodzi, jest całkowite zniszczenie jednej z Lubelskich fabryk, która została całkowicie zalana…

    19 lipca

    [​IMG]

    W związku z ostatnimi wydarzeniami w kraju, min. zamachem na ministra Bolesława Pierackiego, jego następca, Władysław Raczkiewicz podjął decyzję o „wzięciu się” za sprawy mniejszości narodowych. Na pierwszy ogień poszli Bojkowie, Łemkowie i Huculi, zamieszkujący górskie tereny Bieszczad. Jako ludność pasterska, nie sprawiali co prawda większych problemów władzom Rzeczpospolitej, jednak od pewnego momentu do ich zamkniętych społeczności zaczęli napływać różnego rodzaju prowokatorzy. Niektórzy politycy dopatrywali się w tym działań rządu Czechosłowackiego, lub sowieckiego. Jednakże w rzeczywistości największy wpływ na bieszczadzkich górali, wywierali Ukraińcy, którzy łatwo nawiązywali kontakty z żyjącymi po sąsiedzku narodowościami. Propozycja, jaką według zeznań zamachowca, mieli otrzymać przedstawiciele ugrupowań politycznych działających wśród hucułów, było bardzo proste: wy wspieracie nas przeciwko lachom, my w razie uzyskania jakiś ziem od Lachów, dajemy wam pełną autonomię.

    Na taki stan rzeczy nie mogła zgodzić się Rzeczpospolita. Dlatego gdy w drugiej połowie lipca doszło do pewnych rozruchów, i strajków ludności pasterskiej, pośpiesznie skierowano w Bieszczady duże oddziały policji. By zapewnić policjantom dodatkową przewagę, do Lwowa przeniesiono kilka jednostek lotniczych, w tym skrzydło dowodzone przez starszego sierżanta Miśkiewicza, późniejszego asa myśliwskiego. Generał Miśkiewicz, tak wspomina te czasy:

    Latało się dużo. Wstawaliśmy rankiem i po skromnym śniadaniu szliśmy na odprawę. Potem kilka minut na rozgrzanie silnika i startujemy. Na początek – obowiązkowa rundka honorowa nad lotniskiem. Potem nabieranie pułapu i wchodzenie na zadany przez dowódcę jednostki kurs. Zwykle lecieliśmy nad wioski Bojkowskie, Łemkowskie lub Huculskie, jakże licznie rozrzucone po całych Bieszczadach. Plan lotu był ułożony tak, by w momencie, gdy nad wioską pojawiają się nasze samoloty, na głównej ulicy, pojawił się patrol policji na motocyklach lub koniach. Jeśli dowodzący patrolem strzela w niebo rakietę, to znaczy, że sytuacja jest nieciekawa, i lada chwila w spokojnej na pozór wiosce może dojść do walki z mieszkańcami. W takiej sytuacji szybko schodziliśmy nad dachy domów i lecąc na pełnym gazie dodawaliśmy otuchy naszym policjantom. W tym samym czasie wieś była otaczana przez drugi, znacznie silniejszy patrol policji. Jeśli nasz przelot nie dawał rezultatu i chłopi byli nada podenerwowani, to zazwyczaj otaczający wioskę ruszali do ataku na nasz sygnał.
    Pamiętam jak jednego razu we wsi, został wykryty oddział OUNu. Ukraińcy zbiegli do lasu, w którym mieli przygotowane kilka bunkrów uzbrojonych w broń maszynową. Do ataku na te bandyckie umocnienia ruszyła oczywiście policja i straż leśna, gdyż w okolicy nie było żadnej innej jednostki wojskowej. W tej sytuacji do wsparcia ataków naziemnych zostaliśmy skierowani my, lotnicy. Doskonale zapamiętałem ten lot, gdyż było to moje pierwsze bombardowanie „bojowe” na jedenastce. Dolot do celu nie nastręczał nam większych trudności, przysłowiowe schody zaczęły się dopiero nad celem. Co prawda, banda broniła się na dobrze widocznym z powietrza wzgórzu, a w dole widzieliśmy naszych „granatowych”, ale dookoła było pełno naszych. Nie chcieliśmy posłać bomb w środek pozycji policji, dlatego też schodziliśmy do zrzutu na wysokość dziesięciu metrów. Dodatkowym utrudnieniem był silny ogień z ziemi – OUNowcy, powyciągali część kaemów na zewnątrz i powitali nasze „pułaszczaki”* wściekłym ogniem broni maszynowej i ręcznej. Nasza czwórka nie robi sobie jednak nic z ognia bandy, i powoli jak na ćwiczeniach rzuca bombki PWU, w sam środek ich zgrupowania. Gdy tylko śmiercionośny ładunek odrywa się od skrzydeł maszyny, piloci dociskają manetkę gazu aż do oporu i nabierając wysokości odlatują w stronę lotniska…

    28 lipca

    [​IMG]

    Minister spraw zagranicznych Józef Beck, w porozumieniu z ministrem Raczkiewiczem, premierem Kozłowskim i marszałkiem Piłsudski podjęli decyzję o nie wypowiadaniu traktatu mniejszościowego, który gwarantował miejsca w Polskim sejmie posłom mniejszości narodowych. Najliczniejszą i najlepiej zorganizowaną była mniejszość niemiecka, dlatego też zerwanie traktatu mogłoby negatywnie odbić się na stosunkach polsko – niemieckich, o poprawę, których szczególnie usilnie zabiega marszałek Piłsudski i minister Beck.

    [​IMG]

    Jednocześnie, pojawia się koncepcja stworzenia urzędu, który zajął by się sprawami narodowościowymi Ukraińców i Rusinów. Jednakże, po długich dyskusjach premier i minister bezpieczeństwa stwierdzili, że jest to zbyt duży wydatek…

    Wydarzenia ze świata:

    6 lipca:

    [​IMG]

    16 lipca:

    Mussolini i Hitler spotykają się...


    [​IMG]

    Odpowiedzi na pytania: Milven

    Tagi IMG, były w związku z wkładaniem zdjęć do neta przez Fotosika. Mój błąd.
    Do ostatniego wydarzenia nie ma screen'a - wybaczcie pośpiech.

    PIAJR

    Też mam taką nadzieję.
     
  11. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 9,10​


    Walki w Bieszczadach

    [​IMG]

    Sierpień...

    [​IMG]

    Samoloty stojące na lwowskim lotnisku sprawiały wrażenie uśpionych. Przykryte brezentowymi pokrowcami, które miały zabezpieczać wnętrza kabin przed deszczem. Czwórka pilotów, ze świeżo upieczonym porucznikiem pilotem Piotrem Miśkiewiczem na czele, siedziała w małym budynku w pobliżu pasa startowego i swobodnie popijała herbatę. Ze stojącego obok baru radia do uszu zebranych dochodziły delikatne dźwięki tanga „Jesienne Róże”.
    - Jeszcze żniwa się nie skończyły, a ci już o jesieni – mruknął któryś z lotników i wyłączył radio.
    Piloci siedzieli dalej w ciszy. Wreszcie przez otwarte drzwi wszedł do pomieszczenia dowódca lotniska wojskowego major Żubardzki.
    - Dobra panowie, zbieramy się – powiedział od progu i podszedł do stołu na którym rozłożona była mapa regionu. – W okolicy Ustrzyk Dolnych pojawiła się banda. Zaatakowali posterunek policji, z którego dziś rano miał odjechać transport więźniów do więzienia etapowego w Brześciu Litewskim. Waszym zadaniem będzie dotarcie nad Ustrzyki i wspieranie z powietrza naszych. Podepniemy wam po dwie bombki, dlatego też jeśli zauważycie jakieś bandyckie tabory to nie wahajcie się ani chwili – zrzucacie im prezenty, walicie po nich seriami z kaemów i zdajecie mi meldunek.
    - Jakie siły nieprzyjaciela są spodziewane?
    - Poruczniku Miśkiewicz, nie mam zielonego pojęcia. Wiem że brzmi to dziwnie, ale nie wiemy ilu jest bandytów, co jest ich celem i dlaczego zaatakowali właśnie ten posterunek. Zanim banda przerwała linię telefoniczną, nasi wezwali pomoc. Mówili o co najmniej dwóch sotniach, a więc dwustu ludziach wspieranych przez broń maszynową. Ponadto wspominali coś o tym, że udało im wziąć kilku jeńców. Najciekawsze jest, że byli uzbrojeni w broń sowiecką. Zachowajcie szczególną ostrożność. Jeden błąd może kosztować was życie…

    Klucz dowodzony przez Miśkiewicza oderwało się już od ziemi. Cztery samoloty szybko skierowały się w stronę Ustrzyk. W dole dało się zauważyć duży ruch. Na wszystkich głównych drogach widać było silne oddziały policji konnej, a gdzie niegdzie także pędzące w obie strony karetki pogotowia i radiowozy. W porastających pobocza dróg lasach również toczyło się życie. Najlepszym dowodem na to, były uciekające zwierzęta, oraz odzywające się raz po raz karabiny maszynowe. Niekiedy kule leciały w stronę podróżujących drogą policjantów i żołnierzy, innym razem szybowały w niebo w kierunku samolotów. Wszystko to kierowało się w stronę Ustrzyk Dolnych, małej miejscowości z posterunkiem policji, który został zaatakowany przez przeważające siły OUNowców i zdążył wezwać pomocy. Również pozostający w Ustrzykach od piątej rano terroryści zdążyli wezwać pomoc i teraz do małej wioski ciągnęły wielkie siły…

    Do celu pozostało zaledwie kilka minut lotu, gdy w stronę samolotów otworzyło ogień kilkanaście karabinów maszynowych. Maszyna porucznika Miśkiewicza stała się głównym celem ostrzału i po chwili spod osłony silnika zaczęły się wydobywać kłęby czarnego dymu.
    - Drugi! Przejmujesz dowodzenie! – zawołał Miśkiewicz przez interkom i zredukował obroty silnika.
    - Da pan radę wrócić?
    - Nie gadaj! Zrzuć bomby nad cel i wracaj do Lwowa!
    Tymczasem maszyna porucznika zaczęła powoli wytracać wysokość. W dole pojawiły się już pierwsze zabudowania wioski, dlatego też porucznik postanowił zrzucić ładunek nad cel i spróbować wylądować awaryjnie na jakiejś drodze. Wokół posterunku trwały walki – OUNowcy zajęli kilka budynków stojących w pobliżu i ostrzeliwali z nich policjantów, którzy zajęli stanowiska na parterze i pierwszym piętrze. Samolot Miśkiewicza nadleciał już po zbombardowaniu ulicy przez pozostałe maszyny, dlatego też pilot miał nieco łatwiejsze zadanie. Zaraz po nalocie, z budynków wybiegli bowiem sanitariusze i zaciągali rannych z dala od karabinów oblężonych policjantów. Porucznik posłał swój ładunek wprost w furmankę załadowaną rannymi… Po chwili na głównej ulicy Ustrzyk Dolnych płynęła rzeka krwi, a krzyki rannych zagłuszyły odgłos wystrzałów.

    Miśkiewicz był w sytuacji bez wyjścia – poziom paliwa spadł już niemal do zera, do Lwowa było daleko, a wszędzie dookoła zbierały się bandy OUNu. Mimo to porucznik postanowił lądować awaryjnie na pierwszej napotkanej drodze, której nawierzchnia pozwalałaby na późniejszy start „jedenastki”. Po kilku minutach w dole zauważył niezbyt szeroką asfaltową drogę… Szybkim ruchem drążka skierował samolot w dół i powoli zredukował obroty dławiącego się silnika. Samolot wciąż posłuszny pilotowi bez problemu „usiadł” na szosie. Lądowanie samolotu zostało zauważone w Ustrzykach, i w stronę „jedenastki” ruszył już patrol OUNu. Miśkiewicz zdawał sobie z tego doskonale sprawę, i szybko opuścił kabinę maszyny. Z bólem serca stwierdził, że uszkodzenie silnika jest zbyt poważne, by naprawić je samodzielnie (wyłamane dwa cylindry, rozerwana od spodu osłona silnika). Powoli i z namaszczeniem odkręcił zbiornik paliwa, następnie włożył do niego sznurówkę od buta… Po chwili przytknął do zaimprowizowanego lontu zapalniczkę i czym prędzej ruszył w stronę pobliskiego zagajnika.
    Porucznik położył się pod dużym dębem i z bezpiecznej odległości obserwował patrol OUNu, zbliżający się do jego samolotu. Już za chwilę Ukraińcy będą świadkami ostatniego wykorzystania bojowego samolotu myśliwskiego, PZL P.11c o numerze bocznym 71.345… Lont wykonany z sznurówki jakby wiedząc o czym myśli spieszony pilot, doszedł właśnie do benzyny… Eksplozja jaka nastąpiła, rozerwała na strzępy maszynę i stojących przy niej terrorystów. Dodatkowe „efekty” zostały zapewnione ze względu na dużą ilość amunicji zapalającej jaka znajdowała się jeszcze w magazynkach czterech karabinów maszynowych. Porucznik odwrócił oczy od płonącego wraku… To nie tak miało być. Piotr postanowił poczekać do wieczora i spróbować dostać się do oblężonego posterunku. Nie wiedział co prawda czy policjanci wytrzymają tak długo, wolał jednak nie ryzykować wyprawy do Przemyśla, gdyż po drodze dochodziło już do drobnych potyczek pomiędzy Ukraińcami, a policją państwową. O dziwo, po stronie Polaków opowiedzieli się także Łemkowie, Bojkowie i Huculi…

    Było już późno gdy porucznik wyczołgał się z lasu. Powoli ominął wrak swojego samolotu i skradając się podszedł do zabudowań Ustrzyk. Gdzieniegdzie widać było bandyckie straże, tu i ówdzie dało się słyszeć odgłosy strzałów. Zgodnie z raportem jaki przeczytał przed wylotem, mieszkańcy narodowości polskiej schronili się na posterunku, i wraz z policjantami odpierali ataki. Musiała być to prawda, gdyż nigdzie nie było widać cywilów, zaś po domach grasowali bandyci. Piotr lekko uchylił na wpółotwarte okno i wszedł do jednego z budynków stojących na skraju wsi. Pokój do którego się dostał był bardzo mały. Przez zamknięte drzwi do dalszych części mieszkania dało się słyszeć odgłosy rozmowy w języku ukraińskim. Porucznik stanął przy drzwiach i zaczął nasłuchiwać…

    - Nu, dawaj Hryhory! Nie będę czekać na was cały dień!
    - Tu już sprawdzone, zobaczę tylko co jest za tymi drzwiami i możemy wracać do ba’tka – odparł drugi – Ty już idź.

    Piotr ustawił się tak, że osoba otwierająca drzwi zasłaniała go. Powoli sięgnął po wiszący na ścianie nóż do oprawiania zwierzyny i czekał… Po chwili drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł niski Ukrainiec…Piotr szybkim ruchem zamknął za nim drzwi, i nim przybysz zorientował się co się dzieje wbił mu nóż w plecy. Powoli opuścił zwłoki na ziemię i wyciągnął z nich ostrze noża. Okazało się, że Hryhory, był uzbrojony w pistolet maszynowy Suomi, używany głównie przez polską policję. Teraz broń zmieniła właściciela. Porucznik szybko opuścił dom i skierował się w stronę walczącego z atakiem posterunku…

    Piotr bez większych problemów dotarł do jedynego punktu oporu. Podczołgał się do drzwi wejściowych i otworzył je lekkim pchnięciem lufy.
    - Nie strzelać! SWÓJ! – zawołał od progu wskoczył do środka…Porucznika przywitał widok kilkunastu wycelowanych w niego pistoletów i karabinów. Po chwili zza przewróconego stołu wstał jakiś mężczyzna w mundurze policjanta i podszedł do przybysza.
    - Wy kto?
    - Porucznik Miśkiewicz, Lotnictwo. Zostałem zestrzelony i przedostałem się do was.
    - Opuścicie broń. Widziałem jak podłaził pod wieś. Myślałem, że jest pan z policji – mruknął mężczyzna i usiadł przy oknie – Urządziliście im niezłą sieczkę. Przeklinali was jeszcze długo.
    - Dziękuję. Niestety mój samolot trochę oberwał i musiałem lądować. Tamta późniejsza eksplozja, to moja sprawka.
    - Bardzo dobrze… A teraz niech pan się czymś zajmie…
    - Gdy lecieliśmy nad Ustrzyki widziałem wielu naszych policjantów…
    - Tak, ma pan rację. Dwie godziny temu nasi zaatakowali bandytów na skraju wsi i teraz wycofują się w stronę Przemyśla. Dwóm plutonom udało się przebić tu do nas. Dostaliśmy radiostację i dwie skrzynie amunicji – policjant zdjął czapkę z głowy i westchnął – Poza tym nasza sytuacja jest do bani. Spodziewamy się, że OUNowcy zaatakują jeszcze raz, może dwa i dadzą spokój. Ale nie umiem panu powiedzieć na ile są to nasze pobożne życzenia, a na ile prawda. Przed godziną słyszeliśmy przez radio, że część formowanej właśnie Podlaskiej B.K wyruszyła z Przemyśla, ale zanim tu dotrą może być już po nas. Pańscy koledzy i kilka ocalałych po walce oddziałów policji z Lwowa i Przemyśla rozbiło duże ugrupowania bandytów na południe i zachód od nas, co teoretycznie daje nam szansę na przebijanie się do Przemyśla. Jeżeli jednak stąd odejdziemy to zostawimy cywilów na pastwę losu. Wie pan co te
    zwierzęta, robią z Polakami. Chcę oszczędzić tym ludziom takiej śmierci…
    Bombowiec Fokker F-VIIm3 z majorem Mikołajem Lalkiem na pokładzie zbliżał się do pasu lotniska wojskowego w Lwowie. Na wieść o zestrzeleniu maszyny porucznika Miśkiewicza jego przełożony postanowił czym prędzej pożyczyć od swojego znajomego majora Iwaszkiewicza, jeden samolot z załogą i wspomóc walczących z terrorystami ludzi… Na ziemi czekali już na niego pozostali piloci.
    - Dobra panowie! Tankować maszyny i lecimy. Najwyższa pora zobaczyć co się tam dzieje.
    - Tak jest panie majorze!

    Po kilku minutach na pasie startowym pojawiły się trzy „jedenastki” i załadowany w pośpiechu bombami Fokker. Cała czwórka na znak z wieży lotów powoli odrywając się od ziemi ruszyła nad Ustrzyki. Major, który zajął miejsce bombardiera widział dymy ognisk unoszące się nad lasami. Tu i ówdzie dało się zauważyć wymianę ognia pomiędzy bandą, a oddziałami policji…

    Z porzuconych przez mieszkańców zabudowań zaczęli wyskakiwać pojedyncze sylwetki. Siedzący dotychczas pod oknem policjant dał znać Piotrowi, by ten obudził resztę. Po chwili wszyscy byli już na swoich stanowiskach. Tymczasem od strony zabudowań, ku posterunkowi ruszyli bandyci. Piotr kucnął przy rozbitym oknie i wymierzył lufę swojego suomi w stronę nadchodzących.
    - Strzelać tylko na mój rozkaz! – warknął policjant i wymierzył swój karabin w stronę nadchodzących.
    OUNowcy byli już bardzo blisko, gdy załoga posterunku otworzyła ogień. Piotr puszczał krótkie serie, starał się oszczędzać amunicję… Po stronie atakujących padali zabici i ranni. Między nacierającymi, którzy dopiero teraz otworzyli ogień, zaczęli przebiegać sanitariusze z opaskami na ramieniu.
    - Strzelaj do sanitariuszy! – zawołał ktoś.
    Piotr tymczasem skosił serią dwóch biegnących z granatami w ręku. Strzelający z pierwszego piętra karabin maszynowy tłukł po formującej się tyralierze…Kule bandytów uderzały w ściany i pozostałe jeszcze szyby…

    Samoloty były już nad Ustrzykami. Lalek, wprowadził już dane do celownika i otworzył drzwi bombowe… Do środka maszyny wdzierało się mroźne wieczorne powietrze.
    - Cel! 30 sekund! – zawołał do pilota.
    W stronę bombowca poleciały kule z broni maszynowej i ręcznej. Do najbardziej aktywnych gniazd oporu ogień otworzyły myśliwce, towarzyszące Fokkerowi. Kilka stanowisk bandytów umilkło, inne prowadziły znacznie słabszy ostrzał.
    - Cel! 20 sekund! – Lalek usiadł przy celowniku bombowym.
    - Cel! 10 sekund! – Lalek położył rękę na spuście bombowym. Oko majora znalazło się na okularze…
    - ZRZUCAJ!
    Od kadłuba samolotu oderwało się kilkanaście bomb o masie od 20 do 40 kilogramów. Samolot uwolniony od ciężaru niemal natychmiast podniósł się o kilkanaście metrów…

    Bomby uderzyły wprost w atakujących striłciw. Detonacja rozerwała większość bandytów, innych, poważnie okaleczonych dobijał ostrzał z karabinu maszynowego na pierwszym piętrze, oraz serie z myśliwców. W tej samej chwili z obrzeży wsi do ataku na zdezorientowanych ounowców ruszyli policjanci i żołnierze z Podlaskiej B.K.. Bandyci wobec przewagi liczebnej rzucili się do ucieczki…
    Następnego dnia na drodze wychodzącej z Ustrzyk zebrało się kilku ludzi w lotniczych mundurach. Z namaszczeniem i ostrożnością włożyli spalony wrak samolotu do kilku dużych pudeł, które przy pomocy zatrzymanych wczoraj bandytów załadowali na dwie ciężarówki, które natychmiast odjechały w stronę Łodzi. Walki pomiędzy bandami OUNu, a policją państwową zakończyły się na długo. Mało kto, wśród lokalnych mieszkańców wierzył w możliwość zwycięstwa Ukraińców. Zwłaszcza, że przeciwko bandzie użyto nie tylko policji i wojska, ale także lotnictwa. Wszyscy piloci uczestniczący w walkach w Bieszczadach w lipcu i sierpniu 1934 roku zostali odznaczeni Krzyżami Walecznych…


    1 września

    Z pamiętnika marszałka.

    [​IMG]

    W dniu dzisiejszym rozpoczęły się procesy zatrzymanych przez policję bojowców OUNu. Najgorsze jednak, że pomimo wielkiej ofiarności i poświęcenia ze strony armii, policji, i lotnictwa nie udało się nam schwytać głównego prowodyra tych skandalicznych wystąpień, niejakiego Mykoły Lebieda. Według naszych danych, człowiek ten znalazł się w Niemczech, gdzie poprosił o azyl polityczny. Rząd niemiecki przysłał do nas ofertę z zapytaniem, czy zechcemy zaufać niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości, czy też pragniemy osobiście dopilnować ukarania tego groźnego przestępcy. Po długich rozmowach z ministrem Beckiem, doszedłem do wniosku, że najbardziej odpowiednią reakcją jest przystanie na propozycje niemiecką, gdyż domaganie się ekstradycji, mogłoby doprowadzić do spadku wzajemnego zaufania na linii Warszawa – Berlin, na co nie możemy sobie pozwolić. Niestety, to Niemcy są tymi silniejszymi…

    9 września

    W toruńskiej szkole artylerii, zakończyły się niezwykle ważne z punktu widzenia obronności prace. Zespołowi konstruktorów, oficerów i teoretyków wojskowości, udało się stworzyć nowy model działa piechoty, które w najbliższym czasie trafi do wszystkich brygad artylerii w kraju. Nowa armata będzie nosiła nazwę „Działo piechoty wz.1920/1934” i w pełni odpowiada najnowszym standardom. Jak donosi Kurier Codzienny, do końca roku Wojsko Polskie złoży zamówienie na co najmniej dwie brygady artylerii w pełni wyposażone w nowe działo.

    18 września

    [​IMG]

    Zakończyło się formowanie Podlaskiej Brygady Kawalerii, która wejdzie w skład SGO „Mazowsze”. Jednocześnie dowództwo rozpoczęło nabór szeregowych i oficerów do Podlaskiej Brygady Kawalerii, która powinna wejść do służby z początkiem grudnia roku bieżącego.

    Wydarzenia ze świata

    2 sierpnia

    [​IMG]

    5 sierpnia

    [​IMG]

    15 sierpnia

    [​IMG]

    8 września

    [​IMG]

    17 września

    [​IMG]

    22 września

    [​IMG]


    Odcinek zostanie wprowadzony do spisu treści w najbliższym czasie.
     
  12. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 11​


    Co tam słychać w szerokim świecie?

    [​IMG]

    2 października

    Moskwa, Kreml. Przemawia marszałek Tuchaczewski.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Nowi rekruci, oczekujący na przydział. W wyniku przemowy, tow. Tuchaczeskiego szkolenie podstawowe objęło wszystkich mężczyzn w Sowietach​

    - Armia Czerwona, jest jedyną siłą zdolną do obrony światowego proletariatu przed złowrogimi zakusami imperialistów, których zbrodnicze reżimy otaczają Związek Radziecki ze wszystkich stron! Obowiązkiem każdego obywatela Związku Sowieckiego, bez względu na jego płeć, przynależność partyjną, czy wykonywane normy, jest przygotowanie się do tego wielkiego obowiązku, jaki nałożył na każdego z nas wielki towarzysz Lenin! Obowiązku obrony ziemi, która raz znalazła się w rękach robotniczo-chłopskich. Niech każdy mężczyzna, kobieta i dziecko, wiedzą, że umacniany przez Armię Czerwoną sojusz robotniczo-chłopski, jest jedyną podstawą bytu państwa ogólnego dobrobytu – Związku Radzieckiego! Każdy agresor, musi zostać zniszczony, zanim przekroczy granicę naszego niepokonanego państwa! Niech Armia Czerwona będzie najbardziej ofensywną ze wszystkich armii świata! Dzieło jakie udało się stworzyć ludności dawnego, bandyckiego Imperium Cara, jest dziełem jakiego świat nie widział i już prawdopodobnie nie ujrzy, nie stało bowiem między nami wielkiego Towarzysza Lenina. Władzę w naszej niezwyciężonej chłopsko-robotniczej partii, przejął jednak drugi wielki mąż stanu! Przyjaciel każdego ludu i narodu miłującego pokój. Wszyscy doskonale wiemy o kim mówię. Moje słowa kieruję, ku wielkiemu towarzyszowi Stalinowi!

    Wystąpienie został przerwane przez burzę oklasków zebranych na sali delegatów.

    - I właśnie ten mąż stanu, w swej wielkiej mądrości i niespotykanej inteligencji, w swej czujności rewolucyjnej, doprowadził do rozpoczęcia tworzenia specjalistycznych i wysublimowanych planów szkolenia naszych niezwyciężonych bojców!

    RAPORT POLSKIEGO AMBASADORA W ZSRR W ZWIĄZKU Z WYSTĄPIENIEM MARSZ. TUCHACZESWSKIEGO STOP SOWIETY WPROWADZIŁY NOWY SYSTEM SZKOLENIA WOJSK STOP OBOWIĄZKOWĄ SŁUŻBĄ OBJĘCI ZOSTANĄ WSZYSCY MĘŻCZYŹNI STOP ZALECA SIĘ ZWIĘKSZENIE AKTYWNOŚCI WYWIADU STOP W PRZEMÓWIENIU POJAWIŁY SIĘ NAWIĄZANIA DO WOJNY 1920 ROKU STOP OCZEKUJĘ NA DALSZE INSTRUKCJE STOP

    Odpowiedź na raport ambasadora RP w Sowietach.

    W związku z pańskim raportem pragnę poinformować iż okazał się on bardzo przydatny, zwłaszcza dla jednostek stacjonujących wzdłuż tzw. „ściany wschodniej”. W przypadku ponawiania się aluzji do wojny z Polską, lub Rumunią, jest pan zobowiązany do poinformowania kraju, w jak najkrótszym tempie, tak aby rząd i GISZ wypracowały schemat postępowania na arenie międzynarodowej. Jednocześnie uprasza się pana Ambasadora, o dokładniejszą ochronę korespondencji dyplomatycznej, gdyż telegram, jaki otrzymaliśmy za pośrednictwem naszego bezpośredniego połączenia telegraficznego na linii Leningrad – Smoleńsk – Warszawa mogło być przechwycone przez pewne nieprzychylne nam organizacje, działające z ramienia rządu sowieckiego. Jednocześnie proszę o zachowywanie ostrożności w kontaktach z sowieckimi dygnitarzami, gdyż obecnie zależy nam na zachowaniu spokoju na linii Warszawa – Moskwa.


    3 października

    [​IMG]

    [​IMG]

    Chiny
    Zmęczone długim marszem oddziały Chińskiej Robotniczo – Chłopskiej Armii Czerwonej zaległy wokół pól ryżowych. Po drugiej stronie ugoru znajdowały się siły rządowe. Zgodnie ze słowami przewodniczącego Mao, miejsce to było najsłabiej bronionym punktem na całej linii frontu. Oficerowie i „politurcy” formowali już kompanie mające przystąpić jako pierwsze do ataku. Żołnierze czołowych oddziałów zapełniali ładownice na swoich pasach pośpieszenie zabranymi z poprzednich stanowisk nabojami. Wiedzieli, że za chwilę, ruszą przez to podmokłe grzęzawisko, na którym kiedyś bujnie rósł ryż do ataku na okopane wojska Czang Kaj Szeka.

    Tymczasem po drugiej stronie frontu, żołnierze schodzili właśnie ze swoich stanowisk i siadali do wieczornego, jakże skromnego, posiłku. Niektórzy z nich, zdaniem oficerów przesiąknięci komunistyczną propagandą, rozpowiadali szeptem pomiędzy swymi współtowarzyszami, że pomimo oblężenia oddziały Mao, jedzą trzy razy dziennie, dużo więcej ryżu niż oni. Podobno w Centralnej Bazie Rewolucyjnej w Ruijin, żołnierze komunistów mogli w czasie wolnym od służby wypoczywać i co najważniejsze jeść do syta…
    Gdy żołnierze otrzymali już swoje przydziałowe miski w połowie wypełnione ryżem, a w połowie zimną wodą, nad okopami dało się słyszeć tylko odgłosy uderzeń drewnianych pałeczek w metalowe, bądź drewniane powierzchnie mis… Nikomu nie przyszło do głowy, by obserwować skraj pola ryżowego, i przebiegającą przez nie drogę, po której przed wojną można było dojechać do Rujin. Korzystający z zaskoczenia żołnierze komunistów w absolutnej ciszy zbliżali się do linii wojsk Kuomintangu, gdy nagle któryś z żołnierzy wojsk rządowych podniósł głowę ponad okop…

    Nad pogrążonym w ciszy polem ryżu rozpętało się piekło – komuniści, zdając sobie sprawę, że dalsze powolne podkradanie się pod linie wojsk Czanga może skończyć się masakrą ich oddziałów ruszyli do natarcia. W stronę okopów poleciały granaty. Żołnierze wojsk rządowych rzucali w połowie pełne miski na ziemię i w pośpiechu otwierali chaotyczny i nieskoordynowany ogień do nadchodzących wojsk Mao. Jednocześnie oficerowie chińscy w pośpiechu pakowali walizki i rzucali się do ucieczki. Widząc to wielu żołnierzy przerywało ogień i wywieszało białe flagi…

    Następnego ranka nad polem bitwy wzeszło słońce. Drogą na której wieczorem padło kilku czerwonoarmistów przejeżdżał samochód z przewodniczącym Mao, zmuszonego do ucieczki z Ruijin, na które następowali już żołnierze Czanga. Wraz z przewodniczącym, w drogę ruszyło 90 tysięcy żołnierzy i 30 tysięcy cywilów.

    5 października

    [​IMG]

    Hiszpania
    W ciągu zaledwie kilku godzin manifestanci opanowali całe miasto. Oddziały prawicowe pośpiesznie ruszyły na prowincję, z której wciąż napływały sprzeczne komunikaty. Z jednej strony informowano o odwrocie sił hiszpańskich, z drugiej strony nikt nie informował zdezorientowanego społeczeństwa Asturii, co należy zrobić w zaistniałej sytuacji. Ucieczka Hiszpanów stała się faktem – na drogach prowadzących do Madrytu, Andaluzji i Grenady zaroiło się od samochodów i innych pojazdów – z Asturii uciekali przedstawiciele znienawidzonego rządu.

    [​IMG]

    Obrońcy młodej republiki

    [​IMG]

    Impas na prowincji trwał przez kilka godzin. Jednocześnie w głównym mieście regionu doszło do spotkania czołowych polityków Asturii. Po długich rozmowach, których wynik był na bieżąco przekazywany czekającym na zewnątrz ludziom, w dniu 7 października doszło do proklamowania Republiki Katalonii. Niestety, żadne państwo nie uznało młodej republiki, a Hiszpania uznała akt założycielski, za wypowiedzenie wojny, i skierowała w zagrożone walkami rejony oddziały wojska.
    Walki wobec słabości armii katalońskiej, złożonej z jednej brygady milicji nie trwały długo – po dziesięciu dniach od proklamowania niepodległości, nad Oviedo znów powiewała flaga Republiki Hiszpanii…

    22 października

    [​IMG]

    [​IMG]

    Franz Ritter von Epp wychodził właśnie z „Brunatnego Domu”, centrum zarządzania NSDAP. Po długiej i burzliwej rozmowie z kanclerzem Adolfem Hitlerem, obu panom udało się dojść do porozumienia w sprawie Reichskolonialbundu, organizacji stworzonej przez von Eppa, w celu odzyskania odebranych przez zwycięskie mocarstwa dawnych kolonii niemieckich. W wyniku spotkania Eppa i Hitlera doszło do fuzji NSDAP i Reichskolonialbundu. Jednocześnie Epp, postanowił nawiązać bliższe kontakty z Rzeczpospolitą, której udało się nabyć od Republiki Francuskiej, Madagaskar. Prawdopodobnie celem Eppa, jest nakłonienie Polski do nabycia dla Niemiec części ich dawnych ziem, które później byłyby przez Polskę wydzierżawione Rzeszy. Trudno powiedzieć na ile ten śmiały plan może się powieść, ale jeżeli rząd niemiecki wyrazi swoją akceptację dla planów von Eppa to w najbliższym czasie dojdzie do spotkania pomiędzy szefem LMiK i Reichskolonialbundu.


    Skoro nic nie dzieje się w Polsce, a na świecie aż huczy, to czemu by tego nie opisać? Odcinki w przypadku braku wydarzeń fabularne, lub tego typu. Dziękuję za tak pozytywną ocenę mojego AARa, a także za komentarze. Również te negatywne, pod warunkiem, że będą one konstruktywne. ;)
     
  13. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 12

    Nowy sojusznik...​


    [​IMG]

    Okres obejmujący listopad i styczeń 1934/35 stał się dla Polski okresem przełomowym. Jest wiele przesłanek potwierdzających tą tezę. Pierwszą z nich jest szybko postępujący rozwój armii i marynarki wojennej. W listopadzie bowiem zakończyły się badania nad budową lekkiego krążownika, jednakże siłą ognia jaką miał uzyskiwać nowy okręt, tworzony w oparciu o stare włoskie plany, okazała się zbyt mała na potrzeby polskiej marynarki, dlatego też niemal natychmiast rozpoczęły się prace badawcze nad nową wersją lekkiego krążownika, uzbrojoną w armaty o większym kalibrze i donośności.

    [​IMG]

    Tym razem pracownicy Państwowej szkoły morskiej, postanowili nie polegać na pomysłach serwowanych im przez zagraniczne stocznie pracujące na potrzeby marynarek wojennych mocarstw zachodnich, i stworzyć własny model okrętu. Według planów opracowanych przez Polaków, nowa jednostka miała by mieć długość ok. 103,2 metra, przy wysokości 13,1 metra oraz szerokości 3,2 metra. Zgodnie z pierwotnymi planami jednostka miała mieć wyporność ok. 2250 BRT. Uzbrojenie obronne miały stanowić trzy wieże artyleryjskie wyposażone w działa kal. 120 mm, 4 działka plot, oraz 4 karabiny maszynowe Maxim/Vickers zamontowane na nadbudówkach w charakterze dodatkowej broni przeciwlotniczej. Według pierwszego projektu, nowa jednostka miała być również wyposażona w tory minowe. Zgodnie ze specyfikacją prototypu okręty miały osiągać około 25 węzłów.

    [​IMG]

    Jednocześnie w siłach lądowych nastąpiło wprowadzenie w życie nowego modelu umundurowania i uzbrojenia, który określa się obecnie zbiorczo jako wz.33. Nowości jakie przynosił „wz.33” nie robią może na nas wielkiego wrażenia – sprowadzały się bowiem do większej ilości amunicji, nowego kroju munduru, nowej czapki garnizonowej oraz tak zwanej polówki, stosowanej przez podoficerów piechoty zamiennie z hełmem. Jednocześnie zakończyły się eksperymenty z ostateczną wersją karabinu piechoty, którym po wielu próbach i testach stał się ostatecznie karabinek Mauser wz.33. Dodatkową pomocą dla oddziałów atakujących okopanego nieprzyjaciela miała być sekcja karabinów maszynowych złożona z dwóch drużyn uzbrojonych w dwa cekaemy Maxim lub Vickers. Stopniowo wprowadzano też do użytku kaemy „Szczeniak” wz.34, których produkcję rozpoczęła działająca w Radomiu, RFB.

    [​IMG]

    Innym ważnym aspektem było wprowadzenie do służby kolejnej brygady kawalerii, która rozpoczęła służbę patrolowo – szkoleniową na Ukrainie, w ramach tak zwanej Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Ukraina”. Dowódcą nowego związku taktycznego został generał Franciszek Alter, dotychczasowy dowódca 77 pułku piechoty. Nowa jednostka składała się głównie z żołnierzy narodowości Polskiej i w przeciwieństwie do Dzisieńskiej Dywizji Obrony Narodowej nie miała za zadanie „wychowywania” ludności miejscowej.

    [​IMG]

    Prace nad nowym RKM-em​

    Co prawda wprowadzenie wzoru 33 stanowiło ważną zmianę w wojsku polskim, jednakże nie rozwiązywało to problemu małej ilości broni maszynowej przypadającej na dywizję piechoty, dlatego też niemal natychmiast rozpoczęły się badania prowadzone przez firmę Hipolita Cegielskiego z Poznania. Na czas prac naukowych zostały one oznaczone jako „Piechota wzór 36”. Zgodnie z założeniami, naukowcy planowali opracowanie nowego rkm-u piechoty, oraz łatwego w transporcie moździerza kaliber 81 mm, a także działa piechoty kalibru 75 mm.

    [​IMG]

    Równie wielkie zmiany jak w wojskowości dały się również zauważyć w polityce. W poszczególnych regionach świata robiło się coraz „goręcej” i nie chodziło tu bynajmniej o zmiany pogodowe. Pierwszym ważnym wydarzeniem było przejęcie rządów we Francji przez prawicowy rząd, wyłoniony w wyborach powszechnych z 8 listopada 1934 roku. Urząd premiera przejął Pierre Flandrin, zwolennik porozumienia z Niemcami, oraz rezygnacji z części reparacji wojennych na rzecz III Republiki.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Kolejnym ważnym wydarzeniem, które zaważyło na pewnych decyzjach polskich polityków, był zamach na Kirowa, sowieckiego polityka, który w opinii niektórych czołowych działaczy sowieckich dążył do normalizacji stosunków z zachodem i zakończeniem prowadzenia polityki zagranicznej z pozycji oblężonej twierdzy. Zabójstwo dokonane przez Leonida Nikołajewa, doprowadziło jednocześnie do ugruntowania się pozycji Józefa Wissarionowicza Stalina, który otwarcie dążył do podboju Rzeczpospolitej, i mówił o tym swoim współpracownikom przy każdej okazji.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Włoskie oddziały kolonialne​

    Zupełnie innym problemem było pozyskiwanie sympatii ludności arabskiej, przez włoskie władze, które łakomo spoglądały na pozostający w polskich rękach Madagaskar. Jak wiadomo Włochy, które weszły do pierwszej wojny światowej po stronie Aliantów nie otrzymały zbyt wiele z rozbitego po czterech latach walk imperium dwóch cesarzy, i obecnie dążyły do zdobycia nowych terenów, które „osłodziłyby” społeczeństwu straty poniesione w Wielkiej Wojnie. Następną przesłanką, potwierdzającą agresywne dążenia Włochów, był tak zwany Incydent w Ueluel, kiedy to Włosi przekroczyli granicę i na widok zbliżających się oddziałów Etiopskich otworzyli ogień. Pokonani przez słabiej i mniej licznych Etiopczyków, Włosi uciekli do Somalii. Niemal natychmiast oba kraje ogłosił mobilizację rezerwistów. W sprawę wmieszała się Liga Narodów, która zmusiła Włochów do przeprowadzenia dokładnego śledztwa…

    W tym kontekście mało ważnym faktem, wydaje się powstanie niepodległego państwa Haitańskiego, którego terytorium znajdowało się dotychczas pod amerykańską okupacją.

    [​IMG]

    [​IMG]

    Wobec takiego układu sił i nasilających się spotkań włosko-niemieckich, rząd Rzeczpospolitej znajdujący się pod przemożnym wpływem marszałka Piłsudskiego, rozpoczął rozmowy z rządem niemieckim, na temat sojuszu zaczepno-obronnego. W rozmowach dwustronnych uczestniczyli minister Józef Beck, oraz kanclerz Rzeszy Adolf Hitler. Dodatkowym reprezentantem strony polskiej był marszałek Józef Piłsudski, który złożył kurtuazyjną wizytę w Berlinie. Podczas rozmowy obaj przywódcy nawiązali do wojny 1920 roku i przesłania jakie płynęło z niej dla świata. Zdaniem kanclerza i marszałka Piłsudskiego najważniejsze jest by nie bratać się z Sowietami i w odpowiednim momencie wkroczyć do Związku Radzieckiego. Jednocześnie obie strony zaprosiły swoich przedstawicieli i instruktorów wojskowych do wymiany doświadczeń.

    Major Lalek powoli zamknął walizkę i po raz ostatni popatrzył na swoje biuro.
    - No dobra, stary, przejmujesz dowództwo – powiedział i podał rękę Miśkiewiczowi.
    - Naprawdę musi pan jechać na to szkolenie do Niemiec? Przecież u nas też jest dużo szkół lotniczych i masa dobrego sprzętu.
    - Wiesz Piotrze, u nas nawet za dwieście lat niektórzy oficerowie nie zrozumieją, że lotnictwo to broń przyszłości. Jak długo będziemy jeszcze latać naszymi P.11? Rok, dwa? A co potem? Będziecie łatać je w powietrzu, albo montować silniki od kosiarek?
    - Panie majorze, przecież obaj wiemy, że w kraju jest ciężko, fabryk mało…
    - Tak. Masz rację. To tylko kilka tygodni. Potem wracam do kraju. Podobno pokażą nam ich nowe Heinkle…
    - Może ma pan dla mnie jakieś specjalne rozkazy, propozycje…
    - Słuchaj Piotrek, obaj wiemy, że zasłużyłeś na to by dowodzić tą jednostką, i nie zamierzam Cię uczyć co i jak. Wiem, że jesteś bardzo dobry. Lepszy ode mnie i od całej tej zgrai. Lataj z chłopakami na ostre strzelanie, pokazuj im nowe manewry, akrobacje. Jednym słowem bądź z nimi zawsze. Nie traktuj ich jak oficer, jak dowódca, tylko jak kolega. Rozumiesz?
    - Wydaje mi się, że tak.
    Major podszedł do Miśkiewicza i podał mu rękę.
    - Trzymaj się stary.

    Podobna scena rozgrywała się na okręcie podwodnym Wilk, który żegnał najlepszych oficerów przechodzących na szkolenie do Krigsmarine. Wśród „szczęśliwców” był bosman Sokołowski. Nie była to dla niego nowość. Przed kilku laty był we Francji na specjalnym szkoleniu, dla oficerów marynarki wojennej. Teraz miał znowu gdzieś jechać. Tym razem celem była nie „słodka Francja”, ale Niemcy…Na dobrą sprawę nawet nie znał języka…


    [​IMG]

    28 stycznia do Białowieży przyjechał marszałek Goring. Oprócz niego do Polski przybyła także niemiecka misja wojskowa, która miała ocenić przygotowania Polski do podjęcia walki z Sowiatami. Wspólne rozmowy i spotkania przyczyniły się do pogłębienia sojuszu, jaki od niedawna łączy oba kraje i poprawy wzajemnych relacji.
     
  14. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 13​


    Ostatnie miesiące...​


    [​IMG]

    [​IMG]

    W Rzeczpospolitej, po jej „aneksie” do Osi, nie zmieniło się zbyt wiele. Pozostający wciąż u władzy marszałek Józef Piłsudski, trzymał wszystkich jak to się zwykło mawiać „za twarz” i w wypadku najmniejszego przejawu nieposłuszeństwa kazał pakować manatki. Zdaniem wielu komentatorów życia politycznego, marszałkowi nie pozostało już wiele czasu, i dlatego też postanowił maksymalnie wykorzystać pierwsze trzy miesiące nowego roku. O ile w styczniu udało mu się jak sam uważał zabezpieczyć Polskę od strony Niemiec, o tyle w lutym, udało mu się wprowadzić do wojska swoisty azyl dla dawnych oficerów legionowych. Mowa oczywiście o 1 Dywizji Piechoty Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, która została skierowana do obrony granicy polsko sowieckiej – jedynej płonącej granicy – jak powiedział generał Rydz Śmigły. Zdaniem wielu, nowa dywizja, która stała się zalążkiem 10 Armii dowodzonej przez generała Felicjana Sławoja – Składkowskiego, miała być w przyszłości elitą polskiej armii. W tych na pozór bezpodstawnych domysłach było jednak ziarno prawdy – rekruci kierowani do 1 DP, byli poddawani nie tylko typowemu szkoleniu rekruckiemu, polegającemu na nauce obsługi broni, oraz ćwiczeniu kroku defiladowego, ale także języka rosyjskiego, ukraińskiego i niemieckiego. Dodatkowo każdy żołnierz poddawany był od pierwszych dni pobytu w jednostce silnej indoktrynacji, polegającej głównie na wychwalaniu zasług marszałka Piłsudskiego dla odrodzonej Rzeczpospolitej. Pierwszą kadrę, stanowili synowie dawnych żołnierzy Legionów.

    [​IMG]

    27 luty był pierwszym dniem funkcjonowania Luftwaffe. Major Mikołaj Lalek, jako jeden z polskich obserwatorów uczestniczył w uroczystym otwarciu pierwszego lotniska pułkowego. Podczas późniejszych rozmów z żołnierzami, oficerami i szeregowcami, młodemu oficerowi udało się wyrobić dość kontrowersyjną opinię na temat powstającego właśnie tworu.

    „Uważam, że cała ta czcza gadanina o odbudowie Luftwaffe, to czysta kpina. Jak bowiem można odbudowywać coś co istnieje, co działa całkiem sprawnie choć pod przykrywką z kolorowego materiału? Nie wiem dlaczego i po co tworzony jest cały ten „nimb” tajemniczości wokół ludzi szkolących się we Włoszech? Nie dalej jak wczoraj rozmawiałem z jednym z tych młodzieńców i doszedłem do wniosku, że pod pewnymi względami, ma on dużo większą wiedzę ode mnie, który ukończył szkołę lotniczą Orląt. Tutaj cała młodzież, poświęca swoją uwagę sprawom obronności państwa, co w porównaniu do naszego kraju jest tyleż nieprawdopodobne co i dziwne. W Polsce, największym wydarzeniem dla rówieśników tych wszystkich Hansów i Johanów nie jest wprowadzenie nowego rodzaju aparatu myśliwskiego do armii, ale… przedstawienie jakiegoś tam pana Witkiewicza, który nawiasem mówiąc nie ma zielonego pojęcia o sztuce. Ale z tej racji, że dziś każdy *****arz lubi pan Witkiewicza i zna jego wątpliwej wartości utwory, za lat dwadzieścia będzie on obowiązkowy do czytania, a jego spadkobiercy będą żyć z tantiem za przedruki jego tak zwanych utworów…”

    [​IMG]

    [​IMG]

    W dniach 7 – 12 marca władze polskie rozpoczęły negocjacje ze szwedzką firmą Bofors, dotyczące zakupu nowego modelu armatki przeciwpancernej, która już niebawem miała trafić do polskiej armii. Rozmowy opiewały na zakup licencji i kilku egzemplarzy, które zamierzano rozebrać na czynniki pierwsze w celu przeprowadzenia niezbędnych modyfikacji. 12 marca późnym wieczorem do portu w Gdyni przybył stary szwedzki transportowiec „Gustaw IX”. Na pokładzie przeżartego rdzą statku znajdowało się pięć armatek oraz odpowiednie plany konstrukcyjne. Wraz z dokumentacją i sprzętem do Polski przybyła szwedzka misja wojskowa, oraz przedstawiciele firmy Bofors, których zadaniem było przyjrzenie się powstającym właśnie fabrykom broni pancernej. Przybysze zza morza mieli ocenić w jakim stopniu będzie można rozwinąć w nich produkcję sprzętu pancernego, którego braki dawały o sobie znać. Jednocześnie, marszałek Piłsudski przedstawił plan rozwoju polskiej armii, który zakładał stworzenie 10 dywizji pancernych wyposażonych w czołgi średnie, 2 dywizji wsparcia, z czołgami lekkimi i 30 dywizji kawalerii, lub piechoty zmechanizowanej (tj. wyposażonej w mobilne środki transportu).

