Polskie Siły Zbrojne - 1934

Temat na forum 'HoI II - AARy' rozpoczęty przez Camillo, 16 Wrzesień 2009.

?

Czego spodziewasz się po reaktywacji AARa ?

  1. Większej liczby opisów.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Większego udziału grafiki, na rzecz tekstu.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  3. Nowych opisów scen batalistycznych.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  4. Harmonii między opisami, grafiką i grą.

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 27 - Różnie bywa
    8. września - 14. września 1939


    "NA WOJENCE JEST WESOŁO
    CHOĆ SIĘ TRUPY ŚCIELĄ WKOŁO
    CHOĆ UCIEKAĆ TRZEBA W NOCY
    GDY CELUJĄ DO NAS Z PROCY"
    Pierwszy tydzień walk wrześniowych w annałach historii zapisał się jako zwycięski dla wojsk biało-czerwonych. Nie tylko udało się skrócić front kosztem terytorium wroga, ale też rozbić spore ilości wojsk przeciwnika. Całość dopełniał fakt zwycięstw na wszystkich frontach z Niemcami nie tylko Polski, ale też Czechosłowacji. Również wojsko austriackie było zmuszanie nieustannie do wycofywania się w głąb kraju do tego stopnia, że pod koniec trzeciego tygodnia walk rozpoczęła się bitwa o Wiedeń. Jednak w drugim tygodniu prędkość ofensywy Polaków powoli stygła, a niemiecka lokomotywa wojenna nabierała coraz większej prędkości. O ile pod koniec 1. tygodnia, sytuacja na zachodzie zdawała się być stabilną i dającą perspektywy na zwycięstwo, o tyle na wschodzie dawała powody do niepokoju. KOPP liczny, dobrze uzbrojony, posiadający wykwalifikowaną kadrę oficerską przegrywał z dużo gorzej wyposażoną, mniej liczną armią rumuńską, a wszelkie ofensywy były duszone w zarodku przez przeciwnika. Ostatnim czynnikiem który mógł niepokoić Polaków, był fakt koncentracji wojsk sowieckich, co mogło oznaczać przygotowania do ofensywy. Jednak nie przesądzało o wznowieniu walk ze wschodnim sąsiadem. Pojawiały się głosy o wzmożeniu działalności partyzantki na Białorusi. Zarówno po stronie polskiej, jak i radzieckiej. Mogło to być właściwym powodem niedawnych zachowań Sowietów. Jednak zmuszało również Polaków do zachowania szczególnej ostrożności. Tymczasem, zaczynał się 8. września.

    FRONT POŁUDNIE

    W dniach od 8. do 14. września był to teren najbardziej aktywny i okupiony największymi zniszczeniami w dotychczasowych walkach. Tereny te przechodziły z rąk do rąk kilka razy. Przedmiotem najczęstszych walk było właśnie Opole. Jednak Niemcy stosunkowo szybko starali się odbudowywać swoje fabryki. 7. września pierwszy raz, województwo Opolskie znalazło się w całości w rękach Polaków. Około godziny 16:00 Armia Lublin wysunęła się przed czoło pozostałych wojsk polskich i pozostając w awangardzie wkroczyła do miasta stołecznego prowincji około godziny 22:00. Likwidacja stanowisk CKMów i umocnień niemieckich trwała godzinę. Dalsze 3 godziny 11. Brygada Saperów przeznaczyła na budowę prowizorycznych schronów, umocnień i okopów skierowanych na zachód. Stanowiska były obsadzone i gotowe do obrony miasta około godziny 7 nad ranem. Rozpoczęło się pełne napięcia oczekiwanie, ze względu na doniesienie zwiadu lotniczego o zbliżaniu się jednostek wroga. Sam atak nastąpił o godzinie 10. Jednak nie był dostatecznie silny by zmusić do odwrotu Polaków. Przez następną dobę sztab niemiecki opracowywał plan ofensywy na śląską prowincję, a czas ten był zbawienny dla wojsk Rzeczpospolitej. Zostały nie tylko uzupełnione zapasy, ale zbudowano już profesjonalne stanowiska obrony złożone z CKMów i armat przeciwpancernych. Kolejny atak, tym razem dużo silniejszy, ze wsparciem 8. Dywizji Pancernej generała von Arnim rozpoczął się punkt 12:00 dnia następnego. Mimo zaciekłej obrony, w tym heroicznej, zakrawającej na wariacką 23. Górnośląskiej Dywizji Piechoty, wieczorem Polacy musieli wycofywać się w kierunku Łodzi, pozostawiając otwartą drogę na Częstochowę.
    Odpowiedzią Polaków na porażkę pod Opolem była organizacja ataku na jedno z centrów przemysłowych III Rzeszy w okolicach Wrocławia - Breslau Ökonomie Zentrum. Zaangażowanie w walce o Opole większości sił niemieckich frontu południowego, wymusiło pozostawienie skromnego garnizonu broniącego Śląska niemieckiego. Jak donosiła komórka wywiadu Sachsen-Sielsia, były to resztki dywizji pancernych uratowanych z kotła poznańskiego, dywizja dowodzenia frontu południowego, a także 12. Dywizja Piechoty Rezerwy. Dowodził nimi generał von Rundstedt. Sztab II RP postanowił, że bitwa ta będzie miała charakter w dużej mierze propagandowy, ukazując jak potężnym arsenałem dysponuje kraj nad Wisłą. 8 września o 4:00 nad ranem rozpoczęły się przygotowania do walk. W powietrze wzbiły się myśliwce, których zadaniem było oczyszczenie przestrzeni powietrznej w tzw. "trójkącie"; obszarze między miastami: Wrocław, Legnica, Liberec. Zadanie to powierzono 6 i 7 Dywizjonowi Myśliwców przechwytujących generała Becka. W niecałe pół godziny od rozpoczęcia lotów patrolowych zestrzelony został pierwszy Messerschmitt Bf.109. Trafienie zaliczył kapral Majer latający na zaledwie zmodernizowanym myśliwcu PZL P.24, co nadało charakter priorytetowy jego odznaczeniu. Około godziny 11:00 we Wrocławiu dało się słyszeć niskie, gardłowe buczenie. Dźwięk ten wydawało 128 bombowców taktycznych lecących w kierunku miasta. Niebawem dołączyło do nich 48 samolotów szturmowych generała Hellera. Łącznie 8 dywizjonów lotniczych rozpoczęło rzeź wojsk niemieckich. W godzinach popołudniowych rozpoczął się atak lądowy sił polskich i czeskich. Gros sił stanowiły w prawdzie dywizje WP zmierzające z Katowic, jednak nieocenione wsparcie stanowiła III. Cechoslovak Armada generała Vojcechovskiego, wyposażona w czołgi FT-17 polskiego demobilu, odcięła drogę ucieczki dla niedobitków. Całość wojsk niemieckich broniąca Wrocławia zniknęła z powierzchni ziemi. Niebawem informacja ta obiegła cały front po obu stronach, dając dodatkową siłę Polakom i doprowadzając do furii wojska Niemieckie. Tego samego dnia wyszło niemieckie rozporządzenie zawierające się w 2 słowach "Keine Gefangene". Co znaczy w wolnym tłumaczeniu "Żadnych jeńców".

    [​IMG]
    Walka o Breslau

    Jednak to nie była ostatnia odpowiedź niemiecka, jeśli chodziło o Wrocław. 10. września wojska generała Kuchlera, przy wsparciu 11. Dywizji Pancernej von Kluge rozpoczęły atak, mający na celu rozbić siły polskie. Przewagę w początkowej fazie bitwy dawało nazistom zaskoczenie, jednak z czasem zdezorganizowane wojska generała Antoniego Szyllinga zdołały oprzeć się Niemcom i odrzucić ich aż pod Legnicę. Nauczyło to Niemców dokładnego planowania każdej ofensywy i wykorzystania lotnictwa. Praktycznie większość sukcesów Polska zaliczała dominacji w powietrzu, gdzie przestrzeni broniło 5 skrzydeł myśliwskich. Natomiast w Rumunii, gdzie siły KOPPu dysponowały tylko jednym skrzydłem myśliwców przechwytujących i jednym skrzydłem samolotów szturmowych, przegrywali na większości odcinków frontu.

    [​IMG]
    Obrona Wrocławia

    FRONT ŚRODEK

    Gdy zajęty przez Polaków został Wrocław, 11. września niemiecki generał, Bohm-Ermolli, swoją drogą nieszablonowy strateg wcielał właśnie w życie swój ambitny plan zajęcia Bydgoszczy, a przez to powolnego zamykania polskich dywizji pancernych w kotle pod Poznaniem. Miała to być bitwa angażująca jak do tej pory największe ilości wojsk pancernych III Rzeszy, które stanowiły 1/3 wszystkich dywizji tego dowódcy. Generał Kasprzycki, dowodzący 15. dywizjami piechoty, niewiele mógł wskórać przeciwko I. Panzerarmee von Kleista, która dokonywała wyłomów w szeregach wojsk polskich i zapuszczała się głęboko na tyły, uniemożliwiając wsparcie, a także blokując drogi zaopatrzenia. Przed kotłowaniem znów broniły polaków polskie samoloty szturmowe, które zmusiły nawet 111. Dywizję pancerną do odwrotu. Mimo początkowych sukcesów generała Kasprzyckiego w walce z wrogiem, szala zwycięstwa powoli przesuwała się na stronę niemiecką. Ostatecznie 14. września w obliczu kończenia się zapasów, Armia Bydgoszcz skapitulowała, zarządzając odwrót w kierunku Torunia. Stworzył się potężny wyłom w froncie, odsłaniający drogę ku sercu Polski - Warszawie.

    [​IMG]
    Szturm Bydgoszczy

    FRONT PÓŁNOC

    Tymczasem 13. września zmęczone wojska niemieckie po walce z Polakami, były w drodze do Bydgoszczy. Niebawem natknęły się na wojska dowodzone przez generała Rómmla. Jakież było zaskoczenie generała Ermolliego, gdy niespodziewanie został zaatkowany. Trzon uderzenia stanowiło 9 dywizji piechoty, które w krótkich odstępach czasu przypuszczały frontalne ataki. Jednak Armia Pomorze rozdzieliła się i jej część pod dowództwem generała Sosnkowskiego ominęła powiat Wyrzyski, gdzie toczyły się największe boje, otaczając wojska Ermolliego, co było dla niego podwójnym ciosem. Brygady przeciwpancerne dziesiątkowały tankietki wroga. W drugim dniu walk niemiecki dowódca zdecydował się na odwrót. W pościg włączyła się armia zmotoryzowana generała Roztworowskiego, wypierając ostatecznie Niemców z całego Pomorza i Pomorza Przedniego. Po tej akcji granica na froncie północnym była najdłuższą w całej Polsce.

    [​IMG]
    Walki na Pomorzu

    FRONT RUMUŃSKI

    Front Wschodni, Polski, lub jak niektórzy mówili Rumuński, dopiero po opanowaniu Czernowic zaczął się stabilizować na zachodniej części. KOPP nie był w stanie poradzić sobie natomiast z armią rumuńską na odcinku Kamiec Podolski - Mogilev Podolski i cały drugi tydzień walk, mimo kilku zwycięstw cechował się tam porażkami. Odbity został Tarnopol, ale ambitne plany generałą Kukiela, mające na celu skotłowanie dywizji rumuńskich w Kamieńcu spaliły na panewce. Pierwszym powodem była porażka 2 skrzydła armi KOPPu, mającego na celu opanowanie Bielców. Dodatkowo armia rumuńska "Bielce" zdołała wyrzucić Polaków z całego Podola. Flota powietrzna zmuszona została przez to do przebazowania na lotnisko w okolicach Brześcia Litewskiego. Więcej szczęścia od Polaków, mięli na granicy z Rumunią Czesi, którzy zdołali odzyskać Preszów.
    Tymczasem na odcinku Czernowieckim, Rumuni czując się pewnie po ostatnich zwycięstwach, rozpoczęli ofensywę. Jednak 1. Armia Pancerno-Motorowa KOPP generała Kukiela nie dała szans na powtórne wkroczenie Rumunów do prowincji. Tymczasem gdy dotarły informacje o zmniejszeniu liczby oddziałów broniących Bielce, armia KOPPu w sile 4 dywzizji zmotoryzowanych i dwóch pancernych podjęła się ataku na tereny wroga. Oddziały polskie jednak jeszcze nie były gotowe na starcie z dobrze dysponowanymi Rumunami. Finał walk był wiadomy do przewidzenia.

    [​IMG][​IMG]
    W Rumunii

    CZECHY

    Tymaczasem, na prawie wszystkich frontach sukcesy odnosili w miesiącu wrześniu Czesi. Mimo początkowych kilku niepowodzeń, czeska maszyna wojenna powoli nabierała impetu. Na niewątpliwy szacunek zasługują dowódcy dywizji pancernych, którzy rozjechali, w dosłownym znaczeniu załogę Liberca, ufortyfikowaną w potężnych bunkrach. Dodatkowo po zajęciu Liberca, w kotle w okolicach Pilzna znalazło się około 2 dywizji piechoty, czyli 20 do 30 tysięcy żołnierzy Wehrmachtu. Ostatecznie było to pierwsze skuteczne użycie w boju czeskich czołgów LT.38, na których podwoziu zbudowano polską artylerię samobieżną.

    [​IMG]
    Czechy (Jak się podoba skiff czeskich czołgów ?)

    2 tydzień walk to zarówno pasmo zwycięstw jak i porażek. Polacy odnosili łatwe i nieocenione zwycięstwa, jak i gorzkie i banalne porażki. Jednak kolejny tydzień się kończy, a Polska nadal zachowuje swoją suwerenność...

    [​IMG]
    Mapa z 14 września
     
  2. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 28 - ...nie będzie Niemiec pluł nam w twarz !
    15. września - 21. września 1939

    NA WOJENCE WCALE NUDNO
    O WYPADEK TU NIE TRUDNO
    MOŻESZ DOSTAĆ W PLECY, W GŁOWE
    I NIESZCZĘŚCIE JUŻ GOTOWE

    O ile w przypadku pierwszych dwóch tygodni, szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. O tyle trzeci tydzień ostatecznie rozstrzygał czyja armia jest lepiej przygotowana do nadchodzącej wojny. Mimo, że Niemcy mięli wciąż liczniejszą armię od Czechów i Polaków razem wziętych, nie potrafili dostatecznie wykorzystać swej przewagi w walce. Owocem takiego postępowania było coraz szybsze zbliżanie się Polaków do Berlina, stolicy Niemieckiej. Tymczaem na frontach południowych sytuacja miała się bardzo dobrze. Czesi toczyli powoli boje o Wiedeń, a Rumuni zostali rozgromieni przez połączony siły Korpusów Ochrony Pogranicza południowego i wschodniego. Co prawda spore połacie terenów były w posiadaniu Rumunii, jednak rozpoczęło się stopniowe uwalnianie zajmowanych terenów przez wroga. Swoje małe zwycięstwa odnosiła także Polska Flota Wojenna, chociaż okupione dużymi kosztami. Podsumowując, wszystko zmierza ku dobremu końcowi...

    WODY TERYTORIALNE

    Pierwszą bitwą rozegraną w przedostatnim tygodniu miesiąca września, była bitwa morska w okolicach wypsp Wolin i Uznam. Przeciw sobie stanęły floty awansowanego do rangi Admirała Jerzego Świrskiego oraz niemieckiego dowódcy o tym samym stopniu, Admirała Alfreda Saalwächtera. Polska flota dysponowała 8 okrętami wojennymi, w tym jednym krążownikiem liniowym ORP "Kosciuszko" i dwoma ciężkimi krążownikami ORP "Piast" i ORP "Jagiellon". Pierwsze wystrzały z potężnych dział ORP "Jagiellona" padły o godzinie 5:00 nad ranem. Niemiecka flota była dużo silniejsza i przedstawiała się w liczbie 9 okrętów, w tym 2 okrętów liniowych pamiętających czasy I wojny światowej oraz 2 ciężkich krążowników.


    Tymczasem na ORP "Kosciuszko" panowała cisza. Większość załogi była jeszcze w łóżkach, na kolosie liczącym 1800 ludzi, tylko garstla nie spała, przygotowując posiłki małemu miasteczku. Nie spała też większość kadry starszych oficerów. Wtem o 4:30 nad ranem komandor podporucznik Gawron, dla którego należy się szczególne uznanie, penetrując przestrzeń dookoła floty zdołał dojrzeć w obiektywie lornetki sylwetkę okrętu. Kilka chwil później wśród mgieł ukazał się w całej swej okazałości okręt liniowy wraz z banderą niemieckiej Kriegsmarine. Trzeba przyznać, że ten kolos o wschodzie słońca prezentował się nader majestatycznie, zważając, że liczył sobie przynajmniej 30 lat.

    - Admirale, Admirale ! - rozległo się wołanie Gawrona - widzę go, widzę ********a, na 12. - Niebawem wszyscy przystawili lornetki do oczu, wędrując wzrokiem za celem, które zdawały się wskazywać podniecone ruchy rąk oficera. - O tam, jest też drugi i trzeci i... - zastygł.
    - Tak... widzę. - mówił bardziej do siebie, niż do innych - ...kolejny Schleswig-Holstein, typu Deutschland... - wciąż mamrotał do siebie Świrski.
    - Jakie są pańskie pańskie rozkazy, Admirale ? - przerwał jeden z młodszych stopniem dowódców okrętu. Rozległa się cisza, w której słychać było nerwowe drapanie się po głowie bosmana. Jednak Świrski po chwili zawahania, w potoku myśli, jaki wtedy przelewał się w jego głowie, stanowczym głosem wydał polecenie:
    - Cała na przód ! Gońmy Szwaba, wydać rozkazy innym. Wykonać ! - Na ostatnie słowo, na okręcie rozległa się wrzawa. Głośne dzwonienia zbudziły wszystkich marynarzy obwieszczając rozkaz przygotowania w stan pełnej gotowości bojowej. Marynarze jak opętani wyskakiwali ze swoich legowisk i w pełnym rynsztunku w ciągu zaledwie 7 minut stawili się na swoich pozycjach.
    - Maszynownia - cała naprzód !
    - Jest cała naprzód - rozległa się odpowiedź w interkomie.
    - Podnieść banderę, Jagiellon rozpoczyna żniwa ! - była to chwila, która napawała dumą każdego Polaka służącego na Kościuszce. Gdy wychodził on w morze, wiadomo było, że prędzej zatoni, aniżeli da odpłynąć obcemu okrętowi.
    - "Na pioruna, pierunie musiałeś się wpier... ? Poczekaj... dostaniesz draniu... za Polskę !" - głosy Plaków na niszczycielu.

    Około godziny 5:00 3 ciężkie okręty Polskiej Marynarki Wojennej znalazły się w odległości nie mniejszej, niż 30 kilometrów. Kościuszko, dysponujący mniejszą siłą ognia, lecz większym zasięgiem ostrzału starał się zachowywać stałą odległość, uniemożliwiającą niemieckim pancernikom oddanie celnych strzałów. Rozpoczęło się wzajemne namierzanie. Pierwsze wystrzeliły polskie baterie 155 mm, lecz wszystkie pociski ominęły okręty wroga. Niemcy też się szczególnie nie popisali, oddając salwę kilka kilometrów dalej, co wywłało nieokiełznany śmiech Świrskiego. Gdy załadowane zostały bateria 2 i 3 słychać było w promieniu kilku kilometrów wystrzał. Tym razem celny, 2 pociski trafiły KMS Schlesien, jednak nie wyrządzając mu większych szkód. 1. trafił w komin, przebijając go na wylot, 2. w antenę, pozbawiająć niemiecki pancernik kontaktu radiowego. Podczas gdy trwało przygotowanie do kolejnego ostrzału rozległo się głośne dudnienie 8 dział 280 mm pancerników niemieckich. 3 pociski niemieckie zmasakrowały pokład ciężkiego krążownika, ORP "Jagiellon". Trzeci trafił w kocioł, a 30 sekund później w kaskadzie wybuchów poszedł na dno jeden z nowszych okrętów PMW. Cudem było to, że zginęła tylko 1/4 załogi, wyławiania reszty rozbitków podjęły się polskie niszczyciele. W odpowiedzi na zatopienie bliźniaczego okrętu, ciężki krążownik ORP "Piast" oddał 3 krótkie salwy w stronę niszczycieli. Wszystkie, jak po sznurku trafiły w szwadron niszczycieli posyłając większość z nich na dno. Tymczasem na Jagiellonie który poprzysiągł zemstę na KMS "Śląsk", załadowano działa i już słychać było - Ognia ! - A 26 kilometrów dalej w niebo wystrzelił pióropusz iskier. Był to znak, że niemiecki okręt liniowy dogorywa. Zanim poszedł na dno, zadał jednak śmiertelny cios swojemu oprawcy. Jeden z pocisków ostatniej działającej baterii trafił nieco ponad powierzchnią wody lewą burtę okrętu flagowego RP, który zaczął powoli nabierać wody. Niemiecka flota zarządziła odwrót, ale Polacy musięli ewakuować się. W efekcie, Poacy stracili tej bitwy 2 okręt. W drodze powrotnej do portu, flota została jednak zaatakowana przez 2 bombowce morskie wroga. Dokończyły one dzieło zniszczenia. 2 okręty transportowe poszły na dno, powiększając straty do 4. Zwycięstwo i porażka za jednym razem.

    [​IMG]





    Tego samego dnia, okręt Flagowy RP - ORP "Piast"

    - Dajcie mi ten ręcznik ! - Wykrzyczał bardziej zdenerwowany, niż zrozpaczony stratą okrętu admirał Świrski.
    - Panie A... - Zaczął chorąży Kondrad.
    - Czego ?! - Porzucił etykietę oficerską dowódca PMW.
    - Chyba zostaliśmy *****eni. - Bez ogródek wysapał chłopak, pokazując ręką na czarny punkt na horyzoncie. Świrski nie wiedział, czy się śmiać czy płakać. Bilans dnia, to zatopienie okrętu flagowego Niemiec, strata własnego okrętu flagowego i jeszcze jednego mniejszego. Teraz płynęła ku nim następna flota. Jednak jak zahipnotyzowany wpatrywał się prze lornetkę w coraz większą sylwetkę okrętu. Po około 10 minutach widać było już jego drobne szczegóły. Ster, nadbudówka, jeden komin, drugi komin, 1. bateria dział, 2. bateria dział, 3., 4., doliczył się w sumie 12 armat 305 mm. 22 dział 138 mm.
    - Chwila o co chodzi ?! Przecież Niemcy nie mają takiego okrętu ! - Pomyślał na głos.
    - Patrzcie na banderę. - Ktoś krzyknął. Po wszystkich rozpełzło ciepło od żołądka w stronę czubka głowy. Widniała tam trójkolorowa flaga: niebiesko-biało-czerwona.
    - A te biało-czerwone paski i gwiazdki na niebieskim tle w lewym rogu - to jakiś sojusznik Niemiec ?
    - To Francuzi chyba ?!...

    [​IMG]

    FRONT POŁUDNIE

    Gdy kończyła się bitwa na morzu, na lądzie rozpoczynała się batalia o Legnicę. Ofensywa na tą prowincje i miasto stołeczne miały szczególne znaczenie ze względu na możliwość skotłowania wojsk wroga, które zapędziły się prawie do Katowic. Zamknięte w województwie opolskim mogły być więc 3 dywizje pancerne. Natarcie prowadzone było z 2 kierunków równocześnie. Dywizje zmotoryzowane szturmowały miasto od północy i to one miały jako pierwsze zająć te tereny. Natomiast od południa piechota RP. Niemcy przysyłający stale uzupełnienie, nie byli w stanie odwrócić losów bitwy. 1. Armia Pancerno-motorowa 'mieliła' piechotę i czołgi wroga niczym gorący nóż masło. W kilka godzin później miasto było zdobyte, a w Opolu walczyły w osamotnieniu czołgi i piechota wroga, które niefortunnie wybrały to miasto drogą odwrotu z pod Legnicy. Nie było mowy o rozdarciu okrążenia, decyzją dowódcy - Niemcy poddali się. Nie chcieli już umierać za ojczyznę, której lost stawał się coraz bardziej wątpliwy.

    [​IMG]

    FRONT ŚRODEK

    Bitwa pod Kostrzynem rozpoczęła się 18 września. Starcia tego nie można było nazwać przeciętnym, gdyż armie walczące po obu stronach, a także ich liczebność była mocno nieprzeciętna. Po stronie polskiej angażowały się siły Frontu Północ i Środek, łącznie około 34 dywizji lądowych i 8 dywizjonów lotniczych. Po stronie niemieckiej 25 dywizji lądowych i 12 dywizji lotniczych. Dodatkowo po stronie niemieckiej brało udział większość dywizji pancernych frontu północnego, skupienie ich tam miało na celu zniszczenie 1. i 2. Armii Pancernej Rzeczpospolitej, dlatego kadra dowódcza zdecydowała się na atak prewencyjny. Ostatecznie po 3 dniach krwawych walk, w których zniszczonych zostało m.in. 5 dywizji wroga zginęło 150 000 ludzi. Głównie Niemców. Zdobycie tego miasta miało potrójne znaczenie. Po pierwsze, skracało front z 4 do 2 prowincji, po drugie zablokowało możliwość zniszczenia armii pancernych, po trzecie otwierało drogę do Berlina. Ewentualnie po czwarte pozwalało zgromadzić na krótkim odcinku dużą liczbę wojsk wroga pozwalając Polakom na nadanie tempa wojnie.

    [​IMG]

    FRONT PÓŁNOC

    Po zajęciu Kostrzynia nic nie blokowało Polakom drogi do zajęcia Szczecina i reszty Pomorza Przedniego. Przewaga Polaków była miażdżąca, mimo użycia przez wroga dużej liczby nowoczesnych wojsk pancernych, nie wpłynęły znacząco na koleje walk. Przewaga Polaków wynosiła 4,5 do 1. Polska flaga nad Szczecinem zatrzepotała 21 września, gdy awangarda Armii Zmotoryzowanej dotarła do jego przedmieść. Wtedy też granica polsko-niemiecka oparta została na Odrze, dając siłom Biało-czerwonych niezbędne wytchnienie.

    [​IMG]

    FONT CZESKI

    Tymczasem Czesi powstrzymali na zachodzie ofensywę niemiecką w okolicach Pilzna. Stało się to głównie dzięki wsparciu Polaków i siłom które przekazali pod polskie dowództwo. Jak zwykle kluczem do zwycięstwa był atak skrzydłowy dający przewagę liczebną atakującym. Miasto zostało zajęte niemal z marszu, jednak przed Układem jeszcze długa droga, ze względu na okupacje niemiecką Usti, gdzie Niemcy zdołali przebudować umocnienia, dające im niezbędną ochronę przed atakiem Czech. Dodatkowo, Niemcy rozpoczęli budowę Wału Wschodniego, który miał przebiegać od morza Bałtyckiego przez Brandenburgię, Saksonie, po Sudetenland i prawdopodobnie po Bawarię.

    [​IMG]

    Tymczasem sytuacja napawała optymizmem Polaków...

    [​IMG]

     
  3. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 29 - Konsekwentnie, wciąż do przodu.
    21. września - 5. października 1939

    FRONT PÓŁNOC:


    Gdy zajęty został Szczecin, armia generała Żeligowskiego nie miała zbyt wiele czasu na organizacje obrony. W zasadzie piechota musiała przejść niemal od razu z trybu ofensywnego do głębokiej defensywy. Mimo ataku dużo mniej licznych oddziałów wroga, von Schweppenburg wraz ze swoim XXXVIII. Panzerkorps złożonym z czołgów PzKpfw II oraz PzKpfw I siał spustoszenie wśród oddziałów polskich. Brak jakiegokolwiek wsparcia polskich wozów pancernych, czy samej artylerii przeciwpancernej dotkliwie odczuwali obrońcy pomorscy. Jednak polski chart ducha, rodem z pod Cedyni zmuszał biało-czerwonych do maksymalnego wysiłku. Jednak wkrótce do natarcia przystąpiły dodatkowe oddziały wroga. Tylko godziny dzieliły nazistów od wciągnięcia na maszt niemieckiej flagi. Ostatecznie, Żeligowski domagający się bezskutecznie wsparcia został zmuszony do zarządzenia odwrotu po 3 dniach bohaterskiej obrony. Z 10 dywizji biorących udział w walkach, tylko 7 mocno okrojonych zdołało dotrzeć do miejsca ewakuacji. Wszyscy żołnierze biorący udział w obronie Szczecina w dniach 21. - 24. września zostali odznaczeni Krzyżem Zasługi za Dzielność, z czego co trzeci żołnierz pośmiertnie. Jak do tej pory była to najkrwawsza bitwa z udziałem wojsk polskich niesionych na tarczy. Taka nauczka, jaką udzielili Niemcy Polakom, nie mogła przejść bez echa. Uderzono nie tylko w dumę, ale zniszczony też został mit niezwyciężonych Polaków. Decyzją dowódcy wojsk lądowych, generała Edwarda Rydza-Śmigłego, na całym odcinku północnym miały zostać zawieszone działania, akonto zajęcia Szczecina. Łącznie 28. września do natarcia przystąpiło 61 dywizji. Dowodzenie natarciem zostało powierzone generałowi Rómmelowi. Po przeciwnej stronie, na czele swojego LXXXIV. Armeekoprs obronę przygotowywał generał von Blomberg. Niemcom udało się zmobilizować 13 dywizji, w tym aż 9 pancernych. Co prawda w tym pokazie sił po stronie polskiej uczestniczyło tylko 6 dywizji pancernych, jednak całkowite panowanie w powietrzu, loty bombowe lekkich bombowców oraz czterokrotna przewaga liczebna piechoty pozwoliły w piorunującym tempie pokonać garnizon szczeciński. Na zajęcie miasta, przyszło jeszcze jednak Polakom trochę poczekać...

    [​IMG]

    FRONT ŚRODEK

    Kiedy trwały przygotowania do ofensywy na niedawno stracony Szczecin, Niemcy chcąc przedłużyć pasmo sukcesów, rozpoczęli atak na Kostrzyń. Założenie było proste - rozgromić największą armię w Polsce, przy jednoczesnym ataku z 3 stron. Generał Bohm-Ermoli, jak zwykle zaskoczył Polaków rozmachem ofensywy. Był to jeden z bardziej wyróżniających się dowódców i najbardziej szanowany przez polską kadrę dowódczą, co nie zmieniało faktu, że był Niemcem. Przeciwnikom w ofensywie udało się zgromadzić większość dywizji pancernych wszelkiej maści; od Pzkpfw I, przez II, III, aż po czołgi Neubaufahrzeug. 37 dywizji sprawdzało przez 4 doby polskie umocnienia obronne, aż do 28 września. Ostatecznie w wyniku niemożności przełamania polskiej defensywy, niemiecka kadra dowódcza zatrzymała ofensywę na tym odcinku frontu. Wykorzystując ten fakt, pomijając fazę przygotowawczą, polscy dowódcy przypuścili atak skrzydłowy na Szczecin wspierając wojska idące od strony Kołobrzegu. Był to podwójny sukces Polaków, choć może nie największy podczas tej ponadmiesięcznej walki. Trzeba dodać, że przy obronie Kostrzynia, także przewaga należała do Polaków. A Niemcy rozpaczliwie próbowali przełamać front, w najmocniejszym punkcie.

