Wilki Dönitza - Silent Hunter III od 1939 roku

Temat na forum 'Inne Gry AAR' rozpoczęty przez Severian, 6 Styczeń 2011.

?

Na jakich U-Bootach mam dalej pływać?

  1. Typu VII

    0 głos(y/ów)
    0,0%
  2. Typu IX

    0 głos(y/ów)
    0,0%
Status Tematu:
Zamknięty.
  1. PIAJR

    PIAJR Ten, o Którym mówią Księgi

    Ech, miałem pisać AAR-a z Sh3 z GWX... nawet wstęp już miałem, a tu bach! U-46 u mnie i u Ciebie. No nic pisz ;)
     
  2. Severian

    Severian Doctore

    Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś i Ty pisał :) A następny odcinek dzisiaj wrzucę.
     
  3. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Oj, będzie na co popatrzeć. Gwarantuję Wam to ;)
     
  4. Severian

    Severian Doctore

    To jeszcze nie w tym odcinku ;)
     
  5. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    I tak będzie na co popatrzeć :p
    A do kolejnego patrolu przygotujcie poduszki przed monitorami - opad szczęk zapewniony :D
     
  6. Goliat

    Goliat Forumowy Mędrek

    Lotniskowiec czy pancernik? :>
     
  7. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Nie da Ci tego pancernik, nie da Ci tego lotniskowiec, co da Ci uparty kapitan Royal Navy :p

    PS. Staram się pisać jak najmniej zrozumiale, co by zainteresować lud, a zarazem nie narazić się bratu ;)
     
  8. ziom14PL

    ziom14PL Zbanowany

    Wpływaj do Scapa Flow i nie pitol :p
     
  9. Severian

    Severian Doctore

    Wilki Dönitza
    [​IMG]

    Schwarzes Drakkar
    Odcinek 5




    Kilonia, połowa października 1939
    Nie spodziewałem się, że dowództwo zdecyduje się na zmiany w kadrze oficerskiej na U-46, ale owszem. Mój Pierwszy, Friederichs, został przeniesiony do Flotylli Szkolnej w Königsbergu. Dostanie tam swojego własnego U-Boota serii VIIB, na którym pewnie wyruszy na atlantyckie łowy na początku roku 1940, gdy tylko zgra świeżą załogę. Cóż, pogratulować mu. Byłbym zapomniał – z własnym dowództwem dostał również i awans. Teraz jest pełnoprawnym oficerem równym mi stopniem. Na pożegnanie wypiliśmy bruderschafta i przeszliśmy na ty. Na miejsce Fritza przybył świeży Oberfähnrich zur See, Franz Löwe. Świeżo po szkole U-Bootów, specjalista od sprzętu radiowego. Nie mam pojęcia czym kierowali się w dowództwie kierując radiooficera na „siódemkę”, zamiast na dużą „dziewiątkę”, ale w porządku. Przynajmniej przysłali mi jeszcze nowego oficera na przeszkolenie frontowe. Również świeżak z flotylli szkolnej, ale i prymus. Pierwsza lokata na kursie, dwie specjalizacje i już Leutnant zur See. Hartwig Witte ukończył kurs dla artylerzystów i motorzystów. Obejmie dowodzenie przedziałami diesli i silników elektrycznych, ale Pierwszym zostanie Otto Totenhagen. Guzik mnie obchodzi, że jest młodszy stopniem od Wittego – on już był na morzu, poznał walkę i wiem czego się po nim spodziewać, a Witte dopiero przybył z Bałtyku.

    [​IMG]
    Przeniesienia z i do U-46




    Kilonia, koniec października 1939
    Na U-46 trwają jeszcze prace nad hydrofonami. Okazało się, iż nie możemy wyjść w morze wskutek jakiejś ich usterki. Przeklęta awaria. Już dawno byłbym w morzu polując na kolejnych Englanderów pełnych towarów płynących na Wyspy. Poprzedni patrol swym wynikiem zaskoczył wszystkich. Nawet Prien nie przebił mnie tonażem po zatopieniu Royal Oaka w Scapa Flow, ale to on głównie zbiera obecnie zaszczyty. W końcu to cholerny pancernik zatopiony w cholernej głównej bazie Anglików. Prien ma jaja, że dostał się tam swoim U-47. Gdyby nie przeklęty pech z tymi torpedami, to pewnie mocniej zagrałby im na nosie. Ta kwestia z torpedami bardzo mnie ciekawi – też zabrał ze sobą G7e i mówił, że z pierwszej salwy tylko jedna trafiła i miała zaskakująco małą eksplozję. To dziwne. Przecież G7e ma pięćsetkilową głowicę. Poza tym skoro Prien celował w nieruchomy pancernik, a to przeklęta góra stali, to miał minimalne szanse na spudłowanie. Nie Günter, to specjalista w torpedowaniu. Jednak nawet gdyby spudłował, to przecież zapalniki powinny zadziałać przy zderzeniu z nabrzeżem a tymczasem zdołał załadować cztery rybki i wrócić na pozycję, co zajęło minimum godzinę. Nie, coś jest nie tak z torpedami i muszę na nie uważać w rejsie. Torpedyści będą musieli częściej je sprawdzać.

    Nie spodziewałem się, że w Carlewitzu drzemie artysta-malarz. Gdy w środku wciąż dłubią nam z hydrofonami, on wziął pędzel do ręki i na kiosku wymalował na kiosku czarny okręt Wikingów. Wszystkim strasznie ten emblemat przypadł do gustu. Teraz o U-46 nie mówi się inaczej, jak "Schwarzes Drakkar". Podoba mi się ten przydomek.

    [​IMG]
    Lista asów U-Bootwaffe z dnia 29 października 1939 roku



    Kilonia, 29 października 1939
    29 października wieczorem U-46 eskortowany przez niszczyciel wyszedł z bazy w Kilonii na swój drugi patrol. Jego celem był sektor BF19 – niedaleko celu poprzedniego patrolu. Tym razem kapitan Kastner zdecydował się na dłuższą i spokojniejszą trasę na północ od Wysp Brytyjskich. W Kilonii w rozmowach z innymi kapitanami w mesie oficerskiej dowiedział się, że Kanał La Manche został silnie zaminowany, a patrole Royal Navy znacznie wzmocnione. Wobec takich warunków wolał nie ryzykować przedzierania się w trudnych warunkach i wybrał kurs przecinający Morze Północne, omijający bazę w Scapa Flow i wychodzący na Północny Atlantyk. Dla zapewnienia operacyjnego zapasu paliwa dla okrętu całość trasy zamierzał pokonać w ekonomicznej prędkości dziewięciu węzłów.


    Morze Północne, 2 listopada 1939
    BdU wysłało o 22:55 komunikat o wrogim konwoju w sektorze AM01. Niestety, mój okręt znajduje się na dystansie tysiąca pięciuset kilometrów od tego kąska. Chociażbym zarzynał maszyny, to nie dam rady zdążyć nim wrogie statki znajdą się na wodach Kanału Świętego Jerzego. Jaka szkoda. To byłaby świetna okazja do powiększenia konto o jakieś piętnaście – dwadzieścia tysięcy ton.

    [​IMG]
    Ożywiony ruch konwojów w kierunku Liverpoolu



    ok. 100km na północ od Scapa Flow, 3 listopada 1939
    Wachtowi dostrzegli cztery tysiące metrów przed naszym dziobem niedużą łódź rybacką. Normalnie bym ją zignorował, bo szkoda na tak niewielki cel torpedy, jednakże warunki pogodowe na powierzchni były na tyle dobre, iż zdecydowałem się nie zanurzać i zaatakować rybaków ogniem działa pokładowego. Obsługa osiemdziesiątkiósemki sprawiła się świetnie. Wystarczyło im wpakować pięć pocisków odłamkowo-burzących z dystansu około tysiąca pięciuset metrów, aby łódź poszła na dno. Połowa załogi zginęła. Tym, którzy przeżyli, rzuciliśmy parę linek, żeby mogli zrobić prowizoryczną tratwę ze szczątków swojej jednostki. Kapitan poinformował nas, że zatopiony cel nazywał się MV Laertes i miał wyporność 81 ton. Oby następne cele nie były tak „duże”, jak pierwszy.

    [video=youtube;tp5_AReyHmg]http://www.youtube.com/watch?v=tp5_AReyHmg[/video]




    ok. 120km na północ od Scapa Flow, 4 listopada 1939
    Kolejna wiadomość z BdU poruszyła ludzi na pokładzie – w odległości trochę ponad 32 kilometrów znajdował się całkiem spory transportowiec zmierzający do Norwegii. U-46 natychmiast zmienił kurs na przechwycenie celu. Po godzinnym pościgu ogniem działa pokładowego U-Boot zatopił cel o wyporności 6159 ton. Przewoził on zboże w ramach transakcji wiązanej za rudę żelaza z Narviku.

    [​IMG]
    Szybka akcja



    Kwadrat AM35, 5 listopada 1939
    Nie udało się przechwycenie zmierzającego zbieżnym kursem transportowca dostrzeżonego przez wachtę. Na dystansie pięciu tysięcy metrów obie nasze jednostki złapał przejściowy szkwał, który trwał półtorej godziny. Gdy niebo się przejaśniło na tyle, aby widoczność wzrosła powyżej pięciuset metrów, nigdzie nie mogliśmy zlokalizować dymu z komina poszukiwanej jednostki. W tej sytuacji z bólem serca musiałem zarządzić powrót na dotychczasowy kurs. Pogoda coraz bardziej się psuje. Podejrzewam, że sezon zimowych sztormów nieuchronnie się zaczyna. W połączeniu z przeklętymi atlantyckimi mgłami znacznie pogorszą się warunki do działania U-Bootów.


    Kwadrat AM52, 6 listopada 1939
    Nasi niezawodni wachtowi w nocy zdołali wykryć szybki frachtowiec typu C2 przecinający nasz kurs. Natychmiast rozkazałem udać się równoległym kursem z prędkością szesnastu węzłów, aby bezpiecznie przeprowadzić atak torpedowy spod wody. Wolałbym oszczędzić torpedę na inne cele, jednakże ocean był niespokojny. Fala na tyle się podniosła, iż strzelanie z działa pokładowego było niebezpieczne zarówno dla obsługi, jak i marynarzy dostarczających amunicję ze schowków. Gdyby któryś został zmyty z pokładu, to musiałbym przerwać akcję przeciwko transportowcowi i ratować marynarza ryzykując, że uciekający statek ściągnie mi na głowę samoloty Coastal Command oraz niszczyciele. Mogłem też dalej atakować i zatopić cel, jednakże w mroku listopadowej nocy mógłbym nie odnaleźć zaginionego lub zaginionych w akcji. Jedynym wyjściem był atak torpedowy.

    [​IMG]
    Frachtowiec zbliża się ku swemu losowi



    - Alle Maschinen stop! - rozkazał Kastner. U-Boot sunął jeszcze siłą rozpędu, jednakże po kilkudziesięciu metrach opór wody zatrzymał metalową rurę z zamkniętymi w środku ludźmi.
    - Peryskop w górę – hydrauliczny podnośnik wysunął ze studzienki długi maszt peryskopu zakończony maleńką główką pojedynczego okularu. Kapitan rozłożył rączki i przyłożył oko do soczewki. Przed jego oczyma ukazał się zmierzający od prawej frachtowiec. Nikt na jego pokładzie nie spodziewał się, że zagrożenie znajduje się w odległości zaledwie kilkuset metrów. Poruszał się powoli z prędkością czterech węzłów. Zapewne miał za sobą trudne forsowanie Atlantyku i dlatego poruszał się tak wolno w stosunku do swoich możliwości, które niewiele ustępowały tym posiadanym przez U-Boota.
    - Nastawić torpedę z jedynki na trzy metry – rozkazał Kapitan.
    - Jawohl Herr Kaleu – oficer uzbrojenia Hartenstein przystąpił do wykonania polecenia. Cel powoli wpływał na pozycję, na której zostanie mu zadany cios.
    - Otworzyć pokrywę wyrzutni numer jeden – kapitan obserwował powoli poruszający się frachtowiec, gdy wyrzutnia była zalewana – Na mój rozkaz... Ruhr Einz los! - U-Boot zadrżał, gdy sprężone powietrze wypchnęło rybkę w kierunku celu. Zaledwie dwadzieścia siedem sekund zajęło poruszającej się z prędkością trzydziestu węzłów torpedzie dotarcie do burty statku. Potworna eksplozja wzniosła wodę wymieszaną ze szczątkami. Trafienie bezpośrednio w maszynownię było straszliwe. Chociaż Kapitan miał w zapasie jeszcze przygotowaną torpedę w wyrzutni numer trzy, to nie było najmniejszej potrzeby jej wykorzystania. SS Warrior szedł na dno jak kamień. Dziura w poszyciu na wysokości maszynowni spowodowała, iż wdzierająca się do środka woda morska zalała kotły. Nagle schłodzenie palenisk skutkowało powstaniem ogromnych ilości wściekle gorącej pary wodnej, która dosłownie ugotowała załogę maszynową, zaś jej ciśnienie wstrzymywane ograniczoną przestrzenią przedziału rozlało się niszczącą falą w śródokręciu. Eksplozja była na tyle potężna, iż przełamała nawet stępkę jednostki, która w dwóch częściach szybko poszła na dno.

    [​IMG]
    SS Warrior znika pod falami



    Większość załogi prawie pięciotysięcznego statku zginęła wraz z nim. Z pięćdziesięciu jeden marynarzy ocalało jedynie dwunastu, którzy na trzech małych pontonach szukali ratunku. U-46 nie zbliżył się do rozbitków. Kastner przez okulary lornetki obserwował nawołujących się ludzi. W wodzie pływały również ciała tych, którzy mieli mniej szczęścia, niż wspomniana dwunastka. Kapitan nie miał zamiaru udzielać pomocy rozbitkom. Wiedział, że znajdowali się oni na uczęszczanym szlaku handlowym, więc zapewne w ciągu najbliższych godzin trafią na statek, który ich wyłowi i odstawi na ląd. U-Boot wrócił na kurs i zniknął w ciemnościach.

    [​IMG]
    Ponton z rozbitkami





    =============================================
    W ten patrol i następny po nim wychodzę z dodatkową porcją modów, z których w część zaopatrzył mnie Biedrona (dzięki!), a część ściągnąłem z Subsim-a. Oto i one:
    - Harbour&Terrain Expansion Pack
    - SH3 Flaggen
    - Aces Hi Res Uniforms And Medals Mk 2
    - Sobers 3D Waves
    - Torpedo Damage Final ver 2.0
    - Radio Berlin
    - Gneisenau Mod
    - HMS Hood
    - USS Iowa
    - Prinz Eugen Mod
    - Scharnhorst
    - Schwimmdock – Floating Dock
    - Sovjet Ships Standard Guns
    - LifeBoats&Debris v3B
     
  10. finker

    finker Ten, o Którym mówią Księgi

    Zionie klimatem Sev. Juz poraz kolejny, czytajac tego AARa musialem racjonalnie sobie tlumaczyc, dlaczego nie mozna rzucac wszystkich innych zaczetych rozgrywek dla SH. ;)
     
  11. Severian

    Severian Doctore

    Dla mnie to najwyższa pochwała Fin :)

    Przy okazji - zapomniałem kompletnie o dodaniu widoku nowego emblematu na moim U-46. Oto i Schwarzes Drakkar :)
    [​IMG]
     
  12. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Radio w U-Boocie?
     
  13. Severian

    Severian Doctore

    To jest modyfikacja gramofonu - po jego włączeniu lecą audycje stylizowane na Radio Berlin. Fajna sprawa :)
     
  14. McFlash

    McFlash Panzer Pony

    Nie ma to jak zatapiać statki i okręty przy wspaniałem muzyce z międzywojnia :D
     
  15. Severian

    Severian Doctore

    Wilki Dönitza
    [​IMG]

    Otwarcie sezonu jesienno-zimowego
    Odcinek 6




    Atlantyk, 7 listopada 1939
    Warunki pogodowe znacznie się pogorszyły w ostatnich godzinach. Spokojny do tej pory ocean zaczął pokazywać swoje groźniejsze oblicze. Widoczność spadła gwałtownie i szanse na przechwycenie statków są stosunkowo nieduże. Przeklęte chmury, deszcz i mgły. BdU w codziennych komunikatach meteorologicznych donosi, że niewielkie są szanse na zmianę pogody. Wygląda na to, że zaczynają się zimowe atlantyckie sztormy, które ułatwią brytyjskim konwojom przejście bez strat przez oczka sieci U-Bootów.

    [​IMG]
    Wachta na pokładzie U-Boota



    Atlantyk, 9 listopada 1939
    W ciągu poprzednich czterdziestu ośmiu godzin próbowaliśmy bezskutecznie uchwycić kontakt z kilkoma wrogimi statkami, których pozycję podało nam BdU. Za każdym razem bezskutecznie. Warunki pogodowe pogorszyły się jeszcze bardziej. Widoczność spadła do dwustu, czasem do trzystu metrów. Mimo dokładnej nawigacji na kurs celów przechwycenie stało się kwestią bardziej przypadku, niż umiejętności. Statek mógłby przejść koło nas w odległości pięciuset metrów, a my niczego byśmy nie zobaczyli. Każda wachta jest teraz męczarnią. Widzę po twarzach chłopców, że są wykończeni. Ocean nie daje im żyć. Przynajmniej każdy z nich wykonuje dokładnie zalecenia względem pasów trzymających ich do kiosku. Szkoda byłoby kogokolwiek stracić w tych warunkach.

    Atlantyk, wieczór 9 listopada 1939
    Zniechęcenie ogarnia załogę. Próba przechwycenia dużego konwoju płynącego z Anglii nie udała się. Mimo wejścia dokładnie w kurs i podążania przynajmniej dwa razy szybciej, niż statki wroga, rozminęliśmy się. Torpedy ciągle tkwią w wyrzutniach jak bezużyteczne cylindryczne kloce metalu. Jeśli takie warunki utrzymają się, to tkwienie na patrolu zakończy się zużyciem paliwa bez większych sukcesów.

    [​IMG]
    U-46 w sektorze patrolu



    Atlantyk, 10 listopada 1939
    Pogoda bez zmian. Warunki do przechwycenia czegokolwiek tragiczne. Zakończyłem patrol w sektorze BF19. Z własnej inicjatywy zamierzam patrolować bliżej angielskich portów. Sądzę, iż mam tam większe szanse na upolowanie jakiegoś statku. Póki co wszystkie próby nieudane.

    Atlantyk, 11 listopada 1939
    Ciągle trwa sztorm. Załoga jest przemęczona warunkami pogodowymi. Zarządziłem pięć godzin zanurzenia dla przeprowadzenia konserwacji torped w wyrzutniach. W tym czasie kuk przygotował wreszcie coś gorącego i pożywnego. Morale jakby trochę z tego powodu wzrosło. Decyduję się na odejście w sektor AM52 na północ od Irlandii w poszukiwaniu spokojniejszych wód.

    [​IMG]
    Pogoda nie sprzyja łowom



    Atlantyk, 12 listopada 1939
    Gdy U-46 oddalał się w kierunku Irlandii, BdU przysłało mu kolejne doniesienie. Jeden z zagubionych przez U-Boota konwojów znajdował się niedaleko. Kapitan Kastner zdecydował się ruszyć w pościg. Okręt podwodny z prędkością piętnastu węzłów ruszył przedzierając się przez wysoką falę. Wachtowi maksymalnie wysilając wzrok próbowali przebić nocne ciemności, jednakże to, co się stało, było dla nich kompletną niespodzianką. Oto nagle kiosk U-Boota zalało białe, oślepiające światło, za którym poszły serie z broni maszynowej. W pierwszej chwili marynarze zdrętwieli z przerażenia. Dopiero po kilku sekundach zareagowali tak, jak na setkach ćwiczeń – pędząc na wyścigi do włazu. Okręt natychmiast rozpoczął sekwencję alarmowego zanurzenia, jednakże nie udało się wyjść kompletnie bez szwanku. Ostrzał spowodował uszkodzenia przedniego przedziału załogi, kiosku oraz uzbrojenia artyleryjskiego U-Boota. Nie było to nic, co mogłoby zagrozić poważnie okrętowi, więc kapitan mógł zarządzić zejście na głębokość pięćdziesięciu metrów i wymknięcie się pod wodą. Podczas zanurzenia hydroakustyk złapał odgłosy licznych statków oraz kilku jednostek eskorty. Kastner uznał, że nie odpuści okazji do zemsty.

    [​IMG]
    Reflektor z pokładu eskortowca



    Kastner odpłynął jakieś tysiąc pięćset metrów od eskortowca nim wynurzył się. Znając mniej więcej kurs i liczbę kolumn ustawił się na północ od skrajnej w odległości, która powinna dać mu pewne trafienie. Nagle dwieście pięćdziesiąt metrów przed U-Bootem z ciemności i mgły wynurzył się transportowiec typu C2. Wobec niekorzystnego kąta kursowego oraz zbyt małej odległości – torpeda ustawiona była na uzbrojenie zapalnika po z góry ustalonej odległości, która była mierzona za pomocą małego śmigiełka na jej głowicy – rozkazał wycofać się i odpalić pocisk na ślepo na podstawie wykonanych namiarów. Do szczęścia brakowało bardzo niewiele. Torpeda śmignęła może metr, może bliżej przed dziobem frachtowca i pomknęła dalej. Wobec pierwszej porażki Kastner postanowił wykonać drugie podejście. Gdy przygotowywał się do odpalenia kolejnej torpedy, hydroakustyk doniósł o wybuchu. Rybka, która minęła pierwszy cel, jednak zdołała odnieść sukces. Podążając w poprzek kursu pozostałych kolumn zdołała fartownie trafić w nieduży statek i posłać go na dno.

    [​IMG]
    Torpeda mija dziób celu



    Przy drugim podejściu Kastnerowi wyrwała się wiązanka wściekłości. Perfekcyjnie wycelowana torpeda perfekcyjnie uderzyła w burtę statku w odpowiedniej odległości i... nie wybuchła. Zamiast tego uderzyła, odbiła się i zaczęła tonąć! Pocisk za czterdzieści tysięcy Reichsmarek zawiódł. Kasnter już wcześniej słyszał o problemach z torpedami, jednakże po raz pierwszy go to dosięgło osobiście. Chętnie skręciłby kark temu, przez kogo atak się nie powiódł. Chwilę później na scenę walki wkroczył uzbrojony trawler, którego obecność zmusiła U-46 do zanurzenia się i porzucenia myśli o dalszych atakach. Obrona tego konwoju była wyjątkowo agresywna. Kastner zdecydował się kontynuować rejs w kierunku wód na północ od Irlandii.

    [​IMG]
    Torpeda tonie koło burty statku



    Na północ od Irlandii, 14 listopada 1939
    Późnym wieczorem otrzymałem depeszę z BdU o konwoju zmierzającym do Anglii. Wprawdzie pogoda się nie poprawiła, jednakże były duże szanse, iż uda mi się go przechwycić, gdyż znajdowałem się bezpośrednio na jego kursie. Wydałem rozkaz pójścia pół naprzód prosto na przeciwnika. Miałem nadzieję, że tym razem nie dojdzie do podobnej sytuacji, jak w przypadku poprzedniego spotkania.

    [​IMG]
    U-46 zmierza ku kolejnemu konwojowi



    Na północ od Irlandii, 15 listopada 1939
    W nocy z czternastego na piętnastego listopada nawiązałem kontakt bojowy z konwojem. Szczęśliwie udało się nam dostrzec czołowy niszczyciel jako pierwszym i to w chwili, gdy znajdowaliśmy się w martwym polu jego obserwacji. Wydałem rozkaz zanurzenia się. Pod wodą hydroakustyk zlokalizował liczne kontakty. Na ich podstawie odtworzyliśmy kurs kolumn konwoju i przygotowaliśmy się do ataku z głębokości peryskopowej. Jako iż widoczność nadal była słaba, ustawiłem okręt dokładnie pomiędzy dwoma lewymi skrajnymi kolumnami tak, aby móc obserwować obie. Pierwszy pojawił się tankowiec. Szczęśliwie udało mi się go zidentyfikować jako jednostkę amerykańską. Fakt obecności neutralnego statku w brytyjskim konwoju zirytował mnie – to nie fair wobec zasad prowadzenia wojny. Amerykanie nie powinni dołączać swoich jednostek do zgrupowań statków kraju znajdującego się w stanie wojny. Czyżby szukali pretekstu tak, jak w Wielkiej Wojnie stała się nim sprawa Lusitanii?* Mając to na uwadze przepuściłem pierwszy statek i czekałem na kolejny cel. Okazał się nim być nieduży handlowiec – z niedużego dystansu odpaliłem w jego kierunku torpedę. Ku mojemu zdziwieniu zawiodła. Bez efektu odbiła się od burty statku. Mając nadal korzystną sytuację odpaliłem kolejną i znów nic! Byłem wściekły.

    [​IMG]
    Kolejne dwie torpedy zmarnowane



    Uznałem, że ten cel jest dla mnie spalony i czekałem na kolejny. Okazał się nim być nieco większy transportowiec. Na niego wystarczyła już tylko jedna torpeda, która, ku mej wielkiej radości, nie zawiodła. Eksplozja przełamała cel i zatopiła go bardzo szybko. W ciemnościach nie widziałem łodzi ratunkowych, ale spodziewałem się, że od tej chwili kolumny rozpoczną zygzakowanie. Z tym standardowym zachowaniem Anglików już się spotkałem wcześniej. Postanowiłem czekać dalej.

    [​IMG]
    SS Uritski tonie w płomieniach



    Jakaż była moja radość, gdy za rufą ukazał się tankowiec! Jego zbliżanie się zasygnalizował najpierw hydroakustyk, a w ciągu minuty ukazał się olbrzym wykonujący zwrot na lewą burtę. Kończąc go wyrównał kurs i szykował się do zwrotu na prawą burtę. Nie mogłem zamarzyć o lepszej sytuacji do strzału. Żałowałem jedynie, że na rufie mam jedynie jedną wyrzutnię, a nie jak „dziewiątki” dwie. Moje obawy, iż pojedyncza torpeda nie wystarczy do zatopienia tankowca tej wielkości była nieuzasadniona. Eksplozja była potężna – zapewne przewoził wysokoenergetyczne i łatwopalne paliwa. W każdym razie Schwarzes Drakkar zapisał go na swoje konto. Ostatni atak tej nocy przeprowadziłem cztery minuty po tym zatopieniu. Przez dziobem ukazał się kolejny handlowiec. Tym razem torpeda dosięgła celu niezawodnie wyrywają mu wielką dziurę na wysokości maszynowni. Nie mając przygotowanych wyrzutni zdecydowałem się oddalić od konwoju.

    [​IMG]
    W śródokręciu widoczna wyrwa po wybuchu głowicy torpedy



    Na północ od Irlandii, 16 listopada 1939
    Pogoda wyraźnie się poprawiła. Silny sztorm, który trzymał nas w objęciach od dziewięciu dni, wyraźnie wygasał. Po ostatnim ataku morale załogi znów wzrosło do normalnego, wysokiego poziomu. Z poprawy pogody korzystało Coastal Command. O 15:35 czasu berlińskiego zostaliśmy zaatakowani przez dwa brytyjskie samoloty. Załoga spisała się na medal – zanurzyliśmy się w czasie regulaminowych trzydziestu sekund i szybko zeszliśmy na głębokość stu metrów, gdzie nie straszne nam były bomby Anglików. Próbowali nas atakować, jednak wszystkie ich próby były delikatnie mówiąc – nieudane. Żaden zrzut nie dokonał się nawet w promieniu pięćdziesięciu metrów od U-46. Brali nas chyba za kretynów, którzy utrzymają ten sam kurs podczas rejsu w zanurzeniu. Cóż, to świadczy tylko o ich organizacji, która najwyraźniej jest kiepska. Jeśli nadal będą tak działać, to zagrożenie ze strony samolotów będzie zagrożeniem miernym i wynikającym raczej z kwestii przypadkowego prawdopodobnego trafienia, niż z celowego działania dobrze wyszkolonego lotnika.

    [​IMG]
    Samolot pikuje w miejsce, gdzie spodziewa się U-Boota



    Na północ od Irlandii, 17 listopada 1939
    Ostatni atak był bardzo niepomyślny. Dwie celne torpedy nie zdołały zatopić wrogiego frachtowca. Zwolnił jedynie z siedmiu węzłów do trzech, jednakże za nic sobie miał tonę ładunków wybuchowych, które władowałem w jego burtę. To były dwie moje ostatnie torpedy. Miałem jeszcze dwie w magazynach zewnętrznych, jednakże morze było zbyt niespokojne, by móc je przeładować. Ostrzelanie z działa pokładowego również nie wchodziło w tym momencie w grę. Chcąc nie chcąc musiałem zrezygnować z tego celu. Wysłałem raport do BdU, w którym streściłem dokonania i aktualny stan U-Boota. Admirał rozkazał wracać do bazy, więc tak też zrobiłem. Marynarze mogli odwrócić poszewki na poduszkach i kocach**. Szczęściarze, którym akurat przypadała pora odpoczynku, po raz pierwszy od wyruszenia z portu spali w świeżej pościeli.

    [​IMG]
    Ten statek wywinął się swojemu losowi



    Powrotny rejs przebiegł bez zakłóceń. Niespokojne morze uniemożliwiło U-46 wykonanie kilku ataków działem pokładowym, które normalnie przyniosłyby dodatkowy tonaż do rejestru. Praktycznie tuż przed dziób U-Boota napatoczył się najpierw holownik, który kapitan ocenił na 1100 ton, a dzień później frachtowiec mający około 3500 ton. Wobec braku torped można było jedynie obserwować jak oba statki znikają za horyzontem.

    U-46 wrócił do bazy w Kilonii 24 listopada o godzinie 3:54 w nocy. Mimo późnego powrotu spotkał go komitet powitalny z orkiestrą. Dzień później Kastner spotkał się z kontradmirałem Dönitzem, który za jego dokonania na morzu odznaczył go Krzyżem Żelaznym drugiej klasy. Kastner był dumny, gdy mógł zawiesić to odznaczenie u kołnierza kurtki mundurowej. Admirał wręczył mu również do rozdania promocje wśród załogi oraz odznaki frontowe U-Bootów. Swój Krzyż Żelazny otrzymał również Otto Totenhagen jako pierwszy oficer na U-46. Totenhagen otrzymał również awans na stopień podporucznika.

    [​IMG]
    Pudełko na odznaczenia kapitana Kastnera


    [table]Nazwa|Typ|Tonaż|Ładunek|Załoga|Zginęło
    MV Laertes|Łódź rybacka|81 BRT|Ryby|15|8
    SS Expounder|M20X|6159 BRT|Zboże|49|21
    SS Warrior|Frachtowiec C2|4964 BRT|Fosfaty|51|39
    SS Sakko|Mały statek handlowy|3451 BRT|Stal|26|9
    SS Uritski|Mały statek handlowy|3455 BRT|Zboże|32|12
    SS Marilyse Moller|Tankowiec T2|7930 BRT|Paliwo lotnicze|46|23
    SS Ostrobotnia|Mały statek handlowy|3456 BRT|Stal|24|22[/table]



    U-46 wystrzelił dwanaście torped, z czego zapalniki trzech nie zadziałały, zaś dwie nie spowodowały zatopień. Każdy z posłanych na dno celów otrzymał po jednej torpedzie.*** W wyniku działań U-46 zginęło 134 marynarzy z ogólnej liczby 243 zaokrętowanych na zniszczonych statkach. Oznacza to, że w patrolu drugim 55% marynarzy zatopionych jednostek zginęło wraz z nimi. W patrolu pierwszym zginęło 291 ludzi z 583 na pokładach. Współczynnik śmiertelności w poprzednim patrolu wynosił 50%. Nie mając danych o stratach z frachtowców uszkodzonych, które zdołały wrócić do portów, U-46 stał się przyczyną śmierci 425 marynarzy na osiemnastu statkach i okrętach. Stanowi to niemal dziesięciokrotność załogi U-Boota. Łączny zatopiony tonaż do tej pory wynosi 89.992 BRT. Patrol drugi zakończył się łączną sumą 29.496 BRT. Utrzymuje to U-46 na czele najskuteczniejszych okrętów U-Bootwaffe.




    =============================================
    * Lusitania była liniowcem pasażerskim zmierzającym do Wielkiej Brytanii zatopionym przez niemieckiego U-Boota w 1915 roku. Na jej pokładzie znajdowało się wielu obywateli amerykańskich. Ich śmierć stała się oficjalną przyczyną przyłączenia się Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie Aliantów, jednakże dopiero w... 1917 roku, czyli dwa lata po tych wydarzeniach. Przypuszcza się, że na pokładzie Lusitanii znajdowała się kontrabanda oficjalnie nie ujęta w liście przewozowym statku. Istnieją teorie, że trafienie torpedy prosto w nielegalnie przewożoną amunicję i ładunki wybuchowe było przyczyną zatopienia liniowca.
    ** Na U-Bootach obowiązywał system „gorących łóżek”. Na każdą koję przypadało trzech marynarzy – gdy jeden szedł spać, drugi zwalniał jego miejsce w koi. Oznaczało to, że miejsca były stale wygrzane ciepłem śpiących ludzi, ale także i brudne oraz przepocone. Rozkaz powrotu do domu oznaczał również odwrócenie wszystkich poszewek na drugą, czystą stronę i odrobinę komfortu dla zmęczonych rejsem oraz jego niewygodami marynarzy.
    *** I nie, nadal nie używam zapalników magnetycznych, chociaż tak to może wyglądać. Zatopienie tankowca jednym strzałem było wielką niespodzianką również dla mnie :)
     
  16. Szycha

    Szycha Nadszyszkownik

    Nie mogłem się już doczekać kolejnych odcinków a tu proszę. Bardzo ładnie :) znów czułem się jakbym czytał dobrą książkę ;)

    PS. Krzyża Żelaznego II klasy nie nosiło się przy kołnierzyku :)
     
  17. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    Torpedy - niewypały - ile one mi krwi napsuły, jak jeszcze grałem w SH3... niemniej jednak gratulacje, bo wynik (jak zwykle zresztą) jest całkiem, całkiem. No i ten Krzyż Żelazny - teraz tylko zostaje czekać na wyższe klasy :)

    @Szycha - Krzyż Żelazny II klasy nosiło się na wstążce (w sumie to nosiło się samą wstążkę ;)) przypiętej pod trzecim guzikiem od góry ;)
     
  18. Milven

    Milven Ten, o Którym mówią Księgi

    Czy ja dobrze widzę, czy jest osobny medal za zatopienie lotniskowca?
     
  19. Szycha

    Szycha Nadszyszkownik

    Tak jak mówisz Zoor :) na galowych mundurach nosiło się też go jako zwykły medal z baretką.
     
  20. Severian

    Severian Doctore

    Poprawię w tekście jak nie zapomnę ;)
    Długością też mi wyszło prawie jak nowelka Konopnickiej ;) Nawet nie wiem kiedy zrobiło się prawie 15.000 znaków.
    Z zawodzącymi zapalnikami to jeszcze nie koniec. Właściwie tylko pierwszy rejs był od nich wolny, ale w drugim i trzecim patrolu zmarnowałem po kilka rybek bezproduktywnie w ten sposób :/ Wynik i tak mi się udał, chociaż mało brakowało, gdy się wpakowałem w ten trawler. Gdyby to był niszczyciel, to by mogło być niewesoło. Następne Krzyże to pewnie jeszcze pieśń przyszłości - widziałem gdzieś standardowe ustawienia awansów w zależności od otrzymanej reputacji i nieco wymagają.
    Nie, to miejsce na U-Boot-Kriegsabzeichen - nie pamiętam w którym wariancie dawali (były cztery).
     
  21. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    O rety, dopiero teraz doszło do mnie, co napisałeś w pierwszym poście - ale te kilkanaście minut przed siódmą najwyraźniej jeszcze spałem ;)

    A nie jest przyznanie Żelaznego Krzyża powiązane z ilością ukończonych patroli? Mnie jakimś dziwnym trafem II klasa zawsze wpadała do kieszeni po trzecim, a I po czwartym.
     
  22. Severian

    Severian Doctore

    Nie, to wymaga uzyskania odpowiedniej ilości reputacji. Chyba największą ilość reputacji można uzyskać za zatopienie Hooda - przynajmniej tak mi wyszło po przejrzeniu plików okrętów.
     
  23. Severian

    Severian Doctore

    Wilki Dönitza
    [​IMG]
    Na granicy ryzyka i głupoty
    Odcinek 7




    Kilonia, 7 grudnia 1939
    W samym środku nocy z szóstego na siódmego grudnia 1939 roku U-46 wyruszał na trzeci swój patrol. Jego kapitan, Georg Kastner, był już uznanym asem U-Bootwaffe mając na koncie prawie dziewięćdziesiąt tysięcy ton zatopionych statków i okrętów. Tym razem celem U-Boota był sektor AM25 położony na północnym podejściu do Wysp Brytyjskich niedaleko rejonu, gdzie na poprzednim patrolu okręt święcił swoje największe sukcesy bojowe. Załoga U-46 wychodziła w niemal nie zmienionym kształcie. Jedynie bosman Jorg Zander, specjalista torpedysta, został przeniesiony na inną jednostkę, zaś na jego miejsce przybył artylerzysta prosto z flotylli szkolnej – bosman sztabowy Ernst Grünwald.

    [​IMG]
    Transfery załogi



    Morze Północne, 10 grudnia 1939
    Wachtowi na pokładzie U-46 zauważyli dym z komina statku, który najwyraźniej zmierzał prostopadle do kursu U-46. Cieniutka smużka, która umknęłaby oku niewprawnego obserwatora, była jasnym sygnałem do działania dla U-Boota. Kapitan wydał rozkaz przyspieszenia do czternastu węzłów i zmiany kursu na przechwytujący. Coraz bardziej zbliżając się do celu zastanawiał się jak go zaatakować. Morze było spokojne, jednakże znajdował się w stosunkowo niedużej odległości od brytyjskiej bazy w Scapa Flow – może 150 kilometrów, może nieco mniej. W każdym razie wystarczająco, aby zaatakowany statek mógł wezwać pomoc, która niezawodnie rozpoczęłaby poszukiwania przemykającego się na Atlantyk okrętu podwodnego. Gdy statek znalazł się w odległości pięciu tysięcy metrów, kapitan zdecydował.
    - Przygotować się do ataku torpedowego w wynurzeniu, cała naprzód – mówiąc to przestawił telegraf maszynowy na odpowiednią prędkość. Z pełnym opanowaniem obserwował przez lornetkę płynący w kierunku któregoś z północnych portów Norwegii statek. Obserwatorzy na pokładzie Anglika najwyraźniej nie przejmowali się zagrożeniem ze strony U-Bootów, gdyż pierwszą oznaką spostrzeżenia szybko zbliżającego się okrętu było zygzakowanie rozpoczęte dopiero w momencie, gdy dystans między jednostkami wyniósł tysiąc metrów. Umiejętnie manewrując Kastner ustawił U-46 dziobem prostopadle do przeciwnika. Torpeda w wyrzutni numer jeden była już gotowa do odpalenia, pokrywa otwarta – wszyscy czekali tylko na rozkaz kapitana.
    - Ruhr einz, los! - mimo wciśnięcia odpowiedniego przycisku nic się nie stało. Oficer uzbrojenia zareagował prawidłowo włączając przycisk ręcznego odpalenia i pocisk wyruszył w swój krótki rejs z dwusekundową zwłoką. Chociaż na powierzchni nie zostawiała śladu z bąbelków powietrza tak charakterystycznych dla torped parogazowych, to można było ją zobaczyć w przejrzystej i spokojnej wodzie. Jakiekolwiek działania na pokładzie atakowanego statku nie miały już sensu. Torpeda zakończyła swój pięćsetmetrowy rajd wybuchając w śródokręciu frachtowca. W pierwszej chwili właściwie nic wielkiego się nie stało, jednakże wyznacznikiem skali uszkodzeń było zastopowanie maszyn celu. Na dystansie kilkuset metrów prędkość statku została zredukowana z pięciu węzłów do zera, jednakże nie było jasnych wyznaczników, iż idzie na dno. Kastner uważnie obserwował go z kiosku i z żalem stwierdził po dwudziestu minutach czekania, iż konieczne może być zastosowanie drugiej torpedy. W tym celu wydał rozkaz przygotowania wyrzutni numer pięć, a także koniecznego do jej odpalenia przestawienia U-Boota rufą w kierunku statku. Gdy U-46 wykonał już połowę zwrotu, frachtowiec nagle zaczął się zanurzać. Wachtowi usłyszeli głośny trzask pękających pd naporem wody grodzi. Kolejne przedziały statku były zalewane, zaś załoga pośpiesznie ewakuowała się na spuszczanych szalupach ratunkowych. Na ten widok Kastner uśmiechnął się triumfalnie i rozkazał wracać na kurs mający wyprowadzić U-46 prosto w sektor docelowy.

    [​IMG]
    SS Dunston znika pod falami, większość załogi przeżyła atak



    Atlantyk, Kwadrat AM26, 10 grudnia 1939
    O jedenastej rano otrzymałem depeszę z BdU, w której podano mi pozycję oraz kurs dużego konwoju zmierzającego do Anglii. Po dokonaniu niezbędnych obliczeń ustaliłem miejsce przechwycenia z niezbędnym marginesem bezpieczeństwa, który powinien zapewnić mi pewność, iż dojdzie do spotkania. Dla zwiększenia tej szansy wydałem również rozkaz podążania z całą naprzód, a po dojściu na kurs przeciwnika, zwrot o dziewięćdziesiąt stopni na prawą burtę i podróż w kierunku wroga na pół naprzód.

    [​IMG]
    Ustalanie kursu przechwycenia



    Atlantyk, Kwadrat AM29, 10 grudnia 1939
    Przy spokojnym morzu wachtowi pierwszy kontakt wizualny o 7:10 uzyskali z podążającym na czele lewej kolumny krążownikiem pomocniczym HMS Dunvegan Castle o wyporności 13.850 BRT. Bezpieczny dystans trzech tysięcy trzystu metrów pozwolił U-46 na zanurzenie się i obserwację powierzchni peryskopem. Szarówka poranka doskonale maskowała końcówkę peryskopu w czasie, gdy Kastner obserwował przez niego raj, w którym się znalazł. Ten konwój był tak cudowny, że można było o takich śnić. Cztery kolumny statków i tylko cztery jednostki neutralne znajdujące się daleko za najważniejszymi celami, którymi rzecz jasna były tankowce – dwa duże T3 i jeden T2. Dla najlepszego wykorzystania podejścia Kastner postanowił posłać na dno krążownik i zbiornikowiec typu T3. W tym celu ustawił się nieruchomo między pierwszą, a drugą kolumną. Aby mieć pewność zatopienia obu wielkich jednostek, uznał, że najlepszą opcją będzie wysłanie w kierunku każdej z nich dwóch torped.

    [​IMG]
    Konwój w całej okazałości



    Po wzięciu namiarów, a do tankowca było ponad tysiąc sto metrów, Kastner odpalał torpedę za torpedą. Jedynka i trójka poszły w kierunku zbiornikowca jako pierwsze. Miały do przebycia bardzo długi dystans i nie mógł ryzykować, iż przedwczesne ujawnienie się skłoni kapitanów do zygzakowania, co mogłoby spowodować utratę dwóch precyzyjnie wymierzonych torped. Dopiero minutę po opróżnieniu dwóch wyrzutni kolejne dwie rybki – z dwójki i czwórki poszły w kierunku krążownika coraz bardziej wypełniającego okular peryskopu. Kastner wycelował torpedy tak, żeby jedna eksplodowała w dziobowej części okrętu, zaś druga w rufowej. Pierwsze uderzyły te wymierzone w tankowiec. Już jedynka by wystarczyła, żeby posłać go na dno, jednak drugie trafienie zamieniła zbiornikowiec w piekło. Dziesięć sekund po tym rybka z wyrzutni numer dwa trafiła w dziób krążownika, zaś pięć sekund później kolejny grzyb wody i szczątków wzbił się na jego rufie. Wszystkie cztery torpedy trafiły niezawodnie w cel.

    [​IMG]
    Na pierwszym planie – krążownik, na drugim i po lewej – tonący tankowiec



    O ile tankowiec szedł na dno jak kamień, to krążownik zatrzymał się i nic nie wskazywało, żeby chciał zatonąć. Wręcz przeciwnie, szykował się do walki. Powierzchnię wody omiatały silne reflektory z pokładu okrętu szukające peryskopu. Kastner schował peryskop, jednakże nie opuszczał swojej pozycji gdy wokół mijały go kolumny statków konwoju. Nie obawiał się hydrofonów, gdyż wiedział, że po pierwsze nie wydaje żadnych dźwięków ze względu na wyłączone silniki i ciszę na pokładzie, a po drugie krążownik pomocniczy żadną miarą nie mógł mieć takiego wyposażenia, zaś inne okręty osłony były wystarczająco daleko, aby nie musieć się ich obawiać. U-46 czekał w zanurzeniu kilkanaście minut, a tymczasem nie działo się nic. Krążownik ciągle był na swoim miejscu i ciągle nieruchomy. Kastner w końcu zniecierpliwiony rozkazał ruszyć z prędkością trzech węzłów i zanurzyć się na głębokość trzydziestu metrów, aby przepłynąć pod stojącym okrętem i dobić go torpedą z wyrzutni rufowej. Nie spodziewał się tego, co miało się wydarzyć. Pierwszym sygnałem był zmieniony głos hydroakustyka Obermatrose Karla Creutza.
    - Herr Kaleu, dziwne trzaski na dwunastej. Jakby... zaczynał tonąć – Kastner rzucił dziwne spojrzenie na Creutza i podbiegł do peryskopu. Wysunął go tylko troszkę ze studzienki, spojrzał i natychmiast zareagował.
    - Cała wstecz! Zanurzenie pięćdziesiąt metrów! Łapać się czego możecie! Alarm zbliżeniowy! - szczęknął w tej chwili telegraf maszynowy przestawiając prędkość na całą wstecz. Śruby jeszcze kręciły się do przodu, lecz po chwili zatrzymały się i zmieniły kierunek obrotów w próbie wycofania się okrętu z niebezpiecznej strefy. Jakieś dwadzieścia metrów przed dziobem U-Boota krążownik zaczął zagłębiać się w morze powoli i majestatycznie. U-46 zdołał wyhamować przed uderzeniem we wrak, jednak nikt nie przewidział eksplozji jednego z magazynów amunicyjnych na pokładzie Kreuzera. Podwodny wybuch kilku ton nabojów do armat 4.7 cala wstrząsnął okrętem. Kilka żarówek rozpadło się w feerii szklanych odłamków zasypujących podłogę. Nieprzymocowane do niczego przedmioty pospadały ze swoich miejsc, a marynarze, którzy nie zdołali się wystarczająco mocno złapać rur, uchwytów czy czegokolwiek, co było pod ręką, ciężko upadli. Kilka nitów strzeliło zalewając okręt małymi prysznicami morskiej wody. Jak potem ocenił Pierwszy Mechanik, wytrzymałość konstrukcyjna kadłuba spadła o mniej więcej jedną trzecią, a więc nie zalecałby schodzenia poniżej stu metrów.

    [​IMG]
    O włos



    Wydarzenie to tak wstrząsnęło całą załogą, iż kapitan w pierwszej chwili porzucił myśl pościgu za konwojem i chciał zająć się tylko uszkodzeniami, jednakże okazało się, iż były one stosunkowo nieduże. Wprawdzie ogólnie kadłub został poważnie nadwyrężony, lecz tak naprawdę ucierpiały tylko działo przeciwlotnicze i działo pokładowe. Uszkodzenia samej konstrukcji okrętu mogły być usunięte jedynie w stoczni. Wobec tego po oderwaniu się od konwoju Kastner dalej był żądny krwi. Pozostawił tam jeszcze dwa duże tankowce, które nie mają prawa dopłynąć do Liverpoolu w całości. Pierwsza próba dokonana sześćdziesiąt kilometrów dalej była nieudana. Konwój nieznacznie zmienił kurs i U-Boot zamiast w środek kolumn trafił tuż przed wysuniętą czujkę uzbrojonego trawlera, co zmusiło go do wycofania się i przejścia kilkadziesiąt kilometrów dalej. Tam podejście się udało i U-46 trafił dokładnie tam, gdzie powinien znaleźć się. Niczym lis w kurniku.

    [​IMG]
    U-Boot w środku konwoju



    Kastner postanowił, że to będzie jego ostatni atak na ten konwój, więc musi mieć pewność zatopienia tankowców. Aby ją zyskać, zdecydował odpalić w kierunku każdego z nich po dwie torpedy tak, aby niemal równoczesny wybuch na każdym z nich doprowadził do jak największych uszkodzeń kadłuba. Kolejny raz odpalił rybki tak, żeby atak był maksymalnie jednoczasowy. Okazało się, że oba tankowce musiały mieć już swoje lata, gdyż eksplozje kompletnie je zdemolowały. Z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku Kastner odpalił jeszcze z rufowej piątki torpedę we frachtowiec, jednakże tutaj trafił na solidniejszą sztukę, która po otrzymanym trafieniu nawet nie zwolniła. Wobec wcześniejszego sukcesu kapitan nie martwił się tym małym niepowodzeniem.

    [​IMG]
    Plamy płonącej ropy wyznaczają miejsca zatopień tankowców
     
  24. Szycha

    Szycha Nadszyszkownik

    Miodzio!
     
  25. Zoor

    Zoor Ideolog gender

    No i bardzo ładnie :) Zatapiaj, póki możesz, jak Anglicy rzucą lepsze okręty do ochrony konwojów, to już nie będzie tak dobrze. Przegrasz :p
     
Status Tematu:
Zamknięty.

Poleć forum

  1. Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.
    Zamknij zawiadomienie