    [​IMG]

    16 marca doszło do kolejnego niezwykle ważnego wydarzenia w dziejach nowopowstałego sojuszu. Niemcy oficjalnie zarzuciły postanowienia dyktatu wersalskiego i rozpoczęły masowe szkolenie rekruta. Jednocześnie niemieckie siły zbrojne otrzymały nazwę, która miała zapisać się złotymi zgłoskami w historii wojskowości – Wermacht. Przekształcenie Reichswery w Wermacht przebiegło dość bezkolizyjnie. Jednocześnie w dniu 16 marca rozpoczęło się formowanie nowych dywizji piechoty, które już niebawem miały zająć pozycje na granicy niemiecko francuskiej, która w przyszłości, nie tak znowu dalekiej, miała stać się areną walki. W związku z tak podniosłym wydarzeniem marszałek Józef Piłsudski zatelefonował do kanclerza Niemiec, Adolfa Hitlera.
    - Witam panie kanclerzu.
    - Dobry wieczór, panie marszałku.
    - Pragnę panu pogratulować, tego wspaniałego czynu, na który zdecydował się cały naród niemiecki. Jest to przykład na to jak wielkim i silnym jest naród niemiecki i jak wiele ograniczeń potrafi zerwać w imię obrony swej godności.
    - Dziękuję panie marszałku, jednocześnie pragnę powinszować tak zdolnych oficerów. Na szczególne wyróżnienie zasługują znajdujący się w Niemczech oficerowie lotnictwa, min. majorzy Kozłowski, Laśkiewicz i Lalek. Ten ostatni wskazał naszym pilotom kilka usterek w budowie naszych nowych myśliwców Focke Wulf 56 Stosser.
    - Podziękowania należą się nie mnie, lecz jego nauczycielom.
    - Pozwolę sobie zadać jeszcze panu jedno pytanie.
    - Proszę bardzo, myślę, że możemy jeszcze trochę porozmawiać.
    - Kiedy zamierzacie przystąpić do realizacji przerzutu wojsk nad granicę wschodnią?
    - Myślę, że najlepszym terminem na wykonanie tak dużej operacji będzie sezon letni. Jednocześnie prosiłbym, o przekazanie nam na ten czas pewnej liczby wagonów towarowych, które umożliwiłyby nam stworzenie dużych składów, przeznaczonych dla wosjka.
    - Panie, Piłsudski nie wiem co da się zrobić, ale przekażę pewne wnioski niemieckiemu attache wojskowemu w Warszawie…

    [​IMG]

    28 marca po długich walkach w sejmie nastąpiła dawno oczekiwana zmiana gabinetu rządowego. Miejsce premiera Kozłowskiego zajął ponownie Walery Sławek. Zmiany dotyczyły także innych stanowisk – min. stanowiska głównego dowódcy wojsk lądowych, które ponownie przejął marszałek Piłsudski. Jednocześnie w wyniku „spotkania na szczycie” tekę ministra gospodarki, zachował geniusz finansowy II RP Eugeniusz Kwiatkowski, który postanowił zintensyfikować prace budowlane w Wilnie i Siedlcach, gdzie na początku kwietnia miały powstać fabryki przemysłu zbrojeniowego. Wileńskie Zakłady Broni Maszynowej, miały początkowo składać się z tylko jednego dużego ośrodka, podobnie jak Siedlecka Wytwórnia Pojazdów Mech., która podlegała pod PZInż.

    [​IMG]

    Siedlecka Wytwórnia Pojazdów Mech., rozpoczęła swoją działalność jako samodzielny zakład 7 kwietnia 1934 roku. Do czasu otrzymania zamówienia na produkcję lekkich pojazdów rozpoznawczych Carden Lyod, która wpłynęła do kancelarii zakładu 11 kwietnia fabryka zajmowała się produkcją samochodów osobowych oraz ciągników. Po złożeniu zamówienia dwie z trzech linii montażowych SWPM zostały przeznaczone na cele „militarne”. Dzień przed wpłynięciem zamówienia, działalność rozpoczęły WZBM, które otrzymały zamówienie na produkcję wyposażenia dla 10 Dywizji Pancerno – Motorowej.

    [​IMG]

    16 kwietnia Toruńska Szkoła Artylerii, rozpoczęła prace nad wdrażaniem do służby w WP, nowego nabytku, armatki ppanc 37 mm, produkowanej na licencji szwedzkiej firmy Bofors. Niestety, w kraju dochodziło do wielu wydarzeń, które odciągały inżynierów od pracy. Wzmagała się bowiem działalność Ligii Morskiej i Kolonialnej, która rozpoczęła rozmowy dwustronne z Brazylią. Dzięki poparciu rządów Polskiego i Niemieckiego z kanclerzem Hitlerem na czele, LMiK udało się wynegocjować korzystne dla Polski ustalenia. Szarą eminencją rozmów był szef Reichkolonialbundu, von Epp, który lobbował wśród mniejszości niemieckiej w Brazylii, na rzecz Polski.

    [​IMG]

    23 kwietnia, Sejm i Senat uchwaliły dzieło życia marszałka – była nim tak zwana Konstytucja Kwietniowa, która zdaniem Piłsudskiego miała zapewnić wreszcie porządek w Sejmie…
     
  15. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 14

    Odcinek 14​


    Non omnis moriar - nie wszystek umrę...​


    [​IMG]

    Maj 1935 roku.

    Szanowny Panie majorze!​

    Od dawna do naszego pułku nie dotarły żadne wieści od pana, dlatego też postanowiliśmy razem z chłopcami napisać do pana jako pierwsi. W ciągu tych kilku tygodni jakie upłynęły od pańskiego wyjazdu wiele rzeczy uległo na naszym pułkowym lotnisku zmianie, która niezbyt dobrze odbiła się na funkcjonowaniu jednostki. Po pierwsze, z funkcji dowódcy został odwołany pański przyjaciel, porucznik Miśkiewicz, którego bez wiedzy reszty pilotów skierowano na urlop zdrowotny, z którego zgodnie z wolą dowództwa ma już do nas nie wrócić. Jednocześnie, jego miejsce zajął człowiek, mniemający zielonego pojęcia o lotnictwie myśliwskim, major Komański. Jako pierwszy przeciwko zmianie na stanowisku dowódcy zaprotestował porucznik, Krzysztofiak, którego niebawem przeniesiono do dywizjonu bombowego. Dobrze zna pan porucznika, dlatego, nie powinna pana zdziwić jego reakcja na taką karę – następnego dnia spakował wszystkie rzeczy i poprosił o przeniesienie w stan spoczynku, ze względu na „trudną sytuację rodzinną”. Nasz wspaniały dowódca oczywiście wyraził zgodę na takie rozwiązanie i w ciągu zaledwie pięciu dni od opuszczenia pułku przez porucznika Miśkiewicza, odszedł drugi dobry pilot. Na miejsce porucznika Krzysztofiaka, przyszedł starszy sierżant Łasecki. To miły człowiek, bardzo dobrze odnosi się do personelu naziemnego, widać, że ma talent do latania, nie jest jednak Krzysztofiakiem, do którego przyzwyczaiła się większość personelu.
    Ponadto w dowództwie zapanował rozgardiasz – część naszych pilotów nie wie, czy w dniu dzisiejszym będą odbywać loty, dlatego przed siedzibą dowództwa co rano ustawia się długa kolejka. Za pana czasów tego nie było, a coraz większa liczba żołnierzy neguje rozkazy nowego dowódcy pułku. Ostatnio doszło do bardzo groźnego wypadku – dwóch pilotów musiało awaryjnie lądować na lotnisku zapasowym pod Zgierzem. W jednej z maszyn poszedł wtrysk paliwa, i jak pan się zapewne domyśla, zaczęła szybko tracić moc. W drugiej doszło do awarii silnika, spowodowanej pęknięciem jednego z cylindrów. Jak udało mi się ustalić, przyczyną usterek był wadliwy smar silnikowy, za którego zamówienie odpowiedzialny jest pan major Komański. Na szczęście obaj lotnicy lądowali bez większych problemów, co moim zdaniem jest zasługą tylko i wyłącznie pana majora. Owych pechowców, dowództwo, na osobisty wniosek pana Komańskiego, uziemiło. Potem kilku z nich straszono sprawą sądową, o uszkodzenie mienia rządowego. Nie wiemy już co mamy wszyscy o tym myśleć, dlatego na wniosek reszty personelu, napisałem do pana ten list.
    Uprzedzając pańskie pytanie, chciałem zaznaczyć, że po zaistnieniu tego „incydentu”, skierowaliśmy pismo do dowódcy lotnictwa, jednakże zanim jeszcze upłynął termin przyjęcia, zostaliśmy wezwani, przez naszego „drogiego” dowódcę, który ku zdumieniu nas wszystkich odczytał nam podpisaną przez nas petycję, a następnie zabrał nam premię i dodatek za ilość lat służby.
    Nasz pułk, zamienił się w jakiś ruski kołchoz. Panie majorze, jeżeli może pan jakoś wpłynąć na swoich znajomych w szefostwie, to proszę pana, w imieniu całego pułku, o uruchomienie pańskich kanałów, związanych z panem generałem Józefem Zającem.


    Podpisano starszy sierżant, mechanik Jan Pastuszko






    Berlin 12 maja 1935r.

    Chłopaki!

    Jestem tu w Berlinie już kilka dni, i cieszę się, że o mnie pamiętacie. Co do zmian zachodzących w pułku to rzeczywiście nie napawają one zbytnim optymizmem. Jeśli w czymś wam to pomoże, ulży, etc. to zapewniam was, że zadzwoniłem wczoraj do Warszawy, i przez kilka minut rozmawiałem z generałem Zającem, który zdziwił się, gdy usłyszał o owym „incydencie”, gdyż zgodnie z raportem, którego fragment udało mi się usłyszeć przez słuchawkę telefonu, przyczyną awarii dwóch maszyn miało być… zderzenie z ptakiem. Zupełnie nie rozumiem natomiast skierowania porucznika Miśkiewicza na urlop zdrowotny. No nic, panowie, zadzwonię dziś do niego z ambasady, o ile nie zatrzyma mnie miejscowa żandarmeria. Ci tutejsi są zupełnie inni niż nasze „kanarki”*. Z Niemcami nie ma dyskusji. Samolotów mają mało, ale w gruncie rzeczy to co jest, jest albo tak samo dobre jak nasze, albo nawet lepsze.

    Lalek


    [​IMG]

    12 maja 1935 roku zmarł Józef Piłsudski. W ciągu kilku dni w całym państwie wprowadzono stan wyjątkowy, a drogi, po których miano transportować zwłoki marszałka zostały otoczone silnym kordonem wojska. Pozostający w „spoczynku” porucznik Miśkiewicz, został wyznaczony do obsługi lotniczej przejazdu konduktu pogrzebowego przez kraj, gdyż zgodnie z decyzją generała Zająca, nad pociągiem przewożącym zwłoki, miały lecieć dwa samoloty myśliwskie.
    Porucznik powoli podszedł do stojącego na pasie myśliwca P.11c. Ostatni rzut okiem na mapę… Droga nie była daleka – najpierw należało lecieć około 30 minut wzdłuż Wisły, potem krótki przelot nad Warszawą i przelot nad dworcem Wileńskim od którego należało się trzymać pociągu, co było o tyle łatwe, że był to jedyny skład na tym odcinku. Porucznik usiadł w kabinie maszyny i szybko sprawdził przyrządy. Wszystko zadawało się być w porządku. Po chwili myśliwiec Miśkiewicza odbił się od powierzchni i powoli nabierając wysokości i szybkości skierował się w stronę Warszawy.


    [​IMG]

    Wieści o złym stanie zdrowia marszałka dochodziły do opinii publicznej już od dawna. Dla ludzi jasnym było, że Piłsudski jest u kresu swych dni. Coraz częściej podczas przemówień, czy publicznych wystąpień, marszałek nagle opadał z sił. Z trudem odwiedzał Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych. Jednakże, na byle aluzję, do jego pogarszającego się stanu, wybuchał zupełnie niezrozumiałym dla ludzi gniewem. W ciągu kilku ostatnich miesięcy życia stał się prawdziwą zmorą dla swoich podwładnych. Potrafił trzy razy, w ciągu godziny wydawać im sprzeczne rozkazy, zaś jego notatki odnośnie sytuacji międzynarodowej czy militarnej były na bieżąco niszczone, a gdy ktoś zadawał mu pytanie na ich temat, był świadkiem nerwowego wyskoku, który kończył się zazwyczaj wizytą lekarza. Początkowo opiekę nad Piłsudskim sprawowało konsylium lekarskie, którego jednak marszałek nie słuchał – gdy jeden z lekarzy zasugerował mu, by odbywał więcej spacerów i zrezygnował z pracy w wojsku, został przez niego wyśmiany, a następnie zwolniony. W tej sytuacji rolę tą przejął, wezwany z Wiednia, profesor tamtejszego uniwersytetu medycznego Karl Wenckerbach. Niestety, na początku kwietnia stało się jasne, że marszałek już niebawem opuści ten ziemski padół. Wszyscy współpracownicy powoli przygotowywali się do zgonu, który miał nastąpić 12 maja. Po śmierci, kilku znanych warszawskich lekarzy, przeprowadziło sekcję zwłok, która wykazała, iż przyczyną śmierci „Ojca Narodu”, jak nazwał marszałka proponowany na jego następcę, na stanowisku szefa GISZu, generał Edward Rydz Śmigły. Przy ciele zmarłego zaciągnięto wartę honorową, która składała się z czterech oficerów, czterech podoficerów i szeregowych. Nad zwłokami rozwieszono trzy sztandary wojska polskiego – pierwsze dwa nawiązywały do ornamentyki z czasów powstańczych, pierwszy przedstawiał wizerunek Orła Białego z 1831 roku, drugi z 1861, trzeci zaś był sztandarem legionowym. W dniach od 13 do 14 maja trumna ze zwłokami była wystawiona w Belwederze, przed którym ustawiały się długie kolejki ludzi chcących pożegnać marszałka Józefa Piłsudskiego, człowieka, który odbudował Polskę po 123 latach niewoli.

    [​IMG]

    Generałowie Rydz Śmigły i Sosnkowski wynoszą trumnę


    [​IMG]

    Pogrzeb w Wilnie

    Pogrzeb marszałka odbył się w dwóch miastach – pierwszym był Kraków, gdzie złożono ciało, drugim Wilno, gdzie na cmentarzu na Rossie, spoczęło serce. Podczas uroczystości pogrzebowych przemówienia do zebranych wygłosili min. przybyły do Krakowa specjalnie na tą okoliczność kanclerz Niemiec, Adolf Hitler, oraz prezydent RP Ignacy Mościcki.

    Przemówienie Hitlera, fragmenty:

    [​IMG]

    W historii każdego narodu pojawiają się postacie wybitne. Niestety jest ich niewiele. W naszych czasach osoby tego pokroju, co zmarły marszałek, można policzyć na palcach jednej ręki. Jako człowiek polityki, był on zwolennikiem wypełnienia historycznej powinności narodu polskiego, którą jest bezpardonowa i nieustanna walka z żywiołem rosyjskim, który przez tak wiele lat dławił Polaków, w skali nieznanej dotąd narodom cywilizowanym. Tym, co smuci najbardziej jest fakt, iż do tego straszliwego dzieła przyłożył swoją rękę również naród niemiecki. Na szczęście dla naszych wielkich narodów, na scenie pojawił się jednak ktoś taki jak marszałek Piłsudski. Dzięki jego wielkiej idei najpierw federacyjnego ograniczenia, dominacji rosyjskiej i bolszewickiej na kresach dawnej Rzeczpospolitej, która oddzielała w sposób naturalny żywioł azjatycko – rosyjski, od zachodniej Europy, później poprzez sojusz polsko – niemiecki, który zabezpieczył pokój w Europie na następnych pięćset lat.
    (…) Jeśli chodzi o niebywałe zdolności militarne zmarłego, to podobnie jak ja, był on samoukiem. Nikt nie nadał mi nigdy stopnia generalskiego, podobnie jak żadna armia świata nie odznaczyła tak wybitnego umysłu, zmarłego, stopniem oficerskim. Od najmłodszych lat jednak człowiek ten poświęcił się swojej ojczyźnie. Przez całe swoje życie, poza kilkoma trudnymi dla niego epizodami, walczył z bolszewizmem, który obaj zgodnie uznaliśmy za największą zarazę całej ludzkości.
    W ciągu ostatnich kilku tygodni wielokrotnie byłem świadkiem, jak pan marszałek, snuł śmiałe plany walki z tym toczącym świat czerwiem, znanym dokładniej jako „Związek Radziecki”. Niestety… Zmarł przedwcześnie. Jednakże, jego wielkie dzieło, jakim jest sojusz zawarty przez nasze dwa zwycięskie narody pozostanie w naszej pamięci na długie tysiąclecia, jako przykład na to, że pomiędzy rasą arysjką, której przedstawicielami są Niemcy, a rasą słowiańską istnieje wspólnota interesów, o obronie przed najazdem azjatyckich hord, ze wschodu.


    Przemówienie Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, fragmenty:

    [​IMG]

    Apoteoza Marszałka​

    Tam skąd pochodzę, zwykło się mawiać, że gdy umiera człowiek wybitny, jego dusza idzie prosto do nieba, i tam zasiada przed obliczem Boga Najwyższego na sądzie… Za wiele rzeczy, można by sądzić duszę, zmarłego, i spoczywającego teraz przede mną, człowieka. Człowieka, dzięki któremu udało się nam odzyskać niepodległość. Człowieka, który zaprowadził nas do zwycięstwa w godzinie próby, jaka przyszła na nasze młode państwo w roku 1920. Wreszcie, dzięki temu oto człowiekowi, udało się zaprowadzić Polskę, na drogę po jaką kroczy szczęśliwie aż po dzień dzisiejszy – drogę dobrobytu, opartego na rozbudowie przemysłu. Drogę postępu, opartego o rozwój miast portowych, takich jak Gdynia, która stała się polskim oknem na świat.
    Geniusz tego człowieka, wyrażał się min. w tym, iż w najbardziej odpowiednim momencie udało mu się, doprowadzić do zawarcia niezwykle korzystnego dla obu stron, sojuszu z młodym i prężnie rozwijającym się, państwem niemieckim, które już niebawem, stanie się gwarantem naszego międzynarodowego sukcesu. Jak długo bowiem można cierpieć? Naród nasz i państwowość, dość wycierpiały się, przez 123 lata niewoli. Dość wylaliśmy krwi, w czasie powstań i wojen, toczonych przez obce mocarstwa.
    (…) Dziś, stojąc tu nad trumną naszego umiłowanego marszałka, nie jesteśmy sami. Wraz z nami stoi tu przedstawiciel narodu niemieckiego.


    23 maja

    [​IMG]

    Nim udało się zakończyć zamieszanie związane ze śmiercią marszałka, na światło dzienne wyszedł problem, z którym zupełnie nie radziły sobie kolejne rządy polskie. Mowa oczywiście o sprawie tak zwanych Poleszuków, którzy w ostatnim czasie szczególnie się uaktywnili. Ich podatność na wpływy obce była bardzo różna. Część z nich nie odczuwała przynależności do żadnego z trzech narodów, które od wieków kontrolowały bagniste tereny Polesia, inni, czuli przywiązanie do narodu Białoruskiego, lub ukraińskiego. W ten sposób, ludzie Ci, stali się bardzo podatni na wpływy bolszewickie. Z tego ostatniego, w szczególnie utrudniający Polsce życie, sposób korzystał wywiad sowiecki, który co jakiś czas przerzucał na te tereny odd
    ziały NKWD, i GRU, których zadaniem było sianie zamętu na kresach…
     
  16. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 15​


    Po śmierci marszałka...

    [​IMG]


    Czerwiec 1935

    [​IMG]

    Powracający oficerowie PMW​

    3 czerwca

    Zakończenie pierwszej tury wymiany żołnierzy i oficerów szczególnie ważnych rodzajów sił zbrojnych stało się faktem. Do Polski powracali oficerowie lotnictwa, marynarki wojennej, oraz szkoleni w Niemczech czołgiści, którzy mieli stanowić kadrę formowanej 10 Dywizji Pancernej. Jednocześnie do Niemiec powrócili oficerowie piechoty, artylerii, a także kawalerii, która miała pełnić w Wermachcie rolę pomocniczych jednostek szybkich, których zadaniem miało być przełamywanie frontu, na odcinkach, gdzie użycie czołgów było by niemożliwe.
    W ambasadach państw sojuszniczych, odbywały się przyjęcia pożegnalne, na których dochodziło do wymiany wniosków między powracającymi do swoich krajów żołnierzami.

    8 czerwca

    [​IMG]

    Tymczasem w Polsce dochodziło do coraz większych kontrowersji związanych z nową ordynacją wyborczą, która przewidywała min. jednomandatowe okręgi wyborcze, które miały by być zatwierdzane przez odpowiednich urzędników państwowych. Co zupełnie zrozumiałe, trudno wymagać od ludzi stojących na stanowiskach, by podcinali gałąź na, której siedzą i zgłaszali kandydatury doskonale znanych i często lubianych działaczy opozycyjnych. Zupełnie inny wydźwięk miało wprowadzenie nowej ordynacji wyborczej na kresach, gdzie dominowali przedstawiciele mniejszości narodowych. Dla działaczy narodowych, wprowadzenie nowej ordynacji stało się kolejną kłodą rzuconą pod nogi – jeżeli zbyt aktywnie działali na rzecz praw własnego narodu, mogli nie otrzymać prawa wyborczego, jeśli zaś nie robili nic, co ich potencjalni wyborcy uważali za obronę interesów narodowych, to bardzo łatwo narażali się na utratę niezwykle cennego poparcia. Niestety, mniejszości narodowe, w większości nie były w stanie stworzyć silnej przeciwwagi dla związanych z Polską kół rządzących, złożonych głównie z urzędników i wielkich posiadaczy ziemskich. Nowe zapisy w prawie wyborczym, najgłośniej skrytykowali przedstawiciele UZND (Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo Demokratyczne), UZK (Ukraiński Związek Katolicki), WUZ (Wołyńsko – Ukraińskie Zjednoczenie) oraz BZCHD (Białoruskie Zjednoczenie Chrześcijańsko Demokratyczne). Co prawda Ukraińcy wciąż byli uważani za terrorystów, jednakże działalność propagandowa prowadzona przez czołowe partie skupiające Rusinów, przynosiła pewne korzyści.

    10 czerwca

    [​IMG]

    Porucznik usiadł na małej kanapie, która sprawowała w jego małej suterenie funkcję łóżka, krzesła, stołu, półki, a czasami również biurka. Obok, w odległości jakiś, trzydziestu centymetrów od brzegu kanapy, na wyłożonej nieheblowanymi deskami podłodze leżał duży plik papierów oznaczonych różnymi kolorowymi zakładkami. Pomiędzy papierzyskami, walały się puste butelki po najtańszych dostępnych w okolicznych sklepach alkoholach. Miśkiewicz nie ruszał się ze swojej wynajętej za pierwsze pieniądze zarobione w wojsku, sutereny już od kilku tygodni. Jego jedynym przejawem życia było cotygodniowe dobieranie renty zdrowotnej od listonosza, oraz krótkie spacery do najbliższego sklepu spożywczego, w którym zazwyczaj kupował kilka piw, czasem jakąś wódkę i bochenek chleba. Kamienica w, której mieszkał należała do pierwszej żony generała Knolla Kownackiego, dowódcy Mazowieckiej SGO. Pani generałowa miała około czterdziestu lat i wprost nienawidziła wojskowych. Zwłaszcza oficerów zawodowych, zaś najbardziej na świecie lubiła dopiekać pilotom wojskowym. Dlatego też, gdy tylko usłyszała, że Miśkiewicz przejściowo znalazł się na zasiłku chorobowym, postanowiła wykorzystać sytuacje i ponieść czynsz. Od czasu do czasu swoistym urozmaiceniem codziennej egzystencji były wizyty listonosza, który z uśmiechem na ustach wręczał porucznikowi należną mu pensję, wypłacaną przez państwo. Dlatego też dźwięk dzwonka wyrwał go z zadumy.
    Porucznik powoli wstał z kanapy i otworzył drzwi. Po drugiej stronie stał jego dawny dowódca, który przed kilkoma dniami powrócił z Niemiec.
    - Witam pana porucznika – mruknął na widok podwładnego, major Lalek.
    - Dzień dobry panie majorze.
    - Widzę, że nie masz za dużo czasu i miejsca na przyjmowanie gości – major podał Miśkiewiczowi bez słowa dużą brązową kopertę – Jeśli jesteś zainteresowany to widzimy się jutro na lotnisku 1 Dywizjonu Bombowego.
    - Przecież Komański wywalił mnie z wojska.
    - Komański wywalił, ja przyjmuję – odparł major – Przeczytaj i daj odpowiedź…
    - Panie majorze, jeśli zostaję w wojsku to wchodzę w to choćbym miał do końca służby przeglądać mapy pogodowe…
    Następnego dnia, na podłódzkim lotnisku, zajmowanym przez 1. Dywizjon Bobmowy, pojawił się major Lalek w towarzystwie porucznika Miśkiewicza i jeszcze jednego oficera noszącego dystynkcje kapitana lotnictwa. Po krótkim spacerze wzdłuż pasa startowego piloci zatrzymali się przed stojącym na uboczu hangarem. Przed budynkiem stało już kilku ubranych po cywilnemu mężczyzn, którzy na widok majora Lalka stanęli na baczność.
    - Panie majorze! Melduję grupę techniczną gotową do podjęcia służby przy prototypie.
    - Doskonale panowie. To nasi nowi piloci. Pokażcie im czym będą latać.
    Mężczyźni podeszli do drzwi i powoli odsunęli je na bok. Wewnątrz stał duży dwusilnikowy samolot. Maszyna była całkowicie metalowym średniopłatem z przeszklonym dziobem i kilkoma karabinami umieszczonymi w przeszklonym dziobie i na dolnym stanowisku strzelca.
    - Panowie, to jeden z najtajniejszych projektów naszego przemysłu lotniczego – odezwał się major.
    - Można wiedzieć dlaczego pokazuje nam pan ten samolot skoro jest taki tajny?
    - To maszyna stworzona tylko i wyłącznie do działań wywiadowczych. Będziecie wykonywali tajne loty nad terytorium państw sąsiednich. Myślę, że powinniście się poznać. Panie kapitanie, to pan porucznik Miśkiewicz, pański nowy pilot. Walczył z OUNem… Panie poruczniku przedstawiam panu kapitana Kopytka, pańskiego „fotografa” i nawigatora…

    20 czerwca

    [​IMG]

    PZL XA1B2​

    Słońce jeszcze nie zaszło, gdy dwóch żołnierzy w oficerskich mundurach opuściło bar garnizonowy w Brześciu Litewskim. Powoli skierowali się do hangaru, gdzie wśród wielu awionetek stał prawdziwy kolos. Całkowicie tajny samolot dalekiego zwiadu PZL XA1B2. Ich pierwszym zadaniem miało być sfotografowanie z powietrza kilku portów na Litwie, do których nie można było posłać okrętów podwodnych ze względu na zbyt małą głębokość basenu portowego. Mechanicy skończyli już tankowanie. Jako pierwszy do maszyny wsiadł nawigator. Powoli poprawił mundur i usiadł przy przygotowanym dla niego stoliku, na którym rozłożył swoje mapy. Po chwili na stanowisku pilota pojawił się porucznik Miśkiewicz.
    - No, to jak? O której możemy pojawić się w barze?
    - Przy odrobinie szczęścia będziemy mogli wrócić na zakończenie audycji z muzyką jazzową – mruknął kapitan i zapalił małą lampkę.
    - Widzę, że nie jesteśmy w humorze, co? – mruknął pilot i przystąpił do sprawdzania kolejnych iskrowników. Po chwili oba silniki zaczęły powoli pracować na niskich obrotach. Wielki samolot wytoczył się z hangaru na pas startowy.
    - Sprawdź, czy wszystko działa – mruknął porucznik przez interkom.
    Przez kilka minut w słuchawkach porucznika panowała głucha cisza.
    - Wszystko sprawne. Klapy opuszczone!
    - Dobra. Podnoszę!
    Silniki samolotu zaczęły pracować na wyższych obrotach. Po chwili ciężka maszyna ruszyła z miejsca i powoli nabierała prędkości. Po kilku minutach samolot znajdował się już na wysokości kilkudziesięciu metrów nad ziemią i powoli nabierał wysokości… Droga do granicy z Republiką Litewską przebiegała dość spokojnie. Obliczenia kursu dokonywane na bieżąco przez nawigatora zdawały się potwierdzać, że obaj członkowie załogi lecą w dobrym kierunku. Zegarek na tablicy przyrządów wskazywał godzinę dwudziestą drugą, gdy w słuchawkach dało się słyszeć dźwięki litewskiej radiostacji…
    - Chyba już wiesz gdzie jesteśmy – odezwał się nawigator.
    - Dobra. Ile czasu do portu?
    - Według moich obliczeń jeszcze półgodziny lotu przy tej prędkości.

    Port był już opustoszały. Okręty przycumowane przy kilku małych nabrzeżach były rzęsiście oświetlone. Gdy załogi schodziły już na ląd w powietrzu dało się słyszeć dudnienie silników…
    Maszyna schodziła bardzo szybko w dół. Aparat pracował na pełnych obrotach wykonując 30 zdjęć na sekundę. Po chwili ciężki samolot skrył się ponownie w chmurach…
     
  17. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 16

    Nowy człowiek....​


    [​IMG]

    Lipiec, 1935

    1 lipca

    [​IMG]
    W pałacu prezydenckim w Warszawie doszło do zaprzysiężenia nowego szefa Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, którym został mianowany generał Edward Rydz – Śmigły. Wybór jego osoby na stanowisko Generalnego Inspektora, nie było zaskoczeniem dla ludzi interesujących się militariami i ogólnie rzecz biorąc sprawami związanymi z wojskiem polskim. Zdaniem niektórych krytyków generała Rydza – Śmigłego, występował on zbyt często przeciwko sposobowi prowadzenia działań zbrojnych, preferowanemu przez Niemców, którzy utrzymywali sojusz. Jako pierwszy, gratulacje nowemu dowódcy sił zbrojnych złożył kanclerz Niemiec Adolf Hitler, który osobiście zadzwonił do Rydza – Śmigłego i poprosił go o wysłanie do Niemiec kolejnej partii oficerów, wszystkich rodzajów sił zbrojnych, by Ci poznali „niemiecką szkołę prowadzenia wojny”. Powodem tak późnego ogłoszenia decyzji odnośnie następcy marszałka Piłsudskiego, był bałagan w jego osobistych notatkach. Porządkujący je oficerowie GISZu, bardzo często nie byli w stanie odtworzyć związku przyczynowo skutkowego, pomiędzy pierwszą, a ostatnią linijką, często musieli przeszukiwać całe sterty dokumentów by odnaleźć jeden raport, który ostatecznie okazywał się nic nie wartą paplaniną.
    Informacje cenne, z wojskowego punktu widzenia, bardzo często udawało się odnaleźć w najmniej spodziewanych miejscach – np. teczki zawierające planowany przez świętej pamięci marszałka Piłsudskiego plan wojny z Sowietami, udało się odnaleźć w… szafie z rzeczami osobistymi. Kilka ważnych dokumentów, powiązanych bezpośrednio z sojuszem polsko – niemieckim odkryto w najmniej spodziewanym miejscu – w koszu na brudną bieliznę, w prywatnym domu świętej pamięci marszałka Piłsudskiego. Co prawda, nie wypada źle mówić o zmarłych, zwłaszcza, gdy nieboszczyk był postacią wielkiego formatu, tak jak marszałek Piłsudski, to jednak w sytuacji gdy głównodowodzący armią całkiem dużego europejskiego państwa, trzyma dokumenty, za które każdy wywiad byłby w stanie zapłacić duże pieniądze, w koszu na brudną bieliznę, naraża się co najmniej na wyśmianie.

    12 lipca

    [​IMG]

    Pod obrady sejmu, trafił projekt ustawy w sprawie „Powołania komitetu ds. narodowościowych”. Projekt został stworzony przez związanego z obozem sanacyjnym, polityka i dawnego oficera legionowego Walerego Sławka. Poniżej fragment wystąpienia Walerego Sławka w polskim sejmie, w dniu 12 lipca 1935 roku.

    - Panie marszałku, wysoka izbo. Nie po raz pierwszy jestem tu, by wraz z panami posłami omawiać kwestie narodowościowe, które w sposób bardzo wyraźny są akcentowane w naszym kraju na każdym kroku, przez Niemców, Ukraińców, Białorusinów i Żydów. O ile jednak Ci ostatni nie próbują tworzyć antypolskich organizacji o charakterze militarnym, o tyle Ci drudzy, notorycznie porywają się na polską państwowość i naszą obecność w Galicji i okręgu Lwowskim. Coraz częściej dochodzi do aktów terroru, a w zeszłym roku, w okresie letnim doszło do regularnych walk, pomiędzy tajnymi oddziałami OUNu, a policją państwową. Co prawda Niemcy, jako nasi sojusznicy, wykazują się wielką ofiarnością i pomocą w rozbudowie i umacnianiu pozycji naszego państwa, jednakże, jak można pozwolić by ich wysiłek, jakże często związany nawet z dużymi nakładami finansowymi szedł na marne, z powodu bandy, Rusinów, którzy nigdy w historii nie byli w stanie stworzyć własnego państwa?
    (Wystąpienie przerwały oklaski posłów niemieckich i gwizdy posłów ukraińskich)
    - Reakcja dwóch przedstawicieli, tego pseudo narodu, jest najlepszym potwierdzeniem moich słów. Jak panowie sądzą, czy takie niebezpieczne dla każdego polaka, a więc dla mnie, dla pana marszałka, panów oficerów, ministrów, a nawet pana prezydenta, ukraińskie bandy, mogą być rzeczowym i pewnym partnerem politycznym?
    Odpowiedź brzmi nie! Nikt nie może prowadzić polityki, za pomocą terroru, oraz przymierza z wrogiem całego państwa polskiego, które to nie szczędząc nakładów pieniężnych i materiałowych zapewniło tym ludziom podstawy egzystencji. Dlatego też należy w jak najkrótszym czasie, stworzyć instytucje przedstawicielskie, które ograniczałyby samowolę owych zbrodniarzy, i bandytów, którzy w wielu przypadkach uniknęli pojmania w czasie zeszłorocznego powstania ukraińskiego.

    Jako następny głos zabrał poseł Centrolewu, Józef Dzięgielewski.

    - Panie marszałku, wysoka izbo! Nie jestem zwolennikiem ograniczania praw narodowych jakiegokolwiek narodu, grupy etnicznej, czy choćby pojedynczej jednostki. Nikt, nawet państwo, a może zwłaszcza państwo, które udało się odtworzyć i odbudować po stu dwudziestu trzech latach niewoli. Nasz naród nie miał własnego państwa i cierpiał prześladowania ze strony Rosjan, Prusaków i w mniejszym stopniu Austriaków. Nie neguję, że w wyniku pewnych awersji ze strony reżimów rozbiorowych, narody polski i ukraiński zostały sobie przeciwstawione i zmuszone do walki o swoje prawa, nie neguję, że w wyniku tej walki śmierć poniosło bardzo wielu młodych i niewinnych Polaków, a także przedstawicieli tak zwanych „Strzelców Siczowych”, organizacji analogicznej do naszych Legionów Polskich.
    (Wystąpienie zostało przerwane przez oklaski posłów ukraińskich i gwizdy posłów BBWR)
    - Panowie posłowie! Wobec tak prostackiego i chamskiego zachowania panów posłów, nie widzę, sensu dalszego tłumaczenia panom posłom sensu mojego punktu widzenia. Uważam jednak za konieczne, nadmienienie panom posłom iż, jestem zbulwersowany panów zachowaniem!

    Na mównicy pojawił się poseł niemiecki, Hans Adolf Moltke.

    [​IMG]

    Poseł Moltke na polowaniu, w środku z karabinem​

    - Panie marszałku, wysoka izbo! W przeciwieństwie do mojego przedmówcy nie zamierzam rozpływać się nad prawami poszczególnych, tak zwanych narodów do samostanowienia. Jak zapewne wszyscy wiemy, dyktat wersalski w sposób znaczący utrudnił prowadzenie polityki, nie tylko rządowi niemieckiemu, ale również Polskiemu. Rzeczpospolita Polska, której obywatelem pozostaję od roku 1918, od dnia jedenastego listopada. Wszyscy żołnierze, oficerowie i podoficerowie Legionów Polskich, wykazali się w tym dniu wielką siłą. Siłą, która pozwoliła na stworzenie niepodległego kraju. Każde państwo, każdy naród, dysponuje pewną siłą, która pozwala na prowadzenie polityki, prowadzenie działalności państwa. Jeżeli naród takiej siły nie posiada, nie jest w stanie stworzyć niepodległego państwa. Siły takowej, nie posiadają tak zwani Rusini.
    Władze Rzeczpospolitej, założone przez marszałka Józefa Piłsudskiego taką siła dysponowały. Podwładni niejakiego Semena Petlury, tej siły nie mieli. Dlatego też wszyscy, jak jeden mąż musieli zginąć.
    Siły tej, Ukraińcy, mieć nie będą, przez najbliższe tysiąc lat. Dlatego też, jako przedstawiciel mniejszości niemieckiej w polskim sejmie przychylam się do wniosku pana Walerego Sławka.

    Poseł niemiecki usiadł na swoim miejscu. Do mównicy podszedł Iwan Krypnik, poseł ukraiński.

    - Panie marszałku, wysoka izbo… Mój naród, został szczególnie źle oceniony przez naród polski nie z powodu naszych dążeń niepodległościowych. Z powodu… tego straszliwego… incydentu, jaki miał miejsce w maju zeszłego roku… Mój naród stał się…obiektem drwin, i nienawiści ze strony… naszych polskich sąsiadów. Tak jak niegdyś… jesteśmy uznawani za „paznokcie do przycięcia” na ciele… Rzeczpospolitej…
    (Marszałek dał znać by do przemawiającego posła podeszli funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej. Dwóch wysokich funkcjonariuszy złapało przemawiającego posła pod pachami i wywlekło go na zewnątrz.)

    Głos zabrał marszałek.

    - Panowie posłowie… W związku z niezwykłą burzliwości dyskusji, zmuszony jestem przerwać obrady w dniu dzisiejszym i przenieść ten temat na dzień jutrzejszy…

    Głosowanie zakończyło się przyjęciem wniosku posła Walerego Sławka.

    Losy posła ukraińskiej mniejszości narodowej pozostawały nieznane, aż do 20 lipca, gdy udało mu się zadzwonić do współpracownika, znanego lwowskiego prawnika Maksyma Pogorzelca. Okazało się, że zatrzymany przez Straż Marszałkowską poseł ukraiński został natychmiast przetransportowany do aresztu śledczego, gdzie został postawiony w stan oskarżenia, o zakłócenie porządku publicznego. W ramach zapobiegania ewentualnemu mataczeniu, poseł został skierowany do Berezy Kartuskiej. Aresztowanie posła ukraińskiego wywołało szeroki oddźwięk wśród mniejszości narodowych, które rozpoczęły akcję pikietowania siedzib władz polskich na zamieszkiwanych przez nie terytoriach. I tak, Litwini doprowadzili do manifestacji, której zakończenie okazało się tragiczne dla manifestantów, którzy rzucili się na policyjną obstawę. Policja otworzyła ogień, w wyniku walk zginęło 2 Litwinów, a około 30 osób zostało zatrzymanych przez policję. Na Białorusi, kilka samochodów policyjnych zostało ostrzelanych przez nieznanych sprawców. We Lwowie, i innych miastach Ukrainy Zachodniej, doszło do zamieszek, zakończonych rozstrzelaniem kilkunastu najbardziej agresywnych manifestantów.

    17 lipca

    [​IMG]

    Generał Edward Rydz Śmigły usiadł w gabinecie swojego poprzednika, na stanowisku Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Powoli otworzył leżący na stole brulion i trzymając w jednej dłoni pióro wodził jego końcówką po umieszczonej na pierwszej stronie zeszytu tabeli zatytułowanej „Ważniejsze aspekty działalności wywiadowczej i kontrwywiadowczej, prowadzonej przez wojsko”. Generał na chwilę oderwał swój wzrok od tabelki i popatrzył na swojego adiutanta sierżanta Wiśniewskiego, siedzącego przy sąsiednim zawalonym mapami stole.
    - Sierżancie Wiśniewski?
    - Tak jest panie generale – odezwał się sierżant i stanął na baczność.
    - Czytał pan ostatni raport wywiadowczy od majora Lalka?
    - Nie posiadam odpowiednich uprawnień do czytania tych dokumentów, panie generale.
    W pokoju zapanowała cisza. Generał otworzył leżącą przed nim teczkę i wyjął z niej dokument opatrzony nazwą „Raport wywiadu lotniczego”. Generalny Inspektor odpiął od arkusza kilka zdjęć lotniczych przedstawiających zdjęcia lotnicze portu w Kłajpejdzie i podszedł do dużej mapy Litwy. Ostrożnie położył zdjęcia portu w odpowiednim miejscu i przyłożył do niej ****imetr*. Po krótkiej manipulacji urządzeniem na twarzy generała pojawił się uśmiech.
    - Czy ORP „Wilk” lub ORP „Orzeł” prowadziły rozpoznanie w okolicach Kłajpedy?
    - Wydaje mi się, że nie, ale jeśli pan generał sobie życzy mogę zatelefonować do dowództwa Marynarki Wojennej, do komandora Waligórskiego.
    - Dobrze. Proszę mnie niezwłocznie zawiadomić, gdy uzyska pan potrzebne wiadomości.

    [​IMG]

    Zdjęcie Majora Lalka z czasów służby w "Jasta 11"​

    Sierżant wyszedł z gabinetu generała. Ten ostatni korzystając z chwili samotności usiadł przy biurku i wyjął z szuflady teczkę personalną majora Mikołaja Lalka. Rydz Śmigły przez chwilę przyglądał się dołączonemu do teczki zdjęciu majora. Po chwili odłożył fotografię na bok i zagłębił się w lekturze. Z zapisków wynikało, że major pochodził ze starej ziemiańskiej rodziny. Pradziad majora (również Mikołaj) walczył w powstaniu listopadowym, w korpusie kawalerii, który został wybity do nogi w czasie bitwy o Olszynkę Grochowską. Dziadek majora, bił się z Moskalami w czasie powstania styczniowego. Początkowo, służył w oddziałach majora Langiewicza, potem w oddziale księdza Brzózki. Ojciec Lalka przeprowadził się do Poznania, pod którym po wielu latach oszczędzania udało mu się nabyć mały folwark. Sam major Lalek trafił do wojska w wieku lat siedemnastu, w 1917 roku. Po krótkim szkoleniu piechoty trafił na front zachodni. Po dwóch miesiącach, w uznaniu jego odwagi i zasług, a także dobrych warunków fizycznych został skierowany do szkoły lotniczej, po ukończeniu której trafił na początku marca 1918 roku do jednostki myśliwskiej „Jasta 11”, gdzie poznał osobiście największego pilota myśliwskiego wszechczasów, Manfreda von Richtchofena. W czasie walk na froncie zachodnim, młody pilot zaliczył pięć pewnych, trzy prawdopodobne i cztery wspólne zwycięstwa powietrzne…
    Generał sięgnął do słuchawki telefonu.
    - Sierżancie, proszę powiadomić majora Lalka, że jego projekt dostaje dofinansowanie. Potrzebujemy więcej takich maszyn i takich pilotów.

    Samolot z porucznikiem Miśkiewiczem i kapitanem Kopytkiem powrócił właśnie do bazy po kolejnym locie nad terytorium litewskie. Na ziemi porucznik na chwilę zatrzymał kapitana i powiedział do niego cichym głosem:
    - Zauważyłeś, że w ogóle nie latamy nad Związek Radziecki?
    - Tak. Ciebie też to dziwi?
    - Yhm. Myślę, że z tego może coś wyniknąć…

    *przyrząd do pomiaru długości dowolnej krzywej (krzywomierz)
     
  18. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 17​


    Koniec lata...​


    [​IMG]

    Sierpień 1935 roku…

    …był miesiącem nad wyraz spokojnym. Jedynym godnym uwagi wydarzeniem okazało się… rozpoczęcie owocnej współpracy niemiecko – chińskiej, która zaowocowała między innymi rozpoczęciem szkoleń najlepszych chińskich oficerów i podoficerów w niemieckich ośrodkach szkoleniowych piechoty, które wobec zawarcia układu sojuszniczego pomiędzy Rzeczpospolitą Polską, a III Rzeszą, zostały ulokowane wzdłuż granicy z Rzeczpospolitą. Program szkoleniowy obejmował początkowo około stu osób, jednakże już wkrótce do szkolących się w tajemnicy przed zachodem Polaków i Niemców dołączyło około trzech tysięcy chińczyków, którzy poznawali min. polskie lotniska, niemieckie oddziały pancerne, oraz sposoby walki z komunistyczną propagandą.

    Również w polityce zapanował zastój związany z rozpoczynającym się właśnie okresem wakacji sejmowych, które w tym roku zostały skrócone do jednego miesiąca. Podczas ostatniego posiedzenia zarządzono także walkę z sowiecką agitacją. O koneksje z wywiadem sowieckim oskarżono publicznie wielu znanych działaczy organizacji lewicowych, którzy w wielu przypadkach zostali niemal natychmiast zatrzymani przez policję.


    Jednocześnie na granicy polsko – litewskiej ruszyły zaplanowane na wielką skalę roboty budowlane. Po stronie polskiej w wielkiej tajemnicy przygotowano stanowiska artylerii ciężkiej i przeciwlotniczej. Do działań w rejonie Kłajpedy został wyznaczony jeden okręt podwodny, który w ciągu dziesięciu krótkich patroli prowadzonych z Prus Wschodnich, dostarczył setki dokładnych zdjęć okrętów litewskich.

    [​IMG]

    Przygotowania do rychłych działań zbrojnych poczynili również pracownicy szkoły Orląt w Dęblinie, gdzie na początku sierpnia rozpoczęto prowadzenie szkoleń dla najlepszych członków kursu pilotażu, na samoloty bombowe. W ramach kursu ćwiczono min. ataki na cele naziemne z lotu poziomego, unikanie ognia artylerii przeciwlotniczej, ataki z lotu koszącego, oraz bombardowanie precyzyjne z dużych wysokości. Trening był bardzo ciężki, zgodnie z danym przedstawionymi przez kierownictwo szkoły Orląt, zaledwie piętnaście procent elewów, uzyskiwało uprawnienia pilota samolotu bombowego i upragniony przydział do 1 Dywizjonu Bombowców. Jednocześnie pracownicy firmy RWD (Radomska Wytwórnia Dolnopłatów) rozpoczęli pracę nad stworzeniem nowej maszyny bombowej, którą roboczo nazwano RWD 4 Żubr. Projekt przewidywał stworzenie dwusilnikowego samolotu bombowego, wyposażonego w uzbrojenie obronne w postaci, trzech karabinów maszynowych wz. 35 „Szczeniak”, zdolnego do przeniesienia w komorze bombowej umieszczonej w kadłubie i zabezpieczonej przed ogniem z ziemi silnie opancerzonymi, drzwiami bombowymi, około 1,5 tony bomb lotniczych. Samolot miał osiągać prędkość maksymalną około 341 km/h. Część maszyn miała być przeznaczona dla Polskich Linii Lotniczych „LOT” dlatego też, w pierwszych projektach koncepcyjnych samolotu, nie pojawiły się sprężone karabiny maszynowe w wieżyczce dziobowej, umieszczonej nad przeszkloną kabiną bombardiera/obserwatora, która w maszynach cywilnych pełniła rolę gondoli widokowej, dla szczególnie ważnych pasażerów.

    Wrzesień 1935 roku…

    4 września

    [​IMG]

    Berlin był ładnymi miastem. Dość ładnym na spotkania pomiędzy dyplomatami i żołnierzami. Tak było i tym razem. Po jednej stronie stołu usiedli przedstawiciele Chińskiej Republiki, państwa stworzonego od początku do końca przez Czang – Kai – Szeka, po drugiej zaś oficerowie niemieccy i polscy, a także polscy dyplomaci z Warszawy. Dowódcą polskiej strony był podpułkownik Maciej Rogowski, dawny piłkarz, i twórca polskiej ligi piłkarskiej. Przełożonym Niemców biorących udział w negocjacjach był kapitan Joachim von Stroop, daleki krewny dowódcy oddziału SS w dawnym księstwie Lieppe – Detemond.
    - Jakiej pomocy, oczekujecie panowie od strony niemieckiej?
    - Pan kapitan Stroop zupełnie nie rozumie naszej sytuacji. Jesteśmy w stanie wojny, regularnej wojny z komunistami i bolszewikami. Nieprzyjaciel maszeruje przez nasz kraj, a my nie jesteśmy w stanie wyposażyć naszych ludzi w odpowiednią broń. Ludziom brakuje amunicji, żywności – na twarzy chińskiego dyplomaty pojawiła się długa zmarszczka.
    - Panie…Quiang, o ile dobrze pamiętam nazwisko… - podporucznik Rogowski przez chwilę bawił się piórem – Uważam za konieczne, przygotowanie pewnego schematu działań pomiędzy rządami niemieckim, w pewnej mierze polskim z jednej strony, a siłami dowodzonymi przez pana generała Czang Kaj Szeka.
    - To bardzo interesujące, słucham pańskich dalszych propozycji panie podporuczniku.
    - Na dzień dzisiejszy, żaden z nas nie posiada odpowiednich zezwoleń na prowadzenie negocjacji. Proszę powiedzieć, co pan ma uzyskać od naszych rządów.
    - W Azji dużo mówi się o wspaniałych niemieckich karabinach systemu Mauser. O doskonałych czołgach i świetnych polskich samolotach…
    Porucznik Rogowski przez chwilę notował na swojej kartce zamówienie złożone przez Chińczyków.
    - Jeśli chodzi o karabiny to proszę rozmawiać z panem kapitanem Stroopem. Jeśli zaś mowa o samolotach, to w najbliższym czasie w Polsce zostanie wprowadzony do służby nowy samolot bombowy, myślę że możemy wam w tej sytuacji przekazać część naszych Fokkerów, poza pewną liczbą maszyn, które zostaną przeznaczone do szkolenia pilotów.
    - Pan kanclerz Adolf Hitler przygotowuje już odpowiednie pełnomocnictwa dla jednego z naszych najlepszych oficerów broni pancernej, który zabezpieczy produkcję lekkich czołgów typu Panzer I w fabryce w Hajfongu.

    12 września

    [​IMG]

    Sędzia sądu rejonowego, czterdziestoletni już pan Wokulski nigdy nie lubił Żydów. Teraz stało przed nim kilku ubranych w drogie garnitury, popalających drogie papierosy bogatych Żydów. Przed Wokulskim, na jego drogim i bardzo pięknym biurku leżał dokument na mocy, którego z dniem 12 września miała powstać nowa organizacja syjonistyczna.
    - A więc zebraliście panowie… wszystkie dokumenty? – zapytał cicho Wokulski.
    - Tak jest panie sędzio – odparł najmłodszy z zebranych.
    - Dobrze. A teraz panowie możecie odjeść. Panów…organizacja została właśnie zatwierdzona przez państwo polskie – mruknął cicho Wokulski i schował dokument do koperty.

    15 września

    [​IMG]

    Podpułkownik Rogowski usiadł w loży prasowej. Powoli zapalił papierosa i popatrzył na zebranych posłów niemieckich. Na mównicę wszedł Adolf Hitler.

    - Żydzi są najobrzydliwszą z możliwych form życia, jakie istniejąca naszej planecie! Każdy kto tego nie rozumie, kto tego nie pojmuje… Kto nie chce przyjąć tego do wiadomości i brata się z tą obrzydliwą bandą zwierzą mówiących, każdy kto miesza czystą aryjską krew, z krwią tych, podludzi… Każdy kto miesza zdrowe niemieckie, aryjskie tkanki z tkankami podludzi, powinien być pozbawiony obywatelstwa niemieckiego!
    (Większość posłów NSDAP wstało z miejsc i zaczęło głośno bić brawo. W czasie gdy brawa jeszcze brzmiały, kanclerz podniósł do góry prawą dłoń i przez chwilę pozdrawiał zebrane w Norymberdze tłumy)

    - Niemcy! Wstaje nowy dzień. Już niebawem nasze ulice, nasze domy…zakłady pracy… będą czyste! Tak. Czystość rasowa i majątkowa. Nic nie będzie mógł szczyć się przynależnością do naszego wspaniałego narodu niemieckiego i tysiącletniej Rzeszy, jeśli wywodzi się z Żydów! Nie będzie miał prawa kalać, naszej świętej flagi swymi, zezwierzęconymi łapami, które ociekają krwią setek tysięcy naszych braci, przyjaciół, synów i ojców poległych podczas wielkiej wojny kiedy to – Hitler podniósł głos – w zdradziecki i zbójecki sposób wbili nam nóż w plecy!

    Rogowski przez chwilę popatrzył na zebranych. Głośno westchnął, wstał z miejsca i wyszedł z budynku…

    26 września

    [​IMG]

    Państwowe Zakłady Inżynieryjne otrzymały zamówienie na opracowanie nowego czołgu lekkiego. W ten sposób narodził się projekt lekkiego czołgu 4 TP. Pracę nad projektem przejął inżynier Habich. Zgodnie z pierwszymi założeniami pojazd miał osiągać prędkość maksymalną 55 km/h. Zasięg nowego czołgu na jednym baku miał wynosić około 450 km po szosach i około 240 km w terenie. Początkowo, nowy czołg zamierzano wyposażyć w najcięższy karabin maszynowy FK (model 0), i jeden karabin maszynowy, jednakże specjaliści ze Szkoły Artylerii w Toruniu pozytywnie wypowiedzieli się na temat montażu w wieży skróconej wersji działka Bofors.

    30 września

    [​IMG]

    Zgodnie z rozkazem Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych stacjonująca dotychczas w Lublinie Armia „Lublin” została przemianowana na Armię „Ukraina” i została przeniesiona do Kowla, gdzie 3 dywizje piechoty wchodzące w skład Armii „Ukraina” nawiązały współpracę z innymi oddziałami wojskowymi pozostającymi w tym samym czasie na Ukrainie. Zadaniem Armii „Ukraina” jest obrona terenów wchodzących w skład RP, na wypadek agresji ze strony sowieckiej.
     
  19. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 18​


    Koniec pewnej epoki...

    [​IMG]

    Październik 1935 roku

    2 październik

    [​IMG]

    W ciągu kilku miesięcy od śmierci marszałka Piłsudskiego doszło do powolnego rozkładu dzieła, tworzonego przez zmarłego. Szerokie masy robotnicze po klęsce powstania robotniczego z 1934 roku, wciąż nie były w stanie dojść do siebie po aresztowaniu wielu, związanych z ruchem robotniczym działaczy, i coraz częściej ulegały bolszewickiej agitacji. Wielu walczących w 1934 roku z oddziałami rządowymi zostało zatrzymanych, osądzonych i skazanych na pobyt w Berezie Kartuskiej bądź roboty publiczne. Jednocześnie przedstawiciele młodzieży ziemiańskiej i inteligenckiej, regularnie dołączali do zorganizowanej przez Romana Dmowskiego organizacji polityczno – wojskowej, znanej jako Obóz Narodowo – Radykalny. Trend ten dał się również wyczuć wśród posłów, wśród których silną agitację prowadził założyciel ONRu Roman Dmowski, który rozpoczął tworzenie klubu parlamentarnego. Na początku września wraz z zakończeniem wakacji parlamentarnych, do Romana Dmowskiego, dołączył ksiądz Stanisław Trzeciak, któremu udało się zapewnić sobie, posadę wiceministra bezpieczeństwa narodowego. W krótkim czasie, kapłanowi, udało się pozyskać zaufanie ministra Raczkiewicza, który wydał mu szerokie pełnomocnictwa.
    W kilka tygodni od założenia koła poselskiego, które założyli posłowie Dmowski, Trzeciak i Jędrzejewski, doszło do „secesji” części posłów BBWR. Na czele tak zwanych secesjonistów stanął poseł Seweryn Radziwiłł, który apelował z mównicy sejmowej, o

    „dołączenie do jedynej siły, która w sposób skuteczny może powstrzymać agitację bolszewicką, nie tylko na kresach, gdzie widzimy ją dzisiaj my, sanatorzy, ale również wewnątrz tego targanego, czerwoną chorobą kraju”

    Zdaniem posła Radziwiłła, jedynie utworzenie silnego prawicowego rządu, który wyda zgodę na rozbudowę, prawicowej organizacji partyjnej doprowadzi do unormowania sytuacji. W podobnym tonie wypowiadali się również inni posłowie, których zwykło się uważać, za reprezentantów ziemiaństwa. Niemal natychmiast rozpoczął się odpływ posłów „ziemiańskich” z BBWRu, do ONRu, który zaczął nabierać siły i co najważniejsze bogatego elektoratu. W tej sytuacji, ugrupowanie rządowe utraciło niezbędną większość głosów w Sejmie i było zmuszone do szukania porozumienia z partiami opozycji. Te jednak nie zgodziły się na propozycje, składane przez stronę rządową, i wysunęły własne postulaty, których jednak nie zgadzał się spełnić rząd. W tej sytuacji o mediację pomiędzy Sławkiem, a Dmowskim poproszono księdza Trzeciaka, który 2 października zaaranżował spotkanie pomiędzy posłem Sławkiem, a Dmowskim w kaplicy sejmowej. Rozmowa zapoczątkowana w kaplicy znalazła swój finał w hotelu sejmowym, gdzie ostatecznie około godziny 3 w nocy podpisano umowę koalicyjną pomiędzy ONR-em, a BBWR.

    4 października

    [​IMG]

    Pustynia wydawała się milczeć, jak każdego ranka. Giuseppe, podniósł się z ziemi i przeładował karabin. Wraz z kilkoma innymi żołnierzami został wyznany na rozpoznanie wrogiego posterunku. Etiopczycy siedzieli w głównym budynku, przy dużym stole, na którym ktoś ustawił radio. Giuseppe dał znać pozostałym by otoczyli posterunek. Przez kilka minut starał się zrozumieć słowa płynące z odbiornika, gdy wreszcie po dość długim oczekiwaniu zobaczył umówiony sygnał. Posterunek był otoczony.
    Włoch powoli odpiął od munduru granat. Spokojnie, tak jak robił to wiele razy, wyciągnął zawleczkę i odczekał dwie sekundy, zanim wrzucił granat przez okno budynku. Detonacja rozerwała siedzących przy stole, i rozbiła drzwi… Podłoga pomieszczenia spłynęła krwią. W tej samej chwili Włosi wpadli do środka i kolbami karabinów dobili leżących w kałuży krwi Etiopczyków. Ktoś wszedł na dach budynku i rzucił na ziemię flagę Etiopii… nad małym posterunkiem pośrodku pustyni załopotała dumnie włoska flaga.

    [​IMG]

    "Cesarz"​

    Dla żołnierzy, takich jaku Giuseppe, atak na posterunek był tylko kolejnym zadaniem, jednak dla cesarza przebywającego na dworze w Adis Abebie, był to początek długiej i pełnej wielu klęsk wojny, która miała zakończyć się w sposób jakiego cesarz, lew plemienia Judy, nie przewidywał w najśmielszych snach. Na mapie kraju, którą oglądał już od kilku dni zieleniło się i czerwieniło od flag. Każda flaga oznaczała jedną dywizję, oddział. Najwięcej tych czerwonych było nad odcinku erytrejskim, gdzie Włosi zebrali około 2/3 wszystkich sił rzuconych na Etiopię. Tymczasem w zaatakowanym kraju trwało gorączkowe powoływanie pod broń rezerw. Trudno zresztą mówić o powoływaniu pod broń, gdyż większość żołnierzy etiopskich używała dzid i mieczy, przeciwko włoskim pojazdom pancernym, czołgom, samolotom i karabinom maszynowym.

    Polska prasa od samego początku, mówiła o wojnie włosko – abisyńskiej z perspektywy Włochów. Najbardziej porywające były dla polskiego czytelnika relacje włoskich czołgistów, którzy mówili dziennikarzom, o tym jak zatrzymali się w miejscu i przez piętnaście minut strzelali z karabinów maszynowych do nadbiegających z przeciwka Murzynów uzbrojonych jedynie w dzidy i tarcze…Niektórzy komentatorzy powoływali się na Ligę Narodów, która długo zwlekała z wydaniem oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, dowodząc, że tak naprawdę, to nie wiadomo kto jest winny tej wojnie. Jednocześnie niektórzy, przeciwni takiemu pojmowaniu tragedii ludzkiej rozgrywającej się po obu stronach frontu, mówili o dialogu… Cóż z tego jednak jeśli nikt nie chciał słuchać – Mussolini chciał odbudowy Imperium Romanorum, Cesarz Etiopii chciał zwrotu ziem, które w jego mniemaniu bezprawnie zagarnęli Włosi… Nikt z dyplomatów nie myślał o jednym, prostym, ubranym w żółty piaskowy mundur Giuseppe, gdyż takich jak on było tysiące… Nikt nie myślał o tych którzy zginęli na posterunku pierwszego dnia wojny, bo takich jak oni było tysiące…

    13 października

    [​IMG]

    Tymczasem sytuacja Sanacji, jako obozu rządzącego Polską stawała się coraz gorsza. Z jednej strony BBWR, był „zabezpieczony” przed ewentualnym wetem posłów ONRu, jednakże na dłużą metę nie było możliwe prowadzenie polityki, wymierzonej pod koalicjanta. Pierwszym sprawdzianem lojalności było głosowanie w sprawie votum nieufności wobec rządu, zgłoszonego przez posłów lewicy na posiedzeniu 12 października. Następnego dnia, około godziny dwunastej, w sali przy ulicy Wiejskiej zawrzało. Powodem zamieszania była postawa części posłów ONR, którzy odmówili głosowania po linii koalicyjnej, jeśli rząd nie uzna ich postulatów o odwołanie prezydenta Mościckiego. W tej sytuacji piastujący urząd premiera Walery Sławek nie mógł odmówić i przystał na warunki posłów skupionych wokół Dmowskiego, który już czuł się panem sytuacji.
    Głosowanie zakończyło się utrzymaniem u władzy niepopularnego rządu premiera Walerego Sławka, jednakże, następnym odczytanym tego dnia w Sejmie wnioskiem było głosowanie w sprawie dymisji prezydenta Mościckiego, który bez zapowiedzenia pojawił się w parlamencie. Prezydent w skupieniu wysłuchał przemówienia premiera Sławka, który argumentował iż wraz ze zmianą kursu w polityce zagranicznej należy przeprowadzić zmiany na najwyższych stanowiskach i „odsunąć od władzy, człowieka, który o rządzeniu pojęcia jako chemik, mieć nie może”.
    Słysząc to prezydent, według relacji niektórych posłów, miał powstać z miejsca i oznajmić donośnym głosem, iż „ do stołka nie przyrósł”. W Sejmie zawrzało po raz kolejny… Marszałek Sejmu, Maciej Rataj widząc, iż w nie da się już zapanować nad sytuacją wydał dyspozycję zakończenia posiedzenia i przerwania obrad do dnia 22 października, by wszyscy zainteresowani mogli wyrobić sobie zdanie.

    22 października

    [​IMG]

    Pomiędzy 13, a 22 doszło do kilku wydarzeń, których przebieg pozwoli nam lekko przejść do wydarzeń z dnia 22 października. Następnego dnia po burzliwej sesji, w czasie której u władzy pozostał premier Sławek, do pałacu prezydenckiego został wezwany marszałek Sejmu, Maciej Rataj, który otrzymał z rąk prezydenta Mościckiego, jego dymisję, oraz dymisję dla premiera Sławka. Po krótkiej rozmowie telefonicznej, pomiędzy Mościckim, a Sławkiem, premier wyraził zgodę na decyzję podjętą przez prezydenta, i powiadomił o zaistniałej sytuacji Romana Dmowskiego, który błyskawicznie rozpoczął agitację. W ciągu zaledwie kilku godzin od ogłoszenia dymisji premiera Sławka, do marszałka Rataja wpłynęła petycja podpisana przez około 99% wszystkich posłów, wzywająca marszałka sejmu do powołania na stanowisko premiera posła Dmowskiego, który nominację przyjął.
    W czasie posiedzenia 22 października, prowadzonego już przez nowego premiera rozpoczęły się wybory trzeciego w historii prezydenta Rzeczypospolitej. Zgłoszono trzy kandydatury.

    [​IMG]

    - Ignacego Paderewskiego – propozycja ta padła ze strony posłów BBWR/ONR

    [​IMG]

    - Wincentego Witosa – propozycja padła ze strony posłów PSL „PIAST”

    [​IMG]

    - Władysława Sikorskiego – propozycja padła ze strony posłów lewicowych i nie zrzeszonych.

    Po pierwszym głosowaniu odpadł generał Sikorski, którego kandydatura została podważona przez część zwolenników Witosa i Paderewskiego, z racji dużego zaangażowania generała w sprawy wojskowe, związane z działalnością i dowodzeniem Armią „Łódź”. W drugiej turze przewagą jednego głosu wygrał dawny premier, znany pianista i filantrop, Ignacy Paderewski, który na wieść o wybraniu go prezydentem RP, niezwłocznie pojawił się w ambasadzie polskiej w Nowym Jorku, i za pośrednictwem radia wydał pierwsze oficjalne oświadczenie, w którym jako „prezydent elekt” zrzekał się pobierania wynagrodzenia. Jednocześnie Paderewski, wydał oficjalne oświadczenie do wszystkich członków stworzonego przez niego, Frontu Morges (organizacji antypiłsudczykowskiej, powstałej po śmierci marszałka) by na pewien czas zaprzestali działalności opozycyjnej względem rządu.

    29 października

    [​IMG]
    Jako, że przyroda nie znosi próżni, wobec wielkiego zwycięstwa i przejęcia władzy przez ONR, poprzedni rząd, z eks – premierem Walerym Sławkiem na czele był zmuszony do odejścia. Przy Sławku, i obozie piłsudczykowskim zostało zaledwie dwóch czy trzech posłów, dlatego też dalsze istnienie Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem stało się niepotrzebną nikomu fasą, która jedynie bardziej gmatwała sytuację w polskim sejmie. Dlatego też Walery Sławek, zwołał zebranie wszystkich członków BBWRu, na 29 października do swojego prywatnego mieszkania, gdzie osobiście podpisał akt likwidujący partię. W dziejach Polski zakończyła się pewna epoka…


    Ps. NW gram wciąż na pierwszej wersji moda. A co do ewentów... okaże się w praniu
    Ps. Juri - o tym nie wiedziałem. Masz to gdzieś opisane?

    Dzięki za komentarze.
     
  20. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 19​


    Pierwsze miesiące nowego premiera...​


    [​IMG]

    Listopad/grudzień 1935

    Pomiędzy Rzeczpospolitą Polską, a Królestwem Włoch, pojawiła się nić porozumienia. Rządy obu państw, coraz częściej stawały w jednym szeregu podczas przepychanek dyplomatycznych na forum Ligi Narodów, coraz częściej też, włoskie tłumaczenie przyczyny ataku na Etiopię znajdowało uznanie w polskich kołach dyplomatycznych. Jednocześnie pomiędzy częścią polskiej opozycji, do której niemal natychmiast przeszedł Walery Sławek i Ci spośród jego zwolenników, którym nie zaproponowano intratnych posad w nowym rządzie, a rządami angielskim i francuskim wywiązało się porozumienie, które mogło w znaczący sposób zmienić polską politykę zagraniczną. Walery Sławek wspominał po latach:

    „ W tych czasach nic nie było pewne. Z jednej strony przyszło nam, starym piłsudczykom, i powowcom działać bez naszego wodza, marszałka Piłsudskiego, z drugiej zaś wielu naszych podzielało poglądy Oenerowców. Było to dla mnie przerażające, że tak wielu „naszych” jest w gruncie rzeczy zdolnych do porzucenia idei wierności marszałkowi w imię korzyści materialnych. By powrócić do gry, musiałbym „odkupić” większą część posłów, czy to za pomocą pieniędzy, czy to poprzez obietnice korzystnego dla nich ustawodawstwa. Jednakże, jak obiecywać coś ludziom, którzy w danym momencie mogą wpływać na losy kraju? Jak można proponować im porzucenie lekkiej na pozór i przyjemnej drogi w imię, wyrzeczeń i poświęceń na rzecz idei, której twórca, jedyny przedstawiciel i podmiot już dawno leżał w trumnie?”

    1 listopada

    [​IMG]

    Święto Wszystkich Świętych stało się kolejną okazją do zamanifestowania ukraińskości Lwowa. Podczas oficjalnych obchodów na cmentarzu Łyczakowskim, oraz połączonym z nim cmentarzu Orląt Lwowskich doszło, do zamieszek zainicjowanych przez grupę uzbrojonych wyrostków, których zatrzymała policja. Wandale, gdyż tylko tak można nazwać owych młodych ludzi, rozstawili się wzdłuż cmentarnego płotu, i za pomocą białej farby pokryli go ordynarnymi napisami, gloryfikującymi Strzelców Siczowych, a także obrażającymi uczucia polaków zamieszkałych w Lwowie. Zanim do młodych Ukraińców „dobrali” się miejscowi działacze ONRu – Falangi, na miejscu pojawili się policjanci, którzy szybko zakuli wszystkich wandali w kajdanki i przewieźli ich do aresztu śledczego.
    Po kilku godzinach od zajścia zatrzymani opuścili więzienie, i udali się pod cmentarz, eskortowani przez oddziały policji granatowej. Na miejscu na policjantów i Ukraińców czekali już działacze Falangi, którzy na widok zatrzymanych wydobyli spod ubrań pałki i rzucili się na nachodzących z przeciwka. Pomiędzy obiema grupami doszło do krótkiej walki wręcz, która została przerwana nim ktokolwiek odniósł poważniejsze obrażenia. Niemal natychmiast na miejscu pojawił się radiowóz, z którego wybiegło dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy, którzy po oddaniu dwóch strzałów ostrzegawczych rozpędzili zbiegowisko.
    O tym straszliwym akcie dowiedział się premier Dmowski, który polecił księdzu Trzeciakowi natychmiastowe zbadanie sprawy.

    2 listopada

    [​IMG]

    Politycy deliberują, a żołnierze maszerują!​

    Włosi oficjalnie przedstawili powód zbrojnej interwencji w Etiopii. Doszło do niego podczas posiedzenia Ligii Narodów, na którym pjawił się po raz pierwszy nowy minister spraw zagranicznych Jędrzej Giertych. W chwili gdy część angielskich deputowanych ostentacyjnie opuściła salę, na znak protestu, minister Giertych powstał z miejsca i głośno powiedział do zgromadzonych na sali:
    - Jeżeli nie damy się wypowiedzieć naszemu włoskiemu przyjacielowi, to jacy z nas demokraci? Może od razu zgódźmy się na przyjęcie anglosaskiego punktu widzenia na wszystkie sprawy. Rozumiem, że dla panów Chamberlaina, i Churchilla, każde państwo posiadające własne elity arystokratyczne, które za pomocą machlojek i krętactw utrzymują się przy władzy jest niewinne, gdyż powiela zdegenerowany brytyjski sposób bycia…

    Po wypowiedzi ministra Giertycha salę obrad opuścili również deputowani z Francji, co doprowadziło do głośnych gwizdów w loży zajmowanej przez Niemców i Polaków. Jednocześnie oficjalny protest zgłosili Szwedzi, którzy uznali zachowanie ich brytyjskich i francuskich kolegów, za nie parlamentarne. Wyraz temu dało oświadczenie podpisane przez wszystkich Skandynawów:

    „… Każdy człowiek, w myśl zasad demokracji, ma prawo do wypowiadania własnych poglądów, nawet jeśli są one sprzeczne z naszym zdaniem. Rozumiemy niezadowolenie posłów Francuskich, którzy są zbulwersowani odrzuceniem ich propozycji mediacji pomiędzy obiema stronami, jednakże nasi włoscy koledzy, mają pełne prawo do obrony swych racji na forum międzynarodowym…”

    Gdy na sali obrad zapanował już spokój, do mównicy podszedł przedstawiciel Włochów. Po krótkiej chwili rozpoczął odczytywanie oficjalnego oświadczenia jego rządu…

    „Jedynym i głównym celem naszej operacji wojskowej na ternie Abisynii, jest nie jak tego chce etiopska propaganda militarystyczna zabór terenów należących do Cesarstwa Etiopii, lecz przywrócenie na tym terenie porządku prawnego. Przykłady łamania prawa międzynarodowego na ternie Cesarstwa, są aż nazbyt widoczne, by rząd włoski mógł przejść w tej sprawie do porządku dziennego. Liczne dowody na uprawianie zakazanego procederu niewolnictwa, zmuszają nas do objęcia opieką całego terytorium kraju.”

    5 listopada

    [​IMG]

    Samolot z eks-prezydentem Mościckim na pokładzie opuścił port lotniczy Okęcie. Tego samego dnia, w Warszawie pojawił się prezydent elekt – Paderewski. Na płycie lotniska przybywającego do kraju z USA prezydenta, powitał premier RP Roman Dmowski. Obaj mężowie stanu po krótkim powitaniu, wymienili kilka uwag dotyczących pogody i ogólnego stanu państwa, następnie zaś wzięli udział w oficjalnym przywitaniu Paderewskiego. W czasie uroczystości, przemówienie wygłosił premier Dmowski.

    „Każdy z nas urodzonych pod zbrodniczym reżimem zaborczym pamięta, chwilę, gdy jasne stało się, że już niebawem, za naszego życia, odrodzi się Polska. Pamiętamy doskonale dzień 11 listopada 1918 roku, kiedy to po 123 latach niewoli, cierpień i ucisku na mapy naszego kontynentu powróciła Polska. Niestety, część naszych rodaków nie była w stanie wykorzystać tego wielkiego szczęścia i ku uciesze naszych wrogów, wewnętrznych i zewnętrznych. Dlatego też już niebawem to tej wielkiej chwili, Polska ponownie zaczęła grzęznąć w bagnie. Bagnie korupcji, kolesiostwa, złodziejstwa i postępującego oszukiwania narodu. Dziś, gdy władzę nad naszym światłym narodem przejęły jedyne siły zdolne do naprawy Rzeczypospolitej… zmuszony jestem powiedzieć, że kraj jest w złym stanie. Wielu ludzi jest niezadowolonych z panujących u nas porządków. Wielu ludzi musi zmagać się z losem by przeżyć następny dzień… Ale już niebawem te problemy przejdą do historii. Dzięki pomocy pana prezydenta Paderewskiego, zbudujemy nową silną Polskę. Od gór, aż do morza!”

    16 listopada

    [​IMG]

    Do publicznej wiadomości została podana wieść, która zasmuciła większość miłośników lotnictwa w Polsce. Dzięki celowej polityce rządowej, zbankrutowała jedna z najbardziej prężnych polskich firm lotniczych. Większość urządzeń i pracowników znalazła zatrudnienie w zakładach państwowych PZL, które dzięki przejęciu prywatnej firmy otworzyły nową filię znaną jako PZL „Mielec”.

    27 listopada

    [​IMG]

    Na otwarcie nowej fabryki przemysłu zbrojeniowego w Bydgoszczy, przybył sam premier Roman Dmowski, który dokonał uroczystego otworzenia pierwszej linii produkcyjnej dla ciągników artyleryjskich C2P, które rozpoczęto produkować w zakładach Bydgoskiej Fabryki Sprzętu Mechanicznego. Docelowo, w ciągu najbliższych czterech lat w Bydgoszczy mają powstać jeszcze dwie fabryki zbrojeniowe, oraz jedna działająca na potrzeby lokalnej społeczności. W tej ostatniej zgodnie ze słowami premiera Dmowskiego produkowane będą wysokiej klasy narzędzia rolnicze. Jednocześnie wizyta w Bydgoszczy dała premierowi możliwość spotkania się z kanclerzem III Rzeszy Adolfem Hitlerem, który pogratulował premierowi przejęcia władzy w kraju.

    [​IMG]

    Adolf Hitler w czasie rozmowy telefonicznej, zaproponował Dmowskiemu, by ten na pewien czas ograniczył władzę prezydenta, który i tak pełnił tylko funkcję reprezentacyjne. Jednocześnie obaj przywódcy porozumieli się w kwestii polityki żydowskiej. Dmowski z trudem zaakceptował niemieckie ustawodawstwo anty-żydowskie, i wraz z księdzem Trzeciakiem przygotował odpowiedni projekt ustawy. W zamian III Rzesza miała przekazać Polsce 300 tysięcy marek kredytu na rzecz rozbudowę przemysłu zbrojeniowego.

    8 grudnia

    [​IMG]

    Polski geniusz ekonomiczny Eugeniusz Kwiatkowski jako pierwszy dostrzegł konieczność zmian. Co prawda początkowo nie był w stanie zdobyć środków koniecznych do realizacji jego ambitnego planu, jednakże, pożyczka uzyskana od rządu niemieckiego pozwoliła mu na rozwinięcie działalności. Pierwszym punktem nowego programu sformułowanego przez Kwiatkowskiego, było dofinansowanie przemysłu, na który przeznaczono większą część środków uzyskanych z pożyczki od rządu niemieckiego. Ogólną ideę, do realizacji której dążył Kwiatkowski nazwano potocznie „Planem Czteroletnim” gdyż wszystkie działania zostały rozłożone na cztery następne lata, tak by nie „przeładowywać” przemysłu.

    11 grudnia

    [​IMG]

    Cały świat obiegła wieść o przyznaniu międzynarodowej, pokojowej Nagrody Nobla niemieckiemu uczonemu. Z punktu widzenia Nazistów był jednak jeden problem. Uhonorowany tą prestiżową nagrodą uczony, von Ossietzky, jest z pochodzenia Żydem. W szefostwie NSDAP zapanowała konsternacja, gdy uczony ogłosił iż zamierza udać się do Sztokholmu i odebrać nagrodę, którą zamierza przeznaczyć na wyprowadzkę z Niemiec. Oczywiście w każdej innej sytuacji wyjazd jednego Żyda z Niemiec byłby Hitlerowi bardzo na rękę, jednakże, w tej sytuacji, rząd niemiecki zamierzał jak najszybciej przejąć i zainwestować milion w niemiecki przemysł zbrojeniowy, który obecnie jest szybko rozbudowywany, tak by w odpowiedniej chwili „uciągnąć” budowę „stalowych rumaków” PzKfw. I i II. Wobec zdecydowanego sprzeciwu Żyda, Hitler zdecydował o jego jak najszybszym aresztowaniu i osadzeniu w obozie koncentracyjnym w Dachau…
    Następnego ranka do mieszkania von Ossietzkego zapukało Gestapo. Na pakowanie nie było czasu. Gestapowcy od razu po przekroczeniu progu pobili ciężko służącą uczonego, a jego samego wraz z rodziną okradli ze wszystkich kosztowności, i cennych pamiątek rodzinnych, które jak powiedział odpowiedzialny za aresztowanie Hauptsturmführer Lothar;

    „ Zostały zabezpieczone przez rząd tysiącletniej Rzeszy”

    [​IMG]

    Jednocześnie Niemcy ustanowili nową organizację znaną jako Lebensborn, której głównym zadaniem miało być odbudowanie „krwi niemieckiej”. Zadaniem Lebensborn’u było zapobieganie aborcjom, oraz selekcjonowanie kobiet i mężczyzn celem stworzenia rasy nadludzi zdolnych do opanowania świata w celu stworzenia rasie aryjskiej odpowiedniego „Lebensraumu”. Niemal natychmiast otworzono pierwszy dom pomocy Lebensbornu, za który odpowiedzialność przejął SS – Reichsfuhrer Heinrich Himmler.

    22 grudnia

    [​IMG]

    Zgodnie z umową zawartą pomiędzy Niemcami, a Polską, Rzeczpospolita wprowadziła ustawodawstwo antysemickie. Po długich wahaniach przyjęto projekt niemieckiego rozwiązania kwestii żydowskiej, jednakże, była to tylko wersja oficjalna. W rzeczywistości sam premier Dmowski wydał decyzję, by do więzienia w Berezie Kartuskiej przywożono tylko Żydów skazanych za przestępstwa kryminalne. Pozostałych przedstawicieli tego narodu pozbawiono praw politycznych oraz, odebrano im zgody na prowadzenie dużych fabryk. W gruncie rzeczy jednak Polska wciąż pozostawała państwem przyjaznym Żydom, w porównaniu z sojuszniczymi Niemcami. Pomimo rządowych regulacji społeczeństwo polskie nie zmieniło swojego w miarę możliwości, przyjaznego stosunku do Żydów. Również pracownicy naukowi, o korzeniach żydowskich nie stali się z dnia na dzień obywatelami drugiej kategorii - nadal cieszyli się dużym szacunkiem społeczeństwa, pewnymi przywilejami związanymi z wykonywaną przez nich pracą, oraz szacunkiem spotkanych na ulicy ludzi. Jedyną zmianą był fakt iż oficjalnie, żaden z nich nie miał prawa wyborczego, nie mógł pełnić funkcji kierowniczych w dużych przedsiębiorstwach państwowych, oraz miał lekko ograniczony dostęp do wyższych uczelni.

    [​IMG]

    Pomimo tego głos w sprawie zabrał prymas Polski, biskup Hlond, który skrytykował powielanie wzorców niemieckich…
     
  21. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 20
    "Trudny miesiąc rozbudowy"


    [​IMG]

    Rok 1936 dla wielu obywateli Rzeczpospolitej okazał się czasem zmian i przemian, które doprowadziły do szybszego niż kiedykolwiek wcześniej rozwoju sił zbrojnych i gospodarki państwa. Wydarzenia jakie rozegrały się w roku 1936 w Rzeczpospolitej, a zwłaszcza na Madagaskarze, w zestawieniu z toczącą się niemal równolegle wojną domową, okazały się smutną zapowiedzią wybuchu II wojny światowej, która już niebawem miała na stałe zmienić oblicze nie tylko Polski, ale również całego świata.

    Styczeń 1936 r.

    [​IMG]

    2 stycznia
    Pierwszy tydzień stycznia był szczególnie pracowitym okresem dla polityków i dyplomatów. Najważniejszym wydarzeniem jeśli chodzi o politykę międzynarodową okazało się, oficjalne przedstawienie kursu japońskiej polityki zagranicznej względem Chin, które w przyszłości miały stać się częścią wielkiej Wschodnio Azjatyckiej Strefy Wspólnego Dobrobytu, z Cesarstwem Japonii, jako członkiem – założycielem na czele. Decyzja ta co zrozumiałe wzbudziła wiele kontrowersji na zachodnich salonach dyplomatycznych, zakładała bowiem przejęcie przez WASWD wszystkich terenów kolonialnych znajdujących się na terenie Chin i w ogóle Azji wschodniej, co zmusiłoby Francuzów do rezygnacji z praw do Wietnamu, Brytyjczyków i Portugalczyków z praw do resztek ich wielkich imperiów kolonialnych na terenie Chin min. bazy Royal Navy w Szanghaju.
    Reakcja polskiego społeczeństwa na decyzje jakie zapadły 2 stycznia w Tokio, nie była trudna do przewidzenia. Większość Polaków, była w gruncie rzeczy przeciwna wszystkiemu co powiedział premier rządu, Roman Dmowski, tak więc wiele zależało od jego wypowiedzi. By nie denerwować nadmiernie ludzi, głos w sprawie zabrał minister spraw zagranicznych Jędrzej Giertych, którego wypowiedź dla „Kuriera Wieczornego” spowodowała uspokojenie sytuacji.

    „ Zdaniem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, narody azjatyckie mają prawo do pełnego samostanowienia i tworzenia własnych organizacji państwowych. Nie jest obecnie możliwe, by rząd Rzeczpospolitej mieszał się w wewnętrzne sprawy Cesarstwa Japonii, bądź Republiki Chińskiej. Jedyną zasadą jaką kierują się polscy dyplomaci przebywający w tych dniach na ternie Cesarstwa i Kraju Środka jest utrzymywanie przyjaznych stosunków pomiędzy rządami Rzeczpospolitej, a wspomnianymi wyżej państwami azjatyckimi, które prowadzą własną niezależną politykę zagraniczną, na którą, rząd RP wpływać w żaden sposób nie zmierza.”

    [​IMG]

    3 stycznia
    Bardziej porywającym wydarzeniem, z punktu widzenia szarego obywatela Rzeczpospolitej stało się otworzenie nowej fabryki samochodów, która mieściła się w Kaliszu. Na otwarciu nowego zakładu w dniu 3 stycznia 1936 roku, pojawił się sam minister gospodarki i zbrojeń, geniusz ekonomiczny, Eugeniusz Kwiatkowski. Nowy zakład w myśl pierwszych postanowień miał dać miejsca pracy około pięciu tysiącom mieszkańców Kalisza. Nie był jednakże częścią tak zwanego planu czteroletniego. Była to inwestycja zapoczątkowana jeszcze przez poprzedni rząd, co zostało skrzętnie przemilczane przez przebywających w Kaliszu oficjeli. Otwarcie Kaliskiej Fabryki Samochodów, pokryło się w czasie z otworzeniem podobnego zakładu w Niemczech. O ile jednak fabryka w kraju sojuszniczym, od samego początku powstawała jako inwestycja firmy Volkswagen, o tyle, w Polsce należało jeszcze znaleźć inwestora, który dostarczyłby linii produkcyjnych. W przeciwnym wypadku, rząd zamierzał przekazać fabrykę pod częściową kontrolę wojska i przestawić produkcję na potrzeby zbrojeniowe. Jednakże po kilku dniach do premiera Dmowskiego zgłosił się przedstawiciel firmy Opel, który zaproponował uruchomienie w Kaliskiej Fabryce Samochodów, produkcji nowego modelu Opla, oznaczonego jako Kadett I.

    [​IMG]

    4 stycznia większość polskich fabryk zbrojeniowych zakończyła produkcję na rzecz powstającej 10 Dywizji Pancerno – Motorowej, wyposażonej w tankietki Tk-28. Dywizja dowodzona przez generała Wolkowickiego została skierowana do Łomży, gdzie rozpoczęła proces szkolenia. Jednocześnie dowództwo sił zbrojnych snuło ambitne plany na temat masowego użycia czołgów w czasie przyszłej wojny i niejako na zachętę, wydało rozkaz stworzenia 1 Armii Pancernej Wojska Polskiego, która na razie składała się tylko z 10 Dywizji Pancerno – Motorowej.

    [​IMG]
    Tego samego dnia została ogłoszona „I część Planu Czteroletniego”, która przewidywała min. szybki rozwój tak zwanej Polski „A”. Co prawda sceptycy tego projektu wskazywali na fakt iż jeśli projekt ten zostanie wprowadzony w życie, to różnice pomiędzy wschodem, a zachodem jeszcze się pogłębią, ale rząd uznał za konieczne „rozwinięcie tego, co niewiele potrzebuje do pełnej gotowości”. I etap, nazwany potocznie „drogowym”, przewidywał min., budowę autostrady łączącej Bydgoszcz, Poznań i Kalisz, budowę Częstochowskiej Fabryki Broni, oraz Łódzkich Zakładów Mechanicznych im. Emila Geyera, oraz budowę nowych linii kolejowych w Radomiu.

    [​IMG]
    11 stycznia
    Wiadomość, która zelektryzowała wszystkich ludzi związanych z polskim lotnictwem było rozpoczęcie prac nad nową polską maszyną myśliwską, oznaczoną jako PZL 24. Samolot podobnie jak pozostająca „w linii” jedenastka, miał być górnopłatem ze stałym podwoziem. Swoistym novum, miało być wprowadzenie zamykanej kabiny pilota, wprowadzenie klap, rezygnacja z wyrzutników bombowych pod skrzydłami oraz zamienienie karabinów maszynowych na bardziej skuteczne działka lotnicze, produkowane przez niemiecką firmę Spandau. Działka montowane w PZL 24, znalazły zastosowanie także w innych samolotach min. montowano je w kołpakach śmigieł niemieckich Bf-109 B i E.

    [​IMG]

    18 stycznia
    Był to zdecydowanie jeden z najczarniejszych dni w historii polskiego lotnictwa. W wyniku awarii w powietrzu, katastrofie uległ pasażerski Junkers Ju-52, znajdujący się na wyposażeniu PLL „LOT”. Samolot prawdopodobnie w wyniku uszkodzenia jednego z silników zaczął nagle wytracać moc i około godziny 22.00 spadł z wysokości około tysiąca metrów, do morza. Na pokładzie oprócz załogi (dwóch pilotów, mechanik/radiooperator, steward) znajdował się także generał Orlicz – Dreszer. Przez następne dwa dni trwały poszukiwania zaginionej maszyny lub rozbitków. Niestety, bezskutecznie. 20 stycznia wczesnym rankiem, na plaży w pobliżu Gdańska, patrol niemieckiej policji odnalazł zwłoki mężczyzny ubranego w polski mundur oficerski, z dystynkcjami generała lotnictwa. Zmarły, miał przy sobie dokumenty, na nazwisko Gustaw Orlicz – Dreszer, a także teczkę skórzaną, oznaczoną jako „własność rządu polskiego”. Policjanci niezwłocznie zawiadomili polską policję portową w Gdańsku. Komendant, komisarz Krzywicki rozpoznał zmarłego jako zaginionego przed dwoma dniami generała. W trzy dni po zaginięciu samolotu, załoga polskiego niszczyciela ORP „Wicher” odnalazła unoszący się na powierzchni morza spadochron i fragment skrzydła Junkersa Ju-52. W ciągu kilku następnych tygodni rybacy z Helu wyłowili z wód Zatoki Gdańskiej zwłoki pozostałych pasażerów.

    [​IMG]

    26 stycznia
    Minister spraw zagranicznych, Jędrzej Giertych otrzymał z Niemiec oficjalną wiadomość o wygaśnięciu polsko – niemieckiego paktu o nieagresji. Jednocześnie kanclerz Niemiec, Adolf Hitler poinformował ministra, iż przedłużanie paktu na następne cztery lata, uważa za niepotrzebne, gdyż Rzeczpospolita i Niemcy prowadzą owocną współpracę militarno-ekonomiczną, a ponadto pozostają w sojuszu wojskowym. Minister Giertych oficjalnie uznał i potwierdził słuszność słów kanclerza Hitlera, ze swej strony zapewniając rząd niemiecki o głębokiej przyjaźni, jaką rząd polski żywi pod adresem Niemiec. Jednocześnie pomiędzy Niemcami, a Rzeczpospolitą rozpoczęły się rozmowy handlowe, które miały doprowadzić do zakupu kilkudziesięciu niemieckich czołgów lekkich, z których zamierzano sformować 9 Dywizję Pancerno – Motorową, jednakże rząd niemiecki oficjalnie poinformował iż na do końca roku 1936, nie będzie w stanie zapewnić dostaw sprzętu pancernego dla Polski.

    [​IMG]

    28 stycznia
    Rząd Romana Dmowskiego wprowadził urzędowe obniżki cen na artykuły pierwszej potrzeby w celu zrównoważenia cen na wschodzie i zachodzie kraju. Dla porównania ceny w styczniu 1936 roku w Wilnie wynosiły: za duży bochenek chleba – 3 zł, za butelkę mleka – 5 zł, za opakowanie masła – 3,5 zł. Ceny na te same artykuły w Poznaniu wynosiły odpowiednio 1,5 zł, 2 zł i 2,90 zł. Po obniżce, udało się znormalizować ceny żywności w całym kraju, co wiązało się ze zrozumiałym zadowoleniem wśród społeczeństwa, zwłaszcza wśród warstw najuboższych.


    Wobec braku odpowiedzi (poza jedną PIAJRa) ponawiam pytanie - zakończyć ten rok jednym - dwoma odcinkami czy rozbić na kilka?
     
  22. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 21

    Czas płynie

    [​IMG]

    14 lutego

    [​IMG]

    W dniu tym pracownicy naukowi PZInż, zakończyli prace nad budową nowego czołgu lekkiego, któremu nadano oznaczenie fabryczne 4TP (4 Tonowy Polski). Jednocześnie rozpoczęto prace nad nowym modelem tankietki, która otrzymała roboczą nazwę TK-3. Zgodnie z pierwszą specyfikacją techniczną, pojazd miał osiągać od 46 do 48 km/h przy zasięgu około 200 km po drodze, i 100 km w terenie. Pierwszy prototyp nowego pojazdu zaprezentowano z najcięższym karabinem maszynowym Hotchikss wz.25.

    23 lutego

    [​IMG]

    Minister Kwiatkowski oficjalnie zadecydował o rozpoczęciu budowy nowej fabryki pojazdów mechanicznych w Toruniu. Zgodnie z pierwotnymi planami, również Toruńska Fabryka Samochodów, będzie współpracowała z koncernem Opla. Według pierwszych planów, w nowej fabryce zatrudnienie ma znaleźć około 3 tysięcy ludzi, nieoficjalnie mówi się, iż w budowie nowego zakładu bierze udział jeszcze jeden niemiecki inwestor, którego personalia pozostają jak na razie utajnione, ze względu na tajemnicę handlową, obowiązującą rząd RP i Niemiec.

    29 lutego

    [​IMG]

    W prasie krajowej nie milkną komentarze w związku z katastrofą lotniczą z stycznia bieżącego roku. By nieco odwrócić uwagę od tragedii jaka rozegrała się nad wodami Zatoki Gdańskiej, na dzień 29 lutego do siedziby Ministerstwa Lotnictwa zostaje zwołana oficjalna konferencja prasowa, na której zaprezentowany został nowy polski samolot pasażersko/bomowy. Maszyna jest pomalowana na biało, obok samolotu siedzą przedstawiciele firmy LWS i PZL, która ma produkować samoloty w wersji pasażerskiej jako podwykonawca. Na sali obecnych jest wielu przedstawicieli zagranicznych firm lotniczych, którzy porównują najnowszy polski produkt z własnymi wyrobami. Wielu z nich zadaje sobie pytanie, czy LWS 4 „Żubr”, jest samolotem pasażerskim czy bombowym. W jego konstrukcji widać cechy, charakterystyczne dla obu typów. Z jednej strony przeszklony dziób, typowy dla samolotów wyposażonych w celowniki bombowe, potrzebne do precyzyjnego zrzutu bomb, z drugiej strony, drzwi wejściowe na lewej burcie maszyny. Kolejne wątpliwości pojawiają się, gdy pracownik firmy PZL otwiera boczne drzwi i oczom zebranych ukazuje się schludne pomalowane na biało wnętrze z dwoma rzędami foteli ciągnącymi się przez środek.
    Po chwili, gdy wszyscy opuścili już kadłub cywilnego „Żubra” zza czerwonej zasłony wyłania się kadłub wojskowej wersji maszyny. Podstawową różnicą pomiędzy „wojakiem”, a „cywilem” okazują się zamontowane w dziobie i zamontowanej za kabiną pilotów wieżyczce, karabiny maszynowe, oraz drzwi bombowe, umieszczone w spodzie kadłuba. W „wojaku” wejście do środka znajduje się przeszklonej części kadłuba. Jako pierwsi do środka wchodzą dwaj Niemcy, z aparatami fotograficznymi. Po chwili do środka wchodzą Francuzi i Brytyjczycy… Wszyscy są pod dużym wrażeniem wykonania maszyny.

    9 marca

    [​IMG]

    Pomiędzy ONRem, a Żydami od wprowadzenia polskiej wersji ustaw Norymberskich nie dochodziło do większych konfliktów. Zmiana w tym panującym w Rzeczpospolitej status quo, dokonała się bardzo szybko, w sposób wprost niezauważalny dla przeciętnego obywatela. Polacy w 99% nie przestrzegali nowego prawa związanego z podejściem obywatela – polaka, do obywatela – żyda, co bardzo często znajdowało wyraz w oficjalnych wypowiedziach premiera rządu Romana Dmowskiego, który o dziwo, pochwalał umiarkowany anty-semityzm. Jednocześnie, w dniu 9 marca, w miasteczku Przytyk doszło do wydarzenia, które wywołało wielką radość w sercu kanclerza Hitlera, i równie wielki smutek w sercach wszystkich Polaków, którzy nie wykonywali „zaleceń rządu” w kwestii żydowskiej. Część młodych aktywistów z endecji, pod wpływem alkoholu zaatakowała jeden z żydowskich sklepów. W tej samej chwili drogę ucieczki odciął im sformowany naprędce oddział samoobrony, uzbrojony w noże kuchenne, jeden pistolet i kilka wałków do ciasta. Na widok Żydów, napastnicy rzucili się do ucieczki, a jeden z członków samoobrony pociągnął za spust… Raniony w plecy, „falangista” został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie zmarł rankiem 9 marca.
    W ramach odwetu, za śmierć kolegi, młodzi „falangiści” pojawili się wieczorem 9 marca w dzielnicy żydowskiej i podłożyli ogień pod jeden z drewnianych budynków, który stanął w ogniu w ciągu zaledwie kilku minut. W pożarze zginęło starsze małżeństwo, gdy wszystkim wydawało się, że spirala nienawiści wreszcie opadnie, głos w sprawie zabrał Bund, który nakazał podjęcie akcji protestacyjnej, przeciwko sytuacjom takim jak ta w Przytyku. Jednocześnie, zatrzymani przez policję, zostali sprawcy podpalenia, których skazano na odpowiednio 4 i 3 lata więzienia, dla prowodyra i jego wspólników. Winni rozpoczęli odsiadkę w maju 1936 roku.

    21 marca

    [​IMG]
    W Krakowie w odpowiedzi na pogrom w Przytyku odbył się strajk ostrzegawczy załogi krakowskiego „Semperitu”. Oprócz typowych dla niezadowolonych robotników haseł poprawy płacy minimalnej, skrócenia dnia pracy, poprawy warunków bytowych oraz darmowych ubezpieczeń, protestujący domagali się również „zakończenia polityki antysemickiej”, oraz ukarania winnych pogromu w Przytyku. Dla rządu stało się jasne, że dłużej nie da się utrzymywać martwych przepisów ograniczających prawa Żydów. Głos zabrał ksiądz Trzeciak.

    „Z wielu względów jestem zwolennikiem polityki, anty-żydowskiej. Jednak jeśli, w wyniku pewnych regulacji prawnych ma dochodzić do takich straszliwych zbrodni jak ta w Przytyku, podczas której giną niewinni ludzie, to należy coś zmienić. Zmienić należy oczywiście regulacje prawne, które choć nam wydają się zupełnie słuszne i właściwe, to jednak jak się okazuje w rzeczywistości, mogą doprowadzić do wielu niebezpiecznych z punktu widzenia policji i zachowania porządku państwowego sytuacji, których każdy minister bezpieczeństwa, stara się uniknąć. Dlatego też z dniem dzisiejszym, w życie wchodzi nowa ustawa, mówiąca o tym iż każdy kto na własną rękę, będzie próbował atakować jakąkolwiek mniejszość narodową na terytorium Rzeczpospolitej, ten narazi się na karę pozbawienia wolności do lat 4, bez możliwości apelacji. Jednocześnie, w mocy pozostaje ograniczenie praw publicznych ludzi narodowości żydowskiej, z mocą od 20 grudnia roku ubiegłego.
    W związku z oficjalną prośbą nuncjatury, tzw. Ustawy grudniowe, zostały zmodyfikowane.
    1) Żydzi mają pełnię praw majątkowych w przypadku firm i zakładów prywatnych, produkujących na potrzeby wojska, lub lokalnej społeczności.
    2) Żydzi, mają pełnię praw publicznych, związanych z biernym prawem wyborczym.
    3) Obywatele narodowości Żydowskiej, którzy brali aktywny udział w walkach narodowo-wyzwoleńczych i wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920, będą traktowani jak obywatele narodowości polskiej.”


    21 kwietnia

    [​IMG]

    W związku ze zwiększającymi się nakładami na zbrojenia, i zwiększaniem liczebności oddziałów regularnych, prezydent Paderewski oficjalnie podpisał zgodę na utworzenie Funduszu Obrony Narodowej, w skrócie FON, którego zadaniem jest gromadzenie środków pieniężnych na rozbudowę i modernizację armii. Szefem FON-u został mianowany generał Stanisław Tatar, który dobrał sobie do pomocy jeszcze dwóch oficerów. Byli to: pułkownik Stanisław Nowicki, oraz podpułkownik Marian Utnik. Szefostwo, pełniło rolę powierników. Od samego początku do kasy FON, zaczęły wpływać duże kwoty, zahaczające nawet o 30 – 40 tysięcy złotych od osób prywatnych. FON, całość zebranej gotówki przeznaczał na zakup kruszców, takich jak srebro i złoto, które następnie deponowano w różnych szwajcarskich bankach. Pierwszym wydatkiem FON-u miał być zakup nowych samolotów bombowych, które uzupełniły by kierowane do 1 Dywizjonu Bombowców Ciężkich LWS – 4 „Żubr”, jednakże brak odpowiedniego sprzętu, zmusił dowództwo FON-u, do przełożenia zakupu na rok następny.

    24 kwietnia

    [​IMG]

    Inżynierowie z PZInż-u zakończyli oficjalnie prace nad nowym pojazdem pancernym TK -3. Niemal natychmiast fabryki zbrojeniowe rozpoczęły produkcję nowych tankietek, które w najbliższym czasie miały zastąpić, przestarzałe już Tk-28. Zgodnie z pierwszymi planami, do końca 1939 roku, miały powstać jeszcze dwie jednostki w pełni uzbrojone w TK-3, lub czołgi 4 TP. Pierwsze opinie czołgistów o nowych pojazdach są bardzo pochlebne. Wielu żołnierzy stwierdziło, że w TK-3 czują się bezpieczniej niż w innych pojazdach używanych przez 10 Dywizję Pancerno – Motorową. Jednocześnie, nowym pojazdem zainteresowali się Rumunii i Finowie, którzy zamierzają dokonać „wymiany” 100 pojazdów TK-3 na 15 samolotów Gloster Gladiator, jednakże wszystkie zamówienia zagraniczne zostały przesunięte na rok następny, gdyż polskie fabryki nie są w stanie wyprodukować odpowiedniej liczby maszyn by pokryć zapotrzebowanie polskie i zagraniczne.
    Jednocześnie, badania nad nową taktyką walki powietrznej rozpoczął generał Józef Zając, który przy pomocy wykładowców z Dęblińskiej Szkoły Orląt, zamierza zrewolucjonizować polską taktykę walki powietrznej. W tym celu „Lotniczy Oddział Wywiadowczy” został przebazowany do Dęblina, gdzie rozpoczęły się częste i trudne dla pilotów nieprzyzwyczajonych do innowacji treningi. Duży nacisk kładziono na wyszukiwanie odpowiednich celów naziemnych, które można w sposób bezproblemowy i szybki uszkodzić, lub zniszczyć w czasie bombardowania. Jednocześnie rozwinięto nie praktykowaną dotychczas na większą skalę, osłonę myśliwską, dla samolotów bombowych.

    6 maja

    [​IMG]

    [​IMG]

    [​IMG]

    Włosi wracają do domu z tarczą...

    Z zajętej przez Włochów stolicy Etiopii, do Europy i najdalszych zakątków świata dochodzą niepokojące wieści – miasto zostało zdobyte przez Włochów, którzy w ciągu zaledwie kilku godzin odcięli wszystkie drogi ucieczki wycofujących się oddziałów Etiopskich. Granica etiopsko – brytyjska, do której zbliżały się oddziały wierne cesarzowi, była już obsadzona przez oddziały włoskie, które po krótkiej wymianie ognia z cofającymi się Etiopczykami zmusiły tych ostatnich do kapitulacji. Jednocześnie, z Rzymu niemal natychmiast wyruszył do Etiopii król Włoch Wiktor Emanuel, by oficjalnie przejąć władzę w cesarstwie Etiopii. Nim jednak samolot z królem na pokładzie oderwał się od tafli Morza Śródziemnego, w jednej z brytyjskich kolonii, na terenie Afryki, wylądował ciężko „doświadczony” przez życie samolot typu Junkers F13, na pokładzie którego znajdował się cesarz Etiopii Hajle Selassie I. Przybysza niemal natychmiast przetransportowano w wielkiej tajemnicy do Londynu, gdzie rozpoczął rozmowy z rządem brytyjskim na temat ewentualnej współpracy angielsko – etiopskiej, której celem miało być zwalczanie Włochów na terenie Etiopii.

    7 maja

    [​IMG]

    Do Rządu polskiego, trafiła niezwykle ciekawa oferta, sprzedaży Polsce, szwedzkiej armaty przeciwlotniczej systemu Bofors. Rząd polski, na czele z generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych i ministrem gospodarki, Eugeniuszem Kwiatkowskim, rozpoczęli rozmowy handlowe z firmą Bofors. Strona polska domagała się przyznania Rzeczpospolitej licencji produkcyjnej, oraz sprzedaży 20 dział przeciwlotniczych wraz z amunicją. Szefostwo „Boforsa” wyraziło wstępnie zgodę, na sprzedaż nowej armaty, pod warunkiem przyznania ich firmie statusu dostawcy sprzętu artyleryjskiego dla polskiej armii, co wiązało się z przekazaniem „Boforsowi” jednej z polskich fabryk zbrojeniowych. Po długich negocjacjach Szwedzi zgodzili się na ograniczenie swoich żądań. Po długich negocjacjach pod koniec następnego tygodnia udało się osiągnąć kompromis, który pozostał tajemnicą poliszynela do 16 maja. Kiedy to minister Eugeniusz Kwiatkowski oficjalnie ogłosił, że zwycięzcą przetargu została firma Bofors.

    [​IMG]
    Do końca miesiąca kraj żył rozgrywkami piłkarskimi. Jednakże do niektórych co bardziej zainteresowanych polityką zagraniczną i III Rzeszą Polaków docierały coraz to nowe wieści na temat dziwnych badań prowadzonych przez Niemców. Chodziło oczywiście, o swoisty konik Hitlera, przynależność rasową poszczególnych narodów słowiańskich. Nikt spośród nadwornych palatynów Hitlera, nie chciał nawet uchylić rąbka tajemnicy przebywającym w Niemczech polskim oficerom wywiadu wojskowego, którzy podjęli ryzykowną grę, utrzymując na pozór współpracę z Abwehrą. Wyjaśnienie tej zagadki przyniósł dopiero następny miesiąc, kiedy to Heinrich Himmler oficjalnie ogłosił iż zgodnie z najnowszymi badaniami genetycznymi Polacy należą do tak zwanej rasy wenedzkiej, wywodzącej się od Celtów, którzy:

    [​IMG]

    "Prapolak"?

    „pozostawili swój materiał genetyczny, w kobietach należących do niższych kast społeczeństwa słowiańskiego, które zostało podbite przez Celtów. Narodzone z tej swoistej mieszanki słowiańsko celtyckiej pokolenie, zostało prawdopodobnie odebrane matkom należącym do niższej kasty i od samego początku szkolone na wojowników, którzy wyglądem nie różnili się od pobratymców ich matek. Wynika stąd, że typowy przedstawiciel rasy wenedzkiej, posiada około 75% krwi aryjskiej (celtyckiej), około 5% krwi słowiańskiej i 20% krwi której pochodzenia nie jesteśmy w stanie obecnie dokładnie określić. Wendowie, jako rasa wojowników byli o wiele silniejsi od Słowian dlatego też szybko przystali do Germanów, tworząc grupę tak zwanych Wandalów, którzy powędrowali wraz z Celtami nad Łabę i Ren, gdzie toczyli walki z rzymskimi legionami. Prawdopodobnie podczas bitwy w Lesie Teutoburskim, około 1/20 sił germańskich składała się z Wenedów, którzy jako najbardziej zajadli i odważni spośród wszystkich nie – germanów biorących udział w bitwie zaatakowali jako pierwsi, przy czym ponieśli olbrzymie straty.”

    10 lipca

    [​IMG]

    [​IMG]
    Do służby trafiły najnowsze polskie myśliwce PZL P.24, które wywołały duże zainteresowanie w czasie ostatnich targów lotniczych w Paryżu. Początkowo, zainteresowanie nową maszyną wyrażali tylko Rumunii, jednakże, w dniu oficjalnego wprowadzenia do produkcji do siedziby Państwowych Zakładów Lotniczych wpłynęło zamówienie wystawione przez rząd rumuński, oraz czego nikt się nie spodziewał, bułgarski.
    Rząd przez dwa dni zastanawiał się, czy sprzedaż nowej maszyny jest aby na pewno dobrym posunięciem i dopiero 12 lipca zapadła oficjalna decyzja o sprzedaży nowego myśliwca zagranicę. Niemal natychmiast do budżetu państwa wpłynęła zapłata za zamówione egzemplarze.

    17 lipca

    [​IMG]

    W Hiszpanii wybuchła wojna domowa. Jak donoszą media po jednej stronie barykady stanął prawowity rząd, stworzony przez Front Ludowy, zaś po drugiej prawicowa organizacja „Falanga”, rojaliści i inni przeciwnicy Ludowców, których władza oznaczała dla konserwatywnego hiszpańskiego społeczeństwa rządy komunistyczne…
     
  23. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 22

    Odbudujem Polskę, od gór aż do morza!

    [​IMG]

    Sierpień

    Miesiąc ten rozpoczął się od dobrej wiadomości przekazanej przez Józefa Zająca, który poinformował dowództwo sił lotniczych. Jednocześnie resort odpowiedzialny za wprowadzanie do służby nowych rodzajów uzbrojenia, wydał dyrektywy dla zespołu naukowego pracującego w Toruńskiej szkole artylerii. Badacze i konstruktorzy niemal natychmiast rozpoczęli pracę nad budową linii produkcyjnej dla dział systemu Bofors, które w przyszłości miały zapewnić obronę przeciwlotniczą dla wszystkich większych polskich miast. Jednocześnie rozpoczęto szkolenie jednostek obrony naziemnej, które miały obsługiwać działka Bofors.

    13 sierpnia

    [​IMG]

    Generalny Inspektor sił zbrojnych podczas oficjalnego posiedzenia Sztabu Generalnego poruszył sprawę tak zwanych Dąbrowszczaków, tak zwanego Republikańskiego Legionu im. Jarosława Dąbrowskiego. Dowódcą „Legionu” został związany z ruchem lewicowym oficer nadterminowy WP, podporucznik rezerwy (skierowany w stan spoczynku na początku 1930 roku, zgodnie z oficjalną wersją z powodu silnych związków z KPP, które dla jego przełożonych wydawały się co najmniej niebezpieczne z punktu widzenia tajemnicy wojskowej) Stanisław Ulanowski.
    Brygada była zorganizowana na sposób sowiecki. Oznaczało to, że bezpośrednim zastępcą dowódcy, i jego niemalże, przełożonym był tak zwany politurk, który zatwierdzał każdą decyzję oficjalnego dowódcy. Funkcję oficera politycznego pełnił Stanisław Matuszczak, którego nieprzychylni oskarżali przed wojną o szpiegostwo na rzecz ZSRR. W związku z zakazem kontaktów z ZSRR, wprowadzonym przez władze polskie na początku grudnia 1935 roku, wielu podejrzewanych o kontakty z Sowietami wyjechało, jak to zapisali w dokumentach wyjazdowych, w celach krajoznawczych. Działalność ludzi pokroju politurka Matuszczaka, była nie tylko sprzeczna z oficjalnym kursem polityki zagranicznej prowadzonym przez ministra spraw zagranicznych Jędrzeja Giertycha, a także zakazana przez prawo polskie, które na mocy ustawy z 1920 roku zabraniało Polakom służby w obcych armiach, jeśli nie uzyskali stosownego zezwolenia od rządu polskiego. Oczywiście żaden z wymienionych nie uzyskał stosownego zezwolenia na służbę w armii republikańskiej. Dlatego też szefostwo sił zbrojnych z generałem Rydzem – Śmigłym na czele postanowiło wypracować wspólną linię postępowania, z MSZ. Na naradzie w dniu 13 sierpnia w Belwederze, pojawili się: Generalny Inspektor Sił Zbrojnych generał Edward Rydz – Śmigły, porucznik Dąbski (adiutant generała Śmigłego), pan minister Jędrzej Giertych, konsul generalny Niemiec (Niemcy były jedynym krajem, który posiadał jak na razie akredytowaną ambasadę przy rządzie generała Franco, który stanął na czele rządu Nacjonalistów) von Moltke, oraz prezydent RP Ignacy Paderewski. Jako pierwszy zabrał głos prezydent.
    - Panowie, zaprosiłem was na tą rozmowę, gdyż stajemy przed ważną decyzją, która może wpłynąć na naszą politykę zagraniczną, na Półwyspie Iberyjskim. Jak wszyscy wiemy na początku tego roku, do Hiszpanii, udało się wielu związanych z ruchem lewicowych, działaczy i oficerów rezerwy. Nasz wywiad podejrzewa, że było to spowodowane działalnością na terenie Hiszpanii sowieckich agend wywiadowczych, które ściągały do siebie związanych z lewicą żołnierzy i działaczy z państw połączonych antybolszewickim sojuszem zbrojnym. Domysły te zdaje się potwierdzać raport niemieckiego wywiadu woskowego, który za zgodą pana kanclerza Adolfa Hitlera przedstawił mi pan konsul von Moltke. Ludzie Ci, po wybuchu walk z bolszewikami, założyli tak zwany Legion Polski im. Jarosława Dąbrowskiego. Zgodnie z polskim prawem, obywatele polscy nie mają prawa służby poza armią polską bez uzyskania stosownego zezwolenia GISZ-u. Chciałbym, usłyszeć co panowie, jako ludzie związani z armią sądzicie w tej sprawie.
    - Jako generalny inspektor, uważam, że sprawa ta ma dwa oblicza. Po pierwsze część naszych obywateli pełniąca służbę w Legionie Dąbrowskiego, może uzyskać bardzo ważne doświadczenie bojowe, którego wartości nie da się przecenić. Jako żołnierz dobrze wiem, że nawet najbardziej wymagające szkolenie rekruta nie uczni z niego twardego i bitnego żołnierza. Jako oficer, oddałbym dziesięć dywizji świeżo skoszarowanego żołnierza, za jeden pułk doświadczonych ludzi.
    Jednakże w sytuacji wojny domowej, gdy Rzeczpospolita nie uznaje rządu komunistycznego, dla którego de facto walczą nasi współobywatele, zmuszony jestem do przeciwstawienia się dążeniom niektórych z panów, którzy chcieli by zdominować ten rejon Europy przy współudziale Niemiec. Jeżeli mam się wypowiadać odnośnie, pogwałcenia prawa, to możemy uznać, że w chwili wybuchu wojny nie byli oni w stanie zwrócić się do konsulatu generalnego RP – generał Śmigły umilkł i chwilę wodził wzrokiem po zebranych.
    - Panowie. Uważam, że nie ma sensu prowadzić otwartej wojny z Republikanami, gdyż nie wiemy jak tak naprawdę ułoży się sytuacja międzynarodowa w Hiszpanii. Mogą wygrać bolszewicy, mogą wygrać nacjonaliści, czego im nawiasem mówiąc ze szczerego serca życzę. Skoro nie możemy przewidzieć jak ułoży się sytuacja, musimy zagrać tak by w razie czego można było się szybko i bez większych problemów wycofać się z podjętych wobec jednej ze stron konfliktu zobowiązań i szybko „przekierować” nasze, że tak powiem zainteresowanie na inne, zwycięskie tory – Jędrzej Giertych podszedł do dużego stołu i podniósł mapę – regiony opanowane przez nacjonalistów obejmują bardzo duży obszar, ale republikanie kontrolują główne regiony kraju. Nie wiemy jak w tej sytuacji zachowają się Portugalczycy, którzy co prawda nie są w stanie rzucić do Hiszpanii dużych sił, jednakże ich „wmieszanie” się w konflikt może trochę zmienić sytuację w regionie, która wciąż pozostaje płynna.
    - Jako premier rządu RP, uważam za stosowne nawiązanie kontaktu z Republikanami, oraz nacjonalistami, tak aby w razie zwycięstwa jednej ze stron móc nawiązać z nią kontakt. Co do sprawy tak zwanych Dąbrowszczaków, przychylam się do zdania pana generała Śmigłego. Proszę również pana ministra, by opublikować w Monitorze, oficjalne ostrzeżenie Rządu Polskiego, przed wstępowaniem do jakichkolwiek organizacji militarnych działających na terenie Republiki Hiszpanii bez uprzedniego poinformowania Rządu RP.

    16 sierpnia

    [​IMG]

    Niejako w odpowiedzi na decyzję polskiego rządu w sprawie „Dąbrowszczaków” do rządu polskiego zwrócił się niemiecki kanclerz Adolf Hitler z prośbą o rozwiązanie sprawy, Niemców narodowości polskiej, którzy na mocy ustawy rządowej z 1920 roku, zmuszeni są do uzyskiwania zgody na podjęcie służby w Wermachcie, na co nie zawsze, zwłaszcza w okresie rozbudowy sił zbrojnych uzyskują zgodę. Przyczyną do wniesienia oficjalnej prośby, był swoisty paradoks prawny, polegający na uznaniu walczących w Legionie Dąbrowskiego, za niewinnych, złamania ustawy o siłach zbrojnych z 1920 roku. Premier Dmowski, stanął przed jednym z wielu dylematów, które pojawiały się w czasie jego kadencji, a które dotyczyły stosunków na linii Warszawa – Berlin. Większość oficerów wojska polskiego, była przeciwna sojuszowi z Niemcami, podobnie jak ulica, która po śmierci Piłsudskiego odrzucała praktycznie każdą decyzję rządu.
    Wielu ludzi uważało, że nowe władze nie są zdolne do prowadzenia ostrej polityki zagranicznej i będą szły na rękę Niemcom, którzy w pewnym momencie odbiorą Polsce Pomorze, oraz Śląsk, na których żywioł Niemiecki wciąż pozostawał bardzo silny. Premier Dmowski musiał brać również pod uwagę, plany zakupu w Niemczech dwóch partii czołgów, oraz kilkudziesięciu samolotów Bf-109 B, które wchodziły właśnie do służby w Luftwaffe, wypierając powoli przestarzałe He-51, wzorowane na polskich PZL P.11c i PZL P.7. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, premier Dmowski jeszcze tego samego dnia zatelefonował do Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, z prośbą o wydanie pozwolenia dla wszystkich chętnych do służby w Wermachcie.
    - Rozumiem panie premierze, że tego wymaga polityka, ale co z tego będzie miała armia?
    - Hitler zobowiązał się do przekazania nam na początku lutego 1937 roku, czterdziestu samolotów, a więc de facto jednego dywizjonu myśliwskiego, oraz dwustu czołgów typu Panzer I, czyli dywizji pancernej.
    - Jest pan pewien, że Niemcy wywiążą się z tych obietnic?
    - Cóż, to nasi sojusznicy i tego wymaga przyzwoitość. Jeśli się nie zgodzą, to będzie to tylko dowód na to, że możemy rozpocząć nieoficjalne rozmowy z Francją.

    20 sierpnia

    [​IMG]

    Sprawa hiszpańska nie milkła – i od samego początku angażowała coraz większą liczbę osób. Jednocześnie dla władz RP rozpoczął się jeden z najbardziej paskudnych okresów w historii. Roman Dmowski niemal każdego dnia wstawał o godzinie trzeciej czterdzieści w nocy i przez następnych kilkanaście nie ruszał się od biurka. Coraz częściej do władz RP wpływały wnioski o wyrażenie zgody na wyjazd do Hiszpanii. Wnioski kierowali agenci wywiadu, oficerowie WP, którzy pragnęli szybko zakosztować „słodkiej i niewymagającej zaangażowania wojny”. W tej sytuacji do akcji postanowił włączyć się generalny inspektor sił zbrojnych. W ciągu zaledwie kilku dni od pamiętnej rozmowy, z premierem Dmowskim, w głowie generała Śmigłego pojawiła się koncepcja skierowania do Hiszpanii Misji Wojskowej, której zadaniem byłoby zdobywanie wiadomości na temat nowych rodzajów uzbrojenia, nowych koncepcjach taktycznych oraz o bojowym użyciu czołgów, o którym nikt w Polsce nie miał na dobrą sprawę większego pojęcia. Większość żołnierzy, służących w 10 Dywizji Pancerno – Motorowej, nie miała zielonego pojęcia o tym, w jakim charakterze przyjdzie im walczyć z nieprzyjacielem. Wśród żołnierzy co i rusz pojawiały się plotki o użyciu ich jednostki w charakterze „pancernej pięści”, która „zmiecie” nieprzyjaciela, lub rozgniecie go gąsienicami.
    Do GISZ-u, co i rusz dochodziły wiadomości o wykorzystaniu w Hiszpanii nieznanej do tej pory broni, która budziła respekt – czołgów. Zdaniem generała Śmigłego szefem misji wojskowej powinien zostać Stanisław Bułak – Bałachowicz.

    25 sierpnia

    [​IMG]

    Samolot z generałem Rydzem – Śmigłym wylądował na lotnisku w Paryżu. Żołnierze francuskich sił powietrznych oddali generałowi honory, po czym przybyły gość udał się wraz z towarzyszącym mu generałem Józefem Zającem do francuskiego ministerstwa finansów, gdzie rozpoczęły się negocjacje w sprawie przyznania Rzeczpospolitej pożyczki w wysokości 400 tysięcy franków w złocie.

    [​IMG]

    Nieliczni wiedzą, że pomiędzy Francją, a Polską toczyły się tajne rozmowy wojskowe dotyczące zakupu 40 myśliwców Dewoitine D.510. Ponadto przyznane Polsce przez Francuzów 400 tysięcy franków w złocie, miały stanowić zabezpieczenie dla tajnego polsko – francuskiego sojuszu, który przewidywał, iż jeśli Francja zostanie zaatakowana przez Niemcy, to oddziały polskie, zatrzymają się w Niemczech, a pomiędzy rządami RP i Francji zostanie zawarty pokój, zaś oddziały polskie zaatakują Niemców i odetną ich od głównych punktów dowodzenia armią.

    Wrzesień był miesiącem nad wyraz spokojnym. Przez cztery tygodnie września w sejmie panował zupełny spokój. Nikt spośród zebranych na ulicy Wiejskiej parlamentarzystów nie planował wprowadzania zmian w panującym ustroju, gdyż obrady sejmu zostały całkowicie zdominowane przez ONR. W kwestiach gospodarczych kończono budowę zakładów przemysłowych w łodzi i Częstochowie. Tymczasem do Polski zaczęły napływać pierwsze raporty Bułaka – Bałachowicza, który donosił iż:

    „pojazdy pancerne używane są w dwojaki sposób. Niektóre oddziały nacjonalistów trzymają czołgi przy piechocie, używając ich w charakterze mobilnych gniazd karabinów maszynowych. Z kolei republikanie, bardzo często rzucają czołgi do boju, jako osobne jednostki. Wynika to głównie z silnego uzbrojenia obronnego i dużo grubszego pancerza pojazdów sowieckich. Niemieckie czołgi, zwykle na widok pojedynczej maszyny republikanów rzucają się do panicznej ucieczki, która zazwyczaj kończy się masakrą – pancerz tylny jest o wiele cieńszy niż czołowy co starają się wykorzystać czołgiści obsługujący pojazdy sowieckie.”

    2 października

    [​IMG]

    [​IMG]

    W Warszawie zakończyły się rozmowy polsko niemieckie, których przedmiotem było sformowanie nowej dywizji piechoty. Niemcy zamierzali przekazać Polsce zalegający w Niemczech przestarzały sprzęt wojskowy, który Rzeczpospolita zgodziła się nieodpłatnie przyjąć. Jednocześnie, zamierzano zwiększyć ilość samodzielnych jednostek w sile dywizji. W tym celu generalny inspektor sił zbrojnych postanowił wykorzystać przekazane przez Niemców karabiny Mauser. Nowa jednostka otrzymała nazwę Kaszubskiej Dywizji Piechoty i została włączona w skład 11 armii, dowodzonej przez generała Włada. Armia została rozlokowana w rejonie Słonimia, gdzie zamierzano w przyszłości zbudować pierwszą linię umocnień wchodzących w skład tak zwanej linii „Piłsudskiego”.

    6 października

    W Łodzi i Częstochowie zostały otworzone dwie fabryki, których budowa rozpoczęła się na początku roku. Na otwarciu zakładów pojawili się minister Kwiatkowski, oraz premier Dmowski, którzy w czasie swoich wystąpień wspomnieli o konieczności rozwoju przemysłu, który stanowi ważny aspekt działalności każdego państwa. Ponadto premier Dmowski zapowiedział dalszy rozwój przemysłu łódzkiego, którego funkcjonowanie uznał za kluczowe dla przyszłości przemysłu zbrojeniowego w Rzeczpospolitej. Następnego dnia rozpoczęły się budowy dwóch nowych fabryk w Siedlcach i Lublinie.

    11 października

    [​IMG]

    W związku z wybuchem wojny domowej w Hiszpanii, dla wszystkich krajów świata pojawiła się wspaniała okazja do pozbycia się niepotrzebnego i przestarzałego sprzętu wojskowego. Przy tej okazji w wielu państwach niezaangażowanych w wojnę domową, rozpoczęła się szybka zbiórka „niepotrzebnych” karabinów, amunicji i przestarzałych już dział, które za duże pieniądze oferowano obu stronom. W październiku do grona krajów – handlarzy dołączyła Rzeczpospolita, w której został powołany do życia SEPEWE (Syndykat eksportu sprzętu wojennego). Szefostwo SEPEWE prowadziło głównie rozmowy z generałem Franco, który zainteresowany był przejęciem każdej ilości broni palnej, potrzebnej mu do uzbrajania milicji prawicowej.
     
  24. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Następny odcinek będzie trochę później - zacząłem się trochę bawić w modelarstwo (Ki-46 KAI III Dinach z MM 12/91) model zostanie prawdopodobnie użyty w AAR-ze więc... czekajcie, a będzie wam dane czy jakoś tak.

    ---------- Post dodany 14.11.2009 o 16:56 ----------Poprzedni post został napisany 13.11.2009 o 20:32 ----------

    Odcinek 23​


    Kiedy przyjdą podpalić Twój dom...​


    [​IMG]

    1 listopad

    [​IMG]
    Madagaskar już od dawna nie był spokojnym miejscem do życia, zarówno dla Francuzów, jak i dla Polaków, który rozpoczęli dużą akcję osadniczą. Coraz większa ilość Malgaszy, była zdecydowanie przeciwna przybywaniu Polaków, którzy w sposób bardzo zorganizowany, i nie przewidywalny zwiększali areał upraw, często rugując Malgaszy z ich ziem. Coraz częściej dochodziło do drobnych utarczek pomiędzy miejscową ludnością, a grupkami młodzieży do, której łatwo trafiały postulaty ONRu, który domagał się wysiedlenia Malgaszy z Madagaskaru i skierowanie ich na tereny graniczące z Niemcami, gdzie można by „mieć ich na oku”. Jednocześnie pomiędzy Malgaszami coraz szersze kręgi zaczął zataczać ruch „Resistancee”. Podwaliny pod swoistą partyzantkę Resistance, dali jeszcze Francuzi, którzy w wielu przypadkach z dziada pradziada tworzyli elitę urzędniczo – ekonomiczną wyspy, co czyniło ich pierwszym przeciwnikiem polskich osadników. Bardzo szybko doszło do napięć pomiędzy Resistancee, a ONRem, którego lokalna komórka rozpoczęła tworzenie oddziałów Samoobrony, wobec pogłębiającego się konfliktu polsko – malgaskiego. Jako pierwsi zaczęli strzelać Malgasze.

    [​IMG]

    31 października silny oddział „partyzantów” wpadł do Tanatanarywy. Partyzanci zaatakowali siedzibę wojewody Madagaskarskiego, posterunki policji, oddziały porządkowe (milicję portową), oraz domostwa bardziej znanych i bogatszych polskich osadników. Niemal natychmiast do kontrofensywy ruszyli ONRowcy, którzy otoczyli większość oddziałów Malgaskich i rozstrzelali wszystkich zatrzymanych. W tej sytuacji dowództwo Resistancee postanowiło działać. Następnego dnia Malgasze zaatakowali w Fianarontsosie. Niestety w mieście nie było wówczas dość oddziałów polskich i powstańcy zwyciężyli – walki nie podjęli nawet policjanci, w większości wymordowani przez Malgaszy w buszu. Większość osadników postanowiła drogo sprzedać swoją skórę, i uciekła do dżungli, gdzie rozpoczęły się działania partyzanckie pomiędzy osadnikami, a Malgaszami. Największym nieszczęściem polaków był brak portu zdolnego do przyjęcia floty i żołnierzy. Niemal natychmiast stanęła też kwestia wysłania na wyspę sił pacyfikacyjnych. Niestety, poza ORP Wilia nie było żadnego okrętu. Kolejnym problemem była duża odległość i brak portu, zdolnego do przyjęcia Wilii, która po drugiej drodze musiała by uzupełnić paliwo.
    W tej sytuacji rząd wynajął kilka kutrów, które rozpoczęły ewakuację ludności polskiej do włoskich i angielskich kolonii w Afryce. Jako pierwsi poddani tej akcji zostali mieszańcy Fianarontosy.

    8 listopad

    [​IMG]
    W Polsce tymczasem założono nową rozlewnię napojów owocowych. Firma miała w przyszłości przejąć całkowicie kontrolę nad przetwórstwem owoców na terenie Rzeczpospolitej i całej Europy środkowo-wschodniej. Powstanie Tymbarku, bo tak nazywała się nowa firma okazało się strzałem w dziesiątkę – w ciągu zaledwie kilku tygodni niemal całkowicie ustał import coca coli ze Stanów i Niemiec, gdyż ludzie zasmakowali w krajowych napojach. Sztandarowym produktem Tymbarku, stała się „Oranżadka” w charakterystycznych szklanych butelkach, które według słów producenta, nawiązywał kształtem do pucharów na wino i miód pitny…

    14 listopad

    Zakończyła się budowa wszystkich rozpoczętych na początku roku dróg krajowych. Jednocześnie wobec złej sytuacji na Madagaskarze, rząd postanowił sformować 2 Dywizję Piechoty Legionów, której zadaniem miało być stłumienie powstania Malgaszy. Dywizja miała być rozlokowana w Gdańsku, gdzie rozpoczęła by okres szkolenia, w czasie którego polskie stocznie rozpoczęłyby budowę kilku nowych transportowców, które miałyby zostać przerzucone w bliżej nieokreślone miejsce w Afryce, z którego dotarłyby na Madagaskar wraz z żołnierzami.

    17 listopad

    [​IMG]

    Sukcesem zakończyły się rozmowy polsko niemieckie, w sprawie wymiany technologicznej pomiędzy III Rzeszą, a Rzeczpospolitą. Prawdopodobnie na początku stycznia, odbędzie się druga tura rozmów, w czasie której rząd RP, zakupi nowe myśliwce i pojazdy pancerne, które wejdą w skład sił ekspedycyjnych w Afryce. Jednocześnie pomiędzy Rzeczpospolitą, a Niemcami rozpoczęła się zakrojona na szeroką skalę współpraca wojskowo – naukowa, której celem jest wspólne opracowywanie nowych metod walki z przeciwnikiem. Na czele specjalnej komórki naukowej stanął sam premier Dmowski, który rozpoczął prace nad koordynowaniem obustronnej współpracy.

    19 listopad

    [​IMG]

    Kuter PB-11 lekko kołysał się na falach. Bosman Sokołowski załadował swój automat i usiadł przy włazie. Z dolnego pokładu dobiegał odgłosy pracy silnika. W oddali majaczyły wybrzeża Madagaskaru.
    - Przygotować się. Za chwilę będziemy przy brzegu! Bierzemy tylu ilu się da, zostawiamy amunicję i wracamy. Zrobimy dziś jeszcze trzy kursy i wracamy do domu – bosman Sokołowski wszedł do sterówki i stanął za sterem. Kuter lekko skręcił i już po chwili jednostka znalazła się przy brzegu. Z pokładu PB – 11 opuszczono kilka szalup, do których marynarze załadowali duże skrzynie z napisem „AMUNICJA”. Gdy skrzynie odbiły od burty kutra na brzegu zapaliło się jedno ognisko. Sokołowski powoli uruchomił lampę sygnałową i nadał umówiony sygnał.
    Na brzegu panował tłok. Stojący w ciasnej kupie uchodźcy na widok zbliżających się łodzi zaczęli zbierać swoje pakunki. Wielu z nich trzymało w tych zawiniątkach o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby się domyślać. W okopach na skraju dżungli i plaży siedziało kilkunastu żołnierzy ONR, uzbrojonych w nowe karabiny powtarzalne i automaty Suomi. Dowódcą zgrupowania był major Radosław. Nie było to oczywiście jego prawdziwe nazwisko, ani nawet imię. Major był z zawodu policjantem. Dokładniej komisarzem policji, w komendzie powiatowej w Fianarontosie, która na niektórych dokumentach państwowych miała już znacznie bardziej swojską dla Polaka nazwę – Bronisławów. Nazwa pochodziła od imienia brata marszałka Piłsudskiego, Bronisława Piłsudskiego, który po zakupie Madagaskaru rozpoczął tu swoje prace jako pierwszy osadnik. Wielu uważało rodzinę Piłsudskich za szczególnie związanych z Madagaskarem, gdyż po śmierci marszałka to właśnie tu przybyli jego najbliżsi. Major Radosław usiadł na pustej skrzynce po granatach. Jeśli dobrze pójdzie, to być może dziś nie wykryją ich ci parszywi „szperacze” z Resistancee i uda im się spokojnie wycofać do dżungli. Major wyjął z kieszeni papierosa i przez chwilę zastanawiał się czy zapalenie go jest najlepszym pomysłem. Po chwili do okopu wszedł marynarz obwieszony amunicją do karabinu maszynowego.
    - Melduję posłusznie, ochotnik Czarnek gotów do rozpoczęcia służby w ONR.
    - Masz broń?
    - Tak jest – odpowiedział marynarz i podał oficerowi niemiecki pistolet maszynowy MP18.
    - Dobra. Weź tą amunicję i zostaw ją chłopakom przy cekaemie, na drugim końcu. Potem pogadamy.
    Marynarz skinął głową i już po chwili na stanowisku karabinu maszynowego dało się słyszeć zadowolone głosy strzelca „Orła” i ładowniczego „Sępa”. Tymczasem trwał załadunek na szalupy. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić spokoju tego wieczoru, gdy z dżungli wyłonił się spory oddział policjantów. Szli dwójkami, obładowani bronią i amunicją.
    - Co jest! Mieliście bronić tej wioski! – zawołał major i wyskoczył z okopu.
    - Godzinę temu urwaliśmy się Malgaszom. Jest ich cholernie dużo i mają cholernie dużo amunicji, specjalnie dla nas. Jest tylko jeden problem – dowódca policjantów był wyraźnie dowcipnym człowiekiem – nie bardzo chcemy cokolwiek od nich brać.
    Policjanci zalegli pomiędzy ONR-owcami. Do skromnych sił samoobrony, doszedł jeszcze jeden karabin maszynowy, który po krótkiej pracy łopatami i napełnieniu kilku worków z piaskiem udało się ustawić w prowizorycznym „gnieździe”. Tymczasem kuter dowodzony przez bosmana Sokołowskiego wrócił i po raz drugi tego wieczora rzucił kotwicę. Obok niego zacumował drugi kuter PB – 10, który przejął obowiązki prowadzenia ewakuacji. Tymczasem bosman Sokołowski wyznaczył ludzi, którzy mieli pozostać na jednostce i wspierać ONR-owców, policjantów, i załogę ogniem działka lotniczego, i dwóch najcięższych karabinów maszynowych, które zamontowali na dziobie i burtach kutra. Na brzegu pozostało co prawda zaledwie kilkunastu uchodźców, ale oddział Resistancee, który zmusił załogę wioski Borlików do opuszczenia pozycji był jednym z silniejszych oddziałów powstańców Malgaskich i należało czym prędzej wziąć się za jego likwidację, gdyż w przyszłości mógł być bardzo niebezpieczny, i poważnie utrudnić akcję ewakuacyjną. Świtało już gdy z pokładu drugiego kutra na brzeg dotarła armata wz.1905 „Prawosławna”. Obsługą działa zajęło się dwóch marynarzy z pokładu PT – 10.
    O świcie nad dżunglą zapanowała nieznośna cisza, nawet głośne o tej porze ptaki umilkły. Dla żołnierzy stało się jasne, że przeciwnik za chwilę wyłoni się z gąszczu. Dłonie zacisnęły się na kolbach, pasy amunicyjne poprawione po raz ostatni spokojnie zwisały z boków dwóch cekaemów wycelowanych w jedyną drogę po której dało się wydostać z tropikalnego lasu… Po chwili ze skraju lasu padły pierwsze strzały. Ogniem odpowiedziały karabiny maszynowe, puszczając kilka krótkich serii po zaroślach. Niemal natychmiast z lasu na białą plażę wyskoczyło kilkudziesięciu uzbrojonych Malgaszy. Strzelanina trwała w najlepsze, gdy nacierający dostali się niespodziewanie pod ostrzał PT – 11. Pociski z kutra dosłownie zmiotły dwóch powstańców z ciągnących na przedpole okopów ciężki karabin maszynowy Maxim. Tymczasem z dżungli nadbiegało coraz więcej powstańców. Do nadbiegających otworzyła ogień artyleria, jednak pomimo potężnej i głośnej detonacji nie udało się zatrzymać naporu powstańców. Po chwili jakby wszystko ucichło. Na pozycjach polskich leżeli tylko zabici i ranni obrońcy. Przed okopami leżało wielu zabitych, lub ciężko poranionych malgaszy. Niektórzy nie byli uzbrojeni… Jako pierwsi do kontrnatarcia ruszyli policjanci. Powoli wygramolili się z okopów i ruszyli szeroką tyralierą w głąb dżungli. Po drodze zatrzymywali się przy leżących na ziemi Malgaszach i zadawali im coup de la grace – strzał pistoletowy lub karabinowy był znacznie lepszy niż wiele godzin konania na rozgrzanej słońcem plaży, która za kilka godzin miała się zamienić w istne piekło. Niektórzy policjanci zatrzymywali się przy leżących i zabierali im zegarki… Większość zegarków należała wcześniej do polskich osadników, więc nie mogło być mowy o kradzieży, a jedynie o „restytucji dóbr”. Tymczasem czołówka weszła już pomiędzy drzewa. Fińskie automaty przydawały się głównie do odsuwania zarośli na bok… Malgasze zaatakowali z zasadzki. Strzały padały zewsząd. Ogień spomiędzy koron drzew… Strzały z kęp zarośli, które pokrywały ziemię… Wyskakujący spod stert liści Malgasze z długimi maczetami w rękach… Po chwili na pole bitwy przybyli marynarze. Kilka serii z Suomi… Granaty… Detonacje! Dookoła rozpętało się piekło. Jakiś człowiek upadł na stertę liści kurczowo trzymając się za brzuch…
    - Sanitariusz!
    - Ognia!
    - Hurra!
    Okrzyki walczących zlały się w jedno. Malgasze rzucili się do panicznej ucieczki… Białych było znacznie więcej niż myśleli i teraz to oni stali się zwierzyną. Gdy opadł bitewny kurz, na ziemi leżało kilkudziesięciu malgaszy i kilku policjantów. Oprócz tego pod dużym drzewem siedziało kilku skutych powstańców. Bosman Sokołowski podszedł do jednego z nich i pokazał by wstał. W ręku bosmana pojawił się pistolet… Strzał… Na ziemi leżał kolejny buntownik. Pozostałym od razu rozwiązały się języki. Posypały się nazwiska, kontakty, adresy… Bosman strzelił jeszcze kilka razy… Kolejne trupy na ziemi…
     
  25. Ceslaus

    Ceslaus Guest

    Odcinek 24

    Upadek...


    [​IMG]

    4 - 8 grudnia

    [​IMG]

    Drogi prowadzące do jedynego portu w Tanatananarywie były zapchane uchodźcami i uciekinierami. W stronę miasta zmierzały silne oddziały Resistancee, zaś słabnące oddziały harcerzy, ONRu, policji państwowej i straży ochrony kolei z każdą chwilą cofały się coraz dalej. Major Ryszard, który po śmierci pułkownika Domaradzkiego przejął dowództwo nad oddziałami w mieście był w coraz gorszej sytuacji. Wielu oddziałom kończyła się amunicja. Tymczasem w dokach z zacumowanych przy nabrzeżu kutrów cywile wynosili kolejne skrzynie. Na kutrze bosmana Sokołowskiego nie było już żadnych skrzyń. Marynarze zaczęli więc wpuszczać na pokład cywilów. Na pokład wchodziło zaledwie piętnastu ludzi plus załoga. Teraz jednak należało zabrać znacznie więcej ludzi. Sokołowski wstał z miejsca i ruchem dłoni przywołał mata Wojciechowskiego.
    - Przejmujecie dowodzenie. Wezmę tylu ludzi ile się da, i pójdę osłaniać doki razem z resztą naszych. Jak zaczniecie wozić policję i harcerzy czekaj na nas przy nabrzeżu piątym. Mam tam odłożone trochę granatów i moździerz. Urządzimy im ładne pożegnanie…
    - Tak jest panie bosmanie.

    Harcerze siedzieli na zgliszczach jakiegoś domostwa. Kilku uzupełniało pasy amunicyjne do karabinu maszynowego. Na widok zbliżających się żołnierzy i policjantów najstarszy z nich, zapewne dowódca wstał z miejsca i podszedł do majora Ryszarda.
    - Panie majorze! Melduję posłusznie, że batalion harcerski, Czata – 1, odparł atak Malgaszy – po chwili chłopak dodał – straciłem dwóch ludzi i enkaem.
    - Dobrze. Bardzo dobrze – major Ryszard popatrzył na siedzących na ziemi chłopców – Skąd jesteście?
    - Łódź panie majorze. Ojciec pracuje w zakładach im. Geyera – odparł chłopak.
    - Tam w tej nowej fabryce na Wodnej?
    - Tak jest. Koło szkoły rzemiosł – chłopak lekko się uśmiechnął – Pan też z Łodzi?
    - Ze Zgierza, ale pracowałem w Łodzi – odparł major i poklepał chłopaka po ramieniu – Jutro was zluzujemy.
    Gdy major Ryszard i jego sztab oddalił się na dość dużą odległość, adiutant podszedł do majora:
    - Przecież nie mamy rezerw…
    - Miałem im powiedzieć, bądźcie dzielni i tak zginiecie? – major zasępił się i przez chwilę obaj oficerowie milczeli – a w ogóle to, gdy będą się wycofywać, poślij im radiowóz. Może choć paru zdąży dotrzeć do doków.

    Policjanci siedzieli w garażu. Z oddali dawały się słyszeć strzały artylerii, czasami seria karabinu maszynowego, lub palbę karabinową. Komisarz Dobrowolski usiadł na błotniku policyjnego Fiata i zapalił papierosa.
    - No, panowie, znacie rozkazy. Mamy nie brać jeńców i skasować tych co jeszcze u nas siedzą. Kto ze mną pójdzie?
    - Ja panie komisarzu – odezwał się niski funkcjonariusz z pistoletem maszynowym – całą rodzinę mi ubili – dodał jakby usprawiedliwiając się przed resztą policjantów. Nikt nie miał ochoty likwidować zatrzymanych przez ONR i harcerzy jeńców, którzy nie byli już do niczego potrzebni.
    - Dobra. Weź dodatkową amunicję – mruknął komisarz i wyszedł z garażu. Po chwili dołączył do niego drugi policjant. Mężczyźni po krótkim spacerze korytarzami posterunku weszli do pomieszczenia z celami dla aresztantów. Komisarz zatrzymał się na chwilę przy biurku i otworzył jedną z szuflad.
    - Kasujemy hurtowo, czy pojedynczo?
    - Pan wybaczy, panie komisarzu, ale zupełnie nie rozumiem – odparł policjant.
    - Jak się nazywacie?
    - Posterunkowy Grzelak.
    - A więc słuchajcie Grzelak – komisarz wyjął z szuflady kilka granatów – mamy dwie możliwości. Wyprowadzić z celi i zlikwidować, albo rzucić tym małpom po granacie i zostawić sprawę własnemu biegowi.
    - Wolę osobiście – mruknął posterunkowy i wziął klucze do pierwszej celi. Po chwili ciszę panującą w gmachu przerwał urywany krzyk i kilka krótkich serii. Hałasy trwały przez następne piętnaście minut. Gdy komisarz wszedł do pomieszczenia, podłoga była cała we krwii… w każdej celi leżało kilku zastrzelonych Malgaszy. Na końcu pomieszczenia stał posterunkowy Grzelczak i dopalał papierosa.
    - Pozamiatane panie komisarzu!
    - Dobrze Grzelczak, a teraz załóżcie tu detonatory. Jak złamią obronę, wysadzimy to pudło – komisarz popatrzył na zwłoki – lepiej żeby nikt się o tym nie dowiedział…
    Posterunkowy Grzelczak odłożył automat na ziemię, i wyrzucił niedopałek. Obaj z komisarzem wnieśli do poszczególnych cel kilka kostek trotylu, połączonych z zapalnikiem. Kabel łączący detonator z zapalnikiem zakopali, a detonator ukryli w sąsiedniej kamienicy, opuszczonej już przez mieszkańców…

    Marynarze dowodzeni przez bosmana Sokołowskiego zajęli pozycje w dużej murowanej kamienicy na rogu ulic Brukowej i Kamiennej. Dwie przecznice dalej, na prowizorycznej barykadzie oddział policjantów i strażników kolejowych odpierał atak dużego oddziału Malgaszy.
    Kolejarze ukryli się za spalonym wagonem tramwaju. Jeden z nich położył się na brzuchu i nożem zrobił dziurę w dachu przewróconego tramwaju.
    - Idą dwójkami z lewej – mruknął.
    - Wezmę erkaem – odparł drugi i wyczołgał się z rozbitego wagonika.
    Tymczasem Malgasze zbliżali się do barykady. Kolejarz ukryty za barykadą pociągnął za spust… Krótka seria… Jeszcze jedna… Malgasze przylegają do ścian… Ktoś pociąga za spusty… Malgasze jednak zdobyli już nieco doświadczenia i nie rzucają się do samobójczego ataku. Zalegają za przeszkodami i rzucają granaty. Erkaem milknie. Partyzanci ruszają naprzód jednak kolejarze za barykadą ponownie otwierają ogień. Dochodzi do walki wręcz, kilku kolejarzy pada, pozostali cofają się do bram. Na chwilę zapada cisza. Partyzanci czują, że zdobyli barykadę, i przełażą przez tramwaj. Stoją kupą i dziwią się, że poszło tak łatwo… Kolejarze tylko na to czekają… Długa seria z peemów, kilka strzałów karabinowych, pojedyncze detonacje granatów… Partyzanci padają na ziemię, kilku jest zabitych. Jakiś wysoki Malgasz w niebieskiej koszuli całej ubrudzonej krwią głośno krzyczy… Kolejne serie z pistoletów maszynowych… Granat rozerwał się dokładnie po środku grupy kilku rannych skoszonych pierwszą serią… Krwawa łaźnia… Partyzanci rzucają się do chaotycznej ucieczki za barykadę…
    Walki w mieście trwają. Z oddziału harcerzy po dwóch dniach ciężkich walk, 8 grudnia, wczesnym rankiem żyje zaledwie pięciu. Pozostali wzięci do niewoli, zabici, ciężko ranni, bądź zaginieni. Odwrót… Obrona portu… Major Ryszard rwie włosy z głowy. Próbuje krzyczeć na cofających się żołnierzy – „Jeżeli padnie port to oznacza dla nas wszystkich wyrok śmierci!”. Wszyscy wiedzą, że port padnie. Nikt nie zna tylko daty. Na kutry ładują głównie rannych i zabitych. Miasto płonie. Polacy cofają się, ale wcześniej zabierają wszystko co może przydać się nacierającym Malgaszom. Policjanci na posterunku, krążą po mieście w samochodzie opancerzonym i ostrzeliwują powstańców w zajętych już przez nich dzielnicach. Ktoś próbował przestrzelić koła, ale kierowca, posterunkowy Grzelak, prowadzi jak wariat. Gdyby w mieście obowiązywały jeszcze przepisy ruchu drogowego, to koledzy Grzelaka prowadzący ostrzał z dwóch karabinów maszynowych zamontowanych w samochodzie musieliby ukarać go sporym mandatem… Wreszcie stało się… coś uderzyło w maskę pojazdu… jakaś bezkształtna masa w niebieskiej koszuli przelatuje pomiędzy chłodnicą, a szybą pancerną z przodu… słychać dźwięk miażdżonych kości i jęk potrąconego partyzanta.
    - Brawo Grzelak! Załatwiłeś go na amen! – woła komisarz policji, Dulczyński strzelający z automatu przez otwór wycięty w tylnych drzwiach pojazdu. Po chwili samochód na reszcie paliwa wpada do bramy kamienicy, sąsiadującej z posterunkiem. Komisarz wyskakuje i wbiega do piwnicy. Po chwili jego ręce spoczywają na detonatorze… Eksplozja rozbija cele, strop wali się na zastrzelonych dwa dni wcześniej Malgaszy… Po chwili Dulczyński jest z powrotem w samochodzie. Posterunkowy Grzelczak rusza do portu. Po drodze radiowóz dostaje się pod ostrzał kilku karabinów maszynowych… Coś wstrząsa maszyną, i po chwili opancerzony radiowóz odrywa się od ziemi… W powietrzu słychać jeszcze huk eksplozji…
    Samochód dachował. Funkcjonariusze długo leżeli nieprzytomni… Jako pierwszy ocknął się Dulczyński. Powoli wypełzł z samochodu… Nim zdał sobie sprawę co się dzieje poczuł jak ktoś ciągnie go za włosy do góry… Krótki błysk w głowie – Malgasze! Maczeta bez większych problemów przecięła kręgi szyjne…

    8 grudnia upadła ostatnia polska placówka na Madagaskarze. Port, broniony przez policjantów, kolejarzy, harcerzy i marynarzy z kutrów i statków handlowych. Ogółem z Madagaskaru udało się „wyciągnąć” około 30 tysięcy cywilów (z ogólnej liczby 30,5 tysiąca polskich osadników), około 10 tysięcy harcerzy (11,1 tysiąca harcerzy przebywających na zimowych obozach), około 4 tysięcy policjantów (12,2 tysiąca), 3 tysiące kolejarzy (3,15 tysiąca) oraz 2 tysiące marynarzy (2,3 tysiąca). W czasie walk, siły polskie wzięły ogółem 3000 jeńców, z których jedynie 100 doczekało końca walk, ponadto Polacy zdobyli 500 karabinów, 200 pistoletów maszynowych, 300 karabinów maszynowych różnych typów, oraz około 200 milionów sztuk amunicji karabinowej i pistoletowej…

    21 grudnia

    [​IMG]

    Wobec tak druzgocącej porażki i ciosu w plecy – jakim było powstanie malgaskie w Rzeczpospolitej rozpoczęła się rozbudowa sił zbrojnych, a przemysł wszedł na „wyższy poziom”. Z tego powodu kilka dużych firm zbrojeniowych zostało przejęte przez skarb państwa.

    30 grudnia

    [​IMG]

    Wobec pogarszającego się stanu zdrowia arcybiskupa Kakowskiego, wszyscy wierni w Polsce coraz częściej zastanawiali się kiedy wreszcie nadejdzie ten smutny dzień. Arcybiskup był już tematem wielu niezbyt przyjemnych plotek, i coraz większa liczba osób przepowiadała jego rychłą śmierć. Niektórzy plotkarze, czynili to tym chętniej, że w Święta, arcybiskup próbował wygłosić przemówienie do wiernych na antenie radiowej, jednak w trakcie dostał nagłego napadu kaszlu, i tekst przemówienia musiał przeczytać inny kapłan. Tekst był wybitnie antypaństwowy – arcybiskup, mianowany w zeszłym roku rzecznikiem Episkopatu, mówił o prawach narodu Malgaskiego do samostanowienia… Czegoś takiego nie znieśli czołowi politycy i rodziny poległych w Tantananaryvie… 30 grudnia zmęczony życiem i ciężko chory arcybiskup umarł… Zdaniem niektórych komentatorów, świętej pamięci arcybiskup Kakowski wybrał sobie najlepszy moment na śmierć…


    Odcinek 24 wyszedł fabularny, no cóż bywa:roll:
    Jednocześnie chciałbym zapowiedzieć, że być może w najbliższym czasie mój kuzyn PIJAR z forum, zacznie pisać AAR-a Japonią na MDS 2... zobaczymy pożyjemy.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie