Fani izometrycznych RPGów spod znaku Baldur’s Gate od dawna mogli czuć się opuszczeni przez developerów. Na szczęście na sukurs przychodzą im weterani ze studia Obsidian, wspierani przez wchodzący z impetem na rynek cRPG Paradox. Czy Pillars of Eternity jest w stanie dorównać duchowym poprzednikom?

Pillars of Eternity ma swoje korzenie w akcji kickstarterowej, którą zainicjowali kilka alt temu tworzący dziś studio Obsidian Entertainment weterani dawnego Black Isle i Troki, a wiec twórcy Baldur’s Gate, Icewind Dale czy Fallouta.  Już sam rodowód mógłby posłużyć za gwaranta jakości, a co dopiero w połaczeniu z niezależnością, jaką dał ogromny finansowy sukces kickstartera. Wciąż jednak stworzenie gry, o której marzył każdy weteran krain Faerunu było nielada wyzwaniem – bądź co bądź branża elektronicznej rozrywki poczyniła przez te ostatnie kilkanaście lat ogromny postęp, zas na placu boju pozostała tylko lekko hack’n’slashowa seria Divinity. Na szczęście Obsidian nas nie zwiódł – Pillars of Eternity to gra naprawdę wyjątkowa!

Weterani klasycznych produkcji Black Isle poczują się od razu jak w domu… no prawie. PoE nie opiera się bowiem na klasycznym Dungeons & Dragons, w zamian operując na wzorowanym na nim, ale odmiennym systemie. Ośmielę się stwierdzić,z ę to chyba najlepsza decyzja jaką twórcy podjęli twórcy przy planowaniu gry. Przede wszystkim, nowy system pozwala na ogromną elastyczność przy budowaniu i rozwijaniu postaci, zamiast optymalnych, wymagających planowania postaci rodem z DnD. Nie ma problemu, by stworzyć sobie barbarzyńcę-intelektualistę (ba, Intelekt jest polecaną statystyką dla tej klasy), a pdoejmowane wybory możemy dostosowywać do naszego stylu gry. Statystki zresztą nie maja tylko wpływu na walkę – w równym stopniu wpływają na opcje dialogowe i inne aspekty przezywanych przygód!

Sama rozgrywka oddaje w najlepszym duchu klasyczne izomeryczne cRPGi, cieszy zaś dusze szeroka gama usprawnień interfejsu w porównaniu do starszych braci. Gra się bardzo swobodnie i nie zdarzyła mi się sytuacja, bym przeklinał źle umiejscowiony klawisz lub uciązliwą komendę, jak to często ma miejsce  taktycznych RPGach. Do tego opcje pozwalają na swobodną konfigurację wielu aspektów gry, włącznie z takimi smaczkami jak np. komentarz twórców podczas gry. Walka prowadzona zaś jest w systemie imitującym tury, jednak pozwalającym na większą elastyczność.

Sama historia również nawiązuje do klasyki – lądujemy w krainie jako żywo przypominanej okolice Wrót Baldura, z solidną dawka historii do przyswojenia i problemów do rozwiązania. Stac będziemy na czele maksymalnie sześcioosobowej drużyny, na którą składać mogą się zarówno napotkani NPCe, jak i wynajęci i dopasowani przez nas podróżnicy. Niestety, tutaj mam chyba największy problem z gra – przygotowanych towarzyszy jest bardzo mało, nawet nie po jednym na każda klasę, zaś chodzenie z najemnikami nie sprawia takiej frajdy jak z dobrze napisana, „pełnokrwista” drużyną. na szczęście te postaci, które nam oddano do zabawy stoją na wysokim poziomie i dodaja fabule kolorytu swoimi osobowościami.

Największą radość mi osobiście sprawiło obserwowanie, jak gra dostosowuje się do naszych decyzji. System osobowości postaci stanowić chyba będzie największy motywator do przechodzenia PoE ponownie, szczególnie, że gra nie trzyma na gracza za rączkę i pozwala mu robić największe głupstwa. Znudził ci się samouczek i zapragnąłeś wyrżnąć twoich towarzyszy? Nie ma problemu! Tylko pamiętaj, że twoje działania będą miały konsekwencje, być może zamykając niektóre opcje w przyszłości.

Godne wzmianki jest też zarządzanie ekwipunkiem. Mamy tu i standardowy dziś crafting (tworzenie przedmiotów), jak i możliwosc zaklinania posiadanych przedmiotów, a przez to dostosowywania do naszych oczekiwań. Z mieszanymi uczuciami za to przyjąłem decyzję twórców by dać naszzej postaci nielimitowana niczym skrzynkę na znajdowany ekwipunek. Z jednej strony, oszczędza to dużo biegania, z drugiej zaś – trochę dziwnie to wygląda, by drużyna targa ze soba całe tony żelastwa, wyciągając tylko co trzeba przed walką.

Sama gra jest jak na dzisiejsze standardy bardzo długa, na moje wyczucie dłuższa od Baldur’s Gate czy  Icewind Dale. A wydłużają ją takie „uprzyjemniacze” jak losowo generowane misje (na życzenie), zarządzanie naszą własna twierdzą czy lektura tony książek, jakie wrzucili do gry twórcy. Wspierającym kickstarter zaś życzę szczęścia w poszukiwaniu swojego wpisu na nagrobkach 🙂

Od strony technicznej PoE prezentuje się bardzo solidnie. Przede wszystkim nie sprawia problemów żadnej nowoczesnej maszynie,a  czy ładowania nie uprzykrzają wędrówki. Miłośnicy wodotrysków pewnie nie będą usatysfakcjonowani jakością grafiki, ale trzeba pamiętać, ze po cześci wynika to z przyjętej konwencji. Pochwalić za to trzeba dbałość tła i elementów wystroju, które tworzą znakomity klimat. Podobnie zresztą jak muzyka i dźwięk, trzymające najwyższy poziom. Niestety, wersja startowa posiada w sobie szereg dziwnych bugów ktore mogą nieco uprzykrzyć rozgrywkę, ale piszącemu te słowa nie zadzycło sie na szczęście napotkać, zaś patch jest już drodze.

Pamiętających klasykę gier cRPG spod znaku studia Black Isle chyba więcej nie muszę zachęcać do nabycia Pillars of Eternity, podobnie jak fanów tych produkcji z  gatunku w których machanie mieczem nie odgrywa pierwszoplanowej roli. Pillars of Eternity to naprawdę świetna produkcja, gwarantująca dobrą zabawę na długie godziny. A teraz wybaczcie państwo, czas mi wracać do rozgrywki, zdaje się, ze widziałem jakiegoś smoka w pobliżu…

OCENA: 9,5/10

Zalety: Klasyczny RPG w najlepszej formie | System tworzenia i rozwoju postaci | Atmosfera

Wady: Drobne bugi |Kilka budzących wątpliwości rozwiązań