    [​IMG]

    RUMUNIA


    Tymczasem w Rumunii wojska koalicji święciły sukcesy na wszystkich frontach. Jako pierwsza zajęta została Ukraina zakarpacka, przy wspólnym ataku Czechów i Polaków. To z kolei otworzyło drogę ofensywie wojsk Kowalskiego. Do 25 września zostało zajęte rumuńskie miasto - Oradea, wypierając wrogie wojska w kierunku sąsiednich prowincji. Generał Taczak z kolei utrzymywał atak w kierunku Bielec na całej wschodniej długości frontu rumuńskiego. Jednak dowodzący garnizonem - generał Dascalescu świetnie rozwiewał wszelkie nadzieje na szybkie zwycięstwo Polaków. Niebawem Rumuni otrzymali posiłki dawnego korpusu ochrony pobrzeża, i wreszcie w okolicach rumuńskiego miasta 'Beltsy' broniło się 10 dywizji, przed 18 polskimi. Mimo niemal dwukrotnej przewagi, opór Rumunów nie został jeszcze złamany.

    [​IMG]

    CZECHY

    W drugiej połowie września, bezsprzecznie najaktywniejsze były wojska koalicji działające w Czechosłowacji i północnej Austrii. Jednak w tym rejonie doszło też do najmniejszych zmian granic na froncie. Pilzno, które zostało utracone, mimo wielu ataków, nie zostało odzyskane. Z kolei Freistadt zmieniało ponad 4 razy właściciela. Liberec, gdyby nie ofensywa Polaków w kierunku Saksoni, zostałby opanowany przez wojska niemieckie. Niejednokrotnie widać było kiepską organizację wojska austriackiego, niczym nieprzypominającego tego, z czasów monarchii. Czasem nie docierały ostatnie rozkazy do wojsk, czego efektem były ofensywy pojedynczych dywizji, na dziesięciokrotnie liczniejsze oddziały polskie, lub czeskie. Na koniec warto dodać, że mimo tak aktywnych ruchów wojsk, front czeski odnotował najmniejsze straty w ludziach i sprzęcie po obu stronach.

    [​IMG]

    BRAZYLIA

    Pod koniec września w Amerycie południowej, zaczęły się w końcu aktywnie włączać do walk wojska brazylijskie. Doszło tam do dwóch potyczek w rejonie Kurtyby, gdzie przeciwko sobie stanęły 3 dywizje piechoty po stronie Integralistów, jak i legalnego rządu. po nieco opieszałych walkach, południowcy wygrali. Bezsprzecznie przyczyniły się do tego lepszej jakości sprzęt i sprawdzone przez Polaków doktryny lądowe. Dawały o sobie znać jednak braki dowódcze, z którymi Brazylia walczyła od czasu odzyskania niepodległości. Druga większa bitwa, w której uczestniczyły także polskie wojska ekspedycyjne miała miejsce w okolicach Rio de Janeiro. Bitwa ta z małymi przerwami trwała już ponad połowę września i w jej efekcie do niewoli wziętych zostało kilka tysięcy wojsk Integralistów. Część ponownie wcielono do armii legalnego rządu, reszta czekała na wyrok sądu polowego. Zarzuca się im zdradę ojczyzny. Natomiast coraz głośniej mówiono o dołączeniu Argentyny, Ekwadoru i Wenezueli do walki po stronie Salgado. Niepokoiło to Aliantów, czego efektem było potrojenie garnizonów Francji, Wielkiej Brytanii, a przez to i Holandii w Ameryce południowej.

    [​IMG]

    Wrzesień za udany mogą uznać polscy lotnicy, którym udało się strącić kilkaset niemieckich maszyn, przy niskich stratach własnych. Praktycznie zatrzymane zostały wszelkie naloty niemieckie nad terytorium polskie, a regularne loty zwiadowcze nad Niemcy pozwoliły wyeliminować powietrzny opór wroga. Tytuł asa polskiego lotnictwa uzyskał pilot Zygmunt Krawiec, strącając 29 niemieckich i 8 rumuńskich maszyn. Sam został zestrzelony raz, jednak cudem udało mu się przeżyć. W trakcie całej wojny, siły lotnicze Osi zostały okrojone o 1/3 maszyn. Kolejna 1/3 została uszkodzona, a działania pozostałych zostały ograniczone do ochrony przestrzeni powietrznej nad Niemcami. Jednym słowem - Wielki sukces Polaków.

    [​IMG]

    Na początku października, po niemal 5 tygodniach walk europejskich, fronty z Niemcami i Austrią oparte zostały na linii rzek Odry, górnej Łaby i Dunaju, a z Rumunią w bliżej nieokreślonym kształcie. W Brazylii zewnętrzny front pozostał bez zmian, zlikwidowane zostały za to dwa wielkie kotły.

    [​IMG]

    Pod koniec września ruszyły wspólne prace Francji, Wspólnoty Brytyjskiej i Polski nad nowoczesnym myśliwcem przechwytującym. W nazewnictwie brytyjskim otrzymał on nazwę Supermarine Spitfire, w Polsce będzie on funkcjonował pod nazwą PZL.62 Spitfire. Wspólne wysiłki trzech państw mają się skupić na jego modyfikacji, do wersji Spitfire MK.II. Będzie to pierwszy wspólny myśliwiec aliancki. Zamówienia dotarły jeszcze na długo przed rozpoczęciem produkcji. Potencjalnymi klientami oprócz grona pierwszych użytkowników: Wielkiej Brytanii, Francji, Polski i Czechosłowacji miały zostać Portugalia, Belgia, Irlandia, Holandia, Dania, Norwegia, Grecja, Bułgaria, Węgry, Jugosławia, Turcja, Kanada, Brazylia, Australia, Filipiny, Egipt, Indie i RPA. Co do samych danych technicznych; Był to całkowicie metalowy dolnopłat, z elektrycznie chowanym podwoziem, napędzany dwunastocylindrowym widlastym silnikiem tłokowym Merlin XII, wyposażonym w mechaniczną sprężarkę (kompresor) z regulacją ciśnienia doładowania o mocy 1175 KM z trójłopatowym śmigłem o zmiennym skoku de Havilland lub Rotol. Wyposażony został w opływową kabinę z pancerną przednią szybą. Początkowo prędkość maksymalna nie przekraczała 540 km/h. Dzięki zmianie kątu płata wirnika i wzmocnieniu silnika prędkość maksymalna maszyny wzrosła o 28 km/h, jak też prędkość wznoszenia. Uzbrojenie stanowiło 8 karabinów maszynowych kal. 7,69 mm i 2 działka Hispano Suiza 20 mm. (Polskie odpowiedniki miały odpowiednio działka Boforsa).

    [​IMG]
     
  4. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 30 - Faces of War
    6. października - 20. listopada 1939

    ŚRODKOWA BIAŁORUŚ:

    W wyborach do Sejmu w listopadzie 1922 r. Białorusini wystawili kandydatów w ramach Bloku Mniejszości Narodowych. Do Klubu Białoruskiego weszło 11 posłów i 3 senatorów. Znaleźli się w nim przedstawiciele białoruskiej chadecji, socjaldemokracji i bezpartyjni. Wkrótce większość posłów białoruskich, dostrzegając radykalne nastroje rdzennej ludności zachodniej Białorusi, doszła do przekonania, że tylko poprzez wykorzystanie tego powszechnego niezadowolenia w ramach legalnej partii politycznej można będzie wpłynąć na zmianę stanowiska władz polskich wobec problemu białoruskiego. Dlatego 24 czerwca 1925 r. powstał oddzielny klub poselski Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hramady. W jego skład weszli m.in. posłowie Bronisław Taraszkiewicz, Symon Rak-Michajłouski, Paweł Wołoszyn, Piotr Miatła.

    Jednocześnie zaczęto w terenie tworzyć nową, masową partię polityczną. Na jej czele stanął B. Taraszkiewicz jako przewodniczący Komitetu Centralnego, jego zastępcą został S. Rak-Michajłouski, członkami KC – P. Wołoszyn i P. Miatła, funkcję kierownika Sekretariatu Centralnego objął Maksim Burcewicz, zaś jego zastępcy – W. Makouski. Komitetowi Centralnemu podlegało 18 powiatowych komitetów: baranowicki, bielski, wołożyński, wołkowicki, wilejski, wileński, grodzieński, dziśnieński, kosawski, lidzki, mołodecki, nowogródzki, postawski, piński, sokolski, słonimski i stołbecki. Bronisław Taraszkiewicz opracował statut i program partii, które wydano w Wilnie w 1926 r. Program łączył sprawy narodowe ze społecznymi. Na plan pierwszy wysunięta została walka o wyzwolenie narodowe ludności białoruskiej. Wszystkie ziemie białoruskie miały być zjednoczone w ramach jednego organizmu państwowego obejmującego ziemie białoruskie od Dźwińszczyny po Pińszczyznę i od Białostocczyzny po Mińszczyznę. Głoszono hasło sojuszu chłopów i robotników, którzy solidarnie mieli walczyć o sprawiedliwy ustrój społeczny, o władzę dla ludzi pracujących. Żądano reformy rolnej korzystnej dla chłopów (ziemia miała pochodzić z rozparcelowanych majątków polskich ziemian i osadników wojskowych), a także edukacji w języku ojczystym. Instytucje kościelne miały być oddzielone od struktur państwowych. Hramada wydawała wiele pism m.in. "Жыццё беларуса", "Беларуская ніва", "Беларуская справа", "Народная справа", "Наша справа", "Наш голас", "Наша воля", "Народны звон", "Маланка". Były one często rekwirowane lub zawieszane przez polskie władze. Prawie w każdej wsi białoruskiej powstały struktury Hromady. Jej liczebność osiągnęła ok. 120 tys. członków. Powstało ok. 2 tys. wiejskich komórek partyjnych.

    Pod koniec 1926 r. działacze Hramady opanowali kierownictwo Towarzystwa Szkoły Białoruskiej, jednej z najbardziej aktywnych białoruskich instytucji społeczno-kulturalnych. Jednocześnie w najwyższych władzach partii szerzyły się silnie wpływy komunistyczne. Polskie władze, dostrzegając realne zagrożenie przejęcia władzy w regionie przez białoruskich działaczy w wyniku demokratycznych procedur, posłużyły się prowokacjami, które miały miejsce podczas powiatowych zjazdów partyjnych. Tak było np. w Białymstoku w listopadzie 1926 r., a na terenie powiatu bielskiego doszło nawet do pogromu delegatów na zjazd, który miał się odbyć w Starym Berezowie. Jednak dopiero aresztowanie działaczy kierownictwa Hramady oraz aktywistów terenowych przerwało dalszy rozwój partii. Władze nie mogąc jednak wyraźnie osłabić działalności Hramady, ostatecznie zdelegalizowały ją 23 marca 1927 r. Duży wpływ na ten krok miała też ścisła współpraca z Komunistyczną Partią Zachodniej Białorusi.

    Działacze rozwiązanej Hramady utworzyli w grudniu 1927 r. w Wilnie Centralny Wyborczy Komitet Białoruskiego Chłopsko-Robotniczego Zjednoczenia "Zmahanie" za Interesy Chłopów i Robotników, który wprowadził do Sejmu II kadencji 3 posłów. Od końca marca 1928 r. liczył 5 posłów białoruskich. Byli oni skupieni w Białoruskim Klubie Chłopsko-Robotniczym "Zmahanie", występującym od 1929 r. jako Białoruski Włościańsko-Robotniczy Klub Poselski "Zmahanie".

    W 1930 r. uwięzieni przywódcy Hramady zostali przedterminowo zwolnieni. Część z nich, obawiając się dalszych aresztowań, przedostała się nielegalnie do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, gdzie pod koniec lat 30. w większości została zabita w ramach czystek stalinowskich. Pozostali w Polsce działacze prowadzili nielegalną działalność partyjną. Na pocz. 1939 r. w Baranowiczach miała miejsce tajna konferencja kierownictwa Hramady, na której podjęto decyzję doprowadzenia do wybuchu powstania antypolskiego na Polesiu w momencie ataku wojsk niemieckich na Polskę. Został tam skierowany Siargiej Chmara, były dowódca partyzancki z pocz. lat 20., który w krótkim czasie zorganizował partyzantkę liczącą ok. 5 tysięcy ludzi. Wybuch nowego powstania zaplanowano na 12 października. Łączna liczba wojsk biorących udział w powstaniu nie jest do końca znana, jednak według szacunków historyków mogła przekraczać 50 tysięcy.

    [​IMG]
    [​IMG]

    CZECHOSŁOWACJA:

    Bez wątpienia Czesi na własne życzenie w drugim miesiącu walk zmienili swoje położenie z dobrze rokującego na totalną klapę. Na początku października front czeski został maksymalnie rozciągnięty. Zajęta została nawet austriacka stolica - Wiedeń. Ofensywa wojsk wroga jednak uniemożliwiła dłuższe zagoszczenie Czechów w tym jakże pięknym mieście. Generał wydał rozkaz odwrotu części sił w stronę Bratysławy. W tym samym czasie chcąc skrócić front zachodni, ruszyła czeska ofensywa na Pilzno. Okazała się być brzemienną w skutkach. Czesi, mimo liczniejszej armii, atakującej z 4 stron, napotkali niezwykle silny opór wroga, dysponującego ledwie, lub aż ośmioma wypoczętymi, okopanymi dywizjami piechoty. Dowodził nimi generał Liebmann. Po kilku dniach wzmożonej ofensywy, przy wsparciu polskiego lotnictwa, nie została złamana bariera niemiecka. Dodatkowo dowództwo nazistów wykorzystywało każdy aspekt przewagi terenu. 14 października atak został zaniechany. Niemniej, nikt nie poinformował Niemców o zmianie planów i tego samego dnia, II. Armeekorps wkroczył do Pragi, a następnie awangarda oddziałów Liebmanna zajęła Kutną Horę, szybko posuwając się w stronę Bratysławy, która podbita została z dwóch stron jednocześnie. Oddziały w Hollabrun, Taborze i Wiedniu rozpoczęły rozpaczliwe rozbijanie kotła, w celu połączenia z jednostkami polskimi, w nadziei na dalszą walkę. Starania te były jednak bezskuteczne. Mimo przewagi w ludziach i sprzęcie generał Syrovy nie potrafił odwrócić niekorzystnej sytuacji. Rozpoczęła się powolna agonia państwa czechosłowackiego...

    [​IMG]

    POLSKA:

    Tymczasem w Polsce trwały walki w Górnej Saksonii celem ograniczenia swobody i możliwości wysłania niemieckich korpusów do walk w Czechosłowacji. Armia generała Kutrzeby złożona w głównej mierze z piechoty ruszyła jeszcze 11 października w kierunku Drezna. Nie trzeba było wiele czekać na ruch ze strony niemieckiej, która rozpoczęła koncentrację wojsk w okolicach stolicy landu. Niebawem w walki po obu stronach zostało zaangażowanych ponad 80 dywizji. Około 3 dni trzeba było czekać na przełamanie niemieckiej woli oporu. Miasto zostało zajęte, lecz przeciwnik ani myślał rezygnować. Rankiem 15 października generał Wodrig wykorzystując osłabienie Legnicy, jednak nie dysponując dokładnymi danymi wywiadowczymi rozpoczął atak. Organizowany on był z dużo mniejszym rozmachem, jednak początkowo sprawił niemało problemów Polakom. Z czasem losy bitwy wróciły na pomyślne dla biało-czerwonych tory. Ostateczne święcenie triumfów rozpoczęło się 19 października. Wtedy też Czesi otrzymali upragnione wsparcie w natarciu na Liberec. Podyktowane ono było chęcią odzyskania dawnych ziem czeskich, których liczba z dnia na dzień stawała się coraz mniejsza. Wysoki poziom umocnień skutecznie utrudniał ofensywę, a niemiecki dowódca - generał List zapewne dziękował w duchu Czechom i bogom za nie. Pod koniec trzeciego tygodnia, miasto pozostawało niezajęte przez prawowitych właścicieli.

    [​IMG]

    Pierwsza połowa października to też czas wzmożonej aktywności polskiego lotnictwa nad niebem niemieckim. Przechwycone zostały kolejne dywizje przez bombowce, a dywizjony przez myśliwce...

    [​IMG]

    RUMUNIA:


    W październiku działania KOPPu skupiły się tylko na jednym zadaniu - przejąć Bielce. Priorytet ten zdawał się być łatwy do osiągnięcia, jednak prowincje spowijała magiczna aura niezdobywalności. Ofensywa na miasto besarabskie, trwająca od ponad miesiąca nie przynosiła żadnych efektów. W pierwszym ataku udział brało 21 dywizji polskich, a przeciw nim ponad 2 dni broniły się dwie dywizje kawalerii rumuńskiej ! Generał Manafu został za ten heroiczny czyn wielokrotnie odznaczony, natomiast Generał Wilczyński stracił zwierzchność dowodzenia na tym odcinku frontu. Zwycięstwo Polaków okazało się pyrrusowym, gdyż już następnego dnia potężna kontrofensywa rumuńska dowodzona przez Dascalescu zepchnęła Polaków na pozycje wyjściowe. Generał Taczak o mało nie wpadł w furię, czytając meldunki z frontu. 15 października rozpoczęła się następna ofensywa na Bielce, powiększona o wsparcie połowy wojsk stacjonujących w okolicach Czernowic. Łącznie 24 dywizje głównie piesze, starły się z trzykrotnie mniejszymi, lecz dobrze wyszkolonymi Rumunami. Przeciwnik posiadał przewagę własnego terenu, którą umiejętnie wykorzystywał. Dodatkowo podczas zaangażowania większości sił polskich na wschodzie, rumuńskie wojska wykorzystały fakt odwrócenia uwagi. Z marszu zajęte zostały dwa ważne miasta: Orodea i Preszów, odsłaniając miękkie podbrzusze kraju. Gdy Polacy czuli już smak zwycięstwa, a generał Iacobici miał wydawać meldunek odwrotu, na horyzoncie pojawił się nowy wróg...

    [​IMG]

    ...Tym wrogiem była Ukraina

    Po procesie trwającym od 18 listopada 1935 Stepan Bandera został 13 stycznia 1936 skazany na karę śmierci, którą na podstawie amnestii zamieniono na dożywotnie więzienie, za zorganizowanie zamachu na ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Bandery, jak i innych oskarżonych, bronili adwokaci: Łew Hankewycz i Ołeksandr Pawenćkyj ze Lwowa, Wołodymyr Horbowyj z Doliny, oraz Jarosław Szłapak ze Stanisławowa. W czasie procesu Bandera odmówił składania zeznań w języku polskim, wobec braku zgody sądu na zeznania w języku ukraińskim, sąd uznał że oskarżony odmówił wyjaśnień. Karę odbywał w więzieniach na Świętym Krzyżu i we Wronkach. W konsekwencji postawy na procesie i wyroku, dwudziestopięcioletni w chwili aresztowania Bandera stał się idolem pokolenia młodych Ukraińców, swych rówieśników.
    We wrześniu 1939 r. tzw. Krajowy Prowid (Zarząd Krajowy) OUN pod kierownictwem Lwa Rebeta odmówił kategorycznie wykonania polecenia zarządu zagranicznego OUN (pod kierownictwem A. Melnyka) wszczęcia powstania antypolskiego, jako dywersji na rzecz Niemiec. Lew Rebet uważał, że będzie to działanie wyłącznie w interesie ZSRR, które uważał za głównego wroga Ukrainy. Decyzja Lwa Rebeta podjęta w zastępstwie Stepana Bandery (został 13 września 1939 po agresji Niemiec na Polskę uwolniony przez współwięźniów z karceru, po opuszczeniu więzienia przez służbę więzienną w więzieniu w Brześciu nad Bugiem i negował następnie decyzję Rebeta) była podstawą rozłamu w OUN na frakcję OUN (M) (melnykowcy) i OUN(B) (Stepan Bandera, Lew Rebet, Jarosław Stećko – banderowcy). Po wypuszczeniu z więzienia, Bandera udał się pieszo, bocznymi drogami, w kierunku Lwowa. W powiecie kowelskim nawiązał kontakt z terenową siatką OUN, a w Sokalu – z zarządem terenowym OUN. Z Sokala, w towarzystwie Dmytra Majiwśkiego udał się do Lwowa, gdzie przybyli 27 września. Spotkał się tam w konspiracji z znanymi ukraińskimi działaczami politycznymi i społecznymi. We Lwowie przebywał około dwóch tygodni, nadzorując rozbudowę konspiracyjnej siatki OUN w Galicji. Tam dowiedział się o szykowanym w konspiracji powstaniu antypolskim, którego wkrótce stał się głównym organizatorem. Powstanie wybuchło 21. października po kolejnej z rzędu przegranej wojsk polskich na froncie rumuńskim.
    [​IMG]

    .::FRONTY::.

    [​IMG]
     
  5. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 31 - Ende Gut, alles gut ?
    20. października - 6. listopada 1939

    Dobiegał końca drugi miesiąc walk, w konflikcie już wtedy nazywanym II wojną światową. Polacy i Czesi dzielnie stawiali czoła niemieckiemu agresorowi, odrzucając go nawet od granicy i przenosząc ciężar walk na obce terytorium. Jednak sukcesy września i początku października powoli dobiegały końca. Polska zmuszona była do walki z Niemcami na zachodzie i południu, Rumunią na południowym wschodzie, a także Ukrainą i Białorusią na wschodzie. Zanim jednak o samych walkach, koniec października obfitował w ruch na arenie dyplomatycznej. Obawiając się pełnej aneksji Austrii, gdy Czesi wkroczyli do Wiednia, Goering nie wiele myśląc podwoił garnizony austriackie w taki sposób, by stosunek wojsk niemieckich do austriackich był przeważający. Niebawem do władz austriackich dotarło ultimatum, według którego Austria miała podporządkować się Niemcom. Lecz tym razem nie na zasadach państwa satelickiego, lecz jako prowincja Rzeszy niemieckiej. Austriaccy faszyści mięli związane ręce, próby oporu zostałyby zdławione w zarodku przez wojsko niemieckie. Z kolei szukanie poparcia u wschodnich aliantów nie spodobałoby się społeczeństwu. 26. października, oficjalnie wielowiekowe państwo przestało istnieć. Dawne Cesarstwo, mające aspiracje jednoczyć wszystkie tereny niemieckojęzyczne stało się podrzędną prowincją germańskiego giganta. Z kolei fuhrer czując się coraz pewniej po poszerzeniu terytorium, o dawnego sojusznika i powstrzymaniu naporu polskiego zaczął szukać nowych sojuszników. Ukraina nie zaspokoiła nadziei w niej pokładanych, za to nieco dalej znajdował się największy wróg ideologiczny Niemców i... niebawem największy europejski sojusznik. Żądania Stalina były jasne, Niemcy oddadzą im Ukrainę i wschodnią Polskę, w zamian otrzymają pomoc w przybierającym na sile konflikcie. Największą oszukaną umowy, była Ukraina, zdradzona przez Nazistów. Początkowo pakt obowiązywał ją na tych samych zasadach, co Niemcy.

    [​IMG]

    Pakt o nieagresji

    Niebawem jednak wojska sowieckie zaczęły przekraczać wschodnią granicę. Należy przyznać Ukraińcom, że w trudnej sytuacji zachowali trzeźwość umysłu i powstrzymali skutecznie napór Rosjan o dziwo przy wsparciu zdezorientowanych Rumunów i Niemców. W walkach pod Żytomierzem i Mogilewem Podolskim, udało się rozbić w walkach 12 dywizji radzieckich przy starach własnych 0 dywizji ukraińskich i 3 dywizjach rumuńsko-niemieckich. Z tych dwóch bitew wynikały dwa wnioski, które szczególnie ważne były dla Polaków. Rosjanie byli kompletnie zdezorganizowani i niewprawieni w boju, a Ukraińcy maksymalnie cyniczni. Jednak miło połechtani zwycięstwami, nie docenili Polaków, zostawiając tylko kilkanaście dywizji do obrony wschodu. Niebawem w bitwie o Kowel generał Anders przełamał obronę banderowców, a mieszkańcy miasta niemal od razu przyłączyli się do Polaków. Bitwa odbiła się szerokim echem w szeregach wschodniego wroga. Natomiast po kilku klęskach na wschodnim froncie z Rosjanami, którzy nierzadko walczyli tylko bronią białą nastawiało powoli społeczeństwo ukraińskie przeciwko dotychczasowym władzom. Coraz większe poparcie zyskiwali za to Melnykowcy. Nie minęło wiele czasu, gdy to oni rozpoczęli rozmowy pokojowe z Polakami, w wyniku których Ukraińcy zobowiązali się zawiesić działania zbrojne przeciwko Polakom, jednocześnie zasilić wojsko polskie 3 dywizjami w pełni wyekwipowanymi, do walki z Osią oraz wcielić dotychczas zajmowane tereny do Polski. W zamian, zostały im obiecane wszystkie historycznie ukraińskie tereny, zajmowane przez Sowietów. Reasumując, Polacy chcieli posłużyć się Ukraińcami stricte instrumentalnie, jednak w obliczu braku alternatyw pokój został podpisany. Walka partyzancka trwała jeszcze do późnego roku '40, ale większość dotychczasowych wojsk ukraińskich poparła i przeszła na stronę Melnyka. Ostatni zryw Banderowców, w okolicach Kowla został brutalnie zgnieciony przez Polaków. Co stało się z Banderą... nikt nie wie. Niebawem znaleziono jego ciało w Berlinie, w niemieckim Mercedesie. Zginął od kuli wystrzelonej w głowę z bliskiej odległości. Sprawców nigdy nie odnaleziono (zapewne ze względu na opieszałość Nazistów).


    [​IMG]

    Ostatni zryw Bandery

    W tym samym czasie trwało likwidowanie powstania na Białorusi, w wykonaniu hromady wołościańsko-robotniczej. Zastanawiający jest fakt, że mimo gorszego uzbrojenia, braku znaczącego wsparcia zewnętrznego i organizując się w walkę partyzancką, zdołali przetrwać dużo dłużej, niż Ukraińcy. W Pińsku bitwa rozgorzała 29. listopada. Atakiem bezpośrednio dowodził sam marszałek Śmigły-Rydz, co miało niemały wpływ na morale wojsk lądowych znajdujących się pod jego komendą. Pozostawieni bez opieki Białorusini zdołali jednak dobrze ufortyfikować miasto i podejście możliwe było tylko ze wschodu. Przeważały tam bagniste tereny, co ograniczało możliwości bojowe polskich związków pancerno-motorowych i czołgów kawalerii. Toteż trzon natarcia miała stanowić piechota, a rola czołgów była podobna do tej z pierwszej wojny, powierzono im zadanie: zapewnić wsparcie piechocie. Ich samodzielne wykorzystywanie nie wchodziło w grę. Po trzech dniach krwawych starć, Polacy zmuszeni byli do odstąpienia od oblężenia. Dowództwo postanowiło wykorzystać średnie bombowce do zniszczenia południowych fortyfikacji, co otworzyło drogę ze strony równin, gdzie królowały polskie puszeczki, jak pieszczotliwie nazywali swoje czołgi żołnierze. Miasto ostatecznie padło 2. listopada. Na taki rezultat bitwy miało wpływ powstanie ludności polskiego pochodzenia. Szczególne uznanie należy się dowodzącym Polakami, którzy uzbrojeni w pałki, kosy, łuki i rzadko broń palną, w liczbie 200 ludzi rozgromili 500 osobowy oddział Białorusinów. Gdy regularne wojska wkroczyły do miasta, zobaczyły obraz iście mrożący krew w żyłach. Na latarniach wisiały trupy białoruskich powstańców, nierzadko zbezczeszczone z wyrytymi na piersiach napisami "Polska".

    [​IMG]
    Walka o Pińsk

    Całkiem inny obrót przybierały sprawy na południu Polski i w Czechosłowacji. Odcięte wojska czechosłowackie, nie cierpiały szczególnie na brak zaopatrzenia, ze względu na zajęcie wiedeńskich magazynów, jednak doskwierał powoli brak zapału do walki i obawa o rozbicie. Czesi zepchnięci na teren Polski planowali ofensywę niezwykle opieszale, do tego stopnia, że z inicjatywą wyszli Polacy. Generał Szylling dowodził natarciem na Liberec, choć trzon uderzenia stanowili sojusznicy Polski. Atak zakończył się 23. listopada Niemcy nakazali odwrót w kierunku macierzy, jednak była to tylko część większego planu. Generał List przesunął swój korpus bliżej czeskiego kotła. Niebawem rozpoczęła się mega ofensywa niemiecka. Na początku padł Hollabrunn, później Wiedeń, a najdłużej bronił się Tabor - do 5. listopada. Wraz z jego upadkiem skapitulowała Czechosłowacja, a wojska które zniszczone zostały w kotle to 20 dywizji piechoty i 5 dywizji pancernych. Więc 1/3 wszystkich wojsk czechosłowackich. Kolejne 10 dywizji rozbili Rumuni. 9 dywizji piechoty i 6 dywizji pancernych mocno przerzedzonych przeszło pod komendę polską, czekając na ponowne skierowanie do walki po uzupełnieniu stanu osobowego. Upadek Czechosłowacji był bardzo dotkliwy dla Polaków. Po pierwsze, odsłonięte zostało miękkie podbrzusze polskie, wraz z Centralnym Okręgiem Przemysłowym, Rumunia i Niemcy zyskały wspólną granicę co pozwoliło na otworzenie linii zaopatrzeniowych: wojsko do Rumunii, ropa do Niemiec. Poza tym trzykrotnie powiększyło front Polski. Nie rokowało to dobrze dla Polaków...

    [​IMG]
    Największe bitwy w Czechach

    Gdy jeszcze w Libercu trwało umacnianie pozycji czeskich, Polacy podjęli najbardziej tragiczną decyzję podczas całej kampanii niemieckiej. W celu otoczenia Berlina, rozpoczęto atak na Cottobus. Przy okazji miał on związać większość północnych wojsk niemieckich i uniemożliwić ofensywę na czeskiego sojusznika. Początkowo armia Szyllinga, bez większych problemów zajęła prowincję, lecz napotkała na silny kontratak który nie dość, że nadwyrężył stan osobowy Polaków, dodatkowo zmusił do wycofania się na pozycje wyjściowe armii. Nikt nie mógł przewidzieć, że na front wschodni nadeszły posiłki, w skład których wchodziło 9 nowiutkich dywizji PzKpfw IV. Generał Kuchler, idąc za ciosem, najpierw wyparł Polaków z Chociebuża (Cottobus), następnie podjął próbę wyparcia dywizji biało-czerwonych z Legnicy. Skapitulowały one po krótkiej obronie. Nie były w stanie stawić silnej obrony. Zajęcie miasta uniemożliwił w ostatnim momencie generał Wieniawa-Długoszowski, który cofając się z Drezna pobił wojska niemieckie tym razem pod dowództwem von Blomberga na przedmieściach Legnicy. Do Warszawy, oprócz tej wiadomości, dotarła wtedy również kapitulacja Czechosłowacji i wejście wojsk niemieckich do Krakowa. Tylko cud sprawił, że Niemcy ostatecznie zmienili plany i nie podjęli marszu na Warszawę. Polska znalazła się w ogromnych tarapatach... Tymczasem Francuzi ani myśleli o tym, by wspomóc Polaków w walce z agresorami.

    [​IMG]
    Bitwy Polaków

    Dawne sukcesy polsko-czeskie odeszły w niepamięć, inicjatywa znów należała do Niemców. Rumuni byli zdezorientowani, tym co się stało. Zamieszanie z Ukrainą, Rosją, lecz niebawem i oni przystąpią do natarcia, a Wojsko Polskie na froncie rumuńskim pozostaje w rozsypce. Zachodni Alianci dobrze radzą sobie tylko w Ameryce Południowej, gdzie kapitulacja Integralistów jest tylko kwestią czasu...

    [​IMG]
    Fronty
     
  6. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 32 - Boże Narodzenie w Berlinie ?
    7. października - 27. listopada 1939

    Polska z coraz większym trudem przeprowadzała kolejne ofensywy na terytorium wroga. Upadek Czechosłowacji skutecznie pokrzyżował plany zdobycia Berlina, a nader przeciętnie walczący Rumunii zmuszali Polaków do angażowania kolejnych sił i środków w tym regionie. Jednak największym ciosem dla Polaków okazała się jak do tej pory walka dywersyjna i nierzadko sztucznie wzniecane powstania przez wroga. Największe skończyło się oderwaniem od Polski całej Ukrainy i mogło zakończyć się odśrodkowym rozsadzeniem państwowości polskiej. Paradoksalnie na pomoc Polakom pospieszyli Sowieci, którzy zamierzali podporządkować sobie Ukrainę, a tym samym osłabić Polaków. Przysłowiowo, chcieli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Słowian zachodnich i przez intrygi niemieckie i rosyjskie, Ukraińcy ostatecznie z powrotem podporządkowali się Polakom. Ci, którzy odmawiali zostali ukarani, poprzez masowe egzekucje o charakterze pokazowym. Po dwóch takich, które odbyły się w powiecie Lwowskim i Przemyskim niedobitki nacjonalistów ukraińskich poddały się. Co się z nimi później stało... cóż, historia milczy na ten temat. Niemniej niebawem powstał nowy cmentarz prawosławny w okolicach Żółkwi.
    Mimo kilku większych porażek, a także czasowej okupacji Krakowa, Polska lokomotywa wojenna zdawała się wrócić na właściwe tory i generałowie biało-czerwonych opracowywali coraz to nowe plany ofensyw. Solą w oku pozostawała jednak sprawa czeska, a zwłaszcza system umocnień w tzw. Sudetenlandzie. Natomiast początkowa panika, osłupienie i niedowierzanie z powodu braku reakcji ze strony aliantów zachodnich, powoli przechodziło w złość i poddawało w wątpliwość słuszność istnienia sojuszu między Polską, a Wielką Brytanią i Francją. Wszelkie działania Paryża i Londynu skupiały się jedynie na wysyłaniu kolejnych not dyplomatycznych, oraz patrolach... własnych stref przybrzeżnych. Zdenerwowanie Polaków, wyraziła polska dyplomacja... Efektem tego było przesłanie do Gdańska 10 okrętów transportowych z materiałami niezbędnymi do walki: prowiantem, amunicją, bronią, całą masą niezbędnego zaopatrzenia, z czego połowę stanowiła ropa. Niestety... żadnych żołnierzy. Polacy cały czas zdani byli tylko na siebie. Natomiast w podziale zysków zapewne będą piastować jak zwykle marginalną rolę...


    [​IMG]
    Pomoc zachodu

    Pierwszym krokiem polskiej generalicji było powstrzymanie ekspansji niemieckiej z terenów czeskich. A także w dalszej części operacji zmniejszenie strefy wpływów niemieckich na terenie dawnej Czechosłowacji, której rząd emigracyjny przeniósł się najpierw do Warszawy, a później bezpośrednio do Londynu. Nikt nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Zapewne Czesi obawiali się upadku Polski i co więcej, przeczuwali ją... Bezpodstawnie. Wracając do sytuacji na froncie czeskim, błyskotliwy Blitzkrieg generała Adama został dopiero zatrzymany w okolicach Przemyśla, gdzie formowano 2. Armie Czechosłowacji, złożoną z uchodźców i dawnych oficerów i żołnierzy południowego sąsiada Polski. Jednak mimo przewagi liczebnej, pozycja Aliantów słabła. Na pomoc pospieszył dowódca Ochrony Pogranicza Południowego, na czele 2. Korpusu Pancerno-Motorowego OPP. Przy wsparciu pozostałych jednostek operujących w okolicach Stanisławowa, ostatecznie Koszyce zostały wyzwolone z rąk nieprzyjaciela. Mimo próśb Czechów, miasto nie zostało wyzwolone przez nich, a przez polskie jednostki. Dowództwo uważało, że ważniejszym celem, jest odbicie Krakowa, do którego 2. Armia Czechosłowacji miała na rzut beretem. Część armii generała Adama, która zarządziła odwrót w kierunku dawnej stolicy Polski, nie stawiała większego oporu. Miasto zostało zajęte w przeciągu kilku godzin. Chcąc wykorzystać niedawny sukces, a także osłabienie ostrawskiego odcinku frontu przez Niemców Polacy kontynuowali ofensywę na terenie Czech. Cel wydawał się dziecinnie prosty, gdyż miasto chronione było tylko przez 3 dywizje piechoty austriackiej, do której Naziści nie zdołali dostarczyć nowszego wyposażenia. Tym razem operacja została przeprowadzona w całości siłami czeskimi; trzon uderzenia stanowiły 1. Armia Piesza i 1. Czechosłowacki Korpus Pancerno-Motorowy im. Obstrukcji Praskiej. Dowodził jednak generał Żeligowski. Atak rozpoczął się nader tendencyjnie: ostrzał artylerii, później do akcji włączyły się polskie bombowce... jednak działania te przyniosły znikomą korzyść. Po kilku godzinach "orania", do walk przystąpiły jednostki lądowe. Jakież zdziwienie ogarnęło atakujących, którzy spodziewali się tam samych trupów i liczyli na wejście jak po swoje. Tymczasem Austriacy prowadzili skuteczną obronę. Kluczem do sukcesu były odnowione i częściowo przebudowane forty, nad którymi pieczołowicie pracowali niemieccy inżynierowie. Mimo licznie ponawianych ataków, ranny generał Żeligowski musiał odstąpić od oblężenia, gdy garnizon w Ostrawie został zasilony 1. Korpusem Armii i 14. Korpusem Pancernym, składającym się z dwóch dywizji nowiutkich PzKpfw IV. Jednocześnie dowództwo po stronie polskiej objął generał Boltuc, tymczasem Niemcy dokonali częściowego przezbrojenia i reorganizacji. Ruszyli z kontrofensywą i tylko cudem Polacy uniknęli pogromu... Bitwa pod Ostrawą skutecznie ostudziła polskie zamiary szybkiego odbicia Czechosłowacji, o ile w ogóle dało się...

    [​IMG]
    Walki na froncie czeskim

    Wykorzystując zamieszanie i związanie sił polskich w bitwie nieco na wschód, Niemcy rozpoczęli równoległe uderzenie pod dowództwem generała Boehma-Tattelbacha. Prawie bez walki padł Wrocław. Polacy w reakcji rozpoczęli szybką kontrofensywę, wiedząc że wpuszczenie wroga zbyt głęboko na własne terytorium może mieć fatalne skutki. Generał Szylling zdobył miasto jeszcze tego samego wieczoru wykorzystując polską przewagę prawie 6:1. Wszyscy wiedzą, że optimum jest wtedy, kiedy na jednego Polaka przypada minimum 3 Niemców. Jednak jak się nie ma co się lubi... Wracając, opanowanie sytuacji tym razem rozbrykanych Niemców i hamowanie ich zapędów, pozwoliło na przełamanie w innych miejscach. Na wspólnym posiedzeniu prezydenta i generałów, zatwierdzono plan ofensywy na Berlin. Sytuacja nie rokowała zbyt dobrze, morale żołnierzy spadało z dnia na dzień, więc postanowiono, że szybkie zajęcie stolicy pozwoli złapać oddech i znów da siłę niezbędną do walki Polakom. Niemcy byli kompletnie zaskoczeni. Kontrwywiad ciągle przesyłał dane, mówiące o minimum 30 dywizjach w stolicy. Tymczasem polskie 50 dywizji, złożonych w 1/5 z jednostek pancernych i zmotoryzowanych napotkały opór, który został zdławiony w ciągu niespełna kilku godzin. Polska propaganda na terenie państwa jak i po przeciwnej stronie frontu nagłaśniała zdobycie Berlina i łatwość z jaką tego dokonała. W ferworze walki wzięto do niewoli 20 000 ludzi. Natomiast dziwnym przypadkiem, klucz zabłąkanych lekkich bombowców niemieckich ostrzelał ciężarówki wiozące jeńców. W rzeczywistości było to 9 Junkersów Ju 87D 'Stuka' przejętych przez Polaków, w celach dywersyjnych. Przeżyło 500 jeńców z 20 000. Tym, którym udało się ujść z życiem, pozwolono uciec. Już nigdy nie wstąpili do niemieckiej armii... Tymczasem zdobycie niemieckiej stolicy miało katastrofalne skutki dla Nazistów. Przejęto większość projektów nad którymi obecnie pracowali, z samolotów, które zostały przechwycone na lotnisku pod Berlinem utworzono 2 skrzydła lotnicze. Pierwsze - złożone z średnich bombowców Heinkel He 111, oraz drugie, w skład którego wchodziły rumuńskie lekkie bombowce IAR-39. Stosowano je po stronie polskiej tylko do lotów zwiadowczych. Ostatecznie zajęcie Berlina pozwalało na przeprowadzenie ataku w kierunku niedawno utraconego Chociebuża (niem. Cottobus). Tam zgromadzone zostały siły, które spieszyły na pomoc oblężonemu Berlinowi. Pod dowództwem generała von Blomberga znajdowało się 15 dywizji pancernych, z czego 1/3 stanowiły PzKpfw IVa, a oprócz tego kilka dywizji piechoty. Mimo zaciekłej walki, po dwóch dniach, obrona zachodniego sąsiada załamała się, pozwalając wrogowi zająć saskie miasto.

    [​IMG]
    Walki na froncie wschodnioniemieckim

    Tymczasem w Rumunii udało się opanować sytuację. Punktem zwrotnym było zajęcie Ukrainy, która odciągała gros polskich dywizji od walk z Rumunami. Gdy zajęte zostały Koszyce, równocześnie zerwano linie komunikacyjne rumuńsko-niemieckie. Efektywność walk obu przeciwników równocześnie mocno spadła. Pierwszy raz natarcie rumuńskie zostało zatrzymane w okolicach Mogilewa Podolskiego, gdzie generał Wilczyński, dysponując dużo skromniejszymi oddziałami, za to lepiej wyposażonymi nie pozwolił na przekroczenie przedwojennej granicy wrogowi. Dużo większe problemy natomiast mięli obrońcy Stanisławowa, gdzie wróg posiadał nie tylko liczniejszą armię, ale też wyposażoną prawie tak dobrze, jak strona polska. Poza tym armie pancerno-motorowe zostały skierowane do szturmu Czechosłowacji. Jednak po 3 długich dniach obrony ze wsparciem lotnictwa, udało się odeprzeć atak. Stabilizacja, pozwoliła na skoncentrowanie ataku w środkowej części frontu gdzie zmęczenie polskich jednostek dawało o sobie znać najmniej. Jednocześnie dowódcą OPP został mianowany Generał Anders, którego odznaczono medalem za udanie poprowadzony szturm na Bielce. Tymczasem, nie był to szczególny wyczyn, gdyż Polacy mięli wyraźną przewagę, a Rumuni nie mogli dostarczyć żadnego poważnego wsparcia z okolicznych prowincji. Tym samym rozpoczął się odwrót na całej długości frontu...

    [​IMG]
    Walki na froncie rumuńskim

    Natomiast kilka tysięcy kilometrów na zachód, za Atlantykiem, generał Prich na czele polskich sił ekspedycyjnych i jako naczelny dowódca brazylijskich sił wojskowych robił oszałamiającą karierę. Do 20 listopada rozbił ostatecznie wschodnie zgrupowanie armii Integralistów, a także skoordynował ataki na Marajo, co skończyło się rozbiciem 4 dywizji brazylijskich integralistów i opracował plan ofensywy na kolejne tygodnie. Reasumując, Alianci mogli zapisać na swoim koncie pierwszy wielki sukces, gdyż zajęcie terenów w centrum Brazylii było tylko czystą formalnością. Niebawem sytuacja może się odwrócić i to Brazylia prześle pierwszy korpus ekspedycyjny do Polski, jako jedyny sojusznik, naturalnie oprócz Czech, które zmuszone zostały do podporządkowania swych sił Polsce.

    [​IMG]
    Walki w Brazylii

    Gdy wojska lądowe dzielnie walczyły na ziemi, piloci bombowców dzięki wywalczonej dominacji powietrznej, mogli prowadzić bezproblemową walkę z jednostkami naziemnymi. Na szczególne uznanie zasługuje fakt zniszczenia składu kolejowego, w którym transportowano nowiutkie czołgi niemieckie, z przeznaczeniem na front południowy z Polską. Do celu dotarła mniej niż 1/4 stanu wyjściowego. Poza tym na baczności musieli mieć się piechurzy, na których regularne polowania urządzali myśliwi w swoich samolotach bezpośredniego wsparcia i lekkich bombowcach. Jednak coraz częściej słychać było głosy narzekań lotników, na stary sprzęt, którym musieli latać. A także o tym, że wróg posiadał nowocześniejsze jednostki i że należy wymienić tabor, przeznaczając stare maszyny dla sojuszników w Brazylii, RPA, czy Ameryce Środkowej. Niemniej dowództwo robiło kamienną twarz, obwieszczając, że "są teraz inne wydatki". Cóż, faktem jest, że ponad 70% całej produkcji fabryk stanowiło zaopatrzenie wojsk.

    [​IMG]
    Walki w powietrzu

    Mimo początkowych zawirowań, listopad okazał się dla Aliantów stosunkowo pomyślnym miesiącem. Udało się rozbić faszystów w Ameryce, a także powstrzymać w Europie Rumunów i nie dopuszczono do ekspansji na południu Polski Niemców. Jednak sytuacja dalej była skomplikowana i potrzebowano radykalnych środków, do szybkiego zakończenia walk...

    [​IMG]
     
  7. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 33 - Nowy Rok
    1. grudnia 1939 - 1. marca 1940

    Grudzień przyniósł to, czego Polacy obawiali się najbardziej od kilku miesięcy. Do wojny dołączył nowy sojusznik Osi, państwo którego Niemcy niezwykle potrzebowali - komunistyczna Rosja. Dołączenie Sowietów do wojny było tylko kwestią czasu, lecz wszyscy łudzili się, że jest jeszcze nadzieja. Tymczasem święta w Berlinie będą gorzko wspominane przez Polaków. Zaangażowanie większości sił w walkach na zachodzie i południu uniemożliwiło większy opór Rosjanom, którzy posiadali przewagę na całej długości frontu. Szacunkowo Rosjanie dysponowali 100 dywizji frontowych piechoty i około 150 dywizji rezerwy. Do tego w różnych punktach działały dywizje i brygady pancerne, których łączna liczba przekraczała 20. Przeciwko nim siły Korpusu Ochrony Pogranicza Wschodniego mogły przeciwstawić zaledwie 20 dywizji szkolonych w pośpiechu jednostek pieszych milicji niejednokrotnie wyposażonej w sprzęt pamiętający czasy Błękitnej Armii, dodatkowym wsparciem były niemobilne jednostki Obrony Cywilnej, zwerbowane z okolicznej ludności 'tutejszych', a także Polaków. Mimo to ku wielkiemu rozczarowaniu Stalina i Goeringa dziesięciokrotna przewaga nie była w stanie przełamać polskiego oporu, przynajmniej w pierwszych dniach wojny. Posypały się głowy po stronie radzieckiej, nowe dowództwo rzuciło do walki garstkę... 50 dywizji rezerwy. W odwodzie do tej pory znajdowały się nowiutkie czołgi radzieckie T-34. Polacy dzielnie walczyli, jednak przewaga wroga była nie do wytrzymania. Pierwszy padł Mińsk, później wszystko się posypało. Kolejne miasta ulegały naporowi rosyjskiemu. Żytomir, Mozyrz... Nie było też łatwo na zachodzie, gdzie Polacy ledwo wiązali koniec z końcem, gdy musieli oddelegować kolejne siły na front wschodni.

    [​IMG]
    Granica w dniu ataku

    Mimo srogiej zimy na Śląsku, Niemcy parli wgłąb kraju. Odbudowana Luftwaffe stale zapewniała osłonę powietrzną szturmującej armii Wehrmachtu, tymczasem dotarł końcoworoczny raport wywiadu, który wprawił w osłupienie generalicję Rzeczpospolitej. Według najnowszych danych, Niemcy posiadali ponad 30 dywizji pancernych, z czego 3/4 stanowiły nowe PzKpfw IV. Na domiar złego, łączna liczba wrogich jednostek pancernych z jakimi jednocześnie musiała walczyć Polska wynosiła ponad 50. Tymczasem KOP spisywał się bez zarzutu, w pełni realizował powierzone mu zadanie. Związać walką wroga jak najdłużej to tylko możliwe, jednocześnie wydana została dyrektywa numer 4. Wszystkie jednostki walczące w Polsce "B" miały rozpocząć taktyczny odwrót na Linię Bugu, w celu sprawniejszej obrony wschodu. Jednocześnie wojska na froncie wschód, miały wycofać się z Berlina i Chocieburza w stronę centrum kraju w celu obrony na linii Odry. Jednakże Nowy Rok był jeszcze witany w Berlinie po polsku, a biało-czerwona flaga pięknie się odcinała na śniegu w stolicy niemieckiej. Mimo wszystko w obronie na zachodzie można wyróżnić kilka pozytywnych akcentów. Między innymi złapanie w kocioł 6 dywizji niemieckich które zapędziły się zbyt głęboko na tereny Polskie. Mimo to sytuacja w styczniu była tragiczna...

    [​IMG]
    Linia obrony, niedbale naszkicowana w raporcie.

    Przygotowania do ostatniej obrony szły pełną parą, lecz w połowie stycznia Polska była już tylko cieniem dawnej potęgi. Kilka armii zostało zniszczone przez radzieckie lotnictwo, z którym walka powietrzna była niemożliwa ze względu na zaangażowanie Polskich Sił Powietrznych na zachodzie. Jednak według szacunków geneałów-analityków Polska miała jeszcze wtedy szanse przetrwać. Wciąż była potęgą numer 3 na świecie. Dzień 1. lutego Polacy uznali za stan pełnej gotowości do obrony, tymczasem Armia Czerwona już pukała do drzwi i tylko dzięki siłom KOPu, którzy dali się wyprzedzić wrogowi i działali na tyłach Warszawa jeszcze nie była zagrożona. 13 lutego po sporych obsunięciach do punktu przeznaczenia dotarł ostatni pociąg wiozący żołnierzy KOPu. Transport był możliwy tylko dzięki poświęceniu 3. i 6. Korpusowi Obrony Narodu, którzy polegli śmiercią bohaterską. Wszystkim przyznano pośmiertnie medale. Wróg stanął u bram...

    [​IMG]
    Cień potęgi

    Z początkiem lutego wszystkie skrzydła Polskich Sił Powietrznych zostały skierowane do Warszawy w celu sprawniejszego zapanowania w powietrzu nad terenem polskim. Nareszcie żołnierze odetchnęli z ulgą gdy systematycznie radziecki sprzęt lądował na złomie, tymczasem Niemcom coraz bardziej zaczęli dokuczać Francuzi przez co zmuszeni zostali do skierowania nad Francję swoich Messerschmittów. Jednak to nie był koniec, tylko chwilowa stabilizacja.
    1 marca nadszedł niespodziewany zwrot akcji, w jednej bitwie, pod Częstochową, doszło do kolejnego cudu. Dzielni Polscy wojownicy zniszczyli 4 dywizje pancerne wroga. Wszystkie prosto z fabryki poszły na złom. Niemały wkład w zwycięstwo miały żydowskie dywizje wyposażone w doświadczalną artylerię przeciwpancerną. Dodatkowo bitwa ta zainicjowała ruch na froncie, byłą to pierwsza ofensywa od 3 miesięcy... Zajęte zostały Wrocław i Legnica (tak, tak śmiesznie to wygląda... ale nic nie poradzę :p)
    Polska zdawało się, że powstrzymała napór Rosjan i jest w stanie znów bić Niemca, dodatkowo do Warszawy napłynęła informacja, że Brazylijczycy zjednoczyli kraj i zaprowadzili nareszcie porządek w Ameryce łacińskiej nad Integralistami.
    Tymczasem marzec upłynął pod znakiem podboju, a raczej odbijania Czechosłowacji z rąk wroga. W wyniku śmiałej ofensywy przeprowadzonymi siłami zbieranymi naprędce wyzwolone zostało 3/4 kraju dawnego sojusznika. Jednak Niemcy przeprowadzali kolejne kontrofensywy nie dając rozwinąć polskiej armii skrzydeł, lecz po zaangażowaniu 1. Armii Panc-motorowej szala raptownie przechyliła się na stronę Polaków. Łącznie stracone zostało 8 dywizji piechoty oraz 3 dywizje pancerne. Jendka straty Niemieckie były porównywalne, a Czechosłowacja wraz z potężnymi bunkrami znajdowała się po stronie Polski... Co dalej ? Któż to wie ?

    [​IMG]
    Kontrofensywa

     
  8. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ II


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 34 - Koniec złudzeń
    1. kwietnia - 1 sierpnia 1940 r.

    Początek roku 1940 przyniósł Polakom trochę nadziei. Zmobilizowane do walk wielkim kosztem oddziały polskie zdołały wyrzucić armie Niemieckie za Odrę i zatrzymać ofensywę Rosjan na linii Bugu. Jednak były to tylko ostatnie porykiwania małego Tygrysa Europy Wschodniej. Przemysł zbrojeniowy pracował ostatkiem sił, a liczba rekrutów ciągle spadała. O podobnym zjawisku nie mogli powiedzieć Rosjanie, czy Niemcy, którzy systematycznie powiększali swoje szeregi o świeżych, nowo wyszkolonych żołnierzy. Zwłaszcza Sowieci nie mięli problemów z potencjałem ludzkim, a nadwyżka rekrutów była transportowana do Niemiec, gdzie walczyły 1. i 2. Sowiecki Korpus ekspedycyjny, doposażony i utrzymywany przez Nazistów. Był to swoiście ciekawy widok, gdy ramię w ramię walczyli komuniści i naziści. Zjednoczeni w boju przeciw Polsce.

    Tymczasem na zachodzie, sztab francuski obsypywał dzielnych żołnierzy za wytrwałość. Za... dumne stanie na linii Maginota. Za kanałem La Manche panowała podobna atmosfera. Geniusz generałów był doceniany Krzyżami Victorii. Nie można zaprzeczyć, nikt tak jak Brytyjczycy i Francuzi nie umiał zadbać o własne interesy, kosztem sojusznika. Zaangażowanie Niemców w konflikt na Wschodzie, odciągało uwagę od Francji, wysp brytyjskich i krajów Beneluxu. Zamiast pewnego zwycięstwa po szybkiej ofensywie przez Nadrenię, Alianci woleli się zbroić... Walka Polaków dawała też inną korzyść Zjednoczonym; drugi, choć wcale nie mniej ważny wróg - ZSRR, wykrwawiał się szturmując kolejne polskie umocnienia. W tych wszystkich rachunkach i wyliczeniach korzyści wynikających z niewłączania się bezpośrednio w konflikt nikt nie wziął pod uwagę losu i zdania Polaków.

    W samej Polsce sytuacja była tragiczna. Niejednokrotnie, dywizje nie przekraczały 2/3 normalnego stanu osobowego. Często zaopatrzenie nie docierało do polskich żołnierzy, a wraz z początkiem kwietnia stopniały ostatnie śniegi i niemiecka machina wojenna znów nabierała rozpędu. Sprawę bardziej komplikował roszady wśród dowódców HG Polen. Nowym głównodowodzącym frontu wschodniego został Fedor von Bock. Gdy obejmował urząd głównodowodzącego wojsk lądowych miał 60 lat. Był to dowódca dość osobliwy, lecz konsekwentny i na pewno nie można odmówić mu umiejętności. Cechowała go również bezwzględność o czym najlepiej świadczą słowa "...Jeżeli jakieś grupy ludności będą uczestniczyły w walce, należy bezwzględnie zastosować prawo wojenne. To samo dotyczy wrogich wystąpień jakiegokolwiek rodzaju, a więc wszelkich form biernego oporu przeciwko zarządzeniom i przedsięwzięciom armii niemieckiej...". W myśl tej idei, tereny zajmowane stopniowo przez Niemców podlegały głębokim represjom.
    Ofensywa niemiecka na początku kwietnia rozpoczęła się z pozoru opieszale. Atak Wehrmachtu rozpoczęło tylko kilkanaście dywizji, a walka nie przebiegała pomyślnie dla Niemców. Mimo że w starcia angażowały się oddziały na całej długości frontu, nie była to nawet 1/3 możliwości armii lądowej III Rzeszy.

    W tym samym czasie z portu w Holsztynie, blokowanego przez Polską Marynarkę Wojenną, wyszła w morze "Die Erste Baltische Flotte", kontradmirała Fricke. W skład floty bałtyckiej wchodziły okręty takie jak: KMS Schleswig-Holstein, KMS Deutschland oraz KMS Berlin. Osłonę stanowiły niszczyciele, lekkie krążowniki i fregaty. Łącznie 10 okrętów. Po 2 dniach pozycjonowania i wzajemnego szachowania, doszło do walk. Pierwsze uderzenie przyjął na siebie polski niszczyciel ORP Orkan. Salwa zniszczyła nieco nadbudówkę polskiego okrętu, jednak mógł on dalej brać udział w walce. W odpowiedzi jeden z najnowszych ciężkich krążowników - ORP Piast zatopił wrogi niszczyciel. Więcej 'ofiar' nie było, jednak poważnie zostały uszkodzone wrogie KMS Deutschland i Schleswig-Holstein. W nie lepszym stanie do bazy wracały polskie ciężkie krążowniki i francuski Paris.

    [​IMG]
    Wracające do baz polskie okręty

    Gdy w zachodnim rejonie Morza Bałtyckiego w walce związana była Polska Flota Nawodna, a większość oddziałów zaangażowana w walkę frontową, Niemcy mięli wolną rękę w działaniu. Zorganizowali śmiały desant połączony z powstaniem na terenie Królewca i w większych miastach Prus Wschodnich. Zabieg ten pozwolił na szybkie odbicie terenów przedwojennych, 10 dywizji Wehrmachtu zajęło dogodne pozycje do ataku. Był to silny cios dla Polaków, i tylko 5 dywizji znajdujących się w rejonie Warszawy, oraz dzielni polscy lotnicy mogli zatrzymywać marsz Niemca. Kiedy wydawało się, że sytuacja była stabilna, ruszyła właściwa niemiecka ofensywa, która wyrzuciła Polaków z Czechosłowacji, a w Słowacji zainstalowany został z powrotem marionetkowy rząd z Tiso na czele. Bój o Czechosłowację zakończył się niepowodzeniem w maju, lecz zapoczątkował falę katastrof. 9 maja padł ostatni litewski bastion, a 11 maja, ruszyła kolejna niemiecka ofensywa, która wyrzuciła Polaków na granicę łudząco przypominającą stan z 1 września. Nastąpiła chwila spokoju... Niczym cisza przed burzą. Helmut zbierał siły i doszlifowywał plan ofensywy, w porozumieniu z Wasylem.

    [​IMG]
    Plan ofensywy

    Dowództwo polskie zarządziło powolną ewakuację w stronę Twierdzy Gdańsk, gdzie oddziały mogły się jeszcze długo utrzymywać, a w międzyczasie otwarty zostałby kanał przerzutowy do Wielkiej Brytanii i Francji: transportowcami, okrętami rejsowymi, jak również jednostkami wypożyczonymi. Mocarstwa zachodzie powoli otwierały oczy, jednak było już za późno. Ofensywa niemiecko-radziecka postępowała i w czerwcu, wróg stanął u bram Łodzi. Mimo heroicznej postawy Polaków, nie można było odwrócić biegu historii, Polskę czekał nieunikniony V rozbiór. 15 czerwca wydana została decyzja o odesłaniu polskiego lotnictwa do Francji, by zapewnić ochronę przed atakami Luftwaffe. Marynarka Wojenna Polski i Francji patrolowała rejon Morza Bałtyckiego zapewniając ochronę, jednak 5 wilczych stad U-Bootów zbierało ogromne żniwo i na dno szły masowo polskie flotylle transportowe. Jednak ewakuacja trwała...


    [​IMG]

    W lipcu oddziały polskie broniły już tylko korytarza Warszawa-Gdańsk w celu ostatecznego przerzucania wojsk. Równolegle do transportów morskich żołnierzy i sprzętu, funkcjonowały transporty cywilne, które również nie zdołały unikać ataków U-Bootów. Połączone fundusze polsko-francusko-brytyjskie skupiły się na wynalezieniu nowej broni pozwalającej na skuteczne zwalczanie zagrożenia ze strony niemieckich łodzi podwodnych. Oprócz sonaru, wprowadzone zostały działka na transportowcach wojskowych, a także ... jeż. Była to pewnego rodzaju wyrzutnia bomb głębinowych, która jednocześnie wyrzucała 24 małe bomby głębinowy. Od tego czasu drastycznie wzrosła liczba podwodniaków niemieckich wyłączonych z czynnej służby, lecz na pełną skuteczność tego typu broni przyszło jeszcze trochę poczekać...
    26 lipca rozpoczął się ostateczny szturm na Warszawę. Ze wschodu napierali Rosjanie, z zachodu Niemcy. Walka trwała 4 dni. Po kolei kapitulowały kolejne dzielnice. Na końcu poddały się odcięte Praga, Wola i Śródmieście. Polska była stracona... Jednak cały czas broniły się Gdańsk i Gdynia oraz... kolonie !

    Czy Polakom uda się jeszcze odzyskać Polskę ?


     
  9. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    CZĘŚĆ III


    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 34 - Nowy początek
    1. sierpnia - 15. sierpnia 1940 r.

    Wydarzenia z lipca 1940 roku na stałe odmieniły sytuację na świecie. Polska przegrała pierwszą rundę nowej wojny, która powoli nabierała rangi międzynarodowej. Wraz z końcem istnienia II Rzeczpospolitej, Francja i Anglia otrzymały solidny policzek stawiający pod znakiem zapytania istnienie dotychczasowych sojuszy i koalicji. Odrodziły się idee całkowitego uniezależnienia od Imperium Brytyjskiego dawnych dominiów, które obawiały się, iż w chwili próby pozostaną osamotnieni w walce, niczym Polacy. Dążenia niepodległościowe wzmogły się również w Indiach i na Bliskim Wschodzie, gdzie zwłaszcza Arabowie popierani po cichu przez Rzeszę buntowali się wobec legalnych władz. To z kolei nie pozwalało Brytyjczykom na szersze zaangażowanie we Francji, która znajdowała się pod ciągłymi atakami. Jednak największy niepokój budził Egipt, który autonomię utrzymywał zaledwie od roku, a z każdym miesiącem dążył do pełnego uniezależnienia się od Londynu. Sprawę komplikował fakt, że armia Egiptu była 7 siłą militarną Aliantów i bez wątpienia trzonem ich sił w Afryce. Dopełnieniem obrazu świata w drugiej połowie 1940 roku, jest sprawa Polska. Gdy wojna na wschodzie zakończyła się, kraj został podzielony między 2 mocarstwa, niemalże po połowie. Sowieci otrzymali wschodnią część, słabiej zaludnioną, gdzie ludność polska nie przekraczała połowy całego społeczeństwa, jednak z dwoma ważnymi ośrodkami kultury polskiej jakimi były Lwów i Wilno. Mały skrawek kraju, jakim były okolice Czerniewic przypadł w udziale Rumunom. Niemcy zaś wchłonęli resztę terytorium. Wszystkie tereny zabrane uległy readministracji, jednak w najmniejszym stopniu w zaborze niemieckim. Tam też nie robiono większych przeszkód wszelkim ruchom emigracyjnym, wywodzącym się z ludności cywilnej. Niebawem miejsca opuszczone przez Polaków zajmowała ludność niemiecka. Powoli tereny ulegały germanizacji, a z czasem ludność Polską zmuszano do kolejnych przymusowych przesiedleń. Żydzi byli zmuszani do natychmiastowego opuszczenia Niemiec, a tych którzy tego nie uczynili w wyznaczonym terminie deportowano. Z goła inny los spotkał polskich oficerów, którym nie udało się wyemigrować. Czyli 3/4 Wojska Polskiego. Byli aresztowani, a ich rodziny poddawane represjom. Nierzadko rozdzielani, wcielani pojedynczo do Wehrmachtu. W Związku Radzieckim ludność również była przesiedlana, na Syberię, bądź indoktrynowana. Z terenów dawnej Polski utworzono Białoruską, Ukraińską i Litewską SRR. Najlepszy los spotkał nieliczną polską mniejszość narodową w Czerniewicach, która niebawem stała się grupą dominującą na w tej części państwa. Niezależny Okręg Czerniewic posiadał częściową autonomię, własny statut i 3 języki urzędowe oprócz rumuńskiego - polski i ukraiński. Należy dodać że dzięki Rumunii, która posiadała granicę ze Związkiem Radzieckim i Niemcami, a także dzięki wyrozumiałości władz Bułgarii i Turcji, wielu Polaków udało się przez te kraje do Kairu, a następnie do Paryża gdzie znajdowała się tymczasowa siedziba władz rządu polskiego.
    Sama Polska mimo utraty terenów europejskich uniknęła zagłady dzięki koloniom, dominium - Brazylii, a także pomocy Londynu i Paryża. Niebawem zaczęty został proces formowania Polskich Sił Zbrojnych, jednak zanim to się stało, potrzebne było powołanie nowego rządu. Zgodnie z art. 24 Konstytucji kwietniowej, generał Wieniawa-Długoszewski został wyznaczony przez Ignacego Mościckiego na nowego prezydenta Rzeczpospolitej Polski. Powiadomiony o nominacji opuścił Włochy i udał się pociągiem przez Szwajcarię do Paryża by objąć stanowisko. Jednakże decyzja ta spotkała się ze sprzeciwem generała Władysława Sikorskiego, który od upadku Polski sprawował urząd premiera i wodza naczelnego Wojska Polskiego. Ostatecznie jednak obu panom udało się dojść do kompromisu. Ministrem spraw zagranicznych obrano Augusta Zalewskiego, Ministrem spraw wewnętrznych Władysława Raczkiewicza. Szefem wywiadu i ministrem propagandy został Ignacy Matuszewski.

    [​IMG]
    Mapa.

    Tymczasem gdy siły lądowe uległy całkowitemu zniszczeniu, trzon polskiej armii stanowiły flota i wojska powietrzne. Polskie Siły Powietrzne wciaż odgrywały dominującą rolę na niebie alianckim, jednak ze względu na ograniczone fundusze polscy lotnicy wciąż musieli latać na starych myśliwcach z początku wojny, a takze na bombowcach pamiętających okres międzywojenny. Najnowszy myśliwiec polski miał 3 lata, a najnowszy bombowiec 5. Polacy mogli poszczycić się również niemałą flotą nawodną, w skład w której wchodziły 1 pancernik francuski - OF Praris, przemianowany na ORP Paris, 2 krążowniki liniowe ORP Piast i ORP Waza, króre bez wątpienia nie ustępowały swoim brytyjskim odpowiednikom, jednak drugi krążownik po przepłynięciu cieśnin duńskich i walkach z Kriegsmarine był w opłakanym w stanie i tylko cudem dopłynął do portu w Dover. Od zniszczenia uchował się także 1 ciężki krążownik ORP Piast, który jako jeden z ostatnich polskich okrętów opuścił stocznie. Poza tym Poacy dysponowali 2 lekkimi krążownikami i 12 niszczycielami. Oprócz tego do Anglii zostały ewakuowane 3 okręty podwodne: ORP Wilk, ORP Żbik i ORP Ryś. Niestety, ich służba zakończy się w 1941 zatopieniem u wybrzeży Wielkiej Brytanii w celu rozbudowy sztucznej rafy koralowej. Wszystkie trzy osiągnęły już dawno pełnoletność i czeka je zasłużona emerytura.


    [​IMG]
    Polskie wojska.

    Sierpień 1940 roku był raczej chłodnym miesiącem mimo letniej pory roku. Francuski okręt sunął po głądkiej niczym tafla lustra powierzchni Morza Śródziemnego, a przy tym kołysał się z nieopisaną gracją. Gdy ktoś przyjrzałby się dokładnie lewej burcie okrętu, dostrzegłby dobrze zbudowanego, nieco wyłysiałego mężczyznę opartego o balustradę. Dookoła niego stało kilku innych mężczyzn, dużo młodszych, a każdy z nich czuł respekt względem najstarszego towarzysza. Gdyby z kolei ktoś przysłuchał się ich rozmowie, zastanowiłby się, kim są, że w płynną francusczyznę wplatają dziwne szeleszczące słowa. Rozmawiali o wojnie, o bliskich i o przyszłości kraju. Każdy z nich w ciągu ostatniego roku zdobył potężny bagaż doświadczeń. Ową niecodzienną grupkęludzi, tworzyli wyżsi oficerowie Wojska Polskiego, z generałem Stanisławem Maczkiem na czele. Po utracie niepodległości Polski, Maczek, wraz z Armią Pancerną czekali na transport w Gdyni, który miał nigdy nie nadejść. Cała misja tansportowa zakończyła się fiaskiem. Wobec niepomyślnego obrotu sprawy, genrał Maczek wraz z grupą kilku zaufanych ludzi, zniszczyli ostatnie czołgi 12. batalionu pancernego. Pod przykrywką cywilów, udali się najpierw na Węgry, które przystąpiły do Osi, następnie przez Jugosławię, do Grecji, a dalej do Egiptu. Z portu w Kairze wypłynęli 8 sierpnia...

    - Panowie - po dłuższej chwili zadumy rozpoczął Maczek - udało nam się uciec, ale Polska upadła... Jednak zapamiętajcie to, co powiem. Polski znów nie ma na mapie, jednak to my jesteśmy Polską. Tak długo jak my będziemy walczyć, tak dlugo Polska będzie istnieć. - Po tych słowach odwrócił się i chwiejnym krokiem poszedł w sobie znanym kierunku.
    - Kurcze, on coś dzisiaj pił ? Walnął gadkę, jak po 3 głębszych ! - zagadnął jeden, gdy dowódca oddalił się. Po chwili słychać było tylko plask, kiedy inny przyłożył mu lekko w potylicę. - Za co ?!
    - Za brlak szacunku względem starlszego stopniem ! - Odpowiedział mu kompan. Następnie cała grupa wybuchnęła śmiechem, przedrzeźniając kolegę z najlepszym w armii "r". Jednak gdyby ktoś chciał posłuchać dalej rozmowy Polaków, nie byłoby mu dane, ze względu na psującą się pogodę. Wszyscy pochowali się wewnątrz okrętu...
    Dalszy rejs nie był już tak spokojny, na Morzu Śródziemnym rozszalał się sztorm, a przez to okręt miał spore opóźnienie. Do Marsylii dotarli dopiero po 4 dniach i nikt nie ukrywał ulgi z powodu czucia stałego lądu pod stopami.
    - Narleszcie dopłynęliśmy - krzyczał Kowalski, biegnąc po rampie, gdy w pewnym momencie potknął się i resztę drogi przejechał na brzuchu.
    - I to ma być oficer Wojska Polskiego... - wyrzucił w jego stronę przechodzący obok Nowak. Kowalski wyszczerzył tylko zęby i szybko wstał i zaczął się otrzepywać.
    W porcie aż roiło się od ludzi, przeważnie marynarzy, lecz gdzieniegdzie przez tłum przeciskali się cywile. Jedne okręty były rozładowywane, inne przygotowywane do wyjścia w morze. W powietrzu czuło się oprócz słonego zapachu również napięcie żołnierzy, którzy stąd dalej mięli trafić na front. Maczek, Kowalski i Nowak w całym zamieszaniu zgubili grupkę pozostałych Polaków, jednak punkt zborny był ustalony w niewielkiej kawiarence polskiego emigranta. Tam się udali, mając nadzieje, że spotkają tam zagubionych.
    Życie w Marsylii wyglądało tak, jakby nie było wojny. Każdy zmierzał w pośmiechu we własną stronę, na ulicach gazeciarze wykrzykiwali nagłówki artykułów zachęcając do kupna dziennika, harmonię mącili tylko żołnierze mijani od czasu do czasu na chodnikach i samoloty lecące nisko nad ziemią. Jednak mimo to, ten region Francji, oddalony od frontu, był oazą spokoju.
    Gdy Polacy dotarli do polskiej kawiarenki była dopiero godzina 9. Nie musięli długo czekać nim przybyli pozostali czołgiści, poinstruowani przez właściciela, zameldowali się w hotelu, a następnie udali do pobliskiego przedstawicielstwa wladz polskich. Jakież było zdziwienie, gdy dowiedziano się, że generał Maczek żyje. Cały wieczór spędzili w kantynie, opowiadając historię ucieczki do Francji. Jak trafili do łóżek ? Cóż... tego chyba już żaden nie pamiętał. Natomiast generał Maczek w trakcie spotkania, nikogo nie uprzedzając zniknął. Następnego dnia okazało się, że dostał wezwanie do Compiegne. Została tam sformowana 1. Dywizja Pancerna. Niebawem wszyscy jego towarzysze zostali obudzeni przez młodego Francuza, który zakomunikował, że są spóźnieni i oczekiwani w środkowej Francji. Z morderczym kacem udali się w drogę...

    [​IMG]
    Podróż...

    W Compiegne czekały na nich nowiutkie czołgi brytyjskie Cruiser Tank Mk VI "Crusader". Były to średnie czołgi, sklasyfikowane, jako pościgowe. Niezwykle udana konstrukcja, używana na wszystkich frontach. Czołg ten był dużo szybszy od wszystkich wozów nieprzyjacielskich, a moc napędową zapewniał 12-cylindrowy widlasty silnik gaźnikowy chłodzony cieczą - Nuffield Liberty Mk II. Pancerz w najgrubszym miejscu wynosił 50 mm i zapewniał stosunkowo dobrą ochronę podróżującym. Przy masie 19 ton był zdolny rozwijać 50 km/h na drodze i 25 km/h w terenie, a zasięg wynosił 300 km. W skład uzbrojenia wchodziły armata dwufuntowa 2-pounder QF kalibru 40 mm z zapasem 100-130 pocisków, lub armata sześciofuntowa 6-pounder QF kalibru 57 mm z zapasem 65 pocisków. Dodatkowo czołg wyposażony był w karabin maszynowy Besa 7,9 mm z zapasem 3750 naboi. Załogę stanowiło 4 ludzi. Kierowca, ładowniczy-mechanik, strzelec i dowódca czołgu.


    [​IMG]
    Nowy czołg

    AAR wyczyszczony i zamknięty.
    Biedrona

     
  10. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]

    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 35 - Zmiany
    Odcinek Specjalny

    W roku 1939 i 1940 sformalizowany został IV rozbiór Polski. Mimo wszelkich gwarancji bezpieczeństwa, członkostwa Polski w Lidze Narodów akt kapitulacji Warszawy spotkał się z nikłym odzewem państw sojuszniczych. Początkowe wyczekiwanie z nadzieją na ruch sojuszników, który ciągle nie nadchodził, dawało tylko cenny czas III Rzeszy na niezbędne zbrojenia. Cel Goeringa był jasny, maksymalnie opóźnić uderzenie na Francję. Nowy rząd na emigracji od początku swojego istnienia apelował do państw sojuszniczych, jednak ani Francja, ani Anglia nie chciały porzucić polityki ugodowej względem Niemiec będących de facto w stanie wojny z Aliantami. Stawiało to pod znakiem zapytania sens istnienia sojuszu jak i organizacji Ligii Narodów, która uciekała się jedynie do potępienia kolejnych występków Rzeszy niemieckiej. Tymczasem niezdecydowanie państw zachodnich skwapliwie wykorzystywali Naziści, którzy jeszcze na początku 1940 roku poszerzyli krąg sojuszniczy o Rumunię i Włochy. Sojusz państw Osi w Europie został formalnie skompletowany. Ale z czasem miały do niego dołączyć kolejne państwa.
    Mijały kolejne miesiące, lipiec, sierpień, tymczasem na froncie mimo kilku mniejszych potyczek wymiana ognia była znikoma. Obie strony ograniczały się do poszerzania okopów i rozbudowywania stanowisk obronnych. Początek II Wojny Światowej na froncie zachodnim przypominał żołnierzom obrazy z Wielkiej Wojny, który w niczym nie przypominał wojny polskiej Wojny Obronnej z przełomu roku '39 i '40. Brak zdecydowania ze strony Francuzów niebawem miał się odbić dla dla Paryża czkawką, jednak Francuzi popełniali większy błąd od zwlekania z rozpoczęciem działań wojennych. Dokładniej, w dysponowaniu środkami. Miesięcznie we francuskich fabrykach produkowane było ponad 100 czołgów, z czego ponad połowa trafiała na front. Jednak francuskie H-34 i R-36 w oczach dowódców nie mogły stanowić odpowiedniej siły by angażować je w solowe walki. Bataliony czołgów trafiały na front jako wsparcie piechoty, zupełnie jak podczas I wojny światowej. Mobilne skrzydło francuskiej armii stanowiły dywizje kawalerii, które również niezbyt fortunnie zostały doposażone w brygady artylerii. Skutkiem takiej organizacji była małomobilna prezentująca niewielką siłę bojową armia. Tymczasem po drugiej stronie frontu kompletowane były kolejne elementy niemieckiej machiny wojennej. Prawdziwa wojna była tuż tuż...

    [​IMG]
    Wiwatująca ludność polska przed brytyjską ambasadą, na wieść o przystąpieniu Aliantów do wojny oraz ćwiczenia armii francuskiej poniżej.

    Słabnąca pozycja aliancka w Europie miała również swoje odzwierciedlenie w Ameryce Południowej, a konkretnie w propolskiej Brazylii oraz koloniach - tam tymczasowo znajdowała się siedziba polskich władz. Integraliści, którzy przegrali jeszcze przed 2 laty wojnę w Ameryce Łacińskiej, w obliczu rosnącego nacjonalizmu i sukcesów goeringowskich Niemiec mogli liczyć na stale rosnące poparcie. Jedynym ośrodkiem lojalnym dla legalnego rządu było Sao Paulo, miasto które stało się symbolem Nowej Brazylii za rządów konserwatywnego Jano Quadrosa. W nocy z 15 na 16 sierpnia miał miejsce przewrót narodowców brazylijskich, którzy odbili z więzienia dawnego dyktatora - Salgado. Po tygodniu walk niemal całe terytorium dawnej Brazylii było zjednoczone przez faszystów, którym otwarcie kibicowały Argentyna oraz Rzesza niemiecka, stale dostarczające sprzęt i ochotników. Pod koniec sierpnia w rękach alianckich pozostawały jedynie odizolowane brazylijskie Sao Paulo i polskie Porto Alegre. W ciągu zaledwie dwóch tygodni siły wroga w Ameryce Łacińskiej zostały rozbudowane do 30 dywizji, głownie piechoty. Tymczasem Alianci dysponowali jedynie 15 dywizjami piechoty brazylijskiej i polskiej. Dysproporcja widoczna była na pierwszy rzut oka, jednak nie to było przerażające dla dowództwa, lecz tempo w jakim powstawały i rozwijały się faszystowskie wojska. Niczym komuniści w latach 20... Zreformowany brazylijski aparat państwowy, na wzór niemiecki rozpoczął falę prześladowań, których celem byli lojaliści legalnego rządu. Szacuje się, że w pierwszym tygodniu zatrzymań i walk z Brazylii do USA i państw zachodnich wyemigrowało ponad 300 tysięcy obywateli. Choć liczba ta mogła być trzykrotnie większa.

    W drugim tygodniu walk pod okupację dostała się polska kolonia w Kurtybie, gdzie ponad 15% obywateli stanowili rodowici Polacy, którzy przybyli tu wraz z rozpoczęciem akcji kolonizacyjnej w Ameryce Łacińskiej. W wyniku działań brazylijskich narodowców, większość Polonii została unicestwiona. Główną przyczyną były prześladowania i internowanie, czego skutkiem była ucieczka przeważnie na południe, do polskiego Porto Alegre. Należy dodać, że w latach 1936 - 1937 liczba Polaków na tych terenach nie przekraczała 10% w stosunku do ogółu społeczeństwa. Brazylijczycy stanowili 60%, a ludność hiszpańskojęzyczna 25%. Jednak wraz z napływem amerykańskiego i polskiego kapitału na te tereny oraz rozwojem przemysłu, udział polskiej mniejszości narodowej zbliżał się do granicy 50%. W większych ośrodkach miejskich liczba ta dochodziła sporadycznie do 70%. Na eksplozję demograficzną główny wpływ miała wojna z udziałem Polski, a na atrakcyjność właśnie tych terenów względna stabilność polityczna, którą zakłócił dopiero przewrót w '40 roku.

    [​IMG]
    Akt niepodległości i deklaracja wojny.


    Wraz z rozpoczęciem rządów na emigracji, polski rząd został zmuszony do reorganizacji sił zbrojnych. Była to rzecz nieunikniona, w celu dalszego prowadzenia wojny przez Polaków, mimo okupacji całego europejskiego terytorium oraz utraty większości wojsk w bitwach o Warszawę i Gdańsk. Zasadniczo, decyzją Prezydenta z dnia 15 sierpnia 1940 roku, Wojsko Polskie na Zachodzie, występujące odtąd pod wymienną nazwą jako "Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie" dzieli się na Armię Europa, pod dowództwem Naczelnego Wodza Polskiej Armii gen. Sikorskiego, w ramach której działały 2 korpusy: pancerny oraz grenadierów. Drugie skrzydło PSZ stanowić miała "Armia Ameryka" pod dowództwem gen. Kowalskiego, czyli korpus piechoty zmotoryzowanej i piechoty konwencjonalnej. Łącznie armia polska liczyła 100.000 ludzi. W tym 3 dywizje, czyli 40.000 żolnierzy stanowiły wojska lojalne rządowi w Sao Paulo, które przekroczyły granice, oddając się pod dowództwo polskiemu sztabowi, w Porto Alegre. Natomiast stan lotnictwa był rekompensatą braku wojsk lądowych. Polska posiadała 20 eskadr myśliwców przechwytujących oraz 10 eskadr myśliwsko-bombowych. Co czyniło ją wciąż 3 potęgą pod względem liczebności i zaawansowania technicznego lotnictwa.


    [​IMG]
    Struktura wojsk lądowych

    Polskie okręty mimo wielu trudności z czasem zdołały przeprawić się na zachód Europy. Pod względem liczebności jako 10 flota na świecie, jednak jej stan techniczny wymagał wielu modernizacji. 2 główne okręty, stanowiące trzon PMW były w opłakanym stanie, natomiast w kwestii pancernika, zostanie podjęta decyzja o przerobieniu na pływający sztab lub zatopieniu. Jak powtarzał angielski admirał "Wymogi nowoczesnej wojny na morzu nie pozwalają na udział takich małozwrotnych kolosów....", czego najlepszym dowodem jest zatopienie lotniskowca Royal Navy HMS "Courageous" przez niemiecki okręt podwodny U-29. W efekcie, Polska posiadała tylko 1 sprawny ciężki okręt wojenny, który zostanie razem z 4 grupami niszczycieli włączony do 4. grupy patrolowej, wraz z angielskimi okrętami na Morzu Północnym. Tymczasem reszta okrętów zostanie włączona do Amerykańskiej Flotylli Patrolowej, gdyż zaangażowanie Polskiej Marynarki Wojennej u wybrzeży Brazylii jest niezbędne w celu ograniczenia wsparcia przez III Rzeszę dla walk na lądzie.


    [​IMG]
    Stan PMW w sierpniu 1940

    Polska stoi u progu nowej wojny, dużo gorszej, kiedy niemal całe społeczeństwo znajduje się pod wrogą okupacją. Czy uda się odzyskać dawne tereny ? A może pozostanie tylko krajem kolonialnym ? Pokażą najbliższe miesiące...
     
  11. Camillo

    Camillo Ten, o Którym mówią Księgi

    [​IMG]
    POLSKIE SIŁY ZBROJNE
    Odcinek 36 - Złamana oś
    1 - 15 Wrzesień 1940 r.


    Początek września obfitował w wiele pozytywnych wydarzeń dla Polaków, między innymi Francja oswojona z faktem wojny aliancko-niemieckiej przystąpiła do konkretnych działań. Na pierwszy ogień, w dosłownym znaczeniu poszła francuska piechota, która mimo udziału 3/4 stanu osobowego, nie zdołała przełamać umocnień Linii Zygfryda. Za to Niemcy rozpoczęli przegrupowania armii ku północnym krańcom terytorium co silnie zaniepokoiło rządy w Amsterdamie i Brukseli. W tym czasie przemysł tak niemiecki jak i aliancki pracowały pełną parą dostarczając na front coraz to nowe jednostki, jednak zastanawiającym faktem był brak posiłków Brytyjczyków na froncie zachodnim. Swoją pomoc okazywali jedynie poprzez desygnowanie kolejnych armii dominiów na teren Francji. Mówiąc najogólniej, Wielka Brytania toczyła z Niemcami inną wojnę, mogło by się wydawać, że na oddzielnych (swoich) warunkach. Wojna ta toczyła się głównie na morzu i wbrew ogólnym przekonaniom, Brytyjczycy przegrywali ją z kretesem, tracąc lotniskowiec i dwa ciężkie krążowniki przy jedynie jednym wrogim zatopieniu niemieckiej 'łódki' patrolowej. Tymczasem na morzu największe straty niemieckiej Kriegsmarine zadawali Polacy pozbawiając wroga ponad 10 okrętów nawodnych, jednak przy niemal równych stratach własnych. Inaczej wyglądała wojna na lądzie, kiedy Francuzi zgromadzili większą część swojej armii na linii Maginota nic nie było w stanie przebić tego stalowego rygla obronnego. Ta największa zaleta Francji stała się jednocześnie ich największym ciężarem. Podczas gdy na granicy z Niemcami stacjonowało ponad 60 dywizji koalicji, granica południowa z Włochami była obstawiona jedynie przez 2 dywizje milicji pośpiesznie sformowanej na wieść o przystąpieniu Włoch do wojny. Ponadto, Niemcy skwapliwie wykorzystywali każdy, nawet najdrobniejszy błąd francuskiego dowództwa, czego najlepszym dowodem była wieść z dnia 1 września...

    [​IMG]

    W rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, Niemcy zadeklarowali wojnę krajom Beneluxu. Po niemal 1 godzinie walk zaanektowane zostało Wielkie Księstwo Luksemburga. Rodzina królewska zdołała uciec przez Francję i Hiszpanię do Portugalii, a na terenie kraju rozpoczynała się niemiecka okupacja. Miała ona z goła charakter odmienny, niż w Polsce. Nie było prześladowań, łapanek, rozstrzelań, a jedyny organ władzy jaki pozostał na terytorium kraju - Parlament Luksemburski rozpoczął fragmentaryczną odbudowę państwowości w oparciu o Berlin. Niebawem powstała nawet kolaboracyjna partia Ludowy Ruch Niemiecki, tymczasem dawne partie zachowały częściową autonomię z prawem do delegalizacji. Jednak proniemieckie nastroje miały opaść wraz z zaostrzaniem procesu germanizacji, jednak nikt nie chce uprzedzać faktów...

    Po początkowych sukcesach armii niemieckiej w Polsce przyszedł czas porażki. Mimo niespodziewanego ataku na Belgię i Holandię, nieudolność i ociężałość niemiecka jakiej nikt się nie spodziewał, były największym zaskoczeniem pierwszych dni września. Lokalne armie Belgii i Holandii zdołały zatrzymać inwazję wojsk niemieckich co umożliwiło francuskim wojskom wyprowadzenie ofensywy zza linii Maginota. Jako pierwszy wyzwolony został Luksemburg, a księżna Charlotta przebywająca w owym czasie w Paryżu, mogła wrócić na tron. Następnie po bitwach pod Cologne i pod Freiburgiem, przełamana została niemiecka linia obronna odsłaniając miękkie podbrzusze Niemiec południowych i zmuszając na północy do odwrotu gen. Guderiana. Jeden z wagonów niemieckiej lokomotywy wojennej wykoleił się i zaczął powoli zagrażać reszcie składu... Jednak rezerwy francuskie szybko ulegały wyczerpaniu, czego nie można powiedzieć o niemieckich. Niemcy w centrum kraju posiadali jeszcze wiele posiłków (swoją drogą dziwna taktyka), jednak mimo zaangażowania niewielkiego procentu wojsk na granicy niemiecko-francuskiej, w dniu 15 września udało się powstrzymać francuskie kontruderzenie, na linii Renu oraz odbić niesławny Freiburg. Mówiąc kolokwialnie, początek września 40 roku był tym samym dla Niemców, czym początek września 39 roku. Swoisty kubeł lodowatej wody dla Wehrmachtu, który nie przegrał żadnej wojny od 20 lat.

    [​IMG]

    Front zachodni w dniu 15.IX.1940

    Tymczasem pozostająca bez praktycznie żadnej opieki granica z Włochami stale spędzała sen z powiek francuskiemu dowództwu. Decyzją generała Gamelina i prezydenta Lebruna, opiekę nad Frontem Włoskim powierzono polskiemu dowództwu w składzie gen. Maczek, gen. Sosnkowski, gen Stachiewicz. Niebawem szeregi Polaków zostały uzupełnione o 6 dywizji francuskich z Marsylii i Lyonu, które zostały sformowane w 11. i 18. Dywizję, które podlegały bezpośrednio polskiemu dowództwu. 5 września w Lyonie w ramach 1. Dywizji Pancernej sformowane/zorganizowane zostały 2 dywizje kanadyjskiej piechoty zmotoryzowanej, bezpośrednio podlegające generałowi Maczkowi. Łącznie we wrześniu Polskiej Sile Zbrojnej podlegało ponad 200.000 wojsk. 100.000 Polaków, 60.000 Francuzów, 40.000 Kanadyjczyków. Co plasowało Polskę na 3 miejscu pod względem liczebności i zaangażowania armii walczących w Europie po stronie alianckiej.


    [​IMG]

    Organizacja Frontu Włoskiego

    Mimo ponad 10-krotnej przewagi wojsk włoskich w ludziach i sprzęcie nad siłami koalicji, Włosi nie potrafili zbudować jednolitego frontu. Generał Maczek skwapliwie wykorzystał fakt nieprzygotowania włoskiej armii do wojny wyprowadzając śmiałą ofensywę na zajętą w pierwszych dniach wojny Niceę, odbijając ją z rąk wroga. Należy dodać, że Włochy bardzo ociągały się w przystąpieniu do wojny po stronie niemieckiej. Mussolini ostrzegał Goeringa, o tym że włoska armia nie jest jeszcze wystarczająco duża by móc stawić godny opór Francuzom, czy Brytyjczykom w koloniach. Tymczasem kolejne naciski Berlina złamały włoskie wahania, jednak nie podniosło to zasadniczo wartości bojowych Osi. Można nawet stwierdzić, że Włosi stali się kulą u nogi Niemiec i już 9 września Musolinii złożył wizytę w stolicy północnego sąsiada prosząc o wsparcie w postaci posiłków. W tym czasie trwała ofensywa generała Maczka, który dzięki doświadczeniom Wojny Obronnej 1939/40 roku szybko rozprawił się z włoskimi korpusami nadgranicznymi. Zajmując w trzech rzutach ważne ośrodki przemysłowe Włoch w historycznym Piemoncie, gdzie znajdowała się między innymi fabryka włoskich samolotów FIAT. Akcja ta poważnie spowolniła rozbudowę Regia Aeronautica w roku 1940. Dopiero 10 września Włosi zdołali zatrzymać polsko-francusko-kanadyjskie oddziały na linii Modena - Bolonia, głównie dzięki wsparciu 62. Korpusu pancernego generała Harpe. Wszystko układało się po myśli Polaków...


    [​IMG]
    Front włoski w dniu 15.IX.1940

    Tymczasem w Brazylii powoli sytuacja krystalizowała się, wojska lojalne rządowi zdołały obronić południową część kraju, wyprowadzając udane kontrofensywy, a do walk nieśmiało włączało się społeczeństwo brazylijskie, dając wyraz niezadowolenia Integralistom. Jednak była to niestety broń obosieczna, gdyż zarówno rząd legalny, jak i opozycyjny miały swoich zwolenników na terytorium całego kraju. W tym czasie od południa w stronę Kurtyby szturm Polaków utrudniał brak odpowiedniej infrastruktury i niesprzyjające warunki pogodowe. Jednakże drugi rok wojny był inny, dużo lepszy i dużo lepiej rokujący dla koalicji, niż lata poprzednie...
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie