Sojusz Polski z III Rzeszą

Temat na forum 'Hyde Park' rozpoczęty przez Hadar, 1 Wrzesień 2006.

  1. Severian

    Severian Doctore

    Pozwalam Ci się nie zgodzić z moim zdaniem. Niemniej twarde fakty mówią co innego. Tempo poruszania się brygady kawalerii było takie samo, jak dywizji piechoty. Dlaczego? Ponieważ wyznacznikiem tempa marszowego jest zawsze najwolniejsza składowa jednostki - w tym wypadku tabory konne. Do tego jeszcze w brygadzie kawalerii tabory te były proporcjonalnie większe, niż w piechocie, co powodowało, że teoretycznie szybcy kawalerzyści musieli działać w tempie, za jakim nadążały za nimi wozy z zaopatrzeniem. Oderwanie się od taborów powodowało, że szybko kończyło się zaopatrzenie w amunicję i żywność dla żołnierzy i koni (karmienie koni kawaleryjskich to nie to samo, co karmienie zwykłego gospodarskiego gniadosza na byle łączce). Do tego bez taborów odpadało wsparcie artyleryjskie, bo chociaż działa artylerii konnej były relatywnie lekkie, to bez amunicji były warte tylko tyle, co wykorzystana do ich budowy stal. W twardych liczbach:

    [TABLE="class: grid, width: 500, align: center"]
    [TR]
    [TD]Jednostka[/TD]
    [TD]Ilość koni[/TD]
    [TD]Ilość ludzi[/TD]
    [/TR]
    [TR]
    [TD]Brygada kawalerii trzypułkowa[/TD]
    [TD]5194[/TD]
    [TD]5911[/TD]
    [/TR]
    [TR]
    [TD]Brygada kawalerii czteropułkowa[/TD]
    [TD]6291[/TD]
    [TD]6911[/TD]
    [/TR]
    [TR]
    [TD]Dywizja Piechoty[/TD]
    [TD]6939[/TD]
    [TD]15977[/TD]
    [/TR]
    [/TABLE]

    Są to wartości etatowe oczywiście. Brygad trzypułkowych mieliśmy siedem, czteropułkowych cztery. Oznacza to, że na potrzeby kawalerii wymaganych było ponad 61.500 koni. Z informacji źródłowych wiem, że etatowo ok. 60% koni w kawalerii to wierzchowce. Od pociągowych różnią się rasami i właściwościami budowy. Nie będę się nad tym rozwodził. Oznacza to, że z etatowych 61.500 koni kawalerii aż 36.900 muszą stanowić wierzchowce. Według danych z Centralnego Archiwum Wojskowego w maju 1939 roku polskie jednostki kawalerii posiadały 28.012 koni wierzchowych. Był to i tak postęp, gdyż "konny deficyt" ciągnął się od roku 1926. W 1936 roku na stanach kawalerii były 23.000 wierzchowców. Problemem była oczywiście kasa - napęd "owsiany" kosztował wcale nie mniej, niż benzynowy.

    Pytanie więc - dlaczego nie motoryzować kawalerii? No cóż, stan motoryzacji polskiej w okresie międzywojennym był delikatnie mówiąc żałosny. Po specjalnych podatkach, które dobiły motoryzację oraz pięknych wysiłkach, żeby uczynić tę gałąź nieekonomiczną dopiero pod koniec lat 30. coś się ruszyło. Podaje się że na dzień 1 stycznia 1939 było zarejestrowanych w Polsce 8609 samochodów ciężarowych, 1535 samochodów specjalnych, 31804 samochody osobowe oraz 12061 motocykli. Tymczasem tylko jedna 10. Brygada Kawalerii Pancerno-Motorowej wymagała do swojego działania według etatu 309 motocykli i 489 samochodów mając na stanie nieco ponad 4000 żołnierzy, czyli mniej, niż trzypułkowa brygada kawalerii. Etat jednak etatem - faktycznie brygada miała 661 zamiast 798 pojazdów motorowych na stan 1 września 1939. Warszawska Brygada miała inny etat i lepsze jego wypełnienie - 935 pojazdów. Łącznie własnych pojazdów WP posiadało 12.449 (w tym prawie 2800 motocykli, ponad 6100 ciężarówek i 261 kuchni polowych). Jak widać, dwie brygady zmotoryzowane zużywały 12,8% wszystkich pojazdów motorowych należących do WP.

    Nad kwestią supertajnych karabinów przeciwpancernych Ur nawet nie będę się pastwił - ich udział w wojnie jest pomijalny w równym stopniu, co wykorzystanie większości dawnych rejonów umocnionych.

    Polska brygada kawalerii dysponowała marnym wsparciem artyleryjskim - 12-16 dział 75mm. Zero ciężkiej artylerii o kalibrach 100mm i więcej. Na jeden pluton kawalerii przypadał jeden rkm. Pluton kawalerii sowieckiej miał dwa rkm-y oraz moździerz 50mm. Nasz pułk kawalerii miał 12 ckm-ów i 4 działka ppanc 37mm - analogiczna jednostka sowiecka miała 16 ckm-ów, 4 działa 76mm i 4 ppanc 45mm. Do tego w pułku sowieckim było o połowę więcej tzw. "szabel", czyli żołnierzy liniowych. W związku z tą słabością (nasze pułki pułkami były tylko z nazwy, a liczebnie stanowiły wzmocniony batalion) w 1939 roku generał Fabrycy postulował rozwiązanie z miejsca 1/3 z posiadanych 40 pułków kawalerii i wzmocnienie pozostałych. Oznaczałoby to zredukowanie liczby brygad z 11 do 7-8, a tego nasza generalicja przełknąć nie mogła z powodów ambicjonalnych i etatowych - gdzie by mieli swoje dowództwa?

    Kawaleria stanowiła niezwykle kosztowną zabawkę, gdyż jej utrzymanie wynosiło w różnych latach od 70 do 100mln złotych rocznie. Dla porównania budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych na rok budżetowy 1939/40 to 806mln złotych, co stanowi 35,7% całkowitego budżetu państwa na ten rok. Oznacza to, że formacja etatowo licząca 69.000 żołnierzy pożera do 12% budżetu całej armii mającej etatowo 950.000 ludzi. Lepsze porównanie - kawaleria kosztowała 4,4% całego budżetu państwa. Obecnie całe Siły Zbrojne Rzeczpospolitej mają w aktualnym roku budżetowym zapisane na 1,95% budżetu. Fajnie, nie?

    Jaka była więc realna siła tego tak forsowanego rodzaju sił zbrojnych? Fatalna. Pułk kawalerii wystawiał dwanaście plutonów liniowych (służących do walki w pierwszej linii). Pluton liczył 30 ludzi. Oznaczało to, że pułk wystawiał 360 szabel - słownie: trzysta sześćdziesiąt szabel. To oznacza, że trzypułkowa brygada wystawia 1080 ludzi do walki, a czteropułkowa 1440. Teraz czytelniku przewiń do góry i zobacz liczebność całej jednostki pierwszego i drugiego typu. Szok? Analogiczny pułk sowiecki wystawiał 20 plutonów po 30 szabel, czyli 600 ludzi. Oznacza to, że pogardzana sowiecka kawaleria w trzypułkowej strukturze dywizji miała 1800 ludzi na pierwszą linię.

    Ilości sprzętu pancernego w naszej kawalerii były homeopatyczne najwyżej - 13 "czołgów" (TKS i TK-3) i 8 samochodów pancernych na etatową kompanię. Właściwie to były wszystko lekko opancerzone ruchome stanowiska ckm-ów.

    Bieda w sile kawalerii była tak poważna, że musiano awaryjnie wzmacniać każdą brygadę batalionem zwykłej piechoty, co oczywiście nie wpływało pozytywnie na manewrowość jednostki. Co śmieszniejsze, piechota była silniej uzbrojona, niż kawaleria - posiadała wszystkie moździerze 81mm brygady i wszystkie granatniki 46mm brygady.

    Brygada kawalerii polskie była jednostką słabą - nie miała mobilności, bo była ciężko obłożona taborami. Mimo dużych taborów nie miała silnej broni wsparcia ani na pierwszą linię ani artyleryjskiego. Do tego w związku z dużymi ilościami wymagających koni wierzchowych jej utrzymanie kosztowało krocie. Próby jej zreformowania i lepszego dostosowania do nowoczesnego pola walki spotykały opór większości generalicji, która bała się utraty etatów i prestiżu. Motoryzacja zakończyła się fiaskiem - do czasu wybuchu wojny zmotoryzowano trzy pułki i stworzono od podstaw jeden zmotoryzowany. Na 40 pułków kawalerii w całości.

    Moim zdaniem lepszym wykorzystaniem tej siły byłoby rozdysponowanie większości kawalerii jako jednostek rozpoznawczych dla piechoty, a reszty zmotoryzowania i wykorzystania w roli prawdziwych jednostek mobilnych.
     
  2. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    1,95% PKB a nie budżetu, ale wiadomo o ci chodzi ;)

    Wysłane z mojego WT19i przy użyciu Tapatalka
     
  3. Monte 01

    Monte 01 Znany Wszystkim

    Nie generalicji jednej konkretnej osoby - Marszałka Piłsudskiego do 1935 a po tym roku było już za późno.
    Byli generałowie którzy chcieli coś zmienić zmodernizować.
    * Gen. Rozwadowski postulował potrzebę stworzenia dziesięciu czteropułkowych brygad wzmocnionych batalionami strzelców zmotoryzowanych, samochodami i pociągami pancernymi oraz lotnictwem. Generał przedstawił plan utworzenia dziesięciu pułków pancernych, dowodząc, że budżet jest w stanie podołać kosztom przeznaczonym na ich tworzenie. Plany te odrzucono (był w konflikcie z obozem piłsudczykowskim i jako przeciwnik upolitycznienia armii, był ostro zwalczany przez marszałka), a tworzenie jednostek pancernych rozpoczęto dopiero w 1937 roku.
    W 1925 roku Rozwadowski dowodził manewrami na Wołyniu. Zaproszeni z zagranicy goście byli pod wrażeniem organizacji i postawy Wojska Polskiego. Ćwiczenia odbiły się echem w Europie. Rozwadowski w tym czasie miał duży wpływ na ukształtowanie tej miary dowódców jak Władysław Sikorski, Stanisław Sosabowski, Franciszek Kleeberg i Tadeusz Kutrzeba, będąc ich mentorem, czuwał nad rozwojem ich karier wojskowych. Tajemnicą do dziś zostaję przyczyna jego śmierć po uwolnieniu.
    *Gen. Sikorski w 1934 została wydana książka jego książka: Przyszła wojna – jej możliwości i charakter oraz związane z nimi zagadnienia obrony kraju. Zawarł w niej przewidywania i analizy (w tym dotyczące możliwości modernizacji i motoryzacji WP), których celność zostały potwierdzone przez ogólnoświatowy konflikt zbrojny, który wybuchł 5 lat później. Sikorski pisał: Kto by zatem, prowokując wojnę przy istniejących współcześnie antagonizmach narodowych, politycznych, ekonomicznych i socjalnych sądził, że zdoła ją zamknąć w dowolnych, a przewidzianych przez siebie z góry granicach, ten byłby w szalonym błędzie. Przyszła wojna narodów, szczególnie gdyby do niej doszło w Europie, rozwinęłaby się prawdopodobnie w nowy, lecz daleko groźniejszy jak przed dwudziestu laty, kataklizm ogólnoświatowy. Skonfliktowany z Józefem Piłsudskim, 19 marca 1928 został odwołany ze stanowiska dowódcy VI Okręgu Korpusu we Lwowie (otrzymał status generała do dyspozycji bez przydziału do 1939).
    * Gen. Kutrzeba już w 1920 zaczęły ukazywać się w czasopiśmie "Bellona" jego artykuły, studia i przyczynki na tematy związane z aktualną problematyką życia wojska, historią I wojny światowej oraz wojny polsko-rosyjskiej 1919-1920 r., a także recenzje ważniejszych studiów wojskowo-historycznych i pamiętników z lat wojny. Szczególnie interesowały go jednak zagadnienia dotyczące szeroko pojętej problematyki obrony państwa oraz kwestie międzynarodowe zawierające kontekst polski. W jego publicystyce dominowały teoretyczne i praktyczne zagadnienia z zakresu sztuki i taktyki operacyjnej. Wyznawał on pogląd, że przyszła wojna będzie wojną manewrową z uwagi na przewagę broni zaczepnych, a zwłaszcza lotnictwa i broni pancernych. Dlatego był zwolennikiem obrony ruchowej i zwrotów zaczepnych. Poza tym przeprowadzał systematyczne analizy sytuacji wewnętrznej Rzeszy Niemieckiej oraz prowadził studia strategiczno-operacyjne według specjalnych wytycznych Generalnego Inspektora. Dodatkowo opracowywał również różne bieżące ekspertyzy i opinie. Był zwolennikiem wprowadzania do wojska nowych rozwiązań, m.in. forsował pomysł utworzenia zmotoryzowanych oddziałów przeciwpancernych jako ruchomych odwodów zaporowych, co niestety nie zostało zrealizowane do wybuchu wojny.
     
  4. Severian

    Severian Doctore

    O tym właśnie pisałem - byli chętni do reformowania kawalerii i pewne zalążki reformy były, jednak jeszcze większy był opór większości generalicji przeciwko zmianom, które mogłyby uderzyć w ich wygodne synekury. Kasacja kilku brygad to kasacja kilku etatów generalskich.

    O Rozwadowskim już nie chciałem pisać, bo jakby nie było - jego pozbyto się jeszcze w 1926 roku w związku z przewrotem majowym. Jak wspominałem, ostatnią próbę poważnej reformy usiłował przeprowadzić Fabrycy, ale mu się nie udało. Istniały jedynie plany motoryzacji siedmiu pułków kawalerii, z czego trzy zmotoryzowano, a czwarty stworzono od zera w związku z zakazem Śmigłego-Rydza ruszania istniejącej jednostki.
     
  5. de Mont Salvy

    de Mont Salvy Ten, o Którym mówią Księgi

    Ja bym tak bardzo Piłsudskiego nie obwiniał. W końcu zmarł w połowie 1935 r. Było dość czasu na reorganizację armii. No ale jak to zrobić w reżimie pułkowników? Inna sprawa, że nawet gdybyśmy mieli nowocześniejszą armię to i tak by się to skończyło jak skończyło.

    W wojnie z ZSRR u boku Niemiec (jako agresorów) polska kawaleria z pewnością miałaby więcej do gadania niż w kampanii wrześniowej - stanowiłaby bowiem część większej i nowocześniejszej armii III Rzeszy. Co nie znaczy, że polski wkład w Barbarossę byłby decydujący dla losów wojny na wschodzie. Ta hipotetyczna wojna miałaby odmienny od historycznego przebieg co jest konsekwencją różnic w pozycji wyjściowej wojsk i relacjach ZSRR-Niemcy.
     
  6. Monte 01

    Monte 01 Znany Wszystkim

    Tak i nie. Po pierwsze musimy wziąć pod uwagę że ta kawaleria choć jak ją przedstawił Severian (nie wspominając o mojej ulubionej formacji - kolarzach) nie była taka goła i bosa, poziom jej wyszkolenia był dużo wyższy niż w innych krajach no i morale też w końcu przez prawie cały okres II RP uchodzili za elitę WP. Ta armata 75 mm wz. 02/26 taka słaba nie była biorąc pod uwagę że była to polska modyfikacja rosyjskiej licencji na francuską armatę 75 mm wz. 1897, którą Niemcy po klęsce Francji tak chętnie potem przerabiali na armatę ppanc. 37 mm zabawką nie była co też w sprawnych rękach artylerzystów artylerii konnej Niemcy doświadczyli nie raz. Po drugie trzeba wziąć pod uwagę to że na wschód od Bugu infrastruktura drogowa dawała wiele do życzenia ale źle nie było, gorzej było za wschodnią granicą II RP. Na samym środku znajdują się tzw. morze pińskie które dużo łatwiej jest pokonać jednostkom kawalerii niż jednostką zmotoryzowanym czy pancernym.
    Ale o Polskiej Konarmii u boku III Rzeszy możemy zapomnieć. Po pierwsze ZSRR miało wiencej jednostek kawalerii, były one liczniejsze (ten dodatek to właśnie ci którzy trzymają konie jak reszta walczy specjalnie do tego przeznaczeni a nie tak jak u nas gdzie było tego brak) co dawało wiencej ludzi w polu, sowieci mieli też dużo wiencej doświadczeń we współpracy innych jednostek z kawalerią - np: korpusy kawaleryjsko-motorowe. Po drugie pamiętajmy że Niemcy prosili ZSRR o jak najszybszy atak na II RP a wiązało się to ze zmęczeniem jednostek, oraz znacznym użyciem materiałów pędnych i smarów przez Wermacht. Polska owszem miała dość dobrze rozwinięty system wydobywczy ropy naftowej, słabiej przetwórczy (właściwie to minimalny) ale nie na tyle by zaspokoić w czasie wojny zapotrzebowanie swoje a tym bardziej sojusznika który potrzebuje dużo wiencej niż my. A w takim wypadku Niemcy mogli by stanąć w najmniej odpowiednim momencie dla naszej kawalerii a ona bez wsparcia choćby "zmotoryzowanej" niemieckiej artylerii czy lotnictwa mogła by ulec anihilacji.
     
  7. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Monte: epizodami wojen się nie wygrywa. Polacy mogliby mieć nawet 4 Tygrysy i tak by nie mieli szans. Wszystkiego było za mało. O wyszkoleniu też bym tak nie mówił, bo Polska do elit w tej kwestii nie należała (nie mówiąc o chorym systemie sztabowym gdzie dochodziła polityka).

    A i dMS: nie przesadzałbym tak z nowoczesnością Wehrmachtu, byli nowocześniejsi i o wiele lepiej zorganizowani, tyle. Też byli w znacznym stopniu zależni od transportu konnego.
     
  8. Severian

    Severian Doctore

    Kwestia sporna - to było działo, które nie nadawało się do prowadzenia ognia pośredniego. To typowe działo artylerii konnej do bezpośredniego wsparcia własnych wojsk, ale bez możliwości sprowadzenia nawały ogniowej na wskazane punkty z prostej przyczyny - kąt podniesienia lufy z racji posiadania jednoogonowego leża wynosił zaledwie szesnaście stopni. Jak doskonale widać na poniższym zdjęciu, nie ma możliwości podniesienia wyżej lufy, gdyż zamek już się kładzie na leżu. Plusem działa jest niski środek ciężkości, co pozwala na sprawniejsze operowanie w zaprzęgu konnym, ale minus braku możliwości prowadzenia ognia pośredniego powoduje, że brygada kawalerii jako taka nie posiada prawdziwej organicznej artylerii.

    [​IMG]

    Dla przykładu - działa 105mm wz. 13 i wz. 29 posiadały maksymalny górny kąt podniesienia rzędu 37 stopni. Można dobić to haubicą 100mm wz. 1914/19 z jej kątem podniesienia rzędu 48 stopni, ale to już jest broń stromotorowa.

    Dla porównania niemieckie działa 7.5cm Feldkanone 18 i 38 mają kąt podniesienia do 45 stopni. Nawet głupie lekkie działo piechoty 7.5cm Infantriegeschütz 37 ma kąt podniesienia do 40 stopni, a służyło do bezpośredniego wspierania pododdziałów piechoty. Sowiecka armata dywizyjna 76mm miała kąt podniesienia do 75 stopni (!). Ba, zmodyfikowali oni swoje działa 76mm wz. 1902 tak, że kąt podniesienia wyniósł 37 stopni i dali im oznaczenie armaty dywizyjnej 76mm wz. 1902/30 F-10. Chyba nie muszę dodawać, że nasza armata "prawosławna", to polska modyfikacja tego samego działa 76mm wz. 1902? Gdzie się ma nasze biedne 16 stopni podniesienia bez możliwości ognia pośredniego do 37 stopni z prowadzeniem ognia pośredniego?

    Jeśli ktoś nie rozumie jakie są zalety prowadzenia ognia pośredniego - stanowiska artylerii mogą być lepiej ukryte, a w związku z tym są mniej narażone na zniszczenie. Nasze działa musiały walić niemal na wprost. Do tego wraz z większym kątem podniesienia rośnie zasięg strzału.
     
  9. FaceMob

    FaceMob Znany Wszystkim

    Mi się wydaje, że gdyby Niemcy porozumiałyby się z Polską i uderzyliby na wschód juz np w 1940 roku to mieliby spore szanse. Stalin nie był gotowy do wojny w 1941 roku a co dopiero w 40 lub 39. Czy Francja i Anglia uderzyły by wtedy na Hitlera z zachodu? Nie wydaje mi się. Oni zapewne odetchnęli by z ulgą, że Hitler Walczy ze Stalinem. Czyli zło walczy ze złem :D Wiadome jest że Francuzi do wojny się nie pchali. Pamiętali jeszcze I wojnę światową. To samo Brytyjczycy. A jeżeli oni by się nie pchali do wojny z HItlerem to i USA by nic nie robiło dopóki nikt by im nie zagrażał.
     
  10. Severian

    Severian Doctore

    Tylko czym jest gotowość do wojny? Takie pojęcie nie istnieje - można być w większym lub mniejszym stopniu przygotowanym do konfliktu, ale nie ma pojęcia stuprocentowej gotowości do wojny. Niemcy nie byli gotowi do wojny w 1939 roku, bo zgodnie z planami taką gotowość osiągnąć mieli w 1942 (a w 1942 roku pewnie by wyszły nowe modele sprzętu itd.). ZSRR ze wszystkich państw świata pod względem materiałowym (czysto materiałowym - czołgów, samolotów, pojazdów wszelkiej maści, artylerii) był najbardziej przygotowanym do wojny państwem świata. Armia Czerwona dostawała góry sprzętu (najczęściej w kiepskiej kondycji technicznej + słaba kultura techniczna obsługi) i w liczbach zakrywała czapkami wszystkich. Wystarczy spojrzeć na wartości produkcji czołgów BT-5, BT-7, T-26, T-28 i T-35 czy samolotów I-15, I-153, I-16, bombowców serii DB itd. Czy ta Armia Czerwona w 1939 czy 1940 by się rozpadła wskutek pierwszego uderzenia sojuszu niemiecko-polskiego? Można tylko gdybać, gdyż do dzisiaj do końca nie wiadomo co się właściwie stało w 1941 roku. Jedno jest pewne - przygotowanie materiałowe Niemiec w 1939 było słabsze, niż w 1941. Skoro po kampanii polskiej w niebezpiecznym stopniu naruszono zapasy amunicji artyleryjskiej, to jak się do tego by miała wielomiesięczna kampania na wschodzie?
     
  11. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    III Rzesza w sojuszu z Polską raczej nie zaryzykowałaby inwazji na ZSRR mając za plecami wrogą Francję i Wielką Brytanię. Polska miała być w pierwszej kolejności osłoną dla Niemiec na czas rozprawienia się z Aliantami, a dopiero później asystować przy Barbarossie. Oczywiście zaraz padnie argument 'a na Polskę Niemcy poszli' - owszem, tyle że IIRP była znacznie mniejszym państwem od ZSRR, kampania wrześniowa była rozstrzygnięta po tygodniu-dwóch, a i możliwość szybkiego przerzucenia wojsk na zachód była o wiele większa.

    Do tego wszystkiego dochodzi dosyć powszechne (i mylne) przeświadczenie, że w takim scenariuszu Sowieci czekaliby potulnie na niemiecki atak.
     
  12. moskal

    moskal Опричник

    Należy też pamiętać że Czystki znacząco obniżyły potencjał Sowietów, ale gdyby nie układy Stalina z Hitlerem to miałyby One znacznie mniejszy zasięg. Więc teza o tym, że Polacy i Niemcy mogli razem pobić Sowietów bo w Barbarossie oni słabo dali radę jest raczej slaba.
     
  13. de Mont Salvy

    de Mont Salvy Ten, o Którym mówią Księgi

    To jest główna słabość historyjek a la Pakt Ribbentrop-Mołotow, założenie że zmiana alianta przez Polskę nie doprowadziłaby do żadnych zmian w polityce europejskiej i reszta wydarzeń biegłaby mniej więcej tym samym torem.
     
  14. Kolczak

    Kolczak Ten, o Którym mówią Księgi

    Cześć

    W 1937 represjonowano 7,7% oficerów a w 1938 3,7% oficerów z czego część potem zrehabilitowano* np. Rokossowskiego aresztowanego w 1937.

    Przyczyną klęski istotniejszą od czystek mógł być ogólny poziom wykształcenia i wyszkolenia oficerów ACz, który ogólnie mówiąc można określić jako kiepski.

    *Czerwoni Dowódcy, Roger Reese
     
  15. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    Nie chce przerabiac tego tematu w watek - dlaczego Rosjanie przegrali dlatego tylko szybko napisze. Jesli budujesz lotnisko nad granica to nie w celach obronnych. To oznacza ze twoje samoloty beda latac nad terytorium wroga a nie nad swoim. Jesli ustawiasz wojska na samej granicy to szykujesz sie do wojny ofensywnej a nie defensywnej. Z drugiej strony jesli planujesz zostac zaatakowanym (nawet jesli po obronie planujesz kontratak) to cofasz swoje wojska, wiekszosc ustawiasz w 2 lini i czekasz. Stosujesz metode spalonej ziemi wysuwajac do przodu tylko jendostki rozpoznawcze. Minujesz wszystko i wszedzie i jak tylko wrog sie zblizy to wysadzasz. Jak w koncu dojdzie do tgwoich lini bedzie gotowy na pozarcie na wojska czekajace w rezerwie na tylach (i wtedy europa jest gotowa na uratowanie z rak faszyzmu i przywrocenie w niej jedynego prawdziwego ladu socjalistycznego). Jesli planujesz obrone to linie drogowe/kolejowe budujesz roznolegle do granicy, takz eby szybko przerzucac wojska z 1 na drugi kraniec. Jesli planujesz ofensywe - to wieszs, ze problemem bedzie zaopatrzenie. Dlatego budujesz duzo drog bezposrendio ciagnacych nad granice. Chcesz jak najszybciej dostarczyc tam paliwo i pociski.
    teraz sami sobie odpowiedzcie co zrobili Rosjanie i bedziecie mieli odpowiedz dlaczego przegrali.

    A wracajac do prawdziwego watku: sojusz bylby tylko odroczeniem wyroku. Po pokonaniu Zachodu i Rosji zostalibysmy wchlonieci. Byc moze nie zostalibysmy "podludzmi" a w najlepszym razie "uposledzonymi kuzynami" wystarczajaco dobrymi aby pracowac w fabrykach pod kontrola Niemcow.
     
  16. Irkuck

    Irkuck Nowy

    Niekoniecznie byłoby to odroczenie wyroku. Jeśli Hitler dosyć wcześnie zmarłby, a władzę przechwyciłby np: Rommel to możliwe, że reżim nazistowski by się ucywilizował (tak jak komunizm z czasem) albo zostałby całkowicie zdemontowany. Ofiar dużo mniej, gospodarka w lepszym stanie, dla Polski super tylko szkoda, że to najmniej możliwy "scenariusz alternatywny".;)
     
  17. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    Jestem na etapie kończenia "jakie piękne samobojstwo" Ziemkiewicza* a rozpoczęciem "Ribbentrop-Beck" i wygląda na go, że na przelomie 37-38 (z finałem w styczniu 1939) Hitler naprawdę przygotowywał się do sojuszu z Polską. Co ważniejsze byli tego pewni Francuzi i Anglicy. Polska była mu potrzebna, nikt przy zdrowym rozumie by nie zrezygnował z miliona poborowych. Inna sprawa to jak długo sojusz ten funkcjonowały na zasadach partnerskich. W końcu przestalibysmy być mu potrzebni. A co wtedy?


    * - raczej kiepska ksiazka

    Wysłane z mojego SM-T520 przy użyciu Tapatalka
     
  18. Irkuck

    Irkuck Nowy

    Ale bylibyśmy Niemcom cały czas potrzebni. Sami nie byli/nie są w stanie kontrolować całej Europy. Pytanie czy z czasem nie pojawiłyby się żądania oddania terenów należących przed 1919 do Niemiec w zamian za kawałek Białorusi i Łotwy albo nawet od razu byłoby to jasno zaproponowane.
     
  19. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    Poza członkami Widerstandu nikt nie widział Rommla jako następcy Hitlera. W przypadku wygrania wojny przez Rzeszę o schedę walczyliby Goebbels, Himmler i Bormann, może jeszcze Göring (jeśli nie utraciłby wpływów) i Dönitz (jeśli zostałby pupilkiem Führera). A wśród nazistów nie było zbyt wielu Rosenbergów. Nie widzę więc podstaw do takiego życzeniowego zastanawiania się 'co by było gdyby'.

    Inna sprawa, że sojusz z Polską był dla Niemców mniej opłacalny niż sojusz z ZSRR. Polacy nie zdołaliby osłonić wschodniej flanki Rzeszy przed Sowietami, nie stanowiliby języczka u wagi w kluczowym momencie Barbarossy i nie zapewniliby Rzeszy masy surowców za półdarmo. Pewnie cała zabawa w ten alians skończyłaby się wkroczeniem Armii Czerwonej na Kresy w chwili, gdy gros Wehrmachtu byłby związany na Zachodzie.
     
  20. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    Niemcy uwazali za "swoje" pomorze, część wielkopolski i górny slask wiec pewnie w końcu padlby deal: w zamian dostalibysmy dawne tereny RONu. Plus oczywiście przeniesienie tam ludnosci polskiej z zachodu. Ale to wersja optymistyczna bo obawiam się ze szybko zostalibysmy przez Niemców odpowiednio oslabieni.

    Wysłane z mojego SM-T520 przy użyciu Tapatalka
     
  21. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Po za tym Niemcom zależało na przemyśle, surowcach, ciężarówkach, transferze technologii itp itd. Co miała Polska? Ano nic nie miała. Nawet wobec takiej Rumunii cienko wypadamy.
     
  22. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    Maksimum jakie moglibyśmy dostać to Litwa i dostęp do Morza Czarnego, może jeszcze kawałek Białorusi - Niemcy nie oddawaliby przecież swojego Lebensraumu, a już na pewno nie połowy Ukrainy, która pełniła ogromną rolę ekonomiczną. Na dodatek przesiedlenie Polaków i wysiedlenie Ukraińców na wschód byłoby ogromnie kosztowną operacją, a Niemcy sami mieli kogo wywozić na wschód.
     
  23. dodajmy, że w wypadku wojny niemiecko-radzieckiej rozpoczętej na "starej granicy", Sowieci broniliby się na swoim, dobrze rozpoznanym terenie, gdzie żaden Ukrainiec czy Litwin by nie strzelał z dachów, gdzie mieli przygotowaną linię obrony i spacyfikowane tyły. Blitzkrieg mógł się załamać już na samym starcie, i zamiast "w trzy miechy pod Moskwą" byśmy byli " w cztery miechy nad Dnieprem".
     
  24. casanunda

    casanunda Ten, o Którym mówią Księgi

    Pisałem na szybko i jakoś ta Ukraina mi wyleciała. A co do lebensraumu to chyba bardziej im zależało na terenach dawnego nowogrodu. Gdzies widziałem mapki z mniejszoscia niemiecka w Rosji.
    Swoją drogą Ukraina to najlepszy bat na Polskę juz po wygraniu z Rosja ;)

    Wysłane z mojego SM-T520 przy użyciu Tapatalka
     
  25. Nuke

    Nuke [heinkel intensifies]

    O ile do niego w ogóle doszłoby. Bardziej prawdopodobna jest sytuacja odwrotna - Sowieci atakują Polskę, gdy Wehrmacht siedzi we Francji. Polskie wojska pędem uciekają za Wisłę, ale i tam się długo nie obronią. I w efekcie mamy wzgórza Seelow pięć lat wcześniej.
    Niemcom zależało na całej europejskiej części ZSRR. Sojusznicy mogli liczyć najwyżej na jakieś ochłapy (jak Rumunia, która dostała kawałek Ukrainy). Poza tym skoro Polacy nie dawali sobie rady z mniejszościami przed wojną, to nie wiem jak mieliby przełknąć jeszcze miliony Ukraińców, Białorusinów czy Litwinów. Przecież staliby się mniejszością we własnym państwie.
     

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie