Viva El Presidente! - Tropico 3 AAR

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Goliat, 26 Grudzień 2010.

Status Tematu:
Zamknięty.
  1. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    A co za problem zmienić sobie rozdzielczość?
     
  2. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    [​IMG]

    Viva El Presidente!
    Tropico 3 AAR

    Odcinek 5

    Pomimo początkowej „wpadki” agenta Barlowa, był zadowolony z jego pracy. Mimo, że działał sam, bez problemu radził sobie z inwigilacją co bardziej wywrotowych mieszkańców Wyspy. Jednak w lipcu 1962 roku postanowiono, że trzeba poszerzyć metody zdobywania informacji pod tym względem, dlatego zwrócono się z prośbą o pomoc do Związku Radzieckiego, ponieważ ten posiadał spore doświadczenie w tej dziedzinie.
    Ostatnio stosunki z ZSRR uległy pogorszeniu, ze względu na oskarżenia Kremla dotyczących domniemanych reform o charakterze kapitalistycznym na Wyspie. Uznano, że rozwój przemysłu, a także zwiększające się znaczenie własności prywatnej na Tropico są wysoko niepokojące. Jednakże Moskwa nie chciała tracić sojusznika w tak ważnym i wrażliwym rejonie świata, dlatego zaproponowała zwrócenie się z prośbą zakupu odpowiedniego sprzętu do jednego z państw Europy Środkowej. Wybór padł na Polskę, a dostawcą oporządzenia, a także instruktorów była Unitra. Sprzęt ów na tropi kańskie standardy był bardzo nowoczesny i niczego lepszego prawdopodobnie nie uzyskano by nigdzie indziej w takich przedziałach cenowych.



    [​IMG]

    Transport odbył się nad wyraz szybko, a sprzęt zainstalowano niemal błyskawicznie. Budynek kościoła na Tropico skrywał w sobie obecnie najnowocześniejszy sprzęt na Wyspie. Nieoczekiwanie agent Barlow wybrał do pomocy… Irkucka. Presidente zgodził się na taki krok, ponieważ taka osoba paradoksalnie nie zbudzałaby podejrzeń, a dodatkowo nie było już raczej nic do skopania bądź zaorania na Wyspie. Dlatego też I Samodzielną Brygadę Inżynieryjną rozwiązano, a Szer. Szpadel zasłużenie odszedł do rezerwy.
    Jak się okazało, zakup specjalistycznego sprzętu bardzo się opłacił. Niemal od razu dzięki temu odkryto spisek mający na celu zamordowanie El Presidente!

    -Dobra, słuchaj – tajemniczy głos brzmiał jeszcze bardziej złowieszczo przez zakłócenia na linii, na szczęście Irkuck wszystko nagrywał – Presidente często korzysta ze swojej limuzyny, jeżdżąc w rozmaite zakątki Wyspy. Czasem nadzoruje budowy, czasem pogania wózkarzy, żeby szybciej wrzucali towary na ciężarówki, czasem łazi po dżungli i szuka rebeliantów.
    -To na pewno bezpieczne? Wiesz, tak rozmawiać przez telefon o takich sprawach? – drugi głos był zdecydowanie mniej przerażający.
    -No pewnie, większość gości od Presidente pewnie nawet nie wie co to telefon, a jakbyśmy się spotkali na mieście to od razu by ktoś nas przyskrzynił. Ten cały Świerszcz i udający klechę Barlow czy jak mu tam bez przerwy węszą.
    -Dobra… w takim razie co robimy, Wawrzyńcu?
    -Ile razy mam Ci powtarzać, żebyś tak do mnie nie mówił… tak mawiali do mnie tylko w ojczystej Nawarze! – odpowiedział poirytowany Wawrzyniec.
    -Dobra, dobra, do rzeczy…
    -Podłożymy bombę pod limuzynę. Zawsze stoi w tym wielkim parkingu koło arsenału.
    -Nie sądzisz, że będą jej pilnować?
    -Małe szanse, pamiętaj, że armia patroluje przede wszystkim okolice pałacu i uprawy, walka z rebeliantami jest dla nich ważniejsza, my stanowimy… kolejną siłę powiedzmy! – Wawrzyniec nie powstrzymał złowieszczego śmiechu.
    -Hmmm… a skąd weźmiesz ładunki wybuchowe?
    -Jak to skąd? Od czego jest kopalniana wschodniej części Wyspy? Z resztą wszystko już jest załatwione, wykorzystałem Twoją przepustkę wczoraj…
    -O nie! Mnie w to nie mieszaj! To, że Ci pomagam nie znaczy, że pójdę na dno razem z Tobą!
    -Nie wierzysz w sukces? Przecież jest murowany…

    Irkuck był wniebowzięty tą rozmową. To na pewno pomoże wrócić do łask Presidente! – pomyślał. Natychmiast o wszystkim poinformował Barlowa, który od początku o wszystkim wiedział, ponieważ jak na rasowego agenta przystało, cały czas podsłuchiwał i obserwował Irkucka.
    Wawrzyniec, w każdym razie tak się kazał nazywać ów człowiek, w końcu został schwytany podczas próby podłożenia bomby. Jego los jest nieznany, w każdym razie Barlow w żadnym raporcie nie wspomniał co się z nim stało, a Presidente nie chciał o tym wiedzieć, przynajmniej na razie… Ważne było to, że próbę zamachu będzie można wykorzystać przeciwko większemu wrogowi. Następnego dnia Goliat oficjalnie ogłosił, że prawie padł ofiarą zamachu, który został zaaranżowany przez zepsute USA, któremu nie podoba się, że raj tworzony na Tropico zdecydowanie przewyższa dekadenckie Stany, gdzie zepsucie i brak jedności widać na każdym kroku.

    [​IMG]

    Niestety nie udało się schwytać współpracownika Wawrzyńca, namierzenie go było trudniejsze, ale tym miał się już zająć Świerszczu, który został specjalnie oddelegowany do tego zadania. Był to wyjątkowy zaszczyt, ponieważ nie musiał więcej patrolować ulic.
    Natomiast Irkuck został wezwany na osobistą audiencję u El Presidente. Siedział on akurat w ulubionym fotelu i przypalał cygaro, niestety jeszcze nie tropi kańskie, ale prace nad tym trwały. Póki co miał bardzo dobre dojście do produktów tytoniowych z Kuby. Naturalnie nikt nie mógł o tym wiedzieć, ponieważ kiepsko to wyglądało gdy widok z balkonu w pałacu rozpościerał się między innymi na tropikańskie plantacje tytoniu.
    Nagle rozległo się energiczne pukanie.
    -Proszę wejść – powiedział spokojnie Goliat.
    -PRZYBYWAM!!! – wykrzyczał radośnie… nie trzeba nawet tłumaczyć kto.
    -Tak – Presidente odpowiedział nad wyraz spokojnie – ze względu na wielki sukces w schwytaniu zamachowca w ostatnich dniach, postanowiłem po raz kolejny zmienić Pański przydział… muszę przyznać, że nigdy nie przestanie Pan zaskakiwać.
    -Naturalnie, El Presidente! W każdym razie sporo nad tym myślałem i wpadłem w końcu na genialny pomysł. Nikt w Tanganice nie będzie się spodziewał ataku jeśli zinfiltrujemy ich ziemie przebierając się za zwykłych pastuchów, wie Presidente, takich jacy łażą po świecie od 4000 roku p.n.e. Dodatkowo dzięki pomocy z ZSRR, w końcu jeden taki ich byle jaki czołg nawet sprzed 30 lat i tak rozgromi wszystko…
    -Czy Pan się nie zapomniał!? – Goliat był co najmniej poirytowany.
    -No… przecież mówię wszystko dokładnie, inaczej nie da się tego zrobić.
    -Czego na litość boską!?
    -No… zająć Tanganiki.

    Presidente spojrzał na Irkucka spode łba, a potem wstał, nalał sobie pełną szklankę whisky i wypił ją jednym haustem.
    -Skąd taki pomysł? – alkohol podziałał nad wyraz kojąco.
    - Chyba po to kopałem te umocnienia na całej Wyspie, prawda? Chodziło o niespodziewany kontratak Tanganiki, który by został rozgromiony, a potem my byśmy przenieśli stolicę tam i… - Irkuck zamilkł gdy zobaczył pistolet wykierowany w jego stronę. Goliat najwyraźniej stracił cierpliwość.
    - Niech mi Pan powie… jakim cudem ja wcześniej tego nie zrobiłem? Po tylu wybrykach… w każdym razie nie wiem czemu, ale jakoś mam ochotę zachować Pana przy życiu. Jakoś jest Pan trochę zabawny w swoich postępowaniach… przynajmniej na razie. W każdym razie wycofuję Pańską nominację na generała oraz zabieram przydział na mieszkanie. Proszę także złożyć legitymację agentowi Barlowowi… swoją drogą co to za kolor? ***********? Ech… ale żeby nie było, że jestem surowy – Presidente zdawał się dobrze bawić, kolejne szklanki whisky działały coraz lepiej – niedługo planujemy wystartować w świecie futbolu. Póki co szukamy trenera, ale nie spodziewam się wielkich osiągnięć. W każdym razie mogę Panu obiecać, że Tropico napadnie na Tanganikę i „weźmie co swoje” gdy w finale mistrzostw świata pokonamy 14:2 reprezentację USA – to byłby dopiero cios!
    -Naturalnie Presidente! Dziękuję Presidente!

    Irkuck wybiegł szczęśliwy z gabinetu, choć po kilku krokach nagle się zatrzymał i pomyślał na głos: Chwila… to jaką ja mam teraz pracę i gdzie mieszkam? – Niestety drzwi do pałacu były już dla niego zamknięte, więc musiał sam odkryć tę tajemnicę.

    W tym samym czasie na Wyspie prawie ukończono budowę i zasiewy na plantacji trzciny cukrowej. Na początku ów towar miał posłużyć na eksport do ZSRR i jej sojuszników, ale w przyszłości Presidente (za namową Jabolo Bejbolino) chciał, żeby Tropico stało się potentatem w dziedzinie alkoholu, dlatego też rozpoczęto zbieranie funduszy na budynek gorzelni. Oznaczało to wstrzymanie budowy uniwersytetu na Tropico, argumentacja Bejbolino była bardzo przekonująca, dodatkowo Presidente do tej pory nie potrafił zrozumieć jakim cudem jest go w stanie usłyszeć nawet jak rozbija się po ulicach Hawany, oddalonej kilkaset mil morskich od niego…

    [​IMG]

    Koniec 1962 roku był okresem podsumowań. Postanowiono się skupić na zanieczyszczeniu Wyspy oraz na swobodach obywatelskich. Jak się okazało, konieczna była budowa wysypiska śmieci, co nadwyrężyło budżet. Na szczęście ilość swobód na Wyspie była bardzo zadowalająca. Przygotowano specjalny diagram to opisujący, kolorem zielonym oznaczono miejsca, gdzie swobody są za wysokie, co powodowałoby niechciane akcje, które groziłyby zamianę Tropico w kolejny pachołek USA. Kolor czerwony oznaczał totalną kontrolę… znaczy wystarczającą ilość swobód.


    [​IMG]


    [​IMG]

    W związku z nadmiernym rozrostem populacji na Wyspie, postanowiono na wiosnę 1963 roku znieść politykę otwartych drzwi i wprowadzono system wizowy. W praktyce tylko osoby posiadające akredytację Presidente mogły dostać się na Tropico, chodziło przede wszystkim o wyspecjalizowanych pracowników, którzy byli przysyłani przez rozmaite agencje.

    [​IMG]

    W czerwcu 1963 roku doszło do otwartych walk sił rządowych przeciwko garstce rebeliantów, chcącej zniszczyć plantacje cukru, które przygotowywały się do zbiorów. Atak mimo tego, że był prowadzony przez 3 (słownie: trzech) buntowników) był nad wyraz skuteczny. Wynikało to z dezorganizacji armii, ponieważ żołnierze na miejsce wpadali pojedynczo. Dopiero po godzinie silnych walk wyparto agresorów, niestety stracono przez to aż czterech żołnierzy, w tym generał Adammosa, który po ostatniej walce podczas przewrotu, chciał udowodnić, że jest odważnym człowiekiem i żołnierzem jak na Francuza przystało. Niestety bohaterski szturm ze swoim rewolwerem i pejczem mimo swej efektywności okazał się zabójczy. Generał Adammos zginął ostatecznie jako bohater, a Presidente od jego śmierci jeszcze bardziej smuciło to, że przez dziury w budżecie nie będzie mógł sprowadzić nowego specjalisty, a to oznaczało powrót Irkucka na stanowisko… na szczęście Barlow czuwał nad jego poczynaniami.

    [​IMG]

    [​IMG]

    W związku z pogarszającą się sytuacją w służbie zdrowia na Wyspie, postanowiono postawić dodatkową klinikę i ściągnąć dodatkowych lekarzy, nawet jeśli oznaczałoby to zadłużenie się kraju. Niestety pacjentów przybywało, a wiedźmy ( których miejsce zamieszkania przez władze dalej pozostaje niejasne) znowu odzyskiwały zaufanie, ponieważ u nich kolejki były rzadkością. Nawet dodatkowe, promocyjne wręcz dawki Pavulonu nie pomogły dr Severianowi. Na szczęście budowa szybo dobiegła końca i pod koniec roku klinika zaczęła operować. Póki co skuteczność i jakość pracy była nikła, dlatego dr Severian dalej był jednym z najbardziej poważanych obywateli na Wyspie.

    [​IMG]

    Na początku 1964 roku otwarcie zaczęła się buntować frakcja religijna na Wyspie. Niestety większość dobrze wiedziała kim jest Ojciec Barlow i do czego służy kościół, po części przez to, że Irkuck pewnego słonecznego dnia jednocześnie się opalał na dachu świątyni i bez przerwy mówił do siebie „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana”… na szczęście mieszkańcy jeszcze nie odkryli jaka intryga skrywała się za tym.
    W każdym razie na Presidente została nałożona klątwa, którą rzekomo miał podpisać sam Papież. Na początku listu do Presidente zwrócono się słowami:
    „Synu Diabła, Matko wszechobecnego Zła, a także Kuzynie zdziczałej dwugłowej Lamy!”

    [​IMG]

    Mimo tego Goliat się nie przejął, z religią zamierzał walczyć do samego końca. Nie pozwolił, żeby tradycja i zabobony zniszczyły to co tworzył, a chciał tym dawać przykład nawet samemu Związkowi Radzieckiemu.
     
  3. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Fajne, ale czy ja dobrze rozumiem: w Tropico jako grze wszystkie budynki kościelne to tajna policja? czy to tylko wymysł fabularny?

    Tak czy kwak: good job, El Presidente!:D
     
  4. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Nie, to normalne świątynie, ja przerobiłem jedyny kościól na wyspie na bezpiekę, bo można to w grze zrobić, były screeny z tym w poprzednich odcinkach.
     
  5. Peeguła

    Peeguła Ten, o Którym mówią Księgi

    Czy mógłbym się tam pojawić jako emerytowany pilot wojskowy, któremu zachciało się przejęcia wladzy na wyspie i zbudowania własnego Tropika?
    Wspaniały odcinek ;D
     
  6. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Nic nie pisałeś o przewidywanej długości życia, więc chyba się pojawisz. Sekretarz El Presidente już znajdzie Ci ciekawe zajęcie :Devil:
     
  7. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    Hmm... kto to może być...? :lol2:
    :curve:

    Normalnie rozwalił mnie ten dialog :eek:k:
     
  8. Świerszczu

    Świerszczu Guest

    Prikrasna!

    To brzmi jak zalążek nowego bohatera :D
    Ale już ja ich wytropię, wszystkich!
     
  9. Czekam na swoje drzewo!
     
  10. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Zapiski sekretarza Juanito.

    Super tajny szpiegowski sprzęt prosto z Polski przybył na Tropiko w paprykarzu. Nie w samych puszkach po paprykarzu, ale w puszkach z paprykarzem. Ten stopień utajnienia przesyłki sprawił, że dopiero głodny doker odkrył* jej prawdziwą zawartość i fakt, że doktor Severian zajmuje się również wyjmowaniem pluskiew z zębów. Tajny Agent Barlow natychmiast wkroczył do akcji i zabrał ze sobą kilka skrzyń z napisem "PAPRYKARZ". Nieco niżej i mniejszą czcionką napisano "Wyprodukowano przez Wojskową Służbę Wewnętrzną". Na zapleczu bazy zabrał się za otwieranie wszystkich puszek. Po skończonej robocie Tajny Agent Barlow poświęcił kilkanaście minut na przypomnienie sobie, że ręce służą nie tylko do obsługi otwieracza do konserw**. Po krótkiej przerwie rozpoczął montaż urządzeń. Przypominało to budowę domku z kart w wietrzny dzień albo próbę przekonania El Presidente do inwazji na Tanganikę. Części pasowały do siebie niczym kolano do nisko położonego wrażliwego miejsca każdego mężczyzny. Rozwiązaniem okazał się solidny młotek, który czynił cuda, a równie często dużo bólu w okolicach palców. Po złożeniu wszystkich urządzeń Tajny Agent Barlow już miał podłączyć prąd, kiedy spostrzegł uwaloną paprykarzem kartkę. To była Instrukcja Uruchamiania. TAB dokładnie przećwiczył procedury opisane przez producenta. Były doprawdy bardzo dziwne, ale przecież szpiedzy tacy są. James Bond Tropico wziął do ręki wtyczkę i szybko podłączył ją do kontaktu. Nic nie wybuchło. Nic się nie stało. Sprzęt równie nieuruchomiony co przed chwilą. TAB jest raz spojrzał na Instrukcję Uruchamiania, po czym przełknął ślinę i starannie obdarzył główne pudło wyćwiczonym kopniakiem wzmocnionym po chwili rykiem "Działaj, do * nędzy!". Dodatkowe uderzenie pięścią przyniosło oczekiwany efekt - cały sprzęt przyjął do wiadomości komunikat i pomieszczenie zaczął wypełniać stukot, trzask i jakiś nieokreślony dźwięk, jakby smacznie śpiący na szpuli szczur właśnie próbował się wydostać na zewnątrz. To żyje!

    * Nieco wcześniej odkrył, że ostry kamień lepiej się nadaje do amputacji palców niż do otwierania puszek.
    ** Można nimi zrobić dużo więcej przyjemnych rzeczy, na przykład przyłożyć komuś albo wziąć wypłatę albo... No przecież sami dobrze wiecie!
    *** Mowa o pannie obyczajów wagi piórkowej.

    _________________________________________

    Wawrzyniec aka Ile Razy Mam Ci Powtarzać, Żebyś Tak Do Mnie Nie Mówił zmierzał do limuzyny El Presidente z miną osoby, która jest tak niewinna, że za samo oskarżenie jej o coś złego należałoby oskarżyciela powiesić za pałacem. Za plecami trzymał kilka sklejonych ze sobą lasek dynamitu. Nie znalazł niestety żadnego budzika, który mógłby posłużyć za coś tykającego. Wawrzyniec znał konwencję i wiedział, że bomba musi tykać. Po drobnym wysiłku intelektualnym postanowił, że będzie czekał w pobliżu i udawał tykanie. To powinno zadowolić każdego.
    W pobliżu limuzyny nie było nikogo. Takiej okazji nie można przegabić. Lekkim krokiem zamachowiec zbliżył się do celu. Kiedy przechodził obok nagle upuścił bombę. Zrobił minę typu Oj, Coś Mi Upadło I To Wcale Nie Jest Bomba i schylił się po nią, lecz w rzeczywistości wepchnął ją pod samochód. W tym momencie dwie myśli wpadły do głowy Wawrzyńca niczym dwa odbezpieczone granaty do beczki wody, w której pływały sobie spokojnie rybki. Skutki można opisać jako niemal takie same. Myśl pierwsza krzyczała: "Tylko jak teraz odpalisz lonty?!', a druga dużo spokojniejszym tonem dodała: "Chyba nie oto chodzi z podłożeniem bomby, nie?". Jako trzecia do jego głowy dotarła pałka Tajnego Agenta Barlowa.
    Kilka godzin później TAB zastanawiał się, co napisać w raporcie dotyczącym zamachowca. Swoje miejsce w koszu znalazły kartki za takimi zdaniami jak "Zatrzymany upadł na widelec pozostawiony niefortunnie poprzedniego dnia przez Irkucka. Skutkiem tego była niemiła dla oka rana klatki piersiowej. Desperacja zatrzymanego kazała mu dokonać tego czynu 36 razy" albo "Nieudana próba ucieczki zatrzymanego zakończyła się tragicznie. W afekcie dokonałem egzekucji. Proszę o wypłatę odszkodowania za wylane przez zatrzymanego piwo" lub "Z niewyjaśnionych powodów zatrzymany zaczął się okładać krzesłem, by po chwili skopać się w sposób bardzo brutalny. Podtapiał się również w sedesie i rzucając się na moją pałkę, którą trzymałem w ręce w ramach samoobrony, wybił sobie jednego zęba". Ostatecznie TAB uznał, że nie ma potrzeby informowania El Presidente o takich szczegółach. Na razie w zupełności wystarczy przyznanie się* Wawrzyńca do współpracy z tymi obrzydliwymi Amerykanami.

    * Z własnoręcznym podpisem** Wawrzyńca.
    ** Dosłownie własnoręczny. Czerwony odcisk kciuka także jest uznawany za podpis.

    ____________________________________________________

    Walki z czerwca '63 nie powinny być wspominane. To złe wspomnienia. Prawie jak wizyta cioci, która za punkt honoru postawiła sobie wycałowanie każdego dziecka w domu. Rebelianci okazali się bardzo przebiegli. Zastawili pułapkę przy latrynie na uboczu. Dzięki temu mogli eliminować każdego żołnierza z osobno, a pozostali wojacy myśleli, że te huki to poranna grochówka. Lecz kiedy dzielni żołnierze El Presidente odkryli podstęp, rozpoczęła się prawdziwa i uczciwa walka. W jej wyniku zginęli wszyscy podli rebelianci oraz - niestety - generał Addamos. Zginął przeszyty licznymi kulami. Jego plecy były podziorawione... TO ZNACZY jego pierś była podziurawiona kapitalistycznymi kulami. Oby zaznał spokoju w swoich francuskich zaświatach.


    PS. Może dopiszę jeszcze jeden szczegół ;)
     
  11. viader

    viader Nowy

    Inwestujmy w high-tech a nie w alkohol :p
     
  12. Ależ można pogodzić jedno z drugim. :D
     
  13. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    Szkoła szkoląca gorzelników? :eek:k:
     
  14. Parkstein

    Parkstein Guest

    Dr Joseph Parkstein stawia się do gotowości w walce przeciwko społeczeństwu w imię komunizmu! (czy jakoś tak.)

    Czyli, jeśli zbudujesz gazetę albo telewizję (albo nawet wcześniej), chętnie zająłbym się stosowną propagandą :D
     
  15. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    Wy i te wasze wygórowane wymagania pracy. :yyk:
    Lepiej poszukajcie pracy godnej proletariatu, tak jak ja ;)
     
  16. Parkstein

    Parkstein Guest

    Ależ ja nie mam wygórowanych wymagań pracy, mi do pracy wystarczy trybuna i megafon :p chociaż z własną gazetą byłoby efektywniej :D
     
  17. Paker111

    Paker111 Ten, o Którym mówią Księgi

    bardzo fajny aar, aż by zrobił aara z raju kapitalisto-obszarniczego. Pavulon do oporu moim faworytem :D
     
  18. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Coś się znajdzie, na razie to zbieram na Jabolownię, ale mam kryzys kasowy... choć pojawi się nowa postać :)
     
  19. Macgie

    Macgie Ten, o Którym mówią Księgi

    Makdżi Makdżiowicz zgłasza swoją kandydaturę na objęcie posady selekcjonera reprezentacji Tropico. Mam bardzo bogate CV, w swojej karierze prowadziłem LZS Zimną Wódkę, gdzie strzeliliśmy za mojej kadencji 1,5 gola tracąc jedynie 325, Przez trzy godziny prowadziłem Polonię Warszawa, jednak zostałem zwolniony przez prezesa. Proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej prośby. O infrastrukturę sportowa proszę się nie martwić. W wiejskich klubach już nie takie rzeczy się robiło!
     
  20. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    [​IMG]

    Viva El Presidente!
    Tropico 3 AAR

    Odcinek 6

    Narastające bunty na tle religijnym na Wyspie narastały każdego dnia. Presidente przez chwilę naprawdę zaczął nawet wierzyć, że ta klątwa papieża może być prawdziwa, ponieważ kiedy był odwiedzić skarbiec, okazało się, że nie ma w nim nic oprócz Irkucka porządkującego puste szuflady.

    [​IMG]

    "Klątwa" jak się okazało była tylko dziwnym zbiegiem okoliczności, okazało się, że towary zalegały w portach ze względu na sztorm na Karaibach przez który frachtowce nie mogły dotrzeć na Tropico. Naturalnie mieszkańcy Wyspy dalej byli przesądni, a przez brak religii zaczęli oddawać nowemu, tajemniczemu kultowi, jaki zaczął panoszyć się na wyspie. Nazywał się on Diablos Negro. Sam kult narodził się w klice wojskowych, maniaków II Wojny Światowej, którzy fascynowali się jakimkolwiek sprzętem pancernym z tamtych czasów oraz samym diabłem, który prowadził swoje dywizje pancerne do ataku, żęby zapanowała wieczna ciemność. Jakkolwiek nowa, pogańska wiara zaczęła się roznosić na całej Wyspie, niezależnie od tego czy ktoś lubił czołgi czy nie.

    Sam kult powstał jednak wcześniej, a pierwszy który to zauważył był niejaki uchodźca z Nawarry zwany Wawrzyńcem. W swojej ulotce na ten temat zawarł informacje, że kult już dawno inwigilował władze na Wyspie, który zaczął faworyzować nagle nową religię, kompletnie odsuwając inne grupy społeczne.

    Owa ulotka wywołała strajk w kopalni na Tropico, gdzie większość pracowników już dawno chorowała na syndrom Kent Ucky'ego. Uznano, że ich sześciany są tak samo ważne jak Diablos Negro, a dodatkowo nie mają dostępu do wszystkich miejsc rozrywki na Tropico (mało którego górnika było stać na wizytę w kabarecie czy restauracji). Presidente tym razem zachował się niecodziennie do swoich upodobań i nie wystrzelał robotników i nie wywiesił ich ciał przed wejściem do zbuntowanego zakładu, a zaoferował każdemu premię do wypłaty, pod warunkiem, że nie będą sobie zaprzątali głowy jakimiś głupimi ulotkami. Mimo prześladujących ich sześcianów, efekt był natychmiastowy.

    [​IMG]

    Goliat był tak szczęśliwy zażegnaniem tych problemów, że całe fundusze pozyskane z ostatniej sprzedaży towarów przeznaczył na największe przedsięwzięcie w historii Tropico. Była to gorzelnia rumu! (zwana przez osobę, która dostałą tam przydział, Jabolownią). Budowa była bardzo kosztowna i było pewne, że zajmie co najmniej kilka lat... nie przeszkadzało to mieszkańcom Wyspy pędzić własnego bimbru z cukru uprawianego na plantacjach.

    [​IMG]

    Mimo tak wspaniałych osiągnięć, niestety mieszkańcy Wyspy zaczęli w końcu coraz bardziej narzekać. Niektórzy byli nawet tak odważni, że domagali się demokratycznych wyborów na Tropico! Presidente Nawet nie czytał tych próśb, tylko sprawę wyjaśnienia dlaczego zrezygnował wspaniałomyślnie z wyborów skierował do swojej prawej ręki, Juanito.

    [​IMG]

    W tym samym czasie doszło do dwóch kolejnych epickich wydarzeń na Tropico. Przede wszystkim dzięki nowoczesnej technologii pojawiła się... elektryczność na Tropico! Zapewniała ją wielka turbina wiatrowa na szczycie góry. W rzeczywistości pod nią była zwykła kotłownia sprowadzona z Bułgarii w ramach współpracy międzynarodowej (kontener bananów za kocioł), ale bratni Związek Radziecki podesłał również makietę dywersyjną. Wiatrak był napędzany węglem, przez co wykorzystywał 45% wytwarzanej energii, ale nikt nie mógł o tym wiedzieć. Dym uwalniany przez kocioł miał być wyziewem samego Diablo Negro! Za odpowiednią propagandę odpowiadał dr Severian.

    [​IMG]

    Gdy pojawił się prąd, okazało się, że nie ma po co go używać... rażenie więźniów i tak odbywało się dzięki małym agregatom. Sytuację tę wykorzystał Związek Radziecki, który sfinansował budowę radioteleskopu na Wyspie. Maszyna miała szukać informacji na temat amerykańskiej obrony satelitarnej i przekazywać je do Kremla. Do tego zadania przysłano również ich człowieka, który ukrywał się pod przebraniem... kardynała! Zagranie było tak genialne, że Tropikanie pomyśleli, że duchowny będzie badał niebo w celu odnalezienia Boga.

    [​IMG]

    Ów agent zwany przez wszystkich Kardynałem zaczął pracę jak najszybciej się dało. Niestety zamiast amerykańskich satelitów i głowic nuklearnych zobaczył dość niecodzienny widok... jak potem pisał w depeszy do Moskwy:


    Załącznik Kardynała prezentował się tak:

    [​IMG]
     
  21. Kentucky

    Kentucky Ten, o Którym mówią Księgi

    No nie mogę :lol2:
    Goliacie, wiedz że zazdroszczę ci twojej umiejętności do pisania takich genialnych zdań :eek:k:
     
  22. Paker111

    Paker111 Ten, o Którym mówią Księgi

    hihi, niezłe jajca :D Trzymam kciuki za Kardynała :)
     
  23. ziom14PL

    ziom14PL Zbanowany

    A możesz powiedzieć skąd masz wiatrak i radioteleskop? Mod/dodatek?
     
  24. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Dodatek Absolute Power.
     
  25. matigeo

    matigeo Ten, o Którym mówią Księgi

    Czy na tej wyspie są (wydobywalne) złoża ropy? Jeśli tak, to i rafinerie da się postawić, a mgr inż Matt Georg Autobahn zgłasza akces na zarządzanie wydobyciem:D.
